Rozdział 5(1).pdf

(242 KB) Pobierz
259655081 UNPDF
Z dedykacją dla osób cierpliwie czekających na moje wypociny ;*
Również dlaludzi wierzących we mnie, mimo minionego czasu ;*
Mimo wszystko: dziękuje
ROZDZIAŁ 5
„ Mad World ”
EPOV 1
Music1
James Morisson – You Give Me Something
Wychodząc z garażu cały czas myślałem o naszym tańcu… To było tak jakbyśmy byli dla siebie
stworzeni. Nasze zgranie, emocje, pasja… a może mi się zdawało?Może zdaje misię bo jest ona taka
wyjątkowa? Jej płynne ruchy, lekkość w tańcu…Kiedy na nią patrzę to ogarnia mnie takie uczucie,że
cały czas chciałbym ją przytulać, bronić przed tym dupkiem… Jak on ma? Michael? Mike? Tak, raczej
tak…
- Czyż ona nie jest cudowna? Na pewno będziemy zgraną paczką – przerwała moje rozmyślania Alice
- A do tego młoda umie się ruszać– dodał Em, wyraźnie rozbawiony reakcją Belli na określenie
„młoda”.
Ale był ubaw… pomyślał.
Kim się oni tak zachwycają? zdziwiła się Esme wchodząc do salonu, gdzie obecnie się znajdowaliśmy.
- A do tego wygląda jak wampirzyca … - oznajmił Jasper.
Właśnie… dlaczego jest taka blada?
A dlaczego tak specyficznie pachnie?
Jeszcze jej serce nie równo bije…
Zapach Belli jest pociągający, taki kwiatowy, ale nie człowieczy! Tak to by nas kusiło, a tu nic!
- Przestańcie! – krzyknąłem na swoje przybrane rodzeństwo – Wiem, Bella jest wyjątkowa. Jest
piękna jak nie jedna wampirzyca, ba jak wszystkie wampirzyce razem wzięte – rozmarzyłem się –
śpiewa jak Boginia, tańczy jeszcze lepiej.Jej falowane, kasztanowe włosywchodzące w miedziane,
gdy odpowiednio padnie na nie słońce, uwielbiam je. A jej oczy? Te piękne, czekoladowe tęczówki, w
których mógłbym się zagłębiać bez końca i w których się…
Tu się zatrzymałem się, aby nie powiedzieć że się… zakochałem? Może to jest to uczucie?
Popatrzyłem na moją rodzinę. Stali tu wszyscy, moje rodzeństwo i przybrani rodzice. Ich stan nazwać
zaskoczeniem to niedopowiedzenie.
Ale ty w niej tak na serio…? zapytał przez myśli Jazz.
Poznasz nas? Na pewno to piękna wampirzyca… chwaliła mnie Esme,
Spanikowałem. Przecież ja nie mogę! Toczłowiek!Będę musiał zapyta Carlisle’a, czy może wie coś o
Belli ze szpitala. Może to jakaś rzadka, nieuleczalna choroba? Ja nie mogę jej strącić! Jednak teraz
musze z tego wybrnąć.
- A wiecie, że oczy Belli pod kątem 33,1stopnia są złote?
Zapadła idealna cicha.
To się wkopałeś Ed… pomyślała Alice i Rose jednocześnie.
- To ja może już pójdę? – spytałem retorycznie rodziców. Skierowałem się w wampirzym tempie do
pokoju, aby dalej rozmyślać o moim Aniele.
1 Mam nadzieję, że wiecie, iż oznacza to pisanie z perspektywy Edwarda.
1
Wyciągnąłem kluczyki z kieszeni i podszedłem do mojej małej biblioteczki. Wyciągnąłem
„Wichrowe Wzgórza” i zacząłem czytać. Cztery strony później, przeczytane oczywiście w wampirzym
tempie, moje myśli znów uciekły do pięknej brunetki. Zrezygnowany odłożyłem książkę na półkę i
wyszedłem na balkon. Podszedłem powoli do barierki, delektując się lekkim wietrzykiem muskającym
moją zimna skórę. Oparłem się o barierkę i patrzyłem tak w gwiazdy, próbując wszystko sobie
poukładać. Próbowałem rozszyfrować uczucie, którymdarzę Bellę. Jednak na marne. Co chwilę przed
oczyma pojawiała się owa krucha istota, o bladej cerze i czekoladowych oczach.
Nagle usłyszałem otwierane drzwi balkonowe i zaraz po tym koło mnie stali Alice z
Jasper’em. Dobrze wiedzieli czego teraz potrzebuje.
- Piękna prawda? – zapytała Alice. Już chciałem powiedzieć, iż też podoba mi się gwieździste niebo
lecz mnie wyprzedziła – Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o niebo Edward. Kochasz ją?
Chciałem odpowiedzieć, lecz nie zrobiłem tego.
- Edward, my z Jazz’em wiemy, że ty prawdopodobnie nie wiesz jak to jest - tu Alice spowolniła
tempo mówienia, tak aby mnie nie urazić - kogoś kochać, ale..
- Masz Alice racje, nie wiem jak to jest – przerwałemjej smutnym, lecz stanowczym głosem – Dlatego
też nie wiem czy ja ją… no wiesz - tu się zatrzymałem na chwilę, aby zebrać się na odwagę i zapytać –
Powiedzcie, jak to jest?
- Nie Ed – zaprzeczył Jazz – lepiej ty powiedz co czujesz.
- Nie wiem jak to opisać – powiedziałem dobitnie – to jest jakby… magnes? Gdy jest smutna chcę ją
przytulic i nie wypuszczać. A nawet bez tych emocji! Chce żeby się cały czas się do mnie uśmiechała.
Tylko do mnie. A jak widzę tego dupka von Newton’a to mam ochotę…
- To już wiesz co to miłość – wtrąciła Alice
- Jako „starszy brat” powiem Ci tak Ed – powiedział Jasper pokazując palcami cudzy słów przy słowach
„starszy brat” – potoczy się to, jak potoczy. Przyszłości nie da się zmienić, lecz jeśli masz szanse to
walcz o nią. Bo jest o co. Bo walczysz o prawdziwą i jedyną miłość – popatrzyłem na blondyna z
niedowierzaniem, a potem na Alice.
- Miałam wizję Edwardzie – powiedziała ze stoickim spokojem – Będziecie razem. Już niedługo…
To powiedziawszy każdy zagłębił się w swoich myślach. A wszyscy myśleliśmy o pięknej
brunetce, lecz z innych perspektyw.
Nasłuchiwałem wszystkiego dookoła, gdy nagle coś bardzo mnie zaciekawiło,a właściwie
charakterystyczne bicie serca mojej Belli . Czy ja właśnie nazwałem ją „moją”? Waliło cztery razy
szybciej, niż u zwykłego człowieka. Jej normalnie biło dwa razy szybciej. Popatrzyłem na Alice i Jazz’a,
a oni zgodnie pokręcili głowami, przytakując.Chwyciłem się poręczy balkonu i bez chwili
zastanowienia przeskoczyłem na balkon domu pięknej sąsiadki. Otworzyłem okno balkonowe i
wszedłem dosypialni mojego Anioła.
Jej włosy rozsypane na poduszkach, były poplątane. Nawet teraz wyglądała pięknie.
Spała nie spokojnie, rzucała się w łóżku jakby chciała kogoś złapaćlub dotknąć. Zaczęła szeptać nie
wyraźnie, poruszając się przy tym coraz bardziej nie spokojnie:
- Nie zostawiaj mnie… proszę…
Uspokoiła się. Przez chwilę myślałem, że już wszystko dobrze. Lecz ona zaczęła krzyczeć:
- Edward! – podniosła się do pozycji siedzącej, a ja padłem na ziemie cicho.
Co by sobie pomyślała kiedy zastałaby mnie w jej sypialni w środku nocy.
Ale chwile… ona śniła o mnie! Prosiła abym został! Ona myśli o mnie? Ale w tensam sposób co ja o
niej? Bella znów się położyła i zamknęła oczy. Po chwili oddychała już miarowo, a jej serce biło
normalnie, jak na nią. Wstałem cicho i podszedłem do drzwi balkonu.
- Edward? – spytała cicho brunetka. Zamarłem. Co ja jej powiem? Jednak jakaś siła, jakby szósty
zmysł, kazałami do niej podejść. Obróciłem się i zobaczyłem moją Bellę podpartą na łokciach i
patrzącą na mnie nie przytomnymi oczyma.
- To tylko sen… - szepnąłem i nie mogłem pohamować się, aby nie podejść i nie pocałować ją w
czoło. Wiedziałem, że Bella jest bystrą dziewczyną, więc nie nabierze się na to.
– Śpij i śnij … o mnie. – dodałem po zastanowieniu
2
- Yhyy… - dostałem w odpowiedzi. Bella położyła się i próbowała zakryć się kołdrą, lecz nie bardzo jej
to wychodziło. Wziąłem ją od niej i zakryłem.
- Śpij Aniele… -szepnąłem tylko jeszcze i wyszedłem z jej sypialni. Powoli podszedłem do barierki.
Odbiłem się od niej i zwinnie zeskoczyłem na swój balkon. Bez chwili zastanowienia wszedłem do
mojego pokoju. W wampirzym tempie podszedłem do łóżka i się położyłem. Na kanapie, znajdującej
się naprzeciwko łóżka, siedzieli Alice i Jazz.
- Słyszeliśmy wszystko – oznajmił blondyn.
- Nie myślicie, że to chore? Kto normalny zakochuje się po pierwszym dniu znajomości? – zapytałem,
nie odrywając wzroku od sufitu. – No tak… tylko jakiś stuletni wybryk natury, który do tego jest
prawdopodobnie masochistą i psychopatycznym wampirem rodem z legend… - z dołu usłyszałem
śmiech Emmett’a
– Dzięki za pocieszenie Emm – dodałem dobitnie.
- Nie ma sprawy – powiedział wyraźnie rozbawiony – We mnie zawsze masz oparcie bro!
- Taa, właśnie widzę! - powiedziałem z sarkazmem. W tej chwili moje rodzeństwo się roześmiało na
dobre.
Po pewnym czasie żartowania z Jazz’em i chochlikowatą oznajmili mi, że zostawią mnie
aby sobie wszystko przemyślał.
Pamiętaj… jeśli możesz to walcz oBellę pomyślał jeszcze na odchodnym Jazz To ona jest Twoją
Jedyną.
- Zostało mi tylko jeszcze tylko dwie godziny, dwanaście minut i czterdzieści osiem sekund myślenia o
Aniele, aż znów ją zobaczę – powiedziałem na głos zamyślony
BPOV 2
Music2
Rihanna – Rusian Roulette
Szłam powoli przez las. Wszędzie otaczała mnie zieleń. Nie było nic słychać, żadnych
odgłosów przyrody. Chociaż powinnam, to nie czułam w sobie ani trochę strachu. Tak jakby wszystko
zależało ode mnie. Jakbym ja była tu władczynią.
Nagle wyszłam spoza drzew i coś błysnęło mi przed oczyma. Rozejrzałam się dookoła.
Przede mną rozciągała się przepiękna polana w kształcie prawie idealnego koła. A co było
najpiękniejsze w tym wszystkim?
On. Stał na środku polany, oblany złocistym słońcem , mieniąc się ja diament
podstawiony pod promienie słoneczne. Wiatr rozwiewał mu jego miedziane włosy, a oczy wręcz biły
ogromnym szczęściemi czymś,czego nie mogłam rozszyfrowa ć . Jego wzrokprzeszywał mnie na
wylot. Podeszłam do niego bliżej, a on nadal tam stał. Przyjrzałamsię sobie. Świeciłam wraz z
Edwardem! Była wampire, tak jak on!
Podchodziłam do niego powoli, leczgdy prawie go dotykałamon się cofnął. Odchodził
coraz dalej, lecz wyciągnął rękę jakby chciał mnie dotkać. Instynktownie zrobiłam to samo. Był coraz
dalej, a ja chciałam być coraz bliżej. Jego dłoń zacisnęła się w pięść, jakby chciał mnie złapać, ale nie
mógł.
- Nie zostawiaj mnie… proszę…
Następne wydarzenia działy się bardzo szybko .
Moja dziwna poza drapieżnika.
Ja gotowa do ataku.
Czerwone tęczówki trzech wampirów.
Atak.
2 Pisanie z Perspektywy Belli
3
Mój pełen bólu krzyk…
- Edward!
Podniosłam się do pozycji siedzącej, krzycząc imię miedzianowłosego. Byłam cała
spocona, a włosy przykleiły mi się do czoła. Przeczesałam poplątane kosmyki włosówręką i
powrotnie położyłam się zamykającoczy.
Pierwszy obraz, który zobaczyłam po zamknięciu powiek to był Edward z mojego snu.
Jego błyszcząca skóra, głębokie złote oczy i ten łobuzerski uśmiech. Uśmiechnęłam się nieznacznie na
jego wspomnienie.
Nagle coś zaszeleściło i otworzyłam oczy. Odwróciłam się w stronę drzwi balkonowych,
skąd dochodził dźwięk. Stał on tam oblany w księżycowym świetle, już prawie wychodząc.
Podniosłam się, podpierając się na łokciach, lekko zamroczona jego urodą.
- Edward? – spytałam cicho z nadzieją. Odwrócił się do mnie przodem, ukazując się w pełnej krasie.
- To tylko sen… - szepnął i pocałował mnie w czoło. Myślałam, że się rozpłynę…
Ale to nie może być sen! Za realny! Chociaż…
– Śpij i śnij … o mnie. – chciałam powiedzieć coś w stylu „nie ma sprawy” lub „dla mnie to nie
problem”, lecz wysiliłam się na niezbyt zrozumiałe „yhyy…”
Bardzo inteligentna odpowiedź, Bells!
Wzięłam kołdrę, która zaplątała mi się w nogi i próbowałam się zakryć, lecz uprzedził mnie Edward.
- Śpij Aniele… - szepnął tylko na odchodnym i wyszedł z mojego pokoju.
Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, lecz nie udawało mi się. Cały czas myślałam o
Edwardzie.
Gdzieś godzinępóźniej uświadomiłam sobie, żeprawdopodobnie się w nim…
zakochałam? Nie mam pojęcia! Nie wiem jak to jest! Chciałabym z kimś o tym porozmawiać, lecz z
kim?
Mandy mu wypapla, znając ją. Z Alice i Rose? Ale to jego siostry! Ale im mogę zaufać. Tak powiem im.
Jak nie dzisiaj to jutro. A ja nie jutro to na zakupach. A jak nie na zakupach to… się wstrzymam…
Wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek.
5:48
Za mniej więcej dwie godziny i dwanaście minut zobaczę się z Edwardem. No i z Alice,
Rose i chłopakami.
A może wpadnę do nich wcześniej? Tylko muszę mieć jakąś dobrą wymówkę…
Weszłam do garderoby, drapiąc się po głowie. Szperałam w niej z dobre piętnaście
minut, aby znaleźć jakąś odpowiednią bluzkę i pasujące do niej spodnie. Wyciągnęłam jeszcze
trampki i powolnym krokiem poszłamdo łazienki pod prysznic. Ciepła woda zmyła ze mnie pot, a
truskawkowy szampon do włosów doszczętnie usunął oznaki zmęczenia, rozluźnił mnie. Stałam tak
jeszcze chwilę pod ciepła wodą. Chwyciłam ręcznik, owinęłam się nimi próbowałam zrobić sobie
makijaż przed lustrem. Po kilku nieudanych próbach, spryskałam twarz wodą i odeszłamod, według
mnie zbyt dużego, lustra. Zaliczyłam jeszcze poranną toaletkę, ubrałam sięi wyszłam z łazienki.
Spojrzałam jeszcze na zegarek, który wskazywał już 6:34 i poszłam do kuchni, aby zjeść
śniadanie. Wyciągnęłam z lodówki mleko i wlałam do miski. Szperając chwilę po szafkach w kuchni
znalazłam płatki i je również umieściłam w misce. Wyciągnęłam jeszcze łyżkę z jednej z szuflad i
udałam się do salonu. Włączyłam jakąś komedię na DVD i zaczęłam jeść.
Jakieś czterdzieści pięć minut później rozdzwonił się mów telefon komórkowy. Szybko
do niego podbiegłam, o mało nie zaliczając gleby po drodze. Na wyświetlaczu mojego telefonu
widniał napis „Liceum Forks”. Nie zastanawiając się więcej po prostu odebrałam połączenie.
- Dzień dobry Bello – rozbrzmiał w słuchawce wesoły głos pana Spring’a
- Dzień dobry – odpowiedziałam grzecznie
- Jak domyślasz się dzwonie w sprawie zajęć. Dzisiaj będziemy tańczyć, więc proszę powiadom jeszcze
rodzeństwo Cullen, aby dziewczyny przyniosły dres do hip-hopu. Dobrze?
- Oczywiście, powiadomię ich. – Ha! Mam wymówkę! Cieszyłam się w duchu jak pięciolatka A
chłopacy też dresy tak?
4
- Tak, oczywiście. To do zobaczenia na zajęciach Bello – pożegnał się nauczyciel
- Dowidzenia panu.
Odłożyłam telefon i pobiegłam do garderoby po dres. Schowałam je do torby i
chwyciłam klucze oraz telefon. Założyłam kurtkę, nie zapinając jej i wyszłam.
Mam nadzieję, że nie otworzą ich rodzice… myślałam zamykając drzwi. Poszłam w kierunku domu
Cullen’ów, zakładając torbę na ramię.
Kiedy już doszłam do dużych, mahoniowych drzwi zadzwoniłam. Po chwili otworzyła mi
Alice.
- Bella!- zapiszczała chochlicarzucając się na mnie, a ja zachichotałam widząc jej entuzjazm wywołany
moją osobą.
- Hej Alice - przywitałam się trochę mniej entuzjastycznie.
- Wejdź proszę – uśmiechnęła się pogodnie, odsuwającsię. Powiesiłam płaszcz i odłożyłam torbę, aby
następnie udać się za chochlicą. Weszłyśmy do przestronnego, jak domyślam się, salonu. Nim się
zorientowałam, byłam już w czyjś objęciach.
- Siema młoda! – zarechotał na wejściu Emm – Co Cię do nas sprowadza?
- Emm… duszę się - ledwo powiedziałam, chichocząc.
- Sorki - powiedział puszczając już mnie.
- Nie gniewam się – zaśmiałam się. Misiek wystawił policzek, a ja wywróciłam oczyma i pocałowałam
go. Oczywiście w policzek.
- A z nami to się nie przywitasz? – zapytał z pretensją Edward.
- Już, już…
Podeszłam do Jazz’a i dałam mu buziaka w policzek. Tak samo postąpiłam z Edwardem,
lecz tu było inaczej. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Między nami gdy się dotknęliśmy przebiegł taki
przyjemny prąd.
- A więc co Cię sprowadza w nasze skromne progi? – zapytał z ciekawością Jazz, sprowadzając mnie
na ziemię.
- Co do skromnych to się zastanowię – udałam zamyśloną i okręciłam wokół własnej osi, oglądając ich
dom – Naprawdę tu jest pięknie…
Widząc jeszcze wyczekującywyraz twarzy Jazz’a powiedziałam:
- Ale wracając do Twojego pytania Jazz to dzwonił do mnie pan Spring i kazał Wam coś przekazać.
Uwaga, cytuję: „Proszę powiadom rodzeństwo Cullen, aby dziewczyny przyniosły dres do hip-hopu.”
Powiedział jeszcze, że macie wziąć… – tu się zatrzymałam, gdyż do głowy przyszedł mi pewien pomysł
- garnitury. Na co ja przytaknęłam, ubrałam się i oto jestem… - zakończyłam swój długi monolog,
pokazując na siebie.
- Garniaki? – wykrzyknęli razem chłopacy, na co z Alice zachichotałyśmy.
- Czy on oszalał? – oburzył się Jazz, a chłopacy mu przytaknęli.Przygryzłam dolna wargę próbując
pohamować śmiech. Alice wybuchła delikatnym śmiechem, lecz był on bardzo zaraźliwy.
- Żartowałam – powiedziałam między pierwszymi salwami śmiechu.
- Młoda… - powiedział groźnie Emmett. Z chłopakami przybliżyli się do mnie. Zrobiłam krok do tyłu,
lecz oni byli szybsi i zaczęli mnie łaskotać. Zaczęłam się śmiać i wiercić, lecz to było na nic. Byli za silni.
No tak, to wampiry!
- Emmett! – krzyknęła donośnym głosem Rosalie, schodząca z piętra – jak nie puścisz zaraz Belli to
będziesz przez tydzień spał na kanapie!
Misiek, pod wpływem groźby swojej dziewczyny,przestał mnie dręczyć, lecz Jasper i Edward nie.
Posłałam Alice jedno błagalne spojrzenie i od razu załapała.
- Jazz Ciebie też to się dotyczy! – blondyn również przestał. Został tylko Edward.
Może jak ładnie poproszę?
- Edward … - powiedziałam w następnej salwie śmiechu - proszę.
Taa, to było efektowne.
Miedzianowłosy prawie od razu przestał i pomógł mi ustać, gdy ja próbowałam unormować oddech.
- Sorki Bells – powiedzieli równocześnie chłopacy.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin