Medytacja Wielkiej Pieczęci.docx

(13 KB) Pobierz

Medytacja Wielkiej Pieczęci

Wykorzystujemy
każdą trudną sytuację, robiąc z niej obiekt analizy i w końcu doświadczamy pustej, przejrzystej przytomności,
która pozostaje prawdziwą naturą naszego umysłu.


Autor: Szamar Rinpocze
Tlumaczenie, opracowanie: Grzegorz Kuśnierz

Aby móc właściwie praktykować medytację Wielkiej Pieczęci, należy najpierw zrozumieć, czym jest umysł. Umysł nie jest rzeczą, nie posiada formy. To raczej bezustanny przepływ myślowych wzorców - myśli pojawiają się i rozpuszczają, po jednej natychmiast przychodzi następna. Ich źródłem pozostaje umysł - są one jego iluzorycznym aspektem.
Myśli nie da się zliczyć; płyną bez końca jak woda w rzece - z każdą chwilą coraz to nowe. Każda z nich jest inna, jednak ich natura pozostaje ta sama - to właśnie natura umysłu. W przeciwieństwie do materii umysł potrafi pojąć sam siebie. Wie i czuje. Pozostaje czystą przytomnością. Wszystko, co widzicie, słyszycie czy czujecie, zostało najpierw przez niego przetworzone. To znaczy, że umysł może rozumieć, uświadamiać coś sobie i być przytomny. Wszystkie myśli są zaś w swej istocie tym samym, posiadają taką samą naturę. Przy tym, to iluzje. Funkcjonują jak lustro, które odbija, co się przed nim pojawi. Jeżeli stu ludzi stanie przed zwierciadłem, odbije ono każdego z nich, jednak żadne z odbić nie zaistnieje naprawdę. Myśli pojawiające się w umyśle można porównać do twarzy odbijających się w lustrze. Każda jest zależna od swojego przedmiotu - jeżeli go nie ma, myśl również nie przyjdzie. Kiedy umysł koncentruje się na jakimś przedmiocie, ona automatycznie manifestuje się, podobna do mirażu. Cokolwiek czujemy, słyszymy czy widzimy, natychmiast przekształca się w myśli, które same w sobie jednak nie istnieją. Tak więc myśl nie może zaistnieć sama z siebie. Jeżeli na przykład, spojrzę tutaj, na tych dwóch dżentelmenów, to zauważę, że jeden z nich ma białą brodę, a drugi nie. Ich obecność jest przyczyną pojawienia się w moim umyśle dwóch myśli, które jednak nie istnieją w nim w sposób rzeczywisty, pozostają jedynie złudzeniem.
Umysły wszystkich istot wypełnione są myślami, powiązanymi ze zjawiskami świata zewnętrznego, i to jest przyczyną pomieszania. Kiedy ktoś urzeczywistnia naturę umysłu, uwalnia się od dualistycznego myślenia, które pojawia się, kiedy dotykamy czegoś, patrzymy lub gdy sobie coś wyobrażamy. Mogę na przykład wyobrazić sobie, że ta pani tutaj ma taką samą białą brodę, jak pan obok. Jak to możliwe? Moja wyobraźnia pozostaje zależna od istniejących rzeczy, a mój umysł może pomyśleć o wszystkim, co istnieje. Kiedykolwiek o czymś myślimy, robimy to w dualistyczny sposób. Oświecenie jest całkowitą wolnością od takiego dualizmu, stąd umysł w tym stanie nie może wpaść w pomieszanie.
Taki jest właściwy pogląd, czy też właściwe zrozumienie natury umysłu. Utrzymujcie go, a wesprze on waszą medytację. Próbujcie koncentrować umysł na nim samym. Możecie to robić na dwa sposoby. Najpierw analizując umysł, badając, w jaki sposób istnieje. Tutaj, zamiast rozpraszać się poprzez zewnętrzne przedmioty, skupcie się na samym umyśle i starajcie się pojąć jego prawdziwą naturę. Badając każdą myśl z osobna, zobaczcie, w jaki sposób naprawdę istnieją. W końcu zrozumiecie, że tak naprawdę wszystkie są iluzoryczne. To pierwszy ze sposobów, w jaki możemy zbliżyć się do zrozumienia natury umysłu. Możecie także zaufać naturze umysłu i całkowicie uwolnić go od myśli. Nie koncentrując się na niczym, jedynie utrzymując jego przytomność.
Tych dwóch metod używajcie, by nauczyć się koncentrować na waszych własnych umysłach; możecie robić obie te praktyki na zmianę. Kiedy znudzi się wam spoczywanie w przytomności umysłu, przechodźcie do bardziej analitycznego sposobu jego badania. Najlepiej to zrobić, wywołując u siebie jakąś bardzo drażliwą emocję, na przykład gniew. Ktoś, kto dobrze praktykuje, często używa emocji jako przedmiotów medytacji. Jesteśmy na nie szczególnie wyczuleni, więc łatwo jest się na nich skupić. Kiedy koncentrujecie się na danej emocji, możecie zanalizować jej naturę - dzięki temu, doświadczycie jej niejako z pierwszej ręki i uświadomicie sobie, że nie jest prawdziwa. Dlatego emocje bywają pożyteczne. Ludzie, którzy medytują, nie porzucają ich, a wykorzystują jako przedmioty medytacji. Nie chodzi o to, żeby je w ten sposób w sobie rozbudzać. Wręcz przeciwnie, tak właśnie sprawiamy, że znikają.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin