Fakty i Mity 05-2003.pdf

(2163 KB) Pobierz
str_01_05.qxd
Zwykłym gliniarzom brakuje na benzynę do radiowozów i do „pierwszego”. Tymczasem...
16 komendantów dostało po 100 tys. zł,
a kościół dostał wieżę
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 5 (152) 31 stycznia – 6 lutego 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 3
Skarb Państwa przekazał archidiecezji katowickiej, czyli państwu Watykan, ponad jedną dziesiątą powierzchni
miasta Zabrze – 903 hektary działek wraz z pałacem i folwarkiem (ponad 22 razy więcej niż obszar Państwa
Kościelnego). Bez tych terenów miasto nie ma szans rozwoju. Lecz nie ma strachu – nie minął miesiąc,
a kuria złożyła władzom gminy OFERTĘ ODKUPIENIA TYCH GRUNTÓW ZA 52 MILIONY ZŁOTYCH!!!
To jedenaście razy więcej niż roczne miejskie wydatki na pomoc społeczną i zarazem jedna siódma całego
budżetu miasta. Ale bądźmy szczerzy, komu zależy na rozwoju jakiegoś tam Zabrza...
Str. 9
Raelianie
Rokosz potępiamy!
Bogowie to kosmici, którzy zaszcze-
pili życie na ziemi – twierdzą raelia-
nie. Śmieszne? Może i tak, ale czy
inne religie u swych podstaw nie mia-
ły podobnie nieprawdopodobnych za-
łożeń? Klonowanie – źródło życia na
ziemi, a jednocześnie raeliańska re-
cepta na nieśmiertelność. Niesmacz-
ne? A co na to Ewa, która ponoć po-
wstała z żebra Adama?
Rael – przywódca duchowy raelian
Powstanie Styczniowe
– heroizm i tragedia...
I jeszcze zdradziecki nóż
w plecy powstańców – nóż
w postaci słów papieża
Piusa IX: „Rokosz potę-
piamy”.
Rozpoczynamy cykl
artykułów odkłamujących
historię.
Maksymilian Gierymski – „Patrol powstańczy”
Str. 10, 11
Str. 14
108427677.031.png 108427677.032.png 108427677.033.png 108427677.034.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 5 (152) 31 I – 6 II 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Woń arcybiskupa
POLSKA Na odtrąbionym sukcesie rządu w negocjacjach z Unią
pojawiły się rysy. Rząd chwalił się 40 procentami unijnych dopłat
„do hektara”. Takie dotacje bezpośrednie miałyby stanowić jednak
tylko 25 proc. dopłat zachodnich, a słynne wywalczone 15 proc. (do-
datkowo, z polskiego budżetu) ma dotyczyć tylko hodowli i upraw
dotowanych w UE. Są także rozbieżności w kwestiach mleczarskich.
Wyjdzie na to, że uprawiający chmiel zamiast kasy dostaną po pi-
wie, a jak dodatkowo hodują świnie, to jeszcze po ryju.
Rząd kierowcom nie przepuści. O rezygnacji z winiet nie ma mo-
wy, a na dodatek szykuje się nowy podatek, od... ciężaru samocho-
du. Od 01.2004 r. mamy płacić 50 gr od każdego kilograma samo-
chodu, a uzyskane pieniądze pokryją koszty złomowania. Natomiast
już w tym roku mają wejść w życie podwyżki opłat administracyj-
nych (tablice rejestracyjne itp.), które sfinansują budowę Central-
nej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (docelowo 500 mln zł).
Zwrot „polityka fiskalna” jest zanadto oklepany, może więc: „ostat-
nie tłoczenie”?
Zarząd SLD uznał, że przed referendum unijnym nie należy
publicznie roztrząsać niewygodnych tematów: aborcji, winiet i li-
kwidacji Senatu. Premier za pięć priorytetów rządu uznał: wej-
ście Polski do UE, szybszy wzrost gospodarczy, budowę dróg
i autostrad, lepszą jakość edukacji i wzmocnienie szans polskiej
nauki i kultury.
Chorzy umierają, bo szpitale odmawiają ich przyjmowania. Co-
dziennie przybywa około 1860 bezrobotnych. To może poczekać...
24 maja na festiwalu Eurowizji w Rydze Polskę reprezentować
będzie łódzka grupa Ich Troje (wywiad z zespołem w „FiM”
52/2002). Zadecydowała o tym publiczność, głosując SMS-ami na
piosenkę „Keine Grenzen” (Bez granic), śpiewaną po polsku,
niemiecku i rosyjsku.
Jak zwykle – nie odbyło się bez skandalu. Podobno... nie zostały
policzone wszystkie głosy.
WARSZAWA Władysław Frasyniuk, przewodniczący Unii Wol-
ności, wezwał Krajową Radę Radiofonii i Telewizji do nieudziele-
nia zgody na powstanie Rydzykowej telewizji „Trwam”. Jego zda-
niem, podobnie jak Radio Maryja, będzie ona godzić w polską kon-
stytucję, która zabrania szerzenia nienawiści rasowej i narodowo-
ściowej. Nawet, o dziwo, prymas Glemp stwierdził, że „z prasy”
dowiedział się o kościelnych koneksjach TV „Trwam” i odciął się
od inicjatywy Rydzyka. Tymczasem Jarosław Sellin z KRRiT wyra-
ził się pozytywnie o nowej stacji i powiedział, że Rada „nie ma już
wątpliwości w sprawie wniosku o koncesję”.
Opusdeistę Sellina obowiązuje prawo kanoniczne, a nie jakaś tam
polska konstytucja.
Do sądu trafił już akt oskarżenia w sprawie 10 mężczyzn oskarżo-
nych o wykorzystywanie seksualne nieletnich. Wśród oskarżonych
jest także proboszcz kościoła polskokatolickiego z Ostrowa Wiel-
kopolskiego i Kotłowa, Mikołaj S., aresztowany w październiku
ubiegłego roku. Zarzuca mu się, że w okresie od maja do czerw-
ca 2002 r. doprowadził małoletniego (poniżej 15 lat) do poddania
się czynności seksualnej. Grozi mu za to kara pozbawienia wolno-
ści od roku do lat 10.
Parafianie z Kotłowa do dziś nie mogą uwierzyć w winę tego „świę-
tego” człowieka!
POZNAŃ Arcybiskup Gądecki ukarał księdza Jana K., który swo-
je figle z prostytutkami nagrywał na kasetę wideo („FiM” 4/2003),
a później był szantażowany przez alfonsów. Nieborak utracił pro-
bostwo i będzie zesłany jako wikariusz (czyt: proboszczowskie po-
pychadło) na inną parafię.
A to świnia heteroseksualna! Ma szczęście, że to nie abp Paetz
go osądził.
WATYKAN JPII skrytykował te środki masowego przekazu, któ-
re „funkcjonują dla celów propagandowych i dezinformacji,
w służbie wąsko pojętych interesów, uprzedzeń narodowych, raso-
wych i religijnych, zachłanności i różnego rodzaju ideologii”.
Takiego ataku na katolickie media chyba nikt się ze strony papie-
ża nie spodziewał.
Beatyfikacja Matki Teresy z Kalkuty jest już przesądzona i odbę-
dzie się 19.10.2003 r. w Rzymie. Nowej błogosławionej nie zaszko-
dziła jej podwójna moralność i podejrzane finanse – powszechnie
na świecie opisywane („FiM” 1/2002).
Ależ to właśnie przesądziło o jej „błogosławionym stanie”! – pie-
niądze, które nie trafiały do ubogich, wędrowały do Watykanu.
USA/IRAK Raport obserwatorów ONZ nie potwierdził obecno-
ści broni masowego rażenia, ale też wykazał, że władze irackie nie
przedstawiły dowodów na zniszczenie starych zapasów broni che-
micznej i biologicznej. Pentagon sam bierze pod uwagę możliwość
użycia wobec Iraku broni masowego rażenia, jeśli Husajn użyje jej
pierwszy. W najbliższych dniach Amerykanie mają przedstawić „nie-
zbite dowody” istnienia irackiej broni masowego rażenia.
Amerykańskie służby bezpieczeństwa dysponują 35 miliardami do-
larów rocznie. Ile może kosztować podrzucenie słoika z uranem?
IZRAEL Kontrola graniczna nie uszanowała statusu dyplomatycz-
nego katolickiego patriarchy Jerozolimy, abpa Michela Sabbaha,
i przeszukała jego bagaż podróżny na lotnisku w Tel Awiwie. Hie-
rarcha znany z antyizraelskich wystąpień obraził się i przerwał za-
planowaną podróż do Watykanu.
Agenta Watykanu traktować jak zwykłego podróżnego?! Skandal!
TAJLANDIA Dwaj dziennikarze brytyjskiej gazety „The People”
udali się do Tajlandii i podawszy się za bogatych pedofilów, zapro-
ponowali katolickiemu księdzu – ojcu Brennanowi, prowadzącemu
dom dla osieroconych chłopców (facet porównywany był wcześniej
do Matki Teresy), „pobawienie” się w jego przytułku. W zamian
proponowali 20 tys. USD. Brennan poinformował ich gdzie najta-
niej znaleźć ładnego chłopca. Po nagłośnieniu skandalu zdziwiony
ksiądz bronił się, że przecież rozmawiał o sprawach, o których każ-
dy seksturysta w Tajlandii doskonale wie.
Jeden bękart, phi...? Pomyślmy, ile dobra mógłby zdziałać ojczulek
za 20 tys. dolarów?!!
temu napisałem o odwilży, która nieuchronnie powinna
zapanować wśród betonu pod piuskami biskupów. A tu
tymczasem arcybiskup Życiński, uważany za największego
liberała w episkopacie, przypuścił atak na mnie i na partię
antyklerykalną, którą założyłem. Nie wziął przy tym pod uwa-
gę, że przez każdego księdza (o ile nie popełnia on grzechu
ciężkiego) działa Duch Święty. Tak przynajmniej głosi oficjal-
nie firma Życińskiego. Zakładanie partii i gazet nie podpada
pod żadne z przykazań, więc grzechem nie jest. Księdzem
będę do końca życia, a nawet po śmierci, przez całą wiecz-
ność – to też jest pewne jak amen w pacierzu, bo stoi za-
pisane w świętych, katolickich księgach. Niech więc kole-
ga Życiński uważa, żeby nie działać przypadkiem przeciw
Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła, to jest oczywiście prze-
ciwko bogu, jak mi bóg miły.
Arcybiskup lubelski wyraźnie nie lubi słowa „antyklery-
kalizm”. Upodobał więc sobie (w najgorszym tego słowa zna-
czeniu) moje życiowe dzieła. Przed trzema laty pochwalił
publicznie pracowników Ruchu za niezgodną z prawem od-
mowę kolportowania „Faktów” i skłamał, że decyzje Ruchu
poparło Centrum Monitoringu Wolności Prasy, które naj-
mocniej nas wówczas broniło.
Na niedawnej sesji Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu
(czyż to nie brzmi jak spotkanie dwóch równoprawnych part-
nerów?) Życiński opieprzył wysokich urzędników państwo-
wych, ponieważ po-
zwolili, by niezawi-
sły sąd – zgodnie
z polską konstytucją
i normami prawny-
mi – zarejestrował
antyklerykalną par-
tię. Chłopaki w epi-
skopacie umówili
się, że nie może ofi-
cjalnie istnieć w nad-
wiślańskiej kolonii
Watykanu nic, co
godziłoby w ich tak
zwane dobre imię,
aż tu nagle – po ga-
zecie – partia z tym samym „anty” w nazwie! Naruszono
obszar tabu – i już pojawia się arcybiskup Życiński ze swo-
im nieomylnym osądem. Zawsze zwarty i gotowy, by wyło-
żyć maluczkim wolę bożą na język polski...
Zauważmy, że podobnie nerwowo i z zacietrzewieniem
potrafi reagować inny episkopalny „liberał” – biskup Piero-
nek. Na co dzień zrównoważony, na pozór bardzo rozumny;
kilkakrotnie dostawał jednak, publicznie, ataków kolki jelitowej.
Kiedy? Ano na przykład wtedy, gdy pani senator Sienkie-
wicz ośmieliła się przedstawić propozycję opodatkowania
„świętej własności Kościoła”. Mąż roztropny stracił też kie-
dyś panowanie i nazwał Jarugę-Nowacką – sekretarz stanu
w kancelarii premiera i pełnomocnika ds. kobiet – „femini-
stycznym betonem, który nie zmieni się nawet pod wpły-
wem kwasu solnego”. Kiedy się wściekł? Ano wówczas, gdy
pani poseł bąknęła coś o prawach kobiet, czyli na temat za-
strzeżony dla Kościoła.
Jaka nauka płynie z takiego zachowania hierarchów,
którym – jako masońskim euroentuzjastom i, co gorsza, po-
dejrzanym o obrzezane końcówki – nikt z Rodziny Radia Ma-
ryja nie poda ręki? Bardzo prosta. Ich liberalizm jest tylko
pozorowany, i do czasu. Pieronek i Życiński są tak samo od-
dani swojej watykańskiej ojczyźnie, jak tata Rydzyk czy pra-
łat Jankowski. Inaczej jednak postrzegają sposób obrony fir-
mowych interesów. W ich mniemaniu odwilż jest koniecz-
na; trzeba wpuścić do kościelnych krucht trochę powiewu
wolności, aby firma przetrwała ciężkie czasy demokracji. Jed-
nak są obszary i granice, których naruszyć nie pozwolą za-
równo liberałowie, jak i betony pokroju abpa Michalika czy
bpa Zawitkowskiego. To – niezmiennie – władza i pieniądze.
W obronie tych dwóch wartości – nazywanych łącznie, na
użytek maluczkich, „dobrem Kościoła” – zjednoczą się naj-
więksi adwersarze spod znaku watykańskich chorągwi. Na-
wet biskup Ryczan, jakby żywcem wyjęty z krzyżackich
hufców idących na Żmudź, pod pachę z „komuszym” księ-
dzem Bonieckim z „Tygodnika Powszechnego” – ramię
w ramię gotowi byliby zginąć dla ziemskiej potęgi swojej
owczarni. Bez instytucji Kościoła są bowiem zerami. Siła fir-
my stanowi o zapotrzebowaniu na ich mądrości, bez głosze-
nia których nie potrafią żyć.
Dodatkowa korzyść (dla Kościoła oczywiście) z obiego-
wego podziału kleru na lewicę i prawicę jest taka, że jak już
w mediach usta otworzy taki Życiński, ludzki pan i człek
światły, to wypada mu tylko przyklasnąć i morda w kubeł.
Episkopat deleguje więc „liberałów” do zadań specjalnych,
czyli do komentowania wyżej wymienionych zakusów na ko-
ścielną kasę czy zamachów na biskupie obszary władzy
– antykoncepcję, aborcję, wychowanie młodzieży, historię
i martyrologię narodu. Tradycyjnie i od lat nikt z rządzących
III RP nie ośmieli się nawet wyśnić sobie jakichkolwiek zmian
w tych obszarach, jeśli wpierw nie weźmie pod uwagę gło-
su Kościoła. Naturalnie zdarzają się odważni, ale tylko na
poziomie parlamentarzysty, nigdy w rządzie czy kancelarii
prezydenta. Jedną z odważnych była wspomniana senator
Krystyna Sienkiewicz (zdegradowana po swojej „propozycji”
przez szefów SLD), a teraz przed szereg wyszedł wicemar-
szałek Senatu Ryszard Jarzębowski, inicjator planu zlikwido-
wania pionu śledczego w IPN. Redakcja „FiM” podpisuje się
pod tym pomysłem obiema rękami, tym bardziej że wiemy,
iż to nasze artykuły zdemaskowały ogromne marnotrawie-
nie pieniędzy przez
armię 95 prokurato-
rów pionu śledcze-
go. Dla normalnych
ludzi alternatywa:
przeznaczyć kilka-
dziesiąt milionów
złotych na skazanie
kilku starców, któ-
rzy sami już nie pa-
miętają, kogo i za
co pałowali, lub ży-
wić na okrągło, za
te same pieniądze,
wszystkie głodne
dzieci w Polsce
– jest czystą retoryką. Ale normalny senator Jarzębowski
naruszył jeden z obszarów „obmodlonych” przez watykań-
czyków, więc siły szybkiego reagowania episkopatu w oso-
bie Józefa Życińskiego zadziałały natychmiast. „Z konster-
nacją przyjmuję pozbawione elementarnej wyobraźni propo-
zycje niektórych przedstawicieli Senatu RP, w których lekce-
waży się rolę prawdy w kształtowaniu wrażliwych i odpo-
wiedzialnych sumień Polaków” – czytamy w liście otwar-
tym arcybiskupa. Prześledźmy jeszcze raz, powoli, jakie sło-
wa biskup z Lublina kieruje w stronę organu ustawodaw-
czego RP. Przecież on pisze jak przełożony, jak jakaś instan-
cja nadrzędna, co najmniej prezydent. Co ja mówię!? Nawet
prezydent (szczególnie obecny) nie ośmieliłby się publicznie
przyjąć inicjatywy Senatu „z konsternacją” , w sposób jed-
noznaczny i nieznoszący sprzeciwu przesądzać, że jest ona
„pozbawiona elementarnej wyobraźni” (czemu nie „idiotycz-
na”?). I jeszcze to wyrokowanie, co jest „prawdą” ...
Życiński – o wszystkich, którzy ośmielają się z nim nie
zgadzać – powiedział: „Pozostawią za sobą woń betonu” .
Chwała senatorowi Jarzębowskiemu, który „wyzwał” księ-
cia lubelskiego od... „felietonisty”, tak że aż kolejna pseudo-
liberałka Monika Olejnik dostała czkawki z oburzenia.
Przyszło nam żyć w kraju podległym kościelnej dyktatu-
rze. Obywatele Watykanu otwarcie szantażują polski rząd,
decydują, jakie partie polityczne nie powinny powstawać,
publicznie lżą posłów i senatorów albo – tak jak opisywany
przeze mnie dwa tygodnie temu abp Michalik – wzywają
publicznie do łamania prawa. A jakim prawem to czynią?
Jako kto? Twierdzą, że jako obywatele. To czemu nie płacą
podatków i nie podporządkowują się świeckiemu prawu? Czy
sztukę kłamstwa i manipulacji opanowali do tego stopnia,
że naród w swej masie gotów jest poprzeć ich wbrew swym
żywotnym interesom? Czy my, Polacy przełomu wieków,
pozostawimy za sobą tylko woń kruchty?
JONASZ
J eszcze sam nie zdążyłem nacieszyć się tym, co tydzień
108427677.001.png 108427677.002.png 108427677.003.png 108427677.004.png 108427677.005.png
Nr 5 (152) 31 I – 6 II 2002 r.
GORĄCY TEMAT
3
skandal! W policji
brakuje pieniędzy na-
wet na ołówki i pa-
pier, nie mówiąc już
o przysłowiowych środkach łącz-
ności czy choćby głupich latar-
kach, a tu takie nagrody! – de-
nerwował się telefonujący do nas
oficer policji z jednej z komend
wojewódzkich.
„Solidarność” na swoich trans-
parentach i plakatach w latach
80.: „Państwo policyjne to takie
państwo, w którym policjant za-
rabia więcej niż nauczyciel”. To
jednak tylko taka dygresja, bo
przecież i belfer i gliniarz zara-
biają obecnie w naszym kraju
śmiesznie mało – w stosunku do
wkładu, szkodliwości i odpowie-
dzialności pracy.
16 kominów
Po około 100 tysięcy złotych nagrody za
miniony rok dostał każdy komendant
wojewódzki policji w Polsce – dowiedziały
się „Fakty i Mity”. Próbowaliśmy ustalić,
kto i za co te nagrody przyznał, wypłacił i...
I tu zaczęły się schody.
Kto udowodni, że w poświęconym radiowozie policjanci nie złapią więcej przestępców?
Nam jednak nic nie grozi ze stro-
ny komendantów (może poza ma-
łym pałowaniem), więc postanowi-
liśmy sprawdzić, kto przy obecnej,
wszechogarniającej mizerii takie na-
grody przyznał. Komenda Główna
Policji – po kilku godzinach pona-
wianych przez nas telefonów i licz-
nych próbach spuszczenia dzienni-
karzy – ustami rzeczniczki prasowej
KG Policji Grażyny Puchalskiej
kategorycznie w końcu zaprzeczy-
ła, jakoby centrala policji wypła-
ciła tak duże nagrody: – Od nas
poszło co najwyżej po kilka tysię-
cy – usłyszeliśmy. I kiedy już, już
myśleliśmy, że nie dowiemy się ni-
czego więcej, Puchalska oświad-
czyła ni stąd, ni zowąd, że o wy-
płaty tak dużych nagród trzeba py-
tać Ministerstwo Spraw Wewnętrz-
nych i Administracji, a zwłaszcza
wojewodów...
Poszliśmy tym tropem i już po
chwili asystentka rzeczniczki pra-
sowej MSWiA Alicji Hytrek
– zapytana o gratyfikacje – od-
parła wieloznacznie: – Nie po-
twierdzam i nie zaprzeczam...
Kazała też precyzyjnie sfor-
mułowane pytanie przesłać sobie
faksem, co też uczyniliśmy nie-
zwłocznie. Później słyszeliśmy już
tylko niezmiennie od coraz to in-
nej asystentki, że „sprawa jest bul-
wersująca i pani Hytrek właśnie
omawia ją z ministrem Janikiem”.
Niestety, co wyszło z tego oma-
wiania, nie było nam dane się do-
wiedzieć, bo MSWiA ani nie od-
dzwoniło do redakcji (jak obieca-
ło), ani nie odpowiadało już wię-
cej na nasze telefony.
Cóż, można i tak. My jednak
dobrze wiemy, że ministerstwo ma
forsy jak lodu, po prostu nie może
przerobić całej gotówy. Jednak cza-
sem chytrzy, że aż wstyd, i to na
co... – na Kościół! Oto w połowie
stycznia MSWiA przekazało do-
tację na remont wieży w słupskim
kościele Mariackim. Było to
– UWAGA! – marne 15 tysięcy
złotych. Taki wstyd! Jak w oczy
słupszczanom spojrzy teraz głów-
ny sprawca darowizny, wicemini-
ster Jerzy Mazurek , który jak na
chwilę przestaje być ministrem, to
zaraz staje się wiceprzewodniczą-
cym Społecznego Komitetu Od-
budowy Wieży Kościoła Mariac-
kiego? No jak?!!
MAREK SZENBORN
ANNA KARWOWSKA
Fot. Przemek Zimowski
PS MSWiA dostało 3 numery re-
dakcyjnych telefonów stacjonarnych
oraz 2 komórkowych i do chwili za-
mykania numeru nie oddzwoniło
Przez kilka godzin próbowa-
liśmy ustalić, co to za ekstrafor-
sa dla komendantów i za jakie
równe zasługi wpadła każdemu
z nich do kieszeni.
Komendanci wojewódzcy po-
licji dostają średnio po około
7 tysięcy złotych miesięcznie. Dla
porównania – zwykły policjant za-
rabia 1850 zł, a taki na przykład
dzielnicowy – już całe 2100 zł. Na-
uczyciel zaś – 1600 zł (oczywiście,
są to kwoty brutto). I w tym miej-
scu wypadałoby przypomnieć pew-
ną znamienną myśl zaczerpniętą
z dzieł Włodzimierza Ilicza Leni-
na, którą jakże chętnie cytowała
W tym kontekście gliniarzy na
wieść o nagrodach szlag trafił
– i to słuszny: – Oczywiście, że
wasze informacje są prawdziwe.
Szef szczecińskiej policji Andrzej
Gorgiel dostał na przykład na-
grodę za oszczędności (tak jak by
było jeszcze na czym u nas oszczę-
dzać) w kwocie 60 tys. złotych
i dodatkowo 40 tys. diabli wiedzą
za co. Wśród policjantów wieść
ta rozeszła się lotem błyskawicy,
lecz jedynie drogą szeptaną, bo
dziś wychylić się w firmie, to zna-
czy mieć instynkt samobójczy
– powiedział „FiM” policyjny
związkowiec ze Szczecina.
ne, i te osierocone, i te mole-
stowane seksualnie – mamy
dla was smutną wiadomość. Dobry wuj-
cio Lech Kaczyński, który tak ciepło mó-
wił podczas kampanii wyborczej o opie-
ce społecznej, obciął dwie trzecie fun-
duszy na tę opiekę. 41 organizacji po-
mocowych już teraz może zacząć się pa-
kować. Oczywiście, nie dotyczy to ro-
dziny pana prezydenta. Głowa rodziny
bowiem co miesiąc przynosi do domu
11 221 złotych.
Serce prezydenta
prawdopodobny upadek większości lokal-
nych inicjatyw (...). Nasze oburzenie jest tym
większe, że Pan Prezydent w swoim progra-
mie wyborczym wiele uwagi poświęcał pro-
blemom opieki społecznej (...). Organizacje
nasze pomagają ubogim, sierotom, bezdom-
nym, bezrobotnym, samotnym matkom, ro-
dzinom wielodzietnym, osobom chorym, ofia-
rom przemocy (...). Nigdy działania dobro-
wolnie podejmowane przez samych miesz-
kańców na rzecz rozwiązania ich problemów
realizowane w ramach organizacji pozarzą-
dowych nie spotkały się z tak widoczną nie-
chęcią (...) ze strony władz Warszawy”.
Wobec dramatyzmu sytuacji, zszokowani
społecznicy w listopadzie i grudniu ub.r. po-
prosili Kaczyńskiego o spotkania. Obie proś-
by pozostały bez odpowiedzi.
Są jeszcze tacy, którzy wierzą, że twarde ser-
ce prezydenta stolicy zmięknie. Jeśli nie, to od
kwietnia kilkadziesiąt warszawskich organiza-
cji pomocowych zaprzestanie swojej działalno-
ści. Wówczas około 150 tysiącom najbiedniej-
szych warszawiaków naprawdę pozostanie już
tylko śmietnik i Caritas. A może właśnie o to
chodzi? A tak na marginesie: całkowita pomoc
charytatywna dla dwumilionowej, stołecznej
aglomeracji jest tylko 300 razy większa niż do-
chód jej prezydenta.
Jedne z nich pomagają bezdomnym, bronią
praw dzieci bitych i wykorzystywanych sek-
sualnie w rodzinach patologicznych, jesz-
cze inne organizacje dożywiają głodnych
malców lub dowożą kalekie dzieci (np.
z zespołem Downa) na rehabilitację. Środ-
ki na swoją działalność pozyskują dwoja-
ko: szukając sponsorów i darczyńców oraz
żebrząc o jakiś odpis z budżetu gminy. Owa
żebranina jest o tyle uwłaczająca, że wspie-
ranie takich organizacji społecznych nale-
ży do zadań własnych samorządów. O tym,
że samorządy daleko łaskawszym okiem pa-
trzą na instytucje mające w nazwie słowo
„katolicki”, pisaliśmy wielokrotnie.
Do tej pory warszawskie stowarzysze-
nia i fundacje dostawały środki z budżetu
miasta (3,4 mln zł) oraz fundusze od po-
szczególnych gmin wchodzących w skład
stołecznej aglomeracji (7 mln zł). Jak wia-
domo, ustrój Warszawy uległ właśnie zmia-
nie i powstał jeden, centralny organizm wła-
dzy. W skrócie, ale z dużą dozą prawdy
można powiedzieć, że ten organizm ma jed-
ną głowę, dwie ręce, dwie nogi i nazy-
wa się Lech Kaczyński .
Tworząc budżet na 2003 rok, organizm
ów powinien wziąć do ręki kalkulator i do-
konać sumowania liczby 3,4 oraz liczby 7.
Dałoby to kwotę 10,4 – milionów rzecz
jasna. A jednak Kaczyński zapisał w pro-
wizorium jedynie 3,4 miliona.
Przerażone organizacje wystosowa-
ły do Kaczyńskiego list, w którym czy-
tamy m.in.: „(...) Protestujemy przeciw-
ko polityce Pana wobec organizacji nie-
zależnych, realizujących liczne zadania
w sferze pomocy społecznej w Warsza-
wie. Efektem tej polityki (...) jest bardzo
ONZ-owskim miernikiem rozwoju demo-
kracji jest liczba organizacji pozarządowych.
To one potrafią wyspecjalizować się najlepiej
i najskuteczniej nieść pomoc tam, gdzie jest
ona najpotrzebniej-
sza... bez fanfar
i zbędnej biuro-
kracji. Najwięk-
szych i najpręż-
niejszych organi-
zacji pozarządo-
wych jest w War-
szawie 41.
MAREK SZENBORN
ANNA KARWOWSKA
Fot. archiwum
T o jest niebotyczny
i wieża
W arszawskie dzieci – i te głod-
108427677.006.png 108427677.007.png 108427677.008.png 108427677.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 5 (152) 31 I – 6 II 2003 r.
sów Grzegorz Kołodko ro-
bi wszystko, aby kasa państwa
nie była pusta. Niestety, jego po-
mysły uderzają w tych, których
lewicowy rząd obiecał chronić.
Krezusy pracują za friko
osób fizycznych. Nowe przepisy
przewidują, że podatku od diet
i zwrotów kosztów podróży nie
płacą wyłącznie pracownicy. Człon-
kowie rad nadzorczych, osoby kie-
rujące firmami, doradcy związków
GŁASKANIE JEŻA
Słowo mężczyzny
Premier RP Leszek Miller
prawdopodobnie złożył (lub zro-
bi to w ciągu najbliższych dni) na
ręce urzędników UE jednostron-
ną deklarację zastrzegającą, że
prawo unijne nie może wpłynąć
na stosowanie w Polsce narodowe-
go ustawodawstwa w zakresie abor-
cji i rozwodów. Mówiąc prościej
– przedwyborcze obietnice SLD
dotyczące tych spraw diabli wzię-
li, bo od wiernego, kilkumiliono-
wego elektoratu ważniejsi okaza-
li się dwaj starcy: jeden w bieli,
drugi z odstającymi uszami.
Ważny to sygnał dla młodych lu-
dzi w naszym kraju. Można bowiem
wyciągnąć z niego takie oto wnioski:
jeśli w życiu liczą się jakiekolwiek war-
tości – to jedynie chrześcijańskie,
a ściślej katolickie (bo tylko takie war-
tości można przeliczyć na wartości
merkantylne). Już od dawna nato-
miast coś takiego jak honor, przyzwo-
itość, zasady, słowo mężczyzny – stra-
ciły jakąkolwiek rację bytu, bo nie są
już bezcenne.
Znam tych ludzi; niemal całą eki-
pę osobiście. W latach osiemdziesią-
tych minister do spraw młodzieży
Aleksander Kwaśniewski wręczał
mi kasę na zorganizowanie festiwalu
teatralnego:
– Towarzyszu Szenborn, pomoże-
my... pomożemy – klepał mnie mini-
ster jowialnie po ramieniu, choć ja
akurat „towarzyszem” nigdy w życiu
nie byłem.
Później koledzy ministra z rządo-
wej agendy o nazwie Główny Urząd
Kontroli Publikacji i Widowisk (tzw.
cenzura) o mało nie doprowadzili
do wywalenia mnie z pracy na zbity
pysk. Pretekstem było wykorzystanie
fragmentów z Biblii w scenariuszu
wielkiego spektaklu plenerowego
w mojej reżyserii. Później widziałem
tego samego Kwaśniewskiego, jak
z pokornie pochyloną głową spija
z ust Wielkiego Ojca każde jego sło-
wo. Chichot historii, bo to tylko Ona
płata takie figle, że WO cytował wła-
śnie fragmenty mojej sztuki, czyli...
Biblii, co na jedno wychodzi.
A Pan, Panie Marku Borowski ?
Czyż podczas naszej długiej rozmo-
wy nie zapewniał mnie Pan, że lewi-
ca, gdy dojdzie do władzy, rozprawi
się z postępującą klerykalizacją,
z zawłaszczaniem majątku państwa
przez kler, że doprowadzi do legali-
zacji aborcji z przyczyn społecznych?
A co teraz przyszło Panu mówić? Że
czytanie „Faktów i Mitów” jest nie-
przyzwoite. Naprawdę Pan tak uwa-
ża, czy tak Panu mówić kazano?
Widzę Pana, Panie Krzysztofie
Janiku . Niegdyś raził mnie nawet
pański nieco „gruby męski język”,
jakim opowiadał Pan, co k... zrobi-
cie z czarnymi ch... i ich panosze-
niem się w Polsce, jak tylko odzy-
skacie władzę, oczywiście. No i co,
k..., Pan zrobił?
A Pan, Leszku Millerze... Czy pa-
mięta Pan konwencję SLD, podczas
której padły słowa, że jak Kościół tak
krzyczy o aborcji, to niechaj najpierw
sam rozliczy się z milionów zamor-
dowanych ludzkich istnień? Nawet ja-
ko postronny dziennikarz biłem wte-
dy brawo, aż bolały mnie dłonie.
Oto ile warte są słowa mężczyzn,
którzy mają serce z lewej strony,
zaś mózgi (i kieszenie) z prawej. Na
lewicy zostało już zaledwie kilku
prawdziwych mężczyzn: Sierakowska,
Sienkiewicz, Szyszkowska, Sosnowska...
Był luty 1982 roku. Jechałem Wi-
słostradą wczesnym rankiem, a tu zo-
mowcy biedzili się właśnie ze zdej-
mowaniem transparentu rozwieszo-
nego w nocy na estakadzie. Napis na
nim brzmiał: „Wojciechu, historia ci
wybaczy, Naród ci zapomni, ale ja ci
przypier...” Mam nadzieję, że już
wkrótce doczekacie się, moi drodzy
Panowie, podobnych dowodów „sym-
patii” ludzi, których zwyczajnie oszu-
kaliście – z tym, że Wojciecha zastą-
pi Leszek, Olek et consortes.
Wczoraj (wtorek) znalazłem na
Onecie wstydliwie schowaną informa-
cję, że gwałciciel pięciu dziewięcio-
letnich dziewczynek, działacz Akcji
Katolickiej Leszek S. z Suwałk, zo-
stał właśnie zwolniony z aresztu
i będzie przed sądem odpowiadał
z wolnej stopy. „Bo jak gwałcił, zna-
czy jest chory” – zawyrokował sąd.
Ani jeden hierarcha Krk nie zapro-
testował, nie krzyczał do kamer, że
to skandal. U nas zboczeniec pedo-
fil w sutannie i ultrakatolik gwałciciel
mogą liczyć na wielką wyrozumiałość
oraz wszechstronną pomoc swoich
mocodawców i zdumiewającą pobłaż-
liwość wymiaru sprawiedliwości. A sa-
motna kobieta w ciąży – matka piąt-
ki dzieci, bez środków do życia, bez
nadziei, bez jakiejkolwiek pomocy,
która z rozpaczy szuka aborcyjnego
podziemia – jest przestępcą.
No... moi Panowie, kiedyś przyj-
dzie się wam z tego rozliczyć przed
Najwyższym, w którego – nie oszu-
kujmy się – i tak nie wierzycie.
MAREK SZENBORN
marek@faktyimity.pl
Minister Jerzy Hausner na-
mawia młodych ludzi, aby szuka-
li pierwszej pracy m.in. jako wo-
lontariusze w organizacjach spo-
łecznych. Na czym polega tak zwa-
ny wolontariat? Młody człowiek
pracuje za darmo, a w zamian zdo-
bywa doświadczenie zawodowe.
Na całym świecie rządy wspiera-
ją taką formę zatrudnienia. W szpi-
talach, hospicjach czy domach po-
mocy społecznej można spotkać
tysiące wolontariuszy. Do podję-
cia takiej pracy zachęcają przepi-
sy podatkowe i ubezpieczeniowe.
W Polsce jest na odwrót. Mło-
dzi ludzie pracują za darmo i bar-
dzo często wykładają własne pie-
niądze na dojazdy czy hotele. Nie-
które organizacje zwracają część
poniesionych przez nich wydatków
i nie płacą przy tym żadnych po-
datków. Ale... Ministerstwo Finan-
sów postanowiło właśnie z tym
skończyć. Urzędnicy resortu przy-
gotowali projekt nowelizacji usta-
wy o podatku dochodowym od
zawodowych czy organizacji pra-
codawców, a także wolontariusze
– podatek płacić muszą. Parlament
projekt zaklepał, prezydent pod-
pisał i słowo ciałem się stało.
Do wicepremiera Kołodki na-
tychmiast ustawiły się kolejki obu-
rzonych pracodawców i pracobior-
ców. Ordynacja podatkowa daje
bowiem ministrowi finansów pra-
wo do zaniechania poboru po-
datku. Minister finansów „pękł”
i wydał rozporządzenie, w któ-
rym zwolnił z obowiązku płace-
nia podatku od diet i ryczałtów
między innymi: doradców związ-
ków zawodowych i organizacji pra-
codawców, członków rad nadzor-
czych, a nawet prezesów firm, je-
śli pracują na tak zwanym kontr-
akcie menedżerskim. Na próżno
jednak szukać tam wolontariuszy,
najuboższych w tym gronie!
Widocznie wicepremier Kołod-
ko uważa, że skoro wolontariuszy
stać na pracę za darmo, to są kre-
zusami.
M.P.
58-letniego Jeremiasza
Barańskiego, ksywka Baranina.
W Polsce „Baranina” był sze-
fem mafijnego „Pruszkowa”.
Jestem niewinny
procesem „szefa polskiej mafii”.
Prokurator Walter Geyer oskar-
ża „Baraninę” nie tylko o zlece-
nie zabójstwa Jacka Dębskiego ,
ale również o przestępstwa na
W Austrii współpracował
z EDOK (Wydział Specjalny do
spraw Walki ze Zorganizowaną
Przestępczością) i dzięki temu
w 1998 r. uzyskał obywatelstwo
austriackie.
Współpraca z EDOK, której
pomagał rozpracowywać wschod-
nioeuropejskie gangi, nie prze-
szkadzała mu (a może ułatwia-
ła?) zajęcie się szmuglem papie-
rosów i alkoholu na wielką ska-
lę. W Austrii sprawa nazwana jest
terenie Austrii (tam posługiwał
się ksywkami Leszek i Tato).
Oskarżonego broni doktor Karl
Benhauser . Jeremiasz Barański
– do tej pory mieszkaniec spokoj-
nej mieściny Gramatneusiedl (Dol-
na Austria) – po wysłuchaniu pół-
toragodzinnej mowy oskarżyciel-
skiej, całkowicie zrelaksowany,
w niebieskiej czapeczce z napisem
PL, wstał z ławy oskarżonych, po-
tarł wąsik i powiedział krótko: „Je-
stem niewinny!” .
komando nie mają wpływu na kino i igrasz-
ki w Internecie, gdzie piękne kobiety i przy-
stojni mężczyźni zmieniają fantazje w wirtualną
rzeczywistość. W cyberprzestrzeni, na błyskawicz-
nej ścieżce infostrady, możesz spotkać seksowną
dziewczynę (lub chłopaka) i zostać z nią (z nim)
całą noc, jeśli uda ci się załapać adres.
Twórczość filmowa, i nie tylko, która wczoraj szo-
kowała, budziła protesty – dziś staje się klasyką. Wczo-
rajsze rozebrane gorszycielki lub nie do końca ubrane
rozpustnice – dziś są niewinnymi dzieweczkami. Kino
zawsze wyolbrzymiało znaczenie ciała lub części garde-
roby jako fetysza – rękawiczka Rity Hayworth w Gil-
dzie , czarne pończochy i gorset Marleny Dietrich
w Błękitnym aniele , nogi i dekolty Marilyn Monroe. Słyn-
Z.W.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Niewinne rozpustnice
ciel i prezes Optimusa, naj-
większej polskiej firmy kompu-
terowej, został zrehabilitowany
przez Urząd Skarbowy w No-
wym Sączu.
Marne 35 milionów
przeciwko Romanowi Klusce
i Grupie Onet (prawny następ-
ca Optimusa), jak również roz-
prawa w NSA, zostaną umorzo-
ne. Wyobraźmy sobie taką sytu-
ację: emerytowana nauczycielka
Kino – jak prawie żadna ze sztuk – przyczyniło się
do liberalizacji obyczajów, lansowało ideał piękna ciała
ludzkiego, uspołeczniło erotyzm na całym świecie. Nie
była to jednak łatwa droga. Jeszcze w 1937 roku fragment
osławionego filmu „Ekstaza”, z aktorką Heddą Lammar
pływającą nago i ukazującą gołą pierś, wzbudził powszech-
ne oburzenie i spowodował zakaz wyświetlania lub na-
kaz okrojenia filmu ze scen „niemoralnych”.
Jan Paweł II (wielki aktor) odwiedził Hollywood i w
swoim przemówieniu do twórców filmowych nakłaniał do
„opierania się pokusie pokazywania tego, co poniża god-
ność człowieka jak pornografia, lekkomyślny stosunek do
seksu, materializm i konsumpcjonizm” . Filmowcy potrak-
towali papieskie posłanie jak wycie dinozaura, bowiem
– jak powiedział Jack Valenti (ówczesny przewodniczą-
cy związku producentów) – „widzowie muszą otrzymy-
wać takie obrazy, jakie chcą oglądać, inaczej prze-
mysł rozrywkowy przestanie istnieć” .
na scena ze Słomianego wdowca , kiedy Marilyn Mon-
roe stoi na kratach wentylacyjnego szybu metra, a po-
dmuch przejeżdżającego pociągu podnosi w górę jej su-
kienkę – to też już klasyka. Teraz każdy może sobie zna-
leźć to, na co ma ochotę (niestety, również dzieci), nie-
zależnie czy komuś innemu to się podoba, czy nie. Ta-
kie czasy. Co nam przyniesie wiek XXI w zakresie dal-
szego rozluźnienia obyczajowego gorsetu?
I w tym miejscu przypomina mi się anegdota o ko-
biecie, która skarżyła się psychoanalitykowi, że mąż ją
zaniedbuje. Psychoanalityk poradził jej, aby włożyła uni-
form kokoty, zapaliła w domu świece dla zwiększenia in-
tymnego nastroju i tak przywitała męża. Kobieta posłu-
chała rady. Wieczorem założyła czarne pończochy, czar-
ne figi, czarny biustonosz, czarne buty na wysokich ob-
casach i w tym stroju przywitała męża.
– O mój Boże! – wykrzyknął na jej widok przerażo-
ny mąż. – Mama umarła?!
Półtora roku temu prezes
Kluska został zatrzymany i sku-
ty kajdankami pod zarzutem wy-
łudzenia podatku VAT. Bardzo
szybko wyszedł z aresztu za po-
ręczeniem aż 8 milionów złotych.
Niedawno urząd skarbowy umo-
rzył Optimusowi zaległości po-
datkowe na kwotę... 35 milionów
złotych. W tej sytuacji zarówno
postępowanie karne toczące się
myli się o 35 zł w zeznaniu po-
datkowym. Urząd skarbowy na-
kłada na nią karę. Powiecie: nie-
możliwe! Możliwe jak najbar-
dziej. To się zdarzyło w Pomrocz-
nej. I dopiero powszechne obu-
rzenie mediów sprawiło, że skar-
bówka wycofała się ze swej de-
cyzji. Ciekawi jesteśmy, kto się
oburzył w sprawie Kluski i 35 mi-
lionów?
I.M.
ANDRZEJ RODAN
W icepremier i minister finan-
W Wiedniu trwa proces
N awet ojciec Rydzyk i jego radiomaryjne
R oman Kluska, były właści-
108427677.010.png 108427677.011.png 108427677.012.png 108427677.013.png 108427677.014.png 108427677.015.png 108427677.016.png 108427677.017.png 108427677.018.png 108427677.019.png 108427677.020.png 108427677.021.png 108427677.022.png 108427677.023.png 108427677.024.png
 
Nr 5 (152) 31 I – 6 II 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
CZARNI SIĘ BIJĄ?
Teraz pilnie słuchajmy, jak wy-
powie się prezydent. Idziemy o za-
kład, że zacznie zdanie od słów: To
bardzo interesujący pomysł... M.P.
socjaldemokratom, gdy premier od-
mówił usunięcia ww. współpracow-
nika. Grenlandia nie zdążyła pozbyć
się złych duchów, ale za to pozbyła
się rządu. Może o to chodziło prze-
biegłej egzorcystce?
Arcybiskup Józef Życiński na
spotkaniu z księżmi nazwał patolo-
gią politykę „Naszego Dziennika”.
Zdaniem arcybiskupa, opiewa-
na przez pseudodziennikarzy psu-
edogazety nienawiść do Unii Euro-
pejskiej, USA i Izraela przybiera cha-
rakter obsesyjnej wrogości. Niena-
wiść sącząca się ze stron Rydzyko-
wej gazety nie ma, zdaniem Życiń-
skiego, nic wspólnego z nauczaniem
Jana Pawła II. Mało tego – nie jest
także w żaden sposób zgodna z na-
uką Kościoła. Arcybiskup posuwa
się jeszcze dalej: porównuje gazetę
do wydawanego w latach PRL „Sło-
wa Powszechnego”, gdzie pod wo-
alem nauki o religii toczyła się brud-
na gra polityczna. „Niektóre współ-
czesne środowiska katolickie” nie po-
trafią – zdaniem katoliberała – za-
chować dystansu wobec patologii po-
litycznej, udostępniając mnóstwo
miejsca na łamach gazety „politycz-
nym frustratom" .
Mówią, że kruk krukowi oka nie
wykole. Rydzyk – nie jesteś już kru-
kiem.
kupowano rajstopy na Dzień Kobiet,
dziś kupuje się raj-duszy.
St. Lambertus w Hueckelhoven. Po-
wodem było seksualne wykorzysty-
wanie młodego, chorego umysłowo
inwalidy. Wielki społecznik, ksiądz
Dieter W. , długoletni szef Carita-
su, bardzo dbał o „dobro” inwali-
dów, udzielając im nie tylko dusz-
pasterskiej posługi. Molestowany ka-
leka zwierzył się w końcu opiekuno-
wi warsztatów dla inwalidów, a ten
oddał sprawę do prokuratury w Mo-
enchengladbach. Księżulo milczy,
a do obrony zaangażował adwo-
kata.
SEKSRAPORT
PaS
Ka
ANTYKLERYKALNY
SAPKOWSKI
1205 amerykańskich księży
oskarżono o seksualne nadużycia
– wynika z raportu „The New York
Timesa”. Większość z nich uprawia-
ła seks z nastolatkami, a prawie po-
łowa z dziećmi poniżej 12 roku ży-
cia. 80 proc. oskarżonych duchow-
nych napastowało chłopców. Sekspr-
oceder zbrukał 261 diecezji USA.
Wzięliśmy się ciupasem do liczenia
i z prostej arytmetyki wyszło nam,
że w USA oskarżony jest co 33 ksiądz
katolicki! A ilu jeszcze niezdema-
skowanych zboczeńców ukrywa się
wśród kleru? Ciekawe, czy te wskaź-
niki są wspólne dla całej populacji
sutannowych?
ARCYBISKUP
SEKSISTA
W Australii – głosami parlamen-
tarzystek Nowej Południowej Walii
– wybrano „Seksistów roku 2002”.
Niekwestionowane pierwsze miejsce
zajął katolicki arcybiskup Sydney
George Pell . W czasie Światowe-
go Dnia Młodych w Toronto powie-
dział, że aborcja jest dalece gorszym
skandalem moralnym niż seksualne
wykorzystywanie dzieci przez księży.
K.Rz. za Kirche In, 1/2003
E.K.
CAŁA WŁADZA
W RĘCE SLD
XI. NIE DZIĘKUJ!
Warszawscy działacze lewicy ole-
wają kodeks drogowy w zakresie nie-
prawidłowego parkowania. „Od dzi-
siaj to nie straż miejska lub policjan-
ci będą decydować, czy postawiliśmy
samochód niezgodnie z przepisami.
To prawo przysługuje wyłącznie
nam”. Takiej treści oświadczenia
składali działacze SLD, wzywani
przez stołecznych strażników miej-
skich do złożenia wyjaśnień w spra-
wie nagminnego, nieprawidłowego
parkowania ich samochodów w oko-
licach siedziby partii na Rozbrat (nie-
którzy działacze parkowali nawet
w parku).
PaS
Charyzmatyczny pisarz Andrzej
Sapkowski szykuje nowy cykl. Na
razie pojawił się pierwszy tom try-
logii: „Narrenturm”. Ten zdecydo-
wany ateista nie bez powodu sytu-
uje akcję w czasach wielkiego kon-
fliktu religijnego rozpalonego w Cze-
chach, a mającego prowadzić do od-
nowienia Kościoła w Europie i uczy-
nienia go bliższym ideom Chrystu-
sa i Biblii. Nie przez przypadek bo-
haterowie (głupiutki Reynevan von
Bielau i jego towarzysze) ciągle na-
potykają mówców, deklaracje, ide-
ologie spierających się katolików.
Autor świadomie wykreował też po-
stacie inkwizytorów, biskupów, za-
konników z cechami typowymi dla
tego stanu (chciwość, lubieżność, hi-
pokryzja, żądza władzy). To tylko le-
dwie skrywane przesłanie dla dzi-
siejszego pokolenia, które ma się za-
stanowić, ile tak naprawdę się zmie-
niło, jak wygląda dziś „Kościół Chry-
stusowy”, jakimi ludźmi są jego do-
stojnicy. Husytów (czeskich „here-
tyków”) też wcale nie wybielił – bez-
sensowność, brutalność i najczęściej
prymitywne pobudki wojen religij-
nych są w tym dziele aż nadto wi-
doczne. Mocno tchnie antykleryka-
lizmem... Sapkowski, dajcie pyska!
Krystian Wiśniewski
URZĄD
BIUREM PODRÓŻY
Pewien krakowski biznesmen re-
gularnie co miesiąc przekazywał
w formie darowizny pewną kwotę
pieniędzy na rzecz działającej przy
jego parafii organizacji charytatyw-
nej. Naturalnie, z tytułu darowizny
biznesmen dokonywał stosownych
odliczeń podatkowych. Problem za-
czął się dopiero wtedy, gdy proboszcz
postanowił okazać wdzięczność hoj-
nemu biznesmenowi. Wpadł na po-
mysł i odprawił mszę dziękczynną,
podczas której publicznie podzięko-
wał darczyńcy. Kiedy dowiedzieli się
o tym pracownicy Urzędu Skarbo-
wego w Krakowie, zmienili kwalifi-
kację prawną i stwierdzili, iż co-
miesięczne datki biznesmena nie by-
ły darowizną, lecz... świadczeniem
wzajemnym.
M.P. (za LEX – PRESS)
E.S.
Rządzący stolicą do 2002 r. po-
litycy Platformy Obywatelskiej i So-
juszu Lewicy Demokratycznej bar-
dzo lubili wyjazdy służbowe; może
nawet bardziej niż słynna marszali-
ca Senatu, Alicja Grześkowiak , któ-
ra za pieniądze podatników zwiedzi-
ła pół świata. Podobno celem po-
dróży urzędasów była promocja War-
szawy. I chyba dlatego były wicepre-
zydent Ryszard Mikiński spędził
5 dni w Awinionie na... festiwalu
teatralnym. Czy promocji miasta słu-
żyła także wycieczka do Budapesz-
tu na koncert muzyki współczesnej
„Ku czci węgierskiego powstania
1956”? W 2002 r. zagraniczne wy-
jazdy „służbowe” kosztowały kasę
Warszawy 260 tysięcy złotych. M.P.
SADYSTA
PRZED SĄDEM
Kolejna afera odkryta przez
„FiM” znalazła swój finał w są-
dzie! Katecheta ksiądz Franciszek
Wróbel , który znęcał się psychicz-
nie i fizycznie nad dziećmi („FiM”
26/2002) stanie przed sądem 4 lute-
go 2003 roku. Proboszczowi z Piel-
grzymki koło Złotoryi grozi od
3 miesięcy do pięciu lat pozbawie-
nia wolności.
M.P.
ESCRIVÁ DO LIZANIA
A.C.
Włoska poczta uhonorowała naj-
bardziej kontrowersyjnego świętego
nowego tysiąclecia, założyciela Opus
Dei i propagatora fałszywej, przesa-
dzonej, średniowiecznej pobożności,
hiszpańskiego księdza Josemarię
Escrivę de Balaguera – znaczkiem
pocztowym o wartości 0,41 euro.
Niektórzy zapewne chętnie traktu-
ją go śliną...
K.Rz. za Kirche In, 1/2003
ZAKONNICA
DO KLASZTORU
MOSKWA – WATYKAN
Pół roku poszukiwała policja
w całym kraju bydgoskiego psycho-
loga Jacka J. , który uprowadził
dwójkę własnych dzieci. J. wpadł,
gdy złamał nogę i musiał skorzy-
stać z usług lekarza. Wkrótce potem
zatrzymała go policja. Przy okazji
okazało się, że mężczyzna ukrywał
się w podkrakowskim klasztorze ss.
Albertynek. Towarzyszyła mu cały
czas była zakonnica z Bydgoszczy.
Romans z błogosławieństwem ko-
leżanek? Przy okazji odnaleziono
dzieci.
RZĄDOWE DIABŁY
Niezależni rosyjscy analitycy
utożsamiają arogancję, z jaką Wa-
tykan odnosi się do rosyjskiego pra-
wosławia, z polskim otoczeniem pa-
pieża. Według „Niezawisimoj Gazie-
ty” , to nasi rodacy w Watykanie są
autorami najbardziej bezczelnych
i aroganckich decyzji wymierzonych
w Cerkiew. Publicyści gazety stawia-
ją także tezę, że wzrost napięcia na
linii Watykan-Patriarchat Moskiew-
ski jest skutkiem wojny, którą toczą
kuriewne frakcje. Włosi mają ponoć
dość polskich rządów w Stolicy Apo-
stolskiej i robią wszystko, żeby po-
zbyć się Polaków.
Egzorcystka stała się powodem
rozpadu rządu Grenlandii. Koalicyj-
ny rząd upadł po czterech tygodniach
funkcjonowania, gdy zaczął wypę-
dzać duchy z urzędowych pomiesz-
czeń. Poszło o wynajęcie przez współ-
pracownika premiera eskimoskiej
wróżki, która za pomocą magicznych
sił miała poprawić klimat w stosun-
kach między miejscowymi i duński-
mi urzędnikami (Grenlandia jest czę-
ścią Królestwa Danii). Tworząca rząd
Lewicowa Wspólnota Ludzka (Eski-
mosi) wypowiedziała współpracę
NOWE ŚWIĘTO
Już niedługo dzień 16 paździer-
nika może stać się nowym, oficjal-
nym świętem państwowym. Najwięk-
szym ze wszystkich! Grupa nawie-
dzonych senatorów wysmażyła bo-
wiem projekt ustawy o ustanowieniu
16 października dniem... Ojca Świę-
tego Jana Pawła II. Jak piszą parla-
mentarne orły: Adam Biela z LPR,
Anna Kurska z PiS, Dorota
Simonides z UW, a nawet Zbigniew
Religa (tego już też porąbało?), po-
winniśmy czcić rocznicę 16.10.1978,
bowiem wybór papieża-Polaka stał
się: „dniem nadziei, (...) i odrodze-
nia narodowego”.
Co prawda autorzy pomysłu nie
proponują dodatkowego dnia wol-
nego, ale zobowiązują władze do po-
pularyzacji nauczania JPII dotyczą-
cego: „międzyludzkiej solidarności
i braterstwa”. Ten niewinny zapis
oznacza de facto obowiązek nadawa-
nia przez telewizję publiczną odpo-
wiednich filmów i programów, a szko-
ły zostaną zobligowane do organizo-
wania uroczystych apeli ku czci.
PaS
GÓRA JPII
SZKOŁA
LIZUSOSTWA
Papa dorobił się swojej góry na
Antarktydzie! Nazwanie jego imie-
niem szczytu o wysokości 1100 me-
trów zaproponowali dwaj włoscy księ-
ża uczestniczący w ekspedycji na bie-
gun południowy. Oczywiście ciupa-
sem zatknęli na górze flagę Waty-
kanu i... odprawili mszę. Nie zabra-
kło krzyża osobiście pobłogosławio-
nego przez następcę Piotra. Teraz
tylko czekać na pielgrzymki. PaS
M.P.
Cena wkupienia się w łaski wła-
dzy bywa wysoka. W Białej Podla-
skiej dyrekcja Szkoły Podstawowej
nr 12 – zamiast corocznych przed-
świątecznych bonów towarowych
dla pracowników – zorganizowała
mszę świętą i spotkanie opłatkowe.
Zaproszono na nie notabli miej-
skich i oczywiście proboszcza.
Oprócz opłatka był też poczęstu-
nek w kawiarni.
Wszyscy uczestnicy modłów i po-
częstunku otrzymali wcześniej spe-
cjalne zaproszenia wydrukowane
w kolorze i na niezłym papierze. Za-
płacono za to z... funduszu socjal-
nego. Cóż, kiedyś z tego funduszu
BISKUP WYRZUCIŁ
Z PRACY KSIĘDZA
Jak donosi „BILD-ZEITUNG”
z 17 stycznia, biskup z Aachen, dr
Heinrich Mussinghoff , zwolnił ze
skutkiem natychmiastowym księ-
dza proboszcza z katolickiej parafii
108427677.025.png 108427677.026.png 108427677.027.png 108427677.028.png 108427677.029.png 108427677.030.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin