Fakty i Mity 08-2003.pdf

(2086 KB) Pobierz
str_01_08.qxd
Na integracji Polski z Unią i wszelkich środkach na pomoc społeczną
KOŚCIÓŁ CHCE ZAROBIĆ
15 MILIARDÓW ROCZNIE
Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 8 (155) 21 – 27 II 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 14, 15
Lewa kasa, lewe interesy, wille, merce, kawior i serce niezmiennie deklarowane po lewej stronie. Oto znak rozpoznawczy coraz większej
liczby baronów SLD – „obrońców” Wyklętego Ludu Ziemi, czyli tych, których dręczy głód... Na szefa łódzkiej lewicy, Andrzeja Pęczaka,
przyjaciela Leszka Millera, doniesienie do prokuratury złożył jego partyjny kolega, były senator – Zbigniew Antoszewski.
Str. 3
Offset Gdynia
W czyim imieniu?
Str. 9
Stocznia Gdyńska pozbyła się ostatnich
praw do kilkudziesięciu hektarów działek
w centrum Gdańska. Ma tam powstać m.in.
polska Dolina Krzemowa. Czy rzeczywiście
polska? Ależ skąd! Amerykanie co prawda
proponują offset w ramach programu F-16,
ale będą budować na swoim, bowiem ziemia
ta stała się de facto ich własnością.
Str. 12, 13
To pytanie zadaje sobie większość Polaków,
słysząc o czynnym poparciu, jakiego USA udzie-
la polski prezydent i premier w obliczu konfron-
tacji z Irakiem. Rządzący naszym krajem zdają
się zapominać o polskich priorytetach: integra-
cja z Unią, jak najlepsze stosunki z Niemcami
lub choćby... zniesienie wiz do USA dla Polaków,
których najlepsi synowie mają ginąć za Bagdad.
108429951.033.png 108429951.034.png 108429951.035.png 108429951.036.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 8 (155) 21 – 27 II 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Chłopi
ŚWIAT Jesteśmy bardzo starzy. Zdaniem większości naukowców
wszechświat powstał 13,7 miliarda lat temu. Tak oceniono zdję-
cie niemowlęcego okresu wszechświata wykonane przez NASA.
To daje odrobinę dystansu do naszych własnych poczynań i świa-
towych newsów.
Najliczniejsze od dwóch dekad demonstracje antywojenne prze-
szły ulicami ponad 600 miast na wszystkich kontynentach. Naj-
większe odbyły się w USA, Hiszpanii, Włoszech i Wielkiej Bry-
tanii, których rządy poparły plany amerykańskiej inwazji na Irak.
Demonstracje w Skandynawii były największymi w całej histo-
rii tych krajów! Nawoływano do blokowania przemysłu i amba-
sad krajów popierających wojnę.
No to ładnie nas urządził premier Miller (patrz także str. 12–13).
POLSKA Wanda Rapaczyńska, szefowa Agory, zeznała przed
komisją badającą sprawę Rywina, że grożono jej ostatnio śmier-
cią. Bilingi wykazały, że prezes TVP Robert Kwiatkowski i Lech
Rywin prowadzili ożywioną konwersację w dniu, kiedy ten ostat-
ni chciał od Michnika łapówkę. Prokuratura przeszukała biura
TVP i polskiego oddziału Canal+.
Co na to dwaj prezesi? – gadać każdy może!
Bohdan Kopczyński został wykluczony z klubu Ligi Polskich Ro-
dzin za to, że nie odszedł z komisji badającej Rywingate, jak za-
żądał tego Roman Giertych, który sam chętnie łapałby punkty
w całodziennych relacjach z przesłuchań organizowanych przez TVP.
Trochę cierpliwości! Już wkrótce Giertych będzie mógł błysz-
czeć bez ograniczeń w telewizji Rydzyka.
Chore kasy chorych odchodzą w przeszłość – prezydent Kwa-
śniewski podpisał ustawę powołującą Narodowy Fundusz Ochro-
ny Zdrowia. W nowym systemie każdy obywatel ma mieć lep-
szy dostęp do świadczeń zdrowotnych. Zdaniem krytyków, ma
być także większa biurokracja...
Oby tylko „lepszy dostęp” oznaczał przyjmowanie do szpitali cho-
rych przywożonych w karetkach na sygnale i leczenie ludzi
– zamiast dobijania ich pavulonem.
WARSZAWA Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zatwierdziła
koncesję dla Rydzykowej Telewizji Trwam. Od głosu wstrzymało
się troje (jedna trzecia składu) lewicowych członków rady – Da-
nuta Waniek, Włodzimierz Czarzasty i Adam Halber. Zabrakło
im jednak odwagi, żeby głosować przeciw. Nie wyklucza się, że
„Trwam” zajmie miejsce Telewizji Plus, czyli otrzyma także pozwo-
lenie na emitowanie programów poprzez nadajniki naziemne.
Wejście do Unii przywitamy powstaniem wywrotowej i antyse-
mickiej telewizji. To będzie polskie wiano dla Europy.
OPOLE Wojewoda opolski Leszek Pagan (SLD) został zdymi-
sjonowany przez premiera po tym, jak ujawniono związki wo-
jewody z aferą budowlaną osiedla „Dobrych Domów”, kiedy Pa-
gan był prezydentem Opola. SLD cofnęło także rekomendację
Ewie Olszewskiej, marszałek opolskiego sejmiku wojewódzkie-
go, podejrzewanej o korupcję.
Działacze SLD najwyraźniej „wybrali przyszłość”. Własnych rodzin...
BIAŁYSTOK Na zjeździe podlaskiej Unii Pracy ujawniono, że ist-
nieją napięcia w koalicji SLD-UP. Wielu działaczy partii Marka
Pola domaga się wyjścia z koalicji, bo nie realizuje ona obietnic
przedwyborczych, a zamiast lewicowego programu gospodarcze-
go, uskutecznia liberalny. Przyjęto także pacyfistyczną uchwałę od-
cinającą się od poczynań rządów RP i USA w kwestii irackiej.
Wierchuszka UP nie porzuci jednak ciepłych stołków dla ideologii.
ŚWIDNICA Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok na Edwardzie P.,
proboszczu z Pszenna, skazanym na 1,5 roku więzienia w zawie-
szeniu na 4 lata za molestowanie ministrantów („FiM” 26/2002).
Zabroniono mu również prowadzenia lekcji religii. Duchowny
jest dobrym znajomym kardynała Gulbinowicza i pozostawał na
swoim stanowisku mimo wyroku skazującego. „To osobista tra-
gedia księdza” – skomentowała wyrok kuria wrocławska.
To skandal! W prześladowanie katolickich kapłanów zaprzęga
się już ministrantów i niezawisłe sądy!
POLSKA/UKRAINA Prezydenci Kwaśniewski i Kuczma uzgodni-
li, że Polacy będą jeździć na Ukrainę bez wiz, a wizy dla Ukraiń-
ców będą za darmo. Od 1.07.2003, pod naciskiem UE, wprowa-
dzamy wizy dla sąsiadów ze wschodu. Rosja już zapowiedziała, że
– zgodnie ze swoją praktyką – również wprowadzi wizy dla Polaków.
Warto korzystać z mądrych i logicznych rozwiązań. Czyli... wi-
zy dla Amerykanów!
UNIA Na szczycie w Brukseli przywódcy krajów Piętnastki zgod-
nie zażądali rozbrojenia Iraku i uznali wojnę za ostateczność.
Stanowisko UE jest sukcesem Francji, Niemiec i Belgii. Na ob-
rady nie zaproszono państw kandydujących, co jest „karą” za
proamerykańskie na ogół nastawienie tych krajów. Prezydent
Chirac przy okazji zasugerował, iż postawa m.in. Polski była nie-
lojalna wobec wspólnej polityki zagranicznej UE i może rzuto-
wać na proces przyjęcia kandydatów do struktur europejskich.
Co tam Unia, kiedy nasi rządzący już myślą o przerobieniu
Polski na 51 stan USA.
Parlament europejski przegłosował (269 do 225 głosów) po-
prawkę do prawa unijnego o swobodnym przemieszczaniu, któ-
ra rozszerza znaczenie słowa „rodzina” także o związki homo-
seksualne. Teraz formalny związek partnerów jednopłciowych
(np. z Holandii) będzie uznawany także w krajach, które nie
zalegalizowały jeszcze takich związków.
Dwóch holenderskich pedałów obchodzących swój jubileusz małżeń-
ski na Jasnej Górze?!? Spełniają się najczarniejsze sny papieża.
NATO Przyjęto wspólne stanowisko wobec pomocy dla Turcji,
która spodziewa się odwetu Husajna po amerykańskiej inwazji.
Belgowie i Niemcy „poluzowali” swoje stanowisko w zamian za
przyjęcie ich postulatów na szczycie UE. Sami Turcy ostatnio
przebąkują, że otworzą swoje lotniska dla samolotów z USA,
jeśli otrzymają pomoc gospodarczą z Ameryki...
Kwaśniewski i Miller gotowi są bronić Turków, Amerykanów,
biednych Kuwejtczyków i kogo tam jeszcze – ZA DARMO!
Tacy są honorowi.
odkurzacza rozumiem, ale czytanie jej bardzo mnie mę-
czy. Podobnie było z matematyką w szkole. Męczą mnie rów-
nież, i to okropnie, wszelkie prace monotonne, mające nie-
wiele wspólnego z tworzeniem. Na szczęście robię to, co lu-
bię. To chyba klucz do szczęścia, przy dodatku odrobiny szczę-
ścia, ma się rozumieć.
Tak sobie myślę, że najbardziej w tym życiu przerąbane
mają rolnicy, zwłaszcza ci biedniejsi, a w dodatku nieko-
niecznie kochający pracę na roli. Nie zawsze przecież jest
tak, że ktoś rodzi się w wiejskiej rodzinie i ma duszę Macie-
ja Boryny. Niestety, w polskiej rzeczywistości taki ktoś ma
szansę jedną na tysiąc, że będzie robił coś innego niż prze-
rzucanie gnoju, pielenie buraków czy macanie kur. Nie ma
– przynajmniej dla mnie – nic bardziej nudnego niż prace po-
lowe. Spróbowałem tego chleba już jako nastolatek, poma-
gając w pielonce. Kiedy stanąłem przy swoim stanowisku
pracy, czyli na początku tak zwanej radliny, która kończyła
się na horyzoncie, zwątpiłem – zanim jeszcze zgiąłem kark.
Robocie nie było końca, a cała z niej satysfakcja to widok
kupy wyrwanego zielska i świa-
domość, że odchwaszczone ro-
śliny pokryją się nim na nowo
po pierwszym deszczu. Jak już
szczęśliwie coś wyrośnie i ob-
rodzi, zawsze pozostaje ewen-
tualność burzy gradowej, suszy,
powodzi czy innej zarazy. Szlak
może trafić wszystko na pniu,
nawet dzień przed zebraniem plo-
nów. Później jeszcze suszarnia
może nie dosuszyć albo myszy
zjedzą połowę. A z tym, co zo-
stanie, czeka się parę nocy przed
punktem skupu, jeśli ktokolwiek
cokolwiek zechce przyjąć i – zwy-
kle po paru miesiącach – zapła-
cić. Rolnicy, których w Polsce
jest około 5 milionów, tylko na
pozór mają lepiej niż ludzie
w miastach. Gadanie o tym, że
wyżywią się sami, bo zawsze coś
wykopią z ogródka albo upolują
na podwórku, jest tylko ćwierć-
prawdą. Jeśli właściciel kilkuhektarowego gospodarstwa
(a tacy stanowią większość) jest szczęśliwym posiadaczem
paru maszyn, w tym żony, a na dodatek dorobił się też dzie-
ci – musi ten cały inwentarz konserwować, ubrać, wyposa-
żyć do szkoły itp. Sprzedaje więc nierzadko ostatnią kurę
i worek pszenicy za parę złotych gotowizny. Jako ksiądz od-
wiedzałem na wsi po kolędzie rodziny, które mięso jadały raz
w tygodniu, a za cały obiad miały zwykle kartofle ze smal-
cem. Od tego czasu ich sytuacja jeszcze się pogorszyła.
Ogromna większość ludzi na wsi nie ma praktycznie
żadnych szans na to, by się przekwalifikować. Jeśli nawet
ukończyli jakieś szkoły zawodowe czy inne, w sferze marzeń
pozostaje przeprowadzka do miasta, gdzie mieszkanie kosz-
tuje z reguły więcej niż całe gospodarstwo, a o jakąś robo-
tę trudniej niż o prośną maciorę. Znam okoliczności jednej
z takich przeprowadzek. Trzy dorastające córki namówiły star-
szych rodziców do sprzedania paru hektarów i chałupy. Ku-
pili za to maleńkie mieszkanko w Łodzi. Rezolutne dziewczy-
ny nie miały jednak zacięcia do nauki; na wybory miss zie-
mi łódzkiej też by się raczej nie załapały. O znalezieniu pra-
cy nie było mowy, więc rodzinie zajrzała w oczy bieda. Fi-
nał tego eksodusu jest taki, że dwie córki powiły po Murzy-
niątku, a jedna całkiem białe, ale jego tata też ani myśli się
żenić. Jak widać, nie tylko na wsi liczy się „dobra partia”.
Załamani rodzice po prostu usychają ze zmartwienia, a jesz-
cze bardziej z tęsknoty za gospodarką.
Tymczasem program restrukturyzacji polskiej wsi na
model europejski zakłada odejście od rolnictwa większości
spośród 28 procent ludzi zatrudnionych w tym sektorze
(w USA – 4 proc.). Pięknie to wygląda jedynie w planach
ministerialnych i brukselskich założeniach. Małe i średnie go-
spodarstwa są jednak skazane na zagładę. A to oznacza, że
trzeba je właśnie chronić i za wszelką cenę utrzymywać obec-
ny stan. Polski nie stać dziś na zatrzymanie postępującego
bezrobocia, a cóż dopiero na stworzenie kilku milionów no-
wych miejsc pracy. Połowa budżetu Unii Europejskiej by te-
go nie wytrzymała. Nawet najbogatszych państw nie było-
by stać na jednoczesne przekwalifikowanie kilku całych branż:
górników, hutników i mieszkańców wsi na dodatek. Jedy-
nym ratunkiem dla tych ostatnich są unijne dopłaty bezpo-
średnie, które mają wynieść 161 zł na hektar. Niestety, ostat-
nie „niedomówienie” naszego rządu w Brukseli wymiernie
te dotacje ograniczy. Póki co dotacji nie ma, a wziąwszy
pod uwagę duże koszty produkcji – przeludnienie na wsi
i brak dostatecznej mechanizacji – ceny skupu są katastro-
falnie niskie. Sytuację pogarsza import dotowanej żywności
z Zachodu, a tak naprawdę nikt nie wie, czy import ten nie
położy całkiem na łopatki polskich rolników już nazajutrz po
naszym wejściu do Unii.
W mediach toczy się obecnie dyskusja na temat: bić blo-
kujących drogi chłopów, czy nie bić? A jeśli bić i strzelać
z gumowych kul w oczy (jak to miało miejsce w Cieni pod
Kaliszem), to kiedy – czy prewen-
cyjnie, zanim zaczną rzucać ka-
mieniami, czy może dopiero wte-
dy, gdy oni sami pobiją paru po-
licjantów? Czy musiało dojść do
tak upiornej sytuacji, żeby mini-
ster spraw wewnętrznych Janik
tłumaczył człowiekowi z wybitym
przez gumowy nabój okiem, że
„policjant strzela, Pan Bóg kule
nosi”, i zapewniał, iż polska po-
licja nadal będzie strzelała do Po-
laków?! Zdesperowanych biedą
i głodem ludzi nie wolno bić, nie
wolno do nich strzelać, a tym
bardziej dziwić się, że blokują uli-
ce i rzucają jajami w ministra Ka-
linowskiego. A może to jest wła-
śnie pomysł, żeby ministrem
spraw wewnętrznych został ja-
kiś poseł z PSL, najlepiej jeden
spośród tych, którzy po cichu
sprowadzają z zagranicy całe ti-
ry z tanim mięsem i pociągi ze
zbożem. Taki nigdy nie wyda rozkazu bicia rolników, bo PSL
straci natychmiast cały elektorat, a czujka z Samoobrony
wpadnie do jego zagrody, zgwałci połowicę i zaszlachtuje
wszystko, co się rusza, do ostatniego warchlaka.
Cokolwiek by powiedzieć o przewodniczącym Lepperze,
ktoś mu dobrze podpowiada, że po pierwsze – i przede wszyst-
kim – to konstytucja jest łamana, a dopiero później łamane
jest prawo przez protestujących chłopów. Czy po to w art.
67, ust. 2 ustawy zasadniczej zagwarantowano wszystkim
obywatelom RP minimum socjalne, żeby później odbierać
ostatnie zasiłki bezrobotnym albo strzelać do biedaków, kie-
dy dopominają się swoich praw? To człowiek i jego byt ma
być dla państwa wartością najwyższą, nie zaś takie czy in-
ne sojusze, dogadzanie watykańskiemu Kościołowi, a na-
wet „strategiczny” zakup samolotów bojowych. Ani pieniędz-
mi z kościelnej tacy, ani amunicją do F-16 nikt polskich dzie-
ci nie nakarmi i nie wykształci. Dość pieprzenia o tym, że
na nic nie ma pieniędzy. Dopóki miliardy złotych będą prze-
kazywane na podobne cele, dopóki rząd, który ma w swym
ręku odpowiednie mechanizmy, nie ukróci ogromnej skali ko-
rupcji i nie rozliczy aferzystów – dopóty nie ma mowy
o żadnym państwie prawa. Wymagać w tej sytuacji, aby
biedacy bez szemrania znosili swoją niezawinioną nędzę, to
tyle samo, co oczekiwać od niewinnego skazańca, że nie
wniesie apelacji od wyroku i grzecznie usiądzie na krześle
elektrycznym. Ludzie mogą nie wytrzymać. Sojusz robotni-
czo-chłopski, choć fikcyjny, miał być kiedyś polską racją sta-
nu i stanowić o sile władzy. Teraz bieda i nieudolność rzą-
dzących mogą powołać do życia faktyczny sojusz wszyst-
kich żyjących poniżej ludzkiej godności. Obecna władza
– choćby posługiwała się metodami rodem z ciemnej komu-
ny – takiego sojuszu nie przetrzyma.
JONASZ
O d dziecka jestem do bólu humanistą. Instrukcję obsługi
108429951.001.png 108429951.002.png 108429951.003.png 108429951.004.png 108429951.005.png
Nr 8 (155) 21 – 27 II 2003 r.
GORĄCY TEMAT
3
SLD – jak Hydra
– ma jeden wielki
łeb i szesnaście
mniejszych. Coraz
głośniej i aferalniej
robić się zaczyna
wokół tych głów
w Katowicach, Opolu,
Olsztynie, Kielcach...
My zaś zajmiemy się
dla przykładu jedną
z nich. Mieszka
w Łodzi i nazywa się
Andrzej Pęczak.
Uważa się go za
cichego skarbnika
lewicy. Podobno ryba
psuje się od głowy...
Człowiek honoru
Domostwo łatwo pomylić z kurny-
mi chatami w Beverly Hills, a wnę-
trza – z Muzeum Narodowym. To
żadna przesada z tym muzeum, bo-
wiem poseł Zbigniew Nowak zło-
żył właśnie do prokuratury doniesie-
nie o możliwości zatajenia przez na-
szego bohatera wysokości swojego ma-
jątku. Chodzi o tzw. sejmowe oświad-
czenie majątkowe. W nim to nie ma
ani słowa o wartości licznych obrazów
i innych dzieł sztuki zgromadzonych
w domostwie Pęczaka.
Chłop ma (poza kompleksem
niskiego wzrostu, jak sam mówi)
najprawdopodobniej kompleks niż-
szości, bo jego cudna żonka Dag-
mara wyciąga znacznie więcej. Za-
siada ona w dwóch radach nadzor-
czych i tłumaczy przysięgle gene-
ralnemu inspektorowi ochrony da-
nych osobowych. Za to wszystko
ma rocznie 183 tys. złotych. Dag
na co dzień jeździ „japończykiem”,
a kiedy przychodzi niedziela, prze-
siada się do mercedesa C-320 T od
Zasady. Sam Pęczak, jak przysta-
ło na człowieka lewicy, też oczywi-
ście jeździ wozem klasy robotni-
czej – najnowszym mercedesem.
A co na to wszystko premier Mil-
ler wielokrotnie o wszystkim infor-
mowany? Czy docenia swojego czło-
wieka? Nie... On milczy. A nam wy-
soko postawiony człowiek lewicy
z Warszawy powiedział, że milczenie
Millera takie ma źródło, iż Pęczak
ma na Leszka (lub na jego ukocha-
nego synka) jakiegoś haka... Nie mo-
że być, na premiera?!
Dlaczego piszemy o Pęczaku?
Ano dlatego, że chcieliśmy pokazać
Wam, jak wygląda dziś prawdziwy
Andrzeja Pęczaka uważam
za niegodnego pełnienia funkcji
przewodniczącego Rady Wojewódz-
kiej SLD. Jest intrygantem i kręta-
czem – powiedział „Faktom i Mi-
tom” Zbigniew Antoszewski –by-
ły senator, a obecnie czołowy dzia-
łacz łódzkiej lewicy. Antoszewski
na słowach nie poprzestał i pobiegł
z tymi rewelacjami do prokuratury,
zawiadamiając ją o możliwości przy-
jęcia korzyści majątkowych przez Pę-
czaka, co ludzie nazywają łapówą.
O co chodzi? Antoszewski w sto-
sownym piśmie przedstawia to tak:
„Grupa mieszkańców Łodzi dostarczy-
ła mi kopię „umowy przelewu wierzy-
telności” na rzecz Pana Andrzeja Pę-
czaka w wysokości 500 tys. złotych
przez spółkę z o.o. „Erabud” z siedzi-
bą w Warszawie (...). Zgłaszający spra-
wę zobowiązali mnie do złożenia ko-
pii „Umowy...” do Prokuratury Okrę-
gowej w Łodzi, gdyż istnieje, ich zda-
niem, podejrzenie, że jest to ukryta for-
ma łapówki dla wysokiej rangi urzęd-
nika państwowego” . Prokuratura do-
niesienie to otrzymała 13 lutego br.
Owe 500 tysięcy to kwota, jaką
Erabud zapłaciła Pęczakowi za jego
mieszkanie przy ul. Pięknej w Łodzi
(patrz. fot. str. 1), które podobno nie
było warte nawet połowy tej sumy.
W zamian za tę transakcję Erabud
miała rzekomo otrzymać poparcie
SLD przy swym projekcie budowy hi-
permarketu „Auchan”. O całej spra-
wie pisaliśmy w nr 1/2003.
Młody Pęczak ukończył Wydział
Inżynierii Chemicznej Politechniki
Łódzkiej, a następnie doktoryzował
się w Akademii Nauk Społecznych
w Moskwie. Szkoła była oficjalną
przybudówką Komunistycznej Par-
tii Związku Radzieckiego. Za tzw.
komuny większej kariery nie zro-
bił – jeśli nie liczyć sekretarzowa-
nia POP w łódzkiej Fonice. Później
został prominentnym działaczem
SdRP, jednak bez powodzenia trzy-
krotnie startował w wyborach do
Senatu. Na otarcie łez, „za zasłu-
gi”, mianowano go w 1993 r. woje-
wodą łódzkim. W końcu, to znaczy
1997 roku marzenia jego spełniły
się i załapał się na posła. Z kolei
nominacja na wiceministra skarbu
była konsekwencją coraz błyskotliw-
szej kariery i... wielkiej zażyłości
z Leszkiem Millerem .
Obecnie Pęczak jest szefem Sej-
mowej Komisji Kontroli Państwowej
i w Łodzi to nadal on rozdaje karty
– podobnie jak w latach poprzednich.
Np. jeszcze jako wojewoda mianował
Leszka Koniecznego – byłego skarb-
nika partii – szefem rady nadzorczej
Wojewódzkiego Funduszu Ochrony
Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Ów Konieczny wsławił się zakupem
228 tysięcy akcji Banku Częstocho-
wa. Dowcip polegał na tym, że cena
giełdowa jednej akcji wynosiła wów-
czas 25 złotych i miała tendencje spad-
kowe, zaś Fundusz nabył te same
akcje po 33,6 złotego. Pomnóżcie
sobie różnicę ośmiu złotych przez licz-
bę papierów, to Wam wyjdzie, że Ko-
nieczny jedną decyzją umoczył Skarb
Państwa na blisko dwa melony. Ktoś
zakrzyknie: idiota! A my odpowiemy:
przeciwnie! Wiele wskazuje na to, że
gość świetnie wiedział, co robi, dla-
czego to robi i dla kogo to robi.
Jednak Antoszewski i inni dobrze
zorientowani twierdzą, że owe dwie
bańki, to małe piwo, bowiem pod rzą-
dami Koniecznego Fundusz Ochro-
ny Środowiska stracił około 25 milio-
nów złotych, ale za tę gigantyczną afe-
rę nie odpowiedział Konieczny, lecz
Marek Kubiak – prezes WFOŚiGW.
– To tylko kozioł ofiarny, bo-
wiem prawdziwymi inicjatorami afe-
ry byli Pęczak i Konieczny – doda-
je Antoszewski.
Pęczak wojewoda – jak na tuza
SLD przystało – był (i jest) wielkim
fanem motoryzacji, a konkretnie fir-
my Mercedes Benz. Do tego stop-
nia ukochał sobie tę markę, że sprze-
dał firmie Sobiesława Zasady Woj-
skowe Zakłady Motoryzacyjne
w Głownie. Później od tego samego
Zasady kupował hurtowo karetki po-
gotowia. Niektóre z nich były widocz-
nie tak piękne, że kosztowały znacz-
nie drożej, niż powinny. Na przykład
na obsługę wizyty papieża w Łowi-
czu nabył ambulanse bez wymaga-
nego przepisami przetargu. Zgodę
na to wyraził znany nam już Koniecz-
ny – wówczas marszałek wojewódz-
twa. Ręka rękę...
W tym samym czasie Zasada
cierpiał najwidoczniej na braki ka-
drowe, więc rozpływał się wprost
z wdzięczności, gdy Pęczak pozwo-
lił mu zatrudnić swoją żonę jako sze-
fową łódzkiego oddziału „Sobiesław
Zasada Centrum”. Sam zaś Pęczak
też dał się uprosić Sobkowi i swoje
talenty menedżerskie miał okazję
sprawdzić jako członek rady nadzor-
czej tejże firmy.
Ileż jednak można pracować za
marne grosze! Trzeba w końcu za-
dbać i o swoje. Pęczak zadbał w ten
sposób, że kupił – jako człowiek ho-
noru – na licytacji za 138 tys. zł dział-
kę o pow. ponad 3 tys. metrów kw.
w Arturówku – atrakcyjnej, willowej
Jednak ktoś widać Pęczakowi źle
życzył i uroki jakoweś uczynił, bo-
wiem z Pęczakowego kręgosłupa
– na skutek wypadku samochodo-
wego – wyskoczyły dwa kręgi. Z od-
sieczą pospieszył mu natychmiast
ZUS i przyznał rentę 2200 złotych
miesięcznie. I dożywotnio. Nikt za
dwa kręgi podobnej renty nie wi-
dział jak świat światem, ale czego
żałować człowiekowi, że wyszedł ca-
ło z wypadku? W terapii pomaga
mu całkiem nowa żona Dagmara ,
cierpliwie znosząc taneczne wygiba-
sy męża podczas rozmaitych balów
Robotniczy familok Pęczaka i nędzna furmanka żony barona
dzielnicy Łodzi. Oficjalnie nazywało
się to „wieczysta dzierżawa” od Skar-
bu Państwa. Tyle że Pęczak był wów-
czas wojewodą, czyli wydzierżawił
działkę sam od siebie. Lecz co to?
Do tejże licytacji zgłosiły się aż dwie
osoby: Pęczak i... Pęczakowa żona.
Pęczak przegrał.
Zrobiła się z tego straszna afe-
ra, bo zawistni twierdzili, że grunt
wart był coś ze cztery razy tyle. Ale
nasz bohater – niezmiennie jako czło-
wiek honoru – postanowił uciąć plot-
ki raz na zawsze i oświadczył publicz-
nie, że tym razem to już działkę
odda. Rzeczywiście oddał. Swojej
ukochanej córce.
łódzkich elit. Schorowany poseł był
ostatnio z Millerem w USA, żeby
obejrzeć myśliwce F-16. Muszą ka-
lekę dobijać te dalekie podróże...
W oświadczeniu sejmowym Pę-
czak ze wstydem musiał przyznać się
do swojej mizerii finansowej. Po-
siada bowiem na koncie 1 260 000
złotych, 4600 euro, 4400 dolarów.
To jest jakieś cudowne rozmnoże-
nie, bo jego roczne dochody wyno-
szą „zaledwie” 135 tys. złotych plus
opisywana renta.
Słusznie... za co bowiem biedak
miałby wybudować i utrzymać nową
rezydencję w Żabiczkach (podłódz-
ka, leśna miejscowość willowa).
człowiek lewicy: bezkompromisowy,
ideowy, skromny, honorowy. Ot, po
prostu „nastajaszczij komunist” sto-
łujący się na co dzień w „barze
mlecznym” o nazwie „Złota Kacz-
ka”, gdzie woda mineralna kosztu-
je więcej niż tygodniowe wyżywie-
nie rencisty. Skąd zaś to polskie sło-
wo „lewica”? Stąd, że wiele spraw
załatwia się na lewo. No i co? Czy
powiedzenie, że koniak to jest na-
pój klasy robotniczej pity ustami
jej przedstawicieli, nie nabiera na
powrót głębokiego sensu?
ANDRZEJ RODAN
MAREK SZENBORN
Fot. Marcin Bobrowicz
108429951.006.png 108429951.007.png 108429951.008.png 108429951.009.png 108429951.010.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 8 (155) 21 – 27 II 2003 r.
GŁASKANIE JEŻA
Lux wyjście
Wydaje się jednak, że LV jest
w tym przypadku jakąś świętą (no-
men omen) krową, bowiem polskie
prawo ma dokładnie tam, gdzie koń-
czą się plecy Księdza Prymasa. Oto
bowiem mamy niezbite dowody (na
piśmie), że LV uporczywie i od lat
wzdraga się przed przedstawieniem
ministerstwu sprawozdań ze stanu
swojej kasy. Wiem, że ministerstwo
kilkadziesiąt (sic!) razy zwracało się
do LV z monitami, ponagleniami
i przypomnieniami w tej sprawie. Ist-
niejąca od 1998 roku Lux Veritatis
przysłała dopiero 1 lutego 2003 r.
dwa sprawozdania za lata 2000 i 2001
(widocznie ktoś się już tam trochę
spietrał). Na co szła gigantyczna ka-
sa katolickiej fundacji (setki poważ-
nych darczyńców) przez dwa po-
przednie lata – minister już się ra-
czej nigdy nie dowie. W biurze pra-
sowym Ministerstwa Kultury potwier-
dzono nam, że LV ma gdzieś mini-
sterialne ponaglania (czytaj błagal-
ne prośby) i sprawozdań za lata 1998
i 1999 już nie nadeśle. – A dlacze-
go MK nie skierowało wobec tego
sprawy do sądu, choć miało taki obo-
wiązek? – indagowaliśmy. – Trudno
powiedzieć – wieloznacznie stwier-
dziło ministerstwo.
No więc jakby tak Ksiądz Pry-
mas wezwał na dywanik swojego mi-
nistranta Millera , a ten później wal-
nął pięścią w stół ministra od kultu-
ry, to w trymiga Lux Veritatis mia-
łaby zarząd komisaryczny – a w kon-
sekwencji samorozwiązanie. Wasza
Ekscelencja też miałaby samorozwią-
zanie problemu z „Trwam”. O czym
donosi zawsze niewierny, choć do
usług... MAREK SZENBORN
czyńskiego, że on i jego ekipa
są doskonale przygotowani do pra-
cy w administracji, to mity.
z ustawą o ustroju miasta stołecz-
nego Warszawy. Co ciekawe, tekst
tej ustawy powinien być znany pa-
nu prezydentowi, gdyż ją sam ja-
ko poseł uchwalił.
2. Profesor prawa nie potrafi od-
różnić regulaminu organizacyjnego
od statutu miasta.
3. Mylą mu się i plączą kom-
petencje prezydenta i rady War-
szawy.
4. Lech Kaczyński nie wie, ile
jest w stolicy urzędów stanu cywil-
nego i kto je
tworzy. Bieda-
czek nie ma
też pojęcia, że
powołać je
może tylko wojewoda mazowiecki.
A ten 11 października 2002 r. już
to zrobił.
5. Zapomniało Kaczątko, że po-
wiat warszawski przeszedł już do hi-
storii. Dzisiaj to on – prezydent War-
szawy – jest jednocześnie starostą,
tak jak każdy prezydent dużego mia-
sta. I nie tworzy się powiatowych in-
stytucji, tylko miejskie.
6. Prezydentowi myli się też cał-
kowicie nadzór budowlany i służby
architektoniczno-budowlane. Dowo-
dem jest podporządkowanie Inspek-
toratu Nadzoru Budowlanego archi-
tektowi miasta.
7. Kaczor pozbawił mieszkań-
ców stolicy służb geodezyjnych
– po prostu przeoczył obowiązek po-
wołania geodety miejskiego.
8. Nie zna przepisów prawa
przewidujących, że zarówno inspek-
tor nadzoru budowlanego, jak in-
spektor weterynaryjny, podlegają
osobiście prezydentowi.
Błędy te popełnił, przypomnij-
my, PREZYDENT STOLICY,
PROFESOR PRAWA, BYŁY PO-
SEŁ I SENATOR. Cóż za kompe-
tencje...
Na dzień dobry ekipa z PiS po-
stanowiła skasować większość orga-
nizacji społecznych działających
w Warszawie. Po prostu przewidzia-
no na ich działalność zaledwie je-
den milion złotych, podczas gdy jesz-
cze rok temu dostawały 10 mln zł.
Ale Kaczor postanowił zaosz-
czędzić na najuboższych warszawia-
kach. Jego
zbójeckie bez-
prawie. Dopie-
ro po trzech
miesiącach
próśb – kierowanych do niego przez
liczne organizacje społeczne – do-
łożył łaskawie 4 miliony.
Kolejnym rewelacyjnym pomy-
słem Lecha była niemal totalna cen-
tralizacja zarządzania miastem. Wła-
dze dzielnic mogą teraz samodziel-
nie wydać nie więcej niż 50 tysięcy
złotych. O wszystkich większych wy-
datkach decyduje osobiście Kaczyń-
ski. Także wyłącznie on pozwala ku-
pić od miasta mieszkanie komunal-
ne i tylko on wydaje koncesje na
sprzedaż alkoholu.
Obserwatorzy oczekiwali z nie-
pokojem na ogłoszenie przez Ka-
czyńskiego „Regulaminu organi-
zacyjnego urzędu miasta” . Jego
pisanie zabrało profesorowi prawa
i byłemu prezesowi Najwyższej Izby
Kontroli całe trzy miesiące. Gdy
wreszcie tekst był gotowy, przesła-
no go do publikacji w „Dzienniku
Urzędowym Województwa Mazo-
wieckiego”. Pech prezydenta War-
szawy polegał na tym, że przed dru-
kiem przeczytał go wojewoda ma-
zowiecki. Po uważnej lekturze
– Leszka Mizielińskiego szlag trafił
i w konsekwencji sporządził on do-
kument zatytułowany: „Rozstrzygnię-
cie nadzorcze” , w którym unieważ-
nił cudowne dzieło Kaczora. Lista
zarzutów mieści się na czterech stro-
nach maszynopisu. Zajmiemy się
najciekawszymi punktami:
1. Dokument wysmażony
przez Kaczyńskiego jest sprzeczny
Szanowny Księże Prymasie.
Postawmy sprawę jasno: Jonasz
i Ksiądz Prymas macie ten sam in-
teres (w sensie polityczno-eko-
nomicznym, rzecz jasna...). Spieszę
tedy wybawić obu moich chlebodaw-
ców z owego kłopotu kolosalnego,
a jak wiemy, na imię mu „Trwam”.
Najpierw podsumujmy stan posiada-
nia: po stronie Radia Maryja (któ-
rego „Trwam” ma być klonem) jest
11 milionów słuchaczy i „Nasz Dzien-
nik” na dodatek. Po stronie Jego
Ekscelencji jest natomiast całe g....
o nazwie Radio Józef, mające tyluż
słuchaczy, ilu członków liczą rodzi-
ny jego pracowników. „Zawsze dzie-
wica” nie tyle wygrywa z Józkiem,
ale – bądźmy szczerzy – nie ma
w nim żadnego konkurenta. Teraz
dojdzie „Trwam” i to już będzie bar-
dzo niedobrze, bo socjologowie
przewidują, iż pojawienie się takiej
telewizji może o 30 procent zmniej-
szyć liczbę wiernych w kościołach,
a co to oznacza – Ksiądz Prymas
wie najlepiej. Poza tym, w dobie
wszechwładzy mediów, to już nie
Wasza Ekscelencja, ale Tadeusz Ry-
dzyk będzie de facto prymasem. Już
nim niemal jest – o czym obaj do-
skonale wiemy.
Ale od czego ksiądz ma swojego
ulubionego felietonistę... Oczywiście,
że pospieszę z pomocą swojemu uko-
chanemu prymasowi, oświadczając:
TELEWIZJA TRWAM dostała
koncesję od Krajowej Rady Ra-
diofonii i Telewizji bezprawnie ,
co JE może łatwo sprawdzić i wy-
korzystać dla własnych celów. Otóż
koncesje radiowe i telewizyjne mo-
gą (zgodnie z ustawą) otrzymywać
jedynie podmioty o nieposzlakowa-
nej opinii i przejrzystych finansach.
W celu sprawdzenia wiarygodności
ubiegającej się o częstotliwość fir-
my X angażuje się często nawet
ABW (dawny UOP). Nikt tego jed-
nak nie zrobił w odniesieniu do two-
ru o nazwie Lux Veritatis, który to
właśnie ma emitować programy
„Trwam”. Dziwne!
Ale jak się nie pofatygowała
ABW, to ja się pofatygowałem.
Otóż Lux Veritatis jest fundacją
(o czym już pisaliśmy) działającą
w całkowitej sprzeczności z pol-
skim prawem. Ustawa z 6 kwiet-
nia 1984 roku stanowi bowiem ja-
sno, że fundacje mają obowiązek
składać coroczne sprawozdania fi-
nansowe właściwemu ministrowi
(właściwemu ze względu na rodzaj
działalności fundacji). W przypad-
ku LV jest to minister kultury. Ta
sama ustawa mówi, że jeśli fun-
dacja takie sprawozdanie zwyczaj-
nie sobie oleje, to sąd (na wnio-
sek ministra) ma obowiązek za-
wiesić zarząd fundacji i powołać
zarząd komisaryczny, czyli swój.
Kaczy knot
niż zanik pamięci niektórych naszych „po-
lytyków” i kastracja własnych życiorysów.
Jerzy Kropiwnicki, prezydent (nie) wszystkich łodzian,
walnął sobie cudną stronę internetową. Wynika z niej, że
ten 57-letni mężczyzna ma dopiero... 23 lata. Czy to
możliwe? Czy Kropiwnicki nie sfałszował życiorysu? Chy-
ba nie. Z jego stronki jednoznacznie wynika, że urodził
Kilka przykładów: Geremek był sekretarzem PZPR
w PAN, Balcerowicz pracował w Komitecie Central-
nym, Macierewicz , zafascynowany socjalistyczną rewo-
lucją Fidela , tworzył drużyny „Che Guevary”, Jerzy
Robert Nowak , dziś podpora Radia Maryja, wczoraj
był głównym ideologiem SD i pracownikiem peere-
lowskiej ambasady w Budapeszcie. Hanna Suchocka
i Ryszard Bender to posłowie komuszego Sejmu,
a Krzysztof Skubiszewski to
członek rady konsultacyjnej przy
generale Jaruzelskim . A teraz?
Uważają PZPR za organizację
zbrodniczą, bo dokonali aborcji
na własnym życiorysie. Ten ich
zanik pamięci jest gorszy od alt-
zheimera, bo jest chorobą zakaź-
ną przenoszoną drogą solidarnościową, bądź uwolską.
Co gorsza, te farbowane liski-chytruski chorują zupeł-
nie świadomie i dobrowolnie, w imię wyższych celów,
tj. władzy, dominacji i grubej kasy.
Kropa jest podręcznikowym (jego szkolną kumpelą
w liceum we Włocławku była Danuta Waniek ) przykła-
dem wstecznej amnezji: nie pamięta, że studiował na
– niezwykle cenionym przez komunę – handlu zagranicz-
nym, elitarnym wydziale warszawskiej Szkoły Głównej
Planowania i Statystyki, a jego kolesiami ze studenckiej
ławy byli m.in. Józef Oleksy i Marek Borowski ; że był
aktywistą komuszego Związku Młodzieży Socjalistycz-
nej, jak również działaczem peerelowskiego Związku
Nauczycielstwa Polskiego i asystentem na Wydziale Eko-
nomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie
w roku 1973 z rąk wstrętnych komuchów otrzymał tytuł
doktora. Studia kończył więc za późnego Gomułki (1968),
a doktoryzował się za wczesnego Gierka. Kto mu wyka-
strował pamięć, czyżby Bóg za karę, że jako przewodni-
czący ZChN prawie zlikwidował tę kanapową partię?
À propos, gdybym był Panem Bogiem, to po stwo-
rzeniu tego typowo polskiego legionu Kropiwnickich, lu-
dzi bez życiorysu – skrzywiłbym się i powiedział: stać mnie
na więcej!
MP
Z ostatniej chwili: prezydent Ka-
czyński nie podjął się obrony swego
dzieła przed Naczelnym Sądem Ad-
ministracyjnym, tylko grzecznie przy-
jął zarzuty wojewody. Obiecał, że no-
wy regulamin będzie już legalny. Pa-
żywiom, uwidim...
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Tożsamość Kropy
Prowincjałki
się w czasie sierpniowych strajków w 1980 r., bo od tego
momentu zaczyna on swoją biografię. To cudowne dziec-
ko miało zaledwie miesiąc, we wrześniu pamiętnego ro-
ku 80., kiedy zostało najpierw współzałożycielem „Soli-
darności” na Uniwersytecie Łódzkim, przewodniczącym
zarządu uczelnianego, a potem, mając niecały roczek wi-
ceprzewodniczącym Zarządu Regionalnego, zaś w wieku
trzynastu miesięcy – członkiem Komisji Krajowej NSZZ
„S”. Nie dziwota zatem, że w wieku 20 lat został Kro-
piwnicki kawalerem (choć był już od długiego czasu żo-
naty!) Orderu Polonia Restituta, przyznanego mu przez
prezydenta RP na uchodźstwie. Zdolny chłoptaś!
Obecnie zatrudniony jest jako prezydent miasta, ale
nadal pracuje na UŁ, a także w prywatnych szkołach wyż-
szych, między innymi w Salezjańskiej Wyższej Szkole Eko-
nomii i Zarządzania w Łodzi oraz w Wyższej Szkole
Ekonomiczno-Humanistycznej w Skierniewicach. Tylko
tak cudowne dziecko omnibus potrafi pogodzić aż tyle
obowiązków. Takich jak Kropiwnicki (ksywka Kropa)
jest w naszym kraju wielu, w każdym mieście i gminie.
Oni się urodzili w 1980 roku i nie pamiętają, że przed tą
datą, wykształcenie, stanowiska, odznaczenia, mieszka-
nia itp. zawdzięczają podłym komuchom. Niektórzy z nich
zapomnieli też, że byli członkami PZPR.
W Krakowie, w bazylice św. Floriana,
zorganizowano „walentynki” dla studen-
tów. Organizatorem był ksiądz Leszek Uroda , opiekun Duszpasterstwa Aka-
demickiego przy parafii św. Floriana. Do bazyliki przy ul. Warszawskiej 1 przy-
byli zakochani oraz kandydaci, którzy jeszcze poszukują prawdziwej miłości.
W obecności samego św. Walentego, którego relikwie znajdują się w bazy-
lice, ksiądz Uroda rozpoczął imprezę od mszy św. z kazaniem ks. Ireneusza
Okarmusa z „Gościa Niedzielnego”. Historyk Małgorzata Rainhard-Chlanda
wygłosiła odczyt „Św. Florian w dziejach Kleparza”. Podobno młodzież, choć
nie do białego rana, ubawiła się po pachy.
O fali w wojsku było i jest głośno. Jed-
nakże w roli oprawców młodego wojska
nigdy nie występowali starsi oficerowie. Ale i to już się zmienia. W jednostce
Marynarki Wojennej w Ustce, która (ta jednostka!) podlega IX Flotylli Obrony
Wybrzeża na Helu, dowódca – komandor podporucznik Wojciech L. – tak się
zdenerwował na czterech marynarzy, że skopał ich po... jajach. Komandor pod-
porucznik miał stopy obute w regulaminowe buciory, a genitalia młodych mary-
narzy nie miały ochraniaczy. Komandorowi radzimy, by na przyszłość mniej „ob-
cesowo” odreagowywał swój uwiąd starczy.
Wybrał A.R.
ANDRZEJ RODAN
G orące zapewnienia Lecha Ka-
N ie ma w Polsce nic bardziej śmiesznego
ALE IMPREZKA!
JAJCARZ
108429951.011.png 108429951.012.png 108429951.013.png 108429951.014.png 108429951.015.png 108429951.016.png 108429951.017.png 108429951.018.png 108429951.019.png 108429951.020.png 108429951.021.png 108429951.022.png 108429951.023.png 108429951.024.png 108429951.025.png 108429951.026.png 108429951.027.png 108429951.028.png
 
Nr 8 (155) 21 – 27 II 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
KATOLICY
NA RZECZ ABORCJI
uczestniczenie w modłach w miej-
scowym meczecie, by „umocnili się
w wierze”. Po 40 dniach stosowne
świadectwo ma wydać imam. Oj, ma-
ją się nasze sądy czego uczyć! PaS
że nie złożyli podpisu, czyli 3000
osób. Podczas śledztwa policjanci
mieli terroryzować świadków i wy-
muszać na nich oświadczenia co do
podpisów. Celem tej operacji jest
zniszczenie prawdziwie polskiej par-
tii i zastraszenie jej sympatyków. Ta-
kie brednie wygłasza obecny poseł,
a były dyrektor Oddziału ZUS w Pi-
le.
Portal interia przeprowadził son-
„Co sądzisz o referendum w spra-
wie aborcji?” . Udział wzięło 440 osób.
Odpowiedzi „To najlepszy i demokra-
tyczny sposób rozwiązania tej kwestii”
udzieliło 48 proc. Stanowisko Ko-
ścioła („O życiu ludzkim nie powin-
no się decydować w referendum”) po-
parło 36 proc. Oprócz tego wybra-
no odpowiedzi zdające się wskazy-
wać na poparcie referendum: „Poli-
tycy nie chcą własnymi rękami libe-
ralizować prawa do aborcji” – 5 proc.
oraz „Politycy narażą się Kościołowi,
gdy zarządzą referendum” – 8 proc.
Tymczasem do prezydenta Kwa-
śniewskiego wystosowano list otwar-
ty, pod którym podpisali się przed-
stawiciele międzynarodowych orga-
nizacji religijnych, organizacji na
rzecz praw człowieka, broniących
praw kobiet, a także członkowie Par-
lamentu Europejskiego. Wzywają
oni głowę państwa do działań na
rzecz złagodzenia restrykcyjnego pra-
wa aborcyjnego. Nie wyeliminowa-
ło ono bowiem zjawiska aborcji,
a jedynie ograniczyło dostęp do le-
galnej, bezpiecznej i niedrogiej abor-
cji – motywują sygnatariusze swój
apel. Inicjatorem listu jest Frances
Kissling , szefowa stowarzyszenia
z Waszyngtonu „Katolicy na rzecz
Wolnego Wyboru”.
Szefowa Federacji na rzecz Ko-
biet i Planowania Rodziny, Wanda
Nowicka , stwierdziła, że „w Polsce
słucha się właściwie tylko jednego
środowiska w tej sprawie, a konkret-
nie hierarchów Kościoła katolickie-
go. Natomiast ignoruje się inne gło-
sy”. Według Federacji, co roku do-
konuje się w naszym kraju od 80
tys. do 200 tys. nielegalnych zabie-
gów przerywania ciąży.
RK, Maciej Psyk
Piusa X „Zawsze wierni”. Założo-
ne przez abepa Lefebvre’a bractwo
Piusa X uważane jest w Krk za ruch
schizmatyczny. Widać ojciec Mucho-
morek ma swego idola, a jego łódź
coraz wyraźniej odpływa… od tej
„piotrowej”.
ksiądz Józef Górecki . Administru-
je on cmentarzem przy ulicy Mehof-
fera. Wiosną ubiegłego roku sąsie-
dzi ze zdumieniem stwierdzili, że ne-
kropolia z dnia na dzień powięk-
szyła się. Po prostu duchowny od-
grodził płotem kolejny kawał zie-
mi. Na pytania sąsiadów, czy ma ze-
zwolenie budowlane – ksiądz od-
powiedział, że to radni poradzili mu
rozszerzenie cmentarza. To oświad-
czenie z kolei zdumiało urzędni-
ków Dzielnicy Białołęka. Okazało
się, że proboszcz dokonał samo-
wolki. Prawo przewiduje w takim
wypadku rozbiórkę. Księdza jed-
nak broni zastępca wojewódzkiego
inspektora nadzoru budowlanego
Tomasz Surawski . Według niego,
nakaz rozbiórki jest niewykonalny.
Jedynym ratunkiem dla mieszkań-
ców osiedla jest skierowanie spraw
cywilnych przeciw księdzu i parafii
z żądaniem zapłacenia odszkodowa-
nia. Wartość ich działek położonych
w pobliżu cmentarza spada z dnia
na dzień.
PIERSI TAJEK
Tajlandzkie ministerstwo zdro-
wia zorganizowało narodową kam-
panię ujędrniania piersi! Program
jest bezpłatny, bo… ma być reali-
zowany przez ćwiczenia fizyczne.
Eksperci z departamentu medycy-
ny liczą na to, że w ten sposób zma-
leje liczba Tajek, które oczekują na
operację plastyczną biustu. Chirur-
gia estetyczna urosła w tym kraju
do rozmiarów prawdziwej branży
przemysłowej. Bo i Tajki są najlep-
szym towarem eksportowym – do-
dajmy.
MP
PaS
GOŁĘBIARZ
PANI KLĘCZON
Prałat hrabia Jankowski odzna-
czył się już wieloma orderami, wstę-
gami, medalami. A teraz postarał
się o „skrzydła”, czyli odznakę za
wybitne osiągnięcia w rozwoju... Pol-
skiego Związku Hodowców Gołębi
Pocztowych. Po raz pierwszy w hi-
storii PZHGP to najwyższe odzna-
czenie związkowe otrzymał ktoś spo-
za grona hodowców, czyli nasz bo-
hater doceniony za pomoc w orga-
nizacji lotów gołębi pocztowych do
Watykanu w latach 2001–2002.
„Uskrzydlony” prałat świętował
przez całą noc wraz z przodującą
wierchuszką związku (około 100
osób) w ekskluzywnym ośrodku szko-
leniowo-wypoczynkowym „Rzemieśl-
nik” w Gdańsku, ponad 500 km od
Chorzowa, gdzie mieści się siedzi-
ba związku. Czego się nie robi dla
pomorskiego hrabiego...
PaS
BEZ TAJEMNIC
Większość mieszkańców Rumi
(k. Gdyni) odetchnęła z ulgą po odej-
ściu służalczego wobec Krk burmi-
strza. Niestety, nowa pani burmistrz,
Elżbieta Rogala-Kończak (na
zdjęciu), też wie, co to tradycja.
Pierwszą z trzech nagród za zasługi
dla miasta, tzw. złotą muszelkę, przy-
znała ks. Tadeuszowi Gutowi , pro-
boszczowi miejscowej parafii św. Jó-
zefa. Wraz z ową muszelką wręczo-
no kopertę, której zasobność pozo-
staje już tajemnicą.
MP
W ramach akcji „Zaplanuj swo-
je życie” Fundacja Schering AG sfi-
nansowała wydanie książki prof.
Andrzeja Jaczewskiego i prof.
Zbigniewa Izdebskiego pt. „Tajem-
nice inicjacji seksualnej”. Podręcz-
nik ma na celu edukację seksualną
młodzieży w wieku gimnazjalnym
i licealnym i będzie bezpłatnie roz-
dawany szkołom. Autorzy są peda-
gogami i seksuologami, mają wie-
loletnią praktykę i doświadczenie.
Książka traktuje też o właściwej an-
tykoncepcji. Wśród wielu książek,
które w ciągu ostatnich kilku lat pod-
jęły ten temat, ta jest jedną z najle-
piej napisanych.
BŁĘDNI RYCERZE
Krucjata – Młodzi w Życiu Pu-
blicznym to młodzieżowy aktyw Sto-
warzyszenia Kultury Chrześcijańskiej
im. Księdza Skargi w Krakowie. Re-
krutujący się głównie spośród stu-
dentów młodzi krzyżowcy za punkt
honoru stawiają sobie walkę o za-
chowanie i umocnienie katolickiej
tożsamości Polski we współczesnej
pogańskiej rzeczywistości. Powołują
się przy tym na kodeks średniowiecz-
nego rycerza, który nakazuje wie-
rzyć we wszystko, czego uczy Ko-
ściół, zawsze bronić Kościoła oraz
nieustannie prowadzić wojnę prze-
ciwko niewiernym (sic!). Marzy im
się taka Polska, w której bezwzględ-
nie respektowana byłaby katolicka
moralność (w tym celu żądają wpro-
wadzenia surowych kar za bluźnier-
stwa i zgorszenia publiczne), pań-
stwo gwarantowałoby (wreszcie!) peł-
nię wolności dla Kościoła katolic-
kiego i wspierało realizację jego
zbawczej misji, a w mediach obliga-
toryjnie promowano by szacunek
i miłość do Boga, Kościoła i papie-
ża (wreszcie!). Domagają się ponad-
to ustanowienia prawa, które było-
by „bez wyjątku zgodne z wiecznym
i niezmiennym prawem Boskim”
i oczywiście prowadzenia edukacji
wyłącznie w połączeniu z apologe-
tyką katolicką.
Tylko patrzeć, jak który porwie
samolot i walnie w redakcję „Fak-
tów i Mitów”!
JaRes
DRZEWA OPĘTANYCH
JaRes
Tysiące opętanych Hindusów zja-
wiło się w mieście Malajpur w In-
diach, by mieszkający tam kapłani
uwolnili ich od demonów. Miejsco-
wi egzorcyści za pomocą... święco-
nej wody „wrzucają” złe duchy
w dwa rosnące na terenie świątyni
drzewa. Brr… takiego opału do ko-
minka nie życzymy nikomu. PaS
Ka
STRAŻNIK
TEKS(L)ASU
FUCHY KOLESIÓW
Dwa lata w zawieszeniu dostał
ksiądz za próbę przekupstwa straż-
nika leśnego z Zielonej Góry Jacka
P. Początek był niewinny i proza-
iczny – ot, księżulo chciał pogruchać
w samochodzie z ukochaną, więc
wjechał do lasu („FiM” 42/2001).
Pech chciał, że auto zauważył straż-
nik, który zamierzał wręczyć kierow-
cy mandat. Ksiądz oczywiście odmó-
wił ujawnienia swoich danych i szyb-
ko prysnął z pasażerką. A że funk-
cjonariusz był dociekliwy, spisał nu-
mer rejestracyjny samochodu i szyb-
ko ustalił właściciela. Na nic zdała
się próba ugładzenia strażnika for-
są i alkoholem – sprawa trafiła do
prokuratury. Do wyroku doliczono
księdzu grzywnę 1000 zł na rzecz...
Caritasu. I byłby to może triumf spra-
wiedliwości, gdyby nie konsekwen-
cje zawodowe wobec... tak, tak
– strażnika! Za rzetelne wywiązywa-
nie się z obowiązków i odmowę wzię-
cia łapówki przełożeni najpierw uka-
rali go grzywną, potem przenieśli do
gorszej pracy, następnie zabrali sa-
mochód, a w końcu zwolnili. O szy-
kanowaniu strażnik powiadomił pro-
kuraturę, jednak tym razem – bez
sukcesu.
Rządzący stolicą do 2002 r. po-
litycy prawicy i lewicy stworzyli sieć
spółek i spółeczek (59!), żeby za-
trudniać partyjnych kolegów i zna-
jomych. Wynagrodzenia pracowni-
ków spółek ustalano z sufitu. W jed-
nej z nich („Trasa Świętokrzyska”)
płacono 12 tysięcy złotych na mie-
siąc. Co ciekawe, zarówno jej pre-
zes, jak i większość pracowników,
nie mieli nawet własnych biurek. Po-
wód? Minimalny zakres obowiąz-
ków. Złośliwi mówią, że to eldora-
do było przyczyną wywalenia w 2001
roku Julii Pitery ze stanowiska sze-
fowej komisji rewizyjnej Rady War-
szawy, bo baba zadawała zbyt wie-
le głupich pytań. Teraz też próbuje
pyskować.
KULT STEROWANY
ŁOWCY SKÓR
W CENIE
Sanktuarium Matki Boskiej
Ostrobramskiej w Skarżysku-Ka-
miennej wzbogaciło się o bezcenną
relikwię – białą piuskę (rodzaj be-
retu), której na co dzień używał Jan
Paweł II. Prezent z Watykanu jest
dowodem na to, że kult papieża nie
jest jakimś wygłupem rodaków dzia-
łających bez wiedzy, czy nawet wbrew
woli Papy. Papież musi wiedzieć, iż
części jego garderoby trafiają do
ośrodków religijnych bynajmniej nie
w charakterze używanej odzieży na
wagę.
MP
Nie lada problem przeżywają wy-
znawcy parsizmu w Bombaju w In-
diach. Zagłada miejscowej popula-
cji sępów spowoduje być może re-
formę tej starożytnej religii irańskiej.
Wyznawcy Zaratusztry oddają mia-
nowicie ciała swoich zmarłych na po-
żarcie sępom na specjalnych wieżach.
Ostatnio ścierwa, które nie mogły się
doczekać grabarzy – gniły i śmier-
działy na potęgę. Reformatorzy su-
gerują używanie baterii słonecznych
do szybkiej likwidacji zwłok, ale
wzbudza to zrozumiałe opory tra-
dycjonalistów.
A.C.
SPISKOWCY
A.C.
SCHIZMA RYDZYKA
Kolejny poseł Ligi Polskich Ro-
dzin ma kłopoty z prawem. Tym ra-
zem trafiło na Józefa Skowyrę z Pi-
ły. Prokuratura ustaliła, że ponad
3000 podpisów pod listami popar-
cia dla LPR zostało sfałszowanych.
Po badaniach grafologicznych usta-
lono, że ich prawdziwymi autorami
są szanowny poseł i jego małżonka.
Bezczelni prokuratorzy z Piły chcą
także uchylenia immunitetu Sko-
wyry. Miejscowym ligusom udało się
wykryć spisek wymierzony w LPR.
Uczestniczą w nim według Józefa:
policja z Piły i Poznania, prokura-
tura oraz wszyscy (sic!) zeznający,
Oj, dostało się Rydzykowi za
sprzedaż publikacji lefebrystów, uzna-
nych za niezgodne z nauczaniem Ko-
ścioła. Oficjalnej krytyki dokonał abe-
pe Życiński, który stwierdził na kon-
ferencji prasowej, że takie prefero-
wane przez księgarnię Radia Mary-
ja tytuły uderzają w nauki samego
JPII. Wśród zwalczanych przez Ko-
ściół, a popularyzowanych przez Ry-
dzykowców publikacji znalazły się:
„Leksykon modernistów polskich”,
„Bomby zegarowe Soboru Waty-
kańskiego II” oraz pismo bractwa
A.K.
WYROK: MODLITWA
PaS
Za udział w bójkach sąd skazał
grupę młodych ludzi na karę… 40
dni modłów. Nie, nie, to jeszcze (na
razie) sąd w Iranie. Sędzia skazał
najpierw krewkich młodzieńców na
karę więzienia. Z niewiadomych
przyczyn zawiesił jednak wykonanie
wyroku i nakazał im regularne
NEKROSAMOWOLKA
Mieszkańcy warszawskiego osie-
dla Aniecin (dzielnica Białołęka)
mają sprytnego sąsiada. Jest nim pro-
boszcz parafii św. Jakuba Apostoła,
108429951.029.png 108429951.030.png 108429951.031.png 108429951.032.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin