WOKÓŁ PAKTU POLSKO - NIEMIECKIEGO Z 26 I 1934 r.pdf

(429 KB) Pobierz
Okoliczności zawarcia polsko-niemieckiego paktu o nieagresji z 26.I.1934 r.
Strona 1 z 4
Okoliczności zawarcia polskoniemieckiego paktu o nieagresji z 26.I.1934 r.
Dodany przez: Redakcja KNM
Hitler wykręcał się jak umiał, zaprzysięgał, w końcu nawet w komunikacie oficjalnym, wierność traktatom, klął się na swe najuczciwsze
zamiary i nawet mienił się „pacyfistą”; w tym czasie wciąŜ jeszcze bał się polskich reakcji. Lecz równocześnie sugerował wspólny,
„polskoniemiecki marsz na Moskwę”, ostrzegając niby mimochodem przed płodnością Rosjan, oraz wymianę Pomorza na wybrzeŜe
litewskie. Apelował do swego rodzaju wspólnoty nacjonalizmów, spodziewając się pozytywnego odzewu i dawał do zrozumienia, iŜ
Polska, gdyby tylko zechciała, stać by się mogła cenioną kolonią surowcową Rzeszy. Nawiasem mówiąc, uznawał wspaniałomyślnie
prawo Polski do istnienia. NaleŜało przewidywać, iŜ akcenty w tej rozmowie tylko zaznaczone stać się mogą z czasem postulatami.
ZbliŜenie z Niemcami
Francuska indolencja, tak wyraźnie ujawniona w czasie sondaŜy na temat wojny prewencyjnej, umacniała pozycję Becka w kierownictwie państwa
polskiego, który jako jeden z nielicznych za francuzami nie przepadał (z powodów raczej osobistych), ale teŜ nie był nigdy germanofilem wbrew licznym
insynuacjom, pochodzącym głównie i bezpodstawnie od wywiadu francuskiego. [1] Praw polskich w Gdańsku bronił wręcz zaŜarcie. Lecz na przedwiośniu
1933 r. uznał, Ŝe ułoŜenie dobrych stosunków z Niemcami staje się podstawową koniecznością. Wynikała bezspornie z bierności mocarstw zachodnich, a
przede wszystkim sojuszniczej Francji. Był to wniosek ogólnie biorąc słuszny. Niestety Beck załoŜył dodatkowo, iŜ ułoŜenie dobrych stosunków z
Niemcami będzie nie tylko moŜliwe, ale teŜ trwałe właśnie w pertraktacjach z Hitlerem, który nie był „Prusakiem” i uchodził za „dobrego Austriaka”, nie
godzącego się z „imperialnymi zapędami pruskich junkrów”. Podstawowe dzieło Hitlera, „Mein Kampf”, w którym powiadano bardzo wyraźnie o
„niemieckim posłannictwie na Wschodzie” i o konieczności przedsięwzięcia przez Niemcy wielkiego Marszu na Wschód [2], najprawdopodobniej skłonny
był Beck uznać za zwyczajną „propagandówkę” wyborczą. Tak zresztą oceniali wówczas „Mein Kampf” równieŜ inni, wybitni politycy europejscy. Wywiad z
Ethertonem szybko szedł w zapomnienie.
Kalkulacja Becka, który postanowił poradzić sobie sam, okazać się miała wielką pomyłką. Ale pierwsze efekty wyglądały nieźle. Bez wątpienia nowy
kanclerz Rzeszy uznać musiał za przypartego do muru.
Odpowiednią instrukcję, zalecającą skupienie się na temacie Gdańska, polski poseł w Berlinie, Alfred Wysocki [3] otrzymał z datą 18 kwietnia. 2 maja
odbył rozmowę z Hitlerem i natychmiast sporządził dla swego ministra ściśle tajny raport, w którym referował:
„Opinia publiczna Polski stale jest np. alarmowana stanowiskiem stronnictwa nacjonalsocjalistycznego w Gdańsku, którego prasa i przywódcy starają się
we wszystkich wpoić przekonanie, Ŝe oddanie Wolnego Miasta Gdańska Niemcom jest tylko kwestią czasu i to szczególnie od chwili, kiedy ster rządu w
Rzeszy objął Adolf Hitler.
Jako przedstawiciel Polski w Berlinie muszę zaznaczyć, Ŝe nie dopatrzyłem się dotąd w bezpośrednich wystąpieniach Kanclerza potwierdzenie owych
pogróŜek. UwaŜam je jednak wraz z moim Rządem i polską opinią publiczną za niezwykle niebezpieczne nie tylko dla stosunku Polski do Wolnego Miasta
Gdańska, ale takŜe dla naszego pokojowego współŜycia między moim krajem a Rzeszą...”.
Swoje wyjaśnienia na temat polskich racji tak opisuje Wysocki w dalszej części raportu.
„...Pozwalam sobie przy tym zwrócić uwagę Kanclerza na niezwykłą czujność, z jaką Polska odnosi się w ogóle do całokształtu kwestii łączących się z jej
dostępem do morza i prawami jakie nabyła w Gdańsku na podstawie Traktatu Wersalskiego. Ojcowie nasi popełnili juŜ raz wielki błąd nie popierając
naleŜycie rozwoju własnej floty handlowej i lekcewaŜąc sobie stanowisko, jakie Polsce przypadło w udziale na Bałtyku. Tego błędu nasze pokolenie
popełnić nie moŜe i kaŜdy z nas bez wyjątku uwaŜa nasz dostęp do morza za interes Ŝyciowy Polski i jest gotów bronić go do upadłego. Byłoby więc
niezmiernie poŜądanym, aby Kanclerz zechciał w formie jaką uwaŜa za stosowną oświadczyć, Ŝe ani on, ani rząd rzeszy nie mają zamiaru naruszać
nabytych przez Polskę praw i interesów w Wolnym Mieście Gdańsku. Jestem przekonany, Ŝe tego rodzaju oświadczenie wpłynie nie tylko uspokajająco na
bardzo podnieconą i zaniepokojoną opinię publiczną w Polsce, ale takŜe będzie wskazówką dla tych niemieckich czynników, które zasłaniając się
autorytetem Kanclerza działają często przeciwko nam na własną rękę...”.
Hitler miał na to odpowiedzieć w dłuŜszym przemówieniu, w którym między innymi Wysocki usłyszał:
„...Kanclerz nie pojmuje zaniepokojenia opinii publicznej w Polsce. Ani on, ani Ŝaden z członków jego rządu nie uczynili ani nie powiedzieli nic takiego, co
mogłoby to zaniepokojenie usprawiedliwić. Rząd Rzeszy pod przewodnictwem Kanclerza nie ma bynajmniej zamiaru naruszania istniejących traktatów i
uwaŜa je za obowiązujące, respektując te obowiązki i prawa, jakie te traktaty na Rzeszą nakładają. Niemcy nie uznają natomiast Ŝadnych praw Polski do
Gdańska, które wykraczałyby poza ramy istniejących traktatów. UwaŜały teŜ obsadzenie Westerplatte przez wzmocnione oddziały polskie za bezprawne i
miały wszelki powód, Niemcy, nie Polska, do zaniepokojenia...”.
Przyszła z kolei pora na ton bardziej pojednawczy:
„...W zupełnie innym tonie rozmawialibyśmy z pewnością – mówił Kanclerz zwracając się wprost do mnie – z przedstawicielem Polski, gdyby np. traktat
pokoju wyznaczył Polsce jej dostęp do morza dalej na wschód od Gdańska, a nie rozdzierał Ŝywe ciało niemieckie. Gdyby nie ten złośliwy i bezsensowny
wymysł, byłyby z pewnością stosunki niemieckipolskie ułoŜyły się tak, jak tego domaga się prawda Ŝycia, sąsiedztwo i wzajemne połoŜenie gospodarcze.
Ciągły niepokój i troska o jutro polityczne są jedną z przyczyn, dla których 7 milionów Niemców jest pozbawionych pracy i siły nabywczej. Gdyby tego
bezrobocia nie było, Niemcy pochłaniałyby łatwo w normalnych warunkach politycznych tę nadwyŜkę produktów rolnych, jaką Polska ma do zbycia.
Stosunki obu państw oparłyby się wówczas o najrozumniejsze, bo naturalne podstawy. Niemcy sprzedawałyby Polsce wyroby fabryczne, kupując w
zamian jej produkty rolnicze. Kanclerz nie podziela zapatrywań wątpiących w prawa do bytu Polski, przeciwnie, uznaje je i rozumie. Polska powinna takŜe
ze swej strony starać się zrozumieć prawa i interesy Niemiec. JeŜeli we wzajemnym ocenianiu się zapanuje pewne umiarkowanie, wówczas uwidoczni się
takŜe wiele wspólnych obu państwom interesów. Fuhrer przeglądał niedawno tabele statystyczne obejmujące liczbę urodzin w Rosji. Zdumiewająca
płodność tego narodu nasunęła mu wiele powaŜnych myśli o niebezpieczeństwach jakie z tego faktu dla Europy, a więc i dla Polski, wyniknąć mogą.
Kanclerz wspomina o tym dlatego, aby mi dać przykład, jak bez Ŝadnych uprzedzeń odnosi się do naszego państwa.
Kanclerz mówił bez przerwy, tak Ŝe dopiero przy samym końcu naszej rozmowy mogłem zwrócić jego uwagę na cały szereg wypadków ostatniej doby w
Niemczech, które usprawiedliwiają w zupełności zaniepokojenie polskiej opinii publicznej. Zaznaczyłem Ŝe stosunek obu państw ocenia się tutaj (to jest w
Berlinie) tylko na podstawie jednostronnego naświetlenia i jednostronnie przedstawianych wypadków. Rząd niemiecki widzi zawsze tylko pewne fakty w
Polsce, a nie chce nic wiedzieć o tym, Ŝe są one niemal wyłącznie następstwem odpowiednich zdarzeń w Niemczech. Prasa niemiecka i tutejszy Urząd dla
Spraw Zagranicznych oburzali się np. na ostatnie wystąpienia Związku Powstańców na Górnym Śląsku, a wystąpienia te były tylko bezpośrednią
konsekwencją barbarzyńskiego pobicia trzech polaków we Wrocławiu, poniewaŜ uŜywali oni w miejscu publicznym języka polskiego. JeŜeli w Polsce
odbywają się czy odbywały przeciwniemieckie demonstracje, to uwaŜa się je tutaj (w Berlinie) za bezpodstawne wybuchy nienawiści do Niemiec, kiedy
one są naturalną odpowiedzią na pobicie i znęcanie się nad stu kilkudziesięciu obywatelami polskimi w Niemczech, którzy mimo sześciu złoŜonych przeze
mnie w Urzędzie dla Spraw Zagranicznych not nie otrzymali Ŝadnego zadośćuczynienia czy odszkodowania. Powiedziałem dalej, Ŝe wiem, iŜ Kanclerz jest
bardzo zajęty, nie chcę go więc trudnić przytaczaniem dziesiątku wypadków, jakie zdarzają się bez przerwy na terenie Niemiec i są wyłącznie skierowane
przeciwko obywatelom polskim lub polskości obywateli niemieckich. Aby temu niebezpiecznemu stanowi rzeczy zapobiegnąć wydaje mi się więc bardzo
150764735.002.png 150764735.003.png
Strona 2 z 4
poŜądanym wydanie komunikatu, który potwierdziłby pokojowe intencje Kanclerza Rzeszy wobec naszego państwa. W odpowiedzi na to zwrócił się
Kanclerz do ministra Neuratha [4], godząc się na tego rodzaju komunikat.”[5]
Formuła wszakŜe tego komunikatu nie od razu została uzgodniona ze względu na niespodziewanie wynikłe obstrukcje von Neuratha, oczywiście
zaprogramowane wcześniej przez jego zwierzchnika. W tekście na koniec przyjętym czytelnicy prasy przeczytali jednak: „...Kanclerz podkreślił
zdecydowany zamiar rządu niemieckiego do utrzymywania jak najściślej jego postawy i postępowania w ramach istniejących traktatów”. Zarówno
rozmowa, jak i komunikat po niej ogłoszony, wywarły w Europie wraŜenie. Nikt się nie spodziewał podobnej ugodowości Hitlera, i to właśnie w stosunku
do Polski.
Inicjatywę moŜna było uznać za rzeczywiście śmiałą. Wysockiemu zlecił Beck misję, prawie równą wystosowaniu ultimatum. Wykorzystywał poŜyteczne
pogłoski, obiegające juŜ Europę, o polskim zamiarze spacyfikowania Niemiec w wojnie prewencyjnej. Równocześnie pogłoski te na prawo i lewo
dementował, jak przystało politykowi bezwzględnie Ŝądającemu pokoju.
<![if !vml]>Hitlera postraszono więc i przychamowano. Rezultaty dały się zaobserwować niemal natychmiast, mianowicie po wyborach w Gdańsku
przeprowadzonych z końcem maja 1933 r. Wygrała je partia hitlerowska. <![endif]>
Przewodzący jej tutaj Albert Forster [6] i jego zastępca, Herman Rauschning obejmujący prezydenturę Senatu oznajmili natychmiast, Ŝe będą
respektować prawa Polski w Wolnym Mieście. [7] Tak polecił im Hitler Ŝądając jednocześnie cierpliwości; zapowiadał rozstrzygnięcie sprawy gdańskiej w
momencie przezeń wybranym, kiedy Niemcy zyskają na siłach. Na razie jednak, senat Wolnego Miasta zaprzestał skarŜenia Polski do Ligi Narodów.
Rozmaite spory, niekiedy bardzo waŜne i latami wleczone stawały się teraz moŜliwe do rozstrzygnięcia w dwustronnych rozmowach bezpośrednich; tak
sfinalizowano sprawę korzystania przez Polskę z portu gdańskiego, tak doprowadzono do zabezpieczenia praw ludności polskiej. Działo się to kosztem
zgody polskich czynników oficjalnych na „hitleryzację” władz miasta, co ułatwiało i przyspieszało likwidację miejscowej, niemieckiej opozycji
antyhitlerowskiej. W Warszawie wszelako „hitleryzm”, jak to juŜ wyŜej wspominano, traktowany był początkowo jako system polityczny w kaŜdym razie
mniej polakoŜerczy od systemu choćby Republiki Weimarskiej. <![endif]>
Tak więc, pierwsze efekty rozmowy z 2 maja mogły skłaniać do pewnego optymizmu zresztą nie tylko w sprawach gdańskich; oto nagle wpłynęły zaległe
pieniądze za tranzyt przez Pomorze. Wydaje się jednak, Ŝe zarówno Wysocki, jak i w jeszcze większym stopniu jego mocodawca nie zwrócili zbyt wiele
uwagi na parę istotnych kwestii, jakie Hitler zaznaczył wobec posła polskiego w wygłoszonym doń, długim przemówieniu. Wykręcał się jak umiał,
zaprzysięgał, w końcu nawet w komunikacie oficjalnym, wierność traktatom, klął się na swe najuczciwsze zamiary i nawet mienił się „pacyfistą”; w tym
czasie wciąŜ jeszcze bał się polskich reakcji. Lecz równocześnie sugerował wspólny, „polskoniemiecki marsz na Moskwę”, ostrzegając niby mimochodem
przed płodnością Rosjan, oraz wymianę Pomorza na wybrzeŜe litewskie. W przeciwieństwie do swego rozmówcy, pomstował na Traktat Wersalski.
Apelował do swego rodzaju wspólnoty nacjonalizmów, spodziewając się pozytywnego odzewu i dawał do zrozumienia iŜ Polska, gdyby tylko zechciała,
stać by się mogła cenioną kolonią surowcową Rzeszy. Nawiasem mówiąc, uznawał wspaniałomyślnie prawo Polski do istnienia. NaleŜało przewidywać, iŜ
akcenty w tej rozmowie tylko zaznaczone stać się mogą z czasem postulatami.
Piłsudski jak i Beck, zgodnie zresztą z większością ówczesnych polityków europejskich i wielu poza tym politykami niemieckimi, nie za bardzo wierzyli w
trwałość sukcesu Hitlera. Na razie był dla nich wygodny jako całkiem nieoczekiwany orędownik sprawy ugodzenia się z Polską, ustąpienia w Gdańsku,
zakończenia wojny celnej. Słusznie zamierzali wygrać tę bardzo osobliwą koniunkturę.
W Genewie latem 1933 r. odbywały się trwające juŜ od dawna obrady konferencji rozbrojeniowej. Hitlerowcy mieli juŜ w głowach cały wielki plan,
oczywiście nie rozbrojenia, lecz uzbrojenia Niemiec. 14 października Niemcy z hukiem opuściły konferencję, po czym wkrótce wystąpiły z Ligi Narodów.
Rząd hitlerowski motywował ów krok rzekomą dyskryminacją Niemiec wypływającą z Traktatu Wersalskiego. [8]
Wyście Niemiec z Ligi Narodów poniekąd uwalniało wprawdzie Hitlera od przymusu przestrzegania reguł gry międzynarodowej, a ściśle od ograniczeń
narzuconych traktatem wersalskim, ale krok ten teŜ mógł i powinien był wywołać najostrzejsze reakcje ze strony przede wszystkim Francji. Hitler liczył się
nawet z moŜliwością koncentrycznej interwencji zbrojnej sił francuskich, polskich, belgijskich i czechosłowackich działających w imieniu Ligi Narodów. Lecz
interwencja nastąpić nie mogła ze względu na zupełny brak zainteresowania Francji. I tak Hitlerowi udał się pierwszy bluff.
Polskoniemiecka deklaracja o nieagresji
15 listopada Hitler przyjął nowego posła polskiego, Józefa Lipskiego [9] (Wysocki odszedł z awansem, obejmując ambasadę w Rzymie). W czasie tej rozmowy Hitler znowu „grał
zaprzysięgłego pacyfistę”, a wracając do myśli wykluczenia wojny ze stosunków polsko-niemieckich zaznaczył, Ŝe „...moŜna by to ubrać w formę traktatową”. [10]
Dość szybko bo juŜ 27 listopada poseł niemiecki w Warszawie, von Moltke [11] został przyjęty przez Piłsudskiego i przedłoŜył projekt przyszłego układu.
Miał od Neuratha instrukcje wykręcenia się od powszechnie w dyplomacji przyjętych terminów i proponował zamiast „paktu” lub „układu” niemieckie
Erklarung co znaczy „określenie” lub „deklaracja”. Przejrzawszy projekt Piłsudski zauwaŜył, Ŝe stare terminy teŜ mają swoją wartość. Zakwestionował
zawartą w projekcie moŜliwość, w oparciu o układ arbitraŜowy z Locarno, odwoływania się do Ligi Narodów; Niemcy wszakŜe juŜ do niej nie naleŜały.
Z pewnym opóźnieniem, aby Niemcy nie pomyśleli, Ŝe Polakom bardzo się spieszy, a więc z zastosowaniem taktyki, ale w tym wypadku przemyślanej i
zastosowanej słusznie, 9 stycznia 1934 r. przedstawił Lipski ministrowi Neurathowi polski kontrprojekt przyszłego układu. Zawierał on między innymi
poprawkami zgodę na ominięcie terminów „pakt” lub „układ” jak orzekli prawnicy, z punktu widzenia prawa międzynarodowego była to w końcu sprawa
bez znaczenia.
26 stycznia 1934 r. w Berlinie ogłoszono polskoniemiecką deklarację o niestosowaniu przemocy w stosunkach wzajemnych obu państw, czyli mówiąc
językiem dyplomacji klasyczny pakt o nieagresji.
Deklaracja miała pozostawać w mocy przez dziesięć lat, przy tym dokumenty ratyfikacyjne postanowiono wymienić w Warszawie.[12]
Zresztą o to właśnie chodziło obu stronom, choć kaŜdej z innych powodów. Dla Polski układ z Niemcami miał stanowić ukoronowanie doktryny polityki
równowagi, stanowić miał teŜ prowizoryczne zabezpieczenie wobec utraty wszelkich zabezpieczeń ze strony Ligi Narodów, z którą Niemcy po prostu
zerwały, a takŜe w związku z niepewnością co do postawy sojuszniczki francuskiej, zachowującej się coraz bardziej dwuznacznie. Dla Niemiec natomiast
układ formalny z Polską stwarzać mógł, po opuszczeniu przez nie Ligi Narodów, sytuację poniekąd rechabilitacyjną na arenie międzynarodowej, stanowiąc
kamuflaŜowe świadectwo „najlepszej woli niemieckiej” w uregulowaniu stosunków sąsiedzkich; przyciągać teŜ miał, i chyba przede wszystkim,
„oszołomioną dobrodziejstwem” takiego porozumienia Polskę do coraz ściślejszego współdziałania w realizacji hitlerowskich planów zawładnięcia Europą.
Jak pisze Alan Bullock „Niespodziewanym posunięciem Hitlera, które zmieniło w sposób zasadniczy dotychczasową politykę zagraniczną Niemiec, było
podpisanie w styczniu 1934 roku paktu o nieagresji z Polską. JeŜeliby szukać państwa, które samym swym istnieniem stanowiło obrazę dla niemieckich
nacjonalistów, to była nim niewątpliwie Polska. Po pierwszej wojnie światowej Niemcy utraciły na jej korzyść Poznań, Wielkopolskę i Górny Śląsk, a polski
korytarz oddzielał od Rzeszy Gdańsk i Prusy Wschodnie. Polska odgrywała teŜ główną rolę w cordone sanitaire, stworzonym przez Francję wokół Niemiec
w Europie wschodniej.” [13]
150764735.004.png
Strona 3 z 4
Kolejnym krokiem Hitlera było zakończenie wojny celnej w marcu 1934 r. zwykłym protokołem. Był to następny pojednawczy gest wobec Polski, aby w
ten sposób osłabić sojusz polskofrancuski w czasie, kiedy sam przeciwstawiał się państwom zachodnim i Moskwie oraz rozpoczynał intensywne zbrojenia
Niemieckie. [14]
Na linii BerlinWarszawa zanotowano u schyłku roku dalszy postęp: 1 listopada poselstwa obu stron podniesiono do rangi ambasad.
Wszystkie te działania udowadniały, Ŝe Hitler nie mógł sobie jeszcze pozwolić na zdetonowanie wojny choćby lokalnej. Sztabowcy niemieccy liczyli się
wciąŜ z moŜliwością inwazji polskiej i na taki przypadek, celem zabezpieczenia kierunku berlińskiego, rozpoczęli w tymŜe 1934 roku budowę systemu
umocnień stałych na rubieŜy Szczecinek, Wałcz, Gorzów Wielkopolski; tak powstawać zaczął Wał Pomorski, po niemiecku Pommerrnstellung, którego
budowę prowadzono aŜ do roku 1939.
Szybko jednak przyszła kolej na hitlerowskie przedsięwzięcia juŜ wyraźnie ofensywne. 16 marca 1935 rząd niemiecki ogłosił wprowadzenie w Rzeszy
powszechnego obowiązku słuŜby wojskowej. Zapowiadano utworzenie sił lądowych złoŜonych z 36 dywizji o łącznej sile 550 tysięcy ludzi na stopie
pokojowej. [15] Podobną siłą nie dysponowało w okresie pokoju Ŝadne z państw kontynentu. W zdumiewającej zgodzie z wielu europejskimi politykami,
doprawdy Hitlerowi niechętnymi, przyjmował Beck stwierdzenie, iŜ Niemcy i tak juŜ od dawna zbroją się spiesznie, wobec czego decyzja z 16 marca
stanowi tylko podanie tego faktu do publicznej wiadomości. [16]
Narosłemu tak groźnie problemowi remilitaryzacji Niemiec poświęcona została sesja Rady Ligi Narodów, która dała moŜliwość wypracowania rezolucji
formalnie potępiającej niemiecką zapowiedź zbrojeń. Francja wystąpiła z projektem rozszerzenia sankcji za łamanie przez Niemcy obowiązujących je
traktatów. 16 kwietnia Beck stwierdził wobec forum rady, iŜ uchwalenie jakiegoś nowego paragrafu sankcyjnego nie wzmoŜe bezpieczeństwa Europy,
skoro nie stosuje się paragrafów juŜ poprzednio uchwalonych. Dyskretne zadowolenie w Berlinie zmroziła zaraz potem wiadomość, Ŝe bezpośrednnio po
swym przemówieniu głosował Beck za rezolucją antyniemiecką.
W niedzielę 12 maja 1935 r. o godzinie 20.45 zakończył Ŝycie Józef Piłsudski. Natychmiast powiadomiony prezydent Mościcki przyjechał do Belwederu. Beck opuścił pospiesznie
kolację poŜegnalną u swego odchodzącego na placówkę zagraniczną, dotychczasowego szefa gabinetu Kazimierza Dębickiego. Zwołana bezzwłocznie Rada Ministrów
obradowała do północy, po czym teŜ udała się do Belwederu celem złoŜenia hołdu zmarłemu. [17] Zdecydowała ogłoszenie sześciodniowej Ŝałoby narodowej. W dniu 13 maja w
całych Niemczech zarządzono Ŝałobne opuszczenie flag do połowy masztów; tak Hitler przypochlebiał się następcom zmarłego marszałka.
Wizyta Becka w Berlinie
W trakcie przygotowywania wizyty Becka w Berlinie, która miała nastąpić natychmiast po upływie sześciu tygodni Ŝałoby oficjalnej, 18 czerwca podpisany
został brytyjskoniemiecki układ morski, stanowiący ruinę kolejnego punktu traktatu wersalskiego i umoŜliwiający Niemcom legalną rozbudowę wielkiej
marynarki wojennej, w skali do Royal Navy jak 35 do 100, wprawdzie z rezygnacją niemiecką z budowania lotniskowców, ale za to z równym dla obu
stron parytetem w budowaniu okrętów podwodnych. Beck następnego dnia na konferencji z najbliŜszymi współpracownikami omawiał to złowróŜbne
wydarzenie polityczne, nie okazywał jednak zaniepokojenia perspektywą obecności na Bałtyku silnej Kriegsmarine. Interesowała go bardziej moŜliwość
oddalenia się Wielkiej Brytanii od kontynentu.
W przededniu wizyty berlińskiej narastał tymczasem nowy konflikt gdański. Było rzeczą oczywistą, Ŝe nieustanne kolizje finansowe, gospodarcze i celne
między Polską i Wolnym Miastem wynikały w głównej mierze z inspiracji Berlina, z inspiracji znajdujących podatną glebę pomiędzy gdańskimi szowinistami
niemieckimi. Sprzeciwianie się Polsce stanowiło w gruncie rzeczy program, a był to program stworzony w Berlinie. Próbowano udowodnić światu, Ŝe
odłączenie polityczne Gdańska od Rzeszy jest nonsensem. W istocie rozwój Gdańska i jego dostatek zaleŜały wyłącznie od handlu z Polską; odcięcie od
Polski oznaczałoby natychmiastową ruinę całej gospodarki tego minipaństewka. Nieco zamętu wprowadziła polskoniemiecka deklaracja o nieagrsji, kiedy
to w Berlinie zdecydowano przychamować przede wszystkim propagandową działalność antypolską. Beck był gotów, jeŜeli zaszła by potrzeba, w sprawie
150764735.005.png
Strona 4 z 4
Gdańska choćby stanąć do walki z Niemcami; równocześnie, na płaszczyźnie dyplomatycznej, wykluczał ich z pertraktacji nad sprawami Wolnego Miasta.
Słusznie zalecał niedopuszczenie do rozmów z Niemcami o relacjach polskogdańskich; rozmowy takie rzeczywiście ułatwiać mogły Niemcom ustawienie
się na pozycji arbitra. Lecz z drugiej strony, paradoksalnie stanowisko zajęte przez Becka bardzo odpowiadało Niemcom. Gdańsk był przecieŜ organizmem
państwowym na pozór od nich niezaleŜnym. W Gdańsku nie obowiązywał zawarty przez Niemcy z Polską układ o nieagresji, nie obowiązywały teŜ umowy
o wyhamowywaniu nieprzyjaznej wzajemnie propagandy. ToteŜ w Gdańsku hitlerowcy robili co chcieli w zakresie działalności antypolskiej. Z polskiego
punktu widzenia naleŜało traktować Wolne Miasto, zgodnie z rzeczywistym stanem rzeczy, nie jako państwo i nawet nie jako państewko, lecz jako
niemiecką agenturę i rozmawiać o jej sprawach bezpośrednio z jej niemieckimi mocodawcami. Beck jednak wierzył w dobrą wolę Hitlera, gdańskie kłopoty
przypisywał działaniu owych starego chowu Prusaków, od których jego zdaniem odcinało się kierownictwo hitlerowskie i tym samym poniekąd oddawał
pole nieprzyjacielowi. Dopiero u schyłku roku miał się rozeznać w mechanizmie tej dywersji przeciwpolskiej. [18]
3 lipca wyjechał do Berlina. Przed frontem Dworca Śląskiego witała go kompania honorowa SS, po czym przyjął defiladę pułku juŜ nie dawnej
Reichswehry, lecz nowego Wehrmachtu. Zastosowano protokół jak dla premiera.
Beck napisał później: „...rzeczywista wartość mej wizyty w Berlinie polegała na tym, Ŝe wydarzenie to było dla opinii publicznej świadectwem nowej formy
stosunków między Polską a Niemcami. W pewnym sensie najwaŜniejszą sprawą było nie to, czy stosunki te będą w przyszłości dobre czy złe; dotychczas
uwaŜano po prostu, Ŝe są one w ogóle niemoŜliwe; dlatego sam fakt nawiązania ich wprowadzał juŜ nowy czynnik do polityki europejskiej.” [19]
W czasie tej wizyty pomyślnie zostały teŜ rozstrzygnięte sprawy gdańskie. W wyniku nacisku Berlina senat Wolnego Miasta od razu zmienił stanowisko
czego wyrazem było ratyfikowanie w Gdyni układu, który przywracał polską barierę celną na zewnętrznych granicach obszaru Gdańska i załatwiał sprawę
finansowych rozrachunków z Wolnym Miastem.Berlin starał się tym sposobem niejako wypróbować odporność nowych władz w zmienionych
uwarunkowaniach. Generalnie Hitler dawał odczuć wielki respekt dla postaci nieŜyjącego juŜ Marszałka Piłsudskiego. Równocześnie badano czy zgon
Marszałka nie wpłynie na jakąś gwałtowną zmianę jego polityki.
Zobacz teŜ: Deklaracja o niestosowaniu przemocy między Rzeczpospolitą Polską a Niemcami, Berlin 26.I.1934
Przypisy:
1. O.Terlecki, Z dziejów drugiej rzeczpospolitej, Kraków 1985, s.266
2. A.Hitler, Mein Kampf, Kraków 1992, s.254
3. Alfred Wysocki (18731961), prawnik, dyplomata, od 1919 r. w MSZ, poseł w Sztokholmie w latach 19241928, podsekretarz stanu 19281931, poseł w
Berlinie 19311933 i ambasador w Rzymie 19331938.
4. Konstantun von Neurath (18731956), dyplomata niemiecki, minister spraw zagranicznych w latach 19321938, „Protektor Czech i Moraw” 19391943,
skazany przez Trybunał w Norymberdze na 15 lat, w 1954 r. uwolniony.
5. O.Terlecki, Z dziejów...op.cit., s.267269
6. Albert Forster (19021947), przywódca hitlerowców w Gdańsku, namiestnik tego miasta i Prus Zachodnich w latach 19391945, po wojnie skazany
przez polski sąd na karę śmierci.
7. J.Karski, Od Wersalu...op.cit., s.134
8. O.Terlecki, Pułkownik...op.cit., s.48
9. Józef Lipski (18941958), dyplomata, w MSZ od 1919 r., poseł a następnie ambasador RP w Berlinie w latach 19331939, następnie słuŜył ochotniczo w
WP we Francji, 19401946 w gabinecie Naczelnego Wodza w Londynie, po wojnie na emigracji, od 1951 w USA.
10. J.Lipski, „Diplomat in Berlin 19331939. Papers and Memoirs of (...) Ambasador of Poland”. New York and London 1968
11. Hans Adolf von Moltke (18841943), niemiecki dyplomata, członek Komisji Mieszanej Górnośląskiej w latach 19241925, poseł i ambasador w
Warszawie 19311939.
12. Tekst Deklaracji – patrz: aneksy, oraz: K.Lapter, Pakt PiłsudskiHitler. Polskoniemiecka deklaracja o niestosowaniu przemocy z 26 stycznia 1934 r.,
Warszawa 1962, Cz II dok 11.
13. A.Bullock, Hitler i Stalin, śywoty równoległe, Warszawa 1994 t1, s.339
14. J.Krasuski, Stosunki polskoniemieckie 19191925, Poznań 1962, s. 281290, 294296.
15. A.Bullock, Hitler i Stalin...op.cit, t.2, s.10
16. O.Terlecki, Z dziejów...op.cit., s.287
17. A.Garlicki, Józef Piłsudski 18671935, Warszawa 1990, s.697 i następne.
18. O. Terlecki, Pułkownik...op.cit., s.120
19. J.Beck, Ostatni...op.cit, s.9596
Zamknij okno
150764735.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin