Whitiker Gail - Rozważna i czarująca.pdf

(965 KB) Pobierz
7013749 UNPDF
Gail Whitiker
Rozważna
i czarująca
Rozdział pierwszy
- Powiedz mi, drogi chłopcze, czy to prawda? - Sir Giles
Chapman z promiennym uśmiechem zwrócił się do siedzą­
cego naprzeciwko młodszego dżentelmena. - Czy istotnie
podjąłeś taką decyzję, czy też po prostu głupcy z nudów roz­
siewają plotki?
W błękitnych oczach Dawida Penscotta, piątego markiza
Blackwood, zabłysły na chwilę wesołe ogniki. Rozsiadł się
wygodnie na miękkim fotelu i sięgnął po szklaneczkę, którą
kamerdyner wuja ponownie napełnił brandy.
- Obawiam się, wuju Gilesie, że musisz ujawnić nieco
więcej szczegółów, jeśli chcesz otrzymać ode mnie rozsądną
odpowiedź, jako że nie mam pojęcia, o jakich plotkach
wspominasz.
- Nie masz pojęcia! Ależ, mój chłopcze, rzecz jasna
o tych, które żenią cię z córką earla Wyndham. Wszyscy wie­
dzą, z jaką niechęcią odnosisz się do myśli o wejściu w stan
małżeński, a ponieważ rzeczona panna jest raczej zagadką
dla towarzystwa, temat budzi znaczne zainteresowanie. Dla­
tego pytam cię wprost: czy te plotki są prawdziwe?
Dawid uniósł kryształową szklaneczkę do ust i uśmiech­
nął się do wuja.
7013749.001.png
- To zależy. Czy twoje zainteresowanie wynika stąd, że
postawiłeś okrągłą sumkę na jedną z możliwych odpowiedzi,
czy tylko ze szczerej troski o moje samopoczucie?
- Miałbym postawić okrągłą sumkę... Na Boga, ranisz
moje uczucia! - zakrzyknął sir Giles i przycisnął dłonie do
serca tak, jakby rzeczywiście odniósł ciężką ranę. - Przecież
wiesz, że nie zawieram zakładów dotyczących rodziny.
- Wiem, że zostałeś surowo napomniany, byś tego nie ro­
bił - odparł Dawid i uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Nie je­
stem jednak pewien, jak poważnie potraktowałeś to ostrze­
żenie.
- Traktuję je bardzo poważnie, zważywszy na to, że wystą­
piła z nim twoja ciotka Hortensja. Ta wścibska kobieta powie­
działa, że wyrzuci całą moją kolekcję tabakierek, jeśli odważę
się zawrzeć jeszcze choćby jeden zakład. I zrobiłaby to ani chy­
bi. - Sir Giles mruknął coś pod nosem, a koniuszki jego srebr­
nych wąsów nastroszyły się od oburzenia, gdy pomyślał o star­
szej siostrze i jej głośnej kampanii mającej uzdrowić jego cha­
rakter - Boję się, że w tej sytuacji muszę uznać się za wyleczo­
nego z tego okropnego nałogu. Co zaś się tyczy wspomnianych
plotek, przyznaję, że po prostu jestem ciekaw. Wygląda na to,
że czarny koń zwycięża. Nigdy nie przypuszczałem, Dawidzie,
że zobaczę cię, okiełznanego przez kobietę, a z pewnością nie
przez lady Nicolę Wyndham.
- Osobiście nie nazywałbym okiełznaniem decyzji
o ożenku w wieku trzydziestu czterech lat, wuju - odparł
Dawid, puszczając mimo uszu ostatnie słowa sir Gilesa. -
Ożenek po prostu odpowiada moim celom, to wszystko.
- Rozumiem. A więc istotnie to lady Nicoli postanowiłeś
oddać swoje serce.
- Owszem, aczkolwiek nie pojmuję, dlaczego wątpisz
w jedną część tej plotki, skoro uwierzyłeś w drugą.
- Ponieważ jestem skłonny wątpić we wszystko, co roz­
głasza jako prawdę ktoś taki jak Humphrey O'Donnell i jego
kompani.
- O'Donnell! - Dawid nagle przestał się uśmiechać na
myśl o przystojnym, lecz stanowczo za buńczucznym fircy­
ku. - Dziwi mnie, że ten ladaco zaprząta sobie głowę moimi
sprawami. Podsłuchano go, jak mówił, że żadna myśląca ko­
bieta nie straci rozumu na tyle, by wziąć mnie za męża.
- On też nie straci rozumu i na pewno nie przeciwstawi
ci się otwarcie, gdy dowie się, że chodzi o córkę earla Wy­
ndham. Czyżbyś nie zdawał sobie sprawy z tego, że przez
ostatnie tygodnie Humphrey O'Donnell smalił cholewki do
tej panny?
Dawid zmarszczył czoło.
- Zaiste, nie zdawałem sobie z tego sprawy.
- Tak przypuszczałem. Nie chcę ci się wydać wścibskim,
starym safandułą, Dawidzie, ale jeśli poważnie myślisz
o tym interesie z małżeństwem, to doprawdy powinieneś
zwracać więcej uwagi na życie londyńskich salonów - dora­
dził mu sir Giles. - Polowanie zawsze może poczekać.
- Myślę bardzo poważnie o tym, jak to ująłeś, wuju, intere­
sie z małżeństwem, ale nie ma na świecie człowieka, który był­
by w stanie ogarnąć wszystkie plotki krążące po londyńskich
salonach - sprzeciwił się Dawid. - Co zaś do polowań, to po-
zwolę sobie powiedzieć ci, że ów zamierzony sojusz z lady
Nicolą być może stanie się faktem właśnie dzięki sportowi,
o którym przed chwilą wspomniałeś z taką pogardą.
- Czyżby? Nie wiedziałem, że lady Nicola bierze udział
w polowaniach z nagonką.
- Ona nie, ale jej ojciec tak, i przypuszczam, że właśnie
dzięki niejednemu polowaniu, na którym razem spędziliśmy
czas, earl Wyndham spojrzy przychylniejszym okiem na mo­
je starania.
- Przychylniejszym okiem? Mój chłopcze, propozycja
małżeństwa ze strony markiza Blackwood zawsze będzie po­
traktowana jako coś niezwykłego nawet przez córkę earla.
Zwłaszcza że panna ma dwadzieścia pięć lat i... - Sir Giles
urwał zdanie w połowie, po czym wbił wzrok w siostrzeńca.
- Zapewnij mnie, chłopcze, że przynajmniej z wieku tej pan­
ny zdajesz sobie sprawę.
W oczach Dawida znowu zatańczyły wesołe ogniki.
- W pełni zdaję sobie sprawę z wieku tej panny, wuju, co
więcej, przyjąłem, że jest to raczej zaleta niż wada.
- Tak przyjąłeś?
- Zdecydowanie. Skoro lady Nicola ma dwadzieścia pięć
lat, znacznie prędzej znajdę u niej cechy, których szukam, niż
u jednej z tych kapryśnych panien dygających z wdziękiem
na dworze. A chociaż dobrze wiem, że dawno już powinie­
nem był się ustatkować, bo nieraz słyszałem, jak wytykają
mi to osoby, z których zdaniem się liczę, to nie zamierzam
czynić żadnych kroków na ślepo. Małżeństwo jest zbyt waż­
ną decyzją, by opierać je wyłącznie na podszeptach serca.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin