BARBARA CARTLAND UROCZA OSZUSTKA Tytuł oryginału THE LOVELY LIAR OD AUTORKI W przepięknym, górzystym hrabstwie Yorkshire zachowało się wiele wspaniałych starych, rodowych domów, a jednym z najznakomitszych jest zamek Howard. Położenie i architektura tego zamku zapierajš dech w piersiach. Urzeczeni filmowcy nakręcili tu film telewizyjny Brideshead Revisited. Horace Walpole opisał go znacznie lepiej, niż ja mogłabym to uczynić: Nikt nie uprzedził mnie, że ujrzę pałac, miasto samo w sobie, warownš twierdzę, górskš wištynię, bukowe lasy, miejsce godne Druidów. Innym wspaniałym zabytkowym zamkiem jest Harewood, w którym przez wiele lat mieszkała żona hrabiego Harewoodu, pochodzšca z królewskiego rodu. Moim zdaniem najpiękniejszym pomieszczeniem w Harewood jest sala muzyczna, którš zresztš opisałam w tej powieci. Obecny, siódmy hrabia Harewoodu jest cile zwišzany z operš królewskš w Covent Garden. Brał udział w festiwalach w Leeds i w Edynburgu. Jego zamiłowanie do muzyki nie dziwi, zważywszy że wychował się w takim otoczeniu. ROZDZIAŁ 1 1835 Noella z rozpaczš rozejrzała się po pokoju. Była wstrzšnięta tym, jak bardzo się zmienił od czasu jej dzieciństwa. Po wiszšcych tu kiedy obrazach pozostały tylko prostokštne lady na cianach. Zniknęło też lustro znad kominka, a także piękne francuskie biurko, przy którym jej matka pisywała listy. Z dawnego umeblowania pokoju została sofa o połamanych sprężynach, dwa sfatygowane fotele i dywan tak wytarty, że nikt nie chciałby go wzišć nawet za darmo. Resztę rzeczy sprzedano, a przedmioty pozostawione w pokoju nie były warte ani szylinga. Podeszła do okna i spojrzała na zaniedbany, zaronięty ogród. Wzeszły kwiaty posadzone przez matkę. Między drzewami wyrosły żółte narcyzy. Jednak od dawna nie koszona trawa w niczym nie przypominała zielonego, gładkiego kobierca, który Noella pamiętała z przeszłoci. Krzewy, którym wiosna przywróciła życie, zmagały się w walce o wiatło z przerastajšcy mi je krzakami dzikich jeżyn. - Co mam zrobić? - szepnęła. Wokół panowała głucha cisza. Noella zaszlochała: - Mamo... pomóż mi... proszę... pomóż mi. Cišgle jeszcze trudno było jej uwierzyć, że sprawy potoczyły się w tak zawrotnym tempie. Zanim uwiadomiła sobie, co się stało, została zupełnie sama, zdana tylko na siebie. Kiedy jej ojciec zakończył wspaniałš karierę wojskowš, uwieńczonš orderami za dzielnoć, otrzymał wysokš emeryturę. Rany, które odniósł na polu bitwy, nadwerężyły jego zdrowie, ale zmarł wiele lat po opuszczeniu wojska. Wdowie po nim przyznano rentę równš połowie jego emerytury. Odkšd Noella pamiętała, ich życie było pozbawione trosk, a dom wypełniała miłoć. Nigdy nie przyszło jej na myl, żeby spytać, co powinna zrobić, gdyby straciła także matkę. Od dziecka Noella uważała za naturalne, że kiedy polubi mężczyznę, który się niš zaopiekuje. Po stracie ukochanego męża pani Wakefield postanowiła dołożyć wszelkich starań, żeby zapewnić córce jak najszczęliwszš przyszłoć. Przede wszystkim zatroszczyła się o jej gruntowne wykształcenie. Wszystkie oszczędnoci, które odłożyli za życia męża, zostały przeznaczone na edukację Noelli. W rezultacie jej wykształcenie znacznie przewyższało normy przyjęte dla dziewczšt w jej wieku. Noella była niezwykle inteligentna i błyskawicznie przyswajała przekazywanš jej wiedzę. Miała zresztš doskonałych nauczycieli. Wszechstronnie wykształconego pastora miejscowej parafii, emerytowanego dyrektora szkoły oraz guwernantkę, która spędziła wiele lat w arystokratycznych domach. Noella uwielbiała czytać. Często też oddawała się marzeniom, które jej matka nazywała podróżowaniem w mylach po najdziwniejszych miejscach całego wiata. Cóż więcej mogła robić, skoro życie towarzyskie praktycznie nie istniało w cichej wiosce w Worcestershire, do której przybyli po przejciu ojca na emeryturę i zamieszkali w skromnym domku. Był to stary, biało-czarny budynek z drewna, który Noelli wydawał się najpiękniejszym domem na wiecie, pełnym słońca i radoci. Nawet po mierci męża matka często wieczorami żartowała z Noellš, kiedy dziewczyna odrobiła już lekcje. Opowiadały sobie historie o skarbie znalezionym w ogrodzie, marzyły o podróżach do miejsc, o których czytała Noella i które pobudzały jej wyobranię. Którego dnia, blisko rok temu, Noella miała wtedy siedemnacie lat, niespodziewanie przybyła do nich kuzynka mamy, Caroline Ravensdale z córkš. Matka często wspominała Noelli o kuzynce Caroline, którš wprost uwielbiała. Były rówieniczkami, znały się od dziecka i razem się wychowały. Matka jednak opowiadała tylko o czasach dzieciństwa. Dopiero kiedy Noella skończyła szesnacie lat, dowiedziała się o póniejszych dziejach Caroline Ravensdale. Ojciec Caroline, jak się okazało, był o wiele bogatszy od ojca matki Noelli. Którego roku rodzice zabrali Caroline na karnawał do Londynu. Piękna dziewczyna cieszyła się niewiarygodnym powodzeniem. - Miała włosy tego samego koloru co twoje, kochanie - opowiadała matka Noelli. - W każdym pokoleniu naszej rodziny rodzš się jasnowłose dzieci. To dzięki naszym dawnym szwedzkim przodkom. Włosy Noelli były złote jak słońce wschodzšce nad horyzontem. Ludzie o takich włosach najczęciej majš oczy koloru jasnoniebieskiego nieba, a oczy Noelli przypominały barwę głębokiego błękitu morza przed burzš. - Po tym niebywałym sukcesie w Londynie - matka cišgnęła opowieć - nikt się nie zdziwił, że Caroline tak cudownie wyszła za mšż. - Kogo polubiła, mamo? - zapytała Noella. - Hrabiego Ravensdale - odpowiedziała matka. - Był od niej znacznie starszy, ale miał potężny majštek w Yorkshire, a poza tym dom w Londynie i jeszcze jeden w Newmarket ze stadninš koni wycigowych. Noella słuchała opowieci oczarowana. - Był dziwnym człowiekiem - matka cišgnęła opowieć - wzbudzał we mnie lęk, kiedy go poznałam. - Poznała go, mamo? - Oczywicie - odpowiedziała jej matka pierwszy raz, kiedy jeszcze byli zaręczeni i hrabia przyjechał w odwiedziny do rodziców Caroline. Drugi raz spotkałam go wkrótce po ich lubie, kiedy odwiedziłam Caroline w Yorkshire. - Opowiedz mi o tym, proszę. Pani Wakefield wahała się przez chwilę, zanim spełniła probę córki. - To chyba w czasie tych odwiedzin uwiadomiłam sobie po raz pierwszy, że Caroline polubiła mężczyznę, który mógłby być jej ojcem. Zastanowiła się przez chwilę, zanim podjęła opowieć. - Był przystojny i bardzo apodyktyczny. Odniosłam wrażenie, że traktował Caroline jakby nie była jego żonš, lecz uczennicš. -A ona nie miała nic przeciwko temu? zapytała Noella. - Nie chciała o tym rozmawiać, ale sprawiała na mnie wrażenie odrobinę niespokojnej. Życzyłam jej z całego serca szczęcia w tym małżeństwie, ale ona wcale nie wyglšdała na szczęliwš. Westchnęła i mówiła dalej. - Yorkshire jest jednak tak daleko stšd, że nie odwiedziłam jej tam powtórnie. Kilka razy byłam jednak ich gociem w Londynie, kiedy hrabia otworzył dom rodziny Ravenów. Cudownie bawiłymy się na balach i biegałymy razem po sklepach. Noella zauważyła czułoć w oczach matki. - Kochałymy się z Caroline jak siostry. Pozwalała mi nosić swoje stroje, tak jak w dzieciństwie dzieliłymy się zabawkami. - To musiało być cudowne! - wykrzyknęła Noella. - Naturalnie - zgodziła się pani Wakefield. - Pierwszy raz w życiu ubierałam się w drogie i piękne suknie, kochanie. Nie chcę się przechwalać, ale odniosłam wtedy naprawdę ogromny sukces w towarzystwie. - Przy twojej urodzie nie mogło być przecież inaczej, mamo. - Choć nie byłam tak urodziwa jak Caroline, kiedy twój ojciec poznał mnie na balu wydanym w domu Ravenów, natychmiast powiedział, że jestem dziewczynš, którš chce polubić. - Jakież to romantyczne, mamo! - zawołała Noella. - To była najcudowniejsza chwila w moim życiu - powiedziała pani Wakefield. - Chciałabym umieć opisać, jak przystojny był twój ojciec w mundurze. - Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia? - To uczucie było silniejsze ode mnie - powiedziała pani Wakefield. - Niestety, nie moglimy się pobrać tak szybko, jakbym sobie tego życzyła, ponieważ batalion, którym dowodził mój przyszły mšż, został wysłany do Indii. Noella jęknęła rozczarowana. - To musiało być straszne dla was obojga. - Miał tylko tyle czasu, żeby wyznać mi miłoć -powiedziała pani Wakefield -i poprosić, żebym na niego czekała. Zgodziłam się. - Tak więc... wyjechał - wyszeptała Noella. - Tak. A ja wróciłam na wie - mówiła pani Wakefield. - Byłam przekonana, że żaden inny mężczyzna nie spodoba mi się bardziej i nie będzie dla mnie znaczył tyle co twój ojciec. - Jestem jednak pewna, że miała i innych konkurentów - domyliła się Noella. - Tak, dwóch czy trzech - potwierdziła pani Wakefield. - Byłoby ich więcej, gdybym ich omieliła. - Ale ty czekała na ojca. - Nie było go prawie osiem lat - powiedziała pani Wakefield -a kiedy wrócił do kraju, bardzo się bałam, że mnie nie zechce. - Chyba pisał do ciebie. - Dwa, trzy listy tygodniowo - odpowiedziała pani Wakefield z dumš -w których wyznawał, że wcišż o mnie myli i modli się, żeby jego pułk został odesłany do Anglii. - Nie chciała nigdy pojechać do niego do Indii? - zapytała Noella. - Podróż trwała wtedy prawie pół roku odparła pani Wakefie...
GAMER-X-2015