Ekman Kerstin - Dzwon śmierci.pdf

(1294 KB) Pobierz
218271961 UNPDF
Dzwon śmierci
K E R S T I N EKMAN
przełożyła Anna
Węgleńska
Jacek Santorski & Agencja Wydawnicza
218271961.001.png
Tytuł oryginału
Dódsklockan
Redakcja Maria
Fuksiewicz
Korekta Jolanta
Sztuczyńska, Joanna Młodzińska
Projekt graficzny okładki
Agnieszka Spyrka
DTP
Maria Kowalewska
Wydanie I
Copyright © Kerstin Ekman, 1963
First published by Albert Bonniers Fórlag AB, Stockholm, Sweden
Published in the Polish language by arrangement
with Bonnier Group Agency, Stockholm, Sweden
Copyright © 2004 for the Polish translation by Anna Węgleńska
Copyright © for the Polish edition by Jacek Santorski & Co
Agencja Wydawnicza, Warszawa 2005
Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza ul.
Alzacka 15 A, 03-972 Warszawa
Dział handlowy: tel. (022) 616 29 36,616 29 28
faks (022) 616 12 72
Druk i oprawa
Opolgraf SA
ISBN 83-89763-42-7
218271961.002.png
1
Poniedziałek, 14 października
Jeszcze nie było dość jasno, by polować. Mimo to zdjął ze
ściany sztucer i przewiesił go przez ramię. Ośmiodniowy zegar
w salonie wybił cztery razy, a z sieni obok kuchni doszło go
niecierpliwe skomlenie psów. Usłyszały go na schodach, choć tak
ostrożnie schodził w samych skarpetkach. Musiał wziąć stamtąd
swoje buty z cholewami, więc Śpiewka i Strzał, gdy zobaczyły
go ze strzelbą, uznały, że to już czas. Szara suka położyła głowę
między łapami i gdy wciągał buty, nie spuszczała z niego
żółtych oczu. W jamniku odezwała się zbójecka natura i w
zapale wywrócił swoją miskę z wodą. Mało brakowało, a Mans
przyciąłby go drzwiami, kiedy zamykał je za sobą. Usłyszał, jak
zrezygnowana Śpiewka wydaje z siebie długie skomlące
westchnienie, ale Strzał zaczął ujadać.
Mans prawie biegł przez podwórze, aby psy jak najszybciej
przestały go słyszeć. Jeśli obudzą cały dom, nie miał pojęcia, jak
wytłumaczy, że wychodzi o tej porze. Gdyby Eva się zbudziła,
powie, że nie mógł już dłużej spać, bo był tak napięty przed
polowaniem na łosie, które miało się rozpocząć tego ranka.
Prawdopodobnie by mu nie uwierzyła.
Minął oborę i ruszył przez podmokłe pastwisko. W dole
niecki sięgającej lasu sztywna od mrozu trawa trzeszczała pod
7
218271961.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin