One stupid person.doc

(129 KB) Pobierz

Autor: quixotic-hope

Adres oryginału: http://www.fanfiction.net/s/2760313/1/

Zgoda: jest

Beta: Veronique i Morgan

Gatunek: Autorka zaznaczyła Romans/Angst, wiec niech tak będzie.

Ostrzeżenia: R, wulgaryzmy, lekki non-canon

 

“Wzmacniasz wokół siebie wszystkie te bariery. Tworzysz całą tę zbroję przez lata, żeby nic nie mogło cię zranić. Wtedy jeden głupiec, nie różniący się niczym od innych głupców, wdziera się w twoje głupie życie…”

Rose Walker

 

 

Rozdział I: Plan

 

- Czyś ty kompletnie oszalał?

Severus Snape siedział na swoim miejscu naprzeciwko dyrektora, a jego usta były zaciśnięte w cienką linię, chroniąc się przed otwarciem z powodu szoku. Dyrektor zaś rozłożył się wygodnie na fotelu i obserwował wściekłego mężczyznę.

- Severusie, nie patrz tak na mnie – upomniał go dyrektor. – Teraz, kiedy Voldemort wie, że jesteś szpiegiem, nie będziesz już dla nas tak użyteczny jak dotychczas.

- A jak właściwie byłbym dla ciebie użyteczny, jeżeli miałbym siedemnaście lat? – dociekał Severus. Zdecydowanie nie podobał mu się kierunek, jaki obrała ta rozmowa.

- Severusie, wiesz tak dobrze jak ja, że coś złego dzieje się z Harrym – odrzekł spokojnie Dumbledore.

Severus prychnął. Powinien był wiedzieć, że ma to coś wspólnego z cholernym Chłopcem-Który-Przeżył. Dumbledore zmarszczył brwi i kontynuował:

- Od kilku miesięcy wygląda, jakby miał depresję. Jego przyjaciele powiedzieli mi, że nie wiedzą, w czym tkwi problem, a ja widzę, że coś jest nie tak. Chcę zapisać cię do Hogwartu jako ucznia. Zaprzyjaźnisz się z Harrym i będziesz mnie informował o tym, co robi. Zrozumiałeś?

- Dlaczego wilkołak nie może tego zrobić? – nie chciał dać za wygraną Severus. – Jest przynajmniej przyjacielem tego bachora. Dlaczego właśnie ja powinienem się z nim zaprzyjaźnić?

- Remus jest teraz potrzebny w Zakonie, a ty byłeś szpiegiem przez dwadzieścia lat – delikatnie odparł Dumbledore. – Jestem przekonany, że zdołasz pozyskać sobie chłopca.

- Oczywiście, mogę „pozyskać sobie chłopaka” – warknął Snape. – Wszystko co muszę zrobić to nadskakiwać mu tak jak reszta jego fanclubu. Pytałem, w jaki sposób powinienem zdobyć jego zaufanie?

Dumbledore zamyślił się.

- Może spróbujesz traktować go jak normalnego człowieka? – zasugerował. – Prawie wszyscy traktują go jako ikonę. Jestem pewny, że doceni osobę, która będzie chciała go znać dla niego samego.

Severus szybko zmienił parsknięcie w kaszel.

- Bardzo dobrze – westchnął. – Widzę, że moje zdanie nie liczy się w tej kwestii. Co zamierzasz zrobić, aby to się udało?

- Wspaniale! – powiedział Dumbledore, zacierając ręce. – Chciałbym żebyś zaczął warzyć eliksir natychmiast. Pojedziesz pociągiem tak jak reszta uczniów. Spróbuj zaprzyjaźnić się z Harrym jak najszybciej. Ogłosimy, że jesteś studentem z wymiany zagranicznej i zostaniesz przydzielony do Gryffindoru.

- Nie mogę się doczekać – odparł sarkastycznie Severus.

 

 

 

 

 

Rozdział II: Samotność

 

Harry Potter miał depresję.

 

Nic w jego życiu nie mogło być proste, prawda? Od urodzenia miał przeciwko sobie złego psychopatę, krewnych, którzy przez całe życie starali się uczynić go tak nieszczęśliwym jak to tylko możliwe, oraz dwoje najlepszych przyjaciół, którzy, zajęci swoim nowym związkiem, zdawali się w ogóle nie zwracać na niego uwagi. Och, odkrył również, że jest gejem. Nie tylko był gejem, ale spostrzegł, że czuje miętę do swojego złego, otłuszczonego Mistrza Eliksirów.

 

Harry westchnął, patrząc przez okno domu na Privet Drive. Wiedział, że powinien powiedzieć Ronowi i Hermionie o tym, iż jest gejem, ale nie miał pojęcia, w jaki sposób zareagują. Przypuszczał, że Ron wkurzy się na niego, ale nie był pewny co do reakcji Hermiony. Wydawała się być bardziej wyrozumiała, ale to nie oznaczało, że będzie go popierać.

 

Cześć, jestem zakochany w Snapie. Jak minęło wam lato? Och tak, nic mi nie będzie. Pomyślał nieszczęśliwie Harry.

 

Nie widział sensu w mówieniu im, że jest zakochany w Snapie - nawet, jeśli planował im powiedzieć, iż jest gejem. Był świadomy, że Snape nigdy go nie pokocha. Mistrz Eliksirów był tak inteligentny, tak sarkastyczny, tak piękny, że Harry nie miał u niego szans.

 

Chłopiec odsunął się od okna i zaczął się przebierać w pidżamę. Co z tego, że Snape nigdy go nie pokocha? Harry go nie potrzebuje. Zapomni o starszym mężczyźnie i znajdzie kogoś, kto będzie zdolny obdarzyć go uczuciem. W końcu, na planecie istnieje ponad sześć miliardów ludzi. Jeden z nich na pewno zauważy, że Harry jest coś wart.

 

Prawda?

 

 

 

 

 

Rozdział III: Zapoznanie

 

W pociągu Hogwarts Express Harry szybko znalazł pusty przedział i usiadł. Ron i Hermiona byli zajęci obowiązkami prefektów i poprosili go o zajęcie dla nich miejsc. Harry zastanawiał się, czy w ogóle przyjdą, ale szybko odgonił tą myśl. Stwierdzając, że nie ma nic lepszego do roboty, wyciągnął książkę z kufra i zaczął czytać.

Kilka minut później Harry usłyszał pukanie. Podniósł wzrok, by zobaczyć otwierające się drzwi do przedziału. Musiał zacisnąć zęby, aby nie gapić się z otwartymi ustami. Przed nim stał ubrany na czarno chłopiec w jego wieku z ciemnobrązowymi włosami opadającymi na ramiona, które zdaniem Harry'ego wyglądały na bardzo miękkie. Oczy chłopca miały ciemnobrązowy kolor i idealnie pasowały do włosów. Był wyższy od Harry'ego o kilka cali. Harry przełknął ślinę.

– Czy ktoś tu siedzi? – zapytał nieznajomy.

– Para moich przyjaciół pojawi się później, ale jak najbardziej możesz się przysiąść – powiedział Harry, gdy jego mózg znów zaczął pracować.

– Dziękuję – twardo odrzekł chłopiec, siadając naprzeciw Harry’ego.

– Jestem Harry – przedstawił się. Nie chciał mówić swojego nazwiska, dopóki nie musiał. – Nie widziałem cię tu wcześniej, a wyglądasz za staro na pierwszoroczniaka.

Jestem za stary żeby w ogóle być w szkole – pomyślał gorzko Severus. Zauważył, że Harry nie podał mu swojego nazwiska i natychmiast upomniał siebie, że bynajmniej go to nie ciekawi. Na głos powiedział:

– Ponieważ jestem. Nazywam się Alan Rickman. Mam siedemnaście lat.

– Ja też – odparł Harry z wzrastającym zainteresowaniem. – Skąd się przenosisz?

Mały, wścibski dureń – pomyślał Severus. – Z Francji. Moi rodzice zostali zamordowani. Przeniosłem się tutaj z moim wujem – wyrecytował.

– Przepraszam – powiedział Harry, wracając myślami do swojego życia i mając nadzieję, że wuj Alana jest nieco milszy niż jego własny. Wiedząc, że chłopiec nie będzie chciał rozmawiać o swoich rodzicach, zapytał. – Jaka jest Francja?

– Cóż, ludzie są tam mniej skłonni do wtykania nosa w nie swoje sprawy – odpowiedział ostro Severus.

Harry zarumienił się i spojrzał w dół na swoje dłonie. Załapał aluzję. – Przepraszam – wymamrotał i wrócił do czytania.

Severus zobaczył Harry'ego, wpatrującego się w książkę i westchnął. Naprawdę nie powinien być tak niemiły dla chłopca, z którym miał się zaprzyjaźnić.

– Nie masz za co mnie przepraszać – odparł Severus, przełykając tyle swojej dumy, ile tylko mógł. – Nie lubię myśleć o moim dawnym życiu. Cóż, przynajmniej jest w tym trochę prawdy.

– Potrafię to zrozumieć – powiedział Harry.

Gówno rozumiesz - prychnął Severus, ale mądrze zdecydował się tego nie mówić.

– Nie powiedziałeś mi swojego nazwiska – zauważył Severus. Zobaczył jak Harry wzdycha i uniósł brew.

– Potter – powiedział cicho Harry, obserwując reakcję Severusa.

Prawdopodobnie chce zobaczyć jak bardzo będę się na niego gapił – pomyślał cynicznie Severus. Cóż, niech spieprza, jeśli myśli, że będę to robił.

– Słynny Harry Potter? – zapytał kpiąco.

– Ty to powiedziałeś – odparł Harry, wyglądając raczej na przygnębionego, gdy spoglądał znad książki.

Severus stwierdził, że Harry był przygnębiony, ponieważ mu nie nadskakiwał. Jego spojrzenie padło na książkę, którą Harry czytał i musiał walczyć z parsknięciem śmiechu. Potter uczył się poza lekcjami? Nie mógł w to uwierzyć. Decydując się na razie ignorować Pottera (mimo wszystko miał cały rok, aby poznać dzieciaka), Severus wyciągnął własną książkę i zaczął czytać.

 

***

 

Harry i Severus siedzieli we względnej ciszy przez następną godzinę, zanim drzwi do przedziału otworzyły się i Ron z Hermioną weszli do środka. Oboje byli zdziwieni, znajdując kogoś jeszcze oprócz Harry'ego w przedziale.

– Cześć – powiedział Harry, ignorując ich zdumione twarze. Podążył za ich spojrzeniem do chłopca, siedzącego naprzeciwko i powiedział. – To jest Alan Rickman. Przeniósł się tutaj z Francji. Alan, to są moi przyjaciele: Ron Weasley i Hermiona Granger.

Severus ugryzł się w język, powstrzymując się przed stwierdzeniem, jak niegrzeczne było przedstawianie jego z imienia i nazwiska bez pozwolenia. Skłonił głowę w kierunku dwójki i wrócił do czytania swojej książki.

– Och! Byłam we Francji kilka lat temu! Czyż nie jest tam cudownie? – zapytała Hermiona ochoczo, siadając obok Severusa.

– Tak przypuszczam – odparł Severus bezmyślnie, odwracając stronę książki. Hermiona najwyraźniej nie zauważając aluzji, mówiła dalej.

– Byłam tam z rodzicami. Oczywiście zwiedziliśmy Luwr, Wieżę Eiffel’a i Muzeum d’Orsay. Byłeś w którymś z tych miejsc? Jestem pewna, że tak. Czy nie kochasz Francji? Dlaczego wyjechałeś?

– Ponieważ moi rodzice zostali zamordowani – ostro odparł Severus, skutecznie uciszając Hermionę. Harry zagryzł wargę, starając się nie roześmiać, gdy zobaczył wyraz jej twarzy. Severus zauważył rozbawienie, które przemknęło przez twarz Harry'ego, lecz go nie skomentował.

– Och – powiedziała Hermiona, czując się nagle bardzo nie na miejscu. – Przepraszam.

Severus starał się nie wyglądać na rozbawionego. Mimo wszystko powinien być strapiony myślą o rzekomej śmierci rodziców. W przedziale nastała niezręczna cisza.

– Więc Harry, czy słyszałeś już dobre wieści? – zapytał Ron, wyraźnie starając się zmienić temat.

– Nie, a co się stało?

– Snape zniknął! – wyjaśnił radośnie Ron.

Harrym targały sprzeczne emocje. Z jednej strony czuł ulgę, że Snape'a nie będzie. Mistrz Eliksirów, gdy tylko był w pobliżu, robił wszystko, by Harry czuł się tak mały i nieudolny jak to tylko możliwe, a to zawsze powodowało ból w jego piersi. Z drugiej strony, Harry nie był pewien, czy jest gotowy na rozpoczęcie roku szkolnego bez Snape'a. A co jeśli on nigdy nie wróci? Co jeśli Harry już go nigdy więcej nie zobaczy? Nie wiedział, czy sobie z tym poradzi.

Severus nie byłby zaskoczony, widząc falę ulgi w oczach Harry'ego. To, co go zdziwiło, to widok przytłaczającego smutku i strachu. Co niby na tej ziemi mogło go tak zasmucić? Nie powinien być szczęśliwy, że jego złośliwy profesor nie będzie już dłużej w pobliżu?

– Wydaje mi się, ze niezbyt lubicie tego Snape'a? – zapytał Severus, zainteresowany tym, co ta trójka może mieć do powiedzenia.

– To drań – powiedział zaciekle Ron. – Jedyne, co potrafił robić to krytykować i odbierać punkty bez powodu. Chyba, że byłeś Ślizgonem. Traktował ich, jakby byli prezentem od Merlina dla świata lub czymś podobnym. A jego włosy były okropnie tłuste. Powinieneś to zobaczyć! Wyglądał, jakby nigdy nie brał prysznica albo…

– Zamknij się!

Cała trójka obróciła się, spoglądając na Harry'ego ze zdumieniem. Chłopiec zrobił się czerwony na twarzy, lecz nikt nie wiedział czy ze złości, czy ze wstydu.

– On nie był draniem – z zapałem zaczął dyskusję Harry. – Tak, krytykował i odbierał punkty i tak, traktował Ślizgonów lepiej niż kogokolwiek innego, ale też bardzo dużo nas nauczył. A twoje włosy też byłyby tłuste, gdybyś spędzał całe dnie nad kociołkiem!

Hermiona, Ron i Severus oniemieli ze zdumienia.

Potter mnie nie nienawidzi? – pomyślał Snape.

Co do cholery dzieje się z Harrym? – zdziwił się Ron.

Hermiona jedynie posłała mu zamyślone spojrzenie.

Czując na sobie spojrzenia wszystkich, Harry zaczerwienił się jeszcze bardziej. Nie miał zamiaru mówić tego wszystkiego. Po prostu nie mógł znieść tego, że Ron tak źle wyrażał się o Snapie. Decydując się ignorować towarzyszy, Harry wcisnął się bardziej w siedzenie i wrócił do czytania. Ron spojrzał na Hermionę, która wzruszyła ramionami.

– Chodź – powiedziała, ciągnąc Rona za rękę. – Idziemy patrolować korytarz.

Ron kiwnął głową i podążył za Hermioną, zatrzymując się jedynie by posłać Harry’emu dziwne spojrzenie. Zostawili Harry'ego i Severusa samych.

– Kim był Snape? – zapytał Severus. Zobaczył, że Harry znów się rumieni i zmarszczył brwi. Co się dzieje z Potterem?

– Jest… b–był naszym Mistrzem Eliksirów – powiedział cicho Harry, nie patrząc na Alana. – Był także Opiekunem Slytherinu.

Severusa zdziwiło to, że Harry nazwał go „Mistrzem Eliksirów” zamiast „Profesorem Eliksirów”, ale nic nie powiedział.

– Twój przyjaciel Weasley wydaje się nim gardzić. Dlaczego ty tego nie robisz?

Harry westchnął. To było trudne pytanie: między innymi dlatego, że nie mógł odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Zerkając w górę zobaczył ciekawość i coś jeszcze, coś nie do odczytania w tych drugich oczach. Poczuł potrzebę bycia szczerym. Cóż, przynajmniej po części.

– Nienawidziłem go przez chwilę. Potem zrozumiałem, że on nie jest taki zły, jak wszyscy myślą – widząc brew Alana podnoszącą się do góry, Harry sprecyzował. – To znaczy, rozumiem, dlaczego wszyscy go nienawidzą, ale to tylko… On uratował mi życie kilka razy. Nie zdawałem sobie wtedy z tego sprawy, ale to zrobił. Wiem, że nie chciał, to znaczy, facet mnie nienawidzi…

Severus zdziwił się, widząc smutek w oczach Harry'ego, gdy ten powiedział ostatnie zdanie. Czy Potter naprawdę może być nieszczęśliwy, ponieważ Snape go nienawidzi? Harry potrząsnął głową i znów zaczął mówić.

– W każdym razie uratował mnie. Nigdy mu za to nie podziękowałem. On nigdy, nigdy nie traktował mnie lepiej tylko dlatego, że jestem sławny. Cóż, właściwie to traktował mnie gorzej, ale to było lepsze od tych wszystkich ludzi, którzy mi nadskakują. Chciałbym tylko, żeby mnie tak nie nienawidził – dodał cicho Harry. Uświadamiając sobie, że znowu powiedział za dużo, zarumienił się i z powrotem podniósł swoją książkę.

Severus gapił się w szoku na Harry'ego. Potter nie chciał, żeby mu nadskakiwano? To musi być jakiś żart. Potter uwielbia być w centrum uwagi. W co on gra? Dlaczego powiedział, że chciałby by Snape go nie nienawidził? Chyba jego opinia o chłopaku nie znaczy tak wiele.

Severus zdał sobie sprawę z tego, że jedno popołudnie z chłopcem zdołało go tak zażenować, jak jeszcze nic w jego życiu. Widząc, że Harry wrócił do czytania, Severus podniósł własną książkę i spuścił wzrok. Z jakiegoś powodu jednak, nie mógł się skoncentrować. Jego umysł ciągle wracał do poprzedniej rozmowy, do tego co powiedział Harry. Chciałbym tylko, żeby mnie tak nie nienawidził. Co do cholery jest z nim nie tak?

 

***

 

Kilka godzin później byli w Hogwarcie. Severus podążył za Potterem i jego przyjaciółmi do powozów i usiadł obok niego. Zauważył, że Weasley i Granger siedzieli dziwnie blisko siebie. Ich dłonie były ciasno splecione między nimi. Potter gapił się przez okno ze smutnym wyrazem twarzy.

Może Albus miał rację – przyznał Severus – Może on ma depresję?

Gdy powozy zajechały pod szkołę, Severus zostawił Pottera i jego przyjaciół, by poszukać Minerwy. Znalazł wicedyrektorkę prowadzącą pierwszorocznych po schodach. Uśmiechnęła się, gdy go zobaczyła. Severus zmarszczył brwi.

– Ach, pan Rickman. Dziękuję, że pan do nas dołączył. Właśnie zmierzaliśmy na Ceremonię Przydziału – powiedziała, a błysk rozbawienia w jej oczach mógłby konkurować z tym dyrektora.

– Nie mogę się doczekać – odparł krótko. Zobaczył innych uczniów, patrzących na niego ze zdziwieniem i stłumił ironiczny uśmieszek.

– Tędy proszę – powiedziała McGonagall, prowadząc uczniów do Wielkiej Sali. Tiara Przydziału już tam na nich czekała. Dumbledore wstał, uśmiechając się do Severusa.

– Panie i panowie, zanim zaczniemy Przydział, chciałbym wam coś przekazać. To jest Alan Rickman – powiedział Dumbledore, wskazując na Severusa. Ten kiwnął głową i obrzucił dyrektora zimnym spojrzeniem. Dumbledore lekko się uśmiechnął. – Zdecydował się spędzić ostatni rok swojej edukacji tutaj - w Hogwarcie. Najpierw on zostanie przydzielony, a dopiero później pierwszoroczni tak jak normalnie. Wierzę, że zrobicie wszystko, by tak jak pierwszoroczni, poczuł się tu jak w domu.

Severus patrzył ze złością na Dumbledora, idąc w kierunku Tiary Przydziału. Iskierki w oczach dyrektora tylko go bardziej irytowały. Westchnął z rezygnacją, z wdziękiem usiadł na stołku i nałożył sobie Tiarę na głowę. Jego dom był już oczywiście ustalony, ale musiał zachować przynajmniej pozory bycia przydzielonym.

– Więc, panie Snape. Dobrze pana znowu widzieć – powiedziała Tiara. Severus zmarszczył brwi na myśl, że Tiara mogłaby powiedzieć kim był, właściwie bez patrzenia na niego. – Gotowy na wyzwanie bycia Gryfonem?

– Och, odwal się – pomyślał z irytacją Severus. – Skończmy to już.

– Och, bardzo dobrze – westchnęła Tiara. – GRYFFINDOR!

Gryffindor zaczął klaskać, chociaż Severus mógł przysiąc, że nie wyglądali tak przyjaźnie jak zazwyczaj. Może miało to coś wspólnego z jego strojem? Bez słowa Severus ściągnął Tiarę i udał się w kierunku stołu Gryffindoru, siadając obok Pottera. Tylko on wydawał się być zadowolony z nowego współdomownika.

– Miło cię znów widzieć – uśmiechnął się Harry.

– Chciałbym powiedzieć to samo – odparł Severus. Zobaczył znikający uśmiech Harry’ego i poczuł się winny. – Twoi koledzy nie wydają się mnie zbytnio lubić – dodał, mając nadzieję zatrzeć złe wrażenie po ostatnim komentarzu.

– Wszyscy przypuszczali, że będziesz przydzielony do Slytherinu – powiedział mu Harry. – Piorunowałeś wzrokiem Dumbledora – dodał, jakby chciał się wytłumaczyć.

– Naprawdę? – zapytał Severus z fałszywą niewinnością. Ku jego zaskoczeniu Harry zachichotał.

– Tylko trochę – odpowiedział Harry.

Severus nie wiedział, co ma myśleć. Zaprzyjaźnienie się z Potterem naprawdę miało być takie łatwe? Może będzie w stanie szybko odkryć, co jest nie tak z chłopcem, a wtedy mógłby wrócić do uczenia w przyszłym semestrze. Tak - zdecydował Severus - mimo wszystko, może to nie będzie takie trudne…

 

 

 

 

 

Rozdział IV: Zmieniając punkt widzenia

 

Severus skrzywił się. Erica Ingram została zatrudniona na jego miejsce nauczyciela eliksirów, na które w ogóle się nie nadawała. Podawała błędne informacje, nie była w stanie odpowiedzieć na proste pytania i ciągle wydawała się być zdenerwowana. Severus czerpał ogromną przyjemność z zadawania jej trudnych pytań, na które wiedział, że nie znała odpowiedzi. Patrzenie jak się skręca, było teraz jego jedyną rozrywką. Nienawidziła go, tego był pewien, ale nie dbał o to. Albus powinien pomyśleć o tym, co robi, zanim zatrudnił tę kobietę.

- Eliksir, który będziecie robić znajduje się na stronie dwudziestej piątej. Wszyscy połączcie się w pary i zaczynajcie – powiedziała Ingram. Usiadła za biurkiem (moim biurkiem, pomyślał wściekle Severus) i zaczęła czytać Czarownicę.

- Chciałbyś być moim partnerem?

Severus przeniósł swoje spojrzenie z Ingram prosto na szmaragdowozielone oczy. Mrugając, zdał sobie sprawę, że w ogóle nie słuchał tego, co mówił Potter.

- Proszę?

- Zapytałem, czy chcesz być moim partnerem – powtórzył Potter, wyglądając na lekko podenerwowanego.

Severus zobaczył, że wszyscy już połączyli się w pary za wyjątkiem niego, Pottera, Longbottoma i Finnegana. Decydując się wybrać mniejsze zło, Severus przytaknął Potterowi.

- Dobrze, chcesz żebym przyniósł składniki?

- Jeśli to sprawi, że poczujesz się użyteczny – przyznał Severus, otwierając książkę na wyznaczonej stronie i sprawdzając, jaki eliksir mają zrobić: eliksir leczniczy. Severus westchnął. Był w stanie go poprawnie uwarzyć, odkąd miał osiem lat.

Obserwował Pottera, gdy ten przyłączał się do kolegów z klasy przy szafce ze składnikami. Doszedł do wniosku, że to będzie dobry moment, aby go poobserwować, gdy warzy eliksir, nie mając swojego złośliwego profesora nad głową. Chłopak wrócił z naręczem składników i ostrożnie położył je na ławce.

- Dobrze, co najpierw? – zapytał Harry, spoglądając na książkę. Severus milczał, Harry podniósł wzrok. Severus stał dokładnie tak samo jak wtedy, gdy ten go zostawił. Otwarta książka leżała przed nim, lecz on nawet nie wysilił się, by przeczytać co powinni zrobić.

- Masz zamiar mi pomóc? – zapytał Harry. – Nie jestem zbyt dobry z eliksirów, więc jeśli chcesz zdać, to proponuję żebyś się przyłączył.

Słynny Potter przyznaje, że nie jest w czymś dobry? Pewnie chce żebym zrobił wszystko, stwierdził Severus.

- Nie dbam o swoje oceny – odparł płasko Severus. Obserwował Harry’ego, który obrzucił go kalkulującym spojrzeniem, zanim potrząsnął głową i wrócił do eliksiru.

- W takim razie w porządku – Harry przeczytał pierwszą wskazówkę, wziął nóż i zaczął siekać korzeń mniszka lekarskiego. Severus skulił się.

- Co robisz?

Harry spojrzał na niego zdziwiony.

- Kroję korzeń na plasterki.

- To nie jest krojenie na plasterki tylko siekanie!

- Jest różnica? - zapytał zdziwiony Harry.

- Oczywiście, że jest różnica! – odciął się Severus. – Nic dziwnego, że jesteś marny z eliksirów. Nie masz nawet pojęcia o różnych technikach krojenia!

Harry wzdrygnął się, słysząc szorstki ton u drugiego chłopaka. Alan, gdy krzyczał, przypominał mu o Snapie. Kręcąc głową, Harry spojrzał na niego, starając się wymyślić odpowiedź.

- Nie zdawałem sobie sprawy, że to ważne – powiedział. – Zwykle gotowałem u mojej ciotki i wuja. Tam nie ma znaczenia, jak coś kroisz skoro wszystko i tak trafia do jednej miski.

- Cóż, to nie jest kuchnia – warknął Severus, starając się uspokoić i mówić do Pottera bardziej jak uczeń, a nie nauczyciel. – Przy eliksirach technika jest bardzo ważna.

- Więc, jak ty byś pokroił ten korzeń na plasterki? – zapytał Harry. Severus był zaskoczony, słysząc szczerość w jego głosie. On naprawdę chciał się czegoś nauczyć o eliksirach.

Severus wziął swój nóż i parę nowych korzonków. Jeden dał Harry’emu, a drugi zatrzymał dla siebie.

- Do krojenia korzeni na plasterki potrzeba dużo więcej cierpliwości niż do siekania. Musisz się postarać by były tak cienkie, jak to tylko możliwe bez rozrywania ich – Severus powoli kroił korzeń na plasterki. Oczywiście mógł je pokroić w o wiele krótszym czasie, ale chciał mieć pewność, że Harry zobaczy jak to się robi. – Widzisz? Teraz ty.

Harry podniósł nóż i powoli naśladował ruchy kolegi. Jego korzeń, pomimo iż nie idealny, był jednak dużo cieńszy niż chwilę temu.

- Tak lepiej – powiedział Severus, zachęta zostawiła w jego ustach przykry smak. - Spróbuj kroić go trochę cieniej.

Harry robił wszystko według wskazówek Alana i szybko odkrył, że krojenie korzeni na plasterki nie jest tak trudne, jak mu się wydawało. Zobaczył, jak Alan kiwa głową z zadowoleniem i poczuł się z siebie dumny. Pokroił na plasterki odpowiednią ilość korzenia i spojrzał na drugie polecenie: pokroić w kostkę funt strączków sopophorusa.

- Zgaduję, że krojenie w kostkę i siekanie to dwie kompletnie różne czynności – powiedział Harry, ponownie zwracając się do Alana. Zobaczył, że usta Alana zaczęły lekko drgać, jakby ten starał się powstrzymać od śmiechu. Harry poczuł się dumny.

- Żeby poprawnie pokroić te nasiona w kostkę musisz…

Severus spędził resztę lekcji na uczeniu Pottera jak uwarzyć eliksir. Był zaskoczony faktem, że Potter właściwie szybko się uczył, pod warunkiem, że poświęci się mu trochę czasu i wszystko wytłumaczy. Pod koniec lekcji eliksir wyglądał dokładnie tak, jak powinien. Severus nie dodał do niego ani jednej rzeczy.

- Wow. Myślę, że po raz pierwszy zrobiłem eliksir, który ma właściwy wygląd – uśmiechnął się Harry, wychodząc z Alanem z klasy. Jego uśmiech osłabł. – Szkoda, że Snape tego nie widział – dodał cicho sam do siebie.

 

************

Wieczorem Harry i Alan siedzieli w pokoju wspólnym. Ron i Hermiona poszli gdzieś na spacer, zostawiając ich samych nad praca domową. Harry właśnie zaczynał swój esej na transmutację, gdy podszedł do niego Dennis Creevey. Harry cicho westchnął.

- Dennis – powiedział spokojnie Harry. – Co mogę dla ciebie zrobić?

- Możesz mi pomóc z tym zaklęciem?

- Jakim zaklęciem? – zapytał Harry, odsuwając swoje papiery. Alan spojrzał znad swojej książki. Jego wzrok skupił się na Harrym.

- Accio – odpowiedział Dennis, patrząc na swoje stopy. – Wiem, iż używałeś tego zaklęcia podczas Turnieju Trójmagicznego, więc pomyślałem, że mógłbyś mi z nim pomóc.

- Oczywiście – zgodził się Harry, wstając i wyciągając swoją różdżkę. – Z czym masz problem?

- Po prostu nie jestem w stanie tego zrobić – powiedział z irytacją Dennis. – Mówię słowo, ale nic się nie dzieje.

- O czym myślisz kiedy wymawiasz zaklęcie?

- Um… więc…

- Myślisz o tym, jak bardzo chcesz, żeby ci się udało, prawda? – uśmiechnął się Harry. Roześmiał się, gdy Dennis przytaknął.

- W porządku, to jest pierwsza rzecz, jaką musimy zmienić. Trudno mi było się tego nauczyć. Musisz się skupić wyłącznie na obiekcie, który chcesz przyzwać. Nie myśl o niczym innym tylko o tej rzeczy, dobrze?

- Ok – zgodził się Dennis i zamilkł na chwilę. – Co powinienem spróbować wezwać?

- Powinieneś przywołać… - Harry pomyślał przez chwilę. Jego wzrok padł na podręcznik do transmutacji. – Spróbuj przywołać tą książkę z mojej ręki – powiedział, biorąc ją ze stolika.

- Dobrze… Accio!

Nic się nie stało. Dennis spuścił ramiona, poddając się.

- Nie zniechęcaj się - dopingował go Harry. – Mi też za pierwszym razem się nie udało. Flitwick musiał zadać mi dodatkową pracę domową, zanim zdołałem to opanować.

Severus patrzył z zaskoczeniem, jak Potter pracował z Creeveyem przez kolejną godzinę. Chłopak przyznawał, że potrzebował pomocy? Już drugi raz tego dnia przyznał, iż nie jest w czymś doskonały. Dokąd ten świat zmierza? Miał doskonałą okazję zetrzeć wyższość z twarzy chłopaka, a on mu w tym wcale nie pomagał. James Potter czegoś takiego by nie zrobił. To było bardziej podobne do Lily, uświadomił sobie Severus.

Może, tylko może Potter miał z nią więcej wspólnego niż myślał.

 

 

 

 

 

Rozdział V: Walka i przyjaźń

 

Harry, Ron, Hermiona i Alan siedzieli wokół stołu w pokoju wspólnym. Harry próbował dodać kolejne cztery stopy do swojego eseju z Zaklęć, Alan zatopił nos w książce, a rudzielec wraz ze swoją dziewczyną na zmianę patrzyli w trzymane papiery i na siebie. W końcu Ron przerwał ciszę:

- Zmęczyła mnie ta praca domowa – powiedział.

- Mnie też – odparł Harry. Rzadko miał szansę robić coś ciekawego z kumplem, gdyż był on ciągle zajęty z Hermioną.

- Chcesz zagrać w szachy albo coś? – zapytał Potter.

- Nie – rzekł Weasley, kręcąc głową i dając przyjaciółce znaczące spojrzenie. – Myślę, że potrzebuję świeżego powietrza.

- Pójdę z tobą – stwierdziła Granger, podnosząc książki. – I tak prawie skończyłam ten esej. Dokończę go później.

- Do zobaczenia, Harry – powiedział Ron, gdy razem z Hermioną przygotowywali się do wyjścia.

Harry patrzył posępnie na wychodzącą dwójkę. Na początku cieszył się z ich powodu, ale teraz to zaczynało być śmieszne. W ogóle nie widuje już żadnego ze swoich przyjaciół. Oczywiście, był jeszcze Alan, ale on nie należał do rozmownych. Zazwyczaj po prostu przesiadywał niedaleko i czytał lub obserwował ludzi.

 

************

Severus oglądał scenę, która się przed nim rozgrywała. Weasley i Granger nieco go irytowali. Nie widzą, iż ranią Pottera? Nie żeby o to dbał, oczywiście, ale oni powinni. Czy rudzielec nie mógł zagrać w coś z Potterem, zanim poszedł obściskiwać swoją dziewczynę?

Snape zobaczył, jak przygnębiony Harry ponownie wraca do swojego eseju. Może to był dobry moment na odwrócenie uwagi Pottera od głupoty jego przyjaciół?

- Nie rozumiem, dlaczego tak cię obchodzi to, że sobie poszli – powiedział, przewracając od niechcenia strony książki, którą przeczytał już dziesięć razy. – To znaczy, nie wydaje mi się, aby ich nieobecność była wielka stratą.

 

************

Harry spojrzał na niego zaskoczony. Jego zmieszanie nagle zmieniło się w złość. Prawda, może jego najlepsi przyjaciele olali go, znowu, ale wciąż byli jego przyjaciółmi. Za kogo Alan się uważa, żeby ich obrażać?

- Co to, do cholery, miało znaczyć? – ostro spytał Harry.

 

************

Cóż, zły Potter jest lepszy niż ponury Potter, pomyślał Severus. To już jest jakiś postęp.

- Dokładnie to. Nieobecność niektórych ludzi pozostawia po sobie uczucie smutku i nudy, a odejście twoich przyjaciół nie wywołuje ani jednego z tych wrażeń. Żadne z nich nie wnosi do naszego życia nic sensownego ani, na tyle (na ile mogę zauważyć, znając ich od miesiąca) nic zabawnego do jakiejkolwiek konwersacji. Mógłbym mieć na pęczki takich przyjaciół jak oni.

- Nic o nich nie wiesz! – krzyknął w obronie Harry. – Oni są bardzo zabawni! Do cholery, są dużo zabawniejsi od ciebie! Ty jedynie siedzisz i czytasz książki. A co ty robisz by dostarczyć „czegoś sensownego” do życia ludzi, hmm? Nic dziwnego, że nie masz przyjaciół.

Po tych słowach Harry jak burza pobiegł na górę do swojego dormitorium.

Cóż, to nie było to, do czego zmierzałem, pomyślał Severus. Chciał jedynie, by Potter nie był tak osowiały z powodu nowego związku przyjaciół. Przypuszczalnie mu się to udało. Teraz, zamiast czuć żal do tej dwójki, chłopak go znienawidzi.

Świetnie. A miał się z nim zaprzyjaźnić. Mistrz Eliksirów westchnął. Zdawał sobie sprawę, że powinien przeprosić smarkacza. Wrócił myślami do tego, co powiedział Potter. Nic dziwnego, że nie masz przyjaciół…

Nie, Severus nigdy nie zastanawiał się, dlaczego nie miał żadnych przyjaciół. Wiedział to cholernie dobrze. Przez to, iż ludzie są głupi. To i fakt, że kiedy tylko dostał się do Hogwartu, Potter Senior i Black postarali się, by nikt z nim nie rozmawiał.

Otrząsając się z myśli o swoich pierwszych siedmiu latach w Hogwarcie, Severus próbował znaleźć w sobie resztki woli, aby pójść na górę i przeprosić chłopaka. Nadal uważał, że nie zrobił nic złego, ale pomyślał, iż powinien ponownie wkupić się w jego łaski. Zastanawiał się, co musi zrobić, by tego dokonać. Bez wątpliwości, coś b...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin