Small Bertrice - 03 Miłość ponad wszystko.pdf

(4984 KB) Pobierz
116979958 UNPDF
Prolog
SierpieŃ roku 1577
Lord Bliss umierał. Był to powolny, choĆ bezbolesny proces. Lecz teraz, gdy przesycajĄca
powietrze woŃ
jabłek i rozkwitajĄce obficie michałki zapowiadały, iŻ wkrótce nastanie jesieŃ, uŚwiadomił sobie,
Że nie
zostało mu juŻ wiele czasu. JeŻeli w ogóle czegoŚ Żałował, to jedynie tego, iŻ pozostawia po
sobie tylko
jednego potomka, córkĘ Aidan. Siedziała oto przy jego łóŻku, szyjĄc - istne uosobienie posłusznej
i
kochajĄcej córki, a zarazem milczĄcy wyrzut sumienia. Gdyby nie jego egoizm oraz wynikajĄca z
głĘbokiej
miłoŚci niemoŻnoŚĆ rozstania siĘ z niĄ, Aidan byłaby juŻ od dawna mĘŻatkĄ. Kochał córkĘ
bardziej niŻ
kogokolwiek na Świecie.
Długo na niĄ czekał, lecz odkĄd przyszła wreszcie na Świat, spełniała wszelkie jego oczekiwania,
a nawet je
przerosła. Bez trudu wybaczył Żonie, iŻ pierwsze dziecko okazało siĘ dziewczynkĄ, była bowiem
młoda i
mogła daĆ mu synów, silnych i zdrowych jak Aidan. Kiedy tak siĘ nie stało, nie miało to juŻ
znaczenia, oddał
bowiem czĘŚĆ serca, nienaleŻĄcĄ jeszcze do Żony, swej córce. Ta zaŚ miała pozostaĆ wkrótce
sama na
Świecie. Obawa, co siĘ z niĄ stanie, nie dawała mu spokoju.
Czy królowa, której powierzył opiekĘ nad swym ukochanym dzieckiem, zadba o to, by Aidan
znalazła
szczĘŚcie? Gdy był juŻ w stanie stawiĆ czoło ŚwiadomoŚci, Że jego czas na ziemi dobiega kresu,
napisał do
władczyni, powierzajĄc Aidan jej opiece i proszĄc ElŻbietĘ Tudor, aby znalazła dla dziewczyny
dobrego
mĘŻa, co najmniej jej równego pod wzglĘdem pozycji społecznej. OdpowiedŹ, która nadeszła
niedawno,
choĆ bezosobowa, bardzo go ucieszyła. Królowa zgodziła siĘ spełniĆ proŚbĘ umierajĄcego.
Pozostawiał córkĘ dobrze zabezpieczonĄ. Odziedziczy po nim wielki majĄtek, zarówno w ziemi,
jak i w
pieniĄdzu. Bogactwo nie zdoła jednak zatrzeĆ piĘtna mało szlachetnego pochodzenia. WiĘkszoŚĆ
dobrych
partii zawierano, gdy przyszli małŻonkowie byli jeszcze w kołysce. Z Żalem przekonał siĘ, iŻ
przedstawiciele
wielkich rodów pobierali siĘ niemal wyłĄcznie miĘdzy sobĄ. NaleŻało wziĄĆ pod uwagĘ takŻe
samĄ Aidan.
Dziewczyna nie była piĘknoŚciĄ. Och, nie brakowało jej urody, zwłaszcza gdy poŚwiĘciła swemu
wyglĄdowi
nieco uwagi, jednak na ogół fryzurĘ miała roztrzepanĄ, a twarz brudnĄ. A kiedy upominał jĄ z
tego powodu,
Śmiała siĘ, odpowiadajĄc:
- Nie mogĘ doglĄdaĆ rozległych włoŚci, które ty i mój dziadek z zapałem gromadziliŚcie, nie
przemierzajĄc
ich na koŃskim grzbiecie, a drogi sĄ tu pyliste, ojcze.
Protestował wtedy, mówiĄc:
- Zostaw to rzĄdcy, dziecko. ObjeŻdŻanie włoŚci naleŻy do jego obowiĄzków, a jego rodzina
zamieszkiwała
te ziemie, zanim my tu nastaliŚmy.
- RzĄdca - odpowiadała wówczas Aidan rozsĄdnie ¬pracuje najlepiej, jeŻeli puŚci siĘ wodze
luŹno. Lecz
musi czuĆ, Że ma je na szyi. Poza tym, ludzie powinni mnie widywaĆ. Dobrze ich znam. Podobnie
116979958.002.png
jak ich
dzieci, kłopoty i dolegliwoŚci. PotrafiĄ byĆ lojalni tylko wobec pana, które¬go widujĄ, ojcze -
koŃczyła z
uŚmiechem.
Kiedy siĘ uŚmiechała, było tak, jakby słoŃce nagle wyjrzało zza chmur. Pod wzglĘdem urody nie
umywała siĘ
do swej piĘknej matki, jednak pod rozwichrzonĄ fryzurĄ i smugami brudu kryło siĘ całkiem ładne
dziewczĘ.
Na wspomnienie drugiej Żony, Bevin FitzGerald, wargi lorda mimo woli wygiĘły siĘ w lekkim
uŚmiechu.
Nie widział narzeczonej na oczy, dopóki nie przybyła z Irlandii, by go poŚlubiĆ. Miała wówczas
zaledwie
szesnaŚcie lat i podróŻowała sama, jedynie ze słuŻĄcĄ, podejrzliwym stworzeniem o imieniu Mag.
WiĘkszoŚĆ młodych kobiet byłaby przeraŻona, gdyby przyszło im przemierzaĆ rozszalałe morza,
by
wylĄdowaĆ w innym kraju i poŚlubiĆ tam obcego mĘŻczyznĘ. WiĘkszoŚĆ, ale nie Bevin,
ciekawska niczym
sroka i dzielna jak stado wilczarzy, które przywiozła mĘŻowi w prezencie Ślubnym.
Daleka kuzynka Elizabeth FitzGerald Clinton, hrabiny Lincoln, odznaczała siĘ, podobnie jak jej
krewniaczka,
wysokim wzrostem i pełnĄ wdziĘku sylwetkĄ. Spod masy rudokasztanowych włosów o ciepłym
odcieniu
spoglĄdały na Świat jasnoniebieskie oczy, których kolor przywodził na myŚl niebo o Świcie.
Usposobienie
miała zaŚ tak miłe i była tak słodka w obejŚciu, Że, ku swemu zdumieniu, nagle zaczĘło mu
zaleŻeĆ, aby
uczyniĆ jĄ szczĘŚliwĄ. Kiedy rozebrał swĄ pannĘ młodĄ podczas nocy poŚlubnej, jej skóra wydała
siĘ
doŚwiadczonym i zmĘczonym oczom dojrzałego mĘŻczyzny cudownie jasna i nieskazitelna. Stała
przed nim,
otulona migotliwym blaskiem Świecy, w pełnej chwale swej młodoŚci, ani trochĘ niezawstydzona
nagoŚciĄ.
PomyŚlał wtedy, Że dopisało mu szczĘŚcie, gdyŻ dziewczyna okazała siĘ nie lada zdobyczĄ.
Przodkowie lorda Bliss, St. Michaelowie, byli londyŃskimi kupcami, zamoŻnymi i cieszĄcymi siĘ
dobrĄ
reputacjĄ. Zdobyli tytuł i ziemie, gdy dziadek obecnego lorda uratował najstarszego syna Henryka
VII,
ksiĘcia Arthura, kiedy ten popadł w powaŻne tarapaty finansowe, zadawszy siĘ z nieuczciwymi
złotnikami.
Cedric St. Michael przypadkiem dowiedział siĘ o kłopotach ksiĘcia i sprytnie wykupił jego weksle
od
złotników, którzy nie byli na tyle sprytni, by je zatrzymaĆ. Zdobywszy weksle, wspaniałomyŚlnie
umorzył dług.
Król, skĄpy i w podeszłym wieku, był mu wdziĘczny. Nie na tyle, by przyznaĆ domom kupieckim
St.
Michaelów miano królewskich dostawców, na co Cedric po cichu liczył, lecz wystarczajĄco, aby
nadaĆ mu
niewielki, zrujnowany majĄtek w Worcestershire oraz ustanowiony ad hoc tytuł barona Bliss.
Dziadek lorda
przyjĄł dar, który nie kosztował króla ani pensa, by potem spokojnie odbudowaĆ rodzinnĄ fortunĘ.
SĄsiadujĄcy z włoŚciami St. Michaelów majĄtek, znany jako Pearroc Royal, po latach został
wystawiony na
sprzedaŻ, gdyŻ jego właŚciciele wymarli, bĄdŹ okazali siĘ niezdolni utrzymaĆ ziemiĘ. Rodzina St.
Michaelów
czym prĘdzej go kupiła. Wkrótce to, co było kiedyŚ niewielkĄ posiadłoŚciĄ, znacznie siĘ rozrosło.
Jednak
116979958.003.png
mĘŻczyŹni w rodzinie nadal uczyli siĘ kupieckiego fachu, gdyŻ gnuŚnoŚĆ była im tak obca, jak
byłby
czerwonoskóry Indianin, gdyby któremuŚ zdarzyło siĘ na niego natknĄĆ.
Rodzina prosperowała doskonale, majĄtek rósł jak za sprawĄ magii, toteŻ powodziło im siĘ
zdecydowanie
lepiej niŻ pobratymcom. Nie zapomnieli przy tym o swych korzeniach. SzczĘŚcie omijało ich tylko
pod
jednym wzglĘdem: w kaŻdej generacji rodził siĘ, bĄdŹ doŻywał wieku dorosłego, zaledwie jeden
syn. Teraz
zaŚ pozostała tylko córka, której przeznaczeniem zdawało siĘ staropanieŃstwo, chyba Że królowa
dotrzyma
obietnicy i znajdzie dla dziewczyny mĘza.
Obecny lord Bliss był Żonaty dwa razy. Pierwsza Żona, córka barona z północy, przeŻyła z nim
trzydzieŚci
cztery lata, z czego dwadzieŚcia piĘĆ poŚwiĘciła bezowocnej walce o to, by daĆ swemu miłemu i
cierpliwemu
mĘŻowi dziedzica. Jednak poza licznymi poronieniami i martwymi płodami zdołała urodziĆ tylko
trójkĘ dzieci:
słabowitego chłopca i dwie dziewczynki, z których Żadne nie doŻyło dwóch lat. W koŃcu stało siĘ
jasne, iŻ
nie bĘdzie wiĘcej dzieci. Lady Bliss popadła w melancholiĘ, by wreszcie, po dziewiĘciu
przeŻytych w
rozpaczy latach, znaleŹĆ ukoje¬nie w Śmierci. Lord Bliss czuł siĘ nieco winny temu, iŻ od¬czuwa
ulgĘ, Że
nastĄpiło to w czasie, gdy był jeszcze w stanie ponownie siĘ oŻeniĆ i spłodziĆ dzieci. Zrozumiał
teŻ
desperackie wysiłki króla Henryka VIII, który pozbywał siĘ Żon niezdolnych urodziĆ mu dziedzica.
Gdy jego Żona umarła, miał piĘĆdziesiĄt dwa lata. Opłakiwał jĄ, jak naleŻy, przez rok, gdyŻ była
dobrĄ
kobietĄ• Pod koniec okresu Żałoby traf chciał, iŻ był w stanie wspomóc finansowo lorda Edwarda
Clintona i
jego ŻonĘ, którzy potrzebowali dodatkowych funduszy, aby utrzymaĆ siĘ
na dworze. Nie było to zbyt rozsĄdne posuniĘcie, poŻyczył jednak, nie baczĄc na własny interes,
ich
lordowskim moŚciom duŻĄ sumĘ. Gdy potem zastanawiał siĘ, dlaczego tak postĄpił, przychodziio
mu jedynie
na myŚl, iŻ nadal opłakiwał ŻonĘ i nie myŚlał jasno.
Lord i lady Clinton okazali zaskakujĄcĄ wdziĘcznoŚĆ, zaŚ lady w przypływie łaskawoŚci
powiedziała nawet:
- JeŚli moglibyŚmy coŚ dla ciebie zrobiĆ, panie, nie wahaj siĘ poprosiĆ.
I oto nagle, ku własnemu zaskoczeniu, odrzekł:
- Jestem wdowcem, madame, i szukam Żony. Znasz moŻe odpowiedniĄ, zdrowĄ młodĄ kobietĘ,
która nie
byłaby komuŚ przyrzeczona?
- Niewykluczone, iŻ bĘdĘ mogła ci pomóc. Daj mi kilka dni, muszĘ siĘ zastanowiĆ - odparła
Elizabeth
FitzGerald łasbwie.
- AleŻ ten człowiek ma tupet - burknĄł póŹniej do Żony lord Clinton. - Kupiecka krew daje o sobie
znaĆ.
CieszĘ siĘ, Że go spławiłaŚ, Beth.
- Nic podobnego - odparła z namysłem jego małŻonka.
- NaprawdĘ znam odpowiedniĄ dziewczynĘ. Mój kuzyn
Rogan FitzGerald z Munster ma młodĄ córkĘ bez choĆby pensa posagu. Nawet klasztor nie
przyjmie
dziewczyny, która nie jest w stanie wnieŚĆ wiana, załoŻĘ siĘ jednak, Że lord Bliss byłby
zachwycony, mogĄc
116979958.004.png
poŚlubiĆ kuzynkĘ lorda admirała.
- A skoro połĄczĄ nas wiĘzi rodzinne, nie bĘdziemy musieli oddawaĆ długu! - stwierdził jej mĄŻ,
uderzajĄc siĘ
z zadowoleniem w kolano. - Na Boga, Beth, sprytna z ciebie kobieta! Jestem zadowolony, Że ciĘ
poŚlubiłem!
Elizabeth Clinton uŚmiechnĘła siĘ do mĘŻa.
- Lord Bliss uchodzi za przyzwoitego i mimo swego pochodzenia udowodnił, Że potrafi byĆ
dŻentelmenem.
ZwiĄzek z nami zapewni jego rodzinie wiĘksze powaŻanie. Córka kuzyna jest dorodnĄ, zdrowĄ
dziewczynĄ,
która z pewnoŚciĄ urodzi wiele dzieci, a przecieŻ o to głównie mu chodzi.
Lady Elizabeth nie ukrywała przed lordem Bliss niczego: dziewczyna jest bez grosza, gdyŻ ta
gałĄŹ rodu
FitzGeraldów nie posiada majĄtku. Bevin FitzGerald przybĘdzie zatem do mĘŻa w jednej koszuli,
jest jednak
młoda, zdrowa i z dobrej rodziny. Nie musiała wyraŻaĆ siĘ jaŚniej, gdyŻ lord Bliss nie był głupi.
Potrafił
dostrzec inne, poza materialnymi, korzyŚci zwiĄzane z oŻenkiem; szybko stało siĘ teŻ jasne, iŻ
poŻyczka,
jakiej udzielił paŃstwu Lincoln, nie bĘdzie niczym innym, jak tylko opłatĄ za znalezienie młodej,
szlachetnie
urodzonej Żony. Mimo to układ został zawarty, gdyŻ lord Bliss był człowiekiem praktycznym.
Razem z
kontraktem małŻeŃskim do Irlandii powĘdrowała takŻe sakiewka, ciĘŻka od złota. Narzeczona
miała kupiĆ za
nie najlepsze materiały na suknie i ubrania. Bevin przybyła jednak do Anglii z bardzo niewielkim
bagaŻem,
jej ojciec uznał bowiem, iŻ przyszły mĄŻ nie odmówi piĘknej dziewczynie niczego, zaŚ rodzina ma
zbyt wiele
potrzeb, aby marnowaĆ pieniĄdze na ubrania.
MałŻeŃstwo, choĆ zaaranŻowane, okazało siĘ szczĘŚliwe, gdyŻ Bevin była dziewczĘciem czułym
i słodkim,
zaŚ lord Bliss, łagodny z natury i bardzo samotny, odczuwał wielkĄ potrzebĘ, by kochaĆ i byĆ
kochanym.
Aidan urodziła siĘ w pierwszym roku ich małŻeŃstwa. Jej ojciec miał wtedy piĘĆdziesiĄt cztery
lata, matka
zaŚ siedemnaŚcie. Ku radoŚci lorda dziewczynka okazała siĘ zdrowa i silna. To, iŻ poród, a
przedtem ciĄŻa,
przebiegały bez komplikacji, zdawało siĘ zapowiadaĆ, Że wkrótce pojawiĄ siĘ kolejne dzieci.
Lady Bliss spĘdziła kilka nastĘpnych lat swego krótkiego Życia rozpaczliwie starajĄc siĘ daĆ
mĘŻowi
upragnionego syna i dziedzica. Zdołała jednak urodziĆ tylko dwie zdrowe dziewczynki, bliŹniaczki,
które
umarły wraz z niĄ podczas letniej epidemii, wkrótce po trzecich urodzinach. Aidan miała wtedy
dziesiĘĆ lat.
Teraz lordowi zostało juŻ tylko ukochane dziecko. Mógł, jak wielu innych, znów siĘ oŻeniĆ, wĄtpił
jednak, czy
znalazłby w nowym małŻeŃstwie szczĘŚcie, jakiego zaznał z Bevin, a osiĄgnĄł juŻ wiek, kiedy nie
zadowoliłby siĘ niczym innym. Aidan została zatem dziedziczkĄ, a jej nieustajĄco dobre zdrowie
utwierdzało
lorda w przekonaniu, iŻ wolĄ Boga było, aby posiadał jedynie córkĘ.
Lata mijały aŻ nazbyt szybko i oto nagle ze zdziwieniem - był bowiem zawsze krzepki -
uŚwiadomił sobie, Że
jego Życie dobiega kresu. Aidan nie była juŻ dzieckiem, lecz młodĄ kobietĄ w wieku dwudziestu
trzech lat.
Pochylona nad tamborkiem nie zdawała sobie sprawy, Że ojciec przyglĄda jej siĘ z troskĄ. Nie
116979958.005.png
odziedziczyła
po matce urody, pomyŚlał z Żalem. O ile Bevin szczyciła siĘ grzywĄ krĘconych, kasztanowych
loków, włosy
Aidan miały dziwaczny rudawy odcieŃ, stanowiĄcy mieszankĘ blondu ojca i kasztanowych
splotów matki.
Były teŻ długie i jak drut proste. Bevin miała oczy błĘkitne niczym kwietniowe niebo o Świcie, oczy
jej córki
były zaŚ zwyczajnie szare. WestchnĄł cicho. Dlaczego Aidan nie odziedziczyła po matce uroczej
okrĄgłej
twarzyczki, zamiast pospolitego owalu? Tylko pod dwoma wzglĘdami Aidan przypomina matkĘ,
pomyŚlał. Ma
ŚlicznĄ cerĘ Bevin i jest, jak niegdyŚ ona, wysoka i mocno zbudowana.
WestchnĄł znowu. Zrobił dla córki, co mógł. Gdyby Żyła Bevin, nauczyłaby dziewczynĘ kobiecych
umiejĘtnoŚci, takich jak konserwowanie miĘsa i ryb, przechowywanie dziczyzny, smaŻenie
powideł oraz
konfitur, obowiĄzków zwiĄzanych z warzeniem piwa i destylowaniem trunków, dba¬niem o
warzywnik i
ogródek z ziołami, sporzĄdzanie maŚci i wywarów, wĘdzenie i marynowanie, wytwarzanie na
po¬trzeby
domu Świec, mydła i perfum, zaopatrywanie na zimĘ spiŻarni i nadzorowanie słuŻby.
Gdy Bevin i bliŹniaczki zmarły, lord Bliss wziĄł na siebie troskĘ o edukacjĘ pozostałej córki,
traktujĄc to jako
lekarstwo na smutek. Ku jego absolutnemu zaskoczeniu Aidan okazała siĘ tak pojĘtna, Że po
jakimŚ czasie
wynajĄł dla niej emerytowanego nauczyciela z Oksfordu. Uczyła siĘ jĘzyków staroŻytnych oraz
współczesnych i posługiwała łacinĄ czy grekĄ równie łatwo, jak angielskim czy francuskim.
Nauczono jĄ
matematyki i tego, jak prowadziĆ rachunki, czytania oraz pisania, a takŻe historii, zarówno staro-,
jak i
nowoŻytnej. Miała słuch, wiĘc całkiem nieŹle radziła sobie z lutniĄ czy wirginałem. Cztery razy w
tygodniu w
domu pojawiał siĘ teŻ nauczyciel taŃca.
Co waŻniejsze, posiadała błyskotliwy. umysł i zawsze potrafiła znaleŹĆ błyskawicznĄ ripostĘ.
Zalewał tylko,
Że nie weszła w swoim czasie do towarzystwa, wydawała siĘ jednak zupełnie tym nie
interesowaĆ. Nie raz
zapewniała go, iŻ woli zostaĆ z nim w Pearroc Royal, co sprawiało mu nieustajĄcĄ przyjemnoŚĆ.
W roku 1569 lord Clinton otrzymał tytuł hrabiego Lincoln i lord Bliss uŚwiadomił sobie, iŻ winien
zacieŚniĆ
łĄczĄce go z tĄ rodzinĄ wiĘzy, choĆby ze wzglĘdu na córkĘ. Był jednak zbyt samolubny i nie
chciał jej straciĆ.
Był takŻe dumny, a po tym, jak oŻenił siĘ z Bevin, nieczĘsto miał okazjĘ widywaĆ Clintona i jego
ŻonĘ, która
stała siĘ sławna, gdy lord Surrey poŚwiĘcił jej poemat zatytułowany Nadobna Geraldine.
ZdajĄc sobie sprawĘ, Że bliski jest Śmierci, powierzył opiekĘ nad córkĄ nie Clintonom, z którymi
była
spokrewniona, ale królowej. Wiedziai bowiem, iŻ moŻny lord Lincoln wziĄłby po prostu Aidan do
siebie, gdzie
zniknĘłaby pomiĘdzy licznymi pociotkami i słuŻbĄ. Miał nadziejĘ, Że władczyni znajdzie dla jego
córki
miejsce na dworze, gdzie Aidan miałaby szansĘ poznaĆ dŻentelmena, któremu zaleŻałoby nie
tylko na
zdobyciu majĄtku, ale i Aidan jako takiej. Tudorom zdarzało siĘ wspieraĆ mĘŻczyzn z rodzin
znacznie mniej
znacznych niŻ St. Michaelowie i osoby te były potem akceptowane przez starĄ szlachtĘ. MoŻe i
jego córka
116979958.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin