Wyzwanie Snape'a [Z].doc

(92 KB) Pobierz
Wyzwanie Snape’a

Wyzwanie Snape’a

 

Wyzwanie Snape'a 1/3

 

- Severusie, wchodzisz w to czy nie? - spytała natarczywie Minerwa.

- Tak, tak, będę tam – westchnął Snape z irytacją, krzywiąc się przy tym. - Kiedy i gdzie mam się stawić? - zapytał z gniewem.

- Jakże się cieszę, mój chłopcze. - Minerwa posłała mu szeroki uśmiech. - Nasze spotkanie odbędzie się w Pokoju Życzeń. W tym czasie absolwenci siódmego roku będą mieli przyjęcie w Wielkiej Sali. To pozwoli nam spędzić trochę czasu we własnym gronie, a przy okazji nieco się zabawimy.

- Świetnie – odpowiedział zrzędliwie niezadowolony Snape. - A teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, droga Minerwo, muszę iść postraszyć kilku moich uczniów. - Skinął jej głową, następnie odwrócił się i wyszedł z pokoju nauczycielskiego dumnie wyprostowany.

 

Minerwa obserwowała uważnie oddalającego się szybkim krokiem przyjaciela. Na jej twarz wypłynął perfidny uśmieszek, którego widok pewnie zaszokowałby Snape'a, bądź co bądź Śmierciożercę, który już wiele w swoim życiu widział.

- Teraz pozostało mi tylko wciągnąć Severusa do gry a reszta sama się ułoży. Nie tylko Albus potrafi tak manipulować wydarzeniami by osiągnąć zamierzony cel. Mój plan jest równie genialny – powiedziała miękko, po czym ze złośliwym chichotem odwróciła się i ruszyła do swojej klasy.

 

Dzisiejszy wieczór zapowiadał się naprawdę bardzo interesująco.

 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 

Hermiona, Ron i Harry siedzieli przy stole Gryffindoru i jedli obiad. Gryfonka obserwowała od pewnego czasu kilku profesorów i zauważyła, że zachowują się jakoś inaczej niż zwykle. Postanowiła podzielić się tym spostrzeżeniem z przyjaciółmi.

- Hej Harry, czy nie rzuciło ci się ostatnio w oczy dziwne zachowanie nauczycieli? - zapytała.

Czarnowłosy, pogrążony właśnie w ożywionej rozmowie z Ronem o ich ukochanym Quidditchu, nawet jej nie usłyszał. Hermiona wywróciła oczami patrząc na niczego nieświadomych chłopców.

- Harry! - powiedziała ostro. Chłopak oszołomiony poderwał głowę do góry, by na nią spojrzeć.

- Co? Czy coś się stało? - zapytał ją z niepokojem.

Dziewczyna powstrzymała się od ponownego wywrócenia oczami i spojrzała na Harry'ego zirytowana.

- Pytałam, czy zauważyłeś dziwne zachowanie profesorów?

 

Harry patrzył na nią przez moment skołowany zanim zerknął na stół nauczycielski.

Z zaciekawieniem obserwował przewrotny uśmieszek pojawiający się co jakiś czas na twarzy McGonagall. Spostrzegł także, że Snape częściej niż zwykle okazywał zainteresowanie temu, co działo się w Wielkiej Sali. Gryfon westchnął głęboko, zawieszając na dłuższą chwilę wzrok na Mistrzu Eliksirów.

Snape właśnie się rozglądał i piorunował wzrokiem uczniów. Mimowolnie powędrował spojrzeniem do stołu Gryffindoru. Jego czarne oczy zapłonęły jakimś dziwnym i niezidentyfikowanym blaskiem, gdy zobaczył wpatrzonego w niego Pottera. Po kilku sekundach wzajemnej obserwacji, odwrócił wzrok i z ironicznym uśmieszkiem ponownie zaczął lustrować uczniów.

Harry niechętnie oderwał wzrok od mężczyzny i popatrzył na resztę nauczycieli. Wydawali się jacyś tacy radośni. Zauważył, że Sprout i Hooch pogrążone w rozmowie wyglądają na niebywale podekscytowane. Dumbledore zaś był przesadnie serdeczny dla każdego, a iskierki migoczące w jego oczach, były jaśniejsze niż zazwyczaj. W powietrzu można było wyczuć jakby wyczekiwanie...

 

- To prawda, że zachowują się odrobinę inaczej niż zwykle, ale nie mamy się czego obawiać. Nie wygląda na to, by miało to coś wspólnego z Voldemortem, biorąc pod uwagę to że, no wiecie, już nie żyje – powiedział Harry pogodnie.

- Taa, po tym jak Harry pomógł mu w tym roku przejść na drugą stronę, nie powinni się niczym martwić – wtrącił Ron ze śmiechem.

Hermiona przewróciła znów oczami, nie będąc w stanie się powstrzymać. Chłopcy są tacy niepoważni.

- Tak, wiem, że to nie ma nic wspólnego z Voldemortem. Chciałam tylko zwrócić waszą uwagę na ich odmienne zachowanie.

- A kogo to obchodzi, Hermiono? To już nie jest nasza sprawa – odpowiedział Harry wzruszając ramionami. - Dzisiaj wieczorem imprezujemy, a jutro opuszczamy Hogwart. Cokolwiek złego dzieje się z nauczycielami, nas to nie dotyczy.

Gryfonka zagryzła wargi marszcząc brwi w zamyśleniu.

- W sumie macie rację – powiedziała wzdychając. - Nie będę już się nad tym zastanawiać. Więc co szykujemy na przyjęcie?

Ron od razu rozjaśnił się na twarzy na te słowa.

- Słyszałem, że Ślizgoni przynoszą alkohol – wyszeptał pochylając się nad stołem. - Wygląda na to, że impreza będzie lepsza niż się wcześniej zapowiadała.

- A gdzie usłyszałeś tę ciekawostkę? - zapytał Harry patrząc podejrzliwie na

podekscytowanego Rona.

Rudzielec zmieszał się na chwilę ale szybko odzyskał rezon.

- Um, no wiecie, wszędzie o tym szepczą – powiedział odchrząkując.

Harry utkwił baczne spojrzenie w najlepszym przyjacielu. Przez moment obserwował go spokojnie, gdy nagle jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia.

- Nie zrobiłeś tego? - wyszeptał wstrząśnięty, nie mogąc uwierzyć.

- Nie zrobił czego? - zapytała zdezorientowana Hermiona widząc, jak Ron oblewa się krwistym rumieńcem.

- Ron? - zapytał Harry ponownie.

Ron rozejrzał się po Wielkiej Sali zanim zerknął na swoich przyjaciół. Potem rzucił im zażenowane spojrzenie i skinął lekko głową. Harry widząc to uśmiechnął się szeroko.

- I jak było? - zapytał zaciekawiony pochylając się ku przyjacielowi.

Rozmarzona do tej pory mina Rona przeistoczyła się w głupawy grymas.

- Uhmmm... - wyjęczał.

Harry zachichotał a Hermiona popatrzyła na nich skonsternowana.

- Co? Coś ty znowu zmalował Ron? - zapytała dociekliwie.

Czarnowłosy wyszczerzył się widząc u przyjaciela pogłębiający się z sekundy na sekundę rumieniec i popatrzył na Hermionę.

- Wiesz, nie chodzi o to co zrobił, ale z kim. Dość powiedzieć, że aktualnie Ron nie nienawidzi Ślizgonów tak bardzo, jak nienawidził ich kiedyś – powiedział z cwanym uśmieszkiem.

Dziewczyna zamyśliła się na chwilę by pojąć, co Harry ma na myśli. Nagle jej oczy rozszerzyły się w zrozumieniu, uśmiechnęła się delikatnie i pochyliła ku chłopcom.

- Kto? No dalej, powiedz mi kto to jest? - zapytała szeptem podekscytowana.

Ron spojrzał na nią z obawą i przez chwilę nie mógł się zdobyć na odpowiedź.

Przełknął głośno.

- Draco Malfoy – odpowiedział cicho.

Hermiona odchyliła się i popatrzyła na niego wstrząśnięta.

- Jesteś gejem? - zapytała z niedowierzaniem.

Ron potrząsnął głową.

- Bardziej jakby bi. Malfoy jest pierwszym chłopakiem, który wzbudził moje zainteresowanie.

- Taa, Ron bujał się w nim od początku siódmego roku, ale nic z tym nie robił. Mówiłem mu, że powinien dać szanse Malfoyowi, skoro przyłączył się do Jasnej Strony. Zauważyłem od razu, iż blondyn dziwnie się zachowuje w pobliżu Rona. Liczyłem, że nic innego, tylko musi być zadurzony po uszy w naszym starym, drogim przyjacielu. Wygląda na to, że miałem rację – powiedział Harry z wielce zadowolona miną.

Hermiona mrugała szybko przez kilka minut przetwarzając te niespodziewane nowiny. Po chwili jej twarz rozjaśniła się w uśmiechu.

- No cóż, to jest bardzo dobra wiadomość – stwierdziła.

Chłopcy popatrzyli na siebie, a potem spojrzeli na nią zdezorientowani.

- Um... co masz na mysli? - spytał ostrożnie Harry.

- Skoro Ron i Malfoy są parą i uważacie, że to w porządku, to obaj nie powinniście być zdziwieni, ani mieć zastrzeżeń, kiedy powiem wam, że od trzech miesięcy spotykam się z Pansy – powiedziała z szerokim uśmiechem.

Ron gapił się na nią z otwartymi ustami.

- O rety, Hermiono, czy wiesz co to oznacza?

- Pomyślmy... Może to, że Ślizgoni nie są tacy źli jak myśleliśmy i że są świetnymi kochankami? - zapytała Hermiona.

- Taa, nic dodać nic ująć – wyszczerzył się. - Teraz pozostaje nam tylko znaleźć jakiegoś seksownego Ślizgona dla Harry'ego. Słyszałem, że Blaise jest singlem i rozgląda się za kimś. W dodatku niezły z niego gość – powiedział Ron, patrząc na swojego najlepszego przyjaciela.

- Nie, to nie może być Blaise – zaprzeczyła Hermiona z przebiegłym uśmieszkiem.

- Dlaczego nie? - zdziwił się rudzielec.

- Po pierwsze – Blaise umawia się teraz z Nevillem. Po drugie – to musi być ślizgon, z którym Harry kiedyś walczył. Tak musi być, jeśli ma mieć tak udany związek jak my. Zauważ Ron, że kiedyś wiecznie wojowałeś z Malfoyem, a teraz umawiasz się z nim. Ja toczyłam wieczne boje z Pansy, a teraz z nią chodzę. Tak więc nasz drogi Harry powinien być z kimś, z kim zawsze darł koty – wyjaśniła szczegółowo Hermiona.

Ron podparł brodę dłonią i zamyślił się.

- No cóż, jedyny Ślizgon z jakim prowadził wojnę to Draco, a jego Harry NIE MOŻE mieć – powiedział stanowczo.

Hermiona spojrzała z chytrym uśmieszkiem na Harry'ego, który z kolei patrzył na oboje z rezerwą.

- Nie, nie Malfoy. No pomyśl, z kim jeszcze ze Slytherinu walczył Harry? - zapytała.

Ron zamyślił się patrząc na bruneta. Po chwili rozszerzył oczy w zdumieniu.

- Snape? - zapytał zduszonym głosem.

- Tak! Snape. Myślę, że byłby idealny dla naszego przyjaciela. Jak myślisz, Harry? - zapytała Hermiona przebiegle.

Gryfon zaskoczony uniósł gwałtownie głowę słysząc nazwisko Snape'a, ale teraz uśmiechnął się z aprobatą do dziewczyny i przeniósł spojrzenie na Mistrza Eliksirów. Zmierzył go uważnie wzrokiem, po czym popatrzył ponownie na Hermionę i oblizał zmysłowo swoje usta.

- Przeleciałbym go bez wahania.

Ron wykrzywił się zdegustowany, a Hermiona zaczęła się opętańczo śmiać. Harry dołączył do niej rechocząc z miny Rona. Trwało to kilka chwil zanim rudzielec uświadomił sobie, że przyjaciele z niego żartują. Zajęczał poirytowany.

- No wiecie co, myślałem, że mówicie poważnie – powiedział z urazą w głosie.

Hermiona nadal chichotała nie mogąc przestać.

- Proszę cię, Ron. Przecież to się nigdy nie stanie. Harry nie mógłby przelecieć Snape'a. Ja tylko żartowałam – powiedziała nadal rozbawiona.

Brunet obrzucił nieodgadnionym spojrzeniem przyjaciół i wstał od stołu. Nachylił się do nich i powiedział zadowolony z siebie:

- Ja nie żartowałem. - Z tymi słowy odwrócił się i wyszedł raźnym krokiem z Wielkiej Sali, pogwizdując radośnie.

Hermiona i Ron wstrząśnięci patrzyli za nim z otwartymi ustami.

 

2/3

 

Severus Snape tkwił od dłuższego czasu pod drzwiami Pokoju Życzeń. Jęknął przeciągle na myśl o wejściu do środka. Każdego roku, w noc, kiedy absolwenci siódmego roku świętowali zakończenie szkoły, wszyscy nauczyciele spotykali się w Pokoju Życzeń na kameralnej prywatce. Zważywszy, że siódmoroczni są już dorośli, nikt z kadry nie kwapił się do bycia na ich zabawie przyzwoitką.

 

Rok temu Mistrz Eliksirów był szczęściarzem, który uniknął wzięcia udziału w zabawie, ale dzisiejszego wieczoru los mu nie sprzyjał. Na Merlina, jak on nienawidził tych przyjęć. Scenariusz był zawsze taki sam. Zbierali się razem przy Ognistej Whisky i upijali prawie do nieprzytomności. Z obawą w sercu otworzył drzwi i przekroczył próg.

 

Minerwa zaplanowała nastrojowy wieczór. Pokój był przyjemnie zaciemniony, rozświetlony przez płonący w kominku okazały ogień, który jednak nie wydzielał nadmiernego gorąca. Podłogę wyścielała duża ilość wielkich poduszek, a w tle można było usłyszeć spokojną, przyjemną dla ucha muzykę. Severus rozejrzał się i musiał przyznać z niechęcią, że Minerwa stworzyła miły, relaksujący nastrój.

Przypomniał sobie jak wyglądał ten pokój, gdy kilka lat temu organizatorem przyjęcia był Albus. Skrzywił się na samą myśl o jego koncepcji, którą było przekształcenie Pokoju Życzeń w, o zgrozo, KLUB DISCO. Pomimo tego, że sam kiepsko się bawił, to była niezapomniana noc – zdobył mnóstwo świetnego materiału do późniejszych szantaży.

 

- Severusie! Jednak przyszedłeś – Albus powitał go radośnie.

- Tak, przyszedłem. Miałem już po dziurki w nosie próśb i błagań Minerwy, którymi zadręczała mnie codziennie, przez ostatnie kilka tygodni – potwierdził piorunując wzrokiem dyrektora.

Albus zachichotał do przechodzącej koło nich Minerwy, która usłyszała komentarz Severusa.

- Cokolwiek przedsięwzięłam, jak widać poskutkowało – powiedziała McGonagall z wyższością. - I wiem jakim fortelem posłużyłeś się w zeszłym roku.

- To nie moja wina, że wzbudzam w Sybilli paniczny lęk. Nie miałem z tym nic wspólnego. – powiedział Snape z ironicznym uśmieszkiem.

Minerwa zmarszczyła brwi.

- Zabawne, Sybilla mówiła coś o pogróżkach z twojej strony. Groziłeś jej zniszczeniem kryształowej kuli i straszyłeś, że przywołasz ponuraka, jeśli odważy się zaprosić cię na zabawę.

- To wszystko wytwór jej wybujałej wyobraźni. Moją winą było to, że doprowadzała mnie do szewskiej pasji tym swoim przeklętym wzdychaniem - powiedział Severus skromnie.

Albus i Minerwa zaczęli chichotać.

- Och, jestem pewien, że tak właśnie było Severusie – powiedział Dyrektor. - A teraz, skoro już jesteś, myślę, że możemy zaczynać – dodał.

 

Podeszli do poduszek ułożonych w okrąg i rozsiedli się na nich. Przed nimi, w środku, stał niski stolik, a na nim szklanka dla każdego nauczyciela i cztery duże butelki Ognistej Whisky. Była też mała fiolka przeźroczystego eliksiru. Severus popatrzył na nią marszcząc lekko brwi. Zastanawiał się, po jakie licho na stole stoi buteleczka z Veritaserum.

- Podejdźciie bliżej! – zawołała Minerwa i zaczekała aż wszyscy usiądą. – Tego roku to ja zaplanowałam przyjęcie i pomyślałam sobie, że moglibyśmy zabawić się nieco inaczej niż w poprzednich latach. Nie martwcie się, alkoholu nie zabraknie. Otóż usłyszałam ostatnio o wspaniałej mugolskiej grze „Prawda czy wyzwanie” Myślę, że dzisiejszy wieczór jest idealny do tego, by spróbować w nią zagrać.

Rozległy się niepewne szepty nauczycieli.

- Kochani bez obaw, reguły są bardzo proste. Ja, albo ktoś z was, wskazuje drugą osobę i mówi tytułowe „Prawda czy wyzwanie”. Jeżeli ta osoba wybierze prawdę, to zadajecie jej pytanie, a ona musi na nie odpowiedzieć. Gdyby zdecydowała się na wyzwanie, musi od razu wykonać wyznaczone przez was zadanie. Analogicznie, gdy osoba odmawia odpowiedzi na zadane pytanie, również musi sprostać wyzwaniu, nieważne jak krępujące miałoby ono być. Jeżeli się nie zgodzi to rano, w obecności wszystkich uczniów, zostanie napiętnowana, a do tego będzie przez cały rok pomagała woźnemu Filchowi w czyszczeniu szkolnych łazienek.

- Dlaczego nałożyłaś sankcje karne? – spytał Severus, marszcząc brwi.

Minerwa uśmiechnęła się do niego.

- To proste. Wybierając prawdę i nie odpowiadając wciąż jesteś w grze spełniając wyzwanie. Jeśli odmówisz wykonania wyznaczonego ci zadania, to nie mogę cię do niczego zmusić. Ale ostre sankcje karne zachęcą cię do tego, byś jednak je zrealizował, jakiekolwiek by ono nie było – odpowiedziała z chytrym uśmieszkiem. – Żeby było sprawiedliwie, przyniosłam małą fiolkę Veritaserum. Będzie ono dodatkowym bodźcem dla was, by mówić prawdę. Teraz poproszę każdego, by do mnie podszedł i odebrał swoją kroplę eliksiru.

Odkorkowała fiolkę i zaczęła każdemu wydzielać jego porcję. Ostatni był Snape. Pozostał jednak w pozycji siedzącej i zakładając ręce na piersi, spiorunował Minerwę gniewnym wzrokiem.

- Odmawiam zażycia eliksiru – warknął

- W porządku Severusie – powiedziała Minerwa i uśmiechnęła się do niego słodko.

- Naprawdę? - zapytał i spojrzał na nią podejrzliwie.

Minerwa skinęła głową.

- Oczywiście, tylko bądź pewny, że pokażę wszystkim twoje zdjęcie, które zrobiłam po naszej ostatniej zabawie świątecznej. To, na którym jesteś pijany w sztok i przebrany w kobiecą...

Severus błyskawicznie wstał i stanął przed Minerwą.

- Nieważne, wezmę swoją kroplę.

- A ja myślałam, że chciałbyś poznać jeszcze inne, stosowane przeze mnie, metody perswazji – powiedziała z dwuznacznym uśmiechem.

Po rozdzieleniu eliksiru sama zażyła kroplę i usiadła przy stoliku. Otworzyła butelki z Ognistą Whisky i nalała każdemu do szklanki.

- Wypijmy wszyscy. A teraz, jako organizatorka tej imprezy zadam pytanie jako pierwsza. Albusie, prawda czy wyzwanie?

Albus popatrzył ochoczo na Minerwę i wziął łyk ze swojej szklanki.

- Prawda, moja dobra kobieto – powiedział z błyskiem w oczach.

- Czy to prawda, że ty i Hagrid macie cichy romans? – zapytała słodko.

Dyrektor zakrztusił się whisky, a gajowy jęknął zażenowany.

- Nie, to nieprawda – odpowiedział rozbawiony Drops.

- Mmm... No dobrze, teraz twoja kolej by zadać pytanie – powiedziała.

- Rolando, prawda czy wyzwanie? – zapytał Albus radośnie.

- Prawda – powiedziała instruktorka latania za złotą, skrzydlatą piłeczką.

- Czy to prawda, że lubisz zabawiać się po zajęciach z młodymi graczami Quidditcha? – zapytał.

- Tylko z tymi, którzy osiągnęli już wymagany wiek dojrzałości. Nie ma nic przyjemniejszego niż zabawianie się z silnym, słodkim, młodym samcem. – odpowiedziała z uśmieszkiem.

Nauczyciele zaczęli szeptać i kiwać głowami. Związek nauczyciel/uczeń był legalny tak długo jak oni postępowali zgodnie z prawem i jak świadomi swych czynów dorośli. Istniało wiele sposobów, by przy pomocy magii odkryć prawdę.

 

Gra trwała nadal. Nauczyciele zaczynali już tracić kontrolę nad ilością wypitego alkoholu. Minęło kilka rund z paroma wyzwaniami i z kilkoma osobistymi pytaniami i jak dotychczas wszystko układało się świetnie.

- No dobrze, teraz twoja kolej Minerwo – powiedział Albus, którego język już zaczął się plątać.

- Severusie, prawda czy wyzwanie? – zapytała.

- Prawda, Minni – powiedział beztrosko Mistrz Eliksirów, rozluźniony przez Ognistą Whisky.

Spojrzał na nią i mógłby przysiąc, że nigdy nie widział u przyjaciółki takich złośliwych, niczym u chochlika, błysków w oczach.

- Którego ucznia z siódmego roku chciałbyś przelecieć?

W komnacie rozbrzmiały pohukiwania i gwizdy. Snape spiorunował wzrokiem Minerwę, ale zmuszony przez eliksir powiedział prawdę.

- Harry'ego Pottera.

Zapadła cisza, a potem na nowo rozbrzmiał śmiech i gwizdy rozochoconego grona pedagogicznego. Kilku z profesorów porozumiewawczo kiwało głowami.

- O tak, Potter to smaczny kąsek – powiedziała Ronalda tęsknie. – Jest jednym z tych młodzieńców, z którym chętnie bym spędziła kilka chwil sam na sam.

- To znaczy, że jeszcze tego nie zrobiłaś? – zapytała zaskoczona Pomona Sprout.

Hootch potrząsnęła głową zaprzeczając.

- Z żalem, ale muszę powiedzieć, że Harry'ego nie interesują spódniczki. Zaufajcie mi, gdyby było inaczej, nie dałabym mu spokoju.

Severus popatrzył na nią zaszokowany.

- Potter jest gejem?

Ronalda skinęła głową ze smutkiem.

- Ta, pewnego razu, po meczu zaszłam do szatni i znalazłam tam jego i Blaise'a Zabiniego. Powiem wam jedno, ten chłopak wie jak wypolerować do połysku trzonek miotły, jeśli wiecie, co mam na myśli. To była bardzo gorąca scena – powiedziała, a jej oczy zalśniły na to wspomnienie.

Snape odsunął ten obraz sprzed oczu i wziął duży łyk alkoholu ze swojej szklanki. Ostatnie czego pragnął, to wizja Pottera i Zabiniego robiących sobie wzajemnie laskę. Na dźwięk chichotu dochodzącego zza jego pleców, jęknął cicho i przymknął oczy.

- Jakiś problem Severusie? – zapytał Dyrektor z błyszczącymi radością oczami.

Snape odchrząknął.

- Ależ nie, wszystko w porządku, Albusie – odrzekł.

- Severusie, teraz twoja kolej na zadanie pytania – przypomniała mu Minerwa.

- Minni, prawda czy wyzwanie? – odbił piłeczkę.

- Prawda, mój drogi.

- Zastanawia mnie, co ty i Pani Norris robicie razem, kiedy jesteś w swojej animagicznej postaci? – zapytał ze złośliwym uśmieszkiem.

Minerwa zastygła na chwilę, ale szybko odzyskała rezon i posłała Severusowi przewrotny uśmieszek.

- Cóż w tym intrygującego, robimy wszystko to co inne kociaki, kiedy są razem. Polujemy, skaczemy, przekąszamy i liżemy się.

Severus zamrugał na wizję, która zrodziła się w jego umyśle, natomiast reszta nauczycieli śmiała się w głos i gratulowała Minerwie rezolutnej odpowiedzi.

 

Mijał czas, ubywało alkoholu, a gra trwała nadal. Coraz mocniej wstawieni nauczyciele wymyślali coraz to śmielsze wyzwania.

Hagrid kazał Hooch przelecieć się wkoło zamku nago na miotle. Kiedy wzbiła się w powietrze, wyraźnie widzieli jej nagie ciało jaśniejące w blasku księżyca. Wróciła po piętnastu minutach i poinformowała, że umówiła się z jednym z absolwentów siódmego roku na randkę o północy.

 

Sprout chichocząc kazała Albusowi zrobić przed nauczycielami strip-tease. Wielu z nich patrzyło z pełną grozy fascynacją, jak pijany Drops wstaje chwiejnie i zaczyna nucić. Kiwając się w tył i w przód zaczął zdejmować wierzchnią szatę. Na szczęście, dla siebie i widzów, stracił świadomość i padł zanim ściągnął coś więcej niż szatę i buty.

 

Severus jak dotychczas miał wiele szczęścia, ale faktem było, że asekuracyjnie wybierał tylko prawdę. Nie było takiego pytania, na które nie mógłby udzielić odpowiedzi. Widząc perfidny uśmieszek Minerwy spodziewał się, że znów będzie jego kolej.

- Severusie, prawda czy wyzwanie? – wybełkotała McGonagall.

- Prawda – powiedział z precyzją pijanego człowieka.

- No dobrze, czy to prawda, że ty i Lucjusz Malfoy, przebrani w damskie sukienki składaliście niestosowne propozycje Voldemortowi? – zapytała Minerwa słodko.

Snape zamarł w szoku. Jasna cholera, to była jedyna rzecz, o której nie chciał, by ktokolwiek wiedział.

- Odmawiam odpowiedzi na to pytanie – rzekł.

- W porządku Severusie, ale jeśli nie chcesz odpowiedzieć, to musisz wykonać zadanie – powiedziała Minerwa.

Mistrz Eliksirów zamyślił się na chwilę. Chyba nie miał się czego obawiać, dotychczasowe wyzwania nie były wcale takie straszne.

- W porządku, podejmę wyzwanie – powiedział wzruszając ramionami.

Popatrzył, z nagłym lękiem, na paskudnie złośliwy uśmiech wypływający na twarz Minerwy.

- Severusie, masz zejść na dół, wejść na przyjęcie absolwentów i odnaleźć Harry'ego Pottera. Gdy już go odszukasz, chcę byś go pocałował. To ma być porządny pocałunek z języczkiem i ma trwać dłużej niż minutę – rozkazała.

Mężczyzna gapił się na nią wstrząśnięty.

- Chcesz, żebym CO zrobił?! – krzyknął.

- Ach... ach... ach... dlaczego zaraz krzyk. Odmówiłeś odpowiedzi na pytanie, więc teraz musisz wykonać moje żądanie. Ewentualnie możesz się nie zgodzić, ale wtedy czeka cię napiętnowanie i łazienki. Wybór należy do ciebie – powiedziała z szerokim uśmiechem.

- Skąd będziesz wiedziała czy zrealizowałem twoje zadanie? Mógłbym po prostu powiedzieć, że je wykonałem nic nie robiąc – powiedział Severus z nadąsaną miną.

- Po pierwsze – wszyscy absolwenci w sali będą świadkami i jutro w całej szkole będzie huczało od plotek. Po drugie – rzucę na ciebie zaklęcie monitorujące. Chcę się upewnić, że zrobisz to porządnie.

Snape przez dłuższą chwilę wydawał z siebie dziwne pomruki, a potem wstał.

- W porządku. Zrobię to, ale ostrzegam cię, zamienię twoje życie w koszmar – powiedział warcząc.

Rolanda prychnęła w swoją szklankę.

- A jak miałaby wyglądać ta zamiana? – zapytała z pijackim uśmiechem i czknęła.

Severus rzucił jej gniewne spojrzenie i zbliżył się do Minerwy, by mogła rzucić zaklęcie monitorujące. Potem odwrócił się na pięcie i wymaszerował z pokoju, nieświadomy tego, jak mocno się chwiał. Widać alkohol rozprzestrzenił się już po jego ciele.

 

McGonagall obserwowała mężczyznę póki nie opuścił pokoju. Uśmiechnęła się z satysfakcją, bo nie sądziła, że zrezygnuje z odpowiedzi i wybierze wyzwanie. Często wyłapywała spojrzenia, jakie rzucali sobie Harry z Severusem, gdy nikt nie patrzył. Tych dwóch chłopców potrzebowało trochę szczęścia w swoim ciężkim życiu i, na Merlina, ona zamierzała im je dać.

Instruktorka Quidditcha spoglądała na Minerwę z dobrotliwym uśmieszkiem.

- Myślisz, że to zrobi? – zapytała powątpiewając.

- Och, zrobi to. Potrzebował tylko prztyczka, a ja dałam mu jeszcze idealne wytłumaczenie – powiedziała tłumiąc chichot.

- Chciałabym zobaczyć w tym prawdziwą miłość – westchnęła melancholijnie Hootch.

Minerwa uśmiechnęła się do niej znacząco.

- Podejdź do mnie Rolando. Mam tutaj lustro, które pokaże nam wszystko. Nie rzuciłam na Severusa tylko prostego zaklęcia monitorującego. Jeśliby dostatecznie wytrzeźwiał przed dotarciem do Wielkiej Sali, mógłby nie wykonać zadania. Na szczęście dla nas, nadal jest pijany.

Hootch popatrzyła na nią z uznaniem.

- Minerwo, czy ty jesteś pewna, że tiara przydzieliła cię do dobrego Domu? – zapytała podchodząc do niej.

Za Rolandą podążyła Pomona i we trzy usiadły na stoliku, patrząc w lustro i czekając z niecierpliwością na wejście Severusa do Wielkiej Sali.

 

 

Posty: 60

Skąd: woj.lubuskie                            Wysłany: 2009-01-25, 20:52                    

 

Na 3 część zerknęły: Marta, Orlando i Nerejda (Dziękuję Wam :*)

Kaczalko, dziękuję za radę, myślniki są już tej samej długości ;)

Zapraszam na trzeci i ostatni kawałek.

 

 

3/3

 

Severus zszedł chwiejnie schodami i potknął się przed samymi drzwiami Wielkiej Sali. Oparł się na chwilę o ścianę, by przeczekać niespodziewany zawrót głowy. Jego umysł wypełniała tylko jedna myśl - podejść do Pottera i wziąć sobie to, czego pragnął przez ostatni, miniony rok. W razie porażki, zawsze może zrzucić winę na Minerwę i alkohol.

 

Gdy tylko zawrót głowy minął, Severus otworzył drzwi Wielkiej Sali i wkroczył do środka. Zatrzymał się tuż za nimi, widząc absolwentów tańczących stanowczo niestosownie. Drugie, co rzuciło mu się w oczy, to Ślizgon opróżniający butelkę Ognistej Whisky. Zdał sobie sprawę, że mimo wyraźnego zakazu, jego wychowankowie przemycili na zabawę alkohol. Wzruszył jednak na to ramionami i wszedł głębiej w tłum uczniów. W miarę, jak posuwał się dalej zauważył, że wielu z siódmorocznych, zdając sobie sprawę z jego obecności, przerywa swoje dotychczasowe czynności. W sali z sekundy na sekundę robiło się coraz ciszej i coraz więcej uczniów dostrzegało przybycie Mistrza Eliksirów.

 

Snape rozglądał się za Potterem, co jak na razie nie przynosiło niestety efektów. Zrobił kilka kroków naprzód i zatrzymał się zszokowany. Przed nim, na parkiecie tańczyli w uścisku Weasley i Malfoy. Do tego całowali się tak zachłannie, jakby jutro miał nastąpić koniec świata. Obserwował przez moment, jak ich niemal sklejone ciała zaczynają się o siebie ocierać. Mrugał przez dłuższą chwilę, by odgonić ten obraz sprzed oczu. Potrząsnął głową, uznając, że to już nie jest jego problem. Wszakże jutro obaj na zawsze opuszczają Hogwart.

Wznowił przechadzkę po komnacie i nagle znów stanął jak wryty. Tym razem ujrzał na transmutowanej kanapie obściskujące się ze sobą Granger i Parkinson. Widział, jak ich języki zwarły sie w pojedynku, a ciekawskie dłonie obmacywały piersi. Obserwował, jak jedna z rąk Granger zsuwa się w dół, by wśliznąć się pod spódnicę Parkinson. Cokolwiek tam zrobiła, Ślizgonka nagle wzięła gwałtowny wdech i odrzuciła głowę do tyłu. Severus po raz drugi potrząsnął głową i ponownie uznał, że to już nie jego kłopot.

 

Kontynuował rozglądanie się po sali, nadal nie zauważając, że skonsternowani jego zachowaniem uczniowie kompletnie zamilkli. Nareszcie dostrzegł Pottera tańczącego na parkiecie z Zabinim. Widząc ich razem, przypomniał sobie, co Rolanda powiedziała o tych dwóch młodych mężczyznach. Przypominając sobie to, jęknął z podniecenia, po czym odchrząknął i ruszył w ich kierunku. Podszedł do Zabiniego i puknął go w ramię, by zwrócić na siebie uwagę. Ślizgon odwrócił się zaskoczony i zamarł wstrząśnięty na widok Snape'a.

- Profesorze? - zapytał niepewnie.

- Zostaw mnie samego z panem Potterem. W tej chwili! - rozkazał mężczyzna.

 

Zabini zrobił krok w tył i Snape ujrzał zarumienioną od tańca twarz Pottera. Gryffon skorygował wreszcie swój wzrok i teraz Severus mógł wyraźnie podziwiać jak jego oczy, nie przysłonięte już szkłami, promienieją radością. Chłopak zmienił też uczesanie. Zapuścił swoje niesforne włosy, które obecnie sięgały mu do ramion i łagodnie spływały wokół jego twarzy....

Zgłoś jeśli naruszono regulamin