Boże wychowanie_ X.doc

(537 KB) Pobierz

X

ROK 1990

 

Proś, abym razem z tobą prosiła Boga...

8 I 1990 r., Anna, o. Jan, Grzegorz

Maryja pyta nas o nasze problemy i prośby:

 Jak mam się przygotować do wyjazdu? (pyta Grzegorz, wyjeżdżający na dłużej za granicę).

Maryja:

 Nie lękaj się niczego i niczym się nie trap, bo masz Matkę, która się o ciebie troszczy.

Dziękuję wam, dzieci. Tobie, Grzegorzu, za wszystko, coś zdołał ukończyć, i tobie, Janie, za twoje korekty — bo dopiero po nich możemy kończyć dzieło(podlega ono ocenie Kościoła).

O co chcesz Mnie prosić, Janie?

O. Jan:

 Aby pisanie referatu szło mi łatwiej...

Maryja:

 Dam ci jedną radę. Nie wertuj od razu wszystkiego. Bierz to, co było najistotniejsze dla zagadnienia, które poruszasz, w poglądach każdego z wybranych myślicieli i filozofów — a to, synu, znajdziesz w każdej encyklopedii — resztę zaś odrzuć. (...) A gdy będziesz wygłaszał prelekcje, to też powinieneś się dostosować do poziomu słuchaczy. To ma być rzut oka, jak gdyby z góry, na rozwój duchowy i umysłowy społeczeństw, przyjmujących i odrzucających to, co im dano — i jakie z przyjęcia tych „darów umysłu" wynikły skutki. Pamiętaj, synu, że nieprzyjaciel wasz potrafi równie dobrze działać przez rozum filozofów, jak przez głupotę ludzi tępych. (...)

Nie mów o szatanie, ale mów o rozwoju zła, o poszerzaniu się błędów i skażonym przez to widzeniu i rozumieniu świata (np. konieczność „walki klas"). A podsumowując, znowu nakreślisz obraz współczesny ze wszystkimi skutkami negatywnymi. Ponieważ chodzi o mój Kościół (Maryja mówi to jako Matka Kościoła), wskażesz skutki rujnujące duchowo narody chrześcijańskiej Europy.

O. Jan:

 A wspomnieć o teologach...?

Maryja:

 Możesz wskazać, jaki zakres myślenia filozoficznego objął sceptycyzm i zwątpienie. Wszystko, co nie jest oparte na Bogu, kończy się zwątpieniem i niepewnością.

O. Jan:

 Dziękuję Ci, Matko.

Maryja:

 Synku, przecież dla Mnie pracujesz — „ad maiorem Dei gloriam". Zawsze możesz liczyć na Mnie.

O. Jan:

 Proszę o światło, o dary Ducha Świętego dla tej mojej pracy...

Maryja:

 Dlaczego sądzisz, synu, że My ci ich poskąpimy? Każdego dnia, kiedy zaczniesz pracę, módl się, abym razem z tobą prosiła Boga o światło umysłu dla ciebie. Nie myśl, synu, że kiedykolwiek skąpił ci Bóg umiejętności, więc po cóż te lęki?

A teraz, dzieci, uklęknijcie i przyjmijcie błogosławieństwo. +

 

Budź nadzieję na nowy, odrodzony świat

11 I 1990 r. Anna, Grzegorz

Prosimy Pana o wskazówki w związku z wyjazdem Grzegorza do Anglii. Pan mówi:

 Synu, chciałbym, żebyś Święta Wielkanocne spędził w Warszawie — w kraju i z rodziną, (...) żebyś, Grzegorzu, pozostał sobą, zawierał przyjaźnie, by móc potem zapraszać do siebie fachowców z innych krajów (jako naukowiec naukowca — dla dobra kraju).

Pamiętaj o Mnie. Bądź, synu, przy moim sercu, a Ja ci poradzę; będę ci drogi otwierał. Nie odrzucaj starej Polonii, jeśli znajdziesz się wśród nich, bo im też jest potrzebna optymistyczna wizja przyszłości. Chociaż może prędzej przyjmą ją kobiety... Ale w tym, synu, polegam na tobie. Chciałbym, żebyś moim orędziem zainteresował duchowieństwo polskie, dlatego że jest ono częścią waszej Ojczyzny i powinno też wyjść z marazmu i życia gnuśnego, gdyż żyje bez porywającej wizji przyszłości, jaką miało pierwotne chrześcijaństwo, a jaką Ja wam daję. (...)

Grzegorz:

 Co powinienem mówić przede wszystkim?

Pan:

 Budź nadzieję, synu, na nowy (oczyszczony i odrodzony) świat — wedle tego wszystkiego, co znasz. I pamiętaj, że będę z tobą (będę cię podtrzymywał).

Dzieci, jesteście zmęczeni. To, co wybraliśmy, na razie wystarczy. Uklęknijcie teraz. Chciałbym objąć was i przytulić do serca. Niech miłość moja was ogarnie, nasyci i osłoni. Niech nigdy was nie opuści. Kocham was, moje dzieci.

Bądźcie spokojni. Przeciwności przyjmujcie jako część składową życia i pewni bądźcie oboje, że jesteście i nadal będziecie Mi pożyteczni, że cieszę się wami, a Matka moja przyjęła was ze szczególną miłością do swojego serca na moje życzenie (w znaczeniu: Maryję wzrusza, że staraliśmy się gorliwie służyć Jej Synowi). Matka moja nigdy o was (waszych rodzinach i wszystkich bliskich) nie zapomni. Oddawajcie Jej każdego, kto odpowie na nasze wezwanie (porywem duszy — sercem i rozumem). A ty, synu, nie zapominaj o Mnie.

Maryja mówi:

 Być może spotkasz się z Ukraińcami i innymi przedstawicielami narodów sąsiednich. Zawieraj przyjaźnie i mów im o naszej miłości i o naszych staraniach. Bo nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i oni poszli z wami.

Dziękujemy i prosimy o zdrowie dla chorej żony Grzegorza, Grażyny. Pan mówi z uśmiechem:

 Za to ma czas na naukę (ponieważ mając zwolnienie lekarskie jest w domu).

Trudno nam skończyć rozmową. Wtedy Pan dodaje:

 No, dzieci, przecież się nie rozstajemy...

 

W tej pracy Ja jestem z tobą

12 I 1990 r. Anna, Andrzej, Grzegorz

Podczas rozmowy na temat udziału Andrzeja we współpracy z nami, gdy zaczynamy się modlić, „włącza się" Pan:

 Skoro jesteśmy tu razem, to chciałbym zapytać cię, Andrzeju, jakie masz w tej chwili największe problemy i zmartwienia?

 Praca w zakładzie dla niewidomych... czy mam odejść?

 Może Ja cię zapytam o coś, synu. Powiedz Mi, czy wielu jest chętnych na twoje miejsce?

 Raczej niewielu w tej chwili...

 Powiedz Mi jeszcze, czy ty te dzieci kochasz (w znaczeniu: czy im współczujesz, czy budzą w tobie chęć dopomożenia im; nie chodzi o łzawą litość).

 Myślę, że jakoś tak...

 Widzisz, synu, one pochodzą z tak różnych środowisk, z rodzin, które im tak mało dawały. I te dzieci otrzymały ode Mnie o tyle mniej niż wszyscy inni zdrowi ludzie. Czy sądzisz, że nie chciałbym im dać wszystkiego, co najlepsze? A jeśli tym najlepszym jesteś ty, to Ja im daję... Siebie w tobie. (W znaczeniu: najlepsze, co można im dać, to troska ludzka — nie książki, lecz człowiek; jest to najlepsze, bo budzi duszę. A Pan nie może się udzielić inaczej niż przez człowieka).

Wiesz, mój synu, że zanim człowiek dojrzeje do przyjaźni ze Mną, długo szuka wzorców i autorytetów — i biada, jeżeli są to wzorce złe; biada dawcom zgorszenia i fałszywych wartości. A dobrych wzorców jest tak mało. Dlatego proszę cię, synu, abyś pozostał jeszcze z nimi, zwłaszcza przez czas zagrożenia. Chciałbym, żebyś w tym czasie wychował sobie następców, a wtedy Ja zaproszę cię do innej pracy, ale w tej pracy Ja jestem z tobą — uświęcam ją swoją obecnością...

Pan zwraca się do nas, gdy wahamy się, co mówić:

 Dzieci, korzystajcie z czasu... (na rozmowę). Oczywiście wiem o was wszystko, lecz też bardzo pragnę rozmowy z wami.

 

Tak bardzo potrzebne są wasze uprzedzające modlitwy

Po pewnym czasie Pan mówi:

 Przystępuję do dzieła odrodzenia świata

Jeszcze jedno chciałem wam powiedzieć. Pamiętajcie, że jesteście osłaniani przeze Mnie, a całego narodu broni Maryja, wasza Królowa — bądźcie więc spokojni. O ile przedtem dopuszczałem, aby szatan mógł działać wedle waszych ludzkich pragnień (wojny światowe, rzezie, mordy, aneksje państw, podboje, walki wewnętrzne itp.), o tyle teraz przystępuję do dzieła odrodzenia świata.

Oczyszczenie wasze jest uzależnione od waszej zbiorowej woli. Bo każdy naród widzę tak jak człowieka (przypomnij sobie, jak mówiłem o Izraelu czy Jeruzalem), z jego własną osobowością wytworzoną przez wieki. Dlatego będzie to „sąd nad narodami", lecz nie zmiażdżenie ich, ale szansa odrodzenia dla jednych, a zguba fizyczna (lecz nie duchowa) dla innych, bardziej zdeprawowanych. Jednakże lęk przed śmiercią i zagrożenie uratuje więcej istnień dla życia w Moim królestwie niż dalsza egzystencja w wyuzdaniu, egoizmie i zupełnej obojętności na cierpienia ludzkie (ludzi i narodów). To będzie ta ostatnia szansa, jaką im daję i dlatego tak bardzo potrzebne są wasze uprzedzające modlitwy. O tym, dzieci, pamiętajcie, zwłaszcza w czasie Przeistoczenia.

Teraz uklęknijcie, bo chcę was specjalnie umocnić i podnieść na duchu. Powinniście się radować już teraz, mając zapewnienie mojej opieki i pewność, że Maryja w swoim królestwie dzięki wierności wielu z was dokona przemienienia dusz ludzkich i zbuduje dom dla Mnie.

 

Jesteś Mi potrzebna, jesteś niezbędna...

26 I 1990 r.

Modlimy się we dwie z zaprzyjaźnioną siostrą zakonną. Pan mówi do niej:

 Córko, chciałbym, żebyś się modliła za wszystkich kapłanów, zakonników i świeckich, których Ja powołuję na misje (na Wschód), aby odpowiedzieli Mi i zrozumieli moją troskę a własną odpowiedzialność za dusze głodne Mnie, oczekujące Mnie z utęsknieniem, gdyż stałem się ich ostatnią nadzieją. (...)

Kiedy Ja cię wezwę, nie będziesz się mogła doczekać momentu wyjazdu, ale jeśli nie widzisz tam siebie, przymuszał cię nie będę. Jednak módl się za tych, co jadą. A ponieważ masz wiele znajomości, zbieraj dla nich potrzebne pomoce (książki dla dzieci, Pismo święte, obrazki). Nie zapominaj też o książkach mówiących o polskiej historii i kulturze.

Moje dziecko, wszystko czym się martwisz, chętnie od ciebie przyjmę, tylko chciej Mi to powierzać. Rozumiem twoją troskę o dobro zakonu, ale każda z was swoim postępowaniem pociąga ku Mnie lub oddala wszystkich innych. Dlatego pamiętaj o tym, że nie ilość sióstr oddanych Mnie ma znaczenie, gdyż dobro jest zawsze silniejsze od zła. Dobro ze swej natury udziela się i rozsnuwa na innych, podczas gdy zło zamyka człowieka przed łaską i dzieli ludzi.

Ty i Ja bądźmy taką dobrą wspólnotą udzielającą się dookoła. Trzymaj się Mnie, córeczko, pomimo wszystko, gdyż przeciwności cię hartują, a niechęć i złośliwość są sprawdzianem, ile w tobie zdolności przebaczenia, współczucia i chęci udzielenia pomocy takim osobom przez orędownictwo. Bądź, córeczko, moją wspólniczką na drodze nawracania ku Mnie opornych i nie rozumiejących.

A teraz udzielam ci mojego błogosławieństwa, otaczam cię moją miłością i troską. Bądź, córeczko, niewzruszenie spokojna we wszystkich okolicznościach życia, bo jesteś Mi tak droga, że dałem za ciebie życie. Jesteś Mi potrzebna, jesteś niezbędna, bo w całym Moim królestwie nie ma drugiej takiej samej jak ty. Każdy z was jest dla Mnie jedyny i niepowtarzalny, każdy staje się bogactwem Mego królestwa. Tulę cię, córeczko, do serca. Trwaj we Mnie tak, jak Ja jestem zawsze przy tobie.

 

Pragnę dawać ludziom was przemienionych

9 II 1990 r.

Na spotkaniu grup charyzmatycznych w Magdalence, gdzie byli moi znajomi, Pan powiedział słowa tak współbrzmiące z tymi, które sama słyszę, że bardzo się ucieszyłam i zamieszczam je:

 Pragnę wejść w wasze życie, pragnę wejść w wasze serca. Chcę je wypełnić, uczynić je w pełni otwartymi na Mnie, uczynić je przejrzystymi. Przenikam was, znam wasze wnętrze, znam wasze upadki, zniewolenia i nałogi. Tego wszystkiego dotykam Swoją łaską.

Trwajcie we Mnie. Ja nieustannie czuwam. Posyłam Swoich aniołów, aby was strzegli, „abyście nie urazili nogi o kamień". Cały jestem dla was, bez reszty...

Jesteście bezpieczni. To Ja zbawiam. To Ja ponoszę cały ciężar waszego życia...

Chcę was uczynić wolnymi. Nie lękajcie się wyzwolenia — tej pełni, którą wam daję. Daję wam nowe życie, przemieniam was tutaj, teraz. I takich przemienionych pragnę dawać was ludziom.

Moja światłość spływa na was. Znam te najboleśniejsze miejsca ukryte w was. Tam tylko Ja mogę dotrzeć Swoją łaską.

Pragnę waszej zgody na to wszystko, co chcę uczynić z waszą pomocą. Bardzo obficie was obdarzę. Chcę wam odebrać lęk o wasze życie. Chcę, żebyście poczuli się strzeżeni moją łaską, by lęk o życie nie przesłaniał tego, co chcę, byście czynili.

Pokój wam.

 

Abyście podejmowali okazje

10 II 1990 r.

Modlimy się wspólnie z o. Janem. Mówi Pan:

 Dzisiaj, kiedy macie więcej czasu, mogę z wami porozmawiać swobodnie i bez pośpiechu. Janie, czym się trapisz najbardziej?

O. Jan:

 Martwię się, że służę Ci, Panie, zbyt mało gorliwie, nie zawsze skutecznie...

Pan:

 Synu, chcę, żebyś wiedział, że Ja się tobą cieszę. To samo powiedz pani Stasi. I pani Kazimierze, bo ona swoją pracą chce Mi się przysłużyć.

Dzieci, nie możecie zrobić więcej, niż wam to umożliwię. Chodzi o to, abyście podejmowali okazje, a nie odrzucali, abyście podejmowali okazje pomimo wszystko.

Moja córko, Ja wiem, jak martwisz się upływem czasu według ciebie bezużytecznego. A przecież dałem ci teraz chorobę jako zadanie. Musisz się, córko, liczyć z siłami, a Ja ci w tym okresie dopomogę. Każdy dzień i noc oddawaj Mi tak, jak to zrobiłaś wczoraj. (Bez wyszczególniania intencji oddałam Panu wszystko, co obecnie przechodzę, łącząc się z Jego cierpieniami). (...)

 

Tak wszystko czyńcie, jak gdyby nie było żadnego zagrożenia wokół was

Pan mówi, że powinniśmy budzić w ludziach nadzieje, i pewność w opieką Bożą i że możemy w tym celu posługiwać się odpowiednimi tekstami.

 Moi kochani przyjaciele! Pragnę wam dać wolność samodzielnego działania, zgodnie ze zrozumieniem moich planów waszego ratunku, ponieważ zaakceptowaliście je i uznaliście za dobre.

Pomyśleliśmy, że nie tylko „dobre", lecz „najlepsze", ale Pan przypomniał, że wszystko, co Bóg stworzył, było dobre (Rdz 1).

Pan uspokaja nas też, że nie powinniśmy obawiać się potęg tego świata, a w szczególności naszych potężnych sąsiadów, ponieważ naszych granic strzeże Maryja, i tłumaczy:

 Niemcy jako mocarstwo skończą się bezpowrotnie i koniec tego państwa wstrząśnie całą Europą. To, co się w tej chwili wśród nich ujawnia, ukazuje Europie ich właściwą naturę, do tej pory skrywaną pod maską „ucywilizowania". Dlatego nie będą mieć żadnej pomocy ani przyjaciół, gdy ich dotkną kataklizmy. (...) Niemcy ze Wschodu (zwłaszcza Prusacy) mają za sobą wychowanie sowieckie, a dalszą przeszłość zbrodniczą — przeszłość, której nigdy nie żałowali (poza małymi grupami). Dlatego podatni będą na wszelką prowokację nieprzyjaciela (szatana).

Ale wy się nie lękajcie. Już nigdy stopa żołnierza niemieckiego nie stanie na waszej ziemi (będącej królestwem Maryi, w którym Ona już ma władzę). Kataklizmy dokończą dzieła zniszczenia w Niemczech, w niektórych zaś krajach dopuszczę je dużo wcześniej. (...)

Rosja przejdzie przewroty ( w znaczeniu: narastające wciąż tendencje separatystyczne na tle narodowościowym, o różnym nasileniu konfliktów, aż do wojen domowych). Wy umocnicie się wtedy w swoich obecnych granicach. Ale ponieważ waszym zadaniem jest okazanie miłosierdzia i nawrócenie sąsiadów waszych, bądźcie otwarci na ich potrzeby, zwłaszcza tych najbiedniejszych. Nie obawiajcie się uboższych od siebie, bo ich wdzięczność będzie większa i ona was zespoli.

Pomoc religijną nieście tak daleko, jak tylko możecie. Wspomóżcie Kościół mój na Białorusi, Litwie i Łotwie. Dajcie gościnność klerykom stamtąd, studiującym na uniwersytetach katolickich, i przygarniajcie tych, którzy zechcą zostać klerykami.

Tak wszystko czyńcie, jak gdyby nie było wokół was żadnego zagrożenia — bo tak istotnie jest. Stoicie na opoce miłości Boga, który was kocha. Zniszczyć was mogłoby tylko powszechne i świadome odrzucenie Mnie. A tego, moje dzieci, nie zrobicie. (...)

Zwracajcie, dzieci, uwagę, na państwa (i narody) nie tak silne, ale chętne do współpracy (Szwecja, Finlandia, Estonia, Łotwa, Białoruś, Słowacy, Morawianie, Czesi, Węgrzy, Austria, Włochy; sojusz z Europą środkowo—wschodnią). Okazujcie dobrą wolę i zrozumienie dla ich problemów, nie poniżając się zawsze do próśb o pożyczki. Raczej starajcie się nawiązywać współpracę i liczne kontakty, aby poznawać się wzajemnie. Mówcie o tych swoich ideach, planach i ciążeniach, których oni nie mają. Zjednoczenie — wyłącznie konsumpcyjne

 Europy bogatej, bezbożnej, rozkładającej się duchowo, odrzucającej Mnie i zadufanej w sobie, tak skażonej moralnie — musi runąć.

Inaczej jest po wschodniej stronie Alp. (Pan wskazuje cały pas państw mniej znaczących obecnie, lecz i mniej zagrożonych przez kataklizmy — po wschodniej stronie Alp, od Finlandii aż po Grecję i Włochy). Te zwłaszcza narody, którym Mnie odebrano siłą, są Mnie głodne, ale nie wiedzą, że Ja pragnę stanąć w pełnym blasku swojego panowania w kraju, którego prawa opierają się na Mnie, w którym Ja jestem gwarantem wolności, sprawiedliwości i miłości społecznej. Wy jesteście moim zarzewiem. Chciejcie to zrozumieć, a ułatwię wam to w najbliższym nadchodzącym okresie zagrożeń.

Nie będzie godnym naśladowania to, co runie w całej swej pysze wśród nienawiści wzajemnej, obojętności wobec słabszych, wśród walki o życie w społeczeństwach pozbawionych miłości społecznej i sumienia (cała bogata Europa Zachodnia i USA). (...)

Zwróćcie uwagę na pozytywne wartości jedności Europy bez granic. (W znaczeniu: dziś jest jedność konsumpcyjna Europy, a nie mówi się o zjednoczeniu, by wzajemnie podnosić się wzwyż przez wymianę wartości duchowych własnej kultury). Głoście możliwość wymiany wartości duchowych osiągniętych przez każdy naród, bo ona jest ważniejsza (od wymiany wartości materialnych) dla budowania organizmu intelektualnego człowieka i rzutuje na jego stan duchowy.

 

Czy ty, dziecko, nie chciałabyś być przyjacielem Moim?

13 II 1990 r.

Rozmawiamy z Polką, która przyjechała na krótko ze Szwecji, gdzie mieszka na stałe. Pan zachęca, żeby zwrócić się do Niego:

 Śmiało, dzieci. Ja jestem z wami.

I odpowiada w sprawie, którą poruszałyśmy w rozmowie:

 Nigdy nie chciałem, byście byli podobni jeden do drugiego; zawsze chciałem mieć was różnych.

Po czym pyta, zwracając się bezpośrednio do niej:

 Co chciałabyś, córko, wiedzieć?

 Nie wiem.

 Może zapytam cię inaczej. Co budzi twój największy niepokój? Z czym się nie możesz pogodzić, co ci nie daje spokoju?

 To, co nadchodzi, i moje miejsce...

 Moja córeczko! Mój cel polegał na tym, żebyś ty była wśród nich (w Szwecji), bo kiedy nadejdą dni powszechnego lęku przed śmiercią, oni będą się mieli do kogo zwrócić. Sama widzisz, jak wygodne życie i poczucie bezpieczeństwa oddala ode Mnie. Możesz porównać tamten bogaty kraj i tak straszliwie doświadczony twój kraj. Gdzie Ja mam więcej przyjaciół? Czy tam, gdzie mają wszystko beze Mnie i nie jestem im do niczego potrzebny, czy tu, gdzie kochają Mnie pomimo wszystko. Ty jesteś moim posłem tam, dlatego że nie tylko twoje korzenie są w królestwie mojej Matki, ale całe twoje serce. Dlatego na pewno będziesz Mi potrzebna, kiedy przyjdzie czas zamętu i będzie się wydawało, że zagrożone jest samo istnienie ludzkości, a groza będzie tak wielka, że nie pozwoli na spokojne korzystanie z nagromadzonych dóbr — nawet bez bezpośrednich zwiastunów śmierci. Wtedy ty, córko, powinnaś być dla nich ostoją pokoju i zawierzenia.

Pamiętaj, że jesteś pod opieką mojej Matki, jeżeli będziesz Ją prosiła jako swoją Królową (w znaczeniu: prawem każdego członka społeczeństwa jest liczenie na opiekę swojego władcy). Włączaj w swoje prośby wszystkich swoich przyjaciół i obcych, których chcesz uratować i proś, aby Maryja zechciała wziąć ich pod swój płaszcz litości i miłosierdzia. Bóg twój, moja córeczko, ma bardzo czułe serce, dlatego wzrusza Go i zobowiązuje każdy akt człowieczej miłości bliźniego. Muszę ci powiedzieć, dziecko, że jest on zawsze dowodem twojego podobieństwa do Ojca.

Każdy z was, wierzących i ufających Mi, jest prawdziwym ambasadorem królestwa mojej Matki, a znaczy to, że reprezentuje sobą jej Osobę. Kiedy nadejdzie pora lęku, ty, córko, powinnaś budzić w nich nadzieję, mówić im o moim zamiarze oczyszczenia i odrodzenia świata. Ucz ich nadziei, wiary w to, że jestem rzeczywiście Ojcem, który karze swoje dzieci, ale nie potępia ich i do ostatniej sekundy daje im szansę odwrócenia się od własnych win (w znaczeniu: które polegają często na egoizmie, obojętności wobec potrzeb bliźnich, stawianiu siebie „ponad"). Ja zawsze czekam na każde z moich stworzeń, które powołałem do bytu dla szczęścia, życia nieśmiertelnego, przyjaźni, miłości wzajemnej. Jestem rzeczywistym Ojcem waszym, a wy moimi dziećmi. Żaden ziemski ojciec nie wyrzeka się i nie odrzuca swojego dziecka, choćby było najgorsze. Ojciec czeka na powrót ze świata synów marnotrawnych nie po to, aby im wypominać ich winy, lecz aby ich przyjąć do serca i wspólnie się weselić. Dlatego powrót do mnie jest radosny. Towarzyszy mu ukojenie i poczucie bezpieczeństwa w ramionach Moich. Ale jeśli byłoby to zbyt trudne, to mów przyjaciołom swoim, że mają Matkę i mogą powrócić do Mnie przez Nią prowadzeni. Maryja, Matka moja i wasza, dysponuje bezmiarem mojego miłosierdzia. Każdy, kto słusznie lęka się sprawiedliwości mojej, może chronić się w Jej miłosierdziu.

Córeczko, będziesz Mi bardzo potrzebna i Ja licząc na ciebie umieściłem cię tam, gdzie przebywasz. Ten kraj tak daleko odszedł ode Mnie! Odsunięty jestem na margines zainteresowań ludzkich, jako „zabytek przeszłości", a przecież Ja żyję wśród was, jestem Bogiem—Człowiekiem. Cała moja natura człowiecza spragniona jest przyjaźni, zrozumienia, wymiany miłości. A tu jest tak smutno. Cierpię zimno, samotność. Z kim mógłbym zawrzeć przyjaźń, abyśmy stali się wspólnotą miłości? Czy ty, dziecko, nie chciałabyś być moim przyjacielem? ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin