Fakty i Mity 18-2003.pdf

(2293 KB) Pobierz
str_01_18.qxd
31 MLN ZŁ NA TV RYDZYKA
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Str. 7
http://www.faktyimity.pl
Nr 18 (165) 2 – 8 V 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 3
uprzywilejowaną grupą zawodową
– hołubioną i sowicie wynagradzaną
przez władze. Dziś umierają ich kopalnie
i umierają oni, jednak już nie jako bohate-
rowie pracy, tylko jako tania, w zasadzie
już do niczego nieprzydatna siła robocza.
ziemia i przez niektórych „nowych” pseudopo-
lityków uważane jest za wstydliwy relikt za-
mierzchłej, niesłusznej przeszłości. Paradoksalnie wie-
my, dlaczego. I Wy też chyba wiecie. Otóż gdy pra-
ca była niemalże obowiązkiem i było jej pod dostatkiem (a np.
górników i hutników pracodawcy pozyskiwali „z łapanki”, pła-
cąc im wysokie pensje), dzień 1 maja traktowany był jako pik-
nik na początek wiosny i rodzaj laickiej mszy za pomyślność.
Święto (wolne od) Pracy
zwyczajna kiełbasa. Cóż więc świętować, skoro kilka mi-
lionów Polaków ma Święto (wolne od) Pracy i to przez
cały rok?
A jednak w ten długi, majowy weekend życzymy
Wam, Kochani Czytelnicy, aby Wasze rodziny miały
miesiąc w miesiąc do syta – i mięsa, i masła, i cukru, i jesz-
cze po parze butów na sezon. I żeby na wykupienie tego wszyst-
kiego wystarczyło Wam pieniędzy, czyli pracy.
Kiedyś reglamentowano mięso, cukier, masło... A dziś?
Dziś – poprzez reglamentowanie pracy – reglamentowane są
pieniądze na „ogólnie dostępne” artykuły spożywcze. To praca
jest teraz towarem znacznie bardziej poszukiwanym niż niegdyś
Str. 8, 9
Wojna światów
Komisjo, wstać, Miller idzie
Niegdyś aktorów chowano za mu-
rem cmentarza w niepoświęconej ziemi.
A dziś? A dziś wyrzuca się ich poza mury
teatru, jak to się dzieje np. w Łodzi. Co
łączy dawne i obecne czasy? Łączy je
ZChN, czyli Zajadłość Chrześcijańskich
Neofitów. Prawda, panie Kropiwnicki
– niegdysiejsza wschodząca gwiazdo
marksizmu i leninizmu?
Str. 11
Kto chce się założyć o stówę, jaki bę-
dzie finał Rywingate? A taki, że z Rywi-
na zrobi się wariata, psychicznie chorego
dewianta – samotnika, którego przysłała
paranoidalna żądza pieniądza. Tak będzie
wkrótce, a na razie panowie Kwaśniew-
ski i Miller „nieco” rozmijają się w ze-
znaniach. Czyż to nie jest wykwit schizo-
frenii made in Poland ?
Str. 3
JA I TY – WSZYSCY PODATNICY – SOLIDARNIE ZAPŁACIMY
K ilkanaście lat temu byli najbardziej
O d pewnego czasu Święto 1 Maja zeszło do pod-
108447466.036.png 108447466.037.png 108447466.038.png 108447466.039.png 108447466.001.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 18 (165) 2 – 8 V 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
NIE dla Polski
ŚWIAT Epidemia SARS w krajach najbardziej nią dotkniętych (Da-
leki Wschód, Kanada) wzbudza nie mniejszą panikę niż kiedyś AIDS.
W wyludniającym się z przerażenia Pekinie poleciały głowy burmi-
strza i ministra zdrowia za nieudolność i nieinformowanie w porę
o niebezpieczeństwie, a głowy redaktorów agencji Xinhua za infor-
mowanie zbyt dokładne, zwłaszcza mediów zagranicznych.
Do Polski, na szczęście dla głów rządzących i wszystkich innych,
epidemia jeszcze nie dotarła.
POLSKA Im dłużej premier Miller zeznawał przed komisją sej-
mową w sprawie Rywingate, tym dla niego gorzej. Po promien-
nym dniu pierwszym (patrz str. 3) wlazł na minę Ziobry i dał się
wyprowadzić z równowagi. Zakompleksiony PiS-owiec zrobił wszyst-
ko, żeby upokorzyć publicznie premiera. Nawykły do rządzenia
Miller zapominał, że to nie on tym razem przesłuchuje i wydaje
polecenia. Rezultat dialogu obu panów – żałosny.
Obrzucanie się publicznie „zerami” to nowy standard polskich „elyt”.
WARSZAWA „Solidarność” zorganizowała wielką manifestację
(20 tys. uczestników) przeciwko polityce rządu. Doszło do rozru-
chów sprowokowanych przez solidarnościowców – pogrobowcy Ma-
riana i Buzka rzucali kamieniami i petardami, policja użyła gazu
i armatek wodnych. Obrażenia odniosło sześciu policjantów i dwóch
dziennikarzy, w tym fotoreporter „Faktów i Mitów” (patrz str. 11).
Millera nie kochamy, ale od „Solidarności” zachowaj nas Panie!
Pojawiły się pogłoski, że do redakcji „Polityki” pofatygował się sam
minister kultury Waldemar Dąbrowski, aby zapobiec publikacji ne-
gatywnego tekstu o szarej eminencji elity polityczno-gospodarczej
kraju, Janie Kulczyku. Jak twierdzą posłowie SLD, minister i mul-
timiliarder bardzo się przyjaźnią. Tekst opublikowano, a „Polity-
ka” zaprzeczyła istnieniu ministerialnych nacisków.
Smród dobywający się z lewicowo-biznesowego towarzystwa jednak
pozostał.
ŁÓDŹ W rodzinie, która od lat była pod opieką kuratora sądowe-
go, rodzice zamordowali czworo dzieci. Zwłoki przez lata przecho-
wywali w plastikowych beczkach. Kurator informował sąd o utracie
kontaktu z rodziną, ale „wymiar sprawiedliwości” nie reagował. Są-
siadów nie zastanowił fakt znikania dzieci.
W Rzeczpospolitej prorodzinnej nie wypada wtrącać się sąsiadom
do kochającego stadła.
LUBLIN Dzięki radnym SLD, którzy powołali się na autorytet
„Ojca Świętego”, Rada Miasta Lublina zdjęła klątwę ciążącą na
prezydencie Kwaśniewskim. Od 24 kwietnia może on znowu bez-
piecznie wjeżdżać do Koziego Grodu, czego zabroniono mu we
wrześniu 2000 r., po aferze z upublicznieniem naśladowania przez
Siwca przenajświętszych papieskich gestów.
Amnestia dla prezydenta zamiast prezydenckiej amnestii – to ta-
ka nasza polska specyfika, dzięki której „ubogacimy” Europę.
UNIA EUROPEJSKA Na zwołanym w Brukseli miniszczycie przy-
wódcy Francji, Niemiec, Belgii i Luksemburga powołali do istnie-
nia Europejską Unię Bezpieczeństwa i Obrony, formację obronną
niezależną od NATO. Podjęto także decyzję o stworzeniu wspól-
nych sił szybkiego reagowania; będzie to początek wspólnej armii
europejskiej. Nowa instytucja pozostaje otwarta dla innych państw
Unii i krajów kandydackich. Sygnatariusze zapewniali, choć nie do
końca przekonująco, że inicjatywa nie jest wymierzona w USA.
No to nasz rząd ma kolejny problem z serii: opowiedzieć się za
mamą czy za tatą.
WATYKAN Wśród sześciu uznanych przez Papę nowych błogo-
sławionych znalazł się Marek z Aviano – kapucyn, cudotwórca
i podżegacz wojenny z XVII wieku. Mnich gorliwie nawoływał do
wojny z Turkami, powołując się na autorytet boski. Zdaniem JPII
ta beatyfikacja nie uwłacza muzułmanom, lecz świadczy o „chrze-
ścijańskich korzeniach naszego kontynentu”.
Czyżby ta beatyfikacja była głosem Watykanu wobec planów przy-
jęcia Turcji do UE?
Trzej z czterech żyjących lefebrystowskich biskupów mają wrócić
na łono Kościoła rzymskokatolickiego! Uroczysty powrót – uwień-
czenie dwóch lat negocjacji – nastąpi, zdaniem „New York Time-
sa”, w tym miesiącu w bazylice watykańskiej, gdzie schizmatycy
mają ślubować wierność papieżowi i postanowieniom ostatniego
soboru. Niektórzy ultrakonserwatyści nie mają jednak zamiaru jed-
nać się z Watykanem, a na ich czele stoi brytyjski biskup Richard
Williamson. Byłby to już drugi rozłam wśród lefebrystów, do któ-
rego od 1989 r. doprowadził Jan Paweł II.
„Pojednanie” przez rozbijanie to stara katolicka metoda na jed-
ność Kościoła, przetestowana w kościołach unickich.
Papież, czyli szef największej firmy świata, spotkał się z kolegami
biznesmenami świeckimi z Hiszpanii, Włoch i Polski. Głowa wszyst-
kich głów poczyniła błyskotliwe spostrzeżenie, że „dobrze ukierun-
kowany rozwój ekonomiczny sprzyja pokojowemu współżyciu
obywateli” i wezwała właścicieli firm do „uczynienia z przedsię-
biorstw prawdziwych wspólnot ludzkich”.
Jeżeli wzorem „wspólnoty” miałby być Krk, to wolimy bezrobocie.
SZWAJCARIA Obrady Komisji Praw Człowieka ONZ okazały
się kpiną z ludzkich praw. W czasie sześciu tygodni obrad przed-
stawiciele 53 krajów wydali co prawda ponad 100 dokumentów,
ale nie potępili Fidela Castro za bezwzględne represje wobec
opozycji politycznej. Nie odważyli się wezwać USA do przestrze-
gania praw człowieka w Iraku, nie napiętnowali zalegalizowane-
go bezprawia w Chinach, Afryce i państwach arabskich. Do dys-
kusji o prawach mniejszości seksualnych nawet nie doszło. Nie
dopuścili do niej muzułmanie wspierani przez Watykan zakuli-
sowymi intrygami.
W krajach islamskich nie ma wielu księży i zakonnic, po cholerę
więc tam gejom i lesbijkom prawo do życia i wolności?!
IRAK Nasi chłopcy w liczbie 3 tys. pojadą „stabilizować” Irak. Wła-
dze obiecują, że nie będzie się to działo za pieniądze z polskiego
budżetu wojskowego, który jest i tak pusty. Tymczasem w wyzwo-
lonym od Saddama kraju narastają nastroje antyamerykańskie, wy-
raźnie inspirowane przez szyicki kler, który chciałby doprowadzić
do powstania państwa islamskiego.
Amerykanów musimy zmartwić – polscy żołnierze nie zdadzą się
na nic. Szacunek dla autorytetu duchownych mają w genach,
a wzór państwa wyznaniowego – w ojczyźnie.
widziałem w ludziach tak wiele pesymizmu. Chyba na-
wet brak wolności za tzw. komuny, ocet na półkach i kolejki
po pasztetową nie załamały narodu tak jak dzisiejsze realia.
Przynajmniej nikt się nie bał, że pójdzie na śmietnik, a twar-
da waluta uciułana w pończosze dawała jakieś poczucie bez-
pieczeństwa na czarną godzinę. Dziś propaganda jak dawniej
przekonuje, że będzie lepiej, agituje, europeizuje, ale Polacy
się boją, bo stracili grunt pod nogami. Polakom pozbawionym
nadziei przyszło już tylko wierzyć i czekać na cud. Na Europę.
W ten właśnie sposób, jednoznacznie odczytuję wyniki
ostatnich sondaży: skandaliczne, niebywale niskie poparcie
dla rządu (10 procent!) i SLD (22 proc.) przy wysokim po-
parciu dla integracji z Unią (ponad 70 proc.). W poprzedni
piątek, podczas prezydenckiej
trasy koncertowej, w Płocku
(21 proc. bezrobocia) – w lo-
kalnym referendum – 83 proc.
dorosłych i 82 proc. młodzie-
ży głosowało za Unią. Tego
samego dnia ponad 20 ty-
sięcy zdesperowanych ludzi
wyszło na ulice Warszawy.
Reprezentanci polskiego świa-
ta pracy obrzucali jajami i ka-
mieniami gmach rządu, a ten
dwoi się i troi, aby zapewnić
zjednoczenie z Europą. Ilu z pro-
testujących było za integracją?
Z pewnością większość.
Coraz gorsza sytuacja w kraju:
wzrost bezrobocia, rywinizacja elit,
dalsze ubożenie ubogich, w perspekty-
wie podwyższenie wysokich podatków
– wszystko, co dziś w Polsce oznacza kosz-
mar, przekłada się na jutrzenkę w Europie. Lu-
dzie żyją już tylko nadzieją. I nie wolno im jej od-
bierać, bo nadzieja rodzi zawsze mniejsze lub więk-
sze pokłady wiary i entuzjazmu, a to nam się bardzo przy-
da na unijne guten morgen . Polakom nie wolno też – do
8 czerwca – odbierać rządu Leszka Millera, bo każdy nowy
gabinet powstały w przeddzień referendum unijnego miałby
wyższe od Millerowego notowania. Wzrost nadziei na lepsze
jutro w ojczyźnie natychmiast osłabi chęć zjednoczenia z Eu-
ropą, zwłaszcza wśród niezdecydowanych. U podłoża tych pol-
sko-unijnych wahań, które przełożą się na wynik referendum,
leży lęk przed unijnym nieznanym. Lepszy przecież swój wróg,
na własnej piersi wyhodowany, niż taki, którego ani mental-
ności, ani nawet łajania w pracy nie sposób zrozumieć.
To – na pierwszy rzut oka – paradoksalnie wysokie po-
parcie dla Unii Europejskiej – przy negacji całej ekipy rzą-
dzącej – jest zupełnie naturalne i wytłumaczalne. Kluczem
do zrozumienia tego mechanizmu jest słowo desperacja .
Najwyraźniej ogarnęła ona większość obywateli, i dla tej
większości Unia stała się obecnie ziemią obiecaną leżącą na
końcu pustyni o nazwie III RP. Desperacja przeważyła i zdo-
minowała lęk przed nieznanym.
Cóż można powiedzieć tym, którzy się nadal boją i jesz-
cze długo bać się nie przestaną? Otóż faktycznie dla Polski
nie ma już innego wyjścia, jak wtopienie się w Europę. Szu-
kanie sojuszników (których nasz kraj mieć musi) za morza-
mi i oceanami lub w państwach byłego ZSRR trzeba rozpa-
trywać w kategoriach wyprawy Kolumba do Indii, ale na
początku XXI wieku – wszelkie szlaki są już przetarte i na
odkrycie Ameryki, a tym bardziej współudział w jej bogac-
twie, też nie ma co liczyć. Świat na naszych oczach ulega
coraz większej globalizacji. Obecny podział na dwie strefy
wpływów: niemiecko-francusko-rosyjsko-chińską oraz ame-
rykańską – jest chwilowy i po zagojeniu ran w Iraku czas za-
trze również antagonizmy pomiędzy mocarstwami. Gdzie wów-
czas znajdzie się Polska? Czy zawsze będzie mogła liczyć na
offsety wujka Sama? Z pewnością nie. A gdyby nawet, to
żadna doraźna pomoc z USA, Unii czy jakiegokolwiek innego
źródła, choćby idąca w dziesiątki miliardów dolarów, nie po-
stawi na nogi czegoś, czego praktycznie już nie ma – pol-
skiej gospodarki. Jedyną szansą (bo tak właśnie należy
traktować zjednoczenie z Europą) dla naszego biednego kra-
ju jest totalne wymieszanie z unijnymi strukturami. To musi
być – w pewnym sensie – czwarty rozbiór Polski, czy tego
chcemy, czy nie. Inne państwa europejskie już na to poszły,
choć większość wcale nie musiała. My musimy.
Nie łudźmy się, że przyjdą nowi ludzie i nowy rząd, któ-
ry na popiołach PRL-u i republiki kolesiów wzniesie drugą
Japonię. Pora odtrąbić zwycięstwo. Wygranymi po 1989 ro-
ku są postsolidarnościowe i postpeerelowskie elity, od 14 lat
grzejące nawzajem dla siebie stołki, a także watykański Ko-
ściół. Elitom i Kościołowi w zwycięstwie pomogła armia zmu-
towanych żołnierzy powstałych ze skrzyżowania polskiego za-
pyziałego szlachetki z osobnikiem o nazwie homo sovieticus
– czyli większość mieszkańców naszego pięknego kraju. Jak
inaczej bowiem można potraktować zaufanie, jakim cie-
szą się u nas niezmiennie kościelne pijawki, mistrz do-
brego wrażenia – Kwaśniewski; lub ostatnie zwy-
cięstwa w wyborach na prezydentów miast osob-
ników: Kaczyńskiego czy Kropiwnickiego? Albo
my, Polacy, nie potrafimy wybrać, albo wy-
brać nie mamy kogo. Tak czy inaczej, nie po-
winniśmy już więcej popierać niko-
go. Chyba że za kilka lat
mamy zamiar żywić
się w dewastowa-
nych sklepach jak
Argentyńczycy, a za
lat kilkanaście jeść
trawę jak wyznawcy Ki-
ma w Korei Północnej.
Można też zorientować się zu-
pełnie na Wschód, jak chciało-
by wielu, i obudzić się za jakiś czas
w drugiej Białorusi. Byłem – nikomu
nie życzę. Tak samo zresztą jak w kraju,
gdzie rządzi episkopat, a do tego właśnie bez
przerwy dążymy. Trzeba stanąć przed sobą w praw-
dzie – jak mawia „Ojciec Święty”, któremu po części za-
wdzięczamy wolność – i powtórzyć za kanclerzem Bismarc-
kiem: „Dajcie Polakom wolność, a zniszczą samych sie-
bie”. A jak się komuś Bismarck nie podoba, to może być
Piłsudski: „Dla Polaków można zrobić wszystko, z Polaka-
mi nic”. Smutne to, ale prawdziwe.
Powtarzam – integracja z Unią da nam szansę, pod wa-
runkiem że będzie trwała i jak najściślejsza. Im mniej do po-
wiedzenia w przyszłym kraju unijnym nad Wisłą będą mia-
ły polskie elity, tym lepiej dla szarych obywateli naszego kra-
ju. Cała nadzieja dla nas w zupełnym wręcz przemieszaniu
instytucji, praw, kapitałów, a nawet nacji w zjednoczonej Eu-
ropie. Porzućmy marzenia o Polsce od morza do morza. Nie
te czasy. Na co możemy liczyć w zamian? Jeśli wykorzysta-
my blisko 40 procent unijnych funduszy strukturalnych dla
nas przeznaczonych, nie będziemy płatnikiem netto. Musi-
my zrobić wszystko, aby wykorzystać jak najwięcej – to je-
den z warunków sukcesu. Napływ obcego kapitału rozhuś-
ta gospodarkę. Niestety, skorzystają jak zwykle bogatsi,
którzy będą mieli środki na zagraniczne studia, na wkład in-
westycyjny itp. Ale biedniejsi powinni znaleźć pracę i bez-
pieczeństwo socjalne. Nie od razu i nie wszystkim będzie le-
piej. Prezydent Kwaśniewski mówi, że poprawi się za lat pięt-
naście, ja bym dodał jeszcze z pięć. Ale czas będzie wresz-
cie pracował na korzyść... no, powiedzmy – naszych dzieci.
Najważniejsze, aby Polacy żyli godnie. Niech już Polska tra-
ci siłę, aby ludzie żyli dostatniej!
JONASZ
PS Kochani moi Czytelnicy. Gazety, którą macie w ręku,
ja nie widziałem na oczy. To drugi taki numer w historii „FiM”,
złożony bez mojego (i Szenborna) udziału. Jeśli coś jest
w nim nie tak – nie odpowiadam za nic. A po powrocie do
redakcji, także za siebie...
POWIEDZ O NAS SWOIM ZNAJOMYM!
O dkąd żyję na tym padole łez – a żyję ponad 36 lat – nie
108447466.002.png 108447466.003.png 108447466.004.png 108447466.005.png 108447466.006.png
Nr 18 (165) 2 – 8 V 2003 r.
ZAMIAST SPOWIEDZI
3
– Panie marszałku, czy w hi-
storii ludzkości był taki rząd, któ-
ry utrzymywał się na zaledwie
10-procentowym poparciu elekto-
ratu? Przecież nawet reżimy krwa-
wych dyktatorów cieszyły się du-
żo większym wzięciem.
– Cóż... powiem tak – ten rząd
opiera się już nie na poparciu elek-
toratu, tylko na poparciu parlamen-
tarnym. Na razie to poparcie jest
na tyle wystarczające, że wszelkie
próby odwołania ministrów czy pre-
miera spaliły na panewce. Z drugiej
strony, gdyby rząd kierował się son-
dażami, to dla zwykłego populizmu
popełniałby wiele głupstw.
– I tak popełnia. Nie mówmy
jednak o populizmie, tylko o do-
trzymywaniu słowa. Klasa poli-
tyczna, którą Pan reprezentuje,
jakby co innego obiecywała Po-
lakom w trakcie wyborów.
– Program SLD przygotowywa-
liśmy bardzo starannie i z udziałem
wielu ekspertów. I kiedy ten program
był już prawie gotowy, Bauc ujawnił
dziurę budżetową. Wtedy stało się
jasne, że dla tego naszego programu
nie ma szans. Tylko że... cóż, zabra-
kło nam odwagi, aby ludziom o tym
szczerze powiedzieć.
– Nie tak łatwo dam się spu-
ścić, Panie marszałku! Zostawmy
program gospodarczy, bo jaki koń
jest, każdy widzi. Ja myślę o obiet-
nicach innego rodzaju. O obiet-
nicach neutralności światopoglą-
dowej państwa. Niestety, jak wi-
dzę premiera Leszka M. na au-
diencji u prymasa Józefa G. to
już nie wiem, czy mam serce
z lewej strony, bo mi się nóż otwie-
ra w prawej kieszeni.
– No... tak... Widzi pan, myśla-
no, że jak szef partii będzie jed-
nocześnie szefem rządu, to da to
najbardziej klarowny efekt politycz-
ny. Tymczasem okazało się coś wręcz
przeciwnego! Bo to jest całkowicie
niemożliwe, aby w sposób wyrazisty
pokazywać swoją twarz przywódcy
lewicy i twarz przywódcy rządu
– czyli osoby niejako zmuszonej do
częstych kontaktów z ludźmi bar-
dzo odległymi ideologicznie. Mil-
ler ma trudną rolę, a jednak uwa-
żam, że w niektórych deklaracjach,
zupełnie niepotrzebnie, idzie sta-
nowczo za daleko.
– W których deklaracjach?
– Ot, choćby odcięcie się od mo-
jego projektu likwidacji IPN. Chcę
wierzyć, że ta daleko idąca powścią-
gliwość premiera, ta chęć zjednania
sobie wszystkich ma znaczenie czy-
sto taktyczne w obliczu referendum
europejskiego. To są gesty, które
wielu rażą i przyznam... mnie się też
nie podobają, ale trochę staram się
to rozumieć.
– A ja nie mogę zrozumieć, bo
jak czytam, że w pałacu prezy-
denckim odbyła się uroczysta
msza, to nie wiem, czy Polska sta-
ła się właśnie państwem wyzna-
niowym, czy stanie się nim dopie-
ro za chwilę.
– Ja w tego typu uroczystościach
udziału nie biorę, a jeśli już przypad-
kowo znajdę się na czymś takim, to
uczestniczę w tym biernie.
– Za to postanowienia kon-
kordatu realizujecie od kropki do
kropki. Powiedziałbym, że nawet
entuzjastycznie.
– To nie za rządów lewicy został
uchwalony konkordat. Niestety, przy-
znać muszę, że jest to wielka rura,
przez którą przepompowuje się
ogromne pieniądze od państwa do
struktur Kościoła katolickiego. Prze-
cież za tych wszystkich kapelanów,
katechetów, za budowę coraz to no-
wych świątyń... i tak dalej – płacą po-
datnicy, a to jest wielka kasa.
– I są jeszcze darowizny spół-
ek skarbu państwa, samorządów,
ministerstw, choćby kultury i sztu-
ki na remonty kościołów. Jest jesz-
cze Fundusz Kościelny...
– 100 milionów złotych rocznie
z Funduszu Kościelnego to mały pi-
kuś w porównaniu z innymi źródła-
mi zasilania Kościoła państwowymi
pieniędzmi. Wyliczyłem kiedyś, że
na przykład utrzymanie zastępów ka-
pelanów biskupa Głódzia kosztuje
tyle, ile utrzymanie doborowego puł-
ku saperów. Na dodatek takie puł-
ki z braku pieniędzy się likwiduje,
choćby we Włocławku, a ordynariat
polowy ma się coraz lepiej. Porów-
nałem kiedyś sumy, jakie Kościół do-
stawał od państwa na mocy przed-
wojennego konkordatu z 1925 roku
i jakie dostaje teraz. Niestety, nic tu
porównywać nie można, bo teraz Krk
dostaje wielokrotnie więcej. Przepro-
wadziłem pewne badania studyjne
nad tym, czy się da, i jak to zrobić,
aby równo traktować wszelkie pod-
mioty gospodarcze... bez względu na
to, czy stoi na ich czele sutannowy,
czy osoba świecka. Zostało to nie-
stety przystopowane na pewnym eta-
pie. Jednak nie dam za wygraną i po
wakacjach spróbuję to odgrzać.
– Kto tę inicjatywę przystopo-
wał? Miller?
– Nie chciałbym personalizować
problemu. Zwłaszcza w tej sytuacji
politycznej.
– Czy Leszek Miller dotrwa
do końca kadencji lewicy?
– O... tutaj możliwości jest co
najmniej kilka.
– Na przykład taka, że może
„polec” na przesłuchaniu komi-
sji sejmowej.
– Nie sądzę. Myślę, że Miller zo-
stał w aferę Rywina ordynarnie wro-
biony przez – no powiedzmy – po-
lityków i biznesmenów ze środowi-
ska koncernu „Agora”. Wie pan,
wszystko można o premierze po-
wiedzieć: że jest zbyt miękki, zbyt
ugodowy, zbyt prokościelny, ale te-
go, iż nie jest uczciwy, nigdy nie od-
ważyłbym się wyartykułować.
Najważniejszą cezurą dla Mille-
ra będzie wynik referendum. Bo mo-
że on albo pozycję rządu poprawić
i przełamać ten impas psychologicz-
ny Polaków, albo... no cóż, albo
wszystko się rozpryśnie. Dużo do po-
wiedzenia będzie też miał kongres
SLD, który odbędzie się pod ko-
niec czerwca.
– Czy ten kongres może roz-
nieść Leszka Millera na strzępy?
– Wszystko może się na nim wy-
darzyć. Rozmawiam z ludźmi lewi-
cy w terenie i oni – używając eufe-
mizmu – bez entuzjazmu odnoszą
się do poczynań rządu.
– Bez entuzjazmu? Panie mar-
szałku, z tego co wiem ja – ci lu-
dzie są wściekli, zdezorientowani
i przerażeni...
– No właśnie, i dlatego boję się
o wynik referendum, który może być
nie tylko negacją przystąpienia Pol-
ski do Unii, ale jednym wielkim „nie”
dla obecnego układu.
– Czy nie lepszym premierem
byłby Marek Borowski?
– Nie wiem. Jednak jeszcze za
wcześnie skazywać Millera na niebyt
polityczny. Kto na świecie, trzyna-
ście lat temu, był w stanie przewi-
dzieć, że będziemy mieli swój rząd,
premiera, prezydenta. Może i Le-
szek nie jest obecnie w najlepszym
dla siebie garniturze, ale zasługi dla
wyciągnięcia lewicy z błota ma wiel-
kie. No a obecne jego postępowanie
wobec Kościoła? Jakoś nie mogę
uwierzyć, aby się ni stąd, ni zowąd
nawrócił. Raczej powiem, że jest to
zimna kalkulacja polityczna.
– A dlaczego w naszym życiu
politycznym tak niewielu jest Ja-
rzembowskich, a tak wielu poli-
tycznych kalkulatorów?
– Bo łatwo być odważnym, kie-
dy się samotnie ogląda swoją twarz
w lustrze. Natomiast zupełnie co in-
nego to dawać swoją twarz publicz-
nie, a kontrowersyjne poglądy pod
osąd pluralistycznego społeczeństwa.
Przecież ja wiem, że zaraz po tym
wywiadzie zaatakuje mnie Piero-
nek i felietonista Życiński, dla któ-
rego nie mam cienia szacunku, bo
w tym, co pisze, używa półprawd czy
raczej półkłamstw, a de facto jest
to retoryka, która nie przystoi ko-
ścielnemu hierarsze.
– Rydzyk zakłada Telewizję
„Trwam”. Gdy Solorz zakładał
Polsat, sprawdzało go pół UOP-u.
Dlaczego w przypadku Rydzyko-
wego radia i Rydzykowej telewi-
zji psa z kulawą nogą nie zainte-
resuje nawet źródło pochodzenia
pieniędzy na te stacje?
– Ja Radio Maryja traktuję ja-
ko rodzaj kabaretu. To jest jakaś
groteska. Dlatego nie wróżę sukce-
su TV „Trwam”. Wie pan, co by
się stało, gdyby jej odmówiono kon-
cesji? Jeden wielki huk i niebywa-
ła awantura polityczna. A tak pad-
nie sama – jak TV Puls – i już się
nie podniesie.
– Jednak Radio Maryja ja-
koś się utrzymuje...
– Ale gdyby uczciwie zajrzeć do
kieszeni Rydzyka, to odpowiedź nie
wiadomo jaka by była.
– I na koniec: co by Pan po-
wiedział, stanąwszy przed wiel-
kim tłumem smutnych i zawie-
dzionych ludzi lewicy?
– Powiedziałbym, że ideały le-
wicy są niezbywalne. Inna rzecz
i inny problem – jak zbudować spraw-
ną strukturę, która by te ideały re-
alizowała. Ale dziś takiej struktury
po prostu nie ma. Rozmawiał
MAREK SZENBORN
Fot. Autor
GŁASKANIE JEŻA
Komisjo, wstać, Miller idzie
Z zapartym tchem i wypieka-
mi na twarzy kilka milionów Po-
laków oglądających tasiemcowy
serial pt. „Przychodzi (ten i ów)
do komisji śledczej” czekało na
zeznania Leszka Millera. Nie oglą-
dałeś? Żałuj, synu, żałuj, było na
co popatrzeć...
Premier przybył suto zaopatrzo-
ny w wiedzę psychologiczną i w teo-
rię erystyki. Obie te dziedziny uczą,
że automatycznie lubią nas ludzie,
których my lubimy. A więc Miller już
na dzień dobry polubił komisję: gra-
tulował jej np. „jubileuszu” stu dni
pracy, za chwilę nadzwyczaj cenił śled-
czego Rokitę (nawet serdecznie cie-
szył się jego młodym wyglądem) i ko-
kietował Nałęcza . Potem za sprawą
Ziobry premierowi puściły nerwy...
A jednak z gładkich, uładzonych
odpowiedzi można wyciągnąć sporo
wniosków i postawić wiele pytań. Pre-
mier oświadczył wprost, że Rywin
powiedział mu, iż do Michnika
przysłał go Kwiatkowski i Zaręb-
ski . Skądinąd wiadomo, że obaj
panowie są istotnym przedłużeniem
długich ramion prezydenta RP. Cóż
by więc to mogło oznaczać? Może
to, że jeśli producenta R. wysłali pre-
zes K. i były członek KRRiT, czyli
Z., to ich z kolei popchnął na tę roz-
mowę (co napisaliśmy na łamach
„FiM”) Jego Ekscelencja A.K.? Czyż-
by premier coś tu między wierszami
chciał przekazać i kogoś utopić?
Idźmy dalej. Miller powiedział, że
nie złożył doniesienia do proku-
ratury, bo nie miał żadnych do-
wodów . Jasno zasugerował też, że
z rozmowy z prezydentem wywnio-
skował, iż ten byłby niezadowolony
z takiego właśnie doniesienia. Tym-
czasem z wywiadu, którego Kwaśniew-
ski udzielił „Rzepie”, wiemy, że gło-
wa państwa podobno wielokrotnie na-
mawiała głowę rządu do powiadomie-
nia o aferze prokuratury. Albo więc
jedna głowa była niema, albo druga
była głucha. Innego wyjścia nie ma!
Następnie Miller ujawnił, że
Kurczuk ustalił z Michnikiem, iż
dopiero artykuł w „GW” zostanie
potraktowany jako doniesienie
o przestępstwie, a do tego czasu
nie podejmie żadnych działań. No...
pięknie, k..., pięknie! Minister spra-
wiedliwości, wiedząc o wielkiej afe-
rze, uzależnia podjęcie śledztwa od
tego, co zrobi naczelny „Wyborczej”.
W tym kontekście możemy się tyl-
ko cieszyć, że redaktor Michnik nie
jest z Pruszkowa czy Wołomina, bo
dopiero by się narobiło!
Przypomnijmy też, że Kwaśniew-
ski oświadczył, iż na temat Rywin-
gate często dyskutował ze swoimi
współpracownikami. Tymczasem
Miller zapewniał, że z nikim o tym
nie zamienił słowa. Kto chce, nie-
chaj wierzy! Nikolski, możecie ode-
tchnąć z ulgą.
I jeszcze takie pytanko na ko-
niec: Miller do czerwca 2002 roku
był gorącym orędownikiem ustawy
o dekoncentracji mediów, a miesiąc
później – jej zagorzałym przeciwni-
kiem. Co w ciągu tego miesiąca wam
słucziłos, daragoj tawariszcz?
MAREK SZENBORN
ROZMOWA Z RYSZARDEM JARZEMBOWSKIM – WICEMARSZAŁKIEM SENATU RP
Wierzę w ideały lewicy
108447466.007.png 108447466.008.png 108447466.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 18 (165) 2 – 8 V 2003 r.
potencjał twórczy. Szczególnie
chętnie obarczamy innych wszel-
ką odpowiedzialnością za nasze
porażki.
A z drugiej strony wzdrygamy
się z obrzydzeniem i niechęcią na
samą wieść o tym, że ktoś czy coś
całkowicie nami steruje, niczym ma-
rionetką na sznurkach.
Któż chętnie się przyzna do
ubezwłasnowolnienia umysłu? Kto
z dumą oświadczy, że jest niezdol-
ny do samodzielnego podejmowa-
nia decyzji? Wypływa z tego dość
ponury dla naszej Katolandowej po-
pulacji wniosek:
Idealny wpływ na jednost-
ki ma miejsce wtedy, gdy obej-
mujemy niemal całkowite ste-
rowanie i emocjonalne, i inte-
lektualne nad umysłem jed-
nostek, przy równoczesnym ich
omamieniu dowartościowaniem
i iluzją samodzielności myśle-
nia i odczuwania.
Jeśli dodamy do tego proces
żmudnej indoktrynacji (najlepiej
od wieku przedszkolnego) – zwa-
ny „wartościami chrześcijańskimi”
lub „narodową tradycją” – prze-
pis na masowy wpływ obezwład-
niający... mamy gotowy.
Kłopot tylko w tym, że
każdy autorytet ludzki moż-
na wcześniej czy później za-
kwestionować, dlatego po-
trzebne jest wsparcie „au-
torytetów niekwestionowa-
nych” z definicji.
Czyli należy przywołać
pojęcie Bóstwa do pomo-
cy, a samemu się ustawić
w jakże wygodnej postawie
szarej eminencji, emisariu-
sza „Najwyższego”.
Prowincjałki
Ojciec Bogusław Paleczny (ten sam,
który w 1997 r. zorganizował strajk
bezdomnych na warszawskim Dworcu Centralnym) z zakonu kamilianów ro-
bi karierę w show-biznesie – śpiewa, tańczy, gra na gitarze ubrany w su-
tannę z czerwonym krzyżem na piersiach lub w skórzaną kamizelkę i kow-
bojski kapelusz. Poprzednio chórki „Presleyowi” w sutannie podkładały trzy
zakonnice w strojach służbowych, ale zespół nie cieszył się powodzeniem,
więc ksiądz „miał pomysła”. Wywalił siostry zakonne, a na ich miejsce za-
trudnił trzy śliczne, piersiaste, ubrane skąpo, długonogie panienki. Księżow-
ska supergrupa dopiero wtedy zaczęła kręcić młodą publiczność i posypa-
ły się kontrakty. Ksiądz Paleczny ze swoimi trzema aniołkami szykuje się już
na tournée po USA. Ciekawe, czy honoraria przeznaczy dla bezdomnych?
Charyzmatycy
manipulacji (1)
Artystka rzeźbiarka Zuzanna Janin
zmarła. W stołecznych gazetach uka-
zały się nekrologi: „Z głębokim żalem zawiadamiamy
o nagłym odejściu Zuzanny Janin. Odprowadzenie
do grobu rodzinnego nastąpi (...). Pogrążona w naj-
wyższym smutku rodzina” . W kondukcie żałob-
nym kroczyli, oprócz księdza śpiewającego
„Niech aniołowie niosą cię do raju”, reprezen-
tanci świata artystycznego, między innymi:
Anda Rottenberg – historyk sztuki,
wieloletnia dyrektor warszawskiej ga-
lerii Zachęta, Wojciech Krukowski
– dyrektor Centrum Sztuki Współcze-
snej Zamek Ujazdowski, dyrektorzy gale-
rii, krytycy sztuki, kuratorzy wystaw, dziennikarze, najbliższa rodzina
i duża grupa znajomych i sympatyków zmarłej artystki. Trumna wylądo-
wała w grobie, ksiądz odprawił egzekwie, złożono kwiaty i uczestnicy
pogrzebu rozeszli się do domów. Zostali nabrani! Następnego dnia
„zmarła” artystka pojawiła się w mieście, odwiedziła znajomych i wyja-
śniła, że jej „pogrzeb” był... formą zaplanowanego happeningu. Cholera,
niektórzy doczekać się nie mogą.
tucji Kościoła to bogata do-
kumentacja ponad dwu tysięcy
lat manipulacji. Skoro Kościół tak
długo i tak sprawnie utrzymuje
swoje wpływy, przyjąć należy za
oczywisty fakt, że techniki ma-
nipulacyjne emocjami należą do
najskuteczniejszych form wywie-
rania wpływu.
Definicje pojęcia manipulacja
podawane w opracowaniach
psychologicznych jednoznacz-
nie naznaczają je piętnem „na-
cechowania negatywnego”.
Wszystkie definicje podkre-
ślają element sterowania wbrew
woli i wiedzy jednostki – w ce-
lu osiągania wymiernych wła-
snych korzyści.
Jest wiele hipokryzji i fałszu
– zarówno w rozumieniu, jak
i odczuwaniu takiego wpływu.
Z jednej strony bowiem lu-
dzie pragną być manipulowani,
wręcz „marzą” o podświadomym
sterowaniu, ponieważ mało kto
lubi samodzielnie i odpowiedzialnie
decydować (szczególnie o swoim wła-
snym losie). Jakże chętnie oddaliby-
śmy los w czyjeś ręce, „byleby nam
się dobrze działo”. Jakże często uwal-
niamy się od kłopotliwych procedur
intelektualnych potocznym stwierdze-
niem: „Bóg tak chciał”.
Mało kto ma dostateczne po-
czucie i niezależności, i pewności
siebie, by wykorzystać cały swój
Proboszcz Andrzej Susło z Marzeni-
na koło Łasku chciał przebić pomysły
ks. prałata Jankowskiego z Gdańska. I przebił. Razem ze swym wikarym
cudnie ustroił Grób Pański w butelki po... wódce, browarku i sikaczach, do-
łożył kolorowe czasopisma z rozebranymi panienkami i telewizor. Parafianie
z Marzenina byli oburzeni, bo cały ten śmietnik odnieśli do siebie. Tylko
starsze kobieciny twierdziły, że ksiądz widać nie ma już pieniędzy na ład-
niejsze przybranie Grobu.
(Cdn.)
PIOTR TYMOCHOWICZ
Opracował A.R.
nie zjadły, by masonom i komuchom powie-
dzieć: „Precz”, dziś Roman Giertych podnosi
miecz!. Ładne?
Ongiś było wiele książek pod futurystycznymi tytuła-
mi: „Co by było, gdyby Hitler zwyciężył?”. Bardzo in-
teresujący temat. Na pewno nie byłoby Michnika ,
Rywina , tatusia Olka Kwaśniewskiego , „Gazety Wy-
borczej” i afery pt. „Przyszedł Rywin do Mich-
nika”. Ostałby się jeno Antoni Maciere-
wicz , może Roman Giertych. Normalka.
A teraz wyobraźmy sobie, co by było, gdy-
by mój ulubieniec – Andrzej Lepper – zo-
stał prezydentem wszystkich Polaków. Zatem
wyobraźmy sobie główne wydanie Wiadomo-
ści TVP, oczywiście z panią prezes Renatą
Beger (pomysł wziąłem z Internetu):
1. Zamknięto linię lotniczą Kabul–Klewki z powo-
du braku pasażerów.
2. Nagroda za schwytanie Leszka Balcerowicza
wzrosła do 100 mln dolarów. Podobno ostatnio wi-
dziano Balcerowicza, jak wypływał kajakiem na otwar-
te morze.
3. Dziś o godz. 21.30 mija ostateczny termin ulti-
matum wystosowanego przez polskiego ministra spraw
zagranicznych Stanisława Łyżwińskiego wobec Unii
Europejskiej. Do tego czasu Unia musi się zdeklaro-
wać i wstąpić do Samoobrony lub ogłosić samoroz-
wiązanie.
4. Dymisja ministra oświaty Danuty Hojarskiej .
Jak ustaliła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
Hojarska podała nieprawdziwe dane w oświadczeniu
lustracyjnym, a mianowicie zataiła informację o ukoń-
czeniu szkoły zawodowej, co oczywiście dyskredytuje
ją jako ministra. Zastąpi ją dotychczasowa wicemini-
ster, Genowefa Pigwa , która nie ukończyła szkoły
podstawowej.
I to będzie dopiero normalka. Uff! Ziomale, sie-
manko! Letę na rynek po ruski spirytus. Może pomo-
że.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Normalka
Często zdarza się, że z kościoła wierni udają się na zakupy do sklepów, su-
permarketów czy na giełdy samochodowe. Faktycznie ich bogiem są dobra
materialne. Jeśli nie mają pieniędzy, by je nabyć, to przynajmniej pragną
nacieszyć swoje oczy ich oglądaniem.
(biskup Paweł Socha, „Nasz Dziennik”, 19–21.04.2003)
W Skępem znajduje się przepiękne sanktuarium, gdzie króluje Matka Bo-
ska Brzemienna. To jest cudowny wizerunek, jeden z piękniejszych, jakie
widziałem. On tak cudownie działa, że moja żona nosi pod sercem nasze
kolejne dziecko – właśnie Jana Pawła .
(Tomek Kamiński, muzyk chrześcijański, j.w.)
Ta ogromna ilość dobra, przede wszystkim duchowego, która została w Pol-
sce zgromadzona pod płaszczem Matki Bożej naszej Królowej, nie było gro-
madzone tak sobie ot, żeby zostało zmarnowane. Wtedy kiedy pułki polskie
przegrywają kolejne bitwy, wtedy – głęboko wierzę – przyjdzie taki moment,
gdy prawdziwi wrogowie Polski staną oko w oko z naszą Hetmanką.
(Jan Łopuszański, Myśl jest bronią, „Nasz Dziennik” 22.04.2003)
Marta Robin przez 50 lat nic nie jadła i nic nie piła. Spożywała wyłącznie
Komunię świętą... Był to jedyny jej pokarm przez pół wieku. Żyć przez 50
lat o samej Komunii św. – to istny cud... Marta Robin była sparaliżowana
od 1928 r. i niewidoma od 1939 r .
(Allain Assailly, „Marta Robin – świadectwo psychiatry”, s. 124, r.
wyd. 2003.)
Czołem, Ziomale! Dziś szczerze powiem, co lubię
oprócz ruskiego spirytusu z rynku (oczywiście do sma-
rowania). Moje miłości, w kolejności, to: Louis Arm-
strong, Ella Fitzgerald, Janis Joplin, Jimi Hen-
drix, Jonasz (też śpiewa), filmy Quentina Taranti-
no i Davida Lyncha , seks francuski (ale nie tylko),
film „Casablanca” z Humphreyem Bogartem i In-
grid Bergman , sernik mamusi i ta pani (tak, tak
– właśnie pani) z drugiego piętra, bo nosi mini i ma
cudne nogi. Lubię też Romana Giertycha , bo jest co-
ol i nie pójdzie na smyczy do Unii Europejskiej. Lu-
bię też tych dwóch, co ukradli księżyc, bo takich dwóch
jak ich trzech (razem z mamą) to nie ma ani jedne-
go. Normalka?! Eee tam, badziewie! – jako rzecze
o. Rydzyk , najbogatszy zakonnik świata. Shut up , oj-
cze! Lubię też Jędrusia Leppera – a co mi tam! Mam
taką fantazję, że czasem mnie ona przeraża!
Wszyscy znamy song wyborczy Leppera i Samoobro-
ny: „Ten kraj jest wasz i nasz”. Bardzo chwytliwy szla-
gier, który zapewnił lepperowcom trzecie miejsce w Sej-
mie, ale ja – obserwując aktualne działania Samo-
obrony – proponuję uzupełnienie hymnu o następują-
cą zwrotkę: „Ten kraj jest wasz i nasz, lecz wkrótce bę-
dzie nasz, a jak on będzie nasz, to już nie będzie wasz!”.
Niedawno kupiłem mieszkanie. Sądząc po ludzku, mieszkania tego nie po-
winienem był kupić, ale wszystko zawierzyłem Bogu i Maryi. W cudowny,
wręcz nieprawdopodobny sposób zebrałem pieniądze na ten zakup. Choć
mam teraz trochę długów...
(Dojrzewanie, „Niedziela”, 27.04.2003)
Wybrała Z.W.
ANDRZEJ RODAN
PRESLEY W SUTANNIE
ACH, CO TO BYŁ ZA POGRZEB!
H istoria funkcjonowania insty-
JEZUS Z ŻYTNIĄ
Ż eby nas Niemce nie okradły, żeby nas Żydy
108447466.010.png 108447466.011.png 108447466.012.png 108447466.013.png 108447466.014.png 108447466.015.png 108447466.016.png 108447466.017.png 108447466.018.png 108447466.019.png 108447466.020.png 108447466.021.png 108447466.022.png 108447466.023.png 108447466.024.png 108447466.025.png 108447466.026.png 108447466.027.png 108447466.028.png
 
Nr 18 (165) 2 – 8 V 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
HUSAJN W NORWEGII!
ORKIESTRA
Z TITANICA
Internetu. Najwięcej, bo aż 33 proc.
głosów uzyskał świeżo błogosławio-
ny ksiądz Giacomo Alberione , za-
łożyciel zgromadzenia paulistów
i tygodnika „Famiglia Cristiana”
(obecnie 3,5 mln nakładu!). Albe-
rione znacznie wyprzedził w noto-
waniach Maksymiliana Kolbego ,
który – mimo że święty – zajął do-
piero szóstą pozycję. Tylko czy roz-
leniwiony w katolickim niebie nie-
boszczyk Alberione będzie chciał
surfować po Internecie?
Siły specjalne koalicji antyirac-
kiej szukają byłego prezydenta Ira-
ku na całym Bliskim Wschodzie. Tym-
czasem Saddama Husajna można
bez trudu spotkać w norweskim mie-
ście Nome. Norweski Husajn ma 20
lat i jest potomkiem kurdyjskich
uchodźców. Od dzieciństwa był przy-
zwyczajony do żartów ze swego imie-
nia i nazwiska, jednak ostatnio miar-
ka się przebrała i młody Husajn zło-
żył papiery w sprawie zmiany imie-
nia. „Nie jest łatwo być Saddamem
w tych czasach” – stwierdził. Dlate-
go zostanie „po prostu” Dasanse
Rasolem Husajnem .
Caritas – oprócz dbania o docho-
dy – dba także o środowisko! Aby
gustowne kartoniki, w które zapa-
kowany jest chlebek, nie zmarno-
wały się, kościelna firma propo-
nuje swoisty recykling tektury. Otóż
opakowanie, jak napis sugeruje,
można łatwo przerobić na... ależ
oczywiście, że na skarbonkę, żeby
używać jej cały boży rok. A co za
rok? Kościół i na to znalazł odpo-
wiedź. Po roku pełną skarbonkę
należy przynieść do parafii i wy-
mienić na kolejny „chlebek miło-
ści”. U Watykańczyków, podobnie
jak w przyrodzie, nic nie ginie.
I jak tym ludziom nie dać rządzić
Polską?!
BATY ZA CZÓŁKO
W czasie gdy notowania „elyt
politycznych” lecą w sondażach na
pysk, w Sejmie trwa chocholi taniec.
Grupa posłów z Arturem Zawiszą
(PiS) na czele, postanowiła rozwią-
zać palący problem liczby prawnie
używanych imion. Dzięki genialne-
mu pomysłowi posła Zawiszy – za-
miast dotychczasowych dwóch – bę-
dzie można używać czterech imion.
Powód jest oczywisty – każdy bę-
dzie mógł mieć odtąd dwa razy wię-
cej świętych patronów, a to uczyni
nasz kraj oazą ludzi szczęśliwych.
Trzy i pół miliona bezrobotnych bę-
dzie też miało więcej zajęcia... przy
wypełnianiu wniosków o zasiłek
w pośredniaku.
A.C.
ZMARTWYCHWSTAŁE
ZOMBIE
JS
Watykan ma nowe zmartwie-
nie. Głównie katolickie dotychczas
Haiti zaliczyło wudu do religii urzę-
dowych. Animistyczne z gruntu wu-
du wykorzystało ulubioną metodę
Krk – wchłonęło najfajniejsze ob-
rządki chrześcijańskie (inkultura-
cja) i dołączyło do nich swoje wła-
sne spektakularne rytuały (np. ofia-
ry z kurcząt, taniec w transie) oraz
moc kapłanów (rzucanie uroków,
tworzenie zombie). Dzięki temu
wudu na Haiti ma szanse zostawić
w tyle religię Papy. Chyba że Ko-
ściół sięgnie do starożytnych tra-
dycji i dołączy do liturgii na przy-
kład rzymskie westalki. Większość
facetów woli patrzeć na półnagie
„laski” zamiast na koguty bez gło-
wy.
BEZPAŃSKI
WODOCIĄG
Czym może się skończyć niewin-
ny pocałunek w czoło, przekonała
się znana irańska aktorka. Gohar
Kheirandish (na zdjęciu) została
skazana na 74 baty za to, że pod-
czas wręczania nagród na festiwalu
filmowym odważyła się cmoknąć
w czoło młodego reżysera Alego
Zamaniego . Nie pomógł fakt, że
Zamani był uczniem jej zmarłego
męża, bo prawo islamu zabrania
w miejscach publicznych fizycz-
nego kontaktu między mężczyzną
a kobietą, którzy nie są małżeń-
stwem lub krewnymi. Choć sam
reżyser nazwał ten gest „matczy-
nym”, to wzbudził on wściekłość
i oburzenie przywódców religijnych.
Aktorce udało się na razie unik-
nąć kary tylko dlatego, że przepro-
siła za swoje zachowanie. Dobrze,
że „nikt” nie widział, jak prezyden-
towa Kwaśniewska całowała w rę-
kę naszego Papę...
PN
Od 2002 r. trwa proces ustala-
nia, do kogo należy wodociąg pół-
nocny dostarczający wodę do war-
szawskich mieszkań. Nie chce się do
niego przyznać ani Warszawa, ani
Sejmik Mazowiecki. Uniemożliwia
to dokończenie największej na Ma-
zowszu inwestycji ekologicznej – bu-
dowy opaski sanitarnej Zalewu Ze-
grzyńskiego, zapewniającej ochronę
przed ściekami. Za czystą wodę dla
stolicy płacą mieszkańcy okolicznych
gmin. Żaden z prezydentów Warsza-
wy nie zechciał dołożyć ani złotów-
ki. Próba skorzystania z funduszy
Unii Europejskiej skończyła się nie-
powodzeniem. Po prostu nikt nor-
malny nie da grosza na bezpańską
budowę. Ciekawe, jak długo jesz-
cze urzędnicy będą się bawić kosz-
tem mieszkańców?
A.C.
SKLONOWALI TRUPA?
WOJTYŁA SUPERSTAR
Mimo ogłoszenia przez naukow-
ców, że klonowanie ssaków naczel-
nych, a więc i ludzi, jest dziś nie-
możliwe, związana z raelianami fir-
ma Clonaid nie daje za wygraną.
Twierdzi, że na pewno sklonowała
pięcioro dzieci z komórek ich rodzi-
ców, a teraz ogłosiła, że sklonuje
dziecko zmarłe cztery miesiące temu.
Jak podkreśliła szefowa Clonaid,
Briggite Boisselier , w prochach
dziecka znaleziono żywe komórki,
a udało się to „dzięki naukom Je-
go Świątobliwości Raela”. Jak na
razie nie potwierdzono narodzin
żadnego z rzekomo sklonowanych
dzieci, ale zawsze warto się zarekla-
mować.
Ciekawą innowację wprowadził
hiszpański kat. Kościół. Chętni do
obejrzenia JPII „na żywo”, podczas
jego wizyty w Madrycie 3 maja br.,
muszą zapłacić w swojej parafii od
10 (osoby przed trzydziestką) do 20
(pozostali) euro. Dla najbiedniej-
szych, którzy udokumentują swoją
ciężką sytuację materialną, możliwe
jest obniżenie ceny biletu nawet do
12 euro. Wraz z kartą wstępu otrzy-
mają m.in. baseballową czapeczkę,
na której wypisano hasło wizyty pa-
pieża: „Bądźcie moimi świadkami”.
Ceny skalkulowano przyzwoicie, gdyż
najtańsza wejściówka jest warta ty-
le, co dwie godziny pracy na budo-
wie lub około półtorej godziny przy
sprzątaniu mieszkania przez najni-
żej opłacanego cudzoziemca.
Inicjatywa Hiszpanów wywołała
bardzo pozytywne reakcje w Polsce.
Zdaniem jednego z sutannowych „za-
stosowanie tego zwyczaju wspomo-
głoby wciąż ubożejące parafie”. Po-
mysł podoba się też religijnie obo-
jętnym: „Dlaczego inne gwiazdy
popkultury mają być za darmo? Przy-
najmniej zapłacą chętni, a nie wszy-
scy podatnicy” – argumentują. A.T.
JS
CZESI SIĘ PALĄ
PaS
Czesi palą się nie tylko do piwa
i do zabawy. Niestety, czasem palą
się także na śmierć. Drugi już raz od
upadku Praskiej Wiosny (wówczas
– 24 samospalenia, w tym siedem
zgonów!) nasiliło się to przerażają-
ce zjawisko. W sześciu zamachach
samobójczych zginęły w ostatnich ty-
godniach aż cztery osoby. Nawet cze-
skie media żyjące jak wszędzie z sen-
sacji, postanowiły ograniczyć się do
krótkich komunikatów o samobój-
stwach, aby zbytnim analizowaniem
tematu nie sprowokować kolejnych
podpaleń. W listach pożegnalnych
samobójcy informowali najczęściej,
że protestują w ten sposób przeciw-
ko sytuacji na świecie i w kraju. Pu-
bliczną prośbę-list w sprawie serii sa-
mobójstw wystosował nawet prezy-
dent Vaclav Klaus , prosząc osoby
planujące desperackie kroki o roz-
wagę, zaniechanie prób pozbawienia
się życia i o stosowanie innych spo-
sobów wyrażania protestu. A.C.
MP
PaS
Z FRONTU
CUDZE DAWAJCIE
RŻNIĘCIE ZA WIARĘ
W Kolumbii nasiliła się trwają-
ca od lat wojna armii rządowej z le-
wicową partyzantką FARC i upra-
wami koki. W walce tej pomagają
amerykańscy doradcy wojskowi za-
opatrzeni w odpowiedni sprzęt do
niszczenia z powietrza opryskami
upraw narkotykowych. Jak twierdzi
miejscowa ludność, opryski te oprócz
krzewów koki niszczą także wszelkie
inne uprawy, doprowadzając rolni-
ków do rozpaczy. Tylko w tym roku
partyzantom udało się zestrzelić aż
trzy amerykańskie samoloty. A.C.
Handlowanie cudzą własnością
powoli staje się w stolicy normą. Ko-
lejny popis braku szacunku dla pra-
wa dali urzędnicy dzielnicy Wilanów.
Podarowali oni kilkanaście gminnych
hektarów Spółdzielni Mieszkanio-
wej „Osiedle Wilanów”. Przez po-
myłkę w pakiecie znalazły się dział-
ki wraz ze sklepami. Kupcy posta-
wili je za własne pieniądze. Władze
dzielnicy zapomniały, że prezenty
można robić wyłącznie z działek,
na których spółdzielnie same i z wła-
snych środków postawiły budynki.
Spółdzielnia twierdzi, że duże, so-
lidne i murowane sklepy to... zabu-
dowa tymczasowa.
Takiej manifestacji religijnego
zapału z pewnością zazdrości sam
Papa na Watykanie. Ulicami świę-
tego miasta Karbali w Iraku prze-
szedł milion szyitów, biczując się
i zadając sobie rany. W ten sposób
pielgrzymowali do grobu imama Hu-
sajna zamordowanego w VII w. Oka-
leczanie się ma wyrażać gotowość
do cierpienia na jego cześć. Więksi
zapaleńcy po prostu rozcinali sobie
nożami skórę.
JPII – PRZĄDKĄ
PaS
Zdominowana przez radnych
SLD Rada Miejska w Łodzi, posta-
nowiła przyznać honorowe obywatel-
stwo JPII . Jedynie dwójka radnych
zachowała trzeźwość umysłu. Maciej
Rakowski (SLD) nie poparł wnio-
sku, ponieważ „honorowe obywatel-
stwo, przynajmniej dotychczas, było
przyznawane za szczególne zasługi
dla miasta. Pozostając z całym sza-
cunkiem dla osoby papieża, trudno
wyliczyć jakiekolwiek jego zasługi dla
Łodzi”. Podobnie uzasadniała swoją
decyzję druga niepokorna – Anna
Rakowska (też SLD, choć nie ro-
dzina z Maciejem). Szanowni Pań-
stwo, radzimy uważać: stosowanie lo-
giki wobec takiej OSOBY może skoń-
czyć się dla Was zaliczeniem przez
prymasa Glempa do „szczekających
kundli”. Wkrótce radni Łodzi na
koszt podatników wybiorą się na ma-
jówkę do Rzymu, aby wręczyć papie-
żowi klucze do miasta.
PROBOSZCZOWI
GROZI WIĘZIENIE
PATRON INTERNETU
MP
Przez dwa lata ks. Bolesław W.
z Jordanowa zatajał prawdę o praw-
dziwym mordercy Ireny S. („FiM”
9/2003). Mimo iż był przesłuchiwa-
ny przez policję i prokuratora, kła-
mał w żywe oczy, że nic o sprawie
nie wie. Rzecz wydała się przed dwo-
ma miesiącami. Prokuratura Rejo-
nowa w Suchej Beskidzkiej posta-
wiła duchownemu zarzut zatajenia
prawdy, za co grożą trzy lata wię-
zienia. Oskarża plebana, że w trak-
cie śledztwa złożył fałszywe zezna-
nia. Choć pleban potwierdził fakt za-
tajenia istotnych informacji w spra-
wie, nie przyznaje się do winy. Tłu-
maczy się tajemnicą kapłańską. Ko-
deks karny wyraźnie mówi, że księ-
żulo miał obowiązek zawiadomienia
o przestępstwie, tym bardziej że cho-
dziło o morderstwo.
Katolicka witryna internetowa
„Sancti i beati” (Święci i błogo-
sławieni) ogłosiła wybory patrona
DWA W JEDNYM
Caritas Polska to firma, która zna
się na interesach! Obok świeczek
na Wigilię pojawiły się „chlebki mi-
łości” na wielkanocną okazję, jako
dodatek do święconki. Dochód ze
sprzedaży 600 tys. sztuk kościelne-
go pieczywa ma (oficjalnie) zasilić
„ubogie rodziny”. Ale to nie koniec!
JS
J.R.
108447466.029.png 108447466.030.png 108447466.031.png 108447466.032.png 108447466.033.png 108447466.034.png 108447466.035.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin