Siemianowice Śląskie: Artur T. oddawał wykopane skarby do muzeum, a teraz może pójść do więzienia
Publikacja: 10.06.2011 19:15 | Aktualizacja: 04.10.2011 14:45
Liczył na wdzięczność i sławę. Jeśli nie w całym kraju, to przynajmniej na rodzinnym Śląsku Ale srodze się zawiódł... Artur T. (30 l.), poszukiwacz skarbów z Siemianowic Śląskich, oddał swoje zbiory do muzeum. W "nagrodę" zarzucono mu przywłaszczenia państwowego mienia i paserstwo. Grozi mu za to nawet 5 lat odsiadki
Kordy, strzały, topory, włócznie, strzemiona, ostrogi, krzesiwa, klamry od pasów - zabytki, które pan Artur zaniósł do muzeum, to prawdziwe skarby. Niektóre pochodzą bowiem aż z dziewiątego wieku przed naszą erą. - Przekazałem kolekcję muzeum, żeby ją zabezpieczyć, byłem przekonany, że spełniam obywatelski obowiązek - tłumaczy Artur T. I dodaje, że działał w dobrej wierze. Znaleziska pozyskiwał w różny sposób. Nigdy jednak nie brał do rąk rzeczy niewiadomego pochodzenia.
Dobrej woli pana Artura nie docenił Dominik Abłamowicz (52 l.), dyrektor Muzeum Górnośląskiego. Dar mężczyzny, owszem, przyjął, ale potem złożył na niego donos na policję.
- Jestem niezmiernie wdzięczny za podarowanie tej kolekcji. Jednak są przesłanki, że zabytki, które otzrymaliśmy, zostały pozyskane w sposób nielegalny - przekonuje Dominik Abłamowicz.
Dyrektor nie lubi domorosłych poszukiwaczy skarbów. Nazywa ich plagą. - Przypominają ludzi, którzy chcieliby uchodzić za lekarzy, bo przeczytali kilka książek o medycynie - twierdzi dyrektor.
Teraz pan Artur tłumaczy się policji. Nie uważa się w żadnym razie za pasera. Chciał dobrze, więc liczy na korzystną dla siebie decyzję władz.
Więcejhttp://www.se.pl/wydarzenia/kraj/siemianowice-slaskie-artur-t-oddawal-wykopane-skarby-do-muzeum-teraz-moze-pojsc-do-wiezienia_190108.html?cpage=2&
quinonesa