Mein Kampf. Część II.doc

(487 KB) Pobierz
dygitalizacja J. Bielecki

 

 

Część II

Ruch narodowosocjalistyczny

 

 Rozdział 1

  Światopogląd a partia

 

Było jasne, że nowy ruch nie dawał nadziei na osiąg­nięcie znaczenia i siły potrzebnych w wielkiej walce, jeśli nie zapewniał od samego początku wszczepienia w serca zwolenników imponującego przeświadczenia, że nie dostarcza życiu politycznemu nowego, wybor­czego hasła, ale przedstawia nowy światopogląd jako zasadę.Powinno się rozważyć, jak godne pożałowania są motywy partii, będące w swej istocie programem, który jest od czasu do czasu wygładzany i przemodelowywa­ny. Dominuje tam jeden motyw prowadzący albo do nanoszenia nowych, albo do zmiany już istniejących ustaleń - niepokój o rezultaty następnych wyborów. Po zakończeniu wyborów członek parlamentu ­wybrany na pięć lat - chodzi każdego ranka do gma­chu parlamentu - być może nie do wnętrza, ale do miejsca, gdzie znajduje się lista obecności.Jego męcząca, służąca ludziom praca prowadzi do zaznaczenia jego nazwiska i w zamian za wyczerpujący, codzienny wysiłek otrzymuje niewielkie honorarium, jako dobrze zapracowane wynagrodzenie.Nie ma nic bardziej przygnębiającego od obserwo­wania trzeźwym okiem zjawisk zachodzących w par­lamencie i przypatrywania się stale powtarzającym się zdradom.Na takim gruncie intelektualnym nie należy się spo­dziewać wytworzenia w obozie burżuazyjnym sił zwal­czających zorganizowane siły marksizmu.Rzeczywiście, gentlemani w parlamencie nie myślą o tym poważnie.Obserwując to, dochodzi się do wniosku, że dla wszystkich partii o tak zwanych burżuazyjnych tenden­cjach polityka polega aktualnie wyłącznie na szamota­niu się o każde miejsce w parlamencie, z którego i tak zostają w odpowiednim momencie wyrzuceni za burtę jak piasek-balast. Ich programy są naturalnie stanow­cze, a ich siły oceniane są - okrężną oczywiście dro­gą- w zgodności z tym. Oni nie posiadają wielkiego magnetycznego przyciągania, na które reagują masy pod natarczywym oddziaływaniem wielkich i wznios­łych idei, jak nie kwestionowana wiara połączona z fa­natyczną, wojowniczą odwagą. Ale w czasie, gdy jedna strona uzbrojona w tysiące częstokroć kryminalistów, atakuje istniejący stan rzeczy, druga strona może tylko wyrazić swój sprzeciw, pod warunkiem, że przybierze formę nowej wiary - w naszym wypadku politycz­nej - odrzuci słaby, bojaźliwy, defensywny stosunek na korzyść śmiałego i bezwzględnego ataku.Koncepcja "popularna" (Volkisch) wydaje się być niesprecyzowana i pozbawiona praktycznych ograni­czeń, dająca się zmiennie interpretować jako słowo "Religious". Obie zawierają ustalone podstawowe ele­menty wiary. A chociaż nie posiadają jeszcze ostatecz­nego znaczenia, nie wznoszą się powyżej wartości po­glądów, które muszą być w jakimś stopniu przyjęte, dopóki nie utrwalą się jako podstawowe elementy w ramach partii politycznej .Dla samego sentymentu czy pragnienia ludzkość nie jest zdolna do zmiany światowych ideałów i żądań,które poza tym pojawiają się w rzeczywistości, jako że chce osiągnąć wolność jedynie poprzez powszechne jej pragnienie. Nie jest to możliwe, dopóki idea zmierzają­ca w kierunku niepodległości nie zostanie wsparta przez walczącą organizację w formie siły militarnej, która znakomicie zrealizuje żądania narodu. Jakakolwiek światowa idea, będąca tysiąckrotnie prawdziwą i korzystną dla ludzkości, nie będzie miała siły i znaczenia w narodzie, dopóki jej zasady nie utwo­rzą bazy walczącego ruchu, zdolnego utrzymać się w ramach partii do czasu, aż działanie zostanie ukoro­nowane sukcesem, a dogmaty partii staną się nowymi, podstawowymi prawami państwa obowiązującymi całe społeczeństwo.   Powszechny stosunek do politycznych prądów jest u nas dzisiaj oparty zwykle na wyobrażeniach, że at­rybutami państwa powinna być twórcza i cywilizująca moc, państwo nie odgrywa roli w kwestiach dotyczą­cych rasy, ale jest wynikiem potrzeb ekonomicznych, a w najlepszym przypadku, naturalnym rezultatem dzia­łań politycznych. Konkludując - te podstawowe zasa­dy prowadzą nie tylko do fałszywego przedstawienia kwestii rasowych, ale również do braku oznaczenia ich indywidualnych charakterystycznych wartości. Przecząc różnicy między rasami przejawiającej się w zdolności do rozwijania kultury, rozszerzamy ten wielki błąd na kształtowanie sądów dotyczących podstaw jednostki lu­dzkiej. Z założenia, że wszystkie rasy są równe pod względem charakteru, będzie wynikać podobna droga rozwoju poszczególnych narodów czy też jednostek. Tak oto międzynarodowy marksizm jest jedynie ogól­nym poglądem na świat - który obowiązywał od daw­na - przetworzonym przez Żyda Karola Marksa w formę sprecyzowanych wyznań politycznego credo. Brak fundamentów tego trochę trującego procesu już w ogólnym działaniu czyni niemożliwym nadzwyczajny sukces polityczny tej doktryny. Karol Marks był w rze­czywistości po prostu jednym z milionów, któremu udało się rozpoznać nieomylnym okiem proroka w trzęsawisku skorumpowanego świata niezbędną tru­ciznę i wyekstrahował ją z magiczną zręcznością w skoncentrowanej formie, ażeby spowodować szybszą destrukcję niepodległych bytów wolnych narodów świata. A wszystko po to, ażeby służyć swojej własnej rasie.Na tej drodze doktryna marksistowska jest intelek­tualnym skrótem dzisiejszych ogólnoświatowych poglą­dów.W tej części światowej kultury i cywilizacji są nie dające się rozwikłać problemy, związane z obecnością aryjskiego elementu. Jeśli on wyginie albo zmniejszy swą liczebność, czarna maska okresu upadku kultury znowu spadnie na glob.Dla każdego, kto patrzy na świat okiem nacjonalisty, każda wyrwa w istnieniu cywilizacji ludzkiej, powodo­wana przez zniszczenie rasy, która ją podtrzymuje, bę­dzie się wydawać w tym świetle przeklętą zbrodnią. Ktokolwiek śmie kłaść swoją rękę na najszlachetniejszą podobiznę Boga, grzeszy przeciwko łaskawemu Stwór­cy tego cudu i zasługuje na wypędzenie z raju.Mamy wszyscy świadomość, że w dalekiej przyszło­ści rodzaj ludzki będzie miał do czynienia z problema­mi, którym będzie musiał stawić czoła i uczyni to najszlachetniejsza rasa wysunięta na przywódcę świata i popierana przez siły całego globu.Organizacja polityki światowej może dać wyniki tyl­ko przez dokładne, wyraźne, publiczne wypowiedzi; zasady polityczne partii, która jest w okresie formowa­nia się, są dla niej tym, czym dogmaty dla religii. Dlatego polityka narodowa musi mieć jakiś instru­ment, który umożliwi nam obronę przed takimi si­łami - jaką właśnie jest teraz partia marksistowska, otwierająca drogę do internacjonalizmu. To jest cel, do którego dąży NSDAP.Spostrzegłem więc, że moim specjalnym zadaniem jest wyciągnąć główne pojęcia z masy nieukształtowa­nego materiału uniwersalnej światowej teorii i prze­kształcić je w mniej czy bardziej dogmatyczne formy, które jasno sformułowane powinny być rodzajem solid­nego połączenia tych wszystkich, którzy je wspierają. Innymi słowy, NSDAP podejmuje się zaadaptować is­totne zasady uniwersalnej, narodowej, światowej teorii. I mając należyty wzgląd na praktyczne możliwości ­czas, podaż czynnika ludzkiego i jego słabości - for­mułować z nich jakieś polityczne credo, które powinno w najbliższym czasie być wstępnym warunkiem ostate­cznego triumfu światowej teorii, kiedy takie właśnie metody umożliwią silne związanie organizacyjne wiel­kich mas ludzkich.

 

Rozdział 2

Państwo

 

Już w latach 1920-1921 świat burżuazyjny, który potępiał nasz stosunek do państwa, oskarżył nasz młody ruch. Z tego powodu partie polityczne wszelkiego rodzaju uznały, że trzeba przy pomocy wszystkich moż­liwych środków zniszczyć młodego, kłopotliwego obrońcę światopoglądu. Oni rozmyślnie zapomnieli o tym, że świat burżuazyjny reprezentuje pogląd, iż państwo nie jest jednolitym ciałem, a więc nie ma i być nie może logicznej definicji tego słowa.W dodatku w naszych wyższych szkołach państwo­wych nauczyciele, wykładowcy prawa państwowego, muszą znajdować uzasadnienie dla mniej lub więcej szczęśliwego bytu państwa, które im płaci. Gorsza kon­stytucja państwa, głupsza, bardziej napuszona i mniej zrozumiała - to określenia powstałe z takiej właśnie przyczyny. Jak na przykład mógł profesor wyższej uczelni napisać kiedyś o znaczeniu i celu państwa w kraju, którego byt państwowy jest najgorszą potwor­nością XX wieku? Naprawdę trudne zadanie!    Można wyróżnić wśród nich trzy grupy:Do pierwszej grupy można zaliczyć tych, którzy wi­dzą państwo jako więcej czy mniej dobrowolny zbiór ludzi pod administracją rządu. Dla nich istnienie pań­stwa stanowi wyłącznie żądanie jego nienaruszalności. Na poparcie tej szalonej koncepcji ludzkiego umysłu wyrażają podziw dla tak zwanego "państwowego autorytetu".To nie państwo ma służyć ludziom, ale ludzie mają oddawać cześć autorytetowi państwa, który przybiera ostatecznie formę ducha biurokracji.Druga grupa nie uważa, aby autorytet państwa był wyłącznym i jedynym celem państwa, ale liczy się tu jeszcze dobro poddanych. Rozważanie "wolności" nie­właściwie rozumiane przez większość wchodzi w skład tej koncepcji państwa. Sam fakt, że istnieje rząd, nie jest wystarczającym powodem, by otaczać go najwyższą czcią, ale musi zdać egzamin pod względem praktycz­nym. Najwięcej zwolenników tego poglądu jest wśród naszego, niemieckiego mieszczaństwa, a szczególnie wśród liberalnych demokratów.Trzecia grupa jest liczebnie najsłabsza. Postrzega ona państwo jako środek realizacji bardzo niejasno wyob­rażonych tendencji polityki siły przez zjednoczony naród, mówiący tym samym językiem.Naprawdę mógł niepokoić sposób, w jaki ludzie, wyrażając przez ostatnie sto lat swoje poglądy - więk­szość z nich w dobrej wierze - używali słowa "germanizacja". Pamiętam, jak w mojej młodości to słowo prowadziło do zaskakująco błędnych koncepcji. W pan­germańskich kręgach sugerowano, że z pomocą rządu można pomyślnie dokonać germanizacji słowiańskiej lu­dności Austrii. Trudno sobie wyobrazić, że ktokolwiek mógł myśleć, że z Murzyna albo Chińczyka można zro­bić Niemca, tylko dlatego, że nauczył się języka niemiec­kiego i może mówić nim przez resztę swego życia oraz głosować na jakieś niemieckie partie polityczne.Ten proces oznacza początek mieszania naszej rasy i w naszym przypadku nie germanizację, ale niszczenie niemieckiego elementu.Ponieważ narodowość, a raczej rasa nie jest sprawą języka, ale krwi, można by było prowadzić dyskusję o germanizacji, gdyby ten proces mógł spowodować wymianę krwi. Jest to jednak niemożliwe. To musiało­by się odbyć przez zmieszanie krwi, co oznaczałoby obniżenie poziomu wyższej rasy.Historia pokazuje, że miała miejsce germanizacja "ziemi", dokonana przez naszych przodków mieczem, która przyniosła korzyści, ponieważ to była kolonizacja dokonana dzięki rolnictwu. Zawsze, kiedy obcą krew wprowadzano do ciała naszego narodu, nieszczęśliwym skutkiem tego faktu była utrata naszego narodowego charakteru.Główną zasadą, którą musimy zauważyć, jest to, że państwo nie jest celem, ale środkiem. Jest podstawą, na której opiera się kultura, ale ono nie dało jej początku. To raczej obecność rasy wyposażonej w możliwości cywilizacyjne wytworzyła ją. Mogłyby być setki modeli państwa na świecie, ale jeżeli skończyłoby się aryjskie podtrzymywanie kultury, nie istniałaby ona obecnie na intelektualnym poziomie największych narodów. Może­my iść nawet dalej i powiedzieć, że fakt, iż ludzie kształtują państwa, nie eliminuje możliwości zaniku lu­dzkiej rasy, zakładając, że większe intelektualnie zdol­ności i możliwości przystosowania zaczynają gubić. Stąd koniecznym warunkiem dla stworzenia lepszej natury ludzkiej nie jest państwo, ale rasa, która posiada w tym celu niezbędne własności.Narody czy jeszcze lepiej rasy, posiadające kulturalne i twórcze talenty, mają te pożądane, ukryte zalety, choćby nawet zewnętrzne okoliczności, niekorzystne w danym momencie, wstrzymywały ich rozwój. Dlate­go jest oburzającym przedstawianie Niemców w erze przedchrystusowej jako pozbawionych kultury barba­rzyńców. Nigdy nimi nie byli. Surowy klimat północ­nej ojczyzny zmuszał ich do życia w warunkach, które stawały na drodze rozwoju ich twórczych zdolności. Jeżeli nie było tam żadnego klasycznego, antycznego świata i gdy przybywał on do łaskawszych, południo­wych krajów, spotykał się z technicznymi urządzeniami stworzonymi dzięki wykorzystaniu dla swoich celów niższych ras i zdolności tworzenia kultury, które w nich drzemały i umożliwiły stworzenie kwitnącego i tak wspaniałego świata, jak w rzeczywistości miało to miejsce w przypadku Greków.Dopiero kiedy naród jest zdrowy we wszystkich częściach, na ciele i duszy, wtedy radość z przynależności do niego może odpowiednio wzrosnąć do tego wznio­słego uczucia, które my nazywamy narodową dumą. Ale ta wzniosła duma pojawi się tylko w człowieku, który zna wielkość swojego narodu. Obawa przed szo­winizmem, która jest odczuwana w naszych czasach, jest oznaką jego bezsilności. Ten świat niewątpliwie przechodzi okres wielkich zmian. Pytanie, czy wynik będzie dobry dla ludności aryjskiej, czy przyniesie on korzyści nieśmiertelnemu Żydowi?Dlatego zadaniem narodowego państwa będzie za­chowanie rasy i dostosowanie jej do spełnienia koń­cowych i największych decyzji na tym globie przez odpowiednie wykształcenie swojej młodzieży. Naród, który będzie pierwszy na tym polu, osiągnie zwycię­stwo. Z punktu widzenia rasy wykształcenie powinno być zakończone służbą w armii. Właśnie dla zwykłych Niemców okres służby wojskowej powinien być zakoń­czeniem normalnej edukacji.Chociaż będzie się przykładać wielką wagę do cielesnego i umysłowego szkolenia w narodowym państwie, wybór najlepszych jednostek będzie bardzo ważny. Jest to traktowane dzisiaj bardzo przypadkowo. Stało się regułą, że dzieci rodziców lepszej klasy w dobrych okolicznościach uważa się za nadające się do wyższego szkolenia. Kwestia talentu odgrywa podrzędną rolę. Ocena ta­lentu może być tylko względna. Syn farmera może mieć daleko większy talent niż syn tych rodziców, któ­rzy od wielu pokoleń mają za sobą wysoką pozycję. chociaż ich dziecko ustępuje talentem dziecku zwykłe­go obywatela. Nie ma to żadnego związku z mniejszym czy większym talentem, ale jest zakorzenione w zasad­niczo większym bogactwie wrażeń otrzymanych przez dziecko jako rezultat jego bardziej wszechstronnego wykształcenia i bardziej zróżnicowanego środowiska je­go życia. Wiedza uzyskana przez wtłaczanie nie wytworzy twórczych jakości, ale tylko te, które są inspirowane przez talent. Jednakże nikt w Niemczech nie przykłada do tego obecnie żadnej wagi. Tylko krzycząca potrzeba może to ujawnić.Oto jest następne edukacyjne zadanie dla narodowego państwa. Jego obowiązkiem nie jest ograniczenie decy­dującego wpływu znajdującego się w rękach panującej obecnie klasy społecznej, ale wyselekcjonowanie najbar­dziej kompetentnych umysłów z całej masy narodu i awansowanie ich na miejsce ich dostojeństwa. Obowiąz­kiem państwa jest przekazać pewną określoną edukację w narodowej szkole przeciętnemu dziecku, jednak musi ono także dysponować talentem, z którego czerpać bę­dzie radość. Państwo powinno uznawać za swój naj­wyższy obowiązek otwieranie drzwi państwowych in­stytucji dla wyższego wykształcenia bez względu na to, jakiego rodzaju talent pojawi się w danej klasie.Jest jeszcze inny powód, dla którego państwo po­winno zwracać uwagę na tę sprawę. W Niemczech szczególnie inteligencka klasa jest tak mocno zamknięta w sobie i oddzielona od reszty świata, że nie ma po­wiązań życiowych z niższymi od niej klasami. To rodzi dwa chorobliwe skutki: po pierwsze ta klasa nie ma żadnego zrozumienia i sympatii u ludzi. Zbyt długo była odcięta od wszystkich powiązań z nimi, aby mogła posiadać konieczne, psychologiczne zrozumienie u lu­dzi. Była dla nich obca. Po drugie - tej wyższej klasie brakuje podstawowej siły woli, która jest zawsze słab­sza pośród inteligencji niż w prymitywnych masach. Bóg wie, że my, Niemcy, nigdy nie zawiedliśmy w dziedzinie wiedzy, ale zawiedliśmy jako naród naj­więcej, jeżeli chodzi o siłę woli i determinację. Im większymi intelektualistami byli nasi mężowie stanu, tym słabsza okazywała się większość z nich w realnych osiągnięciach. Było naszą narodową, smutną dolą, że musieliśmy walczyć o życie ojczyzny pod przewodnic­twem kanclerza, który był filozofującym cherlakiem. Jeżeli bylibyśmy prowadzeni przez jakiegoś krzepkiego mężczyznę z ludu, zamiast Bretchmana Hollwega, gre­nadiera - nasza heroiczna krew nie byłaby przelana na próżno. Ponadto przesadnie intelektualne cechy mate­riału, z którego nasi przywódcy zostali ukształtowani, zapewniły najlepszych możliwych sprzymierzeńców dla tych łajdaków z listopada.Rzymski kościół katolicki daje przykład, dzięki któ­remu można się dużo nauczyć. Celibat obowiązujący jego kapłanów zmusza go do przyciągania przyszłych pokoleń do kapłaństwa nie ze swoich własnych szere­gów, ale z mas ludzkich. Większość ludzi jest nieświa­doma tej szczególnej roli celibatu. Jest on podwaliną żywotnej siły i wynikiem instynktu samozachowawcze­go tej starej instytucji. Będzie obowiązkiem narodowego państwa w jego edukacyjnych możliwościach zajęcie się ciągłym odnawianiem inteligenckiej klasy przez świeżą krew z dołów. Obowiązkiem ciążącym na państ­wie jest wybieranie z ogromną troską i dokładnością ze wszystkich nacjonalistów, z całego materiału ludzkiego " ludzi dysponujących oczywistym, naturalnym talentem i wcielanie ich do służby państwowej. W naszym Świe­cie, takim jakim jest on obecnie, nie wydaje się to możliwe. Cała ta praca ma podwójne znaczenie, czysto moralne i idealistyczne. Jej materialna wartość polega na znaczeniu wykonanej pracy, mierzonej nie przez materialny aspekt, ale przez jej podstawową potrzebę, gdzie - idealnie rzecz ujmując - istnieje równość od momentu, gdy każda jednostka w swojej sferze, cokol­wiek by to nie było, mobilizuje się sama, aby zrobić wszystko, co jest w jej mocy.Ocena wartości mężczyzny musi zależeć od sposobu, w jaki wykonuje zadanie powierzone mu przez społe­czeństwo. Dla jednostki praca jest tylko środkiem, a nie celem jej egzystencji. Musi ona raczej kontynuo­wać formowanie i doskonalenie siebie jako mężczyzny, ale jest to możliwe tylko w ramach kultury, w której ona uczestniczy i która musi mieć zawsze swoje pod­waliny w państwie. Obecny czas pracuje na swój wła­sny upadek - wprowadza powszechne prawo głoso­wania, mówi o różnych prawach i nie może podać żadnego powodu dla takiego myślenia. W jego oczach materialne profity są wyrazem wartości człowieka, w ten sposób przekreśla podstawę najszlachetniejszej równości, która by mogła istnieć.Równość nigdy nie opiera się i nie może się opierać na samych osiągnięciach człowieka, ale można założyć, że każdy człowiek wypełnia swoje specjalne zobowiąza­nia. Tylko to może odsunąć na bok szansę, kiedy ocenia się wartość człowieka i każdy człowiek odczuwa swoje znaczenie. Prawdopodobne, że złoto stało się jedyną dominującą siłą w obecnym życiu; jednak przyjdzie czas, kiedy ludzie ugną się przed większymi bogami. Dzisiaj jest dużo takich, którzy zawdzięczają swą egzystencję pragnieniu posiadania dóbr, ale niewie­lu jest włączonych w to posiadanie. Jednym z zadań naszego ruchu jest wykorzystanie perspektywy czasu, w której da się jednostce to, czego ona potrzebuje do życia, ale także utrzymanie zasady, że człowiek nie żyje tylko dla dóbr materialnych. Znajdzie to wyraz w mąd­rym stopniowaniu zarobków, tak aby umożliwiło to każdemu robotnikowi być pewnym jutra.To powinno być możliwe na świecie, gdzie setki tysięcy mężczyzn związanych tylko przykazaniami koś­cioła ochotniczo poddaje się celibatowi.Jeżeli pokolenie cierpi na słabości, o których wiado­mo i do których się przyznaje, i jeżeli ono zadowala się - jak to ma miejsce dzisiaj w naszym burżuazyj­nym świecie - tylko deklaracją, że nic nie może być zrobione w tej sprawie, to takie społeczeństwo jest skazane na upadek.Nie, my wszyscy musimy odrzucić poddanie się te­mu rozczarowaniu. Nasza obecna burżuazja jest teraz zbyt chora i niezdolna do dokonania wielkiego zadania dla ludzkości. Ona jest chora - w mojej opinii - nie od rozmyślnego zepsucia, ale od olbrzymiej indolencji i od wszystkiego, co z niej wypływa. Już dawno kluby polityczne, które skupiły się pod pospolitą nazwą partii burżuazyjnych - nie były niczym innym, jak tylko towarzystwami reprezentującymi pewne odrębne klasy i zawody i poza chronieniem samolubnych interesów, jak tylko to potrafią, nie mają nic wznioślejszego do roboty. Oczywistym jest, że bractwo polityków bur­żuazyjnych, tak jak nasze, dostosowane jest tylko do walki; szczególnie, gdy druga strona nie składa się z ostrożnych sklepikarzy, ale z proletariackich mas, burzliwie powstałych i całkowicie zdeterminowanych. Obowiązkiem państwa jest przemienić młodą latorośl w wartościowy instrument dla późniejszego powiększe­nia rasy. Mając to na względzie państwo narodowe musi tak kierować swoją pracą edukacyjną, aby na pierwszym miejscu nie było wpompowywanie czystej , wiedzy, ale rozwijanie zdrowych ciał. Potem przycho­dzi czas na rozwój zdolności umysłowych. Zawsze Za­czyna się od formowania charakteru, szczególnie rozwijania siły woli i determinacji połączonej z nauczaniem przyjmowania odpowiedzialności z radością i dopiero na końcu przychodzi czas na przekazywanie czystej wiedzy.Państwo narodowe musi opierać się na założeniu, że człowiek o średnim wykształceniu, ale zdrowy ciałem, o silnym charakterze, wypełniony radosną pewnością siebie i siłą woli jest większą wartością dla społeczeń­stwa niż wysoko wykształcony cherlak.Dlatego rozwijanie ciała w narodowym państwie nie jest sprawą jednostki, nawet nie jest sprawą dotyczącą tylko rodziców, która jest drugo lub nawet trzeciorzęd­nym obiektem zainteresowania społeczeństwa, ale jest nakazem związanym z utrzymaniem rasy, którą pań­stwo ma bronić i chronić. Państwo musi tak rozkładać swoją pracę edukacyjną, żeby młode ciała były kształ­towane we wczesnym dzieciństwie i otrzymywały ko­nieczną hardość potrzebną w późniejszym życiu. Musi się ono w szczególności troszczyć o to, aby nie dora­stały pokolenia pozostające w domach.Szkoły w narodowym państwie powinny pozosta­wiać więcej czasu na ćwiczenia cielesne. Nie powinno być dnia, w którym chłopiec nie miałby przynajmniej jednogodzinnego  ćwiczenia  cielesnego , zarówno  rano, jak  i po południu , w grach i gimnastyce.    W   szczególności   nie   powinien   być   pomijany   boks ,  który   wielu  "nacjonalistów" uważa za brutalny i bezwartościowy. To niewiarygodne, jak fałszywe pojęcia są rozpowsze­chniane o nim pomiędzy wykształconymi ludźmi. Oni uważają za naturalne i godne honoru, aby młody czło­wiek nauczył się walczyć i walczył w  pojedynkach, ale żeby boksować się z brutalnością? Dlaczego? Nie ma takiego sportu, który bardziej pobudza ducha ataku niż boks. Wymaga on błyskawicznej decyzji, utwardza i czyni giętkim ciało. Dla dwóch młodych chłopców nie jest bardziej brutalne załatwianie sporu pięściami niż wypolerowaną taśmą stali. Jeżeli cała nasza inteli­gencja nie byłaby wyłącznie wytrenowana w wysoko­klasowym zachowaniu i zamiast tego nauczyłaby się dokładnie boksować, nie byłoby niemieckiej rewolucji tyranów, dezerterów i poddanych. To było możliwe tylko dlatego, że nasz system wyższego wykształcenia nie produkuje mężczyzn, ale urzędników, inżynierów, prawników i - aby podtrzymać tę intelektualną ży­wotność - profesorów.Nasze intelektualne kierownictwo zawsze uzyskiwało wspaniałe rezultaty, ale kształtowanie naszej siły woli było poniżej krytyki.Nasz naród niemiecki, który teraz znajduje się w sta­nie załamania, przez każdego kopany, potrzebuje suge­stywnej siły wytworzonej przez pewność siebie. Ta pe­wność siebie musi być wykształcona w młodszych członkach narodu, począwszy od dzieciństwa. Cała edu­kacja i ćwiczenia muszą być skierowane tak, aby wpoić im przekonanie, że przewyższają innych. Przez siłę cie­lesną i zręczność młodzież musi odzyskać wiarę w niezwyciężoność swego narodu. To, co kiedyś prowadziło niemieckie zastępy do zwycięstwa, było sumą pewności, którą każda jednostka czuła w sobie, a wszyscy czuli ją w swoich przywódcach. Istnieje przekonanie, że wol­ność może być jeszcze raz osiągnięta. Ale to przekona­nie może być tylko końcowym produktem uczucia, odczuwanym przez miliony jednostek.Niech nikt nie popełnia w związku z tym błędu: tak jak olbrzymi był upadek naszego narodu, tak rozległy musi być wysiłek, aby pewnego dnia zakończyć ten nieszczęśliwy stan. Tylko przez ogromny wpływ naro­dowej siły woli, wolność i namiętne poświęcenie może­my odtworzyć to, co zaginęło w nas. Obowiązkiem narodowego państwa jest kształtowanie sprawności cie­lesnej nie tylko w czasie urzędowych lat szkolnych, ale także po skończeniu szkoły musi pilnować ono tego tak długo, jak długo młody mężczyzna rozwija się fizy­cznie, a wtedy rozwój ten okaże się błogosławieństwem dla niego. Głupio jest myśleć, że prawo państwa do nadzoro­wania swoich młodych obywateli kończy się nagle z ukończeniem przez nich szkoły, a potem powtórnie zaczyna, kiedy rozpoczynają służbę wojskową.Prawo to jest obowiązkiem jednakowo równym we wszystkich okresach. Armia także nie może jedynie uczyć mężczyzny, jak ma maszerować i stać na bacz­ność, ale musi funkcjonować jako końcowa i najwyższa szkoła narodowego kształcenia. Młody rekrut musi oczywiście nauczyć się posługiwania bronią, ale w tym samym czasie musi on także kontynuować swoje szko­lenie potrzebne w przyszłym życiu. Ta szkoła prze­kształci chłopca w mężczyznę; nie tylko nauczy się posłuszeństwa, ale będzie szkolony z myślą o dowodze­niu kiedyś w przyszłości. Nauczy się być cichy nie tylko wtedy, kiedy jest karcony, ale także znosić nie...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin