GrabarzPolski003.pdf

(14204 KB) Pobierz
Grabarz Polski
# 3
THE MIDNIGHT MEAT TRAIN
GRAHAM MASTERTON - TENGU
KOSTUCHA, TOTENKOPF, DENATURAT...
HARRY ADAM KNIGHT - GEN
RESIDENT EVIL: DEADLY SILENCE
THE STRANGERS
PRZEKLĘTE LATA 50
RELACJA Z HORROR FESTIWALU 2008
THE REAPING
KAMIL SKOLIMOWSKI - MŁYN (OPOWIADANIE)
42252131.004.png
THE MIDNIGHT MEAT TRAIN
NOCNY POCIĄG Z MIĘSEM
USA 2008
DYSTRYBUCJA: VISION
Głównym bohaterem ilmu jest szukają-
cy sławy fotograf Leon Kauffman (Bra-
dley Cooper), który mieszka ze swoją
narzeczoną Mayą (Leslie Bibb). Jest
człowiekiem przebojowym, ale z natury
spokojnym. Podczas nocnej wycieczki
po Nowym Jorku Leon ratuje napadniętą
przez zbirów modelkę Erikę. Dziewczy-
na wsiada do wagonu metra i... znika.
Następnego dnia w gazecie Leon prze-
czyta o jej zaginięciu.
REŻYSERIA:
RYUHEI KITAMURA
OBSADA:
BRADLEY COOPER
VINNIE JONES
LESLIE BIBB
BROOKE SHIELDS
Siłą obrazu Kitamury jest świetna reży-
seria, dynamiczny montaż i innowacyj-
nie pokazane sceny morderstw. Mimo
że krwawe i brutalne, przedstawione są
w ciekawy sposób, z czym rzadko mamy
do czynienia przy współczesnym horro-
rze. Twórcy wykorzystali efekty specjal-
ne, by stworzyć coś nowego - bez po-
wielania oklepanych schematów.
X
X
X
X
Opowiadanie Clive’a Barkera z 1985
roku „Nocny pociąg z mięsem”, mimo że
samo w sobie jest świetne, nie stanowi
bogatego materiału na pełnometrażowy
ilm. Tym trudniej twórcom było podjąć
wyzwanie - musieli dołożyć do głównej
osi fabuły nowe postacie, wydarzenia,
a także wzbogacić tło.
Okazuje się, że Erika padła oiarą mor-
dercy, który w brutalny sposób eliminuje
swoje oiary w podziemnej kolejce. Mor-
derca staje się obsesją Leona, co z cza-
sem zamieni się w brutalną grę w kotka
i myszkę, prowadzącą do elektryzujące-
go inału. Okazuje się, że „Rzeźnik z me-
tra” nie zabija bez powodu, a Kauffman
może znaleźć się w nieodpowiednim
miejscu o nieodpowiedniej porze.
X
Kolejnym plusem ilmu jest świetne ak-
torstwo. Wszyscy aktorzy grają przeko-
nująco i bardzo naturalnie, co rzuca się
w oczy i sprawia, że historię ogląda się
przyjemnie. Absolutną perełką jest rola
Vinnie’ego Jonesa, znanego głównie
z ról w gangsterskich ilmach Guya Rit-
chie’ego. Debiut Jonesa w pełnopraw-
nym horrorze jest niezwykle mroczny
i diaboliczny, mimo że aktor nie wypo-
wiada w nim ani jednej kwestii (!).
Wszystkim fanom twórczości Barkera,
a także miłośnikom dobrego horroru po-
lecam wybrać się do kin ostatniego dnia
października, by sprawdzić jakie wraże-
nia zapewnia „Nocny pociąg z mięsem”.
A tych, którzy chcą wcześniej zapoznać
się z literackim oryginałem, odsyłam do
pierwszego tomu „Księgi krwi” Clive’a
Barkera, wydanego u nas w 1991 roku
przez nieistniejące już wydawnictwo
Phantom Press.
Wszystkich tych, którzy obawiali się, że Ryhei
Kitamura nie poradzi sobie z interpretacją Barkera,
z radością informuję, że stało się inaczej. Japończyk,
który widzom w Polsce znany jest jedynie z ilmu akcji
z elementami fantasy „Azumi”, swoje zadanie odrobił
na piątkę.
42252131.005.png 42252131.006.png 42252131.007.png
GRAHAM MASTERTON - T engu (Tengu)
--- ---------- ---------- ---------- -----
Wyda wca: Amber l99l Tłumaczen ie: Barbara Cend rowska
Ilość stron: 400
Jak informuje nas okładka tego
wydania jednej z najlepszych
powieści Grahama Masterto-
na, jest to powieść o demo-
nicznej zemście nuklearnej.
Dosłownie.
Osoby odpowiedzialne za
ataki wciąż żyją, chociaż ich
życie to pasmo udręk, kosz-
marów i wyrzutów sumienia.
Nie może jednak znieść tego
japońska organizacja nazy-
wana „Kręgiem Spalonych
Gołębi”. Jej członkowie to
osoby bezpośrednio związa-
ne z Hiroszimą, zdeformowa-
ne, chore, skrzywdzone. To właśnie oni
formują armię opętanych przez demony
ochotników, którzy mają zlikwidować
ostatnich pozostałych przy życiu żoł-
nierzy USA odpowiedzialnych za ataki,
a także dopełnić zemsty na całym naro-
dzie amerykańskim.
„Gdy budzik Sherry Cantor
zadzwonił o 7.27 rano 9 sierp-
nia, pozostały jej jeszcze dwadzieścia
trzy minuty życia” – to pierwsze zdanie
powieści, która nie tylko przykuwa uwa-
gę, ale też udowadnia, że Masterton
zawsze pozostanie mistrzem grozy.
Rozdział pierwszy to opis życia młodej,
atrakcyjnej dziewczyny, nieuchronnie
prowadzący nas do jej niezwykle bru-
talnej, nieuzasadnionej śmierci. Master-
ton, mieszając opisy rozwoju jej życia
osobistego i zawodowego, nieustannie
- niczym budzik - przypomina, że zostało
jej już tylko ...dziewiętnaście... ...jedena-
ście... ...jeszcze minuta...
Ciekawy pomysł, gama charakterystycz-
nych i zapadających w pamięć postaci,
sugestywne opisy przemocy i seksu
(z których Masterton słynie) to siła tej
powieści. Pod koniec powieści akcja gna
trochę za szybko, jednak zakończenie
jest bardzo solidne i nieprzewidywalne.
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek,
jak do ataków atomowych na Hiroszimę
i Nagasaki podchodzą teraz Japończy-
cy? Czy wybaczyli Amerykanom, czy też
może cały czas przygotowują zemstę,
którą większość z współcześnie żyją-
cych ludzi uznałaby za niewyobrażalną?
Masterton zadał sobie to pytanie, zmie-
niając całkowicie historię i przyczyny
zrzucenia bomby atomowej. Zrzucenie
ładunku wybuchowego miało na celu
zniszczenie tajnej broni Japończyków,
która mogła przechylić szalę zwycięstwa
na ich stronę. Broni niezniszczalnej,
niezwyciężonej i nieskończenie niebez-
piecznej. Demonicznej.
Tengu to powieść, która trzyma w na-
pięciu od początku do końca, w której
zdarzyć może się wszystko, w której nie
ma miejsca na cukierkowy happy end.
Fabuła jestzłożona i intrygująca, pełno
tu niezapomnianych postaci (wrażenie
robi zwłaszcza sam Tengu!), a pierwszy
rozdział to prawdziwy popis umiejętno-
ści pisarskich Mastertona. Niektórym
czytelnikom może jednak przeszkadzać
brutalność omawianej książki, a koń-
cówka wydaje się być poprowadzona
zbyt szybko.
42252131.001.png
W EEK OF TH E DEA D 2
kostucha, totenkopf, denaturat...
Czacha przez stulecia, na zewnątrz i od środka
W E EK O F TH E D EA D 2
Czaszka - jeden z najbardziej uniwersalnych sygnałów grozy
i śmierci. Towarzyszy historii ludzkości od dawna, w różnych
kulturach bywając obiektem czci, religijnej troski, wnikliwych
badań, ilozoicznej releksji lub lęku. Przy okazji zamknięcia
„Czachopisma”, warto przypomnieć inne wykorzystania
makabrycznego fragmentu anatomicznego w kulturze.
Oto pobieżny przegląd niektórych z nich.
Na przełom 27 października - 1 listopada
serwis ZombieZone.pl zaplanował cie-
kawy online event zatytułowany „Week
of the Dead”. W momencie, w którym pi-
szę ten tekst „Week” jeszcze trwa. Jeśli
teraz odwiedzicie www.zombiezone.pl to
załapiecie się jeszcze na ostatnie 2 dni.
Trzeba dodać, że jest to już jego druga
odsłona.
ek” na specjalnie do tego przygotowa-
nym serwerze. Dzięki ZZ mogliśmy mię-
dzy innymi posłuchać ścieżek z ilmów o
zombie, dowiedzieć się jak bardzo tanim
kosztem zrobić trupią charakteryzację
lub przygotować sztuczną krew. Orga-
nizatorzy obiecali zapewnili nam też
ilmowe seanse online takich klasyków
jak „White Zombie” z Belą Lugosi oraz
„I Walked With a Zombie”.
Oblicze śmierci
Przez cały tydzień poprzedzający Świę-
to Zmarłych na odwiedzających stronę
czekały codzienne aktualizacje, audycje
radiowe, prezentacje wideo, dla graczy
przeznaczone były wspólne sesje gry
„Land of the Dead: Road to Fiddler’s Gre-
Muszę przyznać, że jest to bardzo fajna
i ciekawa inicjatywa, warta kontynuacji
i rozszerzenia zasięgu. A jak zapewniają
twórcy - „WotD 3” już za rok o tej samej
porze.
Fascynacja czaszką jest wynalazkiem
nowożytności, podobnie jak większość
ciemnych wyobrażeń wokół trupów i roz-
kładu (upiory, wampiry, danse macabre
etc.). Czasem można odnieść wrażenie,
że Grecy i Rzymianie w grobach nie gnili,
jedynie śnili swój nieprzespany sen. Już
w najstarszych odkrywanych mogiłach
szczątki ułożone są na boku, w pozycji
typowej śpiącym. Grecki bóg śmierci Ta-
natos był przecież bratem Hypnosa, tego
od snu. Śmierć w wyobrażeniach antyku
była raczej spokojna i łagodna.
Jak by nie było, symboliczna śmierć
porzuciła twarz pięknego, smagłego
bożka i przyjęła oblicze najpierw trupa
w zaawansowanym rozkładzie, a potem
– czaszki. Około XV wieku upowszech-
nia się obraz Upiornej Żniwiarki. Wcze-
śniej żęła ona jedynie mieszkańców
Bretanii i Skandynawii – jako ponury
żniwiarz Ankou – szkielet z kosą, uciele-
śnienie ostatecznego losu człowieka.
Zapraszamy na wieczór poświęcony antologiom grozy
TRUPOJAD
i
POKÓJ DO WYNAJĘCIA
W tym wymiarze czaszka stała się wy-
razistym i sugestywnym emblematem,
który zrobił zawrotną karierę w kulturze.
Była powszechnym elementem estetyki
funeralnej od późnego średniowiecza.
Jako „memento mori” („pamiętaj o śmier-
ci” lub w wersji bardziej osobistej: „tym
byłem, kim ty jesteś, tym będziesz, czym
ja jestem”) pojawia się na licznych gro-
bach i tablicach, epitaiach i kaplicach
cmentarnych. Ponurym przypomnieniem
zdobiąc pulpit ilozofa, eremity, pokutni-
cy, stała się atrybutem wielu świętych
(m.in. Franciszka z Asyżu, Hieronima,
Marii Magdaleny). U stóp krzyża wska-
zuje na ziemski aspekt oiary Zbawiciela
- jako uniwersalny znak i jako metonimia
Golgoty (hebr. „gulgolet” znaczy „czasz-
ka”).
Trudno powiedzieć, co stało się powo-
dem tej bezprecedensowej ekspansji
śmierci gwałtownej i agresywnej, gniją-
cej lub kościstej, uzbrojonej w arsenał
ostrych narzędzi: kosę, sierp, żądło lub
grot? Stało się to około XI wieku, w cza-
sach upowszechnienia chrześcijaństwa
wśród ludów europejskich. Być może
nowa religia, wraz ze swą gwarancją
zmartwychwstania, rozbudziła nieopa-
nowany sprzeciw wobec doczesnych
przemian, jakim podlegają ludzkie zwło-
ki? Na to zaś nałożyły się, nie do końca
wyparte, pogańskie przekonania o de-
monicznych zmarłych i ich zagrażającej
żywym egzystencji?
z udziałem
ŁUKASZA ORBITOWSKIEGO
ROBERTA CICHOWLASA
ŁUKASZA RADECKIEGO
KAZIMIERZA KYRCZA JR
Spotkanie odbędzie się 10 listopada o godz. 18.00 w mrocznych piwnicach Dworku
Białoprądnickiego, - Kraków ul. Papiernicza 2.
Wśród programowo rozlicznych atrakcji przewidziano straszenie, ćwiartowanie
i torturowanie przybyłych na miejsce horrormaniaków.
Tydzień z trupami, czyli...
42252131.002.png
Czaszka jest – wedle wielu badaczy
– zakończeniem egzystowania zmarłe-
go w świadomości danej wspólnoty, jako
istoty obcej, niepokojącej i zagrażają-
cej żywym. Gdy pojawia się kościotrup,
ustaje rozkład, przemiana najbardziej
niepokojąca ludzkość. Czaszka traci
cechy indywiduum, nie przeobraża się
już, przywodzi na myśl trwałość kamie-
nia. Lecz chyba nie sen kamienny? Gdy
otworzymy grób po odpowiednim czasie,
nie znajdziemy tam zmarłego ułożonego
na wieczny spoczynek z zamkniętymi
powiekami. Głowa szkieletu ma prze-
pastne spojrzenie pustych oczodołów,
oczu już nie ma - gałki oczne, „okna du-
szy”, rozkładają się najszybciej. Szybko
znika też nos, również związany z izycz-
ną indywidualnością człowieka („odpadł
ci jej czubek nosa...” – głosiła „Rozmowa
mistrza Polikarpa ze śmiercią”, a „Ca-
marde” – „Płaskonosa” brzmiało jedno
z pierwszych francuskich określeń
kostuchy). Kolejnym rzucającym się
w oczy atrybutem stały się wyekspono-
wane zęby układające się w uśmiech -
jest to grymas pełen sarkazmu, drwiny
- element, który znalazł odbicie w tym,
co nazywamy czarnym humorem lub
makabreską.
teckiej. Demon podziemi Mictlantecuthli
miał wygląd olbrzymiego szkieletu i nie-
pohamowany apetyt na ludzkie mięso.
Zwłaszcza na oczy, które na przystawkę
wydłubywał oiarom. Groźny władca Mic-
tlanu staje się potworem nawiedzającym
ponurą osadę w powieści Grahama Ma-
stertona „Wyklęty” („The Pariah”, wyd.
polskie Amber, Warszawa 1992). Angiel-
ski pisarz zintensyikował jego złowrogi
image, przedstawiając jako wielki szkie-
let złożony z wielu ludzkich kości, które-
go głowa składała się z setek zwykłych
czaszek. Maska tegoż bożka pojawia się
też zapewne na azteckich medalionach,
które są powodem klątwy nałożonej na
okręt w ilmie „Piraci z Karaibów. Klątwa
Czarnej Perły”. Powtarzają zaś jego zło-
wrogi uśmiech nie tylko zmieniające się
pod wpływem uroku oblicza załogantów
tytułowego okrętu, ale też powiewająca
na najwyższym z masztów piracka ban-
dera, Jolly Roger.
ka”), w wersji potrójnej (u Christophera
Condent), z klepsydrą (Emanuela Wyn-
ne), z motywem serca (lagi Johna Quel-
cha i Steda Bonneta) i wielu innych.
jąc wrogów: z nami lub przeciwko nam.
Taki zaś los czeka (rzeczywistych lub
wyobrażonych) przeciwnych.
Ze względu na konsekwentne spełnianie
tych obietnic czaszka zakończyła egzy-
stencję formacyjnego emblematu wraz
z SS. Powróciła w łagodniejszym kon-
tekście przy schyłku lat siedemdziesią-
tych i w latach osiemdziesiątych - po-
przez plastykę towarzyszącą muzyce
hardrockowej i heavymetalowej. Uciele-
śniła - być może - ideę muzyki odartej ze
wszystkiego, co dotychczas akceptowal-
ne, a także pewną tanatoilę charaktery-
styczną dla jej fanów. Nawet jeśli nadal
funkcjonowała jako ostrzeżenie, to tylko
przed nadmiarem dźwięków i decybeli
dla uszu innej wrażliwości.
Maska z kości
Ale formacje lądowe, bardziej lub mniej
oicjalne, nie czuły się gorsze. Te o przy-
pisanej aurze „najbitewniejszych”, żyją-
cych ze śmiercią za pan brat, przydały
sobie sugestywny emblemat do różnych
części munduru. Były to m.in. niektóre
z oddziałów czarnosecińców, a także
pruska i niemiecka kawaleria (sławni
„huzarzy śmierci”, także w wersji rodzi-
mej biorący udział w wojnie polsko–bol-
szewickiej), której tradycje - łącznie ze
złowieszczym godłem - przejęły potem
wojska pancerne Wehrmachtu (czaszka
na patkach kołnierzy). Najsławniejszą
stała się oczywiście trupia głowa na
otokach czapek SS, a w dywizji Waffen
- SS „Totenkopf” także na patkach. Ro-
ześmiana czaszka z piszczelami pojawi-
ła się już u samego początku hitleryzmu
w Niemczech, używana najpierw przez
SA (oddział Kurta Ludecke - w centrum
swastyki na opasce naramiennej). Osła-
wione insygnium mocowała u czapek
grupa gwardzistów Hitlera - Stabswa-
che, w czasie puczu monachijskiego
w 1923 roku przemianowana na osobi-
sty oddział szturmowy (Stosstrup) przy-
szłego wodza. Twórca oddziałów SS
(w 1925 roku), ochroniarz i kierowca Hi-
tlera, Julius Schreeck wprowadził trupią
główkę na czarną czapkę marynarską,
jakiej początkowo używały formacje
Schutzstaffeln. Jednak najodpowied-
niejsze tło uzyskała po modernizacji od-
działów przez wielkiego Reichsfuehrera
Heinricha Himmlera: na otoku charakte-
rystycznej („siodłatej”) czapki jednolicie
czarnego munduru, z modnymi brycze-
sami i czarnym krawatem do brunatnej
lub (w wersji dla oicerów) białej koszuli.
Czerń znakomicie wyeksponowała sre-
brzyste insygnium „Totenkopf”, informu-
„Wesoły Roger” oraz „Totenkopf” to pro-
gnozowane oblicze wroga - więc drugie-
go człowieka. Jednak jakiego człowie-
ka? Czy czaszka mimo swych znaczeń
uniwersalnych pozostaje czyjąś twarzą?
A może jest tego dawnego oblicza śla-
dem? Zagadką zatartego „ja”? Patrząc
na nas ze starego grobowca, z dziury
w podłodze zrujnowanego domu albo
w biologicznym gabinecie zadaje nam
nieustannie pytania dotyczące swojej
tożsamości i egzystencji.
To właśnie morscy rozbójnicy obrali
sobie za godło emblemat agresywnej
śmierci – czaszkę. Około XVI wieku jej
wyszczerzone oblicze zaczyna zdo-
bić okręty piratów i kaprów. Co prawda
najpowszechniejsza nazwa zbójeckiej
bandery wzięła się z francuskiego „joli
rouge” („ładny czerwony” - początkowo
w użyciu była laga krwistej barwy), ale
już wkrótce - dzięki powszechności an-
gielskich piratów - mogło utrwalić się
jakże adekwatne zniekształcenie „Jolly
Roger”. Odtąd wesoły i wszechwładny
Roger tuż przed atakiem wstępował na
maszt, by powiadomić załogę napada-
nego statku: natychmiastowa kapitulacja
albo brak szans na przeżycie. Jakże uni-
wersalny i czytelny sygnał! Dzięki temu
czaszka zyskała ogromną popularność
na niebezpiecznych wodach i pojawiała
się w rozmaitych wersjach: ze skrzyżo-
wanymi piszczelami (najpowszechniej-
szej) lub z orężem (bandera „Calico Jac-
Dawny zmarły stał się anonimowym
przedstawicielem świata podziemi.
Jego oblicze oddaje samą ideę zgonu.
Śmierć jest dzięki szeroko otwartym
oczom wszystkowidząca, wciąż aktywna
i bardzo groźna (zęby), a także wieczna
(czaszka nie rozkłada się). Śmieje się,
bo jest powszechna i wszechwładna,
nikt nie ujdzie jej ostrzu.
Godło wojownika
Taka zagadka jest osią wielu opowie-
ści - w tym klasycznej powiastki grozy
„Wrzeszcząca czaszka” Francisa Marion
Crawforda , gdzie głowa szkieletu oka-
zuje się byłą głową zamordowanej daw-
nej znajomej bohatera. Odgrywa tu ona
rolę upiora-powrotnika, wyobraża nie do
końca uświadomione poczucie odpowie-
dzialności za czyjąś śmierć.
Obraz kostuchy, agresywnej trupiej gło-
wy odbierającej ludziom twarz i zamie-
niającej ich w sobie podobnych, zyskał
najpełniejsze rozwinięcie w mitologii az-
Na pytania dotyczące „zanikłej” indy-
widualności czaszki stara się odpowie-
42252131.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin