Magia chaosu, artykuły(1).doc

(1499 KB) Pobierz
Drzwi Percepcji

Wstęp do Chaosu

Chaos, to magyia. To także filozofia, system wartości, sposób na życie, styl życia, religia, wiara, wszystko. Chaos, to życie tego, kto decyduje się kroczyć jego ścieżką. Jeśli pójdziesz drogą Chaosu, on sam w sobie stanie się tym, podług czego żyjesz, kochasz, nienawidzisz, pracujesz, uczysz się. Chcesz pójść tą ścieżką? Nim podejmiesz decyzję przedstawię większość założeń Chaotyzmu, w entropicznej kolejności.

Religia

"Bóg umarł" - rzekł Zaratustra (F. Nietzshe) i miał w tym sporo racji. Bowiem to, co uznają światowe religie umarło już dawno, w czasie boomu technologicznego XIX oraz XX wieku. Świadomość ludzka sięgnęła już dawno poza siedzące na chmurkach aniołki, wpajane dzieciom przez księży na lekcjach religii. Ach! Jakże dumnie brzmi "człowiek", który od rzekomego boga różni się jedynie tym, że ograniczony jest nieudolnym ciałem. Chaota jednak wie, że wierzenie w bóstwa ma swój cel, cel jakże wzniosły. Mianowicie oszukanie siebie dla magyicznych działań, na cześć i chwałę ludzkiego umysłu, nie rzekomego bóstwa! Uwierz w boga wojny Aresa, a zniszczy Twych nieprzyjaciół, uwierz w miłosiernego JHVH, a faktycznie takim będzie, mimo wszelkich sprzeczności! Tak, wiara to narzędzie, bowiem umysł człowieka jest zbyt ograniczony, aby pojąć własne możliwości, musi więc oszukiwać sam siebie, że nie on jest siłą, która czyni rzekome "cuda", które są niczym innym, jak manifestacją wewnętrznej siły człowieka.

Jednak, istnieje coś, co niegdyś mogło zostać nazwane Bogiem, a dziś jego wizerunek spaczony jest przez kościoły różnych wyznań. Ale, aby dojść do sedna sprawy trzeba wyjaśnić kilka spraw:

Primo, ludzkie życie na tej ziemi jest jednym z wielu. Były i będą różne wcielenia. Nie jest to jednak reinkarnacja w pojęciu buddyjskim, bowiem inkarnować się możemy tylko w ciele ludzkim bądź innej istoty inteligentnej (o ile inne cywilizacje istnieją). Dowody? Oczywiście są, ale to nie takie proste, by je wskazać. Niemniej, spróbuję choćby je przybliżyć. Czy mieliście kiedys styczność z kimś, kogo dopiero poznaliście, a zdawałoby się, że znacie go od dawna? Albo zauważyliście kiedyś, że aura Wasza i ogoś innego dziwnie się do siebie przyciągają, lub odpychają? Czy też wreszcie macie dziewczynę\chłopaka, z którymi wydaje się Wam, że przeżyliście całe życie, i możecie przeżyć jeszcze jedno? Tak, to się zdarza. Tak jak tak zwane "zdolności językowe" to nic innego, jak przypominanie sobie języka, który niegdyś był naszym ojczystym.

Secundo, ludzki mózg jest jedynie nośnikiem dla duszy, tak jak dysk twardy, czy CD'ek jest jedynie nośnikiem dla programu. I, tak samo jak program, duszę możemy przenieść na inny nośnik. Sęk w tym, że nasz umysł zbyt silnie zakorzeniony jest w ciele. Dla wielu osób wyjście z niego jest niemożliwe, innym przychodzi dość łatwo. Zależy to od stopnia realistycznego podejścia do świata jak i od procesu wychowania. Można zmienić to w prosesie desocjalizacji, o czym później. Właśnie w ten sposób tłumaczymy OOBE, czy inne wyprawy poza ciało. Tych Chaota robić nie musi, jeśli nie chce, lecz powinien przyjąć je do wiadomości, jako możliwe.

Teraz można przejść do pojęcia super-jaźni, zbiorowej świadomości dusz, które już ostatecznie opuściły "inkubator", którym jest Ziemia, aby ostatecznie połączyć się w jedność na nośniku, którym staje się cały wszechświat. Umysły te nie są już ograniczone żadnymi ciałami, mogą dowolnie modyfikować świat fizyczny za pomocą swej Woli. O tym takze pozniej. Ta wielka świadomość, zwana w Chaosie "Logosem" przyjmuje do siebie nowe dusze, lub odsyła je z powrotem do "inkubacji" na Ziemi. Zauważyć tu należy analogię do wielu religii monoteistycznych, które zakładają, że albo powstaniesz i pójdziesz do "nieba" albo "ziemia będzie Twym domem". Mamy podobne zwroty zarówno w Biblii jak i w Koranie. "Ziemia" w tym momencie nie musi oznaczać grobu, ale właśnie... Ponowną reinkarnację, tak długo, aż umysł nie będzie gotowy do wstąpienia do Logosu, mitycznego "raju".

Także legendą, w której znajduje się ziarno prawdy jest fakt, jakoby Logos pomagał ludziom na Ziemi niegdyś, jak i teraz. Czasem spotykam się nawet ze stwierdzeniem, że wszystko na tym świecie to Jego Wola. Prawda leży jak zwykle pośrodku. Owszem, Logos stara się pozyskać jak najwięcej jaźni, które mógłby wcielić w siebie. Wsyła więc istoty, które przyjmując ludzką postać starają się ludziom pomagać. Nazywają się Przewodnikami. Bardzo często jest tak, że sami Przewodnicy nie wiedzą o swej funkcji, doskonale ją spełniając. Oczywiście posiadają oni swoją Wolę, lecz nie jest ona zbyt rozbieżna z Wolą Logosu. Chyba, że Przewodnik odchodzi od głównej idei własnej pracy z ludźmi. Posiadają oni ludzkie uczucia i przywary, więc naturalne jest, że mogą zbłądzić z ustalonej ścieżki. Wielu z nich posiada pamięć poprzednich wcieleń, co pozwala im lepiej działać oraz kontaktować się z podobnymi sobie, niejednokrotnie odnajdując swoją duchową rodzinę, czyli istoty, które wyszły z Logosu razem z nimi. Przewodnicy ukazują ludziom właściwą drogę, uczą, jak żyć by być szczęśliwym i dostąpić do Logosu. Często nauczają też sztuk tajemnych, Chaosu, Psioniki. Wielu z nich walczy też z tym, co nazywamy złem. A przybiera ono różną postać... Często nie zdajemy sobie sprawy, jak różną.

Uczucia

Uczucia są dla Chaotów niezwykle istotne. Wiąże się to ze specyfiką samej magyi Chaosu, jak i z usilnymi próbami zachowania własnej tożsamości, będąc przecież częścią Logosu na Ziemi. Gdy człowiek zdaje sobie sprawę, że jest tylko cząstką super-świadomości za wszelką cenę stara się zachować swoją odrębność, często poprzez uczucia. Na temat uczuć rozpiszę się dzieląc spojrzenie na nie jako magyiczne i życiowe.

Z magyicznego punktu widzenia uczicia są doskonałym pośrednikiem i narzędziem pracy. Jako siła niekontrolowana, są niejako stworzone dla Chaosu. Dostarczają niesamowitych pokładów energii. Umożliwiają też niekontrolowane działania parapsychiczne, jak na przykład w przypadku miłości link emocjonalny na tyle silny, że dwie osoby posiadają jakoby prawie telepatyczne zdolności. Jest to możliwe co prawda tylko w przypadku połówek, czyli osób, które są razem dłużej niż jedno wcielenie. Więzi emocjonalne pozwalają też na prawie nieograniczony pobór energii od osoby związanej, bez szkody dla niej samej. Co to daje w celach magyicznych, nie musze chyba wyjaśniać?

Natomiast jeśli chodzi o uczucia w życiu Chaoty na szczególną uwagę zasługuje miłość. Jest to więź, która potrafi zawładnąć jego życiem do tego stopnia, że w sumie zaczyna zmieniać jego system wartości. Jak pisał A. Crowley "Miłość jest Prawem, Miłość podług Woli" i miał w tym spoooro racji. Właśnie to uczucie pozwala Chaocie, jak i każdej innej istocie osiągnąć stan szczęścia, a pracować on może tylko będąc szczęśliwym (sprawdzone - większość operacji magyicznych nie wychodzi, gdy druga osoba nie jest znami połączona). Z tegoż powodu przez całe pół roku, drodzy Bracia, nie pisałem żadnych wykładów. Jakbym zupełnie utracił zdolności magyiczne. Dzięki Logosowi i pewnej osobie odzyskałem je de novo.

Podsumowując: bez miłości Chaota nie istnieje. Jedyne co może, to chłonąć wiedzę, ale wykorzystanie jej w praktyce graniczy z niemożliwością. Oczywiście można wykorzystywać ból, czy też nienawiść jako motor naszych działań, ale z praktyki wiem, że są znacznie mniej skuteczne i pozwalają conajwyżej na sigilizację, budowę servitorów i magyię energetyczną. Tylko miłość pozwala zaakceptować źródło entropicznej siły, jakim jest Chaos. Toteż: Miłość jest Prawem, Miłość podług Woli. NIE MASZ Prawa ponad czynieniem dobra i dawaniem szczęścia osobie, którą kochasz. A wtedy dostąpisz zrozumienia Chaosu.

System Wartości

Na temat Chaockiego systemu wartości długo pisać nie trzeba. Bowiem znamy go doskonale:

1. Logos

2. Miłość

3. Wola ("Czyń Wolę swoją, niechaj będzie całym Prawem")

4. Rodzina

5. Magyia

6. Inteligencja

7. Mądrość i wiedza filozoficzno-okultystyczna

8. Społeczeństwo, znajomi, przyjaciele

9. Prawo ludzkie, ład, porządek

Dlaczego taki, a nie inny? To powinno wyjaśnić się w dalszej części artykułu.

Stosunek do innych ludzi

Poprzez sformułowanie "Inni ludzie" rozumiem tutaj ogół społeczności nie powiązanej emocjonalnie z samym Chaotą, oraz jego znajomych, czyli osoby powiązane emocjonalnie, lecz dość słabo. Przede wszystkim dzielimy ich na dwie grupy: uświadomionych (czyli magów, wampiry, psioników, parapsychologów, filozofów itp), oraz nieuświadomionych, czyli całą resztę.

Uświadomieni. Stosunek do uświadomionych determinowany jest filozoficznym umiłowaniem wiedzy i mądrości przez Chaotę. Należy im się przede wszystkim szacunek. Możemy ich lubić lub nie, ale szanować musimy zawsze. Każdy, nawet totalnie początkujący, czy też laik, ale żadny wiedzy może nas czegoś bardzo ważnego nauczyć. Może też okazać się znacznie mądrzejszy od nas, więc przede wszystkim nie lekceważyć. "Młodym" należy pomagać w rozwoju. Wyjątkiem od tej reguły są wampiry, które to należy szanować, ale nie uczyć, bowiem ich im jest mniej tym mniejsze zagrożenie dla ludzi i nas samych. Oczywiście do wyjątków zaliczamy też uświadomionych, którzy swe zdolności wykorzystują do szkodzenia ludziom.

Cała reszta, czyli nieuświadomieni. Do nich odnosić się musimy neutralnie, zgodnie z systemem wartości. Jeśli któryś wchodzi Ci w drogę, zlikwiduj zagrożenie dowolnymi dostępnymi Ci środkami. Zawsze należy jednak pamiętać o konsekwencjach danych czynów. Nie dotyczy to dwóch pierwszych punktów systemu wartości, kiedy to "cel uświęca środki" i nie patrzymy na straty własne.

Sytuacjonizm, czyli filozofia Chaosu (w skrócie podejście do życia) - najważniejszy akapit niniejszego tekstu, traktujący o psychologii magyicznego entropizmu, kontrolowanego pomieszania zmysłów

W akapicie tym będę dużo cytować, bowiem o Sytuacjonizmie zostało już powiedziane dużo, a nawet bardzo dużo, przez rozmaitych przewodników duchowych... Tak więc po pierwsze i najważniejsze:

"ADEPT CHAOSU NIE STAWIA SOBIE OGRANICZEŃ, ALBOWIEM ORĘŻEM JEGO JEST TRANSGRESJA. NA SZYJI ZWISA MU NASZYJNIK Z TRUPICH CZASZEK IGNORANCJI, A JEGO DŁUGIE PAZNOKCIE GOTOWE SĄ W KAŻDEJ CHWILI ROZDRAPAĆ JAKIEKOLWIEK TABU MANIFESTUJĄCE SIĘ W DANEJ CHWILI. POSTAWA OTWARCIA NA WSZYSTKO STANOWI PRZEJAW JEGO ŚWIADOMOŚCI, JEGO KIA."

Frater Carezza w: Trzy Zasady Metafizyki Społecznej Chaosu

Z tym człowiekiem nie sposób się nie zgodzić. Teraz zaś przytoczę PWN-owską definicję sytuacjonizmu.

"sytuacjonizm (ang. situationism), stanowisko, zgodnie z którym nasze działania w znacznie większym stopniu, niż sobie z tego zdajemy sprawę, są zdeterminowane przez siły i ograniczenia sytuacyjne, a nie przez cechy osobiste."

Mniej-więcej o to chodzi. Teraz, po przedstawieniu podstaw mogę już zabrać głos osobiście. Ogólna teoria sytuacjonizmu znajduje bardzo duże potwierdzenie naukowe w psychologii społecznej, czyli socjologii. Po konsultacjach z osobą znającą się na rzeczy (rok temu obroniona magisterka z socjologii) mogę stwierdzić z całym przekonaniem, że założenia sytuacjonizmu są słuszne. Zacznijmy więc:

Pierwsza sprawa to pojęcie Spektaklu. Czym on jest i skąd się bierze. Mianowicie Spektakl jako taki to prawie wszystko co nas otacza, wyłączając najbliższych (ale nie rodziców, czy też ludzi, którzy nas wychowali) i nas samych. Spektakl jako pojęcie byłby chyba zbliżony do anarchistycznego pojęcia "System", ale to nie to... Najłatwiej wytłumaczyć będzie istotę Spektatlu na prtzykładach:

Standardowe "chcę mieć", czyli chęć posiadania. Czy któryś z Was, kupując kiedyś jakieś ciuchy zastanawiał się, dlaczego to robi? Przecież stare spełniają jeszcze swoją funkcję, są ciepłe i wygodne! Jakaż to krwiożercza siła każe nam wydawać pieniądze na takie głupoty? Czy którekolwiek z Was kupując jakiś ciuch pomyślało, DLACZEGO na pytanie "po co kupujesz" odpowiadamy: "bo chcę ładnie wyglądać". Tak naprawdę taka odpowiedź ma sens tylko wtedy, gdy wygląd jest nam potrzebny: do pracy, na jakieś egzaminy (wystawne ciuchy) oraz na podryw (zrozumiałe). Więc pytam, do jasnej cholery, dlaczego stada baranów, którzy nie podrywają (z dowolnych powodów, większość jest zajęta), ani nie pracują (tyczy się to głównie ludzi młodych), więc potrzebują ciuchów w liczbie jeden strój odświętny i kilka zwykłych (aby nie śmierdzieć), zapieprzają twardo do sklepów aby wykupować rozmaite fatałaszki? Dopóki są to Wasze pieniądze, Wasz problem. Ale pomyślcie. To nie boli...

Dlaczego każdy z Was stara się osiągnąć w życiu to samo??? Każdy, którego pytałem... Czego chcesz od życia? "Chcę być wykształcony, skończyć studia, mieć kupę kasy, taki to samochód, zaj**** d*** za żonkę". He! Taki to jeszcze jest ambitny! Lepsi są "ziomale" co to chcą kraść i rabować... A róbta co chceta, konsekwencje znacie... Nie "dziesionować" każdego na ulicy, bo się można naciąć i dać się pociąć. "Ziomalami" się jednak nie zajmę tutaj, bo oni z reguły kończą w więzieniu lub na cmentarzu (zależnie czy trafią na gliny, czy poprostu ludzi bez oporów). Zajmiemy się więc "ambitnymi". Skądże bierze się Wasza ambicja? Myśleliście kiedyś o tym? Eh... goddamnit, oczywiście, że "bo chcę być w życiu szczęśliwy", no jakże by inaczej. Stado. Choć to już nie baranów. Osłów, powiedzmy:)).

Czym są te pragnienia? Pragnienia powyższe, przedstawione na przykładach, są efektem wszechobecnego Spektaklu, oszukiwania własnego umysłu przez informacyjno-wychowawczą papkę, serwowaną młodzieży przez rodziców i rówieśników. Ambicje wysokiego wykształcenia to nie WASZE ambicje! To ambicje świata, który od niemowlęcia ukazywali Wam rodzice, przedstawiając jako wartościowe. Im zaś przedstawiono to w ich dzieciństwie itd itp. Potem, rolę wychowawczą około 6 roku życia przejmuje szkoła i rówieśnicy, gdzie z kolei uczymy się konsumpcji. Telewizja, która zasługuje na katolickie określenie "narzędzia szatana" serwuje nam super-papkę, pokazując młodym dziewczynom modelki (potem są takie zboczenia umysłowe jak anoreksja) a facetom pedalskich boysów z teledysków hh czy disco. Wszyscy chcą im dorównać. Ale to nie są ich pragnienia. Biorą się one z tego, że jeśli nie będziesz ubierać się modnie (lub zgodnie z kanonem subkultury) zostaniesz odrzucony. Odrzucony będzie też ten dorosły człowiek, który "do niczego nie doszedł", czyli człek bez dyplomu. A człowiek to zwierzę stadne. Głupie w swojej stadności, ale trwające w ślepocie Spektaklu. I tutaj przytoczę rozmowę na temat właśnie konformizmu, jaką przeprowadziłem przy piffku z człowiekiem, który nazywał siebie Sytuacjonistą (gość ubrany na punka). Dla wygody siebie zapisuję jako "S", jego jako "C" (od Człowiek). Jako, że rozmowa była przy piwie, muszę ją lekko ocenzurować:

S:"Dobra, hitler, nawijaj o tym swoim nonkonformizmie"

C:"Widzisz, Steel, dla mnie głupotą jest społeczeństwo popkultury, idiotyzmem konformizm i konsumpcja"

S:"No, rozsądnie. Ale widzę, że wyglądasz jakbyś dopiero co wylazł z jakiegoś pseudo-sklepiku... Po jaki [peep] żeś tam był? No nie mów mi, że stare ciuchy były do kitu, bo miałeś ledwie dwie łatki na portkach"

C:"No, ale laski na mnie nie leciały... Wiesz jak jest"

S:"Wiem. Baran jesteś, i to stadny. Chyba, że się mylę, right?"

C:"Nie... Widzisz, ja szukam sobie kobiety na dłużej, kto wie, może na całe życie. Mam te 25 lat, trzeba by się za czymś rozejrzeć"

S:"I szukasz czego niby? Na ciuchy? Czy może postawisz parę drinków? Żal mi ciebie człowieku. Dobrych k*** życzę... A gdybyś chciał kobiety na dłużej to wdziej stare wdzianko, przestań udawać kogoś, kim nie jesteś. I rozmawiaj. Wiele jest takich, które nawet nie spojrzą na obdartusa. I wiesz co? Takie są tak zagubione w Spektaklu, że miałbyś podobne problemy do mnie... Tu nie zabijaj, tam nie przechodź na czerwonym, a najgorsze: "bo moi znajomi"... Nie, Bracie, nie rób z siebie Barana, bo wpadniesz. Miłość jest Prawem, i jeśli pokochasz jakąś popkulturową dziewczynę nie broń się przed tym. Ale nie radzę się o to starać, bo później mimo, że szczęśliwy, będziesz miał problemy. W moim przypadku zapowiada się do końca życia. Ktoś ma przyjechać w niedzielę...A Miłość jest Prawem, wiem, że chcę tego, co zostanie mi zaoferowane."

C:"W sumie to masz rację... Zapomniałem kim jestem. Znów dałem się ponieść głupocie... Wiesz, że nawet poszedłem na studia? Przecież moja firma zarabia 3 patyki miesięcznie, pieniądze nie są mi potrzebne... Chciałem być jak inni, z dyplomem"

S:"No widzisz... Kończ to piwo i waracaj do siebie. Prawdziwego siebie. I rzuć studia, bo po studiach i tak będziesz zarabiał mniej niż prowadząc ten Twój geshaft. Spotkamy się pewnie jeszcze w tym lokalu. IO XAOS, bywaj"

C:"IO! Żegnam..."

No cóż... Widzimy tu jaka paranoja dopada wielu. A to był jeszcze Człowiek, którego wystarczyło lekko naprowadzić... Co zrobić z bandą baranów, których codziennie wuidujemy na ulicach? No nic, po prostu przejść obok... Niewarci są spojrzenia...

Kontynuując owe dywagacje, chciałbym zwrócić Waszą uwagę na genezę ogólnej filozofii ładu i porządku, odgórnie narzuconego przez Spektakl. Człowiek zawsze pragnął, jak zwierzę, zdobyć jak największą pozycję w stadzie. Pozycja ta, jak u zwierząt, łączy się z kilkoma przymiotami: ktoś o wysokiej pozycji to ktoś: wysoko wykształcony (w większości przypadków nie znaczy inteligentny, tylko kujon, bo jakąż inteligencję trzeba posiadać, by na pamięć wkuć wiedzę z zakresu nauk humanistycznych typu historia czy językoznastwo (języka ojczystego)?) Heh, nie mówcie mi, że inteligentny człowiek, który potrafi pisać, ma wysokie oceny z Polskiego, a taki, który ma niskie, nie potrafi się nawet wysłowić na piśmie. Ja mam 2 z Polskiego, z powodzeniem prowadziłem e-zina przez kilka lat, zaś teraz piszę niniejszy artykuł. A Einstein miał 3 z fizyki... Mickiewicz z Polaka. Ciekawe, nieprawdaż? A może kochanego Einsteina nie interesowała nauka np. elektrotechniki, bo on wolał astrofizyke? Hmm...

Co więc jest dziełem wychowania, procesu socjalizacji i Spektaklu? Otóż: Prawo ludzkie (które jest niczym innym, jak narzucaniem swojej woli jednostkom, które tak jakby mózgu nie miały i nie wiedziały, co dobre a co złe), dążenie do dobrej pracy i wykształcenia (pracując u kogoś jesteśmy mu podlegli, a mało kto tego chce. Jeśli zaś chcemy prowadzić własny interes, to po kiego grzyba nam wykształcenie na papierze? Wystarzy wiedza, a to nie są synonimy...), dążenie do posiadania rzeczy w gruncie sprawy nie potrzebnych do życia (typu nowe ciuchy co kilka miesięcy czy częściej, jakieś gadżety typu fajna nowa komórka - a ze starej nie dało się dzwonić czy sms wysyłać??), chęć akceptacji przez innych (czyli oklepane "co inni powiedzą" - Nie masz Prawa ponad czynieniem Woli swej! Gów** Cię powinni obchodzić inni! Jeśli są Twoimi przyjaciółmi to nie odrzucą Cię, bo jesteś inny! Jeśli zaś nie są, cóż interesuje Cię ich zdanie?), chęć pokazania, że jest się lepszym (a po co? jeśli jesteś lepszy nie pokazuj tego, będzie Ci się łatwiej żyło, gdy ludzie Cię nie będą zauważać). Ogólnie: Spektaklem jest wszystko, co skłania nas do zachowań mających na celu przypodobanie się innym lub postępowanie podług reguł określonych przez innych. Jest nim też to, co każe nam mówić przy zakupie niepotrzebnej rzeczy:"żeby się lepiej czuć". Jest nim to, co każe nam zarabiać kupę forsy (fiat 125p jest naprawdę wygodny, a na trzyosobową rodzinę nie potrzeba domu 6 pokoi...), a także to, co wmawia nam, że aby ją zarabiać w dowolnej ilości należy mieć pracę. Cóż, to sprawdźcie sami, powiem tylko, że znajomy dorobił się na robieniu parapetów (do czego wystarczyłabymu zawodówka). był po prostu dobry w swoim fachu, a klienci sami go polubili za solidność i rzetelność pracy.

Rozprawa na temat sensu Magii

Magia jest narzędziem do kierowania energią. To jest jej najlepsza definicja. Kierujemy tą energią albo za pomocą bytów i narzędzi magicznych działających na nasza psychikę, a po jakimś czasie zazwyczaj dochodzimy do faktu ze jest nam to nie potrzebne. Magia oparta na woli to wysoka magia. Nie da się od razu nauczyć wysokiej magii. Każdy sam musi się przekonać o nieużyteczności wszelakich przedmiotów. Podstawową jednostką magiczna nie jest jak błędnie się sądzi słowo, tylko myśl. Każda nasza myśl ma odwzorowanie w rzeczywistości. Dlatego kontrolując myśl i wole tworzymy magie. Symbole oddziaływają na podświadomość, ale niektóre są tak głęboko zakorzenione, że mają moc samą w sobie. Takimi symbolami są runy i pentagram. Najpierw powinniśmy nauczyć się medytować, rozwiną energetycznie. Wtedy będziemy na tyle odporni psychicznie żeby przeciwstawić się siłą astralnym. Tak wiec po rozwoju energetycznym powinniśmy nauczyć się rytuałów. Ni proponuje uczyć się ich na pamięć. Wystarczy własna inicjatywa. Trzeba jedynie pamiętać o kręgu magicznym albo o rytuale mniejszego pentagramu, który zabezpiecza nas przed atakami owych bytów. Następnie powinniśmy nauczyć się inwokowac. Jest to wierszowana przemowa do przedmiotu rytuału. Czy to żywiołów, czy byta astralnego. Po inwokacji zabieramy się za lekką dawkę energii dla byta po czym przystępujemy do targowania się. Oferujemy bytowi w zamian za jakaś usługę np. dużą dawkę energii, ołtarz albo zapalenie świecy 2 razy w tygodniu przez pół roku. Ofiara jest wprost proporcjonalna do prośby. Po ofierze odeślijmy byta również utworem wierszowanym i zakończmy rytuał otwierając krąg. Wraz z doświadczeniem i fantazją można dodawać nowe rzeczy do rytuału. Kiedy stwierdzimy ze szkoda czasu na rytuały ziemskie, i nauczymy się wędrówek szamańskich można rozpocząć rytuały w astralu co znacznie ułatwia całą sprawę, zwłaszcza że nie musimy prowadzić monologów., Można wtedy bezpośrednio porozmawiać z bytem. Widzimy z kim rozmawiamy. Kiedy i to nam się znudzi i dojdziemy do wniosku ze czysta wola nam wystarczy, wtedy przechodzimy do stanowczego i głośnego wypowiadania swojej Woli z dodatkiem odpowiedniej dawki energii do całości. Sądzę że więcej na temat magii nie trzeba pisać. Wystarczy zapoznać się z Bogami, symbolami i można przystąpić do własnych eksperymentów. Zawsze warto mieć pod ręką egzorcystę.

Czarna magia i mroczna ścieżka

Przypuszczalne istnienie 'czarnej magii' jest jednym z bardziej interesujących aspektów ówczesnego okultyzmu, jako istotna idea psychicznego mrocznego lustrzanego odbicia – doskonałe miejsce do narodzin indywidualnych fantazji na temat zakazanego, tajemniczego, i oczywiście tematów taboo. To, co nie jest zrozumiane, jest odrzucane lub zagraża naszym własnym wierzeniom może być dometkowane jako 'czarna magia'. Części okultystów nawet wydaje się, iż potrzebują idei istnienia czarnej magii i 'czarnych magów' by podeprzeć ich własny obraz, w podobny sposób jak Chrześcijanie potrzebują wiary w istnienie światowego satanistycznego spisku, – który usprawiedliwia ich własne wierzenia i uzależnienia. Idea istnienia 'czarnych magów' wspiera rzeczywistość tych, którzy mogliby nazywać siebie 'białymi magami'. Zasadniczo to wierzenie w dualizm 'tych dobrych' i 'złych' podobnych do filmów kowbojskich- ci dobrzy zawsze ubrani na biało a ci źli na czarno- część ludzi chce czynić tylko dobro w ich życiu natomiast część ludzi oddaje się całkowicie złu. To jest dość wąski sposób patrzenia na świat. Idea 'czarnej magii' również uznaje, że są magiczne metody, które są przeznaczone tylko do czynienia zła, i ten, co ich używa automatycznie staje się czarnym magiem.

Jak wiele innych aspektów okultyzmu, to, co jest nazywane 'czarną magią' zależy bardzo od tego, kto próbuje zdefiniować to pojęcie? Na przykład, Chrześcijanin może spierać się, iż cokolwiek, co powiedzą poganie lub magowie to nie ważne wszystkie praktyki magiczne są 'czarne'. To jest bardziej powszechne jednak dla tych, co tłumaczą realizm 'czarnej magii' by go potępić. Na przykład Gareth Knight w jego książce A Practical Guide to Qabalistic Symbolism (1976) pisze wyraźnie, że:

"Homosexuality, like the use of drugs, is one of the techniques of black magic."

Co można luźno przetłumaczyć: Homoseksualizm tak samo jak korzystanie z narkotyków jest jedną z technik czarnej magii.

Z własnego doświadczenia wiem, że bardzo często ci, co oskarżają innych o bycie 'czarnym magiem' faktycznie wyrażają swoją dezaprobatę do tego, co dana osoba zrobiła bądź mówi się, że zrobiła dany czyn. Oskarżanie kogoś o bycie 'czarnym magiem' jest w pewnych sekcjach okultystycznej subkultury podobne do oskarżenia kogoś o bycie 'Komunistom' w 1950 w Ameryce [łatwiejsze dla nas porównanie to nazista i Żyd]. Dowodem na to jest to zdarzenie- osoba, którą ledwo, co znałem poprosiła mnie o pomoc w 'magicznej walce' naprzeciw 'czarnemu magowi’, który uwiódł jego dziewczynę używając 'mrocznej mocy'. Spojrzałem na tą sprawę sam i odkryłem inny punkt widzenia — kobiecie, która była w pytaniu zbrzydło to 'biało magiczne' pompatyczne pozowanie I odeszła od niego dla innego, który był bardziej uroczy i mniej skupiony na ratowaniu wszechświata i przekraczanie otchłani przed śniadaniem. Naturalnie ego białego maga nie potrafiło zaakceptować czegoś tak normalnego I powszechnego, więc całą ta sytuacja stała się dla tej osoby magiczną walką pomiędzy siłami dobra i zła. Co jeszcze jest interesujące to to, że 'biały mag' przybliżał mi wizje pomocy mu w odzyskaniu jego dziewczyny w sposoby magiczne- coś, co można uznać za dwuznaczne etycznie. Ale w tej kwestii on by był usprawiedliwiony przecież on właśnie był 'tym dobrym' w tej sytuacji.

Ci, co uznają sie za 'tych dobrych' w walce są zazwyczaj bardziej niebezpieczni niż ich przypuszczalni 'wrogowie’ - dopóki jakiekolwiek metody usprawiedliwiają zacny cel wymazania tych złych. Pro-life campaigners [coś takiego jak u nas młodzież wszechpolska] czują się usprawiedliwieni za wysadzanie klinik aborcyjnych, terroryści zostawiają bomby odłamkowe na zatłoczonych Londyńskich ulicach, rozbudowując podane przykłady okultyści, którzy wierzą w 'czarnych magów' nie czują żadnych skrupułów dotyczących magicznych metod by 'walczyć' z nimi. Ponownie z własnego doświadczenia wiem, że ta 'walka' może być nieco jedno stronna. Przez lata spotkałem kilku okultystów, którzy ufnie (i raczej wydawałoby sie dumnie) twierdząc, że stale toczą walki z dowolną ilością 'mrocznych adeptów, 'satanistycznym towarzystwem' itp., ale co ciekawe nie potrafili nazwać po imieniu swoich wrogów ani nie potrafili powiedzieć nawet gdzie oni żyją! Jeden z pamiętnych przykładów tej jedno stronnej wojny uwikłana jest dość duża magiczna organizacja. Dwóch moich znajomych prowadziło firmę zajmującą się dostarczaniem okultystycznych przedmiotów za pomocą poczty nazywającą się 'SOL'. Widocznie, to zdenerwowało część członków organizacji, której główna nazwa mogła być skompresowana w skrót S.O.L. I oni zaczęli pisywać listy z zażaleniem do różnych magazynów, w których moi znajomi reklamowali swój biznes. Kolejny przyjaciel, który był członkiem tej organizacji powiedział o przekazanej mu wiedzy, że ta firma wysyłkowa jest tylko przykrywką dla organizacji 'czarnych magów' nazywających siebie "Servants of the Outer Light" i jego członkowie powinni zrobić, co w ich mocy by uchronić porządek przed tą 'czarną lożą'. Zbyteczne jest mówienie, że ludzie prowadzący firmę wysyłkową byli nieco ogłupieni całą tą sytuacją, i z tego, co wiem nie odczuli żadnych straszliwych rzeczy w skutek bycia celem tego magicznego zakonu, który był oczywiście tymi dobrymi w tej konfrontacji.

Dla niektórych okultystów niezaprzeczalnym romantyzmem jest uwikłanie siebie w coś w tym rodzaju. Po części to jest właściwościom popularnej okultystycznej fikcji, zwłaszcza w klasykach takich, jak Dennis Wheatley The Devil Rides Out i prace Edwardian occultist, Dion Fortune. W fikcjach Fortuny "Wspaniałe Białe Bractwo" – korpus adeptów pracujący bezinteresownie dla wyższego dobra ludzkości, jest przeciwstawiona "Czarnym Lożom" – braterstwu mrocznych indywidualistów, którzy taplają się w polityce, oszustwach, powodujących potężne sumy pieniędzy, które spływają do nich w niezwykłe sposoby, i niewątpliwie używają technik 'czarnej magii' Garetha Knighta –homoseksualizmu i narkotyków. Są one sportretowane w Fortunowskich nowelach jako dość cygańskie I dekadenckie, jako opozycja do ascetycznych, konserwatywnych, białych adeptów. Podobnie, jest pewien urok dla części okultystów naokoło deklarowania tego, iż jest sie 'czarnym magiem' lub 'satanistycznym adeptem'. Jeśli przypinka jest znacząca w taboo lub ma szokujące wartości, które są jej przypisane, część indywidualistów chętnie wypróbuje ją na sobie.

Magia i Psychoterapia

Współczesna magia i psychoterapia mają ze sobą wiele wspólnego. Obie mają za zadanie wzmocnienie osobowości. Obie próbują określić relacje między jednostką i wszechświatem. Obie służą uczynieniu tej relacji tak funkcjonalnej, w ramach osobistych celów, jak to możliwe. Mimo iż wielu magów może się nie zgodzić, uważam że jednym z celów magii jest scalenie wielu odmiennych elementów osobowości w jedność. Jest to też zasadniczym celem psychoterapii. Oczywiście - magia nie jest psychoterapią. Są to całkowicie odmienne dziedziny. Cele psychoterapii są zasadniczo socjologiczne, czyli - rozwój osobowości pozwalający jednostce żyć w społeczeństwie w łatwiejszy i wygodniejszy sposób. Magowie zazwyczaj mniej troszczą się o społeczną akceptację, ale mogą szukać aprobaty wśród innych magów.

Psychodynamiczne podejście do psychoterapii (psychoanaliza) stara się przezwyciężyć bariery by ujawnić stłumione uczucia, uzyskać wgląd w osobniczą motywację i móc kontrolować nierozwiązane kwestie z okresu dzieciństwa. Psychoanaliza, prawdopodobnie ze względu na swój fatalny współczynnik i ogromny koszt, ustąpiła miejsca farmakologicznym wynalazkom psychiatrów. Mimo wszystko, tworzenie serwitora i wypuszczanie go opiera się na technikach psychoanaltycznych, gdyż mag stara się odnaleźć obsesyjne wzorce myślowe, odkryć co naprawdę chce osiągnąć i używa swojej własnej psychiki jako materiału do budowy serwitora. Podstawową różnicą jest fakt, iż terapeuta stara się wydobyć stłumione myśli na światło dzienne, tak by mogły zostać rozproszone. Natomiast magowie chaosu przekopują swoją pamięć w poszukiwaniu energi, która mogłaby zasilić ich wyobrażenia. Wielu psychologów uznałoby to za dość niezdrowe.

Właściwszym od doszukiwania się w magii chaosu terapeutycznego zastosowania psychodynamicznych form terapii byłoby zdefiniowanie jej jako modalności, która wygląda niezwykle podobnie do tej zaadaptowanej przez sytuacjonalistów. Sytuacjonalizm, pogląd na osobowość, którego gorącym orędownikiem był Walter Mischel, zakłada, że każda obserwowalna konsekwencja zachowań jest determinowana bardziej przez charakterystykę sytuacji niż przez jakiekolwiek inne wewnętrzne cechy i typy osobowości. Patrząć z tej dość radykalnej perspektywy możemy powiedzieć, że osobowość właściwie nie istnieje. Jest to jedynie konstrukcja stworzoną przez obserwatora w odpowiedzi na zachowanie jednostki w stosunku do niego samego. Innymi słowy, osobowość zawiera się we wzorcach zachowań postrzeganych przez obserwatora. Podobieństwa we wzorcach zachowań spowodowane są raczej podobieństwem w zaistniałej sytuacji niż cechami osobniczymi. Ta płynna koncepcja osobowości jest integralną częscią Magii Chaosu, według której ważniejszą od wewnętrznej spójności systemu wierzeń maga jest upór z jakim podtrzymywane jest wyobrażenie w czasie rytuału. Magia chaosu jest zorientowana na rezulataty, zatem skuteczność rytuału liczy się o wiele bardziej niż jego korelacja z jakimkolwiek systemem wierzeń. Dlatego też nie powinno nikogo dziwić, iż magowie chaosu czasem przyjmują cechy osobowości całkowicie odmienne od tych, których używają poza czasem i przestrzenią rytuału. Na przykład Phil Hine opowiada o magu, który chcąc zdać kolokwium z matematyki przyjął (najlepiej jak potrafił) osobowość Mr Spocka ze StarTreku na trzy dni przed egzaminem. Test przeszedł bez najmniejszych problemów. Inwokacje, w których mag przyjmuje cechy osobowości inwokowanego bóstwa lub bytu, również wskazują na sytuacjonalistyczny charakter tego typu rytuałów. W tym przypadku oczekiwane jest, że inwokowany bóg, demon lub po prostu - byt będzie działał w sprecyzowany sposób. Jan Fries, jeden z najjaśniej piszących autorów wywodzących się od A.O.Spare'a, opisuje prawie epileptyczne ataki współczesnych Japońskich mediów:

"Rytuały dramatyczne mają wiele wspólnego z grą aktorską i dawaniem publiczności rozrywki jakiej pragnie. Medium lub szaman odgrywa niezmienne 'jak gdyby', które w czasie rytuału staje się 'jak jest'".

Podsumowując - Magię Chaosu wyróżnia empiryczne podejście do magii (techniki nieskuteczne szybko wychodzą z użycia), twierdzenie iż osobowość jest stworzona ze struktur wierzeń, które jednostka uzna za spójne i niezmienne cechy oraz przekonanie, iż największą przeszkodą w powodzeniu rytuału jest świadomy umysł.

Stąd wynika, iż istnieje nieświadomość, być może nawet nieświadomość kolektywna, nazywana przez Jana Fries "Głębinami Umysłu" a przez AOSpare "Kia", ale akceptacja tej idei, z powodu sytuacjonalistycznego podejścia magów chaosu, nie jest konieczna do pomyślnego spełnienia pragnień poprzez rytuał. Jest to raczej część argumentu, metody służącej do wytłumaczenia magom chaosu, że te techniki mogą naprawde działać. Podstawową funkcja takiego twierdzenia jest li tylko jest retoryka.

Jest to oczywiści bardzo radykalne podejście do magii, o psychologii już nie wspominając, ale efektywność tego podejścia została potwierdzona przez wiele osób. Dla jasności, magowie chaosu rutynowo używają tych technik dla celów psychoterapeutycznych. Phil Hine opisał to w swoim "User Guide":

"Czysto psychodynamiczny model tworzenia Serwitora może doprowadzić do wniosku, że nasza psychika stworzona jest z dużej liczby sił, które mogą być przedstawione jako kompleksy lub podosobowości (w zależności od tego czy zajmujesz się magią, NLP, jungowską psychoterapią, etc). Te mentalne siły pozwalają nam na robienie pewnych rzeczy i jednocześnie zabraniają innych. Poprzez świadome przestawianie i przekierowywanie tych energii możemy tworzyć Serwitory. Umożliwiają one robienie rzeczy dotychczas niemożliwych, takich jak pozbycie się nałogowych zachowań, myśli lub emocji. Tak pojmowane Serwitory są świadomą formą przekształcania najczęściej nieświadomych bytów tak, by pracowały dla nas."

Jestem przekonany, iż techniki magii chaosu mogłyby być bardzo użytecznymi dla psychoterapeutów podczas leczenia anormalnych zachowań, lecz obawiam się że to już temat na zupełnie inny esej.

Jak Gdyby Przez Magię

Ciemność, stonowane barwy bądź żywa feeria barw. Muzyka cicho, niechętnie niemal - sącząca się z głośników umieszczonych tak by wypełniać przestwór pomieszczenia nutami. Bądź i odwrotnie, jazgot, nonsens i jak najszybsze mlaskanie. Wola Twoja jest przecież Prawem. Za oknem nie ważne jaka pora dnia - choć to naturalne że ciągnie Cię do nocy, to chyba taka pora gdy ludzkie Ego budzi się z jakby snu i uzewnętrznia. Tak jak mówili mądrzy i starzy - prezencja jest tym kim jesteś w dzień i światło, ego zaś jest tym czym jesteś po ciemku. Tak oto kolejny dzień kolejna noc. Siedzisz w swym pogrążonym w Ego pokoju - mój drogi Magu. Tak, bowiem takim się czujesz - żonglerem rzeczywistości - treserem zdarzeń, które o ironio losu - zdają się być Ci w pełni posłuszne, choć - czy jesteś świadom ryzyka gdy czmychną jak przystało na dzikie zwierzę z Twojej uwięzi? Często magowie nie są świadomi tego co mogą sami sobie zrobić - miast poznać siebie dogłębnie od razu wypływają swą jeszcze mikrą fregatą na morze pełne Piratów.

Sztuka, Twoja sztuka to najświętszy sakrament po postacią Dzieła. Najświętsza jest to bowiem Sztuka, gdy podążasz schodami swej jaźni poprzez komnaty Kreacji. Czynisz rytuał gdy jest noc i gdy jest dzień, w wiosnę czy w lato. Wielokrotnie przygotowujesz się doń długimi godzinami, dniami, tygodniami... albo i nie - czynisz go spontanicznie. Nawet możliwe iż w ogóle nie czynisz rytuałów - że tak naprawdę nazywasz wszelkie swoje zagrywki magią.

Jaką ścieżkę obrałeś magu? Czy idziesz na piechotę przez drogę życia? Czy może jak przystało na jakiegoś chaotę - jedziesz przezeń buldożerem - zaś przy okazji, jeśliś zabawny robisz jakieś śmieszne wzorki? A może...

Wiele jest możliwości, Ty jednak, Magu, jesteś jeden. Sam sobie. Inni widzą Cię tak jak im się jawisz, tak jak pragniesz podświadomie się im jawić. Czasem puścisz krótką piłkę by zostawili cię w spokoju i sami poszli ganiać po cmentarzach. Ty przecież jesteś tym rzeczywistym i niezaprzeczalnie prawdziwym mędrcem. Filozofia to dla Ciebie coś więcej niżeli puste słowa przy śniadaniu czy też ględzenie klechy w kościele, oj o wiele wiele więcej. Można by rzec że Filozofia to właściwie dla Ciebie całe życie - o tak - Magu. Przeto Magia, bez względu na zapis tego słowa, to Twoje życie, to ścieżka którą tak naprawdę obrałeś - właściwie - ścieżka która została Ci na dana jak i gwiazda która na niebie nocnym strzeże Twojego przeznaczenia. Jednak czy widzisz cel swojej magii - czy może tak jak większości twe oczy przesłaniają klapki zabawy - ciuciubabki z Panem Losem? Bo czymże w istocie jest to co czynisz, jaki ma to cel? Tak, zapewne doskonale znasz ten cel. Jednakże cóż z tego skoro właściwa definicja Najświętszej Sztuki to - życie - no powiedz?! Milczysz? Cóż...

Szukaj Siebie, musisz znaleźć. Choć tak jak i każdego innego człowieka nigdy w pełni nie poznasz tak i Siebie udać się nie uda poznać do kresu Absolutu. Jednak gdy uczynisz Swe wewnętrzne ja przyjacielem, wtedy bramy Emanacji i Oświecenia staną przed Tobą otwarte na oścież. Pamiętaj...

Mag musi być szczery przed samym sobą aby jego działania miały jakikolwiek sens. Mag rodzi się magiem, nie może stać się nim "po drodze" . Albowiem przeznaczenie kroczących ścieżką dowolnej ręki wybrało ich wiele eonów wstecz. Co? Przeznaczenie nie istnieje? Dziwne, że tak wielu mędrców zauważyło iż nasze życia są zapisane w gwiazdach. To niby nie dowód? No ba! Dowodu na to czy przeznaczenie istnieje czy nie - nie ma. Nasi przodkowie określali je mianem fatum - i owe fatum znane nam jako los ciąży nad każdym. Ci którzy narodzili się dla magyi tańczą z przeznaczeniem - jednak dopiero od czasu gdy staną się świadomi tego że magami są i magami będą. Jak już mówiłem Samoświadomość to bowiem potęgi klucz.

Co dalej? Dalej wszystko zależy od Ciebie.

Co teraz? Spieprzaj z przed tego komputera i idź do ludzi. Poznając ich, poznajesz w nich siebie.

Czym jest serwitor?

Syndrom motywacyjny (pragnienie) jest częścią zasadniczą magii Spare'a. Dlatego też tytuł jego najpopularniejszej książki brzmi "The Book of Pleasure". Spare, i wielu innych magów, zaadoptował do swoich celów "Jungowskią wersję" Freudowskiej teorii nieświadomości. Jung opisał istnienie nieświadomości kolektywnej, do której wszyscy mamy dostęp. Uważał, że powstała ona w wyniku ewolucji gatunku ludzkiego. Osobiście wolę termin używany przez Jana Fries'a - Głębiny Umysłu (the Deep Mind), ale z grubsza chodzi o to samo. Spare, który nieświadomość kolektywną nazywał podświadomością, opisywał ją w taki sposób:

"Wyobraź sobie podświadomość jako archetyp wszystkich doświadczeń i wiedzy, przeszłych wcieleń jako ludzie, zwierzęta, ptaki, rośliny etc., wszystko co żyje, żyło lub będzie istnieć."

Zarówno Spare jaki i Peter Carroll próbowali stworzyć słownictwo, którym możnaby opisać zjawisko i techniki magii Spare'a. Carroll, jak uwarzamy FireClown i ja, próbował stworzyć słownictwo, które mogłoby być używane przez magów każdego systemu. FireClown nazywa to "szablonem dyskusyjnym". Miał to być sposób na to by, przykładowo, thelemici mogli rozmawiać z wiccanami dobrze się nawzajem rozumiejąc. Niestety próba ta nie powiodła się.

Dobrym tego przykładem jest słowo "serwitor". Pochodzi on z czasów wcześniejszych niż Magia Chaosu i było używane już w latach 30' przez Clarka Ashtona Smitha w "Weird Tales" do określenia związanych duchów. Obecnie serwitor odnosi się do jednostek urzeczywistniających się poprzez ewokację, technikę tak sta...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin