Fakty i Mity 21-2003.pdf

(2188 KB) Pobierz
str_01_21.qxd
300 TYS. POLSKICH DZIWEK
MOŻE URATOWAĆ BUDŻET
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 21 (168) 23 – 29 V 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 3
Przesłuchaliśmy ponad 30 godzin nagrań z audycji Radia Maryja. Na początku ogarnął nas śmiech pusty, a w końcu
rozbolała głowa, później zaś złapały nudności i bóle. Teraz stanie się to Waszym udziałem...
Str. 8
go 11 września runęły
dwie wieże. Kto zaatakował Sta-
ny Zjednoczone: arabscy ter-
roryści – spiskowcy czy może
spiskowa teoria dziejów w po-
staci tajnych służb USA? Zgod-
nie z ową teorią wszystko ma
swoją praprzyczynę i oczeki-
wany skutek. Niektóre (zwłasz-
cza najnowsze!) poszlaki wska-
zują, że tak właśnie mogło być
w NY. Przedrukowujemy nad-
zwyczaj kontrowersyjne, jednak
niepozbawione logiki rozważa-
nia na ten temat.
Tajna wojna Busha?
Jak Polacy zdobyli papieską twierdzę
Str. 12, 13
Polak – zawsze wier-
ny katolik? Nie zawsze
i niekoniecznie. Ku po-
krzepieniu antyklery-
kalnych serc odsłania-
my przemilczaną historię
zdobycia przez polskie wojska
twierdzy San Leo we Włoszech.
Legiony Polskie pokonały tam od-
działy Państwa Kościelnego. Da-
ły nam przykład, jak zwyciężać
mamy...
Str. 14
W Nowym Jorku pamiętne-
108502613.034.png 108502613.035.png 108502613.036.png 108502613.037.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 21 (168) 23 – 29 V 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Chichot Kafki
ŚWIAT Trwa fala samobójczych zamachów terrorystycznych, gi-
ną dziesiątki osób w Maroku, Czeczenii i Izraelu. Tymczasem
epidemia SARS – drugi postrach – szczęśliwie spasowała.
Bush z pewnością da wkrótce powody do dalszych zamachów,
żeby świat wrócił do równowagi... strachu.
POLSKA Być może wkrótce wyjaśni się, kto stoi za zabójstwem
generała Papały, byłego zwierzchnika policji. W jego zabójstwo
zamieszany jest podobno gangster Andrzej Z., pseudonim Sło-
wik, oraz grupa mafijna związana z wywiadem PRL i III RP, uwi-
kłana w handel narkotykami i pranie brudnych pieniędzy.
Już nie wiadomo, kto gorszy – „Baranina” i „Słowik” czy „Lew”
i spółka.
Okazuje się, że nie tylko w latach 1998–2000 zarząd Fundacji
Polsko-Niemieckiej „Pojednanie” (m.in. Jan Parys) przyznawał
sobie hojne i nielegalne nagrody. To samo robił nowy zarząd
(m.in. prof Jerzy Sułek) w dwóch ostatnich latach.
„Kto nie okrada państwa, ten okrada własną rodzinę” – mówi
jedna z katolickich „wartości”.
WARSZAWA Hucznie obchodzono urodziny JPII na placu Zam-
kowym w Warszawie. Podczas transmitowanego przez TVP koncer-
tu „Przekroczyć próg nadziei” białemu Tacie śpiewali m.in.: Ryszard
Rynkowski, Edyta Geppert, Stanisław Sojka, Krystyna Prońko i Bud-
ka Suflera, a wiersze recytowali Zelnik, Trela i Łukaszewicz.
Trzy tygodnie wcześniej Prońko machała z platformy do gejów
i lesbijek na Paradzie Równości. Kogo obdarza swoją tolerancją?
SZCZECIN Okazuje się, że więźniowie przebywający w zachod-
niopomorskich więzieniach pobierają zasiłki z opieki socjalnej
z powodu złego stanu zdrowia lub trwałej niezdolności do pra-
cy. Wyrok skazujący nie pozbawia ich prawa do świadczeń.
Teraz już wiemy, dlaczego niektórzy popełniają przestępstwa
– są trwale niezdolni do pracy...
ŁÓDŹ Prawie cała rada miejska (liczy ona 43 radnych) lewico-
wej Łodzi, prezydent Kropiwnicki i wiceprezydenci udali się
z pielgrzymką do łaskami słynącego oblicza Papy, aby wręczyć
mu okolicznościowy pierścionek i powiadomić o przyznanym
honorowym obywatelstwie miasta Łodzi...
...jakby nie było telefonów i przesyłek kurierskich.
WATYKAN Na papieskie 83 urodziny i zbliżającą się rocznicę
pontyfikatu zjechała do Rzymu samozwańcza pielgrzymka na-
rodowa w liczbie 20 tysięcy zapaleńców. Na jej czele – Pierw-
szy Katolik RP Kwaśniewski i abp Michalik (obrońca księży
pedofilów) w zastępstwie chorego Glempa. Prezydent wyraził
radość z tego, że JPII wywalczył dla Polski wolność (spod oku-
pacji PZPR?) i w nagrodę zaprosił wyzwoliciela do kraju. Pa-
pież jednoznacznie poparł wejście Polski do UE. W „Naszym
Dzienniku” i w Radiu Maryja wypowiedź JPII ocenzurowano
i zniekształcono. Od euroentuzjazmu JPII odcięli się publicz-
nie posłowie LPR: Roman Giertych i Bogdan Pęk, którzy zwąt-
pili nawet we wszechwiedzę papieża, sugerując, że nie zna on
dokumentów akcesyjnych.
Papież jest za to z pewnością nieomylny – nie zna, a popiera!
JPII uczynił świętymi czworo błogosławionych: biskupa Józefa
Pelczara, zakonnicę Urszulę Ledóchowską, dziewicę Marię De
Mattias i wdowę Wirginię Centurione Bracelli. Każde z nich ma
na koncie założenie zgromadzenia zakonnego (i z pewnością in-
ne grzechy również). Biskup przemyski Pelczar, masonofob,
ma szczególne zasługi: założył zgromadzenie sióstr sercanek,
z których pięć to osobiste służące JPII.
Biskup, dziewica, zakonnica... czy to jest religia dla normal-
nych ludzi?
FRANCJA Były prawicowy premier Francji, Alain Juppé, od-
powie przed sądem za wykorzystywanie publicznych pieniędzy
dla celów partyjnych. W latach 1988–1995 Juppé był doradcą
Jacques’a Chiraca, wtedy mera Paryża. Panowie zatrudnili wów-
czas fikcyjnie w merostwie wielu partyjnych kolegów.
Jak widać, smród korupcji i partyjnych układów jest wszędzie,
tyle że nad Wisłą na ogół nikogo za to nie ciąga się po sądach.
IRAK Wiadomo już, że pobyt naszych 1500 żołnierzy w Iraku
będzie kosztował 90 mln dolarów rocznie. Większość kosztów
poniosą Amerykanie, ale 30 milionów zapłacimy my. Świado-
mi przywiązania Polaków do nic nieznaczących symboli, Ame-
rykanie ofiarowują posadę dla Marka Belki w Międzynarodo-
wym Zespole Konsultacyjnym w Iraku, stanowisko zastępcy se-
kretarza generalnego NATO dla Adama Kobierackiego i (być
może...) jedną z irackich rafinerii naftowych w zamian za dłu-
gi Iraku wobec Polski.
Poza tym odwiedzą nas wkrótce Bush i Blair. To największy zaszczyt...
BELGIA Na wniosek 17 Irakijczyków i 2 Jordańczyków do są-
du w Brukseli trafił pozew przeciwko prowadzącemu kampanię
w Iraku generałowi Tommy’emu Franksowi. Prokuratura za-
rzuca mu zbrodnie wojenne, m.in. użycie bomb kasetowych na
terenach zamieszkanych przez cywili. Amerykanie zareagowali
gniewnie i zagrozili bojkotem Brukseli (stolica NATO!). Prze-
rażony premier Belgii zapowiedział przekazanie dochodzenia...
sądom amerykańskim.
Teraz 17 Irakijczyków i 2 Jordańczyków ma przerąbane.
TURCJA Patriarcha Konstantynopola i honorowy przywódca
prawosławia Bartłomiej I poparł po raz kolejny stanowisko Cer-
kwi rosyjskiej w sporze z Watykanem i zaznaczył, że Krk posłu-
guje się metodami „z tego świata”, forsując za wszelką cenę Ko-
ściół greckokatolicki na Ukrainie.
Bartłomiej ma rację – Duch Święty ma tyle do gadania w pa-
pieskim Kościele, co Żyd za okupacji.
KAZACHSTAN Mimo protestów prawosławnych (UWAGA!
patrz wyżej) trwa watykański Drang nach Osten. Utworzono re-
gularną administrację kościelną na terytoriach uważanych po-
wszechnie za obszar wpływów rosyjskiej Cerkwi prawosławnej.
Założono metropolię w Astanie i trzy diecezje. Namiestnikiem
Watykanu na Kazachstan został Polak pochodzący z Inowro-
cławia, arcybiskup Tomasz Peta.
Oto wkład papieża w walkę z polskim bezrobociem – dobre po-
sady dla chłopaków znad Wisły na Wschodzie!
ście do światłych nauczycieli, którzy robili, co mogli,
aby przełamać naturalny opór dziecka wobec wszelkiej nauki.
Pamiętam, jak moja ulubiona pani polonistka przekonywała
nas, że im książka, film lub teatr są bardziej niezrozumiałe,
czyli ciężkie w odbiorze (np. Mrożek), tym są mądrzejsze
i głębsze treści ze sobą niosą. To mnie zmusiło do przeczyta-
nia i obejrzenia wielu wartościowych rzeczy.
Właśnie o tym sobie pomyślałem, kiedy jakiś czas temu
odechciało mi się oglądania reality show pod nazwą zeznania
przed sejmową komisją śledczą. Otóż komisja ta, poza wła-
sną syzyfową pracą szukania mocodawców Rywina, ukazuje
nam głębsze pokłady mułu zalegające na dnie polskiej rzeczy-
wistości. Muł tworzą całe kolonie robali o nazwie paradoksy,
robali pasożytniczych i uciążliwych dla całego (eko)systemu.
W naszym pięknym kraju mądrych ludzi funkcja prokura-
tora generalnego (czyli szefa od ścigania przestępców wszel-
kiej maści) została połączona ze stanowiskiem ministra spra-
wiedliwości. Stało się to za ministrowania Aleksandra Bent-
kowskiego w rządzie Mazowieckiego. Wcześniej prokuratura
generalna podlegała Radzie Państwa. Po zlikwidowaniu tejże,
zamiast powołać niezależną od nikogo instytucję, ewentual-
nie podporządkować prokuratora generalnego pre-
zydentowi, sejm kontraktowy włożył wszyst-
kie sznureczki w ręce rządu. Tym sa-
mym niezawisłość trzeciej władzy
– sądowniczej – będąca jednym
z wyróżników demokratycznego
państwa, stała się w Polsce fik-
cją. W niemal wszystkich kra-
jach Europy, i reszty cywilizowa-
nego świata, funkcje prokurato-
ra generalnego i ministra spra-
wiedliwości podległego pre-
mierowi są rozdzielone. Dla-
czego? Ano dlatego, żeby nie
doszło do takich paradoksów:
Premier Leszek Miller
przesłuchiwany jest w pro-
kuraturze. Przesłuchuje go
prokurator apelacyjny, któ-
rego całe zawodowe ży-
cie zależy od kolejnych
w drabinie zależności
przełożonych. U szczytu
tej drabiny stoi prokura-
tor generalny – minister
sprawiedliwości Grzegorz
Kurczuk. Na ostatnim szcze-
blu okrakiem siedzi premier
Miller, ten zaś każdego ministra może wywalić z roboty
z dnia na dzień – tak jak to zrobił np. z Barbarą Piwnik. Two-
rzy się chorobotwórczy, schizofreniczny paradoks: najuczciw-
szy nawet „niezawisły” prokurator, chcąc być dobrym pra-
cownikiem będącym w zgodzie z pragmatyką swojego urzę-
du, musi tak postępować, jak nakazuje mu ważniejszy od
niego prokurator. Ten zaś ma kolejnych szefów nad sobą...
aż do Kurczuka i Millera. O uczciwie przeprowadzonym śledz-
twie można zapomnieć. To mniej więcej tak, jakby mój
dziennikarz publicznie ujawnił, że dałem prymasowi Glempo-
wi 100 tysięcy za obsobaczenie w telewizji „Faktów i Mitów”
przy okazji orędzia wielkanocnego. Przestępstwo z mojej
strony jest ewidentne, Glemp się z zadania wywiązuje, ale
uczciwy dziennikarz szukać będzie nowej roboty jak amen
w pacierzu. Po prostu nie ścierpię gościa pod swoim dachem.
Nie trzeba udowadniać, jak bardzo takie zależności w struk-
turach najwyższej władzy sprzyjają oligarchicznym układom
i jak bardzo są one... tak, tak – właśnie korupcjogenne. Cho-
ry i z założenia skorumpowany system śledzi później i tropi
autorów afery korupcyjnej! I to jest Polska właśnie.
W końcu sam Kurczuk przed komisją śledczą przyznał, że
nie mógł wszcząć śledztwa w sprawie Rywina, bo mu to od-
radzał Miller. A przecież „odradzanie” szefa jest rozkazem!
Teraz opozycja żąda głowy Kurczuka, bo z racji zajmowanego
stanowiska miał on obowiązek uruchomić machinę prawną
po tym, jak dowiedział się o korupcyjnej propozycji. Słusznie?
Tylko teoretycznie. Kurczuk jest bowiem tylko zakładnikiem
oczywistego systemu podległości służbowych i byłby szaleń-
cem, sprzeciwiając się premierowi. W najlepszym razie Kur-
czukowa nie wpuściłaby go do domu.
Ale to nie koniec. Nikt nie przeczy, że funkcja ministra jest
w Polsce funkcją polityczną z klucza partyjnego. Aby więc
objąć przewodnictwo jednego z resortów, nie trzeba mieć
stosownego wykształcenia (na przykład minister spraw we-
wnętrznych, wicepremier i mechanik samochodowy w jed-
nym – Janusz Tomaszewski). Jeśli zatem minister sprawie-
dliwości jest zarazem prokuratorem generalnym, to z założe-
nia sprzyja i reprezentuje określoną, tj. własną, opcję politycz-
ną, ewentualnie dodatkowo lobby mechaników samochodo-
wych. Jak sobie w takim razie wyobrazić SLD-owskiego mi-
nistra-prokuratora, który ściga za nadużycia jakiegoś barona
SLD, swojego kolegę i najczęściej przyjaciela samego premie-
ra, własnego przełożonego, szefa SLD?
W USA prokuratora generalnego mianuje Kongres
i jest to zazwyczaj osoba zaufania publicznego, spoza jakich-
kolwiek układów. Dodatkowo musi mieć świet-
ne przygotowanie prawnicze i pasmo suk-
cesów zawodowych na koncie. Dla-
tego też tamtejsza prokuratura mo-
że ścigać każdego, choćby sa-
mego prezydenta za penetra-
cję cygarem panny Moniki
Lewinsky. I włos takiemu
prokuratorowi z głowy nie
spadnie.
Polskie sądownictwo
w ogóle jest chore, a psu-
je się – jak widać – od
głowy. Często ma też
wzgląd na osoby, o czym
pisałem tydzień temu.
Współczuję każdemu
(w tym sobie), kto, funk-
cjonując w chorej polskiej
rzeczywistości, trafia do
chorego, ale jakże wyso-
kiego sądu. Wyłącza-
jąc prawdziwych prze-
stępców, którym się
należy, uczciwi oby-
watele są tam naraże-
ni na pomiatanie i szy-
kany. Niestety, rów-
nież – zbyt często! – na niesprawiedliwy wyrok. Nieodpar-
cie nasuwa się tu porównanie do „Procesu” Kafki, gdzie głów-
ny bohater, Józef K., jest psychicznie miażdżony przez bez-
duszną i skorumpowaną machinę „prawa”.
Skala zjawiska choroby trzeciej władzy (m.in. rosnąca cią-
gle liczba spraw w sądach) powinna wymusić jakieś odgór-
ne decyzje, reformy i to nie tylko w ministerstwie sprawie-
dliwości. Za niedopuszczalny uważam np. brak jakiejkolwiek
edukacji prawniczej, i to już na poziomie szkoły średniej
(tymczasem tu i ówdzie wprowadza się trzecią godzinę bzdur-
nej katechezy). Każdy dorosły obywatel powinien znać pod-
stawy prawa cywilnego oraz karnego, choćby po to, żeby
nie zrugał go bezpodstawnie dzielnicowy, nie wycyckał wła-
sny adwokat, o składzie sędziowskim nie wspominając. Po-
za tym, już Sokrates twierdził, że nieznajomość prawa zwal-
nia człowieka z obowiązku jego przestrzegania, a ludzie źli to
po prostu ludzie nieświadomi popełnianego przez siebie zła.
Trochę przesadził.
Rządzący nami pieprzą wszystko zupełnie świadomie
i fakt ten nie może nastrajać optymistycznie, podobnie jak
prawda, że wykonują tylko rozkazy przełożonych. Świadczyć
to może tylko o chorobie całego organizmu państwa i wybit-
nie źle się kojarzy.
JONASZ
POWIEDZ O NAS SWOIM ZNAJOMYM!
W szkole podstawowej, a później w liceum, miałem szczę-
108502613.001.png 108502613.002.png 108502613.003.png 108502613.004.png 108502613.005.png
Nr 21 (168) 23 – 29 V 2003 r.
GORĄCY TEMAT
3
Jatka w Magdalence
przydarzyła się,
bo była kierowana
„zza biurka”.
W Kosowie również
padają strzały,
a naszymi policjanta-
mi też dowodzą
fachowcy
od papierkowej
roboty.
z Kosowem towarzyszyć będzie za-
krapiana śliwowicą tzw. medal-pa-
rada, którą zaszczycą swoją obec-
nością dostojnicy policyjni z Ko-
mendy Głównej w Warszawie.
„Nadkomisarz Paweł O. (do-
wódca Jednostki Specjalnej – dop.
dolarów), lecz o metodę. Ci, któ-
rzy wahają się w kwestii solidar-
nego uczestnictwa w zrzutce, są
szantażowani odsunięciem od
udziału w przyszłych misjach po-
kojowych. Nadkomisarz O. wręcz
im to gwarantuje, powołując się
wysoko oceniają jego umiejętno-
ści, a misja w Kosowie jest kolej-
ną, w której uczestniczy. Inspek-
tor Zdzisław Gazda , dyrektor Biu-
ra Kadr i Szkolenia KG Policji,
zapewnia: – Monitorujemy poczy-
nania dowódców Jednostki Specjal-
reprezentacyjny jest ograniczony,
więc wojsko zafunduje nam kocioł
bigosu i nic więcej nie przewiduję.
Ponieważ policjanci z Jednost-
ki Specjalnej kategorycznie żądają
anonimowości, kwestia „haraczy”
pozostanie prawdopodobnie niewy-
jaśniona. Natrafiłam jednak – przy
okazji – na ciekawe informacje do-
tyczące doboru kandydatów do
atrakcyjnej finansowo służby poza
granicami Polski.
– Załapać się nie jest tak pro-
sto. Istnieje możliwość podpisania
listy rezerwowej, czyli zgody na wy-
jazd w dowolny region w dowolnym
czasie i bez uzgadniania terminu.
Tam, gdzie jest potrzeba wsparcia
przy „zapewnieniu ładu i porząd-
ku publicznego po wycofaniu się sił
zbrojnych”, jak to ładnie brzmi
w piśmie, które czytałem – zauwa-
ża policjant z Krakowa.
– Biorą „swoich”, a dopiero gdy
zostanie jeszcze jakieś miejsce, to
dobierają innych, więc marne szan-
se – informuje gliniarz z garnizonu
w Katowicach.
A jakież to umiejętności wyma-
gane są od dowódców? Niewątpli-
wie ogromne, skoro na czele wyjeż-
dżającej w czerwcu do Kosowa ko-
lejnej zmiany polskiego kontyngen-
tu stanie nadkomisarz Dariusz
Krawczyk , dotychczasowy rzecznik
prasowy (sic!) łódzkiego komen-
danta miejskiego policji. Pewnym
pocieszeniem dla rodzin jego przy-
szłych podkomendnych niech bę-
dzie wysoka suma (około 50 tys.
funtów angielskich) gwarantowane-
go przez ONZ ubezpieczenia na ży-
cie każdego z policjantów.
ANNA TARCZYŃSKA
Fot. archiwum
Jak to na wojence ładnie
polscy policjanci stacjonu-
jący w Kosowie. W kosow-
skiej Mitrovicy Serbowie i Albań-
czycy mieszkają tuż obok siebie,
a starcia etniczne są na porządku
dziennym. Bezpieczeństwa w rejo-
nie miasta strzegą funkcjonariusze
międzynarodowych sił policyjnych
działających pod auspicjami ONZ.
W skład kontyngentu wchodzi pol-
ska Jednostka Specjalna Policji
– 115 osób wyselekcjonowanych
przede wszystkim spośród antyter-
rorystów. Dodajmy, że obecnie sil-
nie wkurzonych.
„Dowodzi nami oficer, który
w kraju jest pracownikiem kadr, ale
(odpukać!) chyba ujdziemy stąd
z życiem, choć bezpiecznie nie jest.
Natomiast z wyłudzaniem hara-
czy, by przypodobać się tym z War-
szawy, to już przegiął” – mówią.
Dowiaduję się dalej, że w ramach
rotacji za kilka dni (2 czerwca br.)
wracają do kraju. Pożegnaniu
A.T.) zażądał od nas po 15 euro,
bo rzekomo gdzieś »po drodze«
zaginęły pieniądze na fundusz re-
prezentacyjny, a musi szefów ugo-
ścić” – irytują się moi rozmówcy.
Twierdzą, że nie chodzi im o pie-
niądze (oprócz pensji w Polsce
otrzymują przeciętnie po około 600
dolarów, a dowódcy – około 1300
m.in. na swoją szefową zajmującą
eksponowane stanowisko w Ko-
mendzie Głównej Policji.
Ustaliłam, że Paweł O. fak-
tycznie jest w policyjnej centrali
kadrowcem i pracuje w Wydziale
Inspekcji i Organizacji Szkolenia
pod kierunkiem mł. insp. Haliny
Kicińskiej-Stasiak . Przełożeni
nej. Przed kilku dniami z Mitrovicy
wrócił nasz psycholog. Rozmawiał
z nadkomisarzem O. oraz innymi
funkcjonariuszami i nie meldował mi
o jakichkolwiek niepokojach. Dy-
rektor przyznaje, że również on weź-
mie udział w medal-paradzie: – To
bardzo skromna uroczystość. Od-
będzie się w stołówce. Fundusz
GŁASKANIE JEŻA
a nawet płacić podatki fir-
ma, której nie ma? W wyso-
ko rozwiniętych państwach
– nie. W Polsce – niestety
– tak, i to zgodnie z prawem.
Jak to możliwe?
syndyk Tadeusz Kohorewicz . Bar-
dzo szybko opłacił wszystkie zale-
głe faktury. Po jego rządach po-
został jednak olbrzymi majątek,
którego wartość szacuje się na 50
milionów złotych. Cenne grunty
i budowle stały się bezpańskie. I to
całkiem legalnie! Otóż syndyk
o zakończeniu swojej pracy w „Ele-
misie” za-
meldował są-
dowi. Tę pro-
stą informa-
cję sędzia zinterpretował dość dzi-
wacznie. Zrozumiał bowiem, że jest
to wniosek o wykreślenie firmy
z rejestru. Jeden podpis wystarczył
i „Elemisu” nie było... A był.
Tymczasem wrócił stary zarząd
pod wodzą Moniki Koszade-
-Rutkiewicz i odtąd zakład grzecz-
nie płaci podatki oraz składki na
ZUS. Firmie w normalnym funk-
cjonowaniu (obok prawnego nieby-
tu) przeszkadza jeszcze taki dro-
biazg: w każdej chwili do bram „Ele-
misu” mogą zastukać wierzyciele
z żądaniem ponownego opłacenia
starych, dawno już uregulowanych
faktur. Po prostu polskie prawo
przewiduje, że upadłą firmę (a ta-
ką jest „Elemis”) z obowiązku po-
nownego płacenia za te same ra-
chunki (sic!) może zwolnić wyłącz-
nie sąd. Tego zrobić jednak nie mo-
że, bo wcześniej firmę uznał za nie-
istniejącą. Piękne, prawda? MP
Dziwki Kołodki
Mamy dla dziwek dwie informacje: złą i dobrą.
Zła to taka, że dla dobra państwa należałoby Wasz
– kochane panie – warsztat pracy (czyli dupska)
czym prędzej opodatkować, a dobra – że Wy – dłu-
gonogie laski – możecie uratować Polskę przed to-
talnym bankructwem. Tym samym polska racja
stanu znalazła się pomiędzy nogami...
W Polsce jest ponad dwa tysiące agencji towarzy-
skich, w których panienki uprawiające najstarszy zawód
świata pracują praktycznie na etatach. Poza tą „elitą za-
wodową” jest jeszcze około 300-tysięczna kadra prosty-
tutek wykwalifikowanych, ale „niezrzeszonych”, czyli ta-
kich, które – drepcząc – utwardzają pobocza szos albo
czekają na klienta pod telefonem, e-mailem... lub w po-
czekalni dworca PKP w Koluszkach.
Pracowniczki najstarszego zawodu są dla Kołodki
stracone. A znając faceta, domyślamy się, jak musi go to
boleć – coś około 320 tysięcy osób niepłacących absolut-
nie żadnych podatków! W Polsce wolno bowiem upra-
wiać prostytucję (do woli), ale nie wolno czerpać z niej
zysków. Czyli państwo też nie może. Czyli dziwka teore-
tycznie pracuje społecznie. W myśl tej zasady szefowie
burdeli nie wykazują żadnych zysków i bilans ich strat
oraz przychodów wynosi równo ZERO. Takie saldo wy-
kazało w roku minionym ponad 99 procent agencji to-
warzyskich w Polsce. Gdyby bowiem szef na przykład
agencji „Raj” ujawnił jakikolwiek przychód, to natych-
miast dobrano by mu się do jego z kolei czterech liter,
a to z paragrafu „stręczycielstwo”. No więc nie wyka-
zuje i to wcale niekoniecznie z tego powodu, że jest
oszustem, ale dlatego, że chce mieć święty spokój.
Rozmawiałem z trzema z nich. Wszyscy jak jeden mąż
przysięgali, że płaciliby wszelkie obciążenia fiskalne co do
dnia, gdyby ich nielegalne firmy stały się nagle legalne.
Policzmy, ile to jest. Załóżmy, że Malinowski kiepsko in-
westował w biznes, więc zatrudnia grube i brzydkie pa-
nienki. Ale w tym zawodzie nawet „potwora”, pracując
w akordzie, nie schodzi poniżej 7 tys. złotych miesięcz-
nie. No to 10 dziwek zarobi miesięcznie 70 tysięcy, od
czego zapłaci stosowny podatek, składkę na ZUS i VAT
wydarty z kieszeni klienta (oczywista zwyżka kosztów usłu-
gi). Licząc naprawdę minimalnie, każda paniena odpro-
wadzi do fiskusa 3390 złotych co miesiąc! Da to łączną
kwotę 1 017 000 000 złotych miesięcznie, a rocznie
– grubo ponad 12 mld zł . Specjaliści w temacie goto-
wi są przysiąc, że można tę kwotę spokojnie podwoić.
Co to oznacza? A to, że w naszym sklerykalizowa-
nym państwie ogromne pieniądze przechodzą budżeto-
wi koło nosa z tego tylko powodu, że budżet ich nie chce.
A nie chce ich, bo musiałby przyznać, że w Katolandzie
istnieje wielki przemysł o nazwie prostytucja, a na coś
takiego w życiu nie zgodzi się Episkopat RP.
Ile to jest – owe 20 miliardów? To więcej niż poło-
wa polskiego deficytu budżetowego i więcej niż wydatki
Ministerstwa Obrony Narodowej. To także trzy razy
więcej kasy niż na zasiłki dla bezrobotnych. Innymi sło-
wy, polskie, rumuńskie, bułgarskie i inne dziwki mogły-
by uratować Kołodkę, ba, nawet cały obecny rząd. Ale
nie uratują, bo przecież Jan Paweł strasznie by się zmar-
twił na wiadomość, że prostytucja w naszym kraju to do-
chodowy dla wszystkich interes. A interes jest tu sło-
wem kluczowym!
Prawniczą paranoję zilustruje-
my losami Warszawskich Zakładów
Telewizyjnych
„Elemis”. Te-
rapia szoko-
wa Leszka
Balcerowicza , o dziwo, nie zaszko-
dziła zakładom. W 1994 roku „Ele-
mis” był jednym z największych pro-
ducentów telewizorów w Polsce.
Nadszedł jednak rok 1997 i wy-
bory wygrała koalicja AWS-UW.
Nowa władza postanowiła najwi-
doczniej skończyć z polską produk-
cją elektroniki domowej, bo w tym
samym roku sąd gospodarczy wy-
dał postanowienie o upadłości fir-
my. Uzasadnienie sędziego było
proste: firma nie spłaca długów.
Pominął jednak pewną drobnost-
kę: całe zadłużenie zakładu
wynosiło zaledwie 1/5 wartości ma-
jątku firmy (budynków, wyposaże-
nia, maszyn i zapasów). Dotych-
czasowa praktyka sądów gospodar-
czych była następująca: upadłość
ogłasza się wtedy, gdy firma nie
spłaca zobowiązań, a ich wysokość
dochodzi do 2/3 majątku. Tu stało
się inaczej i do zakładu zawitał
MAREK SZENBORN
P oprosili nas o interwencję
C zy może istnieć, działać,
Firma Widmo SA
108502613.006.png 108502613.007.png 108502613.008.png 108502613.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 21 (168) 23 – 29 V 2003 r.
Komunikaty (1)
twierdząc, że pracuje w permanent-
nym stresie, ponieważ od pięciu lat
nie był wyróżniony ani zwyczajnie po-
chwalony za swoją pracę. Skoro od-
czuwa długotrwały stan dyskomfor-
tu, zadałem mu pytanie, czy kiedy-
kolwiek rozmawiał ze swoimi szefa-
mi na ten temat. Przez dłuższy czas
nie mógł zrozumieć, na jaki temat
miałby rozmawiać. Bo niby jak? In-
formacja o swoim stanie psychicz-
nym, o tym, że zwyczajnie jest mu źle
z powodu braku pochwał, to temat
tabu albo żaden. O tym się przecież
zwyczajowo nie rozmawia. Po jakimś
czasie, po krótkim szkoleniu, zadzwo-
nił. Powiedział, że nie przypuszczał,
iż po pierwsze – jego szefowie będą
chcieli rozmawiać o jego własnych
emocjach, po drugie – że przy oka-
zji ujawnią swoje własne wnętrze,
po trzecie – że jedna rozmowa tego
typu tak korzystnie może zmienić
wszelkie relacje. Największym jego
odkryciem był fakt, że prezes jego
firmy jest po prostu człowiekiem. Tak
– zwyczajny człowiek, a nie kompu-
ter, nie kosmita ani nie prokurator.
Pamiętam wielkie zdumienie
w oczach małżonków, którzy na jed-
nej z sesji terapii małżeńskiej dowie-
dzieli się, że nawet po dwudziestu
latach trwania związku mogą zupeł-
nie otwarcie, bez zahamowań, roz-
mawiać o swoich potrzebach erotycz-
nych. Przez ponad dwadzieścia lat ona
nie zdobyła się, żeby zakomunikować
mu o tym, jak wielką wagę przywią-
zuje do pieszczot wstępnych, oraz po-
prosić, by natychmiast po stosunku
nie zapadał w głęboki sen. On krę-
pował się ujawnić przed nią swoje de-
likatne skłonności masochistyczne.
Wszystkie te osoby cechuje głę-
boka niewiedza o tym, jak komuni-
katy otwarte upraszczają nasze co-
dzienne życie, oraz brak świadomo-
ści, że nie ma ani nic wstydliwego
ani niewłaściwego w ujawnianiu swo-
ich emocji i jasnych oczekiwań wo-
bec innych. Na przykład można po-
wiedzieć: „Panie prezesie, chciałbym
porozmawiać o tym, co mnie gnębi,
o tym, że nie czuję się doceniany
w pracy, ale mam obawy, że potrak-
tuje mnie pan szorstko i formalnie,
że będę być może żałować tej roz-
mowy. Panie prezesie, oczekuję, że
zechce mnie pan wysłuchać i że wy-
tworzymy sympatyczny klimat naszej
rozmowy”. Itd., itd...
Kandydat na burmistrza Berlina
– w sytuacji, gdy konieczne było na-
wiązanie bardziej osobistego kontak-
tu z wyborcami – wyznał im, że jest
homoseksualistą. Został burmistrzem.
Polscy politycy niczym lustro po-
większające odbijają wszystkie na-
sze narodowe ułomności i słabości.
Na ekranie telewizorów widzimy czę-
sto przejaskrawiony karykaturalnie
obraz nas samych.
Każdy człowiek ignorujący komu-
nikat otwarty stanie się wcześniej czy
później w świadomości innych albo
mdłym, drętwym formalistą, albo krę-
taczem ukrywającym przed nami coś
złego. Chlubnym wyjątkiem był Ja-
cek Kuroń , który pierwszy i ostatni
pokazał, czym może być transparen-
cja polityczna.
Jakże inne od powszechnie cy-
towanych komentarzy miałby pre-
mier Miller , gdyby odpowiedział na
kąsanie Ziobry stwierdzeniem, że
jest mu przykro, kiedy obserwuje tak
podłe szarganie uczuciami przyjaź-
ni i żałoby. Jest zresztą wiele moż-
liwości powiedzenia bardzo ostrych
rzeczy, nie mówiąc ich w istocie. Na
przykład można zadać pytanie: „Pa-
nie Ziobro, jakby pan się czuł, gdy-
by pana nazwać zerem?” lub też: „Pa-
nie pośle, gdybym pana nie szanował
jako człowieka, a tym bardziej jako
posła, i gdybym nie był premierem,
to bez wahania nazwałbym pana po-
spolitym zerem”.
Piękną demonstrację otwartego
komunikatu mieliśmy u posłanki
Renaty Beger . Stwierdzenie, że
„ma kurwiki w oczach”, prowoku-
je do pytania: kim jest ta, która
w sobie kurwiki nosi? Poza tym
nie zawsze komunikat prosty nale-
ży utożsamiać z komunikatem pro-
stackim; to dwie różne rzeczy. Kon-
statacja, że posłanka lubi seks „jak
koń owies”, bardziej niż kobiecy
wdzięk przypomina tzw. męskie przy
piwie pod drzewem refleksje, kie-
dy na pytanie: „Co słychać, jak by-
ło?” – dzielny robotnik odpowie:
„Dobrze, w dechę, ostre rżnięcie”.
Komunikaty otwarte to:
1) umiejętność mówienia o swoich
emocjach;
2) sztuka odkrywania emocji roz-
mówców;
3) umiejętność niebanalnego dowar-
tościowania innych;
4) informacje o swoich słabościach;
5) taktyka wyprzedzania faktów;
6) umiejętność wyrażania oczekiwań...
Ale o tym w następnych częściach
cyklu. PIOTR TYMOCHOWICZ
Brak umiejętności formułowa-
nia komunikatów otwartych to jed-
no z naszych narodowych upo-
śledzeń mentalnościowych doty-
kających i szarych obywateli,
i wszelkie elity rządzące. A co to
takiego ten komunikat otwarty?
No właśnie, mało kto to wie.
Komunikat otwarty to – wydawa-
łoby się – prosta umiejętność jasne-
go wyrażania naszych myśli, emocji,
pragnień w jak najkrótszej formie,
w taki sposób, żeby nie urazić nasze-
go rozmówcy oraz by nasze intencje
były dobrze przez niego zrozumiane.
Komunikat ten jest jednak czę-
sto mylony z egoistyczną prezentacją
własnego zdania bez respektowania
poglądów, godności czy uczuć dru-
giej strony. Potocznie nazywa się to
wykładaniem kawy na ławę.
Cała sztuka polega na tym, żeby
skutecznie budować wiarygodność
i zaufanie otwartą formą przekazu,
niekoniecznie ujawniając wszystkie
nasze myśli i zamierzenia, tak aby re-
lacje z drugim człowiekiem nie były
tylko formalną procedurą rytualną
czy oficjalną wymianą zdań, ale by
był możliwy znacznie głębszy, emo-
cjonalny kontakt.
Ostatnio zgłosił się do mnie moc-
no niedowartościowany pracownik
pewnego zachodniego koncernu,
rorowe sny o Kościele, sek-
cie Tadka Rydzyka i wyznaw-
cach tej sekty – Giertychu, Kropiw-
nickim, Marku Jurku, Łopuszań-
skim, Niesiołowskim, Benderze,
Sellinie, Sobeckiej, Suchockiej,
Grześkowiakowej – oraz o... abor-
cji. Bowiem sutannowi i ich poplecz-
nicy – w tym rząd Millera – walczą
z antykoncepcją i aborcją, jak lisy bu-
szujące w kurniku.
władzę świecką! Tadeusz Pieronek
uznał decyzję Sejmu za zbrodnię prze-
ciw ludzkości. Bursztynowy prałat
z Gdańska rzekł w tym kontekście:
„Gwiazda Dawida jest wpisana w sym-
bole swastyki oraz sierpa i młota”.
Glemp – Oaza Intelektu – zawyro-
kował: „Społeczeństwo jest chore”.
Rzecz całą sprecyzował ordynariusz
częstochowski Stanisław Nowak :
„Nie ma ciąży niechcianej. Jeśli ży-
cie się pojawiło, to znaczy, że Bóg tak
Lisia morda polskiego Krk do-
prowadziła do tego, że większość ma-
muś nie stosuje środków antykon-
cepcyjnych, licząc na opatrzność bo-
żą. W obliczu nędzy i głodu nie ro-
bią skrobanek, bo nie stać ich na pry-
watny gabinet i wydatek 1,5–2 tys.,
a potem noworodki odnajdowane są
w przydrożnych rowach. Lisia mor-
da Krk doprowadziła m.in. do tego,
że umarła 34-letnia Jolanta G. (mat-
ka trojga dzieci w wieku 3, 5 i 7
lat), bowiem ordynator szpitala
w Krakowie odmówił aborcji. Mąż
Jolanty, aby pozbyć się niepożąda-
nej ciąży, w desperacji wstrzyknął żo-
nie roztwór penicyliny i dostał za to
rok i dziewięć miesięcy odsiadki. Ta-
kich przykładów są setki. Bogatsze
damy wyjeżdżają za granicę, a bied-
nym kobitkom wiatr w macicę!
A przecież św. Augustyn , ojciec
Kościoła, uznał, że „nieukształtowa-
ne płody znikają jak ziarna, które nie
dają owoców”. Potwierdził to so-
bór nicejski, utrzymując, że płód nie
jest człowiekiem, bowiem nie ma
duszy. Ale ten sam Kościół uznał
później, że ograniczenia w seksie to
świetny sposób na trzymanie bara-
nów za mordę. Taki Tadek Rydzyk,
nadczłowiek tysiąclecia, wie lepiej
niż wszystkie święte Augustyny i so-
bory. Organizuje marsze życia, do-
maga się golenia do łysej pały głów
parlamentarzystów, ujawnia prywat-
ne telefony zbrodniarzy. A co na
to prokuratura? Też ma lisią mor-
dę i umarza sprawę na skutek...
przedawnienia.
Lisia morda Krk nie wspomina
o tym, kto ma żywić i wychowywać
dzieci niechciane. Radio Maryja?
Glemp ze swoimi biskupami – Roz-
pylaczami Dobra? Wicekról Króla
Niebios? A czym je nakarmić? Kre-
mówkami wadowickimi?
Gdyby te lisie mordy były ład-
niejsze, to powiedziałbym: pocałuj-
cie mnie w dupę!
ANDRZEJ RODAN
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Lisia morda
Prowincjałki
Witold Dąbrowski , mieszkaniec Zabrza,
na wniosek kieleckiej prokuratury został
aresztowany za znieważenie policjanta w Kielcach. Dąbrowski przysięgał, że ni-
gdy w Kielcach nie był, a ponieważ się awanturował i wykrzykiwał, że jest nie-
winny, zawieziono go, skutego kajdankami, do szpitala psychiatrycznego w Mo-
rawicy (200 km od Zabrza). Tam przez dni kilka był badany, trzymany w kafta-
nie bezpieczeństwa jak świr, a potem... został wypuszczony, bowiem prokura-
tor okręgowy Jerzy Piwko stwierdził, że aresztowano niewłaściwego człowie-
ka. Niby Dąbrowskiego, niby Witolda, ale innego, młodszego o 10 lat. Dąbrow-
ski poleciał z pozwem do sądu i wygrał w pierwszej instancji 10 tys. zł plus kar-
ne odsetki od dnia złożenia pozwu. Prokuratura Okręgowa w Kielcach odwołała
się od tego wyroku. Jeśli sprawa potrwa kilka lat – Witold Dąbrowski ze świ-
ra zostanie milionerem.
Sądzę, że nasi czcigodni duszpa-
sterze powinni pójść do pierdla za
współudział w zbrodniach, za te
wszystkie dzieci zabijane przez rodzi-
ców, których nie stać na ich wyży-
wienie i wychowanie, za niemowlaki
znajdowane w reklamówkach, zako-
pywane w lesie, mumifikowane
w beczkach, wrzeszczące z kontene-
rów na śmieci, bo matka ma już trój-
kę „pociech” i nie może ich wyżywić
za 30 złotych zasiłku miesięcznie.
Ale klechy są bezkarne, bo wy-
konują rozkazy Zastępcy Króla Nie-
bios, Honorowego Obywatela Wszyst-
kich Polskich Gmin, Spiżowego Po-
sesjonata Tysiąca Cokołów – Jana
Pawła II. Ta Studnia Moralności po-
wiedziała: „Nie ma praworządności
w państwie, które zezwala na zabija-
nie niewinnych, nienarodzonych dzie-
ci”. A powiedział to Papa z okazji li-
beralizacji polskiej ustawy antyabor-
cyjnej. I poszły czarne konie po be-
tonie. Jan Pach , ówczesny przeor
Częstochowy, natychmiast walnął
z grubej rury, że parlament uchwala-
jący taką ustawę pozbawił się moral-
nego prawa do reprezentowania Pol-
ski! A więc wróciliśmy do średnio-
wiecza, kiedy to Kościół namaszczał
chciał”. Wojciech Cejrowski (znam
dobrze jego tatusia, Stanisława – po-
rządny facet, więc daleko padło jabł-
ko od jabłoni) domaga się, aby tych,
co są za legalizacją aborcji wysłać na
Sybir do rąbania tajgi. Proboszczowie
(bez względu na orientację seksual-
ną) wszystkich polskich parafii łączą
się we wspólnym celu – prezerwaty-
wy są be, a aborcja nienarodzonych
to stalinowsko-hitlerowska spuścizna.
Do lisiej mordy nie dociera, że za
Hitlera i Stalina aborcja była za-
broniona, bo dyktatorzy potrzebowa-
li mięsa armatniego. O ile w Niem-
czech stopa procentowa urodzeń
(przed dojściem Hitlera do władzy)
wynosiła 14,7 promila rocznie, to już
w roku 1939 osiągnęła 20,4 promila,
czyli rocznie półtora miliona nowo-
rodków więcej. Hitler stosował trzy
bodźce rozrodczości: zasiłki na dzie-
ci, dodatki rodzinne oraz pożyczki dla
młodych małżeństw. Były to pokaź-
ne subsydia, absolutnie bez porów-
nania z tym nędznym groszem, któ-
ry kapie z ośrodków opieki społecz-
nej pod wezwaniem Leszka Millera.
Również Stalin prowadził ekspansyw-
ną politykę prorodzinną i promował
wielodzietność.
KTO JEST ŚWIREM?
Józef Jasiński został zakażony gron-
kowcem w szpitalu w Piotrkowie Try-
bunalskim. Lekarze wycięli mu chorą tkankę i w jego nodze została dziura wiel-
kości pięciozłotówki, a więc Jasiński chodzi z kością na wierzchu. Próbował się
dostać do szpitala w Łodzi, bez skutku. Usiłował się leczyć w Opocznie, bez
skutku. Chciał pójść do kliniki w Otwocku, również bez skutku. Tłumaczono mu,
żeby poszedł do tych, którzy mu nogę spieprzyli, czyli do Piotrkowa, ale on nie
chce, bo ma uraz do tego szpitala. Panie Józefie, bardzo panu współczujemy,
ale lekarze wiedzą, co czynią. Za kilka miesięcy nieleczoną nogę się utnie i do-
stanie pan 431 zł renty. Da się żyć, bo na butach się oszczędzi!
W Łodzi, jak co roku, odbyły się stu-
denckie juwenalia. Przyszłość narodu
bawiła się superowo. Zniszczono dwa autobusy, pocięto siedzenia, wybito szy-
by w tramwajach, rozwalono wiaty na przystankach, a blaszane śmietniczki
rzucano na środek ulicy. Ubaw po pachy. Kto jak kto, ale studenciaki potra-
fią balangować.
Opracował A.R.
O d pewnego czasu miewam hor-
MA URAZ
PRZYSZŁOŚĆ NARODU
108502613.010.png 108502613.011.png 108502613.012.png 108502613.013.png 108502613.014.png 108502613.015.png 108502613.016.png 108502613.017.png 108502613.018.png 108502613.019.png 108502613.020.png 108502613.021.png 108502613.022.png 108502613.023.png 108502613.024.png 108502613.025.png 108502613.026.png 108502613.027.png 108502613.028.png
 
Nr 21 (168) 23 – 29 V 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
NOWA TRÓJCA?
w Wielkiej Brytanii. Słabnący rząd
Blaira przystał na żądania środo-
wisk kościelnych i zagwarantował
im swobodę postępowania wobec
osób homoseksualnych.
się kler rzymski na całym świecie.
Wśród seksbohaterów znalazł się
także bośniacki franciszkanin,
o. Jozo Zovko , podejrzany o wy-
korzystywanie seksualne kobiet
pielgrzymujących do sanktuarium
maryjnego w Medjugorie. Ustali-
liśmy, że wielebnego w atmosfe-
rze skandalu przeniesiono do miej-
scowości Sziroki Brieg, także
w Bośni i Hercegowinie. Tam na-
dal trudni się duszpasterstwem
niewiast...
Kardynał Joseph Ratzinger ,
szef watykańskiej Kongregacji Na-
uki Wiary (dawniej św. inkwizycja)
w wywiadzie dla KAI przejechał się
po konkurencji: wyraził radość
z ogólnego wzrostu potrzeb religij-
nych na świecie w ostatnich dwóch
dekadach, ale z żalem zauważył, że
zamiast Krk korzystają na tej hos-
sie „formy religijności, które mogą
być chore”. I tak dostało się „róż-
nym praktykom ezoterycznym” (czyt.
New Age) oraz religiom tradycyj-
nym, które – zdaniem kardynała
– nie należą do „religii wysokich”,
takich jak islam i chrześcijaństwo.
Bawarczyk zbagatelizował także ostry
kryzys Kościoła w Ameryce Łaciń-
skiej, wyzywając tamtejsze kościoły
ewangeliczne od sekt i prostego,
emocjonalnie oddziaływującego
chrześcijaństwa. Według Ratzinge-
ra, „Ameryka Łacińska pozostaje
klasycznym kontynentem katolickim
kochającym Chrystusa, Matkę
Bożą i Papieża , co dobrze wpaso-
wuje się w południowoamerykańską
duszę”. No i nowa Trójca gotowa.
Trochę obrazoburcza, ale grunt, że
się „wpasowała”.
A.C.
że – zgodnie z prawem – nie mógł
odmówić, a jeśli zgłoszą się do nie-
go z taką prośbą inne wyznania,
im również nie odmówi. W Lębor-
ku mieszkają m.in. wyznawcy pra-
wosławia, judaizmu, ewangelicy,
świadkowie Jehowy, baptyści. Cie-
kawe, czy burmistrza nadal będzie
popierać jego mocodawca – ks.
dziekan Henryk Krenczowski .
Namyślak powoływał się na pol-
skie prawo, a zapomniał o kano-
nicznym.
którzy tego dnia uniknęli klasó-
wek. I pomyśleć, dawna przewod-
nia siła szybko znalazła naśladow-
ców...
KSIĄDZ ALFONS
RP
W Genui (Włochy) policja
aresztowała czterech dżentelmenów
oskarżonych o przemoc seksualną
wobec nieletnich, prostytuowanie
ich i produkcję pornografii. Jeden
z zatrzymanych jest księdzem. Pa-
nowie kupowali prezenty i fundo-
wali zagraniczne wycieczki chłop-
com w wieku 11–17 lat. Niektórzy
nieletni byli angażowani jako ho-
moprostytutki, a najbardziej ape-
tycznych zostawiał sobie do zabaw
ksiądz dobrodziej. Dzieci pochodzi-
ły z biednych rodzin.
NIE ZABIŁ ŻYDA (CD.)
Prokuratura Rejonowa w Bia-
łymstoku właśnie umorzyła po-
stępowanie w sprawie znieważe-
nia obywateli narodowości żydow-
skiej przez posła LPR Andrzeja
Fedorowicza . Okazuje się zatem,
że miotane publicznie hasła typu:
„Naród żydowski to nie jest naród,
tylko przeklęte plemię żydowskie”,
obraźliwymi nie są ani trochę, zaś
prawdziwym miernikiem kato-tole-
rancji może być od dzisiaj fakt po-
zostawienia Żyda przy życiu („Je-
stem tolerancyjny, bo nie zabiłem
jeszcze żadnego Żyda ani pedała”
– twierdził poseł-weterynarz). Przy-
pomnijmy, że cytowane wypowie-
dzi padły podczas publicznej deba-
ty na Uniwersytecie w Białymsto-
ku („Unia Europejska – zagroże-
nie czy przyszłość” „FiM” 6/2003).
Po naszej publikacji prokura-
tura wszczęła postępowanie w spra-
wie znieważenia ludności z powo-
du jej przynależności narodowej,
żeby po trzech miesiącach śledz-
twa uznać, iż „poseł nie miał na
myśli tego, co powiedział”. „Nie
dopatrzyliśmy się znamion prze-
stępstwa w tych wypowiedziach. Ich
kontekst nie wskazywał, aby poseł
znieważył kogokolwiek” – dodaje
Krzysztof Wojdakowski prokura-
tor rejonowy. Sam Fedorowicz, ma
się rozumieć, nawet nie został prze-
słuchany.
A.C.
SZCZEROŚĆ
TO PODSTAWA
JK
Bezrobocie w Polsce wynosi
prawie 19 proc., więc znalezienie
sensownej pracy graniczy z cu-
dem. Chyba że ktoś – jak 30-let-
nia Szwedka Angelika Wedberg
– ma pomysł na autoreklamę.
„Poszukuję świetnie płatnej pra-
cy. Nie mam ani krzty wyobraź-
ni, kreatywności czy talentu, za to
jestem z natury aspołeczna” – na-
pisała w anonsie prasowym i od
tego czasu nie może opędzić się
od ofert. Znam kilka osób, któ-
re odpowiadają temu opisowi.
Państwo pewnie też. Wszystkie
– z pierwszych stron gazet. Mo-
że więc zamiast się uczyć, sta-
rać...
NAKRĘCĄ ŚWIĘTEGO
TSz
WŁOSKI HIT
A.C.
Postęp w edukacji. Włoskie dzie-
ci będą mogły poznać los prosty-
tutki. Daniela Mau przygotowała
dla nich grę planszową zatytułowa-
ną „Puttanopoli” („Miasto dziwek”).
Autorce udało się odtworzyć los
przeciętnej kobiety uprawiającej naj-
starszy zawód świata. Małolaty ma-
ją szansę „zabawiać klienta”, ucie-
kać przed policją i sutenerem, a tak-
że wygrać bilet do Amsterdamu. Gra
będzie dostępna niemal we wszyst-
kich sklepach z zabawkami. Aby
sprostać zamówieniom, uruchomio-
no dodatkowe linie produkcyjne.
Koniec świa... Włoch!
LIGA KOPIE
JS
Odważną posłankę Unii Pracy
Izabelę Jarugę-Nowacką aktywi-
ści LPR-u chcą zdymisjonować, a na-
wet zlikwidować jej urząd. Rydzy-
kowcy sformułowali projekt uchwa-
ły, w którym domagają się założe-
nia w miejsce stanowiska Pełnomoc-
nika Rządu ds. Równego Statusu
Kobiet i Mężczyzn instytucji Pełno-
mocnika Rządu ds. Rodziny. Ligow-
cy nie mogą wybaczyć minister Ja-
rudze-Nowackiej jej zaangażowania
na rzecz praw kobiet i mniejszości
seksualnych, a dokładnie: „reklamo-
wania za publiczne pieniądze pato-
logii seksualnych wprost uderzają-
cych w rodzinę”.
SZKOŁA ABSOLUTNA
TVP Roberta Kwiatkowskie-
go za nasze (abonamentowe) pie-
niądze rozpoczęła produkcję do-
kumentu o św. Świeradzie pod
uroczym tytułem: „Rycerz dębu,
drewnianej korony i mosiężnego
łańcucha”. Historia żyjącego ponad
tysiąc lat temu na Sądecczyźnie mni-
cha pustelnika tak urzekła Iwonę
i Krzysztofa Machowskich , że
napisali scenariusz i wspólnie dzie-
ło reżyserują. I dobrze. Ludzie za-
miast jeździć do Lourdes i Me-
djugorie będą jeździć po cudow-
ną wodę św. Świerada do Tropia
nad Dunajcem. Górale już szyku-
ją kwatery.
MP
Brytyjska nauczycielka Jane
Puckey została dyrektorem szko-
ły podstawowej na wyspie Papa Sto-
ur w archipelagu Szetlandów.
„W mojej szkole jest wszystko: se-
kretarka, trzy komputery, sala do
twórczości artystycznej i telewizor”
– cieszy się Puckey. Media nie po-
dają, czy równy entuzjazm wyka-
zuje... jedyna uczennica tej szko-
ły . No bo jak tu iść na wagary, al-
bo ściągnąć, gdy jest się jedynym
dzieckiem w wieku szkolnym na
wyspie zamieszkanej przez 29
osób?
LEPIEJ SPŁONĄĆ
Anna Tarczyńska
Mniszki klauzurowe z miejsco-
wości Borgo Ferraris ad Attimis
w północnych Włoszech dzielnie
przetrwały pięciogodzinny pożar
klasztoru, nie naruszając klauzu-
ry i nie kontaktując się ze świa-
tem zewnętrznym, jak reguła przy-
kazała. Kiedy szalał pożar, zakon-
nice przebywały w nieobjętej pło-
mieniami kaplicy, a kontakt ze
strażakami utrzymywała tylko
przeorysza. Żadna mieszkanka
klasztoru nie ucierpiała w czasie
pożaru. Zawsze twierdziliśmy, że
Włochy – podobnie jak Polska
– to kraj cudów.
SŁAWEK SIĘ NIE DAJE
A.C.
Zatrzymany przez CBŚ staro-
sta powiatu starachowickiego
Mieczysław Sławek nadal pełni
swoją funkcję, tyle że z... aresztu.
Podczas sesji rady powiatu zabra-
kło głosów do odwołania go z zaj-
mowanej funkcji. Przebywający
w areszcie śledczym Sławek podej-
rzewany jest o zlecenie kradzieży
samochodu i wyłudzenie za niego
28 tysięcy. Radni uwierzyli widocz-
nie staroście, który w odczytanym
podczas sesji liście nie przyznaje
się do winy. Teraz na sesje będzie
przyjeżdżał jak premier. Z solid-
ną policyjną eskortą.
JS
PLUS I MINUS
JS
GRZYWNA
ZA UCIECHĘ
Krajowa Rada Radiofonii i Te-
lewizji, za podszeptem swojego by-
łego przewodniczącego Juliusza
Brauna , wydała dyspozycję o za-
kazie emisji reklamy telefonii ko-
mórkowej Plus pt. „Pierwsza komór-
ka”. Oczywiście chodzi o obrazę
uczuć religijnych. Przypominamy
w skrócie: grupa dzieci po pierwszej
komunii pozuje do fotografii, nagle
rozlega się dzwonek „komórki”,
a wszystkie dzieciaki sprawdzają, czy
to nie ich telefon. Koniec. Gdzie tu
obraza uczuć – nikt nie wie oprócz
katolickiej publicznej Rady. Podob-
no jednym z ważniejszych osiągnięć
nowego ustroju w Polsce miało być
zniesienie cenzury.
SIŁA PRZEWODNIA
Niemiecki sąd ukarał grzywną
emeryta, który ostentacyjnie i pu-
blicznie cieszył się ze śmierci są-
siada homoseksualisty. Facet od-
palał fajerwerki i radośnie śpiewał,
gdy trumnę ze zwłokami wyno-
szono z mieszkania. Za obrazę pa-
mięci zmarłego dziarski staruszek
musi zapłacić 2700 euro. PaS
Poznański biskup Grzegorz
Balcerek postanowił zwizytować
kolegiacką parafię w Szamotułach.
Po wizycie w szpitalu w towarzy-
stwie dworzan udał się do Szkoły
Podstawowej nr 2. Przed budynkiem
standardowo czekała na pasterza
młodzież wraz z nauczycielami, by-
ły kwiaty, a nawet „spontaniczna”
krótka część artystyczna. Wynika-
ło z niej, że autorytetami dla mło-
dych nie są rodzice i nauczyciele,
lecz księża. Wychwalano przy tym
biskupa niczym niegdyś sekretarza
komitetu wizytującego szkołę: „Tak
się cieszymy, że nas odwiedzasz,
że cię widzimy i poznajemy, że two-
je pasterskie błogosławieństwo, jak
jasny płomyk – do naszych domów
weźmiemy z sobą, aby w nich od-
tąd nie było ciemno i zimno niko-
mu”. Kościelny namiestnik życzył
dzieciom, by wyrosły na życzliwych
ludzi na wzór apostołów. Najbar-
dziej zadowoleni byli jednak ci,
A.C.
„OJCIEC” I PĄTNICZKI
W „FiM” 14/2003 opisaliśmy
ujawnione przez prasę światową nad-
użycia seksualne, jakich dopuszczał
JS
KOŚCIOŁOM WOLNO
JS
W krajach Europy Zachodniej
nawarstwiają się problemy związa-
ne z nieprzestrzeganiem przez związ-
ki wyznaniowe praw człowieka. I tak
instytucjom religijnym wolno wyrzu-
cać z pracy pracowników żyjących
w legalnych, jednopłciowych związ-
kach partnerskich i nie dopuszczać
kobiet do piastowania urzędów ko-
ścielnych. Po skandalu z uznaniem
przez Niemcy autonomii przepi-
sów kościelnych wobec konstytucji,
przyszedł czas na podobną decyzję
NAJPRAWDZIWSZY CUD
Cud w Lęborku. Prawicowo-
-kościelne władze miasta zgodziły
się bez szemrania na wprowadze-
nie lekcji religii w szkole. Rzecz
w tym, że o pozwolenie takie wy-
stąpili... zielonoświątkowcy! Bur-
mistrz Witold Namyślak tłumaczy,
108502613.029.png 108502613.030.png 108502613.031.png 108502613.032.png 108502613.033.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin