Small Bertrice - 04 Rozterki serca.pdf

(1934 KB) Pobierz
Microsoft Word - Small Bertrice - Namiętności Skye OMalley tom 4 Rozterki serca.rtf
Bertrice Small
Rozterki
serca
Tytuł oryginału
This Heart of Mine
PROLOG
Styczeñ, rok 1586
- Na koœci Chrystusa! - El¿bieta Tudor zatrzymała siê w
pół kroku, odwróciła gwałtownie i spojrzała na znajduj¹c¹ siê w
pokoju kobietê. - Oœmielasz siê mi odmawiaæ, pani? Jestem
twoj¹ królow¹!
- Ja nie mam królowej - dobiegła j¹ spokojna odpowiedŸ. -
A dziêki tobie, pani, nie mam te¿ ojczyzny.
- Suka! - wysyczała królowa, rozwœcieczona. - Zawsze
byłaœ jak cierñ w moim boku! Czy¿ nie dałam tobie i twemu
mê¿owi domu? Czy twoje dzieci nie s¹ mile widziane na
dworze? Tak odwdziêczasz mi siê za tyle dobrodziejstw?
Obrzuciła płon¹cym spojrzeniem towarzysz¹cych im
mê¿czyzn, jakby szukała u nich poparcia.
- Dobrodziejstw? - Kobieta parsknêła krótkim, kpi¹cym
œmiechem. - Wasza Wysokoœæ pozwoli, ¿e przypomnê: swego
czasu wybaczyłaœ lordowi Dudleyowi, ¿e mnie zgwałcił, i nie
ukarałaœ go za to, gdy¿ nie byłaœ w wystarczaj¹cym stopniu
kobiet¹, by całkowicie poddaæ siê uczuciu. Potem zmusiłaœ
mnie, bym w interesie Korony wyszła za cudzoziemca,
obiecuj¹c chroniæ ziemie mego synka, które niemal natychmiast
komuœ oddałaœ. I chyba przypominam te¿ sobie, ¿e kiedyœ, gdy
byłaœ w potrzebie, porwałaœ mi córkê, aby zapewniæ sobie moj¹
pomoc.
- A ja pamiêtam, ¿e grabiłaœ moje statki, pozbawiaj¹c
Angliê tak potrzebnego jej dochodu! - krzyknêła królowa,
dotkniêta wzmiank¹ o Dudleyu.
- Przestêpstwo, którego nigdy nie potrafiłaœ udowodniæ,
pani - padła szybka odpowiedŸ.
- I które, jak obie doskonale o tym wiemy, popełniłaœ!*
* O losach Skye O’Malley mo¿na przeczytaæ w dwóch wczeœniejszych ksi¹¿kach
Bertrice Small: Namiêtnoœci Skye O’Malley i Wszystkie szczêœliwe poranki.
2
Dwaj obecni w pokoju mê¿czyŸni z podziwem obserwowali
ten pojedynek woli. Jeden był najbardziej lojalnym sług¹
królowej, drugi mê¿em jej antagonistki.
S¹ godnymi przeciwniczkami, pomyœlał lord Burghley,
sekretarz stanu królowej El¿biety, lecz pora zakoñczyæ tê
wymianê uszczypliwoœci. Nie ma na to czasu. Królowa nie czuła
siê ostatnio zbyt dobrze. Nieustanne intrygi, których inspiratork¹
była jej uwiêziona kuzynka, Maria Stuart, pozbawiona tronu
szkocka władczyni, odbiły siê na zdrowiu El¿biety Tudor.
Hiszpanie nie zamierzali wyrzec siê œwiêtej zemsty, skierowanej
przeciw angielskiej królowej. Przeciwdziałanie hiszpañskim
matactwom wymagało nie lada zachodu i kosztowało El¿bietê
mnóstwo sił.
William Cecil, lord Burghley, westchn¹ł cicho. Było ju¿
bardzo póŸno. Goœcie przybyli, kiedy królowa miała udaæ siê na
spoczynek. Nalegała, aby zobaczyæ siê z nimi, gdy tylko
pojawi¹ siê w Greenwich, tote¿ natychmiast ich do niej
przyprowadzono. Powitała goœci odziana w pikowany szlafrok z
białego aksamitu, haftowany złot¹ nitk¹ i małymi granatami.
Elegancka ruda peruka zakrywała rzedn¹ce, posiwiałe włosy
władczyni, lecz nawet ona nie mogła zast¹piæ braku makija¿u.
W tej chwili królowa wygl¹dała na swoje piêædziesi¹t dwa lata.
Lord Burghley wykrzywił zaciœniête na ogół usta w uœmiechu,
gdy¿ przyszło mu na myœl, ¿e gniew El¿biety wynika po czêœci
z tego, i¿ królowa zdaje sobie sprawê, ¿e nie wygl¹da
korzystnie, podczas gdy stoj¹ca przed ni¹
czterdziestopiêcioletnia kobieta zdawała siê o dziesiêæ lat
młodsza, ni¿ na to wskazywał jej wiek.
- Jeœli pozwolisz, madame - powiedział, sygnalizuj¹c, ¿e
chce zabraæ głos. Królowa skinêła głow¹.
- Gniew nie rozwi¹¿e naszych problemów - zauwa¿ył, po
czym dodał, zwracaj¹c siê do goœcia. - Jak pani zapewne wie,
lady de Marisco, wysłaliœmy ju¿ do Wschodnich Indii jedn¹
ekspedycjê.
3
Skye O’Malley de Marisco uœmiechnêła siê, szczerze
rozbawiona.
- O tak, wiem. Pod dowództwem Williama Hawkinsa,
londyñskiego kupca, któremu towarzysz¹: były jubiler oraz
malarz obrazów. Bardzo interesuj¹cy wybór ambasadorów.
W jej głosie dało siê wyczuæ najl¿ejsz¹ z mo¿liwych nutê
krytyki.
- Uznaliœmy, ¿e wobec umacniania siê władzy
Portugalczyków w Indiach lepiej bêdzie zachowaæ dyskrecjê -
odparł William Cecil.
- Pal licho Portugalczyków! - zawołała królowa. - To
Hiszpanie nadaj¹ ton ich polityce! Chc¹ zagarn¹æ bogactwa Indii
tak, jak poło¿yli łapê na srebrze i złocie, napływaj¹cym z kopalñ
Nowego Œwiata. Có¿, nie zamierzam na to pozwoliæ!
Wschodnie Indie musz¹ byæ nasze!
- Ciekawe, czy władaj¹cy tym krajem ksi¹¿ê zgadza siê z
twoimi odczuciami, pani - zauwa¿yła Skye sucho.
El¿bieta Tudor spojrzała na swoj¹ odwieczn¹
przeciwniczkê, a potem powiedziała coœ, czego nikt nie
spodziewał siê usłyszeæ.
- Potrzebujê twojej pomocy, droga Skye! Nikt poza tob¹
nie poradzi sobie z tym zadaniem.
Mê¿czyŸni spojrzeli po sobie zaskoczeni. Skye zerknêła na
mê¿a, Adama de Marisco, i dostrzegła w jego spojrzeniu to, co
spodziewała siê tam zobaczyæ. Królowa niemal j¹ błagała, a coœ
takiego nie zdarzyło siê nigdy dot¹d. Adam utkwił spojrzenie
zamglonych niebieskich oczu w oczach Skye. Choæ milczał,
słyszała go równie wyraŸnie, jakby przemówił. Nie mo¿esz jej
teraz odmówiæ. Poddaj siê, malutka. Zwyciê¿yłaœ, wiêc b¹dŸ
wspaniałomyœlna.
- Pozwolisz, pani, ¿e usi¹dê? - spytała Skye. – Podró¿ była
długa i poœpieszna. Przekonałam siê, ¿e nie mogê ju¿ spêdziæ
bezkarnie w siodle tylu godzin, co kiedyœ.
4
Królowa skinêła głow¹, łaskawie wskazuj¹c Skye wygodne
krzesło przy kominku. Sama usiadła naprzeciw, opieraj¹c po
dziewczêcemu brodê na dłoniach, i powiedziała z uœmiechem:
- Mo¿na by przypuszczaæ, ¿e po tylu latach nasze
siedzenia powinny staæ siê bardziej odporne, lecz wcale tak nie
jest. Przekonałam siê, ¿e nie mogê polowaæ tak długo, jak
kiedyœ, jeœli nie chcê płaciæ za to bólem.
Na chwilê zapanowała cisza, a potem Skye zapytała:
- Po co John Newbery, William Hawkins i reszta naprawdê
wybrali siê za morze?
- Hawkins s¹dził, ¿e jego wyprawa wyda siê w ten sposób
mniej podejrzana.
- Bardziej prawdopodobne, ¿e chciał oszczêdziæ sobie
kosztów wysłania właœciwie wyposa¿onej ekspedycji, by tym
samym zwiêkszyæ zyski - zauwa¿yła Skye. - Na morzu nie
natknie siê zapewne na zbyt wiele statków, zwłaszcza jeœli trasa
została starannie zaplanowana, lecz na l¹dzie Anglicy
podró¿uj¹cy po obcej ziemi, choæby nie wiem jak siê starali, i
tak wzbudz¹ ciekawoœæ tubylców, a to oznacza, ¿e miejscowe
władze szybko siê o nich dowiedz¹. Z drugiej strony, gdyby
Hawkinsowi siê nie poszczêœciło, pewnie ju¿ byœmy o tym
wiedzieli, madame . Dlaczego tak ci spieszno wysłaæ tam drug¹
ekspedycjê?
- Nasi agenci w Hiszpanii donieœli, ¿e wdowiec po mojej
drogiej zmarłej siostrze, Filip, zamierza wysłaæ przeciwko
Anglii wielk¹ armadê. Koszty tej wojny maj¹ zostaæ pokryte z
dochodów, jakie Filip spodziewa siê zyskaæ w Indiach. Rz¹dy
sprawuje tam teraz potê¿ny ksi¹¿ê, który chêtnie handluje z
Portugalczykami, a tym samym z Hiszpanami. Portugalczycy
znani s¹ jednak¿e z tego, i¿ brak im taktu, i mogłabym siê
zało¿yæ, ¿e gdybyœmy zdołali postawiæ w Indiach choæ stopê,
ich władca, Akbar, natychmiast dostrzegłby ró¿nicê i zacz¹ł z
nami handlowaæ. Tym samym dochody Hiszpanów znacznie by
siê zmniejszyły.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin