szansa-na-bliskosc,12.pdf

(445 KB) Pobierz
381540384 UNPDF
62 | ˚YCIE WEWN¢TRZNE | ZNAKI
– Czyli jakich?
W.E.: Chodzi tu o osoby o typowo narcystycznej po-
trzebie zdobycia uznania, a jednoczeÊnie słabych grani-
cach wewn´trznych. Cz´sto nie potrafià one odró˝niç wła-
snych potrzeb, przekonaƒ i uczuç od potrzeb, myÊli
i uczuç innych ludzi, nie szanujà przestrzeni i autonomii
innych. W bezpoÊrednich relacjach z ludêmi brakuje im
wyczucia fizycznego i psychicznego dystansu. Np. z bli-
skimi nie rozmawiajà, a nowo poznanej osobie opowiada-
jà o najintymniejszych sprawach. Ludzie z osobowoÊcià
typu borderline nie majà zaufania do wi´zi łàczàcej ich
z innymi. Nie potrafià si´ troszczyç o swoje zwiàzki.
K.M.: Co z oczu, to z serca, a co przed oczami, to mo-
je. Nie umiejà sobie niczego odmówiç, sà niestali, ulegajà
zachciankom.
W.E.: Takim osobom brakuje wiary, wytrwałoÊci i odpor-
noÊci na kryzysy. W nieskoƒczonoÊç domagajà si´ dowodów,
˝e sà wa˝ni. Sà jak beczka bez dna. Poza tym majà zwykle
trudnoÊci z wyczuwaniem konwencji, z dotrzymywaniem
umów. Potrafià w nieskoƒczonoÊç powtarzaç te same bł´dy,
obwiniajàc za nie otoczenie. Z jednej strony chcà zwiàzku
symbiotycznego, bo majà wra˝enie, ˝e druga osoba jest jak-
by cz´Êcià ich samych, a z drugiej – z błahych powodów do-
prowadzajà do rozstaƒ, by uniknàç nieuchronnego, w ich
przekonaniu, bólu porzucenia.
– Dlaczego takich osób ma byç coraz wi´cej?
W.E.: Psychika ludzka dostosowuje si´ w ten sposób
do wymogów naszych czasów, w których w obszarze warto-
Êci rzàdzi sukces materialny, atrakcyjnoÊç i popularnoÊç. To
sprawia, ˝e zwiàzki z ludêmi sà traktowane instrumentalnie,
przestajà byç wartoÊcià samà w sobie, słu˝à robieniu wra˝e-
nia i osiàganiu konsumpcyjnego sukcesu.
K.M.: DziÊ liczy si´ pozór, fasada, a nie prawdziwe
emocje, gł´bia.
W.E.: Tak ukształtowani ludzie to idealni pracownicy
i konsumenci. Nie tworzà stałych zwiàzków, sà wi´c dys-
pozycyjni, a dla sukcesu poÊwi´cà wszystko. Poniewa˝
uzale˝niajà si´ od autorytetów, od nagród i pochwał, łatwo
nimi manipulowaç i kierowaç. Przy tym sà to z reguły lu-
dzie ambitni, inteligentni i zdolni, potrafiàcy studiowaç
kilka fakultetów naraz.
K.M.: DziÊ inwestujemy w inteligencj´. Dla rodziców
wa˝ne sà dobre stopnie, a nie relacje dziecka w szkole.
Lepsze wykształcenie ma gwarantowaç pieniàdze, za któ-
re mo˝na kupiç domy, auta, czyli symbole sukcesu, oraz
techniczne zabawki pozwalajàce na utrzymywanie masy
pozornych kontaktów i zwiàzków.
W.E.: OsobowoÊç typu borderline staje si´ powszech-
na równie˝ dlatego, ˝e społeczeƒstwo cechuje dziÊ niesły-
chana mobilnoÊç. WartoÊcià jest zdolnoÊç do asymilowa-
nia si´, przemieszczania si´ tam, gdzie jest praca, cz´sto
na ogromne odległoÊci, do innych krajów i kultur. Dzieci
od małego prze˝ywajà liczne rozstania, wiele trudnych
| 63
Katarzyna Miller
na bliskoÊç
emocjonalnie sytuacji, sà tak˝e ofiarami i Êwiadkami bo-
lesnych rozstaƒ w Êrodowisku dorosłych. Skutecznà obro-
nà przeciwko takiej sytuacji jest nawyk nieanga˝owania
si´ i ograniczania do powierzchownych relacji.
– Bo b´dzie mniej bolało?
W.E.: W ogóle nie b´dzie bolało. Tymczasem ciàgle t´-
sknimy za zwiàzkiem idealnym, który sam z siebie, bez
˝adnego wysiłku z naszej strony zachowa Êwie˝oÊç
i atrakcyjnoÊç, przetrwa. Prawdziwa miłosna relacja prze-
nosi si´ w sfer´ mitu, staje si´ romantycznà iluzjà. Jej efe-
merydà, a zarazem substytutem jest stan zakochania.
K.M.: Dopóki działa chemia, dopóty ˝yjemy jak w nie-
bie. Gdy si´ koƒczy, zmieniamy partnera jak prac´, która
Coraz cz´Êciej brakuje nam zaufania do wi´zi łàczàcej nas z innymi
ludêmi, nie potrafimy troszczyç si´ o relacje z bliskimi. Uciekamy
w marzenia o zwiàzku idealnym, który bez ˝adnego wysiłku z naszej
strony zachowa Êwie˝oÊç i atrakcyjnoÊç. Tymczasem budowanie
bliskoÊci wymaga wysiłku i zaanga˝owania, mówià Katarzyna Miller
i Wojciech Eichelberger w rozmowie z Tatianà Cichockà
Wojciech Eichelberger
Zdj´cia Zosia Zija
– Wsz´dzie słychaç, ˝e prze˝ywamy kryzys bliskoÊci. Co dzisiaj
stoi za tym wyÊwiechtanym sformułowaniem?
W.E.: Bulwersujàcà prognoz´ tego, co b´dzie si´ dzia-
ło w relacjach mi´dzyludzkich, stawia w ksià˝ce „Razem,
lecz osobno” [Prószyƒski i S-ka 2007] francuski socjolog
i antropolog Serge Chaumier. Według niego ju˝ wkrótce
przestrzeƒ mi´dzyludzkich zwiàzków zupełnie zdominujà
relacje powierzchowne i krótkotrwałe.
– Dlaczego?
W.E.: Serge Chaumier uwa˝a, ˝e znakiem naszych
czasów sà relacje z innymi charakterystyczne dla tzw.
osobowoÊci borderline z silnym odchyleniem narcy-
stycznym. Mam nadziej´, ˝e te prognozy si´ nie po-
twierdzà, jednak trzeba przyznaç, ˝e w gabinetach psy-
choterapeutów gwałtownie wzrasta liczba klientów
o tym typie osobowoÊci.
zwierciadło 07/07
www.zwierciadlo.pl
Szansa
381540384.001.png
 
64 | ˚YCIE WEWN¢TRZNE | ZNAKI
K.M.: W symbiozie jest nudno, panuje stagnacja, ma-
razm. Pozostaje ucieczka w jakàÊ aktywnoÊç, tak˝e w nało-
gi, np. alkoholizm, równie˝ ten ukryty, albo pracoholizm.
– Jest z tego inne wyjÊcie?
W.E.: Zale˝y, co dla nas wa˝ne. Na podstawie obser-
wacji tego, co dzieje si´ dziÊ w społeczeƒstwach zachod-
nich, Chaumier sugeruje, ˝e ludzie, próbujàc zachowaç
zwiàzek, a jednoczeÊnie uciec od nudy, cierpienia i tru-
dów budowania gł´bokiej relacji, coraz cz´Êciej zaprasza-
jà do niego kogoÊ trzeciego.
– Zdrada ma pomóc utrzymaç zwiàzek?
W.E.: Chaumier dowodzi, ˝e ktoÊ trzeci albo i czwar-
ty, bo bywajà zwiàzki, w których ka˝dy z partnerów jest
jednoczeÊnie w drugim zwiàzku, wnosi Êwie˝à energi´
do wypalonej relacji i pomaga zwalczyç znienawidzonà
nud´. To kontrowersyjna teza, ale statystyki mówiàce
o wielkiej liczbie dodatkowych, „ratunkowych” zwiàzków,
niepowodujàcych wcale rozpadu relacji pierwotnej, zdajà
si´ to potwierdzaç.
K.M.: Mamy stałego, nudnego partnera, zabezpieczone
tyły, ustabilizowane jako tako ˝ycie i od czasu do czasu fun-
dujemy sobie drobny lifting uczuciowo-seksualny! Pozornie
idealna sytuacja. Jednak takie podejÊcie prowadzi do tego, ˝e
zwiàzki przypominaç b´dà pozbawione emocji sojusze: on
si´ nie b´dzie wtràcał w moje ˝ycie, a ja w jego. Tyle ˝e to
nie ma nic wspólnego z bliskoÊcià czy miłoÊcià.
| 65
przestała zaspokajaç nasze aspiracje. A chemia wytrzymu-
je góra dwa lata. Potem przez idealny obraz zaczyna prze-
bijaç si´ rzeczywistoÊç. Rozpadajà si´ zwiàzki, gdy ludzie
budzà si´ z owego romantycznego snu, czasem ju˝ po kil-
ku miesiàcach, kiedy tylko pojawià si´ pierwsze trudnoÊci.
– Czy tak nie było zawsze?
K.M.: Ró˝nica jest taka, ˝e dziÊ ludzie nie majà ocho-
ty, by nad zwiàzkiem pracowaç. Najprostszym wyjÊciem
okazuje si´ rozstanie. Było fajnie, ale przestało, znaczy, ˝e
to nie był ten albo ta, wi´c koƒczymy znajomoÊç. Nawet
bez wi´kszych kosztów. U podstaw le˝y owa iluzja, prze-
konanie, ˝e gdzieÊ jednak istnieje wymarzony ten jedyny,
z którym nami´tnoÊç nie wygaÊnie, z którym b´dziemy
si´ rozumieç bez słów... Wi´c szukamy dalej.
– Albo si´ rozczarujemy i przestaniemy szukaç w ogóle. Ale t´-
sknota zostaje.
K.M.: Mo˝na jà nieco przyklepaç, zagadaç. I tu przy-
chodzi z pomocà technologia: coraz wi´cej jest wirtual-
nych zwiàzków, których emocjonalna intensywnoÊç potra-
fi dorównywaç zwiàzkom z realnym partnerem, mimo ˝e
si´ tego człowieka nigdy na oczy nie widziało.
– Pokazuje to m.in. ksià˝ka „SamotnoÊç w sieci” Janusza Wi-
Êniewskiego i zrealizowany na jej podstawie film Witolda Adamka.
W.E.: Internetowe zwiàzki bywajà urzeczywistnie-
niem miłosnej iluzji, odgrywaniem marzeƒ: partner mo˝e
byç ideałem i my sami mo˝emy byç ideałami, jakimi prze-
cie˝ nie jesteÊmy. Wi´cej nawet, mo˝emy byç kimÊ zupeł-
nie innym ni˝ w rzeczywistoÊci. To niebezpieczna, uzale˝-
niajàca gra. Uzale˝niajàca właÊnie dlatego, ˝e rzàdzi si´
zupełnie innymi regułami. W prawdziwym ˝yciu trudno
jest osiàgnàç podobnà intymnoÊç, przełamaç emocjonalne
bariery. Łatwiej jest, siedzàc przed ekranem komputera,
wypisywaç piorunujàco szczere wyznania, ni˝ coÊ powie-
dzieç prosto w oczy siedzàcej naprzeciwko osobie. Łatwiej
jest nawiàzaç wirtualny kontakt, a przede wszystkim ła-
twiej go zerwaç bez wi´kszych konsekwencji.
– Ale dla osoby wirtualnie porzuconej konsekwencje bywajà
podobne jak w realnym zwiàzku.
K.M.: Taka strata bywa nawet trudniejsza do prze˝y-
cia ni˝ rozstanie z kimÊ realnym. Trzeba si´ pogodziç
z tym, ˝e nigdy si´ nie dowiemy, dlaczego tak si´ stało,
mo˝na przy tym wpaÊç w obsesj´, ˝e si´ wsz´dzie tej oso-
by szuka, a nikt realny nie dorasta do ideału.
W.E.: W rzeczywistym zwiàzku mamy przed sobà
trzy mo˝liwe drogi: mozolne budowanie, rozstanie albo
utrzymywanie iluzji dobrego zwiàzku – gdy po fazie ro-
mantycznej nast´puje tak zwana symbioza, kiedy to part-
nerzy sà tak bardzo razem, ˝e praktycznie tracà własnà
autonomi´.
K.M.: To zakłada rezygnacj´ z siebie, podporzàdko-
wanie. Warto wytłumaczyç, co to jest symbioza, bo dwoje
ludzi, którzy trzymajà si´ cały czas za ràczki i patrzà so-
bie w oczy, to obrazek bliski romantycznemu ideałowi,
za którym nasza kultura podà˝a. A nie ma nic wspólnego
z prawdziwà, gł´bokà relacjà. Ludzie pozornie sà blisko,
dbajà o to, ˝eby si´ nic nie zepsuło. Jednak prawie nie ko-
munikujà si´ na gł´bszym poziomie, tylko trwajà, wypie-
rajàc rzeczy, które obna˝ałyby płytkoÊç i nieprawdziwoÊç
tego bycia razem. Odcinajà to, co ich ró˝ni, wsz´dzie cho-
dzà razem, robià wszystko razem, zawsze do domu po pra-
cy, prawie si´ nie kłócà...
W.E.: To niepisany pakt o nieagresji: unikamy konfron-
tacji. Lubimy to samo, wierzymy w to samo, mamy t´ samà
ideologi´, tych samych znajomych, te same potrzeby. Nie
ma ˝adnej własnej, prywatnej przestrzeni, która tych ludzi
od siebie odró˝nia i czyni partnerami w zwiàzku.
K.M.: Taki zwiàzek nie jest zwiàzkiem, bo do zwiàz-
ku trzeba dwojga całych ludzi. A nie dwóch połówek, choç
takim mitem si´ karmimy.
W.E.: OczywiÊcie, nie mówimy tutaj o jednoÊci ducho-
wej. Tego rodzaju jednoÊç nie wymaga nawet bycia na co
dzieƒ razem, to miłoÊç, w której partnerzy czujà si´ wolni.
Odkrycie jednoÊci duchowej to zwykle rezultat długoletniej
pracy dwóch autonomicznych, niezale˝nych osób. Nie ma
ona nic wspólnego z symbiozà – to jednoÊç w ró˝norodnoÊci.
W.E.: To sà właÊnie zwiàzki narcystyczne, w których
druga osoba jest dopełnieniem wizerunku pierwszej
i na odwrót. Ten, kto nie spełnia ostrych kryteriów bycia
cool, dobrego wyglàdu i sukcesu – wypada z gry.
K.M.: M´˝czyznom coraz cz´Êciej podobajà si´ zaj´te
tylko własnà urodà laski. A ile kobiet chciałoby mieç ta-
kiego faceta, co prze do sukcesu? Mnóstwo. Nie zdajà so-
bie sprawy, ˝e on poza wyglàdem i statusem finansowym
nie jest w stanie nic zaproponowaç. Owszem, jest zadba-
ny, bo jego ciało ma byç obiektem podziwu. Jako produkt
doskonały jest zwykle dobrze ubrany, ma pieniàdze, ga-
d˝ety. Ale do wspólnego ˝ycia si´ nie nadaje. Nie mówiàc
o seksie...
– Nie pozwoli sobie na bliskoÊç i luz?
K.M.: B´dzie myÊlał tylko o tym, czy dobrze wypadł.
Normalny człowiek jednego dnia powie: DziÊ mi si´ nie
chce kochaç, a innego: Bardzo mi si´ chce. Albo dziÊ si´
nie gol´ czy nie maluj´ (w wersji dla paƒ). Na odpuszcze-
nie sobie pozwoliç sobie mo˝e tylko ktoÊ ze zdrowym dy-
stansem do samego siebie, nigdy ten, komu zale˝y wy-
łàcznie na ocenie innych. Narcyz jest przy tym
niedost´pny emocjonalnie, co dzisiejsze dziewczyny, któ-
re wychowujà si´ praktycznie bez ojców, przyciàga jak
magnes. Od kogoÊ takiego dziewczyna nie dostanie czuło-
Êci, uwagi, a staraç si´ o to mo˝e i całe ˝ycie. Za to on b´-
dzie wymagał, jak ojciec, ˝eby była nienaganna, wytknie
jej ka˝de niedociàgni´cie.
– Jest dziÊ szansa na bliskoÊç?
K.M.: By poczuç bliskoÊç, trzeba opuÊciç gard´, zre-
zygnowaç na u˝ytek drugiej osoby z pi´knego wizerunku.
A ludzie bojà si´ tego coraz bardziej. By przestaç si´ baç,
trzeba zajrzeç w siebie. Jako młódka szłam kiedyÊ
na randk´ i ze zdziwieniem poczułam, ˝e si´ boj´: coÊ
mnà telepało w Êrodku, jakby w brzuchu latały mi moty-
le. Wczułam si´ w siebie i dotarło do mnie, ˝e to jest przy-
jemne uczucie, nie strach, tylko rodzaj oczekiwania, pod-
niecenie. To było wa˝ne odkrycie. Boimy si´ nowych
rzeczy, bo nam rodzice nie mówià: kochaj te drgania
w brzuchu, zauwa˝aj to, co czujesz, bo to jest twoje ˝ycie,
najfajniejsze momenty. Odbieraj sygnały, obserwuj siebie.
Wtedy nauczysz si´ kontaktowaç ze sobà, a co za tym
idzie, z innymi, i si´ nie baç. Tylko tak mo˝na poczuç bli-
skoÊç, otworzyç si´ przed tym, kogo wybierzemy.
Tatiana Cichocka
Zwiàzki narcystyczne polegajà
na tym, ˝e druga osoba jest
dopełnieniem wizerunku pierwszej
i na odwrót. Ten, kto nie spełnia
ostrych kryteriów bycia cool, dobrego
wyglàdu, sukcesu, wypada z gry
c
Podyskutuj na www.forum.zwierciadlo.pl
zwierciadło 07/07
www.zwierciadlo.pl
381540384.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin