Gabriel Kristin - Romans z aromatem w tle.pdf

(372 KB) Pobierz
232277761 UNPDF
Kristin Gabriel
Romans w aromatem
w tle
232277761.002.png
Prolog
- Macie wyskoczyć.
Dexter Kane pomyślał, że silnik samolotu, w którym
właśnie odbywali z dziadkiem przejażdżkę, tak huczy, że po
prostu się przesłyszał. Ale Amos Kane powtórzył z
uśmiechem:
- Macie wyskoczyć z samolotu.
Dexter spojrzał na swojego młodszego brata. Sam, jak
zwykle, flirtował przez telefon.
- Kończ, stary - powiedział.
- Chwileczkę - mruknął Sam.
- Zapomniałeś wziąć rano lekarstwo? - zapytał Dexter
dziadka.
- Nie zapomniałem, tylko nie wziąłem. Od miesiąca nie
zażywam żadnych leków. Podłe się po nich czuję. Ale może
jednak winien wam jestem jakieś wyjaśnienie.
- Też tak myślę - powiedział Dexter, opierając się
wygodniej.
Nie znosił latania samolotem, bo w ogóle nie znosił
sytuacji, nad którą nie miał kontroli. Dlatego właśnie tak
precyzyjnie zaplanował swoje życie. Przez dwadzieścia osiem
lat był przekonany, że wie, co będzie robił. Będzie prowadził
Kane Corporation, firmę założoną przed czterdziestu laty
przez dziadka. Jego rodzice, zajęci wyłącznie jachtami,
golfem i innymi rozrywkami bogatych ludzi, zawsze
lekceważyli rodzinne dziedzictwo, a Sam miał w głowie tylko
panienki. Natomiast Dexter nie bawił się i nie flirtował, tylko
pracował. W wieku czternastu lat zaczął od najprostszych prac
w firmie, na stanowisku portiera, chłopca na posyłki, gońca.
Gdy ukończył college, pracował w rachunkowości i w ciągu
kilku lat powoli, ale wytrwale, doszedł do niższych szczebli
zarządzania.
232277761.003.png
Dziadek już przed laty wyraził wolę oddania wnukom
Kane Corporation. Reszta majątku miała zgodnie z jego
ostatnią wolą zostać przekazana na cele dobroczynne. Przed
tygodniem dziadek poinformował rodzinę, że zamierza ustąpić
ze stanowiska dyrektora i odejść na emeryturę. Jak dotąd
jednak nie oznajmił im jeszcze, który z nich dwóch, Sam czy
Dexter, ma objąć po nim firmę.
- Zagramy w „Kameleona" - powiedział teraz dziadek.
Była to gra podobna do „Monopolu", tylko znacznie
trudniejsza i inteligentniejsza. Przyniosła firmie Kane sławę i
majątek.
Sam wyłączył wreszcie komórkę i odwrócił się w ich
kierunku.
- Mówimy o czymś ważnym?
- Dziadek chce, żebyśmy zagrali w „Kameleona" -
powiedział Dexter, taktownie omijając informację, że mają
skakać z samolotu.
- No i bardzo dobrze - uśmiechnął się Sam. - Wersja
klasyczna czy millenium?
- Wersja pod tytułem „Prawdziwe życie" - powiedział
starszy pan Kane, wyciągając z kieszeni dwie zalakowane
koperty.
- Chyba nie rozumiem... - przyznał Dexter, chociaż
paskudny ucisk w żołądku świadczył o tym, że zrozumiał aż
za dobrze.
„Kameleon" był grą w karierę i umożliwiał graczowi,
zależnie od wylosowanych kart i oczywiście jego osobistych
decyzji, wybranie jednej z wielu możliwych dróg życiowego
rozwoju. Podobnie jak w „Monopolu", tak i w „Kameleonie"
można było pokonać wszystkich przeciwników i zrobić
olśniewającą karierę, ale można też było z kretesem przegrać.
Przed laty Sam i Dexter często grywali w tę grę i równie
często kończyli ją bójką. Obaj mieli bowiem od dzieciństwa
232277761.004.png
odmienne nastawienie do stojących przed nimi zadań. Dexter
uważał, że należy ściśle trzymać się reguł, podczas gdy Sam
preferował mniej czyste zasady i nie gardził szachrajstwem.
- To bardzo proste - powiedział dziadek, kładąc koperty
na stoliku. - Każdy z was na najbliższy miesiąc musi postarać
się o pracę.
- Jaką? - zapytał Sam.
- Taką, którą mu wskaże karta znajdująca się w jednej z
dwóch kopert. Kto wypełni warunki, wygra zarówno grę, jak i
Kane Corporation.
- A jeśli obaj wygramy? - zapytał Dexter, chociaż
wiedział, że ma znaczną przewagę nad bratem.
Sam nie umiał się niczemu poświęcić na dobre - ani pracy,
ani kobiecie. Szybko zaczynał się nudzić i szukał nowego
obiektu zainteresowania. Chociaż jak na swoje możliwości już
bardzo długo wytrzymał w Kane Corporation. Pewnie dlatego,
że biuro reklamy i promocji oferowało mu sporo wolności w
rozwijaniu nowych idei i pomysłów.
- W przypadku remisu pracownicy każdego z was ocenią
was indywidualnie. Ten, kto otrzyma więcej punktów, wygra -
wyjaśnił dziadek.
A więc musieli nie tylko znaleźć pracę, ale i wykonać ją
jak najlepiej. Dexter nie miał wątpliwości, że dla niego to
pestka. Terminowe zadania wykonywał perfekcyjnie już na
początku szkoły.
- Tylko dlaczego musimy angażować się w nowy interes,
skoro pracujemy już dla ciebie? - warknął Sam.
- Chcę sprawdzić stopień waszego poświęcenia się firmie
- wyjaśnił dziadek. - Kto wie... może wam się to nawet
spodoba?
Dexterowi nie bardzo uśmiechała się wizja nowej pracy.
Ostatnie lata poświęcił wyłącznie Kane Corporation. Sukcesy
firmy stały się treścią jego życia. Nie bez przyczyny. W
232277761.005.png
okresie dorastania w bolesny sposób zdał sobie sprawę, że ani
nie będzie tak uwodzicielski jak brat, ani nie posiądzie czaru i
ogłady towarzyskiej, jaką mieli rodzice. Postawił na intelekt.
Dzięki niemu pragnął zapewnić sobie to wszystko, co tak
łatwo przychodziło bratu. Teraz właśnie był bliski osiągnięcia
celu. Firma zapewniała mu ciągły rozwój. Na pewno był lepiej
wykwalifikowany i doświadczony od Sama w prowadzeniu
interesów. Sam z kolei zawsze świetnie wyglądał, a
charyzmatyczna osobowość przyciągała do niego rzesze
kobiet.
- Gra zakończy się dokładnie za miesiąc o północy.
Spotkamy się wtedy w moim gabinecie - kontynuował
dziadek. - Obowiązują was pewne zasady. Po pierwsze, nikt
nie może poznać waszego prawdziwego zawodu ani
dowiedzieć się, że uczestniczycie w grze. Po drugie, nie wolno
wam kontaktować się podczas trwania gry. Resztę reguł
poznacie w trakcie rozdania kart, więc przygotujcie się na
niespodzianki w ciągu najbliższych tygodni.
- Brzmi nieźle, wchodzę w to! - ucieszył się Sam,
podnosząc do oczu kopertę. - Mogę otworzyć?
- Im szybciej, tym lepiej - odpowiedział dziadek. - Gra
rozpoczęta!
- Zobaczmy, co tu mamy... - zastanawiał się głośno Sam,
rozdzierając kopertę. Wyjął z niej kartę i trzymał ją tak, aby
brat mógł odczytać treść.
- Sprzedawca damskiej bielizny? - zdumiał się Dexter.
- Spełniają się moje marzenia. - Sam wyszczerzył zęby w
błazeńskim uśmiechu. - A co u ciebie? - spytał brata.
- Mężczyzna do towarzystwa - przeczytał Dexter i
zamrugał, jak gdyby nie wierzył własnym oczom. Czuł, że jest
ostatnią osobą, która nadawałaby się do tego rodzaju zajęcia.
Nie był nawet pewien, czy zatrudnienie takiej osoby jest
legalne.
232277761.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin