Fakty i Mity 20-2004.pdf

(2133 KB) Pobierz
str_01_20.qxd
W cenie są informacje z kartotek parafialnych i... kartki od spowiedzi
KSIĘŻA HANDLUJĄ DANYMI OSOBOWYMI
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 20 (219) 20 MAJA 2004 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
skami, kamieniami i butelkami tłum katoprawico-
wych fanatyków zatrzymał pokojowy marsz na rzecz
tolerancji. Potem nastąpiło polowanie na „pedałów”.
Byli ranni... Kilka dni wcześniej kardynał Macharski
w histeryczny sposób domagał się zablokowania ma-
nifestacji, a po krwawych rozruchach inny kardynał
i ulubieniec papieża, Stanisław Nagy – zamiast
sprawców napaści – potępił ich ofiary...
Doprawdy, trzeba wielu lat religijnej indoktrynacji
i na dodatek kardynalskiego kapelusza, aby osiągnąć
taki stopień moralnej perwersji i znieczulicy.
Str. 10, 11
KULT-ura
Gorzki smak cukru
Za czasów Bieruta teoria mówiła o bazie i nadbudowie. Dziś ba-
za jaka bywa (a raczej nie bywa), każdy widzi... Jest za to nadbudowa
– jak najbardziej – czyli kultura. Jej minister lekką rączką, bez ładu,
składu i planu (ze szczególnym uwzględnieniem „próśb” Kościoła) roz-
daje co roku przeznaczoną na ową kulturę kasiorę (707 268 000 zł).
Kontrolerzy NIK napisali w tej sprawie dramatyczny raport. Właśnie
mamy go przed sobą...
Str. 3
A jeszcze dwa lata temu miało być tak wspaniale: pol-
ski cukier z polskich cukrowni na polskich stołach. Utwo-
rzono nawet Krajową Spółkę Cukrową SA, czyli holding
zrzeszający 22 zakłady. Rzeczywistość okazała się bardziej
brutalna... Dziś polskie cukrownie są planowo likwidowa-
ne. Właśnie przyszła kolej na Żnin, gdzie pracownicy od
miesiąca uczestniczą w głodówce.
N a ziemi świętej papieża, pod Wawelem, wyzwi-
Str. 8
109151331.040.png 109151331.041.png 109151331.042.png 109151331.043.png 109151331.001.png 109151331.002.png 109151331.003.png 109151331.004.png 109151331.005.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 20 (219) 14 – 20 V 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
KomUNIA
POLSKA Według najnowszego sondażu Pracowni Badań Społecz-
nych, spada poparcie dla Samoobrony. Chce na nią głosować 21
proc. wyborców, podczas gdy na PO – 26 proc. Na kolejnych miej-
scach znajduje się PiS (17 proc.), LPR (10 proc.) oraz koalicja
SLD-UP (8 proc.). Ewentualna przyszła koalicja rządowa PO-PiS
nie miałaby jednak większości sejmowej – zabrakłoby 7 mandatów.
Oczywiście na kiwnięcie z prawa lub lewa zawsze czekają chło-
paki z PSL-u.
Motto: Trochę to zaniedbane, ale za to jaka dzielnica!
Shrek
w całym towarzyszącym temu aktowi jazgocie medialnym
zapomnieliśmy chyba, że wróg nie śpi... Katoliccy kleryka-
łowie nie świętują tak jak my – zjednoczenia państw i na-
rodów, zniesienia granic, nadziei na pracę za granicą za go-
dziwe pieniądze itp. Nie interesują ich takie pierdoły jak
podwyżki czy obniżki cen albo wykupywanie ziemi przez
obcych. Z lektury listów pasterskich oraz katoprawicowej
prasy z ostatnich dni jasno wynika, że dla nich rozpoczęła
się właśnie prawdziwa bitwa o Polskę. Tę rzymsko (która
może być biedna, byleby była) katolicką. Prawdziwą ojczy-
zną polskich klerykałów jest Watykan, tak więc poszerze-
nie UE o Polskę traktują oni jako „wyzwanie i zadanie, aby
zjednoczona Europa miała za swego Ojca Świętego papie-
ża Polaka” – jak to napisał agenturalny pismak w „Naszym
Dzienniku”. Nie liczy się pomyślność narodu, który ich wy-
karmił i wykształcił, a tym bardziej pojedynczy człowiek.
Najważniejsze są symbole, wartości i truchła świętych eu-
ropejskich, obnoszone po Polach Wilanowskich „na znak
zjednoczenia starego kontynentu”. Biskupi każą w unijnych
kazaniach pamiętać o chrześcijańskich korzeniach i koniecz-
ności powrotu do nich. Cóż, jakkolwiek by było, schyłek
Cesarstwa Rzymskiego i pierwsze cesarstwa wieków
średnich w Europie to właśnie czas jej zjednoczenia pod
berłem papieża. Taka Unia Europejska marzy się nie-
którym również teraz. No... przy-
najmniej symbolicznie, bo o no-
wej katoewangelizacji nie ma
mowy – nawet Polacy umie-
ją już dzisiaj czytać, pisać,
a także (tu ukłon w stronę Czy-
telników „FiM”) obser-
wować, wyciągać
wnioski i myśleć logicz-
nie. Nam wystarczy
– przekonują kleryka-
łowie – aby choć
oprawa uroczystości
państwowych była
katolicka, kapelan
w każdym zakładzie
pracy, a nasz Papa
niech zostanie Su-
mieniem unijnym.
No bo przecież nie o żadną odnowę ducha tu chodzi...
Polscy biskupi watykańscy w kolejnym przesłaniu (pierw-
sze wystosowali do premiera Włoch – Berlusconiego),
tym razem do katolickiego premiera Irlandii, nie zająknęli
się nawet o tym, że w unijnej konstytucji powinny się zna-
leźć zapisy np. o równości wszystkich członków UE,
o wzajemnym szacunku dla siebie obywateli unijnych państw
czy o miłości chrześcijańskiej jako ideale, do którego po-
winny dążyć narody. Im chodzi tylko o ZAPIS na temat „war-
tości” i „korzeni”, których nikt (nawet oni sami!) nie tłuma-
czy inaczej, jak tylko powrót do choćby namiastki daw-
nych PRZYWILEJÓW dla Kościoła papieskiego. O tak,
w oparciu o te przywileje „ukorzeniła” się Europa, to praw-
da. A ile milionów Europejczyków spalono na stosach w imię
„ukorzenienia” tychże „wartości”? Gdzie podziały się całe
narody europejskie wychrzczone do nogi katolickim ogniem
i mieczem, właśnie w czasach największych przywilejów pa-
pieża? O tym już biskupi wspomnieć nie raczyli.
W tym kontekście do rangi szczytu głupoty polskiej
odmiany kołtuńskiego klerykalizmu urasta wręczenie przez
posła Tomczaka z LPR – „od narodu polskiego” – dwóch
nagich mieczy, pardon... krzyży, które znającym historię
w Strasburgu i Brukseli przypominałyby o katolickiej he-
katombie Europy. Dla parlamentarzysty dewota jest to „dar
– skarb najcenniejszy, jaki mamy”, bo idioci pokroju Tom-
czaka wywijają krzyżami, zamiast używać rozumu.
Jeśli więc mamy się czegoś w unijnej Polsce oba-
wiać, to nie zjednoczenia, bo ono przyniesie nam i naszej
ojczyźnie sukces, o ile będzie jak najpełniejsze i najściślej-
sze. O takim związku mówi się w Kościele KOMUNIA. My
zachowajmy z tego wyłącznie UNIĘ i w jej obliczu zakasz-
my wysoko rękawy. A inni, jak chcą, niech się KOMpro-
mitują.
Przewodniczący SLD Krzysztof Janik zapowiedział dymisję. Stwier-
dził, że ma zamiar oddać uzdrawianie partii komuś młodszemu,
bo „potrzebna jest pewna wymiana generacyjna”.
Szefem zostanie pewnie Jurek Szmajdziński – koleś z tej samej
paki, ale ma młodszy wygląd...
na ten temat z wieloma znajomymi. Oczywiście tro-
chę sobie pokpiwam, bo co można odpowiedzieć na tak
postawione pytanie po dwóch tygodniach zaledwie... A jed-
nak, ponieważ pierwsze wrażenie jest bardzo ważne i rzu-
tuje na temperaturę umysłów – zwłaszcza tych polskich,
w gorącej wodzie kąpanych – warto to i owo odnotować.
Już 4 maja, po powrocie do pracy i odpaleniu kompa,
osłabił mnie komentarz internetowy jakiegoś alterunioni-
sty, który podsumował pierwszy roboczy poranek Pola-
ków w Unii: „No i co, jak się wam żyje w brukselskim koł-
chozie, było się pchać na wyścigi za parobków?!”. Pomi-
jając genialną wprost spostrzegawczość (w godzinę po
wstaniu z wyra facet przekreślił szanse całego narodu) lub
też zdolności wizjonerskie – należy się człowiekowi order
uśmiechu i wpis do Księgi rekordów Guinnessa... za szczyt
optymizmu. Zasmucać muszą, wyjątkowo liczne i zgodne,
inne wypowiedzi – mniej lub bardziej
malkontenckie. „Tu nie ma przyszło-
ści” – powtarzają nowi członko-
wie członka Unii Europejskiej.
Często mam wrażenie, że jest
to zwykłe usprawiedliwienie
przed najbliższymi i samym
sobą. Poza tym biadolenie
zupełnie nic nie kosztuje,
w odróżnieniu od ruszenia tył-
kiem lub głową. Z całym sza-
cunkiem i współczuciem dla kil-
ku milionów Polaków, którzy ży-
ją na skraju nędzy – kiedy prze-
glądam łódzkie gazety (bezro-
bocie w Łodzi wynosi prawie
20 proc.) i porównuję rubryki:
„Szukam pracy” oraz „Zatrudnię”
– doznaję zawsze oczowytrzesz-
czu. Otóż szukających pracy jest
średnio KILKADZIESIĄT razy mniej,
niż tych, którzy chcą ją dać! I nie
jest tak, że zatrudniają tylko wykwa-
lifikowanych, z „językami”, młodych, doświadczonych i po
studiach. Mnóstwo jest ofert dla niewykwalifikowanych
lub po zawodówkach. Mogę zrozumieć inżyniera robót
górniczych, który nie chce iść kopać rowów, bo czeka na
coś odpowiedniego dla siebie. Gdybym jednak ja sam
(Boże uchowaj!) – katolicki filozof, teolog i prawnik (czyli
na rynku pracy NIKT) – miał siedzieć w domu i patrzeć na
niedożywione dzieci – wolałbym raczej zamiatać ulice al-
bo – jak to się mówi – rąbać wodę i nosić drzewo. Je-
steśmy mistrzami świata (a już Europy z pewnością)
w narzekaniu. Powiedziałby ktoś prostym Japończykom czy
Amerykanom, że w ich kraju jest dużo gorzej niż gdzie in-
dziej, a cała gospodarka kuleje? Tylko pobudziłoby to ich
ambicje do większego wysiłku w pracy, oszczędności, go-
spodarności. Polaków tymczasem dobija nawet fakt, że
ktoś im dał nową, wielką szansę. Już sama świadomość
tej szansy, i to szczególnie teraz, na samym początku na-
szego wuniowstąpienia, powinna dodać nam skrzydeł!
Wszyscy wiemy, że jest źle. Choćby ostatnio – zabój-
cze podwyżki benzyny i pierwszy „unijny” rząd, który jest,
a jakoby go nie było, nie mogą nastrajać optymistycznie.
Prezydent Kwaśniewski wyraził jednak nadzieję, iż „mniej
teraz będzie w Polsce niechlujstwa i brudu”, no to może
i benzyna po dolarze za litr (w USA pół dolara) spowodu-
je mniejsze korki i tym samym zadymienie na polskich uli-
cach. Teraz wierzymy zapewnieniom głowy państwa, że
Polska nie wyciąga rąk po iracką ropę... Ale dość kpin
i narzekań. „Są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca (unijna)
dłoń ich też nie przekreśli, ale” ... No właśnie – nie „krwi” ,
jak chce Broniewski, ale zwykłego potu nam dzisiaj potrze-
ba. No i jeszcze uczciwości i kompetencji na górze...
Jest drugi aspekt, w którym my, antyklerykałowie,
powinniśmy rozpatrywać integrację Polski z Unią. Otóż
Samoobrona, której czepia się teraz wszystko, co chce żyć (reszta
z tego rzuci się na Platformę), podpisała koalicję z Krajową Partią
Emerytów i Rencistów oraz Partią Ludowo-Demokratyczną Roma-
na Jagielińskiego. Najbardziej zdumiony jest SLD – koalicjant PLD.
Sojusz powinien przestać się dziwić, od kiedy zaczął wierzyć
w cuda.
Mieliśmy być drugą Japonią, a jesteśmy „małymi Chinami Euro-
py”. Tak stwierdził Aleksander Kwaśniewski, reklamując nasz kraj
na Wyspach Brytyjskich. Prezydentowi wszystkich „małych Chiń-
czyków” nie chodzi jednak o płodność ani przestrzeganie praw czło-
wieka, lecz o podobno rewelacyjny wzrost gospodarczy nad Wisłą...
Tak obecnie rządzący określają odbicie się Polski od dna, m.in.
kosztem 33 mld dolarów kredytów zaciągniętych przez rząd
Millera.
Niezatapialny, zdawać by się mogło, Józef Pyrgies, wiceprezes Agen-
cji Nieruchomości Rolnych, został zdymisjonowany. Miał władzę
większą niż prezydent RP i władał ogromnym majątkiem, gdyż to
właśnie jemu podlegały wszelkie zasoby gruntów należących do
Skarbu Państwa. „FiM” przyczepiły się do machinacji Pyrgiesa już
dawno, ale nie sposób wyliczyć tutaj nasze publikacje poświęcone
jemu i jego współpracownikom. Gratulujemy decyzji prezesowi
Agencji – Zdzisławowi Siewierskiemu!
A już zaczynaliśmy wątpić w sens naszej dziennikarskiej roboty...
Caritas pochwalił się, że łyknął milion złotych dzięki nowemu pra-
wu, zezwalającemu na wspieranie organizacji pożytku publiczne-
go. Są to pieniądze, które – zamiast wpłynąć do budżetu państwa
– zostały przez podatników przekazane na rzecz Kościoła.
Nie mamy nic przeciwko wspieraniu w taki sposób prawdzi-
wych organizacji charytatywnych, tyle że instytucje kościelne ma-
ją zbyt wielką tradycję w okradaniu biedaków...
ŁÓDŹ Policja, tłumiąc zamieszki wywołane przez kibiców na stu-
denckich juwenaliach, użyła przypadkowo ostrej amunicji. Zginęły
dwie młode osoby, w tym jedna, która nie uczestniczyła w zajściach.
To kolejna wpadka policji po zastrzeleniu 19-latka w Poznaniu
(„FiM” 19/2004) i kapitulacji przed tłumem katofaszystów w Kra-
kowie (patrz str. 10–11). Aby zapobiec podobnym wydarzeniom
w przyszłości, pojawiają się już rewolucyjne i nie zawsze mądre
pomysły – np. Jarosław Berger, przewodniczący Komisji Bezpie-
czeństwa i Porządku Publicznego Sejmiku Wojewódzkiego w Ło-
dzi, chce, aby to policja (a nie – jak dotychczas – urząd miejski)
decydowała, jaka impreza masowa odbędzie się, a jaka nie (ze
względu na bezpieczeństwo uczestników).
Komendanci, w zależności od swoich poglądów, mogliby pro-
mować jednych i udupiać innych. I wcale nie jest pocieszające,
że i tak wszystko by im się myliło...
GDAŃSK Lech Wałęsa poszedł w ślady swego Ojca w Rzymie
i zgodził się na ufundowanie pomnika swojej skromnej osoby. Ten
monument to trójmiejskie lotnisko, które otrzymało imię pierwsze-
go szefa NSZZ „Solidarność”.
W USA też jest lotnisko byłego prezydenta (Kennedy’ego) i ni-
kogo to nie gorszy. Tyle że jest drobna różnica... No, nieważne.
Ale przy okazji – co to znaczy jakieś Okęcie? „JANA PAWŁA
II” – TO DOPIERO COŚ ZNACZY!
PIŁA Przez 13 godzin ludzie senatora Henryka Stokłosy (bezpartyj-
ny) więzili w jego fabryce ekipę TVP. Dziennikarzy nie wypuszczano
z zakładu, bo nie chcieli rozebrać się do naga i poddać dezynfekcji.
Oto co ludzie dziś zrobią w obronie swojego pracodawcy i żeby
nie stracić pracy – nawet dziennikarkę chcieli rozebrać!
WATYKAN Z pielgrzymką do stóp „Ojca Świętego” udał się Ja-
nusz Dawidziuk, dyrektor Lasów Państwowych, jednej z najwięk-
szych firm publicznych w kraju. Papa przekreślił kosz nasion dębu.
Jedno z wyhodowanych drzewek będzie nosiło imię Jan Paweł II...
Czy to aby nie... lipa?
IRAK Rośnie liczba polskich ofiar wojny – w ciągu kilku zaledwie
dni zginęło dwóch dziennikarzy i dwóch żołnierzy. Narasta także
skandal wokół znęcania się nad więźniami irackimi przez Amery-
kanów i Brytyjczyków. Doszło nawet do zabijania bezbronnych cy-
wilów. O wszystkim wiedziały od dawna rządy obydwu krajów
okupujących, bo informowały ich o tym pozarządowe organizacje
broniące praw człowieka. Ich raporty ignorowano tak długo, jak
długo drastyczne zdjęcia nie znalazły się w prasie.
Tak właśnie (przemocą i okrucieństwem) chrześcijański Zachód
tryumfuje nad „poganami”.
JONASZ
N o i jak się, psze Państwa, żyje w Unii? Rozmawiałem
109151331.006.png 109151331.007.png 109151331.008.png 109151331.009.png 109151331.010.png
Nr 20 (219) 14 – 20 V 2004 r.
GORĄCE TEMATY
3
Jaki jest związek
logiczny pomiędzy
ministrem kultury,
a kulturą ministra?
Taki mniej więcej, jak
pomiędzy Millerem
a premierem, czyli
żaden. Zobaczcie,
co robiło Ministerstwo
Kultury z naszymi
pieniędzmi.
W latach 2001–2003 minister-
stwo wręczyło prywatnym firmom
ponad 73 miliony złotych. Kiedy
w MK pojawił się NIK, to jego kon-
trolerzy mieli problemy z ustale-
niem, dokąd darowana kasa powę-
drowała, bo darczyńca postarał się,
Przyjaciół Matki Boskiej Licheń-
skiej. Jak już wysoki sąd nas zare-
jestruje – a przecież z uwagi na na-
zwę wyboru nie ma – to ciupasem
możemy lecieć do ministerstwa po
kasę. A kasę tam nie tyle przyzna-
je, co rozdaje Pan Urzędnik Sze-
– wydawnictwo Hotel Sztuk do-
stało kasę na wydanie dwutomowej
książki i nigdy tej książki nie wydało
(140 tys. zł);
– Fundacja Narodowego Wyda-
nia Dzieł Fryderyka Chopina dosta-
ła (i rozliczyła!) dotację na publika-
te obozy miały miejsce. Bada i bada,
i wyjaśnić nie może!
Raport NIK jest zatrważający.
Opisuje między innymi sprawę do-
tacji do międzynarodowego festiwa-
lu chórów kościelnych w Ostrow-
cu, gdzie 50 procent kosztów poszło
na bankiet po imprezie (z udziałem
biskupa). Inny przykład to Konkurs
Poezji Religijnej w Ludźmierzu, któ-
ry okazał się jednym wielkim prze-
krętem: rozliczano faktury, których
nigdy nie zapłacono.
W tym roku Ministerstwo Kul-
tury przeznaczy ponad 707 milio-
nów złotych na dotacje i subwencje.
Ile z tego przecieknie ministrowi
przez palce i ile wcieknie do kiesy
Krk? Sprawdzimy za rok.
Naszym skromnym zdaniem, ta-
ki „kulturalny” twór, który nie
prowadzi żadnej polityki kul-
turalnej , a służy wyłącznie do roz-
pieprzania publicznych setek mi-
lionów w ogóle nikomu (poza
urzędnikami MK i dojącymi go
cwaniakami) nie jest potrzebny.
Tymczasem powiedzmy tyle, że
NIK ujawnił, iż resort ten służy
jedynie do rozdawania kasy, przy
czym sam – na swoje utrzymanie
– potrzebuje marnych... 60 milio-
nów. Tylko dla urzędników!
MAREK SZENBORN
ANNA KARWOWSKA
KULT-ura
Jak sobie założysz fundację al-
bo inne prywatne stowarzyszenie,
to od razu możesz wystąpić do
ministra kultury o dotacje na tak
zwaną działalność. A minister al-
bo coś da, albo (prawie na pew-
no) nie da. Pewność, że minister
da, może mieć tylko Kościół rzym-
skokatolicki.
aby doskonale ukryć to w kwitach.
I nie mówimy już nawet o total-
nym bałaganie panującym w doku-
mentach (który był niewyobrażal-
ny), ale o działaniu celowym.
Trudno to wytłumaczyć, cytując
urzędniczy język raportu NIK, więc
posłużmy się przykładem. Oto wy-
myśliliśmy fundację – na przykład
regowy – i to po uważaniu, bez
żadnego konkursu czy weryfika-
cji! Jest więc tak:
My: – Jesteśmy szefami fundacji
Przyjaciół Matki Boskiej (itd...) i po-
trzebujemy pieniędzy.
Urzędnik: – Proszę bardzo...
o kopertę z „załącznikiem”.
NIK pisze o takich praktykach
następująco: „Niere-
spektowanie zasady
jawności postępowa-
nia i równości pod-
miotów podczas ubie-
gania się o dotacje
miało miejsce szczegól-
nie na etapie opinio-
wania wniosków (...).
Dodatkowym czynni-
kiem sprzyjającym su-
biektywizacji ocen przy
przyznawaniu dotacji
był brak precyzyjnego
określenia odpowied-
nich kryteriów przyję-
tych w wewnętrznych
uregulowaniach mini-
sterstwa. Sytuacja ta-
ka stwarzała warunki
do podejmowania ar-
bitralnych decyzji przez
urzędników i sprzyjała
korupcji”. Innymi sło-
wy – jak dasz, to do-
staniesz.
Tyle NIK, a my
dorzucamy kilka przy-
kładów:
cję trzech tomów dzieł o kompozy-
torze. Nigdy ich nie wydała! (148 tys.);
– Fundacja Inicjatyw Międzyna-
rodowych obiecała przetłumaczenie
jakichś książek z polskiego na obcy
i... niczego takiego nie zrobiła. Ale
wzięła na to 300 tys. i później jesz-
cze 200 tys. zł.
Z poletka ministerialnego prze-
nieśmy się jednak na nasze ulubione
ugory samorządowe i na jeszcze bar-
dziej ulubiony zagon o nazwie Ko-
ściół. Co też jemu polskie, bogate
państwo dało na polu kultury? Mię-
dzy innymi:
– W Puławach konkurs (bez żad-
nego konkursu!) na festiwal kolęd wy-
grało Katolickie Stowarzyszenie „Mi-
łość” (na razie NIK nie ustaliła kwo-
ty), zaś parafia Brata Alberta popro-
siła o kasę na coś o nazwie „Pajdka
chleba razowego”. W obu przypad-
kach dotacje zostały przekazane. Dla-
czego jednak kontrolerzy NIK nie
znają ich wysokości? Oto fragment
NIK-owskiego protokółu: „Strony
(darczyńca i darbiorca) zobowiązały
się do nierozpowszechniania treści
umowy, jak też ujawniania jej osobom
trzecim (...) pod rygorem skutków praw-
nych”. Innymi słowy: jak ktoś ujaw-
ni, jaką forsę dajemy Kościołowi, na
co i w jaki sposób, to mu jaja urwie-
my – i to przed sądem!
Nie inaczej było w Wyszkowie.
Tam parafia Świętej Rodziny zacha-
pała kasę na obozy letnie dla mło-
dzieży i... do tej pory NIK bada, gdzie
tur Zieliński zawiadomił pro-
kuraturę o ukrywaniu majątku
przez Archidiecezję Gdańską, co
ma związek z przestępczą dzia-
łalnością archidiecezjalnego wy-
dawnictwa Stella Maris.
Wyimki z informacji Najwyższej Izby Kontroli
o wykorzystaniu pieniędzy państwa i samorządu
przez prywatne podmioty na kulturę.
Komornik
oskarża kurię
GŁASKANIE JEŻA
Czas apokalipsy
który „cywilizowanemu”, amerykań-
skiemu żołnierzowi służy za pisuar,
grupy przerażonych, nagich osób
będących obiektem zabaw seksual-
nych amerykańskiej panienki, która
jeszcze niedawno była prymuską
w szkółce niedzielnej...
Ale co tam tortury zadawane
„dzikim”! Tego samego dnia, w któ-
rym dostało się „Super Expressowi”
za brak elementarnej etyki dzienni-
karskiej, wziąłem do ręki kartkę, ołó-
wek i pilota od telewizora. Przez trzy
godziny, przeskakując z kanału na
kanał i z dziennika na dziennik, na-
liczyłem... UWAGA! 33 trupy poka-
zywane na pełnych zbliżeniach i w
kolorze. Tylko że to nie były ciała
znanego i lubianego redaktora, ale
rozczłonkowane zwłoki Czeczeńców
zamordowanych w Groznym i Ira-
kijczyków w Basrze.
Dopóki nie zrozumiemy, że nie
ma śmierci lepszych i gorszych, pięk-
niejszych i brzydszych, ale jest jed-
na, wstrętna kostucha, która zawsze
gdzieś tam gasi światło, dopóty woj-
na Zachodu ze Wschodem będzie
eskalować i kto wie, jakie jeszcze
zbierze żniwo.
MAREK SZENBORN
Komornik oskarża kurię o to,
że ukrywa cenne przedmioty za-
bezpieczone przed kilkoma mie-
siącami na poczet długu szacowa-
nego na około 40 mln zł. Wśród
przedmiotów przeznaczonych do
licytacji znalazły się sprzęty i ob-
razy z siedziby kurii, Radia Plus
oraz eksponaty Muzeum Archi-
diecezjalnego wycenione wstęp-
nie na około 300 tys. zł.
Jak należało przypuszczać, su-
tannowi do niczego się nie przy-
znają, a pełnomocnik arcybisku-
pa ds. Stella Maris – Jarosław
Szarmach – rżnie głupa, twier-
dząc, że strona kościelna ma rącz-
ki czyste jak łza.
Tymczasem, sądząc po zarzu-
tach, w związku ze wspomnianą
aferą w archidiecezjalnym wydaw-
nictwie, dotyczącą m.in. prania
brudnych pieniędzy i niepłace-
nia dostawcom papieru (m.in.
z Kostrzyna), archidiecezjalni biz-
nesmeni nie mają czystych ani rąk,
ani sumień – a jeśli mają czyste,
to nieużywane. Potwierdzeniem
tego jest dotychczasowe śledztwo
w sprawie Stella Maris i zeznania
wielu oskarżonych, w tym także
sutannowych.
Przestańmy się już w końcu
oszukiwać, udawać, że nic się nie
dzieje, że jesteśmy na naszej pro-
wincji Europy bezpieczni, zapo-
mniani. Czas spojrzeć strasznej
prawdzie w oczy. Oto rozpoczy-
na się III wojna światowa.
Będzie to zapewne najstrasz-
niejsza z dotychczasowych wojen
– zderzenie dwóch cywilizacji,
dwóch koncepcji i sposobów myśle-
nia: świata islamu ze światem Za-
chodu. Oczywiście, mówiąc o so-
bie „Zachód”, od razu czujemy się
lepsi od „dzikiej, arabskiej tłusz-
czy”. Czy słusznie? Czy na przykład
religia Jezusa jest lepsza od religii
Mahometa, a Biblia od Koranu?
Przecież obie te księgi zakazują
mordowania bliźnich i z obiema ty-
mi księgami pod pachą i imieniem
Boga na ustach dokonywano naj-
straszniejszych rzezi niewinnych lu-
dzi... całych narodów.
Oczywiście islam jako religia jest
znacznie młodsza w swoim rozwo-
ju. Właściwie to obrona młodej re-
ligii przed średniowiecznymi wypra-
wami krzyżowymi chrześcijan po raz
pierwszy skonsolidowała wyznaw-
ców Mahometa i zaowocowała
pierwszymi islamistami. Ale nawet
nimi nie powinniśmy pogardzać.
Przeciwnie, wydaje się, że to „Za-
chód” od siebie mógłby wymagać
znacznie więcej: tak pod względem
duchowym i etycznym, jak i cywili-
zacyjnym. A co robi?
W minioną sobotę Polską
wstrząsnęła makabryczna wiadomość
o śmierci redaktora Waldemara Mi-
lewicza oraz członka jego ekipy te-
lewizyjnej. Śmierć to całkiem nie-
potrzebna, głupia (o ile są w ogóle
śmierci potrzebne i mądre) i wiel-
ka strata dla dziennikarstwa, ale...
Wszystkie możliwe odmiany
dzienników, na wszelkich kanałach
omawiały tragedię wiele godzin, po
czym wystosowały wspólne oświad-
czenie przeciwko redakcji „Super
Expressu”, która na pierwszej stro-
nie wydrukowała zdjęcie martwego
dziennikarza. Fakt, nie było to
w dobrym guście, jednak redaktor
Pieńkowska, odczytując w imieniu
dziennikarskiego środowiska:
„Wstyd nam za was”, nawet nie po-
czuła, w jak dalece zaawansowanej
hipokryzji bierze udział. Bo cóż
z tego wynika? To mianowicie, że
są jednak śmierci wznioślejsze (na-
sze) i poślednie (ich).
Jeśli bowiem pokazanie zdjęcia
ciała red. Milewicza było według
TVN, TVN 24, Polsatu, TVP 1
i TVP 2 hańbą, to jak należy trak-
tować pokazywanie tego samego
dnia, w tych samych telewizjach
zdjęć zabitych i torturowanych Ira-
kijczyków, np. człowieka ciągnięte-
go na smyczy jak psa, mężczyzny,
RP
I nowrocławski komornik Ar-
109151331.011.png 109151331.012.png 109151331.013.png 109151331.014.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 20 (219) 14 – 20 V 2004 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Pieprzenie w podniebienie
Prowincjałki
Z okazji wstąpienia Polski do Unii na skwe-
rze Kościuszki w Gdyni ugotowano bigos
w gigantycznym garze. Kucharze wrzucili do niego kilkanaście beczek kapu-
sty kiszonej, ćwierć tony mięsa i kiełbas, 30 kg koncentratu pomidorowego,
8 kg przypraw, 30 kg smalcu, 10 l czerwonego wina, 10 kg grzybów i suszo-
nych śliwek. Ile poszło litrów wódy, żeby się bigos ściął – nie wiemy. Po-
dobno przeciwnicy Unii też żarli ten bigos...
Ksiądz Stanisław Pycior w swym
podręczniku religii zabrania lice-
alistom zawierania małżeństw
z nieochrzczonymi. Ale dobre
chłopisko w sutannie pozwala im
się chajtnąć z... własną ciotką.
„Kościół dba o życie religijne w ro-
dzinie i dlatego w trosce o stronę ka-
tolicką zabrania zawierania małżeń-
stwa między partnerami, z których je-
den jest ochrzczony w Kościele kato-
lickim, a drugi jest nieochrzczony”.
Zdumiewa mnie przezorność ks. Py-
ciora, autora książeczki dla liceali-
stów, z której pochodzą cytowane frag-
menty. Zaiste, niebezpieczna to dro-
ga, aby nie zbłądzić w poszukiwaniu
tej jedynej, ślubnej. I dlatego Pycior
podaje wykaz „niewiernych”, a są
nimi: adwentyści, protestanci, świad-
kowie Jehowy, metodyści itd.
Wyobraźmy sobie taką sytuację,
że zakocham się na śmierć i życie
w nieochrzczonej Żydówce. Spodo-
bają mi się jej czarne oczy i ładne
piersi, a do tego będzie inteli-
gentna, ale bez przesady, bo
nie lubię, jak się kobita mą-
druje. „Kościół bardzo odra-
dza zawieranie takich mał-
żeństw” – delikatnie upomina
Pycior, ale ja się uparłem jak
niekumaty osioł!
Wówczas muszę
paść do nóg bisku-
pa diecezjalnego
i prosić o dyspensę.
Do jej udzielenia potrzebne jest
moje pisemne zobowiązanie, że
wszelkie potomstwo w tym małżeń-
stwie zostanie ochrzczone, a ja
osobiście przysięgnę, że nie utra-
cę wiary w papieża. Podpisuję
oświadczenie, hierarcha udziela mi
dyspensy, płacę co łaska, ale nie mniej
niż tysiąc złotych, i już mogę wsko-
czyć do wyra z tą moją nieochrzczo-
ną... o ile ona zechce katolika.
A teraz wyobraźmy sobie inną sy-
tuację – jestem wdowcem i chcę się
ożenić z córką mojej zmarłej żony,
no bo i młodsza, i lepiej gotuje, no
i... wiadomo. I tu zaczynają się scho-
dy, bowiem istnieje tzw. przeszkoda
przyzwoitości publicznej. I klops!
Z moją pasierbicą żyć mogę tylko
w konkubinacie, czyli potępieniu.
Oczywiście mogę się chajtnąć w urzę-
dzie stanu cywilnego.
Pasierb z macochą też nie ma co
myśleć o sakramentalnym węźle mał-
żeńskim, nawet jak im się przydarzy
potomstwo (o, zgrozo!). Pycior i je-
go kolesie od prawa kanonicznego są
pod tym względem nieubłagani.
Natomiast taka przeszkoda nie
istnieje, gdybym zakochał się i popro-
sił o rękę własną ciot-
kę. Wtedy dyspen-
sę dostanę bez
problemu, ale musiałbym na łeb
upaść, żeby się żenić z ciotką!
A gdyby tak przypadła mi do gu-
stu jakaś zaleczona cudna schizofre-
niczka i zechciałbym stanąć z nią na
ślubnym kobiercu? Takiego wała! Dys-
pensy nie dostanę, bo sutannowi zgod-
nie stwierdzają: „Chorzy umysłowo są
niezdatni do zawarcia małżeństwa”.
A może to i dobrze... Nie mógłbym
również wziąć za żonę kobiety per-
wersyjnej. Co to słowo oznacza po
watykańsku? Jest to „nieopanowana
żądza przeżyć seksualnych, a raczej wy-
życia się seksualnego. Kobieta taka nie
potrafi być wierna jednemu mężczyź-
nie, bo on jej nie wystarcza”. Skąd
oni o tym wiedzą?! Z autopsji?
Z agencji towarzyskich?
Ależ, proszę biskupa diecezjalne-
go, proszę o dyspensę, ja bym jej na
pewno wystarczył, bo mam tempera-
ment! Nie, panie Rodan – odpowie
surowo biskup – w ogóle nie możesz
się pan żenić, bo skoro masz taki tem-
perament, to prawo kanoniczne rów-
nież zabrania ci kościelnego ślubu:
„Taka żądza przeżyć seksual-
nych u mężczyzn określa-
na jest jako satyriatyzm.
Jedna kobieta dla takie-
go mężczyzny to za ma-
ło, musi współżyć z wie-
loma, celem zaspokojenia
żądzy seksualnej”.
Uff, do jasnej cholery, ale
skoro nie mogę i tyle mi Py-
siory zabraniają, to nadal
będę starym kawalerem
z odzysku! Jakie to szczęście, że
nie jestem licealistą nauczanym
przez księży!
Karabin, pistolet i prawie 2 tys. sztuk
amunicji wysłał w paczce z USA do Pol-
ski Roman D. , 53-letni mieszkaniec Skarżyska-Kamiennej, który czasowo prze-
bywał w Stanach. Wprawdzie konstytucja gwarantuje prywatność poczty,
ale paczkę bez żadnych obiekcji przejęły na granicy organa ścigania. Czyżby
Roman D. był takim filmowym Jaśkiem, który dozbraja Pawlaków przeciw
Kargulom?
Wiesław J. z Goleniowa to rekordzista Pol-
ski w jeździe samochodem po pijaku. Po-
licja zatrzymywała go 16 razy i 16 razy odbierała mu prawo jazdy, bo był na-
walony jak stodoła po żniwach. W efekcie Wiesław J. ma sądowy zakaz pro-
wadzenia pojazdów do 2010 roku! Mimo to Wiesio pojechał na wycieczkę.
Kiedy go zatrzymano, miał 3 promile we krwi. Zabrano mu samochód, ale
Wiesław J. pewnie kupi sobie drugi, wypije i ruszy w Polskę.
Stanisław A. (59 l.) był szanowanym olsz-
tyńskim biegłym sądowym. Postanowił
się dokształcić na podyplomowych studiach kryminalistycznych na Uniwer-
sytecie Wrocławskim, ale nie miał... wyższego wykształcenia. Kupił więc na
bazarze dyplom Wydziału Pojazdów i Mechaniki Politechniki Gdańskiej. Nie-
stety, sprawa się rypła, biegły fałszerz stanął przed sądem, bowiem w Gdań-
sku... nigdy nie było wydziału, który skończył.
Opracował AR
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Wzywam łodzian, a w szczególności studentów łódzkich uczelni, do udziału
w marszu solidarności z ofiarami i ich rodzinami, który wyruszy 10 maja
o godzinie 12 z pasażu Schillera i przejdzie ulicą Piotrkowską do katedry.
Tam jego uczestnicy wezmą udział we mszy świętej w intencji ofiar tych zajść
i w intencji naszego miasta.
(prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki po zamieszkach w czasie juwenaliów)
Wspaniała wszechnica jagiellońska, u której początku stoi św. Jadwi-
ga Królowa; Alma Mater wielu świętych, pierwszego w dziejach Ko-
ścioła Papieża Polaka i tylu innych wielkich postaci polskiej i euro-
pejskiej kultury; uniwersytet, którego doktorat honoris causa przyjął
z zaufaniem Jan Paweł II! Ta wspaniała uczelnia – Uniwersytet Ja-
gielloński, staje dzisiaj na progu upadku swej godności. Pozwalając
na organizację niemoralnego zgromadzenia (wykłady i spotkania
w związku z akcją Kultura dla Tolerancji – dop. OH) i użyczając
swego dachu i nazwy dla złego dzieła (...). Co wybierze wolny i nie-
zależny uniwersytet? Czy potrafi zachować swą wielką godność?
(„Nasz Dziennik” 106/2004)
ANDRZEJ RODAN
Faszyści z pra-
wicowych bo-
jówek zaatako-
wali w ostatni
piątek pokojo-
wy marsz tole-
rancji w Krakowie, który zakoń-
czył Dni Kultury Gejowskiej i Les-
bijskiej zorganizowane przez Kam-
panię przeciw Homofobii.
– jak to określił – promocji grup ho-
moseksualnych i ich dewiacyjnych za-
chowań.
W ostatnim tygodniu wiele mó-
wiło się o tolerancji, głównie jednak
w kontekście tolerancji dla nietole-
rancji. Mówiono, że wolność słowa
zezwala na głoszenie różnych poglą-
dów, jednak wydarzenia w Krakowie
zmuszają do postawienia pytania
Eskalacja agresywnych zachowań
wobec osób o przekonaniach, które
nie podobają się Lidze Polskich Ro-
dzin i Młodzieży Wszechpolskiej, sta-
nowi poważne zagrożenie dla demo-
kracji w Polsce. Ugrupowania te chcą
zastraszyć wszystkich odmiennie my-
ślących i wykluczyć ich z przestrzeni
publicznej. Dotyczy to nie tylko ge-
jów i lesbijek. Wrogość i nietoleran-
cja coraz częściej dotykają artystów.
Przed jedną z najbardziej znanych ar-
tystek polskich – Dorotą Nieznalską
– zamknięte są wszystkie polskie ga-
lerie. We Władysławowie agresja by-
ła skierowana przeciwko kobietom
walczącym o prawo do aborcji.
Należy jednak dostrzec pozytyw-
ne strony zamieszek w Krakowie.
Dzięki nagłośnieniu – w marszu
wzięło udział ok. 2000 osób, czyli
znacznie więcej niż organizatorzy się
spodziewali. Dając wyraz solidarno-
ści z maszerującymi, przyłączali się
do nich przechodnie, a nawet mat-
ki i babcie z dziećmi.
Wydarzenia w Krakowie pokazu-
ją wyraźnie, że niezbędne jest pod-
jęcie skutecznych środków prewen-
cyjnych. Tolerowanie chuligańskich
wybryków stanowi zagrożenie demo-
kracji w Polsce.
WANDA NOWICKA
A jakimże ma być państwo według ideału masonerii? Bezreligijnym, demo-
kratycznym i wszechwładnym. Mianowicie, państwo takie nie uznaje żadnej
religii jako panującej; co więcej, usuwa cechę religijną ze wszystkich instytu-
cji politycznych i, o ile może, także ze społecznych, a szczególnie z prawo-
dawstwa, polityki, wychowania publicznego i małżeństwa; jeżeli zaś tego
w całej pełni dokazać nie może, przynajmniej ogłasza równouprawnienie
wszystkich wyznań, tworzy szkoły bezwyznaniowe albo międzywyznaniowe
i zapowiada małżeństwo cywilne.
Tolerancja nietolerancji
Obrzucali maszerujących jajka-
mi, kamieniami i butelkami, zaś po-
licja nie była w stanie ich powstrzy-
mać. W ostatniej fazie marszu do-
szło do regularnej bitwy. Byli ranni...
Narastanie atmosfery nagonki
w Krakowie przed i w trakcie im-
prezy stanowiło swego rodzaju przy-
zwolenie dla chuligańskiego napadu
na uczestników marszu. Odpowie-
dzialność moralną za te wydarzenia
ponoszą zarówno władze miasta, jak
i władze uniwersyteckie, które róż-
nymi szykanami utrudniały przepro-
wadzenie zaplanowanych wydarzeń.
Lewicowy (!) prezydent Krakowa,
prof. dr hab. Jacek Majchrowski ,
publicznie zaprotestował przeciwko
o granice tolerancji. Czy obrażanie
i poniżanie ludzi ze względu na ich
orientację seksualną, głoszenie nie-
nawiści czy nawoływanie do przemo-
cy, agresji wobec odmienności po-
winno być tolerowane? Czy społe-
czeństwo polskie i instytucje publicz-
ne umieją sobie radzić z tym zagro-
żeniem? Przecież bojówki Młodzie-
ży Wszechpolskiej zachowują się co-
raz agresywniej. We Władysławowie
do Kobiet na Falach przynajmniej
nie rzucali butelkami. Tymczasem po-
licja, choćby nawet licznie reprezen-
towana, najwyraźniej nie radzi sobie
z fanatycznymi i agresywnymi bojów-
kami. Bojówkarze to wiedzą i wyko-
rzystują w kolejnych starciach.
(„Głos” 19/2004)
Jest więc petting nieuprawnioną i przynoszącą złe owoce próbą wykradania
przyjemności zarezerwowanej dla małżeństw, a będącej swoistą nagrodą Stwór-
cy dla małżonków za gotowość podjęcia się trudów rodzicielstwa. Jednak pró-
ba ta zawsze kończy się, w ogólnym rozrachunku, porażką. Za cenę chwilo-
wej, doraźnej przyjemności płaci się trudnościami we własnym rozwoju oso-
bowościowym (...). Tak więc petting w żadnym stopniu nie jest elementem
sprzyjającym rozwojowi człowieka (...).
(„Miłujcie się!” 1/2004)
Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że dalsze upowszechnienie
szkolnictwa wyższego będzie konsekwentnie prowadziło do upowszechnienia
postaw liberalnych. (...) szkoły i uczelnie indoktrynują uczniów i studentów
właśnie w duchu liberalnym. Przy tym wydaje się, że im dłużej przetrzymują
młodego człowieka w orbicie swoich wpływów, tym skuteczniej zarażają go
swoją ideologią.
(„Nasz Dziennik” 96/2004)
Wybrała OH
EUROBIGOS
NA „KARGULOWE PLEMIĘ”?
ŻYWIOŁ WIESIA
BIEGŁY FAŁSZERZ
109151331.015.png 109151331.016.png 109151331.017.png 109151331.018.png 109151331.019.png 109151331.020.png 109151331.021.png 109151331.022.png 109151331.023.png 109151331.024.png 109151331.025.png 109151331.026.png 109151331.027.png 109151331.028.png 109151331.029.png 109151331.030.png 109151331.031.png 109151331.032.png 109151331.033.png 109151331.034.png
Nr 20 (219) 14 – 20 V 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
KRUCHTOWI
DO KRUCHTY
z Radomia, Sandomierza i Iwanisk.
Po wielu godzinach oczekiwania
ogłoszono wymęczonym ludziom, że
ojciec dyrektor... nie przyjedzie.
I to jest dobry pomysł: zbierać
forsę na Rydzyka, potem tatko nie
przyjeżdża, a szmal pozostaje. EW
braku środków finansowych na je-
go zakup. Zwraca się więc z gorą-
cym apelem do wszystkich absol-
wentów szkół, aby poprzez prenu-
meratę „Wychowawcy” wyrazili
wdzięczność swojej starej budzie
i wspaniałemu ciału pedagogicz-
nego za trud i poświęcenie włożo-
ne w ich wychowanie.
Cóż, tonący brzytwy się chwy-
ta, a Król... jest nagi.
Ponad połowa Polaków (58
proc.) przyznaje, że Kościół w du-
żym stopniu oddziałuje na to, co
się dzieje w kraju – wynika z son-
dażu CBOS-u. Aż 45 proc. roda-
ków to się nie podoba. Grupa nie-
zadowolonych rośnie – dwa lata te-
mu krytycznych respondentów by-
ło o 3 proc. mniej. Według 85 proc.
badanych, Kościół nie powinien się
wypowiadać w sprawach politycz-
nych. Taka opinia przeważa we
wszystkich grupach społeczno-demo-
graficznych, jak również w elektora-
tach partii i ugrupowań politycznych,
które cieszą się największym po-
parciem społecznym.
BAJM PRZED LIPKĄ
PRZEKAZANIE
WŁADZY
Podczas mszy odprawionej na
bydgoskiej starówce 3 maja br.,
w której tłumnie uczestniczyli przed-
stawiciele władz państwowych, wo-
jewódzkich, miejskich i samorządo-
wych, nowy biskup Jan Tyrawa
otrzymał w darze od mieszkańców
i prezydenta Bydgoszczy pastorał
z herbem miasta. Zdaniem prezy-
denta Konstantego Dombrowicza
(PO), pomysł był oczywisty, bowiem
„pastorał to symbol, który jest wi-
doczny przy każdej okazji”.
Symbolika prezydenckiego gestu
zdaje się być również aż nadto oczy-
wista – pastorał jest atrybutem wła-
dzy, a zatem wygląda to na oficjal-
ne przekazanie sprawowania miej-
skich rządów w ręce biskupa. AK
POD (LEWĄ) RĄCZKĘ
Sutannowi podpinają się chęt-
nie pod typowo „cywilne” przedsię-
wzięcia. A że nie wyszło im z Owsia-
kiem i jego Przystankiem Woodstock,
próbują zaistnieć na różnorodnych
imprezach organizowanych przez sa-
morządy miast. Na przykład w te-
goroczne Dni Ełku na siłę wtłoczo-
no Dni Rodziny, co stało się pretek-
stem do organizowania wystaw po-
święconych JPII i koncertów pie-
śni religijnych. Kościelną propagan-
dę akceptują i finansują tzw. lewi-
cowe władze miasta.
AK
HALABARDNICE
PaS
30 kwietnia br. na placu Pod
Zamkiem w Lublinie miał miejsce
prounijny koncert pod auspicjami po-
bożnego włodarza miasta Andrzeja
Pruszkowskiego (na zdjęciu). Mia-
ło być tak, że Bajm i jego wokalist-
ka Beata Kozidrak zejdą ze sceny
przed północą, żeby ze swoim prze-
słaniem wystąpił na scenie Pruszkow-
ski. Tuż przed północą miała za-
brzmieć suita Lubelska, do której mu-
zykę napisał klawiszowiec Budki Su-
flera Romuald Lipko . Na suitę cze-
kało również wielu chórzystów, któ-
rzy mieli zaśpiewać. Wszystko było-
by cacy, ale...
Słowa, nawet te najdelikatniej-
sze, którymi określał Kozidrakową
miotający się pod sceną i kipiący ze
wściekłości Lipko, nie nadają się
do publikacji. Powodem tych „bło-
gosławieństw” był przedłużający się
koncert Bajmu, który zakończył się
równo o północy, dzięki czemu swój
specjalnie skomponowany utwór Lip-
ko mógł zaprezentować już w Unii.
Uroczystego charakteru imprezy do-
pełniło wygwizdanie prezydenta
Pruszkowskiego.
Pułkownik Elmar Maeder za-
powiedział, że w Gwardii Szwajcar-
skiej nie będzie kobiet, dopóki on
będzie komendantem tego najstar-
szego wojska. Żeby nie być goło-
słownym, wymienił trzy powody: śro-
dowisko kościelne, w którym gwar-
dia pełni służbę; koszty restruktu-
ryzacji koszar w Watykanie oraz, co
najważniejsze, kłopoty, jakie wywo-
łałaby obecność kobiet w gronie mło-
dych na ogół mężczyzn.
POGONILI NASZYCH!
Strażnicy miejscy nie pozwolili
członkom APP RACJA zebrać pod-
pisów poparcia dla kandydatów do
PE. Do interwencji doszło 25 kwiet-
nia 2004 r. na szczecińskich Jasnych
Błoniach. Żądanie okazania do-
kumentów tożsamości oraz doku-
mentów zezwalających na zbiera-
nie podpisów szczerze zdziwiło
przedstawicieli partii. Nie pomo-
gło powołanie się na ustawy o or-
dynacjach wyborczych, bo... straż-
nicy o nich nie słyszeli. Do pomo-
cy wezwano nawet policjantów. Ca-
łą sytuację uratowało dopiero przy-
bycie byłego posła Unii Wolności
Włodzimierza Puzyny , który nie
miał wątpliwości, że zbieranie pod-
pisów w miejscach publicznych nie
wymaga żadnej zgody.
Członkowie APPR wystosowa-
li list do prezydenta Szczecina,
Mariana Jurczyka , oraz do ko-
mendanta wojewódzkiego Policji
Andrzeja Gorgiela . Jurczykowi
przypomnieli czasy, kiedy w struk-
turach Solidarności walczył o prawa
ludzi, o zniesienie cenzury i szykan
za działalność polityczną. I po co?
On już tego nie pamięta.
RP
KOMUNIA I KALESONY
MAR
W pewnej parafii w woj. świę-
tokrzyskim rokrocznie w maju ro-
dzice pierwszokomunistów dekoru-
ją kościół. Kupowane są kwiaty, wstę-
gi, odświętne dywaniki itp. Wstęgi
zawiesza się u powały kościoła, a ich
końce zaczepia przy samej podło-
dze – w tym celu zostały zakupione
drabiny o odpowiedniej długości.
– Aby kupić te drabiny, składa-
liśmy się po 25 zł więcej, niż obligo-
wała nas do tego wyznaczona, i tak
drakońska, składka komunijna – mó-
wi Jan Durasiński , rodzic dziecka,
które przystępowało do Pierwszej
Komunii św. sześć lat temu. Mimo
że drabiny te stanowią własność spo-
łeczności parafialnej, proboszcz ka-
zał sobie zapłacić za ich użyczenie
do dekoracji kościoła. I to po 50 zło-
tych od głowy! Mało tego, do uro-
czystości potrzebny jest także kosz
na małe chleby, które są rozdawane
dzieciom podczas mszy. Kosz kupi-
li przed laty rodzice, ale ksiądz nie
chce go wydać, bo... zdobi jego ła-
zienkę. A zamiast chlebków, trzyma
w nim... brudną bieliznę.
PIWKO Z OŁTARZA
GŁOWA W PIASEK
Prawdziwy Niemiec nie może się
obejść bez piwa. Teraz może się go
napić także w... byłym kościele
w Willingen. To tylko jedna z wielu
innowacji, jakim ostatnio poddano
60 niemieckich świątyń. Zmniejsza-
jąca się liczba wiernych – zarówno
katolickich, jak i ewangelickich – po-
woduje, że domy boże idą pod mło-
tek, bo nie ma pieniędzy na ich utrzy-
manie. W świątyni można urządzić
halę sportową (kościół św. Maximi-
na w Trewirze) albo salon piękno-
ści (kościół św. Józefa w Waldfisch-
bach) czy muzeum jednośladów (ko-
ściół w Ottersbach). Nieoficjalnie sa-
mi biskupi przyznają, że puste świą-
tynie są ceną wieloletniego życia ko-
ściołów ponad stan.
KC
No i mamy w Polsce kolejny cud.
Z dnia na dzień zniknęli gdzieś po-
litycy prawicy i lewicy – zwolennicy,
apologeci i piewcy wojny w Iraku.
Ze świecą teraz takich nie znajdziesz.
Nie przychodzą ani na naukowe se-
minaria z udziałem analityków, ani
na publiczne dyskusje. Ci, którzy nie
tak dawno krzyczeli, że Polska wszyst-
ko zawdzięcza USA, nie mają ani
czasu, ani ochoty. Dowodzą tego
pustki podczas niedawnej konferen-
cji „Nowa geopolityka Europy Środ-
kowo-Wschodniej”, na którą do War-
szawy zjechali szefowie najważniej-
szych europejskich ośrodków analiz
polityki międzynarodowej (m.in. Fun-
dacja Nauki i Polityki – Berlin, Mię-
dzynarodowy Instytut Studiów Stra-
tegicznych – Londyn, Centrum Mię-
dzynarodowych Studiów i Badań
– Paryż). W Europie Zachodniej po-
lityk lekceważący takie spotkania
szybko idzie na oślą ławkę. W Pol-
sce nieprzyjęcie zaproszenia na po-
gawędkę ze specjalistami należy do
standardów. Nasz reporter naliczył
aż 80 nieodebranych identyfikato-
rów. Znalazł tam m.in. tabliczki
z następującymi nazwiskami: Da-
riusz Rosati , Piotr Gadzinowski ,
Marek Jurek , Ludwik Dorn ,
Kazimierz Michał Ujazdowski ,
Wiesława Ziółkowska , Zygmunt
Berdychowski .
Ot, polityka... strusia.
MAR
ZALEŻY, JAK LICZYĆ
CZESI SZYKANUJĄ
ID
Prawie co drugi tegoroczny ma-
turzysta podreptał z pielgrzymką
na Jasną Górę – odtrąbił właśnie
triumfalnie Kościół katolicki. Bar-
dzo wątpimy w te wyliczenia, ale
jeśli nawet... przypomina się w tym
kontekście słynny tekst z kabaretu
Laskowika: „W traktorze nie zepsu-
ło się jedno koło, tylko jeszcze trzy
są dobre. Tak trzeba mówić”.
W związku z tym my ogłaszamy:
Niemal 300 tysięcy polskiej matural-
nej młodzieży (dużo więcej niż po-
łowa) całkowicie olało pielgrzymo-
wanie (tradycyjne przed maturą!) do
Częstochowy. I to jest właśnie nasz
zdrowy kręgosłup narodu.
Kardynał Miloslav Vlk z Pragi
lamentował na forum Akademii Ka-
tolickiej w Monachium, że czeski
Krk jest szykanowany przez państwo.
Chodzi oczywiście o pieniądze – Wa-
tykańczycy nie mogą przeżyć odmo-
wy zwrotu ich rzekomego majątku.
Poza tym Krk nie ma takich przy-
wilejów, o jakich marzy, bo parla-
ment czeski nie chce ratyfikować
umowy z Watykanem. Czescy kato-
licy stanowią 29 proc. mieszkańców
kraju.
NIE BĘDZIE NIEMIEC...
EW
Członek Mniejszości Niemiec-
kiej, a zarazem starosta Strzelec
Opolskich Gerhard Matheja sta-
nie przed sądem. Znieważył pol-
skie godło, za co grozi mu do roku
pozbawienia wolności. W przeddzień
wejścia Polski do Unii Matheja ka-
zał zdjąć znad drzwi starostwa insy-
gnia narodowe. Biały orzeł na czer-
wonym tle wylądował w piwnicy. Wo-
jewoda Elżbieta Rutkowska na-
tychmiast złożyła w prokuraturze za-
wiadomienie o przestępstwie. Dwa
dni później starosta tłumaczył w Pol-
skim Radiu Opole, że do ściągnię-
cia emblematu upoważnia go usta-
wa o samorządach. Kiedy zoriento-
wał się, że grozi mu kara, a w wo-
jewództwie rozpętała się prawdziwa
burza, winą obarczył robotników,
którzy rzekomo zapomnieli powie-
sić poczciwego orzełka. Jedynym
sprzymierzeńcem strzeleckiego sta-
rosty okazał się Henryk Kroll , prze-
wodniczący Mniejszości Niemieckiej,
który uważa, że nic złego się nie sta-
ło.
DAR ABSOLWENTA
Teresa Król , redaktor naczel-
na „Wychowawcy” – miesięcznika
dla katolickich belfrów – ubolewa, iż
„światłe” pismo redagowane pod
jej przewodem w wielu polskich szko-
łach jest niedostępne z powodu
PaS
MP
MS
ZA MAŁO ZEBRALI?
BYTUJEMY!
Już od kilku miesięcy ostrowiec-
kie kościoły zbierały od wiernych
fundusze, aby godnie przywitać oj-
ca Rydzyka . Głównymi ofiarodaw-
cami byli: ostrowiecka prawica, pra-
cownicy pobliskiej huty oraz oko-
liczne parafie. Działacze LPR wrę-
czali wszystkim uczestnikom spotka-
nia specjalne powitalno-informacyj-
ne ulotki wydrukowane w... Chica-
go. Ulotki napominały, żeby mo-
dlić się z Radiem Maryja i Telewi-
zją „Trwam”. Impreza zgromadziła
setki wiernych, m.in. fanów radia
ŁUK
W województwie warmińsko-
-mazurskim maturzyści mieli cud-
-temacik z języka polskiego. Trze-
ba było zinterpretować zdanie
Jana Pawła II : „Człowiek coraz
bardziej bytuje w lęku”.
Kto by tam chciał „bytować w lę-
ku”! Lepiej wziąć do ręki bejsbola,
a do gęby marychę. Z drugiej stro-
ny ja i drugi zastępca Jonasza – Ro-
dan – też co dzień bytujemy w lęku:
opieprzy nas szef, czy też nie. MS
109151331.035.png 109151331.036.png 109151331.037.png 109151331.038.png 109151331.039.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin