Przekleństwo Odi. Część druga. pdf.pdf

(586 KB) Pobierz
275432492 UNPDF
Cz ĘŚĆ druga
Ę DY
275432492.002.png
PRZEKLE Ń STWO
ODI
Przeklinam wybrank ę o włosach płomiennych.
Ż e słowo złe powie, moc berła j ą zmo ż e,
Po trzykro ć ą d straszny jej czyny przemo ż e:
miłosny eliksir z jej r ę ki si ę spełni,
przekle ń stwo pucharu jej wargi splugawi,
a dało dziewicy zakl ę ciem wybawi.
Wi ę c ś mier ć j ą , przekl ę t ą , do grobu wyprawi.
Umarłym za ś trybut na wieczno ść zostawi.
275432492.003.png
Rozdział IX
Nie b ę dziesz pod ąż a ć za jasnowłosym
Po zatankowaniu Selene umy ś lnie wolno zbierała si ę do płacenia. Pracownik stacji,
z natury wida ć gadatliwy, łatwo dał si ę wci ą gn ąć w rozmow ę .
- Wysoki blondyn? To pewnie ten od passata.,
Selene poczuła, ż e dr żą jej kolana.
- Szarego passata - u ś ci ś liła, by od ś wie ż y ć poczciwcowi pami ęć .
Nie było takiej potrzeby. Jej rozmówca ju ż krzywił si ę z niesmakiem.
- Ale piekło mi ten pacan urz ą dził z samego rana!
Selene wr ę czała mu kolejne banknoty, ka ż demu przygl ą daj ą c si ę pod ś wiatło, jakby miała
obawy co do ich autentyczno ś ci. Od kilku dni tankowała na ró ż nych stacjach, a ż wreszcie
trafiła na wła ś ciw ą .
- Były jakie ś problemy? - zapytała, udaj ą c oboj ę tno ść .
Gadatliwy facet na tłustych nó ż kach natychmiast skorzystał z okazji, by si ę pou ż ala ć si ę
nad sob ą .
- Zacz ą ł si ę ciska ć , ż e dystrybutory marny poprzestawiane i oszukujemy na ilo ś ci
wydawanej benzyny.
Selene nie wierzyła własnym uszom.
- Domagał si ę , ż eby je zdemontowa ć ! Szwedzki awanturnik! - mamrotał dalej tamten.
Gunnar - awanturnik? Dziwne. Znała go jako wcielenie dyskrecji i opanowania.
- A dziewczynka?
- Jaka dziewczynka?
- Ta, z któr ą jechał.
- A nie, nikogo z nim nie było.
- Jest pan pewien?
Facet podrapał si ę po łysej, spoconej czaszce.
- No, na tylnym siedzeniu le ż ały jakie ś paczki przykryte kocem. Nawet sobie
pomy ś lałem, wie pani, ż e przemyca komputery.
Najwidoczniej miał specyficzn ą wizj ę swoich klientów
- Wygl ą dał mi na informatyka. Informatycy to dziwni ludzie.
- O której st ą d odjechał? - przerwała mu zniecierpliwiona Selene.
Zdradziła si ę . Jej rozmówca zrobił si ę nagle podejrzliwi
- A pani co tak wypytuje?
Mogła napr ę dce wymy ś li ć jak ąś bajeczk ę - na przykład, ż e mieli stłuczk ę i tamten uciekł
albo ż e był jej winien pieni ą dze - ale czuła potrzeb ę , aby si ę komu ś zwierzy ć .
- Ten człowiek porwał moj ą córk ę .
275432492.004.png
Faceta, któremu dot ą d nie zamykały si ę usta, wyra ź nie zamurowało.
- Masakra, no, masakra - wymamrotał wreszcie z tak ą min ą , ż e Selene poczuła si ę
w obowi ą zku nieco załagodzi ć sytuacj ę .
- To jej ojciec, nigdy wcze ś niej jej nie widział, a teraz przekonał j ą , ż eby z nim
wyjechała. Córka jest niepełnoletnia i musz ę j ą odnale źć .
- Zgłosiła to pani na policj ę ?
Selene pokr ę ciła głow ą .
- Nie zamierzam. Wszystko by si ę jeszcze bardziej skomplikowało. Ostatecznie nie ma
mowy o uprowadzeniu wbrew woli.
- Ciekawy typ, wie pani, z tych, co to potrafi ą zamota ć .
- O której st ą d odjechał? - powtórzyła Selene z nadziej ą , ż e pokonała ju ż obiekcje swego
informatora.
Istotnie, całkiem przeszedł na jej stron ę . Popatrzył na zegarek i z powag ą dokonał
oblicze ń .
- Jakie ś trzy godziny temu. I wie pani co? Ma pani szcz ęś cie.
- W jakim sensie?
- A w takim, ż e wiem, dok ą d si ę nasz ptaszek wybiera. Sam mi powiedział, ż e chce by ć
jutro w Algeciras, ż eby wsi ąść na prom do Maroka. Benzyny ma na czterysta kilometrów
z górk ą , ale ju ż ź no. Gdzie ś b ę dzie musiał si ę przespa ć .
- Bardzo dzi ę kuj ę - mrukn ę ła Selene, wr ę czaj ą c mu dodatkowy banknot, który został
jednak odrzucony.
- Niech pani nie upada na duchu, córki, cokolwiek mówi ą , i tak maj ą bli ż ej do matek.
Pr ę dzej czy pó ź niej zawsze wracaj ą .
Te naiwne słowa, o dziwo, odniosły skutek. Solidarno ść ze strony przypadkowo
poznanego pleciugi sprawiła Selene ulg ę i dodała sił.
Wsiadłszy z powrotem do samochodu, Selene zapi ę ła pasy, ruszyła i odruchowo
zmieniaj ą c biegi, stwierdziła, ż e przestały dr ż e ć jej r ę ce. Gdyby ż ycie dawało si ę prowadzi ć
równie łatwo jak samochód!
Niestety! Oto jej jedyna córka, Anaíd, wybranka, uciekła w towarzystwie Gunnara. I to
w najgorszym mo ż liwym momencie, wła ś nie wtedy, gdy bardzo potrzebowała pomocy
w walce z Odish. Jak trafi na Ś cie ż k ę Om? Jak odnajdzie berło? Jak stawi czoło Baalat?
I chyba nie było ju ż odwrotu. Nikt nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki. Po ostatnich
do ś wiadczeniach Anaíd nie mogła pozosta ć taka sama jak wcze ś niej.
Czy spełni si ę proroctwo Odi? Czy wybranka ulegnie mocy berła? Czy ju ż zacz ę ła jej
ulega ć ? Takie pytania tłoczyły si ę w głowie Selene. A były i gorsze. Co z przekle ń stwem
Odi? Nigdy nie powiedziała o nim Anaíd. Pewnie ze strachu, a mo ż e z ostro ż no ś ci, nie chc ą c
podnieca ć młodzie ń czej wyobra ź ni. Zakładała, ż e jeszcze nie pora, ż e zawsze b ę dzie obok, by
we wła ś ciwym momencie ostrzec córk ę i jej doradzi ć .
A je ś li si ę pomyliła? Mo ż e powinna była, jako matka i mentorka, od male ń ko ś ci uczy ć
Anaíd odrzucania wszelkich pokus, które mogłyby ś ci ą gn ąć na ni ą przekle ń stwo? Czy
post ą piła ź le? Dobrze? Nieostro ż nie?
Przecie ż wiedziała, ż e ż ycie nie jest prost ą , przewidywaln ą szos ą , przeciwnie,
275432492.005.png
przypomina drog ę obfituj ą c ą w zakr ę ty, rozwidlenia i wyboje. Ż e nie da si ę tak po prostu
wcisn ąć gaz, odpr ęż y ć i jecha ć . Ba, czuła si ę teraz jak na ś miertelnie niebezpiecznym torze
wy ś cigowym.
Zaczynała traci ć panowanie.
Przez wiele lat ż yła pogr ąż ona w letargu, zupełnie jakby podró ż owała mało ucz ę szczan ą
autostrad ą . Ka ż dy dzie ń podobny był do poprzedniego, czas w spokojnym pirenejskim
miasteczku s ą czył si ę powoli, a ona obserwowała rosn ą c ą Anaíd, kontemplowała
rozgwie ż d ż one niebo i rysowała swoje komiksy, czuj ą c si ę bezpiecznie w kr ę gu
wyznaczanym przez bezwarunkow ą ż yczliwo ść przyjaciółek i ż elazn ą wol ę Demeter.
Z tego półsnu wyrwał j ą nagły ból po stracie matki. Nigdy nie przypuszczała, ż e w wieku
trzydziestu lat mo ż na odczuwa ć sieroctwo tak dotkliwie. Bez wsparcia Demeter była jednak
jak zagubione dziecko. Musiała wymy ś li ć jak ąś strategi ę , sama, nie ufaj ą c nikomu, musiała
przeprowadzi ć swój plan z ż elazn ą konsekwencj ą , udawa ć i kłama ć , a nawet narazi ć na
szwank długoletnie przyja ź nie. Zagryzła jednak z ę by, zdecydowana wytrwa ć . Tyle, ż e to
przytłaczaj ą ce osamotnienie zmieniło j ą , zm ę czyło, nas ą czyło gorycz ą .
Nie dało si ę ukry ć , ż e ów czas, gdy z uporem wystawiała si ę na przyn ę t ę Odish, byle
tylko chroni ć Anaíd, powa ż nie nadszarpn ą ł jej siły. Do tego stopnia, ż e zacz ę ła nawet marzy ć
o tym, by znikn ąć w Mrocznym Ś wiecie i cho ć w ten sposób zazna ć ulgi. Ale dzi ę ki Anaíd
wróciła, by znowu zmierzy ć si ę z rzeczywisto ś ci ą .
Stopniowo odzyskała smak ż ycia, nadziej ę i pragnienia, rzuciła si ę w to wszystko, jak
zawsze, z głow ą , bezgranicznie oddana sprawie córki i nie bacz ą c na koszty.
Postawiła wszystko na jedn ą kart ę . Cały swój entuzjazm, zaanga ż owanie, ś wie ż o
podreperowane siły... A potem nagle przy jej stole usiadł Gunnar, wyci ą gn ą ł asa z r ę kawa
i bez trudu zgarn ą ł cała pul ę .
Ucieczka Anaíd okazała si ę potwornym ciosem.
Znacznie trudniejszym do zniesienia ni ż ś mier ć Demeter.
Bo Demeter była jej oparciem, Anaíd za ś - racj ą istnienia. Jedynym powodem, dla
którego od pi ę tnastu lat wstawała rano z łó ż ka. Z my ś l ą o niej zaszyła si ę w Urt. Z my ś l ą
o niej pogodziła si ę z matk ą . Z my ś l ą o niej wybrała wolny zawód. Z my ś l ą o niej
zrezygnowała z miło ś ci. Z my ś l ą o niej wł ą czyła si ę znowu w ż ycie klanu. Z my ś l ą o niej
ufarbowała włosy, udawała wybrank ę i wreszcie gotowa była w razie potrzeby umrze ć .
I prosz ę , Anaíd opu ś ciła j ą bez słowa, nie licz ą c si ę z faktem, ż e oto wyrzuca do ś mieci
pi ę tna ś cie lat oddania, nadziei, tłumionych pragnie ń i niespełnionych ż ycze ń . Ż e
zaprzepaszcza wszystkie marzenia swojej matki, pogr ąż aj ą c j ą w nieopisanym chaosie.
Czy inne kobiety te ż si ę tak czuły, gdy ich córki zaczynały własne ż ycie?
Zapewne, podobnie jak ona, spodziewały si ę przynajmniej wdzi ę czno ś ci za swoje trudy,
nieprzespane noce i nieobejrzane nigdy filmy.
Zagryzła warg ę a ż do krwi.
Bo wszystko by córce wybaczyła, ale jednego nie mogła. Tego, ż e Anaíd uciekła
z człowiekiem, przed którym ona, Selene, starała si ę j ą zawsze chroni ć : z Gunnarem. Gunnar
był kolcem, który tkwił w jej sercu od dawna. Jak zawsze silny, przystojny, inteligentny,
gotowy wykorzystywa ć swój urok, zdolny o ż ywi ć u ś pione sprzeczne uczucia, otworzy ć
dawne rany i wreszcie - oszuka ć własn ą córk ę .
Nie, to niesprawiedliwe.
275432492.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin