wesele 2.doc

(31 KB) Pobierz

Osią Wesela jest sprawa odzyskania przez Polskę niepodległości. Wyspiański wprowadził do dramatu święty mit narodowy. Pokazał wiarę, którą Polska żyła przez całe pokolenia, wiarę, że gdy tylko przyjdzie stosowny moment historyczny, naród wstanie i wywalczy dla siebie wolną ojczyznę. Owa chwila w dramacie nastąpiła: zaaranżowano fantastyczną akcję powstańczą, by wypróbować wartość mitu w literackim modelu współczesnej rzeczywistości. Wynik okazał się jednak druzgocący. Fantastyczna akcja powstania w Weselu nie jest tylko wymysłem poetyckim. Faktycznie myślano, by przeprowadzić taką akcję, nawet z udziałem ludu w roli głównej. Na tym tle ukształtowały się dwie postawy. Pierwszą była jawna zdrada (o jej obecności w historii Polski przypomina widmo Hetmana) lub kapitulacja (Stańczycy). Drugą reprezentowali ci, którzy wierzyli w magiczne zaklęcie "z szlachtą polską polski lud". Wyrażają oni w „Weselu” najbardziej sugestywną i powszechną myśl narodową, sięgającą do tradycji kościuszkowskiej, a utrwaloną przez romantycznych demokratów, którzy marzyli, że poprowadzą lud pod swoim przewodnictwem do ogólnonarodowego powstania jednoczącego w walce o wolność wszystkie stany.
W dramacie Wyspiańskiego zabawa weselna gromadząca miejskich i 900 wiejskich gości przeobraziła się w "gody narodowe" skłóconych stanów, te z kolei przekształciły się w sąd nad polską współczesnością i historią.


Na wesele przybyli przedstawiciele dwóch światów. Próbą ich wartości ma być fantastyczna akcja powstańcza. Prawdą jest, że chłopi i kosynierzy stawili się gotowi do walki. Impreza ponosi jednak fiasko zarówno z winy pańskich, jak i chłopskich sojuszników. Piosenka, którą śpiewał Jasiek w pierwszym akcie, wraca w zakończeniu Wesela w wersji zmienionej przez Chochoła. Jasiek nie odbuduje  Polski, zgubi ją, pilnując swoich pawich piór... Wersja Chochoła określa konsekwencje Jaśkowych aspiracji, podaje morał historyczny i ocenę w apostrofie skierowanej do pierwszego śpiewaka: "miałeś chamie złoty róg" (ile w tym zdaniu zmarnowanych polskich szans). Adam Grzymała Siedlecki, autor książki o Wyspiańskim, nazwał Wesele "żałobnym hymnem pokolenia". Rzecz jednak w tym, że Wyspiański umiał połączyć dystans ironisty ze współodczuwaniem liryka. Pokazał, jak głęboki kryzys przeżywają jego bohaterowie za zasłoną patriotyczno-ludowej donkiszoterii. Udali się do ludu, ponieważ dostrzegli jego potęgę. Chcieliby obłaskawić go po swojej myśli, zawierzyć mu spełnienie swoich marzeń. Wolą jednak nie badać, czy rzeczywistość odpowiada ich intencjom. Sami nie mają do zaoferowania niczego prócz słów: nie mają siły, nie mają żadnego programu. Nie wiedzą, co mają zrobić z potęgą ludową, której schlebiają. Nie kwapią się też do działania, zbyt wyraźnie czują własną bezradność. Narkotyzują się więc iluzjami.
Mimo odprawiania nabożeństw do "malowanek częstochowskich" wiedzą oni jednak znacznie więcej, niż chcieliby się do tego przyznać. Dramat ich zaczyna się właśnie tam, gdzie dochodzi do głosu świadomość własnego fałszu. Ścigająca ich rzeczywistość raz po raz każe im zobaczyć świat oraz siebie bez maski. Wtedy wyrywają im się refleksje pełne cierpkiego krytycyzmu: "pieścimy się jeno sami" (Poeta). Pan Młody zaś wypowiada uwagę, która zastanawia dojrzałością i mądrością: "Uląkłem się nagle prozy, jaka jest we fantastycznym świecie". I wreszcie ostre słowa Gospodarza: "Wy, a wy, – co wy jesteście: (...) lalki, szopka, podłe maski, farbowany fałsz."
Fantastyczna akcja powstania zakończyła się w Weselu fiaskiem: zawiedli "panowie", nie dopisali ich chłopscy wychowankowie. Rachunek sił, woli i szans walki o ojczyznę dał wynik ujemny. W poetyce dramatu, w której rzeczywistość wyrażona jest przez baśń (wobec tego, że realni bohaterowie sztuki układają rzeczywistość w narodową szopkę), istota polskiej współczesności przedstawiona została w dwóch puentach, w scenach czaru zasłuchania i czaru błędnego tańca.

 

Obraz-symbol chocholego tańca

Wyrażenie "chocholi taniec" funkcjonuje w polszczyźnie – w publicystyce, literaturze – jako metafora najbardziej wieloznaczna, w ogóle nieprzekładalna na języki obce. Istnieją dwie grupy powiązań:
a) to frazeologiczny znak językowy, znak błędnego koła, "błędny", "fałszywy", "błąkający", "zabłąkany" stan duchowy, sytuacja duchowa i życiowa – sytuacja bez wyjścia,
b) to znak zaklętego, zaczarowanego koła, frazeologiczna skamielina wierzeń i praktyk magicznych, których szczątki zachowały się w folklorze (chodzi o magiczny zabieg unieruchomienia kogoś w ramach koła, które zakreślił jakiś guślarz).
Oba te znaczenia zbiegają się w metaforyczną jedność – gdy określają sytuację bez wyjścia, a więc udrękę.
Symbol chocholego tańca w Weselu stanowi od strony kompozycyjnej jego finał, jest ostatnim ogniwem utworu, biorąc natomiast pod uwagę jego znaczenie, jest podsumowaniem pełnego ironii i goryczy dyskursu toczonego przez cały utwór na temat niezdolności ówczesnych Polaków do dokonania narodowego czynu wyzwoleńczego.
Wiąże się on ściśle z innymi obrazami-symbolami. Jest podsumowaniem parady zjaw, osób pojawiających się w dramacie.  Taniec ten to symbol bezwładności społeczeństwa uśpionego przez lojalizm wobec zaborcy, to symbol pozornej jedności i zgody narodowej. Tę gromadę, w której "my od Sasa, wy do lasa", zjednoczy dopiero w obezwładnieniu i śnie "zaklęte słomiane straszydło":
Tyle par, tyle par!
(...)
Nic nie słysom, nic nie słysom
Ino granie, ino granie
Jakieś ich chyciło spanie.
"Za głuchym dźwiękiem wodzą się sztywno pary taneczne, we wieniec uroczysty, powolny, pogodny – zwartym kołem, weselnym". Nadaremnie "z dala łuna się zapala", nadaremnie "Kraków ogniami płonie", daremne jest też wezwanie Jaśka "chyćcie broń, chyćcie koni!!!"
Wyrażony chocholim tańcem pesymistyczny bilans obrachunku Wyspiańskiego ze współczesnością jest także – w planie literackim – bezpośrednią, a zarazem gorzką i ironiczną odpowiedzią na Mickiewiczowską wizję narodu silnego, gotowego do czynu, bo wewnętrznie pogodzonego, zjednoczonego. Chocholi taniec to przeciwieństwo weselnego poloneza z Pana Tadeusza.

1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin