Jak kupować laptop - nasz poradnik.docx

(23 KB) Pobierz

http://wyborcza.pl/1,75400,15433480,Jak_kupowac_laptop___nasz_poradnik.html

Jak kupować laptop - nasz poradnik

Uwaga! Producenci zastawiają liczne pułapki, żeby nas skusić ceną. Pamiętaj też, że jeśli jakiś model kiedyś był niezawodny, dziś może być inaczej.

Jest taka anegdota o kliencie restauracji, który mówi do kelnera: - Proszę coś szybko, tanio i smacznie. - Szanowny pan mówi o trzech różnych potrawach... - odpowiada kelner.

Kupno laptopa to podobne sprzeczności. Jeśli wybieramy komputer przenośny, chcemy, żeby był lekki i mały, ale jednocześnie wygodny w użyciu, a więc jednak nie za mały. Ma być oczywiście niedrogi, ale oczywiście wydajny. Czyli smacznie, tanio i szybko. Mówimy o trzech laptopach.

Pierwsze pytanie, jakie należy sobie zadać przed zakupem laptopa, to do czego on ma służyć. Przy czym odpowiedź "do wszystkiego" jest bezużyteczna, bo współczesne laptopy mogą mieć tysiące zastosowań. Można używać ich zarówno do przygotowywania projektów architektonicznych, symulacji dynamiki płynów, obróbki zdjęć, jak i do ślęczenia na Facebooku. Oczywiście wydajny laptop dla inżyniera nada się do przeglądania internetu, ale będzie miał inne wady, np. będzie duży, ciężki i nie popracuje zbyt długo na bateriach.

Jeśli z kolei zawęzimy obszar zastosowań do przeglądania internetu i edycji prostych dokumentów, to okaże się, że nie tylko każdy nowy laptop sobie z tym radzi, ale również laptopy sprzed dwóch, trzech lat nie są o wiele gorsze. A kupno używanego laptopa to nie tylko oszczędność, ale również działanie proekologiczne, bo obniża produkcję nowych urządzeń.

Rozmiar ma znaczenie

Drugim pytaniem, na jakie musimy odpowiedzieć, to jakie wymiary ma mieć nasz przyszły laptop. Generalnie można je podzielić na cztery kategorie:

+ miniaturowe z ekranami mniejszymi niż 12 cali;

+ maluchy z 13-calowymi matrycami;

+ klasę średnią, gdzie matryca ma 14-15 cali;

+ i giganty z 17-calowymi ekranami.

Rozmiar ekranu pociąga za sobą w oczywisty sposób rozmiary całego laptopa, ale również określa ich zastosowania i parametry techniczne.

Największe, z matrycami 17 cali to w praktyce stacjonarne komputery przenośne, zabieranie ich ze sobą bez samochodu to już wyzwanie. Z reguły ważą ponad 3 kg, a jeszcze zasilacz potrafi ważyć trzy czwarte kilograma. Z reguły ich ekrany mają bardzo dużą rozdzielczość, w samym komputerze jest wystarczająco dużo miejsca, żeby mieścił dwa dyski, napęd Blu-ray i dobre głośniki. Montuje się w nich wydajne procesory, szybkie karty graficzne i dużo pamięci RAM. Można ich używać jako maszyn do gier albo stacji roboczych do poważniejszych zastosowań.

Klasa średnia dzieli się na dwa nurty - zwykłe notebooki i ultrabooki, czyli cienkie i lekkie laptopy o wyśrubowanych parametrach wydajnościowych. Rzecz jasna, jak coś jest "ultra", to też kosztuje "ultra", więc ultrabooki stoją na wyższej półce cenowej.

Najmniejsze laptopy wbrew pozorom nie należą do najtańszych, tu bowiem też można trafić na ultrabooki. Tu mieści się też umierająca kategoria netbooków, czyli laptopów o mniejszej wydajności, bez napędu dysków optycznych, które są dosyć skutecznie wypierane przez różnej maści tablety.

Do czego i jak często będziemy go używać?

To przy wyborze rozmiaru pada najważniejsze pytanie o zastosowanie komputera. Wiadomo, że im większy ekran, tym laptop jest wygodniejszy do pracy. Jeśli więc będziemy bardzo rzadko go nosili, zwykle będzie leżał na biurku albo w szufladzie, wtedy warto kupić urządzenie z 17-calowym ekranem.

Jeśli jednak podróżujemy z laptopem pod ręką, powinniśmy szukać takich z matrycami 13 cali i mniejszymi. Różnica w wadze jest gigantyczna, bowiem 13-calowy laptop może ważyć mniej niż 1,5 kg, a wbrew pozorom każde dodatkowe pół kilo bardzo daje się we znaki.

Przy małym laptopie warto też poważnie rozważyć, czy potrzebny jest nam napęd optyczny - DVD, CD czy Blu-ray. Oczywiście miło jest obejrzeć jakiś film, ale jeśli mam ochotę czasem napić się mleka, przecież nie muszę ciągnąć ze sobą krowy, są inne sposoby na rozwiązanie tego problemu. A w małym laptopie napęd DVD kosztuje krocie - różnica w cenie 12-calowych laptopów z napędem DVD i bez napędu, przy zachowaniu tej samej masy 1,5 kg, wynosi ok. 1500 zł. Tymczasem zewnętrzny napęd DVD podłączany do USB kosztuje między 100 a 200 zł.

Dla tych, którzy nie potrafią się zdecydować, czy chcą mieć mało przenośny komputer biurkowy, czy poręcznego ultrabooka, jest dodatkowe rozwiązanie: stacja dokująca, do której można podłączyć zewnętrzny monitor, klawiaturę, napędy, myszy i wszystko inne. Laptop stanowi jedynie serce takiego zestawu. Gdy musimy wydajnie pracować przy biurku, wstawiamy laptop w stację dokującą i mamy duży wygodny ekran, a do pracy w terenie zabieramy ze sobą tylko laptop z wszystkimi dokumentami i programami, których używamy.

Uwaga na pułapki, czyli laptopy nad miarę zubożone

Ambitne pomysły zakupowe z reguły rozbijają się o pieniądze. Najtańsze są laptopy z pośrednimi matrycami 14-15 cali, a więc będące kompromisem między przenośnością i wydajnością. Wydajne i duże laptopy oraz lekkie i małe są droższe. Pierwsze ze względu na droższe podzespoły, drugie - na miniaturyzację.

Przy ograniczonym budżecie trzeba bardzo uważać na pułapki oszczędności, które zmuszeni są zastawiać na klientów producenci sprzętu, by możliwie mocno obniżyć cenę nowego komputera.

Do najczęstszych sposobów na "urwanie" kilkuset złotych zalicza się brak systemu operacyjnego albo jego odchudzoną wersję (lub darmowy Linux albo Windows 7 Starter), małą rozdzielczość ekranu, małą ilość pamięci operacyjnej (1 GB lub mniej), wolny procesor.

Nowy laptop z porządnym cztero-rdzeniowym procesorem, systemem operacyjnym i 4 GB pamięci RAM kosztuje nie mniej niż 1700 zł. Wszelkie lepsze "okazje" mogą oznaczać którąś z pułapek. Oczywiście nie znaczy to, że nie powinniśmy kupować tańszych komputerów, ale trzeba pamiętać, że gdzieś może być ukryty haczyk.

Za to mając budżet między 1000 a 1700 zł, można kupić bardzo przyzwoity laptop używany. Często są to dwu- lub trzyletnie maszyny poleasingowe lub spisane ze stanu przedsiębiorstwa, bo firmy najczęściej trzymają laptopy do końca okresu gwarancji albo okresu amortyzacji. Taki sprzęt z reguły ma pełen system operacyjny, 4 GB RAM, wydajny procesor i dobry wyświetlacz, a w sklepie kosztował ponad 3500 zł.

Awaryjność to loteria

Nie mam dobrej wiadomości - nie istnieją komputery bezawaryjne. Nie bardzo można operować pojęciem "awaryjność marki", bo laptopy produkowane są w bardzo krótkich liniach i jeśli jakiś czas temu jakiś model uznawany był za niezniszczalny, to dziś pod tą samą nazwą sprzedawane jest coś zupełnie innego. To tak jak z Toyotą Corollą, która przez kilka lat była liderem rankingu niezawodności. Opinia o marce wbiła się w świadomość klientów i nikt nie zwraca uwagi, że obecnie jest już w środku stawki, jeśli chodzi o awaryjność.

Gdy kupujemy nowy laptop, to po prostu sprawdźmy warunki gwarancji, np. jak mamy dostarczyć komputer do serwisu, jaki jest czas naprawy itp., po czym zaciśnijmy kciuki, żeby nam się nie zepsuł. Wczytywanie się w negatywne opinie w internecie może tylko sprawić, że osiwiejemy, bo jakoś tak już u nas jest, że lubimy tylko narzekać. Mało kto na forum dyskusyjnym założy wątek: "Kupiłem laptop X i jestem bardzo zadowolony" (poza oczywiście klakierami, którym firma X płaci).

Warto jednak przed zakupem sprawdzić, ile kosztują części zamienne. Dobrym testem jest sprawdzenie na Allegro, ile kosztuje bateria i zasilacz do laptopa, który chcemy kupić - warto wybrać ten, do którego są tańsze.

W przypadku używanych laptopów można znaleźć rankingi awaryjności. Jeden z takich rankingów za rok 2013 opublikowany niedawno przez amerykańską firmę Rescue.com trudniącą się serwisem komputerów na pierwszym miejscu stawia laptopy Samsunga, na drugim Asusa, później są: Lenovo, HP, Toshiba, Apple, Dell, Sony i Acer. Daje to jakiś pogląd na temat awaryjności, ale trzeba pamiętać, że dane dotyczą rynku amerykańskiego, na którym mogą być dostępne inne modele niż w Europie.

Ekran dotykowy czy matowy?

Jedna ze strategicznych decyzji, które musimy podjąć, dotyczy ekranu - ma być dotykowy, błyszczący, matowy? Ekrany dotykowe stały się bardzo popularne od czasów wprowadzenia na rynek systemu Microsoft Windows 8, w którym polecenia wydaje się, dotykając palcem ekranu. Ten system zna każdy właściciel smartfona czy tabletu. Przeniesienie tego na grunt laptopów nie do końca się powiodło, o czym świadczą wciąż marne udziały w rynku (około 10 proc.). To znaczy, że użytkownicy chyba nie potrzebują tego "wodotrysku". Windows 8 nie jest, delikatnie mówiąc, hitem, znacznie lepiej trzyma się Windows 7.

Jeśli nie interesuje nas ekran dotykowy, możemy się skusić na matową powłokę wyświetlacza. Ekrany dotykowe są błyszczące, żeby łatwiej je było czyścić. Ale można też kupić laptop z błyszczącym niedotykowym ekranem. To kwestia gustu - jedni to uwielbiają, inni marudzą. Trzeba po prostu samemu obejrzeć i porównać w jakimś sklepie, i zdecydować, co nam pasuje.

Należy też uważać na pułapkę, jaką stwarza Windows 8. Wielu ludzi nie jest w stanie się do niego przyzwyczaić. Microsoft mocno promuje instalowanie tego systemu w nowych laptopach, mało kto wie jednak, że przy pewnych wersjach Windows 8 można sobie zupełnie legalnie i za darmo zainstalować Windows 7. Dotyczy to wersji systemu Windows 8 Pro, który uprawnia do zainstalowania Windows 7 Professional i Windows Vista Business (jeśli ktoś miałby ochotę zmienić jeden niewypał na drugi).

Na jakie nowe technologie warto zwrócić uwagę

SSD - szybki dysk półprzewodnikowy. Jego ogromną zaletą jest brak części mechanicznych i bardzo szybki transfer danych. Wadą są - mniejsze pojemności za te same pieniądze w porównaniu z klasycznymi dyskami - za 64 GB SSD płacimy tyle, ile za 500 GB dysku klasycznego.

USB 3.0 - szybki interfejs USB pozwalający na bardzo sprawny transfer danych między komputerem a np. zewnętrznym twardym dyskiem. Warto zwrócić uwagę, czy laptop wyposażony jest w to złącze.

Wyświetlacz o dużej rozdzielczości. Wraz z iPhone'em firmy Apple okazało się, że ludziom bardzo podobają się ekrany o dużej rozdzielczości, na których nie widać pikseli. Powoli takie ekrany trafiają do laptopów. Apple ma serię notebooków z wyświetlaczem Retina, ale w świecie pecetowym istnieją odpowiedniki. Rekord dzierży ultrabook firmy Fujitsu-Siemens model U904, który ma 14-calowy ekran o rozdzielczości 3200 x 1800 pikseli, a więc bardziej nawet "upakowany" niż Retina firmy Apple.

Dwa dyski. Większe laptopy pozwalają na zainstalowanie dwóch twardych dysków. Dzięki temu można pogodzić prędkość dysku SSD z pojemnością dysku klasycznego i jeden z nich przeznaczyć na te dane, które potrzebują szybkiego dostępu (np. system operacyjny), a drugi na te, które potrzebują przede wszystkim miejsca (np. zdjęcia i filmy).

Klawiatura odporna na zalanie. Jeśli ktoś pija kawę lub herbatę podczas pracy, powinien się zastanowić, czy nie zainwestować w laptop z klawiaturą odporną na zalanie. Płyn wylany na taki komputer przecieka przez dreny na zewnątrz i niczego nie uszkodzi.

Klawiatura podświetlana - patent, który kilka lat temu wprowadził Apple, a teraz jest u każdego producenta. Dzięki podświetleniu praca w półmroku jest bardzo łatwa i wygodna.

Komentarze

jak następnym razem wysypie wam się Windows to zanim pobiegniecie do speca od ponownego stawiania sytemu spróbujcie na własną rękę zainstalować Ubuntu. to już nie jest Linuks jaki znamy sprzed 10 lat, Ubuntu instaluje się obecnie łatwiej niż Windowsa. do tego nie musisz się martwić o wirusy. satysfakcja gwarantowana!

Do czego ma służyć laptop? - to najgłupsze możliwe pytanie. Istotą komputera jest jego uniwersalność, czyli fakt że może służyć do wszystkiego. No powiedzmy, herbaty nie zaparzy

No, no "eksperci" z Bozej laski.
Odwalcie sie od Linuxa. "mała rozdzielczość ekranu" ?
Nie wiecie to nie oglupiajcie ludzi.

Poważne zastrzeżenie: system Windows jest przereklamowany w tym artykule. Sam od lat na tańszym (bo kupiłem BEZ systemu) laptopie używam Linux Ubuntu, a robię na nim niemal wszystko, za wyjątkiem grania (nawet montaż krótkich filmów). Na dodatek nie muszę używać spowalniającego system oprogramowania antywirusowego, bo Linuksy na wirusy są odporne.
Jeśli zaś chodzi o gry: kolega lata całe używał Windows XP, ale po zakupie laptopa z Windows 8 większość swoich gierek wyrzucił do kosza.

-----------------------------------------------------------------------------------

http://wyborcza.pl/1,95892,15405454,Listy_do__Pieniedzy_Ekstra___Nie_kupujcie_laptopow.html

Nie kupujcie laptopów z niepewnego źródła!

Chciałbym przestrzec czytelników przed kupowaniem w internecie, z niesprawdzonego sklepu, sprzętu elektronicznego.

Jakiś czas temu kupiłem w sklepie internetowym na Allegro laptopa. Potrzebowałem go do robienia przelewów przez internet i do porozmawiania z rodziną na Skypie, stąd nie musiał to być koniecznie drogi laptop. Upatrzyłem sobie Lenovo Ideapad S300. Marka sprawdzona, komputer Lenovo ma także moja mama i kilka innych osób w rodzinie i nikt nie ma z nimi żadnych problemów.

Trzy miesiące po zakupie w komputerze zaczęła się rozwarstwiać obudowa. Odesłałem komputer na adres podany w gwarancji. Zgłoszenie przyjęli, komputer zabrali. Tydzień później otrzymałem komputer z powrotem z informacją, że Lenovo anulowało gwarancję na ten produkt, ponieważ w komputerze "dokonano ingerencji w obudowę". I że powinienem wyjaśnić sprawę ze sprzedawcą sprzętu. Wysłano mi także zdjęcia, na których widać źle zainstalowaną, jakby za dużą kartę pamięci i biegnące pod nią przewody.

Zrobiłem krótkie śledztwo i doszedłem do wniosku, że mnie oszukano. Sprzedawca nie poinformował mnie o tym, że dodatkowa, zainstalowana w komputerze pamięć jest nieoryginalna. Gdybym taką informację posiadał, wybrałbym taki z mniejszą, ale oryginalną pamięcią. Odesłałem oczywiście komputer do sprzedawcy i zażądałem zwrotu pieniędzy. Sprzedawca nie dość, że zlekceważył moje pismo, to odesłał mi komputer z powrotem, kłamiąc, że nie ingerował w obudowę, a dodatkowa kość pamięci była uwzględniona na fakturze w oddzielnej pozycji. A ja miałem prawo sobie zamontować tę pamięć.

W ten sposób utknąłem w błędnym kole z zepsutym sprzętem. Nie z mojej winy. Pikanterii całej tej sprawie dodaje fakt, że nie pomógł mi nikt. Federacja konsumentów dawała niewiele warte telefoniczne "porady", a rzecznik konsumenta w moim regionie (Nowa Sól) chyba nie istnieje, bo nie odpisał na żadnego mojego maila z prośbą o pomoc w tej sprawie, ani nie odebrał żadnego z moich telefonów.

Sprawa jest chyba przegrana, bo nie mam prawnika na etacie. Ale jeśli ostrzeżecie innych, żeby uważali na podrasowane laptopy w sklepach internetowych, to będzie jakiś pożytek z tej mojej wpadki.

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin