Firefly.S01E06.txt

(26 KB) Pobierz
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:02:02:Posiadłoć Tam. 11 lat temu.
00:02:13:Mamy kłopoty.
00:02:16:Zostalimy odcięci.
00:02:20:- Odcięci od czego?|- Od naszego plutonu, Simon.
00:02:23:Zostalimy otoczeni|przez oddział niepodległociowców
00:02:26:i nie ma szans bymy wrócili do naszego plutonu.
00:02:29:Naszš ostatniš deskš ratunku jest kanibalizm.
00:02:32:Szybka decyzja. Nie mamy żadnych racji żywnociowych, czy czego w tym rodzaju?
00:02:35:Stracilimy je.|Będziemy zmuszeni jeć ludzi.
00:02:38:Czy nie miałe ćwiczyć swojego występu tanecznego?
00:02:40:Już się nauczyłam wszystkiego.|To nie tak.
00:02:44:Tak jest napisane w ksišżce, River.
00:02:46:Nie. Ksišżka się myli.|Wnioski sš błędne.
00:02:54:Jak nas odcięli?
00:02:57:- Używali dinozaurów.|- Jasna cholera.
00:03:00:Uważaj co mówisz, młody człowieku.
00:03:02:Przepraszam tato. Niepodelgłociowcy zaatakowali nas dinozaurami.
00:03:05:Simon stracił głowę w ogniu walki.
00:03:08:W takim razie nie ma o czym mówić.
00:03:11:Ponieważ dinozaury były tam zaangażowane, pozwolimy na to przekleństwo.
00:03:15:- Otrzymałe wiadomoć?|- Tak. Została obcięta.
00:03:18:Otrzymałem całoć podczas posiedzenia zarzšdu. Dziękuję.
00:03:21:Gdybym miał własny sprzęt,|nie obcięłoby wiadomoci.
00:03:24:Straciłem połowę eseju.
00:03:26:I miałby dostęp do całego Bóg wie co,|które przeszłoby przez filtry sieci.
00:03:30:- Absolutnie zabraniam.|- Tato! Tato!
00:03:33:Nie będę tego miał w moim domu.
00:03:35:Ale ponieważ matka zamówiła ci już jeden,
00:03:38:chyba powinienem pożegnać się z tš fantazjš, że to mój dom.
00:03:41:- Żartujesz?|- Dług zwrócisz, jak staniesz się wietnym lekarzem.
00:03:45:Taka jest umowa.
00:03:47:Własny sprzęt...|wietny lekarz.
00:03:50:- Ile...|- Wiele lat.
00:03:53:Tato, to jest wielka zmiana.|To naprawdę będzie...
00:03:55:Wiem. Mylisz, że pozwoliłbym ci na pracę z czym podrzędnym?
00:03:59:- Dziekuję.|- Jeste tego wart.
00:04:02:A teraz, czy byłoby możliwe, że wasza genialna dwójka
00:04:05:pozwoli staremu i zmęczonemu tacie odpoczšć w spokoju przez chwilę?
00:04:08:Nie! Nie!|Nie chcę tam ić!
00:04:11:- W porzšdku.|- Nie jest w porzšdku!
00:04:13:Nie możecie we mnie grzebać, wbijać mi zaostrzone igły|w oczy i pytać co widzę!
00:04:18:Już w porzšdku.|Nie będziemy.
00:04:21:Słuchaj. Żadnych testów dzisiaj.
00:04:25:Żadnych chrzanionych testów.
00:04:28:Głupi sukinsyn ubrał mnie jak pieprzonš lalkę.
00:04:31:Żadnych testów, żadnych strzałów. Chod.
00:04:34:Chcę ci dać łagodny lek...
00:04:37:River!
00:04:39:Nie on.
00:04:43:Głupi syn linišcej się dziwki i małpy.
00:04:50:Widzę, że poszerzyła swój repertuar przekleństw i obelg.
00:04:53:- Naprawdę jest cudownym dzieckiem.|- Ma po prostu zły dzień.
00:04:56:Nie. Zły dzień jest jak czyje wrzaski|straszš bydło.
00:05:00:Rozumiesz? Widziałe kiedy wystraszone bydło,|które nie ma gdzie uciekać?
00:05:05:Przypomina to trochę maszynę do mielenia mięsa,|i stracimy przy okazji połowę stada.
00:05:08:- Nie zbliżała się do bydła.|- Nie.
00:05:12:Ale jakby nie zauważył, jej głos się rozchodzi.
00:05:14:Jestemy dwie mile nad powierzchniš i mimo tego, pewnie by jš usłyszały.
00:05:17:Jak tylko rozładujemy towar, może sobie krzyczeć, aż nam pójdzie krew uszami,
00:05:21:chociaż potraktowałbym to jako uprzejmoć, gdyby tego nie zrobiła.
00:05:23:Z odpowiednim sprzętem można pozbawić ludzkie ciało z krwi w 8.6 sekundy.
00:05:28:Widzisz, niezdrowa ciekawoć i przerażanie,|nie mam z tym problemu.
00:05:32:Tak długo jak robi to po cichu.
00:05:35:To jest schizofrenia paranoidalna, kapitanie,|dzieło rzšdowych naukowców,
00:05:39:którzy myleli, że mózg mojej siostry to pieprzony plac zabaw.
00:05:43:Nie mam pojęcia co może powodować ataki.|Jeli masz masz jaki pomysł...
00:05:45:Nie jestem lekarzem. I nie jestem też cholernš niańkš.
00:05:50:Zaknebluj jš, jeli musisz.|Mam interes do ubicia.
00:06:07:Widzisz to?
00:06:09:Takie bajeranckie statki nie lšdujš tutaj,|jeli nie majš czego do sprzedania.
00:06:14:Jeli to będzie co co potrzebujemy,|wemiemy to.
00:07:14:Krowie placki.
00:07:16:Najwyższy czas, dotarlicie im ładne buciki.
00:07:17:Hyah! Naprzód!
00:07:18:Będš całkiem potulne jak je poprowadzisz.
00:07:21:Lubię je klepać.
00:07:27:Mam nadzieję, że ogrodzenie jest wystarczajšco mocne, by je zatrzymać.
00:07:30:Pasterz jest czysto symbolicznym tytułem.
00:07:34:Następnym razem jak będziemy co szmuglować,|niech to będzie co mniejszego.
00:07:37:Powinnimy zaczšć działać na czarnym rynku bigli.
00:07:44:Mała dusza, wielki wiat.
00:07:49:Jeć, spać
00:07:51:i jeć...
00:07:55:wiele dusz.
00:07:58:Mamy bydło na statku przez trzy tygodnie,|ona nawet nie zbliża się do niego.
00:08:01:I nagle jestemy na Jiangyin, a ona ma niepowstrzymanš chęć|jednoczenia się z zwierzętami.
00:08:04:One nie były krowami wewnštrz.|One oczekiwały na bycie nimi, ale zapomniały.
00:08:09:Teraz widzš niebo,|i pamietajš czym sš.
00:08:11:Czy to le, że, to co powiedziała ma dla mnie sens?
00:08:15:Chod teraz.|Pozbędziesz się roboty.
00:08:18:Co się dzieje?|Co ty robisz?
00:08:22:Mam zamiar zrobić interes. Nie mogę trzymać stada wołów i twojej siostry razem.
00:08:25:- Nie chciała nikogo skrzywdzić.|- Nawet sobie tego nie wyobrażałem.
00:08:28:Ale kiedy jeste zamieszany w tajemnicze transakcje,
00:08:30:preferujesz gładkie załatwianie spraw.
00:08:33:Ona sprawia, że nie sš gładkie.
00:08:35:Jasne. Przepraszam, jeli sypnęła komu,
00:08:39:o twoim sprytnie ukrytym stadzie krów.
00:08:41:Zaczynam myleć, że masz za dużo wolnego czasu doktorze.
00:08:47:Teraz mam o tym jakie pojęcie.
00:08:49:Dlaczego nie wemiesz swojej siostry na mały spacer?
00:08:51:- Spacer?|- Jasne. Gdzie dalej stšd.
00:08:55:Chyba najbezpieczniej jest tutaj.|Sojusz wysłał listy gończe.
00:08:59:Najbliższy kršżownik Sojuszu Magellan jest kilka godzin stšd,
00:09:02:i przyrzekam ci, że nie ma czego szukać w takiej dziurze jak Jiangyin.
00:09:05:Mimo tego, wcišż nie uważam,|by to była mšdra sugestia.
00:09:08:Może nie pomyl się bioršc to za sugestię.
00:09:13:Nie obawiaj się.|Nie odlecimy bez was.
00:09:19:Czy mi się wydaje, że każdy sklep|na każdej wodnej planecie...
00:09:22:ma te same szmaciane lalki|i te same drewniane rzeby...
00:09:26:Co to jest? Kaczka?
00:09:28:- To łabęd. Podoba mi się.|- Naprawdę?
00:09:32:Ma w sobie co z tęsknoty.
00:09:37:Osoba, która to zrobiła, naprawdę długo nie widziała łabędzia.
00:09:41:Może dlatego, że znajš je tylko z opisu.
00:09:47:Mylisz, że byłby to ładny prezent?
00:09:52:Prezent? Dla kogo?
00:09:56:Po prostu podoba mi się.|Jest taki drogi.
00:10:02:Dla Simona.
00:10:06:Tego nie powiedziałam.
00:10:08:Nie za bardzo udaje ci się ukrywać swoje sympatie.
00:10:12:On jest taki słodki.
00:10:15:Chce się go zjeć całego.
00:10:18:Ostrożnie.
00:10:19:Dzień dobry.
00:10:21:Zwykle nie wychodzicie na zewnštrz razem.
00:10:25:Dzisiaj próbujemy czego innego.
00:10:28:River, bšd z tym ostrożna.
00:10:31:To jest...|Co to jest?
00:10:33:To jest kopacz słupków.|Kopiesz tym dołki...pod słupki.
00:10:39:Jest brudny i ostry.
00:10:43:Chodmy tam.
00:10:49:''Preriowy Raj Jiangyin.''
00:10:51:Dobry Boże. Oni chcš pieniędze za ten badziew?
00:10:56:Trudno uwierzyć, prawda?
00:10:58:Cieszę się, że wyszlicie.
00:11:01:Macie szansę rozerwać się trochę.
00:11:04:Rozerwać się? Jasne.|To ma być zabawa.
00:11:09:To naprawdę niezły ubaw,|kiedy musisz lecieć na koniec galaktyki,
00:11:14:by żyć na|tym gównianym kawałku złomu,
00:11:17:jeć spleniałe proteiny,|i być zastraszonym przez
00:11:20:poršbanego kapitana.
00:11:23:- To jest ubaw.|- Gówniany?
00:11:27:- Słucham?|- Serenity nie jest gówniana.
00:11:32:Nie, nie to miałem na myli...
00:11:34:Miałe. I wszystko to co powiedziałe.
00:11:39:Nie zupełnie. Właciwie to byłem ironiczny
00:11:43:w najcilejszym sensie...
00:11:45:Tak włanie sšdzisz.
00:11:49:A jeli tak mylisz o życiu tutaj,
00:11:52:to nie obchodzš cię ci, którzy je wybrali,
00:11:55:prawda?
00:12:14:River?
00:12:19:To jest ostatni raz,|ostatni raz z krowami.
00:12:23:Jest pomysł na bigle.|Zostawiajš mniejsze placki.
00:12:28:Tak mi się wydaje, sir. Także twoje bandziory sš tutaj.
00:12:33:Lepiej id i we ich pienišdze.
00:12:38:Dzień dobry panowie.|Wy jestecie bracia Grange.
00:12:41:Mam nadzieję, że jestecie w nastroju na stek wołowy.
00:12:44:Atrakcyjne zwierzęta, prawda?
00:12:46:Nie sš dobrze odżywione.|Wychudzone.
00:12:49:Bzdura. Mleko i siano trzy razy dziennie.
00:12:52:Karmione przez pięknš kobietę.
00:12:54:- To był widok.|- Sš znakowane.
00:12:57:Macie uwagi do każdego punktu transakcji.
00:12:59:wieże znakowanie to szybka droga do wpadki.|Będš jak twoje własne.
00:13:02:- Dwadziecia od głowy.|- To interesujšca liczba,
00:13:05:bioršc pod uwagę, że dobilicie targu z Badgerem na 30.
00:13:08:To było zanim je zobaczylimy. Atrofia w rozkwicie.|Blisko miesišc przebywały na statku.
00:13:12:Jak rozumiem mniej mięni oznacza|delikatniejsze mięso. Trzydzieci.
00:13:19:- Problem?|- Nie.
00:13:22:Za około minutę dobijemy targu za 25.
00:13:27:Jest chyba trochę nerwowy?
00:13:51:Dzień dobry oficerom.
00:14:03:Chyba damy sobie spokój.
00:14:10:Jeli tak zrobisz, to będziemy mieć kłopoty.
00:14:14:Witam panie. Poważne kłopoty z gatunku "Jestecie nam winni".
00:14:21:Może być 25.
00:14:23:Nasza strata.
00:14:26:Wyglšdacie na porzšdnych i prawych ludzi. Ubilimy targu.
00:14:36:Marcus i Nathaniel Grange,|jestecie poszukiwani
00:14:39:w sprawie nielegalnego zabójstwa Rance'a Dervina.
00:14:42:W imieniu prawa zatrzymujemy was.
00:14:45:- Wiesz, zaczynam uważać tš planetę za bardzo niegocinnš.|...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin