filozofia MP.docx

(25 KB) Pobierz

Michał Pręgowski

Numer albumu: 246746

I rok II stopnia

 

MOJE EFEKTY WYBUCHOWE

 

Rozpoczynając swoje rozmyślenia na temat efektów wybuchowych należy najpierw przybliżyć samo znacznie efektu wybuchowego. Mianowicie, jest to realny efekt: znalezienie miejsca, zdarzenia, idei, które wywołać może 3 rodzaje wybuchu: przeżycie, przebudzenie czy też otwarcie oczu na nowe sposoby myślenia oraz przemiana wewnętrzna z poczuciem konieczności uzniania własnej perspektywy.

Mając na uwadze powyższe wyjaśnienie samego efektu wybuchowego zapewne jesteśmy w stanie znaleźć twierdzenia, poglądy, czy też kontrowersyjne myśli obok których nie sposób przejść obojętnie. Z pozoru proste myśli, czasem wyrwane z kontekstu, przyczyniają się do wywołania głębokiej refleksji a także do zastanowienia się nad własnym życiem, własnymi sprawami, własną egzystencją.

Do efektów wybuchowych mogących wywołać zmiany w naszym życiu chciałbym zaliczyć następujące słowa wypowiedziane przez m.in. Gombrowicza, Fromma, Mikołaja z Kuze:

·         „Nieśmiertelność – życie z ciągłym bólem”                                          

·         „Najpierwszą powinnością człowieka jest bycie sobą”

·         „Współczesna kultura zapomniała o śmiechu”

·         Pełnia oznacza współwystępowanie, a nie jednostronną jednoznaczność”

·         „Żałoba jako doświadczenie inicjacyjne”

·         „Cóż mi po kimś, kto myśli tak samo jak ja?”

·         „Każda miłość jest sadystyczna”

·         „Filozofia maski”

 

„Nieśmiertelność – życie z ciągłym bólem”

Śmierć jest nieodłącznym aspektem życia każdego człowieka. Jest ona nieuniknona, czasami gwałtowna, nie jesteśmy w stanie się do niej przygotować. Prowadzić to może do zaakceptowania jej jako nieodłącznego wydarzenia w życiu człowieka. W obliczu wszechogarniającej ilości wiadomości napływających z mediów na temat kolejnej katastrofy, zamachu terrorystycznego czy wojny, nasza wrażliwość na obecność śmierci zostaje stępiona, akceptujemy ją bez zastanowienia. Możliwe jest nawet postrzeganie śmierci jako wyzwolenia ze świata pełnego bólu i cierpienia. Nieśmiertelność równa jest wieczności, życiu ponad granicami, trwaniu w nieskończoności. Co zarazem oznacza niekończące się cierpienie. Ból to czynnik przysparzający cierpienia, jeżeli coś nas boli to znak, że żyjemy i czujemy, jesteśmy. Jeżeli go nie odczuwamy nie ma nas. Ostatnimi czasy zaczyna się wspominać o narastającej fali prób samobójczych wśród młodzieży, która pytana o powód wyboru takiego rozwiązania odpowiadała: chciałem wreszcie coś poczuć.  Nie można w życiu także uniknąć bólu, przecież to on nas kształtuje, pomaga doceniać rzeczywistość, otwiera oczy na Świat, nie czyni nas obojętnym. Nieśmiertelność może nam zapewnić własna twórczość, bądź w sposób mniej jednoznaczny potomstwo posiadające nasze geny. Żyjemy przecież w naszych rodzicach, przodkach, jesteśmy jawnym świadectwem ich życia. W twórczość wpisany jest ból, gdy go nie dostrzegamy, dzieło przestaje być autentyczne.

„Żałoba jako doświadczenie inicjacyjne”

Każdy w swoim życiu przeżył kiedyś żałobę po bliskiej osobie, kiedy to tracąc kogoś, zaczynamy doceniać jego wartość. Wszystkie nasze doczesne problemy bledną w obliczu żałoby, dopiero wtedy doceniamy co straciliśmy, co dana osoba dla nas zrobiła i jak wiele wniosła do naszego życia aby uczynić je lepszym, choć uprzednio wcale nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Brak związany z tym uczuciem jest w tym wypadku czynnikiem stymulującym do myślenia, uczącym dostrzegania tego, co mamy. Dzięki temu dostajemy szansę na ponowne życie, uczymy się inaczej patrzeć na naszych przyjaciół, otaczających nas na co dzień i w ten sposób docenić, co dla nas robią.

„Najpierwszą powinnością człowieka jest bycie sobą”

Najpierwsza czyli najistotniejsza, najważniejsza ale i najbardziej pierwotna. Powinność – obowiązek nakaz. Najbardziej znaczącą a przez to i elementarną podstawową, powinnością każdego jest bycie sobą, czyli kim? Czy powinniśmy być osobą stworzoną na potrzeby innych? Czy personifikacją własnych wyobrażeń o sobie? A może tym powinniśmy poddać sie naszemu wewnętrznemu instynktowi, pozwolić aby Freudowskie id wreszcie doszło do głosu? Gdzie leży granica? Ja prawdziwe to ja podświadome czy realne? Na człowieka wpływają zewsząd czynniki społeczne, światopoglądowe, religijne itp. Będąc w świecie, żyjąc z innymi człowiek jest już zdeformowany, nosi maskę, a zatem jest nieprawdziwy (przerysowany, groteskowy). Bycie sobą jest tylko sloganem, frazesem chętnie podchwytywanym przez kulturę masową a przecież bycie sobą wiąże się ze złym, dzikim, nieobliczalnym, uniemożliwiającym normalne egzystowanie w świecie. Czy zatem obowiązkiem każdego człowieka jest dorośnięcie, dojrzałość do samotności? Czy nie wymagając od człowieka aby wybrał któreś z powyższych wyobrażeń samego siebie nie damy przyzwolenia np. na brutalność i agresję która będzie wynikiem wybrania id za to prawdziwe „ja”?

„Współczesna kultura zapomniała o śmiechu”

Pomimo, że śmiejemy się na codzień, jest to brak, którego nie jesteśmy świadomi. W dzisiejszych czasach otacza nas śmiech pusty, przejawiający się w kiczowatych dowcipach, kabaretów czy sentymentalnych komediach. Śmiech nie jest równoważny ze śmiesznością. Spotykamy się często jedynie ze śmiechem zredukowanym będącym prześmiewczością czy krytykanctwem urastającym do rangi groteski  ale z naturalnym, pozbawionym odniesień kulturowych śmiechem, niewymuszonym, takim ot sobie rzadko, o ile w ogóle. Czy wynika to z tego, że czasy w których żyjemy,  to co zwykliśmy określać mianem współczesności jest tak tragiczne, że aż przezabawne? Patos nieustannie miesza się z trywialnością. Śmiech z realiów, autoironia to zawsze forma obrony przed upokorzeniem, upadkiem, przykrym doświadczeniem życiowym. Śmiejemy się z tego co tak naprawdę jest tragiczne. A śmiech to przecież synonim szczęścia. Śmieją się ludzie spełnieni, usatysfakcjonowani, po prostu szczęśliwi. Śmiech powinien pełnić funkcję oczyszczającą (wg. Bachtima), powinien on nas wyzwalać, i nie powinien on być kojarzony jako przeciwieństwo powagi.

„Pełnia oznacza współwystępowanie, a nie jednostronną jednoznaczność”

              Nie jesteśmy w stanie przedstawić całego zjawiska np. konfliktowej sytuacji pedagogicznej, jeśli skupiać się będziemy jedynie na jednym fragmencie sytuacji. Zadaniem pedagoga jest unikanie jednostronności i dążenia do niej. Należy zaakceptować współwystępowanie przeciwnieństw, nie skłaniając się ku któremukolwiek z biegunów.  Nic nie jest jednoznaczne, a także nie możemy być pewnie skutków naszego postępowania czy intencji co przejwania się w pułapce dwoistości.

„Cóż mi po kimś, kto myśli tak samo jak ja?”

Czy możliwy jest rozwój człowieka który przebywa jedynie w środowisku osób sobie podobnym? Czy osoba ta, będzie miała możliwość prowadzenia normalnej dyskusji z inną osobą, jeśli obie strony dialogu posiadają podobne poglądy? Moim zdaniem, taka sytuacja jest bezcelowa, ponieważ  sytuacja uczenia się może wystąpić jedynie w przypadku różnicy zdań, czy światopoglądów. Tylko wtedy osoby biorące udział w dialogu będą starać się zrozumieć sposób myślenia drugiej osoby czy argumentów których używa. Tylko wtedy dialog staje się wyzwaniem, w którym możemy poznać innych ludzi a także samego siebie, nasze granice.

„Każda miłość jest sadystyczna”

Na pierwszy rzut oka zestawienie miłości i sadyzmu wydaje się absurdalne ponieważ miłość nie może mieć związku z tak negatywnie kojarzonym zjawiskiem jakim jest sadyzm. Przecież sadyzm jest jednoznaczny z cierpieniem, czy to fizycznym czy też psychicznym, jak wiec można uznać iż „każda miłość jest sadystyczna”? Z pozoru wydają się one ze sobą całkowicie nie ziwązane, choć jest to bardzo powierzchowne, złudne. Miłość uosabiana jest z czystością, szczerością, niewinnością wynikającą z prawdziwego, głębokiego uczucia. Miłość to dar kochania, poświęcania się dla innej osoby. Sadyzm zakłada perwersję, a zatem jakiś stopień wyrachowania, kalkulacji. To świadome wyrządzanie bólu, dające w efekcie rozkosz. Miłość powinna czynić nas szczęśliwymi, choć często unieszczęśliwia. I mimo, iż przysparza cierpienia godzimy się na nią, w imię szeroko pojmowanego uczucia.  W miłość prawdziwą musi być wpisany ból. Nie sposób poznać pełnego wymiaru uczucia bez konfrontacji z tym co przykre i dokuczliwe. Kochanie jest już samo w sobie rozkoszą a kochamy bardziej im więcej wycierpimy. Ponadto w miłość zawsze wpisane jest ograniczenie.

„Filozofia maski”

Każdy z nas w zależności od sytacji zakładą odpowiednią „maskę”. Maska ta ma za zadanie ukrycia naszej prawdziwej tożsamości, ukazanie tego co druga osoba chce zobaczyć. Przywdziewanie maski może zostać użyte jako środek obrony lub agresji. W pierwszym przypadku maska ukrywa to co naprawdę czujemy i myślimy, zmieniamy się, alby dopasować się do otoczenia i nie wychodzić przed szereg, zaczynamy zachowywać się według pewnego schematu, tracąc przez to spontaniczność.  Przykładowo, Gombrowicz w „Ferdydurke” używa trzech słów – kluczy: „gęba”, „łydka”, „pupa”. Pierwsze z nich jest najszersze i dotyczy wszelkich przyjmowanych przez ludzi postaw – masek. Każdy kontakt z drugim człowiekiem zmusza do przyjęcia jakiejś „gęby”, nie można przed nią uciec. Można za to przybrać kolejną „gębę”.

Wybrane przeze mnie idee są jedynie kilkoma spośród wielu myśli mogących stać się dla czytelnika efektem wybuchowym, skłaniających nas do nowego sposobu myślenia. Powinniśmy pamiętać by zawsze i wszędzie mieć otwarte oczy, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy staniemy się świadkami czegoś wartego uwagi i przemyślenia.

2

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin