PUSZCZAŃSTWO.pdf

(61 KB) Pobierz
440225982 UNPDF
PUSZCZAŃSTWO, TAKA NIBY SPECJALNOŚĆ
Bardzo wczesną wiosną wybrałem się na samotną wyprawę w dzikie ostępy krotoszyńskich
lasów, korzystając z dobrej pogody i wolnej do dłuższego czasu chwili oderwałem się od
codzienności, aby złapać orzeźwiający oddech w płuca. Schodząc z utartych ścieżek
maszerowałem zalanymi wodą wiosennymi łąkami, odwiedziłem stare grodzisko, spojrzałem
kolejny raz na dobrze znane mi lasy, łąki, stawy i przypomniałem sobie jak wiele przygód
harcerskich jest związanych właśnie z tymi urokliwymi miejscami.
Wyprawa ta wzbudziła w mojej głowie pewien ferment, którym podzieliłem się z Martą,
redaktorką z Harcownika Wielkopolskiego. Właśnie po tej rozmowie poprosiła mnie o
napisanie artykułu o specjalności puszczańskiej. Oczywiście zgodziłem się ochoczo, bo
przecież temat był wdzięczny i znany mi od podszewki.
Rozpocząłem tradycyjnie od specjalności, że każda drużyna w czymś chce być dobra, że to
jest związane z pasją ludzi i drużynowego, z uprawnieniami itd. itd. Jednak spostrzegłem, że
coś tu nie pasuje, chwila zastanowienia i stop; temat trzeba ująć inaczej. Przecież tak
naprawdę nie ma specjalności puszczańskiej, jeśli zajrzymy do oficjalnych dokumentów
wydanych przez Główną Kwaterę, znajdziemy tam drużyny turystyczne i ekologiczne a
puszczańskich nie.
Więc, o co chodzi, przecież, co jakiś czas słyszymy, że ktoś jednak jest z drużyny harcerzy
leśnych, że mają obrzędowość słowiańską czy też indiańską, że funkcjonują leśnie miana,
wtajemniczenia, nawet, co niektórzy mówią o technikach puszczańskich. Ba nawet większość
rywalizacji na Wędrowniczych Watrach wygrały drużyny, które określają się jako
puszczańskie.
Postawiłem sobie pytanie, czym tak naprawdę jest puszczaństwo?
I tu trzeba się nieco cofnąć w czasie, Ernest Thompson Seton w Ameryce i Robert Baden
Powell w Europie tworząc na początku XX wieku ruchy młodzieżowe szukali jak najbardziej
atrakcyjnej formy wychowawczej dla młodego pokolenia. Ich pomysły były bardzo zbieżne i
wręcz genialne; obaj dżentelmeni nie spojrzeli na wychowanie tak jak czynili to ówcześni z
punktu widzenia belfra, lecz sprawę postawili zupełnie na głowie i ujęli temat z perspektywy
bardzo młodego człowieka. Zrozumieli, że prawdziwą atrakcją jest przygoda, gra, wyprawa
do lasu, podpatrywanie zwierząt, tropienie śladów, skradanie się, a przed wszystkim
nocowanie przy ognisku. Klamrą spinającą wszystkie te elementy było bezpośrednie
obcowanie z naturą, poprzez które można było wychowywać i uczyć bez przymusu
wykorzystując naturalną chęć zdobywania wiedzy i rozmaitych umiejętności przez młodego
człowieka.
Bi-Pi, bo tak zwano w skrócie twórcę skautingu wzbogacił swój pomysł ciekawymi
obserwacjami z licznych podróży po Indiach i Afryce. Nierozerwalnym elementem skautingu
stały się małe grupy, czyli zastępy wzorowane na wielodzietnych hinduskich rodzinach, w
których rolę przywódcy pełnił starszy brat. Z czarnego lądu zaczerpnął niektóre zwyczaje
plemion murzyńskich oparte na próbach charakteru, wtajemniczeniach rodowych i
niesamowitej kulturze.
Ta ogromna mieszanka pomysłów wypróbowana została latem 1907 roku na małej angielskiej
wysepce Browense`a. Właśnie tam w dziewiczej przyrodzie, z dala od miasta, mogąc liczyć
wyłącznie na siebie dwudziestu młodych chłopców podzielonych na zastępy i pod wodzą Bi-
Pi rozpoczęło swoją przygodę ze skautingiem. Niespełna rok później ukazała się wspaniała
książka Roberta Baden Powella pod tytułem „Skauting dla chłopców”. Taką nazwę znają
prawie wszyscy skauci na świecie, ale pod jej oficjalnym tytułem znajdziemy jeszcze jeden
wydawałoby się uzupełniający podtytuł, którzy bardzo dużo wyjaśnia. Brzmi on
„wychowanie dobrego obywatela metodą puszczańską”.
I tu chyba dochodzimy do sedna sprawy, wychowanie skautowe to wychowanie puszczańskie,
bynajmniej tak zakładał Baden Powell. Niestety w zaraniu polskiego skautingu przenoszenie
wzorca angielskiego na grunt polski zagubiło ten wspaniały element wychowania w harmonii
z przyrodą, kładąc zdecydowany nacisk na element patriotyczny i wojskowy. Przypomnijmy,
dla sprawiedliwości i pełnego obrazu, że nasz kraj był wtedy pod zaborami i priorytetem było
odzyskanie niepodległości.
Elementy puszczańskiego wychowania zaczęły jednak pojawiać się w harcerstwie nieco
później w okresie międzywojennym w ramach nurtu Wolnego Harcerstwa i podczas kursów
wigierskich. Nie było to jednak powrót całej organizacji do pierwotnej idei, ale ziarno zostało
zasiane i rozpoczęło kiełkowanie w wielu środowiskach w całej Polsce.
Moje szczęście było ogromne, bo na swojej drodze harcerskiej trafiłem do środowiska, które
sięgało korzeniami lat dwudziestych ubiegłego wieku a los mu sprzyjał dając dobrych
instruktorów. W połowie lat osiemdziesiątych, gdy trafiłem do krotoszyńskiego „SKAUTA”
oczywiste były w tym środowisku takie zajęcia jak cotygodniowe zbiórki terenowe, częste
biwakowania pod namiotami, gry tropicielskie, obserwacje i zwiady, wędrówki, nocowania
bez namiotów, samotności w ramach tzw. „małych trzech piór” i jeszcze na dodatek cała
wielobarwna gama obrzędowości opartej na wzorcach skautowych. Chodziliśmy na zbiórki z
laskami skautowymi, dbaliśmy o równe umundurowanie i buty, każdy bardzo cenił swój leśny
nóż i ekwipunek trapera.
Wtedy jako młody zastępowy nie miałem zielonego pojęcia, co to jest puszczaństwo, ale
zauważałem, że drużyna nasza różni się nieco od pozostałych środowisk w hufcu. Z czasem
zostałem drużynowym i instruktorem, poznałem historię harcerstwa, dogłębnie metodę i
poszczególne metodyki a także wiele różnych środowisk w całej Polsce. Dopiero z
perspektywy mijających lat zrozumiałem w czym tkwił sukces mojego środowiska. Tak
naprawdę nie stosowaliśmy w swojej pracy żadnej specjalności, my po prostu
wprowadziliśmy w życie to, co zostało zapisane przez Baden Powella i Ernesta Thompsona
Setona w ich książkach.
Dzisiaj możemy poszczycić się wieloma honorowymi tytułami, reprezentowaniem hufca,
chorągwi i całego ZHP w kraju i za granicą, ale najbardziej cenne są wspaniałe chwile
wtajemniczania nowych pokoleń w świat przyrody, które pozwalały rozwijać moc charakteru,
siłę fizyczną, twórcze myślenie, działanie w zespole, stwarzały okazję, aby przełamywać
bariery i słabości a nade wszystko uczyły życia ze zrodzoną w harcerstwie pasją.
I tak zupełnie na podsumowanie, czym jest puszczaństwo i czy istnieje coś takiego jak
specjalność puszczańska?
Na mój specyficzny sposób myślenia puszczaństwo jest nierozerwalnie związane z metodą
skautową, kładzie szczególny nacisk na szacunek dla przyrody w każdym jej objawieniu,
zakłada, że wychowanie, aby mogło być skuteczne musi odbywać się w otoczeniu naturalnym
gdzie rozwija się młody człowiek w sposób wszechstronny i pełny.
Natomiast tego czy puszczaństwo jest specjalnością do końca pewnie nikt nie rozstrzygnie,
każde środowisko patrzy na ten temat ze swojego punktu widzenia i inaczej to ujmuje. Można
jednak powiedzieć o dziesiątkach umiejętności rozwijających się w trakcie zajęć leśnych, o
tym, że wiele drużyn ma wspaniałą i rozbudowaną obrzędowość, ale czy to jest już
specjalność, czy może to wyjątek, który powinien być regułą oceńcie sami.
Drużynowy 23 DSH „SKAUT”
Hufiec Krotoszyn
hm Krzysztof Manista HR
Zgłoś jeśli naruszono regulamin