Pantofelek - Jerzy Andrzejewski.txt

(16 KB) Pobierz
Jerzy Andrzejewski

Pantofelek

1953 - Zygmuntowi Mycielskiemu
W ubieg�ym roku, z pocz�tkiem lipca, na skutek pomy�lnych okoliczno�ci, o kt�rych nie warto tu szerzej wspomina�, postanowi�em pojecha� na kr�tki odpoczynek nad morze, do Mi�dzyzdroj�w. Jak przed ka�dym wyjazdem stan�a przede mn� konieczno�� za�atwienia r�nych spraw bie��cych, drobnych przewa�nie i �miertelnie nudnych. Jednak perspektywa sp�dzenia dw�ch tygodni nad morzem sprawi�a, �e tym razem z owymi drobnymi i nudnymi sprawami upora�em si� z sercem lekkim jak balonik i szybko�ci� ludzi zadowolonych z �ycia.
Ju� wydawa�o mi si�, �e wszystko, co by�o do za�atwienia, za�atwi�em, gdy w ostatniej chwili, w przeddzie� wyjazdu, stwierdzi�em, �e koniecznie musz� kupi� jakie� lekkie, wygodne pantofle. Stare, bardzo przeze mnie ulubione, akurat odm�wi�y mi dalszej s�u�by. Wybra�em si� zatem natychmiast do miasta z zamiarem kupienia tych nowych pantofli, poniewa� jednak by�o bardzo gor�co, w po�owie drogi do autobusu przysz�a mi szcz�liwa my�l, i� z r�wnym powodzeniem mog� pantofle kupi� w Mi�dzyzdrojach. To pomy�lawszy zawr�ci�em do domu, a nazajutrz pojecha�em do Mi�dzyzdroj�w w solidnych i przyci�kich butach, idealnych wprawdzie na jesie� i zim�, natomiast nieco uci��liwych w upa�y. Upa�y za� by�y od kilku tygodni zwariowane.
M�czy�em si� zatem przez par� dni w tych moich buciorach, a� wreszcie dnia trzeciego, natychmiast po �niadaniu, zmobilizowa�em si� i zamiast p�j�� z przyjaci�mi na pla��, uda�em si� na poszukiwanie pantofli. Chocia� pora by�a wczesna, z nieba bucha�o �arem jak z pieca. Ma�o kto szed� w tym samym kierunku co ja, to znaczy ku dzielnicy handlowej. Ludzi by�o pe�no, lecz wszyscy �pieszyli w kierunku morza. ,,Widzisz, widzisz � m�wi�em do siebie wlok�c si� w�r�d g�stego ukropu � nie mog�e� to kupi� pantofli wcze�niej?" �Mog�em � na to odpowiedzia�em. � Mog�em, ale mi si� nie chcia�o. Mog�o mi si� nie chcie� czy nie mog�o?" I na tym uci��em rozmow�, nie chc�c w tak niesprzyjaj�cych okoliczno�ciach dopu�ci� do zaostrzenia osobistych sprzeczno�ci.
Tylko dwa wielokilowe ci�ary wisz�ce u moich n�g sprawi�y, �e po godzinie daremnego poszukiwania pantofli nie machn��em na ca�� spraw� r�k�. Zaszed�em jednak tak daleko, i� s�dzi�em nie bez s�uszno�ci, �e �atwiej mi b�dzie i�� dalej ni� zawr�ci�. Wprawdzie wyb�r letnich pantofli r�nego rodzaju by� obfity, lecz wszystkie, na jakie trafia�em, nie pasowa�y na moje nogi: jedne by�y za du�e, drugie za� za ma�e. Co za pech! Musz� wyzna�, �e w zetkni�ciu z drobniutkimi przeciwno�ciami do�� �atwo upadam na duchu, tote� bez wi�kszego przekonania, za to d�awi�c si� upa�em jak gor�c� kasz�, zaszed�em do pi�tej bodaj z kolei sp�dzielni z konfekcj�.
Sklep by� niedu�y, typowy dla ma�ych prowincjonalnych miasteczek. Mie�ci� si� przy zacisznej bocznej uliczce i wystawiony by� na s�o�ce jak pla�a. M�odziutka ekspedientka o okr�g�ych i zachwycaj�co zdziwionych oczach dowiedziawszy si�, czego sobie �ycz�, wy�o�y�a na kontuar kilka par pantofli. Wszystkie bardzo przyjemnie wygl�da�y. O�ywi�em si� wi�c nieco i wybrawszy par�, kt�ra na oko wyda�a mi si� w sam raz dla mnie, przymierzy�em prawy pantofel. Niestety, a� poczerwienia�em-z wysi�ku, �eby w niego stop� wt�oczy�. Wyj�tkowo zjadliwie �ciska� mi, �wintuch, nog�.
� Za ma�y � domy�li�a si� od razu ekspedientka. � To jest trzydziestka dziewi�tka, a pan jest wysoki, to pan na pewno potrzebuje czterdziestki dw�jki.
Poda�a mi zatem czterdziestk� dw�jk�. Wlaz�em �w ni� jak w koryto.
� Czterdzie�ci jeden b�dzie dla pana w sam raz � na to ekspedientka.
Ale i w czterdziestym pierwszym by�o mojej stopie za lu�no.
� To ju� wiem � zdecydowa�a ekspedientka � panu potrzebna jest czterdziestka.
� A czy jest czterdziestka? � spyta�em z najg��bszym przekonaniem, �e us�ysz� odpowied� odmown�.
Mi�a dziewczyna, tak cierpliwie odnosz�ca si� do grymas�w moich n�g, u�miechn�a si� naprawd� Uroczo.
� Owszem, jest czterdziestka � powiedzia�a. � Ostatnia akurat para. Ma pan szcz�cie.
Tak te� sobie pomy�la�em. Ona za� zdj�a z g�rnej p�ki pude�ko i wyj�a z niego pantofel. Przyjrza�em si� mu bez wi�kszej nadziei, chocia� pomy�la�em, �e mam szcz�cie. Mi�y Bo�e, jak�e musi by� przyjemnie chodzi� w czym� takim.
� Ten na pewno b�dzie dla pana dobry � powiedzia�a ekspedientka.
� My�li pani? � ja na to bior�c nieufnie pantofel do r�ki.
By� na nog� lew�, wi�c �eby go przymierzy�, musia�em zdj�� drugi but. Ekspedientka z niezmiennie �yczliwym i ujmuj�cym zdziwieniem przygl�da�a si� moim powolnym zabiegom.
� Dobry, prawda? � spyta�a, gdy moja stopa znalaz�a si� w pantoflu.
� Czy ja wiem? � mrukn��em.
Po czym wsta�em i ostro�nie, jakbym ni�s� w pantoflu nie stop�, lecz jajko, post�pi�em kilka krok�w naprz�d.
� Zdaje si�, �e b�dzie dobry � powiedzia�em ju� ra�niejszym g�osem.
Przegi��em nog� w lewo, potem w prawo, palcami troch� porusza�em i po raz pierwszy od kilku dni odczu�em rozkosz, jak� ludzkiej nodze mo�e ofiarowa� wygodny, lekki but.
� Dobry! � wykrzykn��em.
� A widzi pan! � na to ekspedientka. � Od razu wiedzia�am, �e dla pana musi by� czterdziestka.
�Ale� teraz sobie pochodz�!" � pomy�la�em. I rozejrza�em si� za drugim pantoflem. W pude�ku go nie by�o.
� A gdzie drugi? � spyta�em. � Na praw� nog�.
� Jest, jest � uspokoi�a mnie sprzedawczyni. � Zaraz go zdejm� z wystawy.
Co uczyniwszy postawi�a pantofel z prawej nogi na kontuarze. Od razu wyda� mi si� podejrzany. By� niby taki sam jak ten, kt�ry mia�em na nodze, a przecie� jaki� ca�kiem inny. Nie mog�em si� jednak zrazu po�apa�, na czym ta inno�� polega�a.
� Co jest z tym pantoflem? � spyta�em wreszcie. � Czy to aby z tej samej pary?
Zdaje si�, �e moja w�tpliwo�� nieco dotkn�a mi�� ekspedientk�, o�wiadczy�a bowiem z akcentem dobrotliwego pouczenia, �e obuwie sprzedaje si� tylko parami.
� A �e ten z prawej � wyja�ni�a nast�pnie lojalnie � wydaje si� panu troszeczk� inny, to pewnie dlatego, �e by� na wystawie i cokolwiek si� opali�.
Przyjrza�em si� pantoflowi jeszcze raz. Oczywi�cie! Jego p��tno, a r�wnie� i sk�ra w por�wnaniu z bia�obr�zow� karnacj� lewego pantofla by�y dok�adnie obmyte s�oneczkiem, wyp�owia�e, ��ciutkie, koloru � z przeproszeniem � dziecinnej kupki.
W obliczu powa�nych komplikacji i trudno�ci wi�kszego kalibru sta� mnie na zimn� krew i jasno�� umys�u.
� A jak d�ugo opala� si� ten pantofelek? � spyta�em. Ekspedientka zastanowi�a si�.
� Chyba z tydzie�.
� Tydzie�? Nie wi�cej?
� Mo�e troch� wi�cej...
� Dwa tygodnie?
� Ech nie, dw�ch tygodni to na pewno si� nie opala�.
Obliczy�em, �e za tydzie� m�j pobyt nad morzem b�dzie si� mia� ku ko�cowi.
� Ten nie opalony te� b�dzie potrzebowa� tygodnia, �eby dogoni� tamtego?
Dziewczyna okaza�a si� optymistk�.
� Pr�dzej dojdzie, prosz� pana � powiedzia�a. � Teraz s�o�ce coraz silniej grzeje. Ja go zaraz dam na wystaw�, to szybko dojdzie.
Nazajutrz poszed�em sprawdzi�. Wszystko by�o w porz�dku. Pantofel z lewej nogi spoczywa� jak na pla�y na zalanej s�o�cem wystawie i spokojnie si� opala�. Wst�pi�a we mnie otucha. Przy takim s�o�cu nie opalony pantofel powinien rzeczywi�cie szybko dogoni� swego towarzysza. Utraci co prawda po tym zabiegu swoj� bia�o-br�zow� �wie�o��, za to nie b�dzie przy tamtym razi�. Trudno, czasem trzeba i takim kosztem osi�ga� zgodn� harmoni�.
Tymczasem... tymczasem nast�pi�o nieszcz�cie. Po przepi�knym zachodzie i wieczorze, kt�ry rozgwie�d�onym niebem wzni�s� si� wysoko ponad obszarem g�adkiego morza, ranek wsta� chmurny, ch�odny wiatr d�� z p�nocy, przy molu wywieszono czarn� chor�giew na sztorm, wczasowicze powci�gali swetry, kurtki, wiatr�wki i p�aszcze i ani tego dnia, ani w ci�gu kilku dni nast�pnych s�o�ca nie by�o. Rzecz jasna, �e zaraz lepiej si� poczu�em w swoich grubych butach, lecz z drugiej strony los tamtego pantofla nie dawa� mi spokoju. Taki by� leciutki, taki przyjemny, taki wdzi�czny, tyle obiecywa�. I co z nim teraz b�dzie? S�o�ca zabraknie � nie dojdzie, nie dogoni opalonego towarzysza. Brakiem b�dzie, nieu�ytkiem.
Lecz nad naszym Ba�tykiem zmienno�� pogody jest, jak wiadomo, prawid�em, wi�c i po trzech dniach pochmurnych i wietrznych zn�w wyjrza�o s�o�ce i gor�co pocz�o si� obficie la� z rozpogodzonego nieba. Przekl�te buciory z powrotem zacz�y ci��y�, piec i udr�cza� nogi.
Jeden dzie� nawrotu upa��w przetrzyma�em, nast�pnego za� odwiedzi�em wiadomy sklep sp�dzielczy. Upragniony przeze mnie pantofel z lewej nogi spokojnie si� opala� na wystawie. Jednak po bli�szym skonfrontowaniu go z tamtym z prawej nogi okaza�o si�, �e jeszcze nie doszed�, wci�� daleko mu by�o do wyblak�o�ci towarzysza, wci�� by� ciemniejszy i �wie�y, po prostu inny, jakby z ca�kiem odmiennej pary. Nie, chocia� bardzo si� m�czy�em w swych butach, nie mog�em si� zdecydowa� na kupno pantofli tak jaskrawo, wprost wyzywaj�co r�nych. "Wiem dobrze, �e co bym spojrza� na swoje nogi, toby mnie zaraz ogarnia� niepok�j, �e kt�ra� z nich nie do mnie nale�y. Znam siebie. Wola�em nie ryzykowa� podobnych w�tpliwo�ci. Zbyt wiele kontrast�w istnieje w naszym �yciu, aby�my nie obdarzali czu�ymi uczuciami tych malutkich i skromnych pozycji, kt�re urok jednolito�ci zachowuj�. Czy� doprawdy domaga�em si� tak wielkiej rzeczy? Nogi podobne do siebie chcia�em mie�, tylko tyle.
Mi�a sprzedawczyni �ywo sobie wzi�a do serca moje k�opoty i z przej�ciem pocz�a mi t�umaczy�, �e to naprawd� nie jest jej win�, i� s�o�ca nie by�o przez ca�e trzy dni. Bo gdyby s�o�ce by�o... Ba, gdyby by�o!
Wyszed�em ze sklepu wzruszony i po�egnany zapewnieniem, �e najdalej za dwa dni pantofel dojdzie.
Wr�ci�em wi�c po dw�ch dniach. Moje buciory dokucza�y mi z�o�liwiej ni� kiedykolwiek, a na domiar wszystkiego odparzy�em sobie praw� stop�, b�belek mi wyskoczy� na pi�cie. Zanim wszed�em do sklepu, zatrzyma�em si� przed wystaw�. Nie! oczom nie chcia�em wierzy�. Mojego pantofla nie by�o na wystawie. A wi�c ju� doszed�, ju� dogoni� swego towarzysza, ju� utraci� �wie�o��, kt�ra stanowi zazwyczaj o warto�ci obuwia, w tym jednak wypadku nie cnot� by�a, lecz przywar�. Moje...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin