Moody Raymond A. - Życie po życiu.doc

(2045 KB) Pobierz
WPROWADZENIE

 

 

 

 

WPROWADZENIE

Tom ten powinien być przeczytany w połączeniu z moją poprzednią książką: "Życie po

życiu", ponieważ stanowi rozszerzenie niektórych idei i odkryć tam opisanych.

Od czasu wydania "Życia po życiu" przesłuchałem inne osoby, które miały przeżycia

po śmierci klinicznej. Odkryłem nowe przypadki tego zjawiska i to w takiej ilości, że nie

pamiętam już dokładnie ich liczby.

W mojej poprzedniej pracy, kilka z tych osób przeżyło śmierć kliniczną, a inne otarły

się tylko o śmierć na skutek poważnych ran lub w wypadkach. W relacjach, które później

usłyszałem, piętnaście pospolitych przypadków, omówionych w książce "Życie po życiu",

powtarzało się. Dlaczego więc jeśli te przeżycia były tak liczne jak stwierdziłem, inni

ludzie nie zbierali relacji o nich. Po pewnym czasie przekonałem się, że kilka innych

osób, najbardziej zaś godna szacunku dr Elisabeth Kubler-Ross przeprowadzała takie

same badania i miała identyczne wyniki.

Kiedy dr Kubler-Ross otrzymała strony korekty przed wydaniem mojej pierwszej

książki, stwierdziła, że mogłaby napisać taką samą pracę na podstawie swoich badań.

Wielu lekarzy i duchownych także potwierdziło, że już dawno notowali podobne

przypadki tego zjawiska i przypuszczali, że mogły one być powszechne. Przychodzili do

mnie ludzie; z którymi dawniej rozmawiałem o ich przeżyciach związanych z życiem po

śmierci klinicznej. Niektórzy mówią teraz o swych przeżyciach publicznie w czasie

dyskusji następujących po moich wykładach. W ten sposób inne osoby usłyszały o tych

"przeżyciach" bezpośrednio od ludzi, którzy zetknęli się ze śmiercią.

Mogę teraz powiedzieć z całym przeświadczeniem, że zjawisko to, cokolwiek

ostatecznie by ono znaczyło – jest powszechne. W rzeczywistości jest ono tak szeroko

rozpowszechnione, że myślę iż wkrótce nie będzie wątpliwości, że istnieje naprawdę.

Jednym z założeń książki "Życie po życiu" była chęć wprowadzenia tego zjawiska na

forum publiczne i pragnienie zainteresowania nim innych.

Na początku tej książki, pozwolę sobie wprowadzić teoretyczny, kompletny model

"przeżycia", który po raz pierwszy zbudowałem w książce "Życie po życiu".

Obejmuje on pospolite przypadki typowych przeżyć u "progu śmierci",

"Człowiek umiera i kiedy osiąga punkt najwyższego fizycznego utrapienia, słyszy jak

lekarz stwierdza jego śmierć".

Docierają do niego nieprzyjemny hałas, głośne dzwonienie albo buczenie i zarazem

czuje jakby szybko mknął przez długi ciemny tunel. Potem nagle znajduje się poza

swoim ciałem, ale w tym samym otoczeniu jak dotąd i widzi swoje ciało z odległości,

jakby był widzem, obserwuje wysiłki mające przywrócić go do życia. Przeżywa stan

emocjonalnego wstrząsu. Po chwili opanowuje się i staje się bardziej przystosowany do

swoich nowych warunków. Zauważa że ma jeszcze "ciało", ale ciało inne i z innymi

siłami, niż ciało fizyczne, które pozostawił poza sobą. Wkrótce nadchodzą inni "ludzie",

aby go spotkać i pomóc mu. W przelocie widzi duchy swych krewnych i przyjaciół, którzy

 

 

1


 

 

 

już umarli oraz Ducha, którego nie potrafi określić... Jest to istota ze światła emanująca

ciepłem i dobrocią.

Ten Duch zadaje mu pytanie, bez słów, które ma ocenić jego życie. Pomaga mu w tym

przez panoramiczne ukazywanie najważniejszych wypadków z jego życia.

W tej samej chwili osoba w tym przedziwnym stanie stwierdza, że zbliża się do

jakiegoś rodzaju bariery, prawdopodobnie przedstawiającej granicę między ziemskim

życiem, a życiem następnym. Teraz przekonuje się, że musi wracać na Ziemię, że czas

jego śmierci jeszcze nie nadszedł. W tym momencie waha się, ponieważ teraz jest

pochłonięty doznaniami w jego życiu pozagrobowym i nie chce wracać. Jest ogarnięty

intensywnymi uczuciami radości, miłości i spokoju. Nie wiedząc jak to się dzieje, łączy

się ponownie ze swoim fizycznym ciałem i ryje dalej. Później próbuje zwierzyć się ze

swych przeżyć, ale natrafia na wiele trudności. Nie może znaleźć żadnych ludzkich słów

odpowiednich do opisania tych pozaziemskich wydarzeń. Stwierdza jedynie, że życie

pozagrobowe wstrząsnęło nim do głębi, zmieniając jego pogląd na śmierć i stosunek do

życia".

 

 

 

 

WIZJA WSZECHWIEDZY

Kilka osób opowiedziało mi, że podczas zetknięcia się ze śmiercią mieli krótki obraz

całej egzystencji innego świata, w którym całkowite poznanie, czy to przeszłości,

teraźniejszości, czy przyszłości wydawało się współistnieć w jakimś "bezczasie".

Opisywano to, jako moment oświecenia, w którym wszechwiedza dawała kompletne

poznanie wszystkiego. Wszyscy podawali, że jest to przeżycie nieopisane.

Wszyscy też zgadzali się, że wrażenie kompletnego poznania się trwało dalej po

powrocie do życia, lecz że nie . przynieśli żadnego rodzaju wszechwiedzy ze sobą.

Zgodnie przyznawali również że ta wizja nie zniechęciła ich do nauki w ich ziemskim

życiu, a przeciwnie raczej ich zachęcała do dalszej pracy.

Powyższe przeżycie było porównywane w różnych opowiadaniach do błysku widzenia

całego wszechświata, jakby instytucji wyższego nauczania, "szkoły" i "biblioteki". Każdy

podkreślał jednak, że słowa, których używają do opisania tego przeżycia, są w

najlepszym razie tylko mglistymi odbiciami zaistniałego stanu jaki starają się opisać.

Odnoszę wrażenie, że we wszystkich tych opowiadaniach pojawia się nowy, nieznany

rodzaj świadomości. Jednak kobieta "umarła" podała, co następuje z obszernego

przeprowadzonego z nią wywiadu.

Czy pani mogłaby opowiedzieć o swojej "wizji wszechświata", o której pani

wspomniała?

- Zdaje się, że stało się to potem, jak zobaczyłam obraz mojego życia przed sobą.

Miałam wrażenie jakby wszystko stawało się nagle: całe uświadomienie sobie

wszystkiego od samego początku życia, aż do końca.

 

 

2


 

 

 

I w jednej sekundzie wiedziałam o wszystkich tajemnicach swego życia i znaczeniu

kosmosu, gwiazd, księżyca... słowem wszystkiego. Ale potem, gdy wybrałam powrót do

życia, ta świadomość uciekła i nie mogłam sobie przypomnieć niczego. Miałam wrażenie,

że kiedy podjęłam decyzję powrotu do ciała fizycznego, oznajmiono mi, że nie będę

mogła zatrzymać tej "świadomości pozaziemskiej"; ale byłam wzywana przez moje

dzieci.

Ta Wszechmocna Nadświadomość objawiła mi się. Zdawało mi się, że będę chorować

jakiś czas i że zostanę jeszcze wezwana. Miałam potem wezwania bliskich memu sercu.

Powiedziano mi, że część z tych przeżyć zastanie wymazana z tej "świadomości

kosmicznej".

Będzie mi dane poznać tajemnice wszechświata, ale potem zapomnę o nich.

Pamiętam jedno; miałam świadomość wszystkiego po śmierci, co zdarzyło się w moim

życiu, ale nie było mi dane zatrzymanie tego w pamięci po powrocie do życia. Wybrałam

jednak powrót do moich dzieci... Pamięć wszystkich tych rzeczy, które zdarzyły się; była

jasna, ale przelotna, jak wizja wszechwiedzy". I uczucie Wszechmocnej Nadświadomości

zniknęło, kiedy powróciłam do mego ciała fizycznego. Brzmi to głupio gdy się o tym mówi

na głos. Może dlatego nigdy nie miałam odwagi zwierzać się z tego nikomu. Nie wiem,

jak to wyjaśnić, ale ja wiem... że to jak w Biblii:

"Wszystkie rzeczy będą tobie objawione": Potem nie było już nic: ani pytań, ani

odpowiedzi. Jak to długo trwało nie mogę powiedzieć, bo to jednak nie był "ziemski

czas".

- W jakiej formie ta Wszechmocna Nadświadomość objawiła się pani? Czy w słowach,

czy w obrazach?

- Odbierałam ją wzrokiem, słuchem, myślami. Ona była Czymś, była Wszystkim. To

tak, jakby nie było nic, co by było niewiadome. Tam była cała wszechwiedza, nie jedna

jakaś dziedzina, ale cała.

- Zastanawiam się nad jedną rzeczą. Spędziłem wiele lat mego życia na poszukiwaniu

wiedzy, nauki. Jeśli tak to się przedstawia, to może nie ma sensu w poszukiwaniu

wiedzy?

- Nie!... Jeszcze wciąż chce się szukać wiedzy, nawet po powrocie stamtąd. Ja nadal

poszukuję wiedzy... i łatwo odpowiedzieć na to tutaj. Poszukiwanie wiedzy jest częścią

naszego życia... i nie jest to cel dla jednej osoby, ale jest to przeznaczeniem całej

ludzkości.

To, co wiemy, zawsze zawdzięczamy innym".

Jest jedna rzecz, którą chciałbym zaznaczyć w tej relacji. Ta kobieta miała całkowite

przeświadczenie, że przeznaczony czas na jej długą rekonwalescencję, przyczynił się do

zapomnienia prawie wszystkiego z jej "wszechwiedzy". To nasuwa przypuszczenie, że

działa jakiś mechanizm mający za zadanie zablokować przyjście tajemnic

"wszechwiedzy" do stanu jej ziemskiej egzystencji. Kobieta ta nie potrafiła przenieść

"pozaziemskiej świadomości" do "świadomości ziemskiej".

 

 

 

3


 

 

 

Jestem pod wrażeniem podobieństwa pomiędzy tym przypuszczeniem, a myślą

wyrażoną w metaforyczny i poetyczny sposób przez Platona w jego opowiadaniu o Erze,

wojowniku, który powrócił do życia, będąc już na stosie całopalnym, jak zmarły. Er miał

widzieć wiele rzeczy w życiu pośmiertnym, ale powiedziano mu, że powróci do życia na

Ziemi, aby powiedzieć innym, co to znaczy "śmierć".

Zanim jednak wrócił ujrzał dusze przygotowane do narodzin. Wszystkie one dążyły do

Doliny Zapomnienia przez straszliwe i duszące gorąco, pozbawione drzew i roślin.

Obozowały one tam nad brzegami Rzeki Zapomnienia, której żadna łódź nie mogła

przepłynąć. Wszystkie chciały wypić bezmiar tej wody, a te którym nie miało być dane

ocalenie przez swe dobre uczucia, piły wodę ponad miarę. Każdej zaś z dusz wypita

woda przynosiła zapomnienie. Gdy o północy zapadły w sen rozległy się grzmoty i

nastąpiło trzęsienie ziemi.

Dusze uniosły się nagle jak wystrzelone gwiazdy, aby w ten sposób narodzić się. Lecz

Eremu nie pozwolono napić się wody i musiał powrócić do fizycznego ciała. Zobaczył

nagle samego siebie leżącego na stosie całopalnym. Główna treść tych dwóch

wypadków jest podobna. Przed powróceniem do życia, pojawił się pewien rodzaj

"zapomnienia" tego, o czym wiedziało się v stanie wiekuistym.

Podczas innego wywiadu, młody człowiek powiedział mi tak:

- "Otóż byłem w szkole... i to było naprawdę. To nie była fantazja, bo gdybym nie był

tego zupełnie pewny, to powiedziałbym: – "czyż jest to możliwe, że ja tam byłem?", ale to

było naprawdę. To miejsce było podobne do szkoły, ale nie było w niej nikogo..., gdy się

skupiło uwagę, to wyczuwało się, że były tam obecne jakieś istoty... odbywały się tam

lekcje dla mnie, ciągle trwające pouczania mnie".

Inny mężczyzna rzekł mi, że wszedł do czegoś, co nazwaliby "biblioteką" lub

"akademią".

- Czy spróbowałby pan opowiedzieć mi to?

- Oczywiście, choć w tym wypadku nie jest to takie proste. Zwykle, gdy człowiek

opowiada o jakim wydarzeniu, można je sobie dokładnie wyobrazić. A tutaj nie ma słów

właściwych, są uboższe i za pomocą języka werbalnego nie można tego opowiedzieć.

Stan ten nie jest porównywalny do niczego na ziemi.,

Terminy, których używam do opisania odbiegają daleko od rzeczywistości, ale to

wszystko co mogę zrobić. Odczuwam to jakby miejsce wszechwiedzy, czyli wiedzy i

informacji. Dzięki wchłoniętej wiedzy zna się odpowiedź na wszystko. To jakby umysłowe

źródło oświecenia w owej szkole. Zaznaczam, że to "wszechwiedza" płynie przez

człowieka z tego źródła automatycznie. Jakby się w pośpiechu przeszło dwanaście

kursów nauczania. I wiem dosłownie o czym mam mówić, ale rozumie pan; że ja sam

teraz mam już "świadomość" ziemską i używam słów innych, niż tamte...

Idę na poszukiwanie wiedzy, szukam i znajdę ją. Można zdobyć wiedzę samemu.

Modlę się o mądrość, mądrość ponad wszystko..."

 

 

 

 

4


 

 

 

Kobieta w średnim wieku opisała to w ten sposób: – "Była to chwila wszechwiedzy,

którą trudno opisać, ale była to jak gdyby świadomość o wszystkich. rzeczach... Przez

chwilę wydawało się, że nie potrzebna jest wszelka łączność. Znałam odpowiedzi na

wszystkie pytania i problemy".

 

 

 

 

MIASTA ZE ŚWIATŁA

Zaznaczyłem w "Życie po życiu", że nie spotkałem się z wypadkiem, gdzie "niebiosa",

a przynajmniej pewien tradycyjny opis tego miejsca, zostałby mi podany. Jednakże

rozmawiałem z wieloma osobami, które z uderzającą logiką opisywały inne królestwo

egzystencji, które mogłoby być określone, jako "niebiańskie". Dla mnie jest to dziwne, że

w kilku opowiadaniach powtarzało się jedno zdanie "miasto ze światła".

W tych i kilku innych określeniach, obrazy w których te sceny są opisane, zdają się

być reminiscencją tego, co znajduje się w Biblii. Mężczyzna w średnim wieku po

przebytym zawale serca, podał mi co następuje:

- "Miałem zapaść i kliniczną śmierć... Lecz pamiętam wszystko dokładnie. Nagle

poczułem, że drętwieję. Dźwięki zaczęły dochodzić mnie z bliska... Cały ten czas byłem

zupełnie świadomy wszystkiego, co się działo. Usłyszałem, jak aparatura do badania

serca zamilkła. Zobaczyłem pielęgniarkę wchodzącą do pokoju i potem telefonującą.

Widziałem wchodz...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin