Atest 7-2010.pdf

(24994 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Woda dla powodzian
Ile kosztuje ryzyko?
Pracownicy omawiają wypadki
OCHRONA PRACY
7/2010
ISSN 1230–4700 • Nr indeksu 333115 • Nakład 7000 egz. • Cena 18 zł (w tym 0% VAT) • Wydawnictwo SIGMA-NOT
872806998.046.png 872806998.047.png 872806998.048.png
reklamyy_2010-04.indd 66
2010-05-05 12:18:53
872806998.049.png 872806998.001.png 872806998.002.png 872806998.003.png 872806998.004.png 872806998.005.png 872806998.006.png 872806998.007.png 872806998.008.png 872806998.009.png 872806998.010.png 872806998.011.png 872806998.012.png 872806998.013.png 872806998.014.png 872806998.015.png 872806998.016.png 872806998.017.png 872806998.018.png
7
w numerze
1
ludzie i wydarzenia
Pracownicy
omawiają wypadki
Robert Kozela
Przemyślane i nienachalne, a do tego atrakcyjne sposoby anga-
żowania pracowników i ich rodzin w sprawy bezpieczeństwa
w pracy i poza nią przynoszą nadspodziewanie dobre efekty.
A le do tego potrzebne jest bhp tra ktowane nie ja ko zbiór w ygła-
szanych ex cathedra prawd, które należy przyjąć do wierzenia
i bezwzględnego stosowania, lecz bhp rozumiane jako wspólny
interes i proces kształtowania kultury bezpieczeństwa. 38
7 | 2010 (758)
2 Teksty‑preteksty
3 Pracodawcy – ostatnia nadzieja
Jerzy Knyziak
4 6 Czas na innowacje
Robert Kozela
konferencje
16 Szelki...
dla fachowców: uprząż
18 Ile kosztuje ryzyko?
Robert Kozela
przepisy i normy
4 Niezwłoczne rozwiązanie umowy
o pracę przez pracownika (1)
Franciszek Małysz
1 2 Na bieżąco…
20 Analiza ryzyka jako podstawa
decyzji przedsiębiorcy
w dziedzinie ochrony pracy
Tadeusz Szopa
26 Sprawdź, czy nie popełniasz
wykroczenia?
Radosław Jadwiszczak
5 5 Nowe podejście do wymagań
bezpieczeństwa dla linii
produkcyjnej do obróbki taśm
5 7 Czy pracodawca może nie udzielić
urlopu na żądanie”?
Joanna Sendor
58 Nowe przepisy bhp
i prawa pracy
5 9 Pracodawca odpowiada za złe
warunki pracy
Joanna Sendor
wypadki i awarie
44 Śmierć pieszego
na terenie zakładu
Jerzy Szewczyk
Fotograia:
Piotr Witosławski
technologie i bezpieczeństwo
26 Ostrzegawcze nalepki i znaki
– ważna rola w informacji
o zagrożeniach
Bolesław Hancyk
60 Strażak
Iwona Romanowska‑Słomka
edukacja
50 Angielski dla behapowców (lekcja 7)
Małgorzata Majka, Rafał Przebinda
52 Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa
w Poznaniu
ludzie i wydarzenia
8 Woda dla powodzian
17 Kto jest kim w ochronie pracy:
Ryszard Kowal
4 2 Żywice i masy plastyczne
Ryszard Szozda
edukacja dla bezpieczeństwa
3 4 Jak nad wodą – to z głową
Bronisław Bieś
stałe rubryki
7 Wydarzenia
10 Technika na co dzień
3 2 Listy
36 Redakcja odpowiada
4 8 Bhp w sieci
4 9 Zmiany w przepisach
informacje
6 Dobrze czy źle?
Wojciech Wiktorowski
3 0 Głosy z Polski
nauka i praktyka
13 Kleszcze coraz groźniejsze
Małgorzata Majka
Wkładka
Maszyny – Lista kontrolna
Atest – Ochrona Pracy
7 | 2010
872806998.019.png 872806998.020.png 872806998.021.png 872806998.022.png 872806998.023.png 872806998.024.png 872806998.025.png 872806998.026.png 872806998.027.png 872806998.028.png 872806998.029.png 872806998.030.png 872806998.031.png 872806998.032.png
 
teksty‑preteksty
2
mach prasy stwierdził: „ RPO staje w obronie złodziei”. Dyrektor
stwierdził jeszcze coś ciekawszego; „Nie można odbierać kon‑
trolerom ich jedynego narzędzia. Bo jeśli tak, to wszyscy jeź‑
dziliby bez biletów”. Potencjalnym złodziejem jest zatem każdy
klient irmy pana dyrektora. A jeśli akurat chwilowo nie krad‑
nie (tj. ma bilet) to tylko dlatego, że boi się kontroli. I jeszcze
przykład z telewizji. W ubiegłym roku zginął podczas wysoko‑
górskiej wyprawy znany polski himalaista. 27 lutego 2010 r. te‑
lewizyjne ”Wiadomości” poinformowały, że wdowa po hima‑
laiście wskutek działań „bezdusznych biurokratów” nie może
otrzymać renty rodzinnej po mężu. Okazało się, że bezdusz‑
ność polegała na ustaleniu braku wymaganego okresu skład‑
kowego. I dlatego – mówi dziennikarz TVP – wdowa po hima‑
laiście nie może pokonać Himalajów biurokracji. I już telewidz
w ie – ma się upraw nienia czy nie – św iadczenie się na leż y. Ta k,
jak podczas powodzi w 1997 roku.
Tym razem nie przeszło
Dwa lata temu pisaliśmy w tej rubryce („Atest” nr 9/08)
o uchwalonej w Szwajcarii ustawie o ochronie zwierząt, prze‑
widującej dla zwierząt domowych dość szczególne uprawnie‑
nia, jak np. zakaz trzymania w klatce tylko jednego gryzo‑
nia, czy zakaz całkowitego przeszklenia akwarium. Wprowa‑
dzono też do konstytucji zapis o „godnym traktowaniu” ro‑
ślin. Z kolei w bieżącym roku rozpisano referendum (poin‑
formowała o tym „Polska” nr 27/2010), w którym Szwajcarzy
mieli rozstrzygnąć, czy zwierzęta domowe mają mieć prawo
do reprezentującego je przed sądem obrońcy. I tu obywatele
się nie zgodzili. W przeprowadzonym w marcu br. referen‑
dum (o czym informuje internetowa wersja „Gazety Prawnej”
z 3 marca) ponad 70% głosujących było przeciwnych projek‑
towi. Przepis taki obowiązuje jednak od paru lat w jednym
ze szwajcarskich kantonów (Zurych). Pewnemu adwokatowi
powierzono tam oicjalnie rolę pełnomocnika zwierząt. Pro‑
wadzi on rocznie od 150 do 200 takich spraw. Zdecydowanie
jednak odmawia reprezentowania przed sądem roślin?
Res gestae
Pojęcie to (z łac. rzeczy dokonane) oznaczało w starożytnym Rzy‑
mie opow ieści o czy nach bohatersk ich. W tegoroczny m ”Ateście”
nr 1 opowiadaliśmy o bohaterskich czynach dzieci wzywających
telefonicznie pomoc do chorej matki, czy ludzi dorosłych infor‑
mujących policję o konieczności udzielenia pomocy pewnej ko‑
biecie w zamkniętym mieszkaniu. Od tego czasu pojawiły się
w mediach kolejne res gestae . Oto przykłady znalezione w gaze‑
cie „Polska Głos Wielkopolski”. Nr 43: Matka 8‑letniej Natalki
źle się poczuła i wysłała córkę do sąsiadki, aby poprosiła o we‑
zwanie pomocy. Natalka poszła, sprowadziła sąsiadkę i w ten
sposób stała się „małą bohaterką”. Nr 57: Tu mamy dwa teksty.
Jeden o czteroletniej Gabrysi, która wezwała sąsiadkę do bab‑
ci, która dostała krwotoku z nosa, uprzednio położywszy jej
na kark mokry ręcznik (Gabrysia chodzi do przedszkola, w któ‑
rym uczą dzieci podstaw pierwszej pomocy). Drugi tekst nosi
dramatyczny tytuł „Komendant skoczył do Warty za kobietą”.
Komendanta komisar iatu wodnego policji w Poznaniu pow iado‑
miono, że do rzek i wchodzi ja kaś kobieta (rzecz działa się w mar‑
cu). Komendant „nie wahał się ani sekundy, natychmiast ruszył
na ratunek”. Ubrał się w wodoszczelny kombinezon i asekuro‑
wany przez współpracownika wszedł do wody. Doszedł do ko‑
biety, która cały czas maszerowała w kierunku środka rzeki (jak
się potem okazało, chciała popeł nić samobójst wo) i odprowadził
ją na brzeg. A potem musiał odpowiadać dziennikarzowi na py‑
tania typu „Jak czuje się policjant, który ratuje życie człowieko‑
wi?” I w ten sposób został bohaterem – w każdym razie arty‑
kułu prasowego. Nr 124: Tadziu przebił wszystkich, bo otrzy‑
mał tytuł „Małego bohatera” i okolicznościowy medal, za czyn
dokonany w wieku trzech miesięcy, kiedy to „mając wyczucie
prawdziwego strażaka (…) uratował rodzinę i dom przed poża‑
rem”. Działo się to podczas świąt Bożego Narodzenia. Dziecko
nagle zaczęło płakać i babcia – chcąc je uspokoić, wzięła Tadzia
na ręce i poszła do sąsiedniego pokoju. Tam stwierdziła, że pali
się choinka. I w ten sposób Tadziu zapobiegł rozprzestrzenieniu
się pożaru i stał się sławny w rodzinnej miejscowości. Przypo‑
mina się dowcip z czasów PRL o facecie, który starał się w „Zbo‑
widzie” o uprawnienia kombatanckie za działalność podczas II
wojny światowej. Co prawda w dniu jej zakończenia liczył zaled‑
wie dwa lata, ale wyjaśnił, że w wózku, w którym woziła go ma‑
ma, była jednocześnie przewożona broń.
Edukacyjna rola mediów
Przeczy ta liśmy ja k iś czas temu w gazecie list czy telniczk i, uża‑
lającej się na ZUS, że nie przyznał jej emerytury. Z dalszej części
listu w y nikało, że pani ta nie miała ani w y maganego w ieku, ani
stażu. „I t ylko d latego odmów iono mi emer y tur y. Czy to moja
wina, że urodziłam się za późno? ” – pyta dramatycznie czytel‑
niczka. Skąd się bierze u ludzi ten analfabetyzm? Chyba wiemy.
Trudno wymagać od tzw. zwykłych ludzi, aby na bieżąco śle‑
dzili przepisy praw ne (a do tego rozumieli, co ustawodawca ma
na myśli – z t y m niek iedy nawet fachowc y mają tr udności). A le
ludzie ci czy tają i sł uchają, co mają do pow iedzenia media. Oto
parę przykładów. W gazecie „Polska” nr 71/2010 był tekst o fo‑
toradarach. Chodziło o to, że gdy w przypadkach tzw. wątpli‑
wych złapani na fotoradar kierowcy odmawiali płacenia man‑
datów, a policja kierowała wtedy sprawy do sądu, kierowcy ci
często w sądzie wygrywali. Tekst nosi złożony dużą czcionką
tytuł „Sądy wygrywają z fotoradarem”. I już ma obywatel wbi‑
te do głowy, że sąd (nie mówiąc już o fotoradarze) jest stroną
w sprawie. Ta sama gazeta, ale nr 270/2009, informuje o cią‑
gnącym się od dłuższego czasu sporze o budowę linii energe‑
tycznej, szkodliwej jakoby dla środowiska. Mieszkańcy wsi,
przez której tereny miała przebiegać linia odwołali się od nie‑
korzystnej decyzji do generalnego dyrektora ochrony środowi‑
ska. Wniosek został odrzucony z przyczyn formalnych, gdyż
nie wniesiono wymaganej opłaty skarbowej. I co na to prasa?
„Opłata skarbowa ważniejsza od ludzi ” – krzyczy wielkimi lite‑
rami tytuł notatki. Kolejny przykład: „Polska Głos Wielkopol‑
ski” nr 54/2010. Artykuł „Kanar bez prawa do kontroli?” doty‑
czy – wbrew t y tułow i – nie prawa do kontroli, lecz prawa do za‑
trzymania siłą pasażera komunikacji miejskiej nieposiadają‑
cego biletu i odmawiającego podania swoich danych do cza‑
su przyjazdu policji. Prawa takiego kontroler nie ma, co po‑
t w ierdził R zecznik Praw Oby watelsk ich, do którego w tej spra‑
wie się zwrócono. Na co dyrektor irmy komunikacyjnej na ła‑
A.S.
7 | 2010
www.atest.com.pl
872806998.033.png 872806998.034.png 872806998.035.png 872806998.036.png 872806998.037.png 872806998.038.png 872806998.039.png 872806998.040.png
 
3
Pracodawca
– ostatnia nadzieja
Ż yjemy coraz dłużej, a mimo to
przez placówki medyczne z nadmierną
częstotliwością, w trosce o zwiększenie
przychodów. Obecna sytuacja stanowi
zaledwie preludium do zwiększania wy‑
datków pracodawców na opiekę medycz‑
ną zatrudnionych.
Wspomniane wcześniej badania r y n‑
ku dotyczące służby zdrowia informu‑
ją również, że coraz częściej pracodaw‑
cy fundują zatrudnionym pakiety opie‑
ki medycznej, które w części (np. ogól‑
ne, specjalistyczne, szpitalne) lub na‑
wet w całości zastępują publiczną służ‑
bę zdrowia. Na razie dotyczy to 4% pra‑
cowników, ale w woj. mazowieckim
korzysta z nich co dziesiąty pracow‑
nik, a w stolicy nawet co czwarty. Jest
to istotny bonus doceniany przez za‑
trudnionych – daje poczucie komfor‑
tu i bezpieczeństwa socjalnego, ba, na‑
wet poczucie elitaryzmu w stosunku
do ludzi wystających w kolejkach, któ‑
rych tak chętnie pokazuje ostatnio te‑
lewizja. Jasne, że takich pakietów nie
zaserwuje MPO ładowaczom odpadów
stałych, a nawet huta pracownikom za‑
trudnionym przy obsłudze wielkiego
pieca. Z badań wynika, że pakiety ta‑
kie fundują przede wszystkim bogate
irmy, zwłaszcza zagraniczne.
Sektor prywatnych usług medycz‑
nych, mimo ogólnoświatowego kryzy‑
su, ma się doskonale. W Polsce co ro‑
ku wzrastają jego dochody. Wszystko
świadczy o tym, że ekspansja prywat‑
nej służby zdrowia doprowadzi z cza‑
sem do przejęcia przez nią ogromnej
części zadań placówek publicznych.
Niepostrzeżenie zatem zmieni się mo‑
del służby zdrowia. Zapłacą za to pra‑
codawcy, ale przecież koszty te wkal‑
kulują w wartość swoich produktów
wskutek czego wzrosną ceny. Posze‑
rzy się szara strefa, wzrośnie bezrobo‑
cie. Nie ma wątpliwości kto skorzysta
na tych zmianach najbardziej: udzia‑
łowc y spółek medycznych. K iedyś pań‑
stwo było głównym pracodawcą, nie‑
długo pracodawcy przejmą rolę pań‑
stwa.
(a może właśnie dlatego) coraz za‑
ciek lej wa lczy my o dodatkowe lata
życia. Z tego powodu w debatach prezy‑
denck ich i bez wąt pienia w nieod legł ych
parlamentarnych służba zdrowia pozo‑
stanie tematem szczególnie delikatnym,
którego niedocenienie może wpłynąć
na niejeden wynik wyborczy.
Z w yd a rzeń ostat nic h t ygod ni w y ni k a,
że najwa żniejsi polit yc y głów nych par tii
mają niewielkie pojęcie o subtelnościach
prywatyzacji (komercjalizacji, komunali‑
zacji) szpitali i swój brak wiedzy pokry‑
wają pianą ogólników. Mam św iadomość,
że istotnie trudno przedstawić w katego‑
r iach czar no‑biał ych opinię, iż dobre w y‑
niki inansowe sprywatyzowanego szpi‑
tala mogą świadczyć wyłącznie o efek‑
tywnym zarządzaniu – mogą one prze‑
cież być rezu ltatem skoncentrowania się
na specjalnościach i zabiegach najbar‑
dziej dochodowych; te mniej opłacalne
można zostawić kolegom z niesprywa‑
tyzowanych szpitali z sąsiednich powia‑
tów. Dlatego t w ierdzę, że końcow y rezu l‑
tat tr udno na razie przew idy wać. Bardzo
wiele w przypadku prywatyzacji zależy
od władz lokalnych. A te bywają różne.
Niekiedy są niegospodarne, a czasem na‑
wet skorumpowane.
Jeśli politycy nie mają wyrobionego
zdania, to tym bardziej nie mają go zwy‑
kli obywatele podatni na chwytliwe in‑
formacje to z jednej, to z drugiej strony
prezydenckiej konfrontacji. Kandyda‑
ci na prezydenta stosowali różnorodne
unik i, aby t ylko nie sfor mułować swojej
jednoznacznej strategii w tej sprawie.
Może się okazać, że doraźnie w su‑
kurs władzy, borykającej się z koszta‑
mi służby zdrowia, przyjdą pracodaw‑
cy, w pierwszej kolejności ci najzamoż‑
niejsi. PA P, „Gazeta Praw na” i inter neto‑
we portale opublikowały niedawno ba‑
dania rynku usług medycznych. Wyni‑
ka z nich na przyk ład, że w ubiegł y m ro‑
ku co trzeci Polak nie korzystał w ogó‑
le z publicznej służby zdrowia. Zara‑
zem 5% pacjentów państwowej służby
Jerzy
Knyziak
Redaktor naczelny
Wszystko świadczy o tym, że ekspan-
sja prywatnej służby zdrowia dopro-
wadzi z czasem do przejęcia przez
nią ogromnej części zadań placówek
publicznych.
zdrow ia kosztowało 57% ogół u środ ków
inansowych przeznaczonych na lecze‑
nie. Najdroższe leczenie jednego pacjen‑
ta pochłonęło kwotę 1,4 mln złotych.
Te pozytywne w swojej wymowie eks‑
trema nie przysłaniają obrazu proble‑
mów przeciętnego pacjenta – znamy je
z codziennego doświadczenia. Długie
terminy oczekiwania na wizytę prowa‑
dzą niekiedy do tragikomicznych sytu‑
acji. Po kilku miesiącach oczekiwania
na przyjęcie przez „publicznego” spe‑
cjalistę pacjent pojawia się u niego z cał‑
k iem inną chorobą, bo tę, na którą miał
skierowanie, wyleczył już prywatnie.
Ze wspomnianych badań wynika,
że blisko połowa Polaków korzystała
w roku ubiegłym z prywatnych usług
medycznych. W sektorze t y m war to w y‑
odrębnić usługi opłacane przez praco‑
dawcę na rzecz jego pracowników. Jest
to w gr uncie rzeczy w ykony wanie zadań,
których nie przewidują przepisy MOP ani
dyrektywy Unii Europejskiej, o czym pi‑
sała dobitnie w poprzednim numerze
Małgorzata Majka w artykule „Opieka
za pieniądze pracodawców”. Opieka ta
nie ogranicza się zw yk le do badań wstęp‑
nych, okresowych i kontrolnych. Bada‑
nia okresowe bywa, że wykonywane są
Atest – Ochrona Pracy
7 | 2010
872806998.041.png 872806998.042.png 872806998.043.png 872806998.044.png 872806998.045.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin