Rozmowa o pokorze.doc

(45 KB) Pobierz

Rozmowa o pokorze

 

Warto może zacząć od tego, jak wiele na temat pokory mówi Ewangelia.

 

Pierwszą większą mowę, jaką wygłosił do uczniów, Chrystus tak rozpoczął: "Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie" (Mt 5,3) - i wszyscy się zgadzają co do tego, że słowa te odnoszą się do pokornych. Również wiarę setnika dlatego szczególnie pochwalił, bo ten tak pokornie uwierzył, że powiedział: "Nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój" (Mt 8,8). Z tego samego powodu również kobiecie kananejskiej powiedział: "O niewiasto, wielka jest wiara twoja!" (Mt 15,28) Przedtem nazwał ją psem i odpowiedział jej, że nie będzie jej rzucał chleba należnego dzieciom. Ona przyjęła to z pokorą, dzięki której zasłużyła na to, czego nie mogła uzyskać wytrwałym wołaniem. Dlatego też opowiedział Chrystus o dwóch modlących się w świątyni, faryzeuszu i celniku: dla tych, którzy sobie samym wydają się sprawiedliwymi, a innymi gardzą, bo ważniejsze jest wyznanie grzechów niż wyliczenie zasług (Łk 18,14n). A kiedy uczniowie spierali się między sobą o to, kto z nich jest większy, postawił przed nimi dziecko i powiedział: "Jeśli się nie staniecie jak to dziecko, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego" (Mt 18,3). Czy nie była to najwyższa pochwała pokory, skoro od niej uzależnił zasługę wielkości? Natomiast synom Zebedeusza, pragnącym wywyższenia przy Jego boku, odpowiedział, żeby raczej myśleli o wypiciu Jego kielicha męki (Mt 20,21n), kiedy to uniżył się aż do śmierci i to śmierci na krzyżu (Flp 2,8). Kiedy zaś już miał pójść na mękę, umył uczniom nogi i wyraźnie ich wezwał, aby to samo czynili swoim współuczniom i współsługom, skoro On - Mistrz i Pan - im to uczynił (J 13,13n).

 

Właśnie, to jest istotne: Pan Jezus nie tylko uczył pokory, ale sam był pokorny.

 

"Uczcie się ode Mnie" (Mt 11,29) - powiedział Chrystus. Czego mamy się od Ciebie nauczyć? Wiemy, Panie, że jesteś Słowem, które jest na początku, Słowem, które jest Bogiem, Słowem u Boga (J 1,1). Wiemy, że wszystko przez Ciebie się stało, rzeczy widzialne i niewidzialne. Czegóż się od Ciebie mamy nauczyć? My, Twoi uczniowie, nie stworzymy drugiego świata. Jeden świat ustanowiłeś, stworzyłeś niebo i ziemię, ozdobiłeś je stworzeniami i blaskiem. Czegóż się od Ciebie nauczymy? "Uczcie się ode Mnie", powiada Pan. Jako Bóg na początku u Boga stworzyłem was. Nie tego chcę, abyście się ode Mnie uczyli. Ale stałem się własnym stworzeniem, aby nie zginęło moje stworzenie. Tego uczcie się ode Mnie. "Uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokorny sercem". Oto dla ciebie Bóg stał się człowiekiem, a ty nie chcesz przyjąć tej nauki, chociaż jesteś człowiekiem? Oto dla ciebie stał się człowiekiem bez grzechu, a ty nie chcesz przyjąć tej nauki, chociaż jesteś grzesznikiem? Obyś przyszedł do Tego, który powiada: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy się trudzicie i jesteście obciążeni, a Ja was pokrzepię".

 

To ogromnie ważne, że sam Syn Boży był pokorny i pokory nauczał. Wszystko, co robił Chrystus, robił w miłości i dla dobra człowieka. Zatem zupełnie nieuzasadnione są obawy, czy pokora przypadkiem nie ubliża naszej godności. Ale wobec tego: co to jest pokora?

 

Pokory nauczył nas Chrystus, gdyż będąc Bogiem stał się człowiekiem. Nie podoba się ta pokora poganom, którzy z nas szydzą: Jakiego Boga wy czcicie? Takiego, co się urodził? Boga, który został ukrzyżowany? Pokora Chrystusa nie podoba się pysznym. Jeśli zaś tobie, chrześcijaninowi, podoba się, naśladuj ją. Otóż taka jest nauka chrześcijańska: Jeśli ktoś czyni jakieś dobro, to dzięki łasce Bożej. Jeśli człowiek czyni zło, to z samego siebie. Kiedy zacznie czynić dobro, niech sobie tego nie przypisuje, ale niech dziękuje Temu, który go do tego uzdolnił. Czyniąc dobro, niech też nie potępia tego, kto nie czyni, ani niech się nie uważa za lepszego. Nie wyczerpał bowiem Bóg na nim swojej łaski, aby nie mogła ona ogarnąć jeszcze kogoś innego.

 

Twierdzisz, Ojcze, że wezwanie do pokory jest nauką specyficznie chrześcijańską?

 

U różnych filozofów można znaleźć znakomite pouczenia moralne i obyczajowe, ale nie znajdziesz tam nauki o pokorze. Droga pokory pochodzi skądinąd: od Chrystusa. Dał ją Ten, który, choć był na wysokościach, przyszedł w uniżeniu. Bo czegóż to innego nauczył nas wówczas, kiedy się uniżył, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci na krzyżu (Flp 2,8)? Czegóż innego uczył wówczas, kiedy płacił, choć nie miał długu, aby nas od długu uwolnić? Albo kiedy przyjął chrzest, choć nie popełnił grzechu; i został ukrzyżowany, choć nie miał winy? Słusznie powiedział o sobie: "Ja jestem Drogą i Prawdą, i Życiem" (J 14,6). Zatem dzięki pokorze zbliżamy się do Boga, bo "Pan jest blisko skruszonych w sercu" (Ps 33,19).

 

Jedno ciągle mi trudno zrozumieć, Ojcze. Syn Boży tak głęboko się uniżył. Rozumiem, że to dla nas. Rozumiem, że to z miłości. Ale dlaczego? Przecież chyba mógłby nam pomóc również jakoś inaczej, mniejszym kosztem?

 

Przyczyną uniżenia się Chrystusa jest twoja słabość. Byłeś chory nieuleczalnie i tak wielki Lekarz aż do tego się posunął, że przyszedł do ciebie. Gdybyś bowiem w chorobie mógł przynajmniej sam przyjść do Lekarza, sama choroba mogłaby się jeszcze wydawać do zniesienia. Ponieważ jednak nie mogłeś przyjść do Niego, On przyszedł do ciebie. Przychodząc, uczył nas pokory, mocą której dokona się powrót. Do życia bowiem nie pozwalała nam powrócić pycha: zresztą to ona nas od życia odwiodła. Albowiem podniosło się serce człowieka przeciwko Bogu i kiedy był zdrowy, zlekceważył przykazania, dzięki którym mógłby zachować zdrowie, i popadł w chorobę duszy. Niech więc uczy się słuchać przykazań, które prowadzą do wyjścia z choroby, skoro wzgardził przykazaniami, kiedy był mocny. Nędza nauczyła go, jak źle jest zdradzić Pana. Albowiem odejście od Niego, który jest jedynym i szczególnym Dobrem, ku rozmaitym rozkoszom, ku miłości świata i zniszczalnym wartościom ziemskim, jest cudzołóstwem wobec Pana.

 

Dotychczas o pokorze zrozumiałem tyle: Jest to postawa zwrócenia się ku Bogu jako źródłu wszelkiego dobra. Człowiek pokorny nie chce udawać ważnego, bo szuka ważności najbardziej autentycznej - takiej, która nie przemija. Ale też nigdy człowiek pokorny nie uwierzy, że wierność dobru mogłaby kiedykolwiek go poniżyć. Człowieka można poniżać, ale dopóki jest on wierny Bogu, nie da się go poniżyć. Przykładem Chrystus, który nawet wśród cierpień i poniżeń męki krzyżowej potrafił zachować godność swojego człowieczeństwa we wszystkim bez wyjątku.

 

Szukacie Chrystusa wywyższonego? Pójdźcie do ukrzyżowanego! Chcecie królować i jaśnieć na tronach Chrystusa? Najpierw uczcie się mówić: "Obym się nie chlubił z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa" (Ga 6,14). Nie jest czymś wielkim chlubić się z mądrości Chrystusa, czymś wielkim jest chlubić się z Jego Krzyża.

 

Tak, mądrość Krzyża jest jednym z największych darów Chrystusa dla ludzi. A polega ona na spokojnej wiedzy, że jeśli tylko Pana Boga się trzymam, najbardziej nieprzyjazne okoliczności ani najbardziej przewrotna zła wola nie mogą mi odebrać mojej ludzkiej godności. I więcej, utrapienia i poniżenia przyjęte w duchu Krzyża Chrystusa są piecem ognistym, w którym sprawdza się i uszlachetnia nieprzemijalność nowego człowieka, który w nas już jest i dojrzewa do życia wiecznego. Trudna jest ta nauka, ale na szczęście Pan Bóg nie zostawia człowieka samemu sobie. I na tej drodze osiągnie człowiek wielkość ostateczną. Moim zdaniem, to bardzo ważne uświadomić sobie, że pokora nie domaga się porzucenia pragnień wielkości.

 

Któż nie chciałby iść wyżej? Wysokość raduje wszystkich, ale pokora jest do niej stopniem. Dlaczego chcesz postawić nogę powyżej swojej głowy? Upadniesz, zamiast wznieść się wyżej. Zacznij od stopnia, a się wzniesiesz. Tego stopnia, jakim jest pokora nie zauważyli dwaj uczniowie, kiedy prosili: "Panie, rozkaż, żeby w Królestwie Twoim jeden z nas siedział po Twojej prawicy, a drugi po lewicy" (Mk 10,37). Pragnęli wysokości, nie dostrzegli stopnia. Pan zaś pokazał im stopień: "Czy możecie pić kielich, który Ja mam wypić?"

 

Zatem pokora jest to szukanie wielkości w sposób realistyczny. Nam realizm kojarzy się zazwyczaj z potrzebą zrezygnowania z nazbyt wielkich ambicji. Jakżeż mało realistyczny jest ten nasz pogląd na realizm!

 

Chcesz być wielki? Zaczynaj od tego, co najmniejsze. Chcesz wznieść wysoki gmach? Pomyśl najpierw o fundamencie pokory. Budowniczy tym głębiej kopie fundament, im wyższy gmach zamierza zbudować. Podczas budowy gmachu będzie się wznosił w górę, ale żeby wykopać fundament, trzeba zejść na dół.

 

Mówiąc obrazowo: Przyjęcie do wiadomości prawa grawitacji nie tylko nie zniszczyło w nas ambicji wzniesienia się w powietrze, ale tak nam te ambicje zaostrzyło, że w końcu stał się możliwy lot na Księżyc. Moim zdaniem, jest to dobry przykład wielkości, a zarazem pokory prawdziwego realizmu. W wymiarze moralnym, odpowiednikiem praw natury są Boże przykazania.

 

Uwierzcie przykazaniom i czyńcie je, a da wam Bóg moc ich rozumienia. Nie bądźcie zuchwali i nie stawiajcie swojej wiedzy przed Bożym przykazaniem. Patrzcie na drzewo: najpierw szuka tego, co niskie, aby wyróść wysoko. Pokornie umacnia korzenie, aby wznosić się konarami ku niebu. Czy to by mu się udało, gdyby nie zaczynało od uniżenia? Ty zaś chciałbyś bez miłości zrozumieć to, co wielkie? Bez korzenia dosięgnąć nieba? Upadniesz, zamiast rosnąć.

 

Ojcze, a co sądzić o tych, którzy lepiej od Pana Boga wiedzą, na czym polega dobro?

 

Kto sobie przypisuje mądrość, jest głupi. Niech się stanie pokornym, a mądrość przyjdzie i oświeci go. Jeśli zaś uważa się za mądrego, zanim przyszła do niego mądrość - taki wstaje przed świtem i chodzi w ciemności. Napisano w Psalmie: "Na próżno wstajecie przed świtem" (126,2). Wzeszła już Światłość nasza, Chrystus. Dobrze będzie dla ciebie, jeśli wstaniesz za Chrystusem, a nie przed Nim. Kto wstaje przed Chrystusem? Ci, którzy chcą być ważniejsi niż Chrystus. Którzy się wywyższają tutaj, gdzie Chrystus był pokorny. Zatem tutaj bądźcie pokorni, jeśli pragniecie wywyższenia tam, gdzie wywyższony jest Chrystus.

 

Czyżby istniał jakiś konflikt między pokorą a mądrością?

 

Nie ma przykazania: Bądź pokorny, abyś nie był mądry. Przykazano ci natomiast: Bądź pokorny, abyś nie był pyszny; bądź głęboki, abyś był mądry. Posłuchaj oczywistej wypowiedzi na ten temat: "Nie bądźcie dziećmi w myśleniu, ale w złości bądźcie niemowlętami, abyście w myśleniu osiągnęli doskonałość" (1 Kor 14,20). Wyraźnie wyjaśniono tu, dlaczego Bóg chce naszej pokory, a dlaczego głębi. Mamy być pokorni, aby uniknąć pychy; głębocy, aby osiągnąć mądrość.

 

Przed chwilą użyłeś, Ojcze, metafory wstawania przed świtem. Łatwiej by ją było zrozumieć na jakimś konkretnym przykładzie.

 

Przed świtem usiłowali wstać synowie Zebedeusza, którzy - choć jeszcze nie uniżyli się w naśladowaniu Męki Pańskiej - już wybierali sobie miejsca, jeden po prawicy, drugi po lewicy. Pan, kiedy to usłyszał, wezwał ich do pokory: "Czy możecie pić kielich, który Ja mam wypić?"

 

Rzeczywiście, strasznie pozorna była ta wielkość, jakiej pragnęli synowie Zebedeusza. Nie było w nich jeszcze wówczas nawet tęsknoty za wyzwoleniem z grzechów.

 

Kto to jest pyszny? To ten, kto nie chce w pokucie wyznać grzechów, aby dzięki pokorze odzyskać zdrowie. To ten, kto niewielkie dobro, jakie w sobie widzi, nie chce przypisać miłosierdziu Bożemu, tylko sobie je przypisuje. To ten, który - nawet jeśli przyznaje Bogu czynione przez siebie dobro - potępia tych, którzy takiego dobra nie czynią i wynosi się nad nich. Faryzeusz z przypowieści mówił: "Dziękuję Ci" (Łk 18,11); nie mówił: "Ja to czynię". Dziękował Bogu za to, co czyni: zdawał sobie sprawę zarówno z tego, że dobrze czyni, jak z tego, dzięki komu to czyni. Dlaczego więc nie zyskał usprawiedliwienia? Bo potępiał celnika.

 

Zwracasz, Ojcze, uwagę na następny element pokory. Człowiek pokorny nie lubi się porównywać z innymi. A tym bardziej potępiać kogokolwiek.

 

Faryzeusz pysznił się dobrymi czynami, celnik upokarzał się z powodu złych czynów. Zobaczcie, bracia, jak bardzo Bóg nie lubi pysznych: bardziej podoba Mu się pokora z powodu złych czynów niż pycha z powodu czynów dobrych.

 

Zwłaszcza że nawet nasze dobre czyny są obciążone licznymi niedoskonałościami. To niesmaczne zachowywać się tak, jakbym już przestał być grzesznikiem. Szczególnie wobec Pana Boga nie wypada tak się zachowywać.

 

Kto chce zbliżyć się do Najwyższego Boga, musi się upokorzyć. Wielka to tajemnica, bracia: Bóg jest ponad wszystko - jeśli się wynosisz, nie dosięgniesz Go; jeśli się uniżasz, On sam zstępuje do ciebie.

 

Ojcze, mówi się czasem o potrzebie pokory wobec nauki Kościoła. Co o tym myślisz?

 

Jeśli nie będziecie się wynosić ani pysznić w swoim sercu, bo nie będziecie "gonić za tym, aby was podziwiano" (Ps 130,1), lecz zachowacie pokorę, "Bóg objawi wam to, co rozumiecie inaczej" (Flp 3,15). Jeżeli zaś chcecie bronić tego, co rozumiecie inaczej, i z uporem - burząc pokój w Kościele - będziecie to podtrzymywać, dosięgnie was przekleństwo: Ponieważ wynosicie się ponad Matkę, zostaniecie oddzieleni od jej mleka, a poza jej łonem pomrzecie z głodu. Jeśli natomiast wytrwacie w katolickim pokoju, Bóg objawi wam jako pokornym to, co rozumiecie inaczej niż należy rozumieć. Dlaczego? Bo "Bóg pysznym się sprzeciwia, pokornym zaś łaskę daje" (Jk 4,6;  1 P 5,5).

 

Podczas rozmowy o nadziei wspomniałeś o fałszywej pokorze, która polega na złożeniu nadziei w człowieku. Zamyka to - całkiem słusznie, rzecz jasna - możliwość rozumienia słów Chrystusa: "Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto poniża, będzie wywyższony" (Łk 14,11), w sensie poniżającym ludzką godność. Ale jak wobec tego należy te słowa rozumieć?

 

Pyszny ugnie się pod ciężarem zła i zostanie poniżony. Pokorny zostanie wyzwolony ze zła i będzie wywyższony.

 

Inaczej mówiąc: wszelkie wywyższanie się, które nie utrwala w dobru i nie wyzwala z grzechu, jest grą pozorów i musi się skończyć upadkiem.

 

Pismo Święte mówi o pysznych, że "sami sobie się podobają" (2 P 2,10). Dobrze jest mieć serce w górze, byleby nie kierować go ku sobie - bo na tym polega pycha - ale ku Panu, co jest właściwe dla posłuszeństwa, a ono jest możliwe tylko dla pokornych. Pokora w przedziwny sposób podnosi serce, a wywyższanie się - obniża je. To wprawdzie wydaje się sprzecznością, że kto się wywyższa, spada, a pokora wynosi w górę. Ale na tym polega dobra pokora, że człowiek poddaje się wyższemu od siebie, nikt zaś nie jest wyższy niż Bóg. Dlatego też pokora, która poddaje człowieka Bogu, wywyższa. Kto zaś wywyższa się w sposób grzeszny, gardzi podległością i odpada od Tego, od którego w niczym nie jest wyższy. W ten sposób staje się niższy i spełniają się słowa Pisma: "Strąciłeś ich, kiedy się wynosili" (Ps 72,18). Nie napisano: Najpierw się wynosili, a potem zostali strąceni, ale: Kiedy się wynosili, tym samym zostali strąceni. Bo samo wynoszenie się jest upadkiem.

 

W rozumieniu pychy wychodzisz, Ojcze, daleko poza jej rozumienie potoczne. Potocznie pychą nazywamy postawę zadzierania głowy, uważania się za lepszego lub mądrzejszego od innych, budowania sztucznych dystansów wobec ludzi uboższych od siebie lub mniej wykształconych. Są to jedynie przejawy pychy. Istotą pychy jest postawa nieuznawania nad sobą nikogo wyższego, nawet Boga. Ponieważ jest to postawa - jak to obrazowo określiłeś - stawiania nogi powyżej swojej głowy, wikła się ona w liczne sprzeczności i fałsze. Nie chcąc uznać nad sobą wyższości Boga, człowiek poddaje się rzeczom niższym od siebie. Czasem znów uznaje Boga tylko na niby. Długo by można o tym mówić. Otóż przy takim spojrzeniu na pychę, nieuchronnie nasuwa się pytanie: Jak się ma pycha do innych naszych grzechów?

 

Człowiek spuchł z pychy i dlatego zginął. "Pycha jest początkiem wszelkiego grzechu" (Syr 10,13). Nie dałoby się uleczyć z opuchlizny pychy, gdyby Bóg nie raczył się upokorzyć. To wstyd, żeby człowiek był pyszny, skoro Bóg stał się pokorny. Człowiek złości się, kiedy mu powiedzieć, że powinien się upokorzyć. Pycha też sprawia, że ludzie obrażeni chcą się mścić. Chcą się mścić, bo gardzą pokorą: jakby kara wymierzona drugiemu mogła komuś pomóc. Obraza i krzywda budzi potrzebę zemsty: w ukaraniu drugiego szuka człowiek dla siebie lekarstwa, a sprowadza w ten sposób na siebie ciężkie utrapienie. Aby pokazać nam drogę, Chrystus Pan raczył się we wszystkim upokorzyć. Obyśmy tylko byli godni nią iść.

 

To zdanie: "Pycha jest początkiem wszelkiego grzechu" zasługuje na to, żeby zastanowić się nad nim szczególnie.

 

Pycha jest źródłem wszystkich chorób. Lekarz, dopóki nie usunie przyczyny, z której bierze się choroba, może uleczyć tylko przejściowo: ponieważ przyczyna pozostała, choroba powróci. Dlaczego w człowieku tyle niegodziwości? Wskutek pychy. Ulecz pychę, a zniknie wszelka niegodziwość. Aby tę przyczynę wszelkich chorób - pychę - uleczyć, Syn Boży zstąpił do nas i się upokorzył. Może ci wstyd naśladować pokornego człowieka, naśladuj przynajmniej pokornego Boga. Uznaj, człowiecze, że jesteś człowiekiem: na tym polega pokora, żebyś uznał się za tego, kim jesteś. Jako nauczyciel pokory Bóg powiedział: "Nie przyszedłem czynić mojej woli, ale wolę Tego, który Mnie posłał" (J 6,38). Oto pochwała pokory: pycha czyni swoją wolę, pokora czyni wolę Bożą.

 

Oto droga: przez pokorę dojdziesz do wieczności. Chrystus Bóg jest Ojczyzną, do której dążymy; Chrystus Człowiek jest Drogą, którą idziemy. Idziemy do Niego przez Niego. Na pewno nie zbłądzimy.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin