Ojcze nasz... którędy droga.doc

(149 KB) Pobierz

Anna Chodacka

Ojcze nasz

którędy droga?

Osoby:

Julka

Paweł

Jacek

Iza

Qwerty

Baal

Diabeł I

Diabeł II

Mefisto

Solfernus

Adariel

Emmanuel

Gabriel

Matka Julki

Ojciec Julki

Matka Pawła

Ojciec Pawła

Ekspedientka

 

SCENA I

Po odsłonięciu kurtyny na scenie widać stojącą nieruchomo w pozach wskazujących  na spory konflikt grupę młodych ludzi. Rozlega się dźwięk cofanej taśmy i wszyscy w przyspieszonym tempie schodzą tyłem ze sceny.

Akcja rozpoczyna się od początku. Na scenę wchodzi Anka z Jackiem.

Jacek

Jak ci poszło na biologii. Kilka razy rzuciłem okiem w twoim kierunku, ale cały czas zawzięcie skrobałaś. Pomyślałem, że dorwałaś jakiegoś gotowca…

Julka

Umiałam…

Jacek

No, bez jaj, nie zdarzyło ci się to jeszcze w tym roku

 

Julka

Uczyłam się z Pawłem…

Jacek

Nie rozśmieszaj mnie – ten goguś miałby pomagać tobie? Ale wymyśliłaś bajeczkę! (śmieje się)

Julka

Jeśli chcesz wiedzieć, przyjaźnimy się… on jest… moim chłopakiem…

Jacek

Kim? (zaśmiewa się) Dawno nie słyszałem lepszego dowcipu. Chłopakiem… Od kiedy?

Julka (obrażona)

Nie mam zamiaru ci się tłumaczyć. Pomagał mi nie pierwszy raz…

Jacek

Julka, daj spokój, przecież to rozpieszczony bachor. Myślisz, że będzie z tobą. Zobacz, ile głupich lasek ciągnie wszędzie za sobą…

Julka (zdenerwowana)

Zachowaj te idiotyczne komentarze dla siebie! Jest … przystojny, podoba się, to jakiś grzech? Zazdrościsz mu i tyle. A może uważasz, że ktoś taki jak ja nie może spotykać się z

Jacek (przerywa jej)

Przestań rozczulać się nad sobą. Wiesz dobrze, że zawsze uważałem cię za świetną dziewczynę i dlatego myślę, że takie cudo jak Pawełek powinno trzymać się od ciebie z daleka a ty od niego. Zresztą patrz…

Na scenę wchodzi Paweł z Izą i Qwerty. Są tak zajęci sobą, że nie dostrzegają w ogóle stojących z przodu sceny Jacka i Julki.

Iza

Paweł byłeś już na najnowszym Zmierzchu, może poszedłbyś z nami

Paweł

Nie mam czasu – tylko w tym tygodniu czekają mnie jeszcze ze trzy sprawdziany. Muszę przysiąść – zaraz po świętach będą wystawiać oceny.

 

 

Qwerty

Wyluzuj, nauka nie zając. I tak masz najlepsze oceny w klasie. Słyszałam nawet, że poduczałeś Julkę…

(pokazuje Izie gest, po którym obie chichoczą)

Paweł

I co z tego. Nie wiem, dlaczego się z niej nabijacie, to całkiem fajna dziewucha…

Iza i Qwerty (robią do siebie gest jakby miały odruch wymiotny)

Jasne!

Iza

Jest totalnie daremna…

Qwerty

Ubiera się jak

Iza

… własna babcia (obie chichoczą)

Qwerty

… miss lumpeksu…(śmiech)

Iza

A widziałaś, jaką ma komórkę?

Qwerty

Model z epoki kamienia łupanego…(chichot)

Paweł

I to dlatego tylko uważacie, że jest gorsza? Oceniacie ją po ciuchach, komórce?

Iza (przymila się, łasi)

Paul, daj spokój, w nosie mam to, co ona wkłada na siebie, dziwi mnie tylko, że takie ciacho jak ty, marnuje czas z takim dziwadłem…

Paweł (zmieszany)

Żal mi jej…

Julka

Co takiego?! Żal ci mnie? Dzięki za łaskawość, wasza wysokość, ale racz nie zaprzątać już sobie głowy moją skromną oso. Jak mogłam być taka głupia, by uwierzyć, że taka gwiazda mogłaby się zniżyć do mojego poziomu…

Paweł

Julka, ja…(próbuje złapać ją za rękę)

Julka

Odczep się, nigdy więcej nie zbliżaj się do mnie! Nienawidzę cię!!!

Wszyscy na scenie nieruchomieją, zasuwa się ekran.

SCENA II

Na proscenium przed ekranem wchodzi po schodach z lewej strony Baal ubrany na sportowo, ale w same markowe ciuchy z najwyższej półki z dużym pilotem w ręce. Jego postawa wyraża zadowolenie, dumę z własnych czynów.

Baal

No cóż, muszę przyznać, że trochę musiałem się nagłowić, jak wywołać tę awanturę. Zapowiadało się całkiem niebezpiecznie. Ona zaczęła regularnie chodzić do szkoły, a nawet się uczyć. Wiesz, przecież, Szefie, że to dość udany egzemplarz, jest bestia inteligentna, jak na taką rodzinkę (chichocze) Kolejny figiel Tego na górze! Więc jak pierzaści namieszali, żeby tych dwoje spiknęło się ze sobą, mogli nam narobić niezłego bałaganu. Ale na szczęście Baal trzymał rękę na pulsie. To był majstersztyk! (Diabeł I patrzy na niego z podziwem, śmieje się do niego)

Na widowni z krzesła podnosi się Mefisto w ciemnych okularach, garniturze, a za nim ubrany podobnie Diabeł I, D II i III dochodzą do nich z  bocznych wyjść. Na znak jeden z nich przyklęka, a drugi pochyla się, tak, że ich plecy tworzą schody, po których na scenę  wchodzi Mefisto. Diabły przyspieszonym krokiem wychodzą na scenę po schodach i ustawiają się po bokach w pozach ochroniarzy. Mefisto zwraca się do stojącego po tej stronie ekranu Diabła II.

Mefisto

Zabierzcie stąd tego durnia! Niech idzie do działu reklam. Najbardziej nada się do zachwalania blondynkom zakupów – choćby i psiej karmy. Dostał pierwsze poważne zlecenie i schrzanił robotę dokładnie. Wołać mi tu Solfernusa!

Baal

Ależ, szefie, ja przecież…

Mefisto

Precz, łamago!

Diabeł I wyprowadza go, tymczasem na scenie pojawia się Solfernus, ubrany w skórzany płaszcz, glany. Skłania się z galanterią.

 

Solfernus

Jestem, pani.

Mefisto

Wiem, że odwołuję cię od innej pracy, ale otaczają mnie sami idioci, a sprawa jest bardzo poważna.

Pamiętasz Kucharskiego?

Solfernus

Podałem mu ongiś pomocną dłoń..

Mefisto

Taaa z kieliszkiem wódki…

Solfernus

i pomogłem zdobyć intratną pracę na budowie

Mefisto

w gronie pięciu nałogowych alkoholików, którzy po robocie codziennie mieli przystanek w barze „Pod śledzikiem”. Zawsze podziwiałem twoje metody. Jesteś mistrzem w swoim fachu

Solfernus

Dziękuję… Czyżby mój podopieczny zgłosił się na leczenie… Bez obaw - to prosta sprawa.

Mefisto

Nie chodzi o niego – dzięki twojej interwencji nic i nikt już nie może mu pomóc… Chodzi o jego córkę!

Solfernus

Tak, panie?!

Mefisto

Mała nie jest głupia, co znacznie utrudnia sprawę…

Solfernus

To nie jest problem

Mefisto

Nie dla ciebie, wiem… tam jednak dodatkowo mieszają skrzydlaci. Próbowała już różnych rzeczy, ale jest silna. Ostatnio, któryś spryciarz z góry skojarzył ją z synem komendanta policji

Solfernus

O, ciekawa konfiguracja… obiecująca…

Mefisto

Właśnie – przy dobrych układach gigant  czy odlot na imprezie, to najmniejsze zło, do jakiego mogłoby dojść. Wysłałem tam Baala…

Solfernus

A on skłócił oboje…

Mefisto

Słyszałeś?

Solfernus

Domyślam się.

Mefisto

Musisz wziąć tę sprawę w swoje ręce – święta tuż, tuż, a biali nie śpią… Daję ci wolną rękę… Mała musi być nasza… Chłopak zresztą też

Solfernus

Twoje słowo jest dla mnie rozkazem, panie…

Mefisto

Spraw mi się dobrze, a w nagradzaniu nie dam się prześcignąć samemu Lucyferowi

 

SCENA III

Ekran się odsuwa, rozlega się muzyka. Na scenie tańczą anioły ich układ jest pełen dostojeństwa, ale i radości. W określonym momencie na scenę wpada anioł Adariel.

Adariel

Wy tu sobie beztroskie pląsy urządzacie, a tam się diabły do szturmu gotują.

Gabriel

Uspokójże się, Adarielu, przecież oni wciąż coś knują, mieszają. Po to zaś przy każdym anioł stróż czuwa, żeby te zakusy na niczym spełzały i, by w razie czego, naszej pomocy zawezwać.

Adariel

Daremna jednak będzie strażników opieka i pomoc nasza odrzucona, jeśli człowiek sam do złego dążyć będzie podszeptami najgorszych spośród upadłych uwiedziony.

Gabriel

Mów, co wiesz!

Adariel

Widziałem dziś Solfernusa, który kręcił się koło dziewczyny. (odgłos oburzenia pomieszanego ze zdziwieniem, że sprawa musi być poważna, skoro zaangażowany został ktoś taki),

 

Gabriel

Solfernus? Musi piekłu nieziemsko na tej duszy zależeć, skoro samego Solfernusa posyłają. Emmanuelu, bracie – to zadanie dla ciebie. My zaś przed obliczem najwyższego o powodzenie misji będziemy prosić!

Wszyscy schodzą ze sceny – zostaje tylko Emmenuel, który przechodzi na proscenium i śpiewa piosenkę „Wolna wola” (muz. Grupa Nightwisch). W jej słowach skarga na bezmyślność ludzi miesza się z prośbą, by Bóg ulitował się nad nimi.

Czasem gdy nie mogą w nocy spać,

Siadam tuż,  by słyszeć ich myśli  bieg.

Czuję ból, widzę skulony strach,

Kołatanie  krwawo  zranionych serc.

Tak bardzo chciałabym,

Pochwycić mocno ich  dłonie

ogrzać ich chłód moim tchnieniem.

Błogim snem otulić mokrą twarz,

Tego zawsze pragnie  Najwyższy z nas.

 



Czeka na gest woli,

Najmniejsze serdeczne drgnienie                     2x

Odruch oddania, pragnienie.

 

Na niepewnych tysiąc dróg.

Wolną wolę dał im Bóg.

W każdą z dobrych i złych dróg

Wolną wolę dał im Bóg.

 

SCENA IV

Po rozsunięciu kurtyny na scenie zaaranżowane jest wnętrze domu komendanta policji. Na środku stoi choinka powstała z dwóch stojących postaci. Wokół niej porozkładane są pudła z bombkami. Matka  stoi w pozie jakby stroiła choinkę. Z boku fotel i telewizor. Wchodzi Paweł i dotyka ramienia matki. Dotknięcie budzi ją, przesyła sztuczny uśmiech synowi i mechanicznym ruchem, rytmicznie schyla się po bombkę do pudełka, po czym podaje ją synow , wskazując, gdzie ma ją powiesić. Syn szybko przejmuje rytm matki i w nim schyla się po kolejne ozdoby, po czym wiesza je. Choinka zaczyna w tym samym rytmie kręcić się wokół własnej osi. ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin