Rozdział 4(1).pdf

(173 KB) Pobierz
207154002 UNPDF
Rozdział 4
„Beauty from pain”
Staliśmy tak chwilę. Edward obejmował mnie w chłodnym, lecz bardzo miłym i przyjacielskim
uścisku, tak samo jak pozostali.
Kurcze… następny dowód na to, że są wampirami: chłód skóry.
Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Taki gest wiele dla mnie znaczy… tyle lat go nie
doświadczyłam. Nagle w Sali rozległ się głos dyrektora, przerywając tę wspaniałą chwilę:
- Swan, Cullen co wy tu … - zachichotaliśmy wszyscy – Już mi na salę. – Emmett puścił nas z
niedźwiedziego uścisku. Po chwili staliśmy w szeregu przed dyrektorem.
- Przepraszamy – powiedzieliśmy chórem. Obróciliśmy się i weszliśmy na salę. Usłyszałam jeszcze
słowa dyrektora:
- Ugh! Ta dzisiejsza młodzież … -mruknął pod nosem i poszedł za nami, a my widząc jego minę
zachichotaliśmy ponownie.
Rozejrzałam się po Sali. Na środku stały dwie gitary basowe, jedna akustyczna, perkusja, fortepian,
skrzypce oraz trzy mikrofony na statywie. Wszystko to nie było w dość dobrym stanie, lecz nadawało
się jeszcze do grania. Po prawej od mikrofonów był Mike i jego świta. Zesztywniałam. Edward
najwyraźniej to zauważył. Przybliżył się do mnie i powiedział na ucho ledwie
słyszalnie:
- Będziemy z Tobą
- Jak choćby powie jedno złe słowo to nie wiem czy nie zabawi u naszego taty na intensywnej terapii
– dodał Em chichocząc, na co Jazz mu zawtórował.
Następny dowód na to, że zadaje się z wampirami: Wyczulony słuch.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Jazz’a:
- A my z Edwardem chętnie pomożemy. Nie Ed?
- Pewnie – odparł uradowany Edward. Podeszliśmy bliżej dyrektora, który stał na środku sali. Po
prawej jego stronie przy biurku siedziała pani Cope – miła staruszka w fioletowym podkoszulku.
Dyrektor zaczął apel.
- Drodzy uczniowie! Proszę abyście podeszli do pani Cope – tu wskazał na staruszkę – i się
zdeklarowali co do profilu klasy. A ja tymczasem proszę naszego nowego nauczyciela i zarazem
wychowawcę klasy o profilu muzycznym pana Springa.
- Idziemy? – spytałam po cichu Rose, a ta przytaknęła ruchem głowy. Razem z Cullen’ami podeszliśmy
do pani Cope. Staruszka popatrzyła na nas i uśmiechnęła się.
- Witaj Bello! Jak się miewasz?
- Dziękuję. Jakoś powoli się turla… - wysiliłam się na słaby uśmiech.
- Widzę, że oprowadzasz nowych…
- A dokładnie jej sąsiadów – wtrącił Jazz z wielkim uśmiechem.
- Aaaa… miło się rozmawia, ale praca wzywa – powiedziała spokojnie pani Cope. – A więc z jakiej
jesteście klasy ??
- 2b – odpowiedziała Alice.
- Nazwiska?
- Isabella Swan, Alice, Edward, Emmett Cullen… -wyliczała Alice.
- Emmett przez dwa „m” i dwa „t” – wtrącił Em.
- … Rosalie i Jasper Hale – kontynuowała Alice, jakby nigdy nic.
- Profil klasy? – dopytywała się dalej pani Cope
- Muzyczny
Po wpisaniu naszych nazwisk do formularzy odezwała się staruszka, podając nam je.
- Podejdźcie proszędo pana Spring’a na małe przesłuchanie
- Co?! – pisnęłam – Ale tak przy wszystkich?! – sekretarka tylko przytaknęła ruchem głowy.
Przełknęłam głośno ślinę.
- Dobrze, już idziemy – uśmiechnęła się Rose. Widząc że chcę coś powiedzieć dodała – Wszyscy.
Skierowaliśmy się w stronę nowego nauczyciela muzyki. Niestety koło niego stał Newton i świta.
Chciałam ich ominąć gdy usłyszałam.
- Ooo... sierota idzie na przesłuchanie – odezwał się Mike – na czym grasz? Na harmonijce? –
zrobiłam jeden krok w przeciwną stronę, gdy zobaczyłam satysfakcje w jego oczach i ten głupi, chytry
uśmiech, który prześladował mnie przez tyle lat. Cofnęłam się tak, aby stać z nim twarzą w twarz. Na
ułamek sekundy na jego twarzy pojawiło się niedowierzanie, a potem znów ten znienawidzony przeze
mnie uśmiech. Zaś ja miałam zaciętą minę.
- Wiesz co Mike? – zaczęłam – Powiem Ci coś. – tu się zatrzymałam - Jesteś obleśny, opryskliwy i
żałosny. A co do muzyki to gram na fortepianie, gitarze basowej i akustycznej. A ty na czym? Na lutni?
–zaśmiałam się.
Na jego twarzy było widać wiele emocji. Złość. Gniew. I niedowierzanie. Nagle się odezwał:
- Ty mała, głupia, sieroto! – wykrzyknął mi w twarz. Zabolało. Strasznie zabolało, ale również zbierał
się we mnie gniew.
Zaraz wybuchnę. Zaraz wybuchnę… za późno .
- Jeszcze jedno słowo, a nie ręczę za siebie. Za długo to znosiłam…
- A co mi zrobisz co? – zadrwił – mała sierotka, nikomu nie potrzebna na tym świecie dziewczynka…
Cholernie zabolało, lecz już nie płakałam. Po prostu nie miałam już siły.
- Oj dużo… więcej niż ci się wydaje – wsparła mnie Rose.
Zupełnie zapomniałam o ich obecności. Chłopcy zgrani, równocześnie stanęli po moich bokach, z
założonymi na piersiach rękami. Po mojej prawej stał Emmett i Jasper, a po lewej Edward.
Dziewczyny stały z tyłu, za mną. Widząc nas, a głównie rozwścieczonych chłopaków, patrzących na
niego wilkiem Mike dał za wygraną. Lecz jeszcze wysyczał mi na odchodne w twarz:
- Jeszcze się z Tobą policzę Swan – i odszedł ze swoją świtą do pani Cope. Odetchnęłam z ulgą.
- Nawet nie wiesz jak jestem z Ciebie dumny, Bello –szepnął mi we włosy Edward, obejmując
przyjacielsko.
- Bells nie wiedziałem, że masz taki cięty język – powiedział rozbawiony Em.
- Ja też nie wiedziałam – wytknęłam na niego język
- Gdzie z tym do mnie co ? – spytał oburzony misiek. Wszyscy, oprócz Em’a, wybuchneliśmy
śmiechem.
- No już się nie złość no… - powiedziałam rozbawiona do Emmetta i dałam mu sójkę w bok. Teraz
śmialiśmy się wszyscy. Odłożyłam jeszcze torbę pod ścianą tak jak dziewczyny, chichocząc. Naszą
jakże śmieszną dyskusję przerwał pan Spring.
- A więc … - tu popatrzył na jakąś kartkę – widzę, że tylko Cullen’owie i Hale’owie mieli muzykę. I do
tego 6 na koniec roku. Zaprezentujecie się?
- Jasne – odpowiedział Jazz – Ed co powiesz na „S.O.S”?
- Spoko – odpowiedział obojętnie miedzianowłosy.
- A więc proszę do mikrofonów - wtrącił pan Spirng.
Edward, Emmett i Jasper posłusznie podeszli do mikrofonów. Edward i Jazz chwycili gitary basowe, a
Em zasiadł za perkusją. Ed poprawił jeszcze mikrofon i przeczesał włosy dłonią. Zanim zaczęli odezwał
się Edward:
- To dla naszych trzech dziewczyn. Belli …
- Rose … - kontynuował Emmett.
- I Alice – dokończył wyliczankę Jazz.
Music 1
Jonas Brothers – S.O.S.
Szczęka mi opadła. Oni byli poprostu… boscy. Nie … w tej kwestii to duże niedopowiedzenie.
Patrzyłam na nich jak zahipnotyzowana. Nagle Alice zaszczebiotała:
- O…
-…mój…- kontynuowała Rose, a ja zakończyłam.
-… Boże.
- Brak mi… słów - wyjąkała Rose.
- Oni po prostu byli… - uradowana Alice mówiła oczarowana.
- … extra-zajebiście-boscy – dokończyłam za nią. Ktoś, a raczej „Ktosie” się za nami zaśmiali.
Obróciłam się i zobaczyłam braci Cullen’ów. Nawet nie zauważyłam jak podeszli.
- Miło to słyszeć – zaśmiał się Edward.
- No co? – broniła mnie Alice – Przecież Bella powiedziała prawdę. Jako jedyna umiała ułożyć zdanie…
to nas wyręczyła – na końcu wytknęła do niego język jak pięciolatka.
- A czy ja coś mówię? – spytał sarkastycznie miedzianowłosy. Alice i Rose podeszły do swoich
chłopaków i dały im po całusie w usta. Uśmiech sam wstąpił mi na usta. Zauważyłam kątem oka , że
Edward spogląda. Podszedł do mnie od tyłu i szepnął na ucho.
- A może ja też dostanę nagrodę?
- W postaci …? – uśmiechnęłam się nie znacznie.
- Całusa… - szepnął ledwo słyszalnie. Nigdy nie czułam się tak swobodnie przy innych. Zwłaszcza przy
chłopakach.
„Bądź pewna siebie” usłyszałam głos mamy
Obróciłam się i spojrzałam spod rzęs.
Podobno to na chłopaków działa. Aha i zadziałało…
Edward uśmiechnął się do mnie łobuzersko. On przybliżył się to i ja się do niego przybliżyłam.
Czułam już jego chłodny oddech. Za nami rozległo się głośnie „Gorzko! Gorzko!”
To na pewno Emmett i Jazz.
Już dzieliły nas tylko milimetry, gdy zmieniłam kierunek i cmoknęłam go w policzek. Zaraz za nami
rozległo się głośne „Łeee…” w wyrazie niezadowolenia. Odsunęłam się od Edwarda, by zobaczyć jego
wyraz twarzy.
Szok. Radość. Euforia. To wyrażał jego wyraz twarzy. Reszta podeszła do nas. Alice szturchnęła mnie
w łokieć, jednocześnie wymieniając z Rose znaczące spojrzenia. Po chwili spojrzała się na mnie, a ja
tylko wywróciłam oczami. Naszą niemą dyskusje przerwał pan Spring.
- A teraz proszę… - tu spojrzał na listę – Mike Newton.
- Uhu… zatknąć uszy – zaśmiała się Alice, na co wszyscy do niej dołączyliśmy. Mike i jego świta
popatrzyli się na nas krzywo.
- Proszę Pana – zaczął Mike – a mogę zagrać z moim przyjaciółmi? Oni też idą na ten profil, więc
mniej czasu zajęłoby przesłuchanie.
- Dobrze – zgodził się muzyk – tylko proszę o podanie nazwisk.
Newton podał wszystkie nazwiska i podszedł do mikrofonu. Jessica wzięła skrzypce, Lauren gitarę
akustyczną, Eric basową, a Taylor zasiadł za perkusją. I się zaczęło…
Music 2
Brazen?
- Auu... – jęknęłam na początku refrenu z czego Cullen’owie i ja wybuchneliśmy śmiechem. Po chwili
skończył.
- Na szczęście … - powiedziałam szczęśliwa. Wszyscy znowu zachichotali.
Do Newton’a podszedł pan Spring i powiedział:
- To było … - tu wystąpił grymas niezadowolenia. Chciał już coś powiedzieć, leczprzerwał mu Em.
- … do dupy!
Mike zrobił się purpurowy na twarzy i wyszedł z Sali. Chłopacy zaczęli się śmiać, a Jazz jeszcze tylko
dodał na cały głos:
- Grunt to szczerość nie… - na co już cała sala się śmiała, włącznie ze świtą Mike’a i gronem
pedagogicznym. Po paru minutach, ja już niemal płakałam ze śmiechu.
- Dobra dosyć tego dobrego… - przerwał pan Spring – Teraz proszę pannę Swan o zaprezentowanie
się.
W tej samej chwili wszedł do Sali Mike Newton.
- Ale muszę? – pisnęłam. Mike obrócił się w moją stronę i uśmiechnął złowieszczo.
- Co Swan? Wymiękasz? – zakpił ze mnie.
- Weź przestań. – prychnęłam. – Potrzebuje tylko dwóch gitarzystów, perkusistę i dwie dziewczyny do
chóru … ale mam już na oku takich. Idziecie? – ostatnie słowa skierowałam do Cullen’ów.
Uśmiechnęli się do mnie wszyscy szeroko i poszli w stronę prowizorycznej sceny.
- Zaraz wracam tylko polecę po nuty.
Podeszłam do mojej torby leżącej pod ścianą i wyciągnęłam mój ukochany notatnik, którego zawsze
nosze ze sobą. Podbiegłam do Cullen’ów.
- Chłopacy chodźcie tu – poprosiłam. Edward i Jazz mieli już przygotowane gitary, więc podeszli z nimi
do mnie. Emmett również do mnie podszedł. Pokazałam im nuty. Wytłumaczyłam co i jak bym
chciała, a oni bez problemu to załapali. Następnie podeszłam do dziewczyn, które już czekały gotowe
przy mikrofonach. Pokazałam im tekst piosenki.
-A więc… co sądzicie?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin