Fakty i Mity 06-2004.pdf

(2002 KB) Pobierz
str_01_06.qxd
SIITWA NA PLATFORMIIE
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 6 (205) 12 LUTEGO 2004 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
Str. 3
Po 27 stycznia Polska już
nigdy nie będzie taka (wuja)
sama. Zamiast zniesienia wiz
i zdobycia kontraktów
dla polskich firm w Iraku
– prezydent Kwaśniewski
dostał od prezydenta Busha
pięć samolotów z demobilu.
Obicie obiciu nierówne
Coś ty uczynił ludziom, Aleksandrze?
Skradziono mi drogie ma-
teriały i obito nimi meble – po-
skarżyła się policji pani Ad-
rianna, właścicielka hurtowni
tkanin, i wskazała złodziei.
– A co nas to obchodzi? – zde-
nerwowali się policjanci. – In-
terweniowalibyśmy, gdyby obi-
to pani mordę!
Str. 10, 11
„Więc mniejsza o to,
w jakiej spoczniesz urnie,
Gdzie? kiedy?
w jakim sensie i obliczu?
Bo grób twój jeszcze
odemkną powtórnie,
Inaczej będą głosić twe zasługi
I łez wylanych dziś
będą się wstydzić,
A lać ci będą łzy potęgi drugiej
Ci, co człowiekiem
nie mogli cię widzieć...”
Ten fragment wiersza Norwida
jak ulał pasuje do skandalu, jaki miał
miejsce podczas pogrzebu Aleksan-
dra Małachowskiego. Skandalu,
w którym pierwsze skrzypce grał brat
zmarłego, Krzysztof – ksiądz kato-
licki, oczywiście.
Kadry PO, które wkrótce mają kręcić polskim sterem, już dziś przodują w przekrętach
Str. 11
109140477.035.png 109140477.036.png 109140477.037.png 109140477.038.png 109140477.001.png 109140477.002.png 109140477.003.png 109140477.004.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 6 (205) 6 – 12 II 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Korzenie
N ie lubię Amerykanów. To ich ciągłe, przesłodzone, wy-
POLSKA Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Irlandczyk
Pat Cox, ośmielił się mieszać w wewnętrzne sprawy naszego kra-
ju. Ten gorliwy katolik i prawicowiec sugerował, abyśmy po tego-
rocznych wyborach do parlamentu UE „nie wysyłali do Strasbur-
ga 54 zrzędzących polskich wujków, ale głos tej Polski, która przy-
czyniła się do wyzwolenia kontynentu”. Innymi słowy, Polacy nie
powinni głosować na Mieczysława Rakowskiego i Jerzego Wiatra,
których zapewne wystawi SLD, ale na solidaruchów.
Coxa napuścili prawicowi koledzy z Polski albo arcybiskup
Gocłowski, u którego bawił. Ładnie to tak załatwiać swoje spra-
wy cudzymi rękami?
reżyserowane i jakże często nieszczere: how are you?,
pod którym skrywają ukrytą kalkulację, ile też możesz rocz-
nie zarabiać. Obrzydlistwo. Czy moje stosunki z USA pogor-
szyły się od czasu wizyty prezydenta Kwaśniewskiego i prze-
grania przetargu przez Bumar? Ależ oczywiście, i to znacznie!
To – jakkolwiek by było – mój prezydent i polska firma zo-
stali spuszczeni z wodą. Tym bardziej niedobrze mi się robi
od tego dyplomatycznego pieprzenia obu głów państw o nie-
zmiennie tym samym kierunku, w którym zmierzają Polska
i Ameryka. Niech nasz prezydent powie o tym Polakom, któ-
rzy stracili po 100 dolarów i nie dostali wizy, albo tym z waż-
nymi wizami, których urząd imigracyjny zawraca do kraju
z amerykańskich lotnisk. Większość z tych ludzi przylatuje do
USA, żeby odwiedzić swoje rodziny i właśnie na tej podsta-
wie podejrzewa się ich o plany nie-
legalnego pobytu i pracy. Jeśli eki-
pie Busha nadal się wydaje, że je-
steśmy sojusznikami Ameryki, to po-
winniśmy szybko wyprowadzić ją
z błędu.
Ale jeszcze bardziej od janke-
sów wkurzył mnie wiceszef SLD, Ce-
liński, kiedy oznajmił: „Przetarg jest
przetargiem, jedni wygrywają, a dru-
dzy przegrywają. Nie spodziewajmy
się prezentów i uprzywilejowanej po-
zycji ze względu na pobyt wojsk
polskich w Iraku. Jeśli będziemy tak
postępować dalej, to ośmieszymy
się”. Wiceszef Sojuszu, który ma na
koncie tyle wypowiedzi mądrych, co
i głupich, uważa zapewne, że wy-
starczy powiedzieć kompletną niedo-
rzeczność, aby zostać dyplomatą. Ale
tu się, Panie Celiński, dyplomacja
właśnie skończyła. No, chyba że chce
Pan dalej męczyć ślepą polską miło-
ścią „sojusznicze” USA, wychodząc
przy tym na molestującego debila.
Jeśli Pan, mimo wyraźnej siwizny,
nie wiesz jeszcze, jak skonstruowa-
ny jest ten świat, to notuj Pan pilnie
i zapamiętaj: w życiu nie ma nic za
darmo, a w polityce szczególnie. Pol-
ska wcale nie musi się spodziewać
prezentów od USA, Polsce się nale-
ży od USA zapłata, i to wielka. Za
co? Za pogorszenie strategicznych stosunków z Unią Europej-
ską; za poparcie Ameryki na forum międzynarodowym, i to
w czasie, kiedy była osamotniona; za 4,7 mld USD wydane
na zakup myśliwców F-16; za pół miliarda złotych, które tyl-
ko do tej pory kosztuje nasz biedny kraj operacja w Iraku;
i wreszcie za krew polskich żołnierzy, której na żadne pienią-
dze przeliczyć się nie da. Skoro już nasi rządzący zrobili ten
historyczny błąd i wysłali wojsko do kraju, który nam nie za-
grażał, to polscy obywatele mają prawo z tego tytułu spo-
dziewać się od rządzących wymiernych korzyści. Jeśli tako-
wych nie będzie – i to szybko – cały rząd i prezydent powin-
ni natychmiast podać się do dymisji. W jednym trzeba się
zgodzić z Kwaśniewskim, Szmajdzińskim i resztą zawiedzio-
nych w niespełnionej miłości optymistów – w stosunkach
międzynarodowych nie ma żadnych sentymentów. Tyle że ci
panowie mówią o tym w kontekście oczywistego rzekomo ko-
pa w tyłek, jaki dostali, a powinni mówić w kategorii należ-
nej Polsce zapłaty za konkretną pomoc. Kwaśniewski tymcza-
sem knoci, że „rozumie Amerykę i prezydenta Busha”. Do-
prawdy, wszystko ma swoje granice, dyplomacja też.
Póki co – głowa naszego państwa jest pośmiewiskiem
zachodniej prasy, łącznie z amerykańską. „Washington Post”
dworuje sobie, że Kwaśniewski powinien na przyszłość wię-
cej uwagi zwracać na konwenanse (głupio się uśmiechać)
podczas cykania zdjęć przez fotoreporterów, zamiast w tym
czasie „lobbować za zniesieniem wiz” . Jeśli będzie na przy-
szłość grzeczny, to może kiedyś coś uzyska. Już samo
przypisywanie jakiemukolwiek prezydentowi „lobbingu” jest
obraźliwe. Następnie opiniotwórcza gazeta wykpiwa przygo-
dę Kwaśniewskiego na lotnisku w Kanadzie, gdzie potrakto-
wano go jak nielegalnego imigranta. Autor pisze też wprost:
„Kwaśniewski wyraźnie zirytował Busha swymi żądaniami, by
polscy przybysze do USA mogli przyjeżdżać bez wizy, jak in-
ni Europejczycy, nawet ci, którzy występowali przeciw woj-
nie w Iraku” ... Z obecnych kandydatów do Unii z obowiązku
wizowego została zwolniona Słowenia. Słoweńcy, jak wia-
domo, umierają za Amerykę na wszystkich frontach Bliskie-
go Wschodu! To żart. Mają po prostu dwukrotnie wyższy od
Polaków dochód na jednego mieszkańca, czyli są od nas bo-
gatsi. Trzymający władzę w USA wychodzą bowiem z zało-
żenia, że ludziom zamożnym ani w głowie pomnażanie swo-
jego majątku w Ameryce. Bzdura. A wiecie, że Bush i jego
współpracownicy, kiedy podróżują służbowo po świecie, to
wożą ze sobą ściągawki, na któ-
rych mają zapisane nazwisko pre-
zydenta, liczbę mieszkańców, do-
chód na głowę i produkt krajowy
brutto? Swoich gospodarzy traktu-
ją zawsze według ich zamożności,
szanując tylko bogatych. Takich to
poznaliśmy przyjaciół w biedzie.
Jest jeszcze jedna możliwość,
ale aż się boję o niej myśleć. Otóż
Kwaśniewski prawdopodobnie już
podczas swojej wizyty w USA
w 2002 roku przyrzekł Bushowi,
że Polska zaangażuje się w Iraku.
Kiedy USA szukały sprzymierzeń-
ców do wojny, nasz prezydent po-
dejmowany był z wszelkimi hono-
rami – nie gorzej niż kanclerz Nie-
miec. Otóż istnieje możliwość, że
zabiegający o posadę szefa NATO
głównodowodzący naszych sił zbroj-
nych obiecał pomoc bezwarunko-
wą, nie ośmieliwszy się nawet pro-
sić o cokolwiek w zamian. Z kolei
Amerykanie wyznają zasadę, że
jelenie są zawsze w cenie, a bycie
jeleniem to dla Polaka nie nowina.
Jeśli Kwaśniewski faktycznie dał
ciała do tego stopnia, to od dzisiaj
będę głosił, że nie tylko nie ma jaj,
ale jest po prostu głupawy.
Byłem w USA tylko jeden raz
i wcale mnie tam nie ciągnie.
O wiele bardziej cenię i podziwiam zachodnioeuropejskie
nacje z ich tradycjami, zwyczajami, mentalnością i – zwłasz-
cza germańskim – porządkiem. W Ameryce widziałem na
własne oczy, jak moi rodacy dostają febry ze strachu, zbli-
żając się do odprawy; mój znajomy przysięgał, że jeden fa-
cet przed nim załatwił się w portki. Ludzie modlą się o do-
bry humor urzędnika, gdyż w przeciwnym wypadku bez żad-
nego powodu muszą wracać do Polski, tracąc 3276 zł za bi-
let. Odprawa, której sam byłem uczestnikiem na lotnisku Ken-
nedy’ego, przypomina opisy selekcji Żydów w obozach kon-
centracyjnych – ty do pracy, ty do gazu! Z góry podejrzewa
się wszystkich o nieuczciwe zamiary tylko dlatego, że są
Polakami. Tymczasem w Stanach – na wschodnim i za-
chodnim wybrzeżu – widziałem całe dzielnice, po prostu mi-
liony rdzennych amerykańskich brudasów i złodziei, przy któ-
rych polscy emigranci zarobkowi to prawdziwa arystokra-
cja. Pułaski i Kościuszko też zresztą byli emigrantami...
Sekretarz stanu USA Collin Powell, Afroamerykanin, po-
wiedział, że gdyby Ameryka otworzyła swoje granice dla Po-
laków, to połowa naszych natychmiast poleciałaby za oce-
an. Nie wiem, czy pradziada Powella złapano w dżungli Wy-
brzeża Kości Słoniowej, czy na plaży w Gabonie. Nie wnikam
również, na której plantacji zrywał bawełnę i czy miał wte-
dy na imię Kunta Kinte. Pewne jest za to, że sprowadził do
Stanów połowę swego plemienia.
Natomiast ja, Roman Kotliński – Jonasz, nie życzę sobie,
żeby ktoś mierzył mnie swoją miarką, nie pytając wcale
o zdanie. TOBI!
Euro bije kolejne rekordy wobec złotówki. Nasza waluta (a tym sa-
mym nasze pensje) w ciągu zaledwie dwóch lat straciła wobec eu-
ropejskiej 30 proc. wartości (sic!).
Od 1 maja będziemy już o połowę biedniejsi.
Prokuratura sformułowała zarzuty przeciwko dwojgu Buzkowym po-
magierom: byłemu prezesowi ZUS Stanisławowi Alotowi i byłej wi-
ceminister pracy i polityki społecznej Ewie Lewickiej-Banaszak. Za-
rzuca się im działanie na niekorzyść interesu publicznego poprzez
wprowadzenie rządu w błąd co do zagrożeń realizacji reformy eme-
rytalnej i niekorzystne renegocjowanie umowy z firmą Prokom Softwa-
re. Doprowadziło to do załamania finansów publicznych, bałaganu
w ZUS i zagrożenia funkcjonowania całego systemu emerytalnego.
Kto wie, może nawet dojdzie do rozprawy i podkopania „do-
brego imienia” obydwojga? O skazaniu nie ma przecież mowy.
NIK ogłosił raport w sprawie nieprawidłowości przy budowie au-
tostrad. Według niego, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Au-
tostrad straciła od 1999 r. 20 mln zł na skutek braku nadzoru nad
kontrahentami, niecelowości inwestycji, zakupu drogich i niepo-
trzebnych samochodów osobowych, wyposażenia technicznego
i gruntów. Nie wykorzystano 300 milionów złotych dotacji i kredy-
tów z Unii na budowę dróg i infrastrukturę.
Mając róg obfitości, zapomina się o rogu, na którym wystają
biedacy.
Bohater naszych publikacji, zamieszany w aferę gier hazardowych
Jerzy Jaskiernia, został szefem SLD w województwie świętokrzy-
skim. Za swoje najważniejsze zadanie uznał „odbudowanie dobre-
go wizerunku partii” w tym regionie.
Nowi ludzie na nowe wyzwania i nowe czasy! Czyli: od-nowa.
KRAKÓW Skandal w lokalnym oddziale TVP – tamtejsza „Soli-
darność” doniosła do prokuratury o „prawdopodobnym urażeniu
uczuć religijnych” (sic!). Tej domniemanej zbrodni miała się do-
puścić norweska grupa metalowa Gorgoroth, która grała w studiu
wynajętym od TVP. W czasie koncertu na krzyżach pojawiły się ro-
zebrane modelki pomazane ponoć baranią krwią.
Czyżby samopoczucie religijnych uczuć zależało tylko od płci
ukrzyżowanych?
GDAŃSK Urząd Morski w Gdyni przekazał przedsiębiorstwu Robót
Czerpalnych i Podwodnych 200-hektarową działkę podwodną. Wkrót-
ce ruszy tam wydobycie bursztynów na słynny ołtarz prałata Henryka
Jankowskiego. Inną działkę otrzyma w tym samym celu firma Nauti-
lus. Prałat ma umowy gwarantujące pierwszeństwo zakupu wydobyte-
go bursztynu.
Przynajmniej to się premierowi Millerowi udało.
SZCZECIN Prezydent Jurczyk udał się na koszt szczecinian do
Watykanu. Sam bilet lotniczy kosztował 3800 zł, czyli na tej trasie
był możliwie najdroższy. Podróż Jurczyka do jego papieża miała
być formą promocji miasta...
A co my innego w tej chwili robimy?
ŁASK Komornik umorzył postępowanie egzekucyjne w stosunku
do kościoła i cmentarza parafialnego w Dalikowie. Zlicytowano do-
tąd ziemię parafialną, a uzyskana kwota pokrywa mniej niż 10 proc.
długu parafii (ok. 400 tys. zł). O dalszej ewentualnej egzekucji
dóbr parafialnych zdecyduje sąd.
Od rozpoczęcia procesu w 1998 roku co najmniej połowa epi-
skopatu wymieniła sobie limuzyny. Każda po około 200 tys. zł...
POLSKA/USA Realizacja offsetu, czyli amerykańskich inwestycji
w Polsce w zamian za zakup przez nasz rząd samolotów F-16, prze-
ciąga się w czasie. Dotyczy to szczególnie zobowiązań firmy Lockhe-
ed Martin. W sumie Amerykanie zapowiedzieli uruchomienie 6 mld
dolarów (12 mld „obiecali”). Kwota ta obejmuje m.in. 210 mln dol. za-
inwestowanych przez General Motors w fabryce Opla w Gliwicach...
...czyli wydatki i tak nieuchronne, bo niezależne od rządowych
zakupów.
POLSKA/IRAK Firma krajowa Bumar przegrała z amerykań-
skim Nouorem przetarg na kompleksowe wyposażenie armii irac-
kiej. Amerykanie przedstawili ofertę tańszą o 30 proc., mimo że
polskie wyroby kosztują o 10 proc. mniej, niż wynoszą średnie ce-
ny światowe. Na pocieszenie są w ofercie amerykańskiej wyroby
dwóch polskich producentów.
Czyżby Amerykanie aż tak nas kochali, że gotowi byliby dopłacić
do interesu, żeby tylko sojusznicza Polska nie zarobiła?
USA Dwaj amerykańscy arcybiskupi – Burke z Saint Louis i O’Mal-
ley z Massachusetts zapowiedzieli, że nie udzielą komunii najpo-
ważniejszemu kandydatowi Partii Demokratycznej, Johnowi Ker-
ry’emu. Kandydat jest katolikiem i chociaż nie podoba mu się usu-
wanie ciąży, to uważa, że kobiety powinny mieć prawo do legalnej
aborcji. Twierdzi, że „osoba zajmująca się stanowieniem prawa nie
może narzucać innym swoich norm religijnych”.
Na takiego katolika to i my zagłosowalibyśmy. Lepszy on niż
nasi, pożal się Boże, agnostycy u władzy.
FRANCJA Rząd ostatecznie przyjął ustawę o zakazie noszenia
ostentacyjnych symboli religijnych. Tym samym uczyniono zadość
laickości republiki, nie zważając na protesty Watykanu, własnej skraj-
nej prawicy, krajów islamskich i kilku milionów francuskich muzuł-
manów. Większa część społeczeństwa poparła rządowy projekt.
Polska pseudolewico, ucz się mądrości i szacunku dla praw czło-
wieka od prawicowego Chiraca!
JONASZ
109140477.005.png 109140477.006.png 109140477.007.png 109140477.008.png 109140477.009.png
Nr 6 (205) 6 – 12 II 2004 r.
GORĄCY TEMAT
3
Platforma Obywatel-
ska przymierza się
ostro do rządzenia
Polską. Drużyna
Rokity twierdzi,
że dzięki PO będzie
profesjonalnie
i uczciwie, bo takie
właśnie mają kadry:
rozumne oraz brzydzą-
ce się wszelkim łaj-
dactwem.
Gówno prawda.
Sitwa na Platformie
„Kontrola wykazała bezpodstaw-
ne umorzenie decyzją Pana Burmi-
strza...” należności podatkowych
w wysokości prawie 200 tys., które
powinna zapłacić wspomniana spół-
ka „Dyka”. Szczęśniak nie chciał też
pieniędzy (90 tys. zł) od znajomego
dzierżawcy ośrodków wypoczynko-
wych „Nad Stawem” i „Jelczanka”;
– nieudane próby ściągnięcia 6,48
mln zł długu od Zakładów Samocho-
dowych „Jelcz” SA wchodzących
w skład Grupy Zasada. Część tej na-
leżności (4,1 mln zł) bezpodstawnie
„zrestrukturyzowano” (tak ładnie na-
zywa się zamianę żywej gotówki na
jakieś barachło), a i tak firma Zasa-
dy jak nie płaciła, tak nie płaci. Zda-
niem jednego z radnych komisji re-
wizyjnej, zasadniczy wpływ na tę sy-
tuację ma fakt, iż prezesem zarządu
i dyrektorem naczelnym „Jelcza” jest...
Andrzej Kalisz, który tak udanie oże-
nił miasto z „Navigą”!
„zaniżenie wkładu gminy co naj-
mniej o kwotę rzędu 420 tys. zł” z ty-
tułu aportu gruntów do spółki „In-
vest-Park” zarządzającej Wałbrzyską
Specjalną Strefą Ekonomiczną, przy
jednoczesnym „zawyżeniu udziału
Gminy Jelcz-Laskowice w finanso-
waniu infrastruktury WSSE o 1,42 mln
zł” wyssało z kasy samorządu – co
łatwo policzyć – kolejne 1,84 mln zł.
I tak dalej, i tym podobne...
We wnioskach pokontrolnych
NIK nie znaleźliśmy – o dziwo – za-
powiedzi zwrócenia się do prokura-
tury w sprawie ujawnionych niepra-
widłowości. W konkluzjach roi się na-
tomiast od sloganów, które zalecają
burmistrzowi „podjęcie działań zmie-
rzających do...” czy też „rozważenie
możliwości...”. Skąd taka wstrzemięź-
liwość, do cholery?!
Zdaniem jednego z radnych, roz-
bicie sitwy w Jelczu-Laskowicach jest
dla polityków szalenie niewygodne,
i to zarówno dla tych z „lewa”, jak
i „prawa”: – Burmistrz Szczęśniak da-
je możnym zarobić niezależnie od ich
partyjnego koloru. Ciekawi mnie tyl-
ko, jak schował swój majątek. Oficjal-
nie zarabia ponad 100 tys. rocznie,
a w oświadczeniu majątkowym za-
deklarował, że nie ma nawet złotów-
ki oszczędności. Głupi? A może prze-
zorny?
Takich to właśnie lepszych cwa-
niaków szykuje nam do najwyż-
szych stanowisk w państwie poseł
Rokita & Co. Wkrótce napiszemy
o następnych.
ANNA TARCZYŃSKA
okazuje? Nawet całkiem zasobną gmi-
nę (26,3 mln zł dochodów budżetu
w 2000 r., 27,6 mln zł – w 2001 r., 24,9
– w 2002 r., 28,0 – 2003 r.) można
doprowadzić do ruiny (zadłużenie
przekracza 40 proc. dochodów) i do-
stać za to co najwyżej klapsa.
Jak wynika z ustaleń kontroli oraz
zebranych przez nas informacji, naj-
większy skandal w historii mia-
sta wiąże się z budową oczysz-
czalni ścieków oraz kanalizacji
sanitarnej.
W 1994 r. wywodząca się
z SLD burmistrz Jolanta
Lubowicz (poprzedniczka
Szczęśniaka), powierzyła wy-
konanie robót spółce „Naviga”
SA z Wrocławia. Podpisała
umowę, w której nie określo-
no nawet terminu wykonania
robót ani ich ceny, przyjmując
kuriozalną zasadę negocjacji
kosztorysów. Spieszyła się, gdyż
za dwa miesiące miała zostać
uchwalona ustawa wprowadza-
jąca obowiązek przetargu. Dla-
czego wybrała akurat „Navi-
gę”? Otóż głównym jej udzia-
łowcem i prezesem zarządu był
jak raz jej prominentny kole-
ga Andrzej Kalisz (SLD),
późniejszy wicewojewoda wro-
cławski.
– Szczęśniak po objęciu
władzy mógł bez trudu dopro-
wadzić do unieważnienia rażąco nie-
korzystnych zapisów umowy, zwłasz-
cza że spółka wielokrotnie narusza-
ła jej postanowienia – mówi nam je-
den z radnych.
Jednak (za dobre układy z SLD-
-owskim dygnitarzem w stolicy woje-
wództwa?) prawicowy burmistrz wo-
lał płacić. Przyszło mu to o tyle ła-
twiej, że pieniądze płynęły przecież
Podstawą funkcjonowania sitwy
jest wzajemne wsparcie. Musiał więc
burmistrz ulec prośbie przyjaciela
i udzielić osobistego poręczenia na
rzecz zwolnienia z aresztu jego syna,
Krzysztofa S. , handlarza i przemyt-
nika narkotyków, skazanego w lipcu
2002 r. przez Sąd Okręgowy we Wro-
cławiu na 4,5 roku więzienia.
NIK – procedurę „przeprowadzono
z naruszeniem obowiązującej usta-
wy o zagospodarowaniu przestrzen-
nym (...) zmniejszając dochody Gmi-
ny o kwotę rzędu 540 tys. zł” . A już
zupełnie nie obchodziła ich pań-
stwowa firma, która na skutek
ordynarnego oszustwa urzędni-
czego straciła 2,76 mln zł.
Sprawdziliśmy w skali mikro, na
przykładzie średniej wielkości mia-
sta województwa dolnośląskiego, jak
sprawują się ludzie z modnych ostat-
nio opcji politycznych, gdy dopadną
stołków. Włos się jeży...
W Jelczu-Laskowicach mieszka
około 25 tys. mieszkańców. Już od
trzech kadencji ich panem i władcą
jest burmistrz Bogdan Szczęśniak .
Zaczynał w „Akcji Wyborczej Soli-
darność”, zaś do ostatnich wyborów
samorządowych wystartował formal-
nie jako bezpartyjny, ale z listy wspie-
ranego przez Platformę Obywatelską
komitetu „Koalicja 2002”.
Dotychczasowy okres sprawowa-
nia władzy Szczęśniak skutecznie wy-
korzystał do stworzenia w mieście
układu przypominającego prężnie
funkcjonującą sitwę. Sporadyczne pró-
by wsadzenia go do więzienia przez
oponentów podnoszących zarzuty
przekrętów finansowych, przekracza-
nia uprawnień czy wreszcie kompro-
mitujących zaniedbań – kończyły się
umorzeniami postępowań karnych
(np. śledztwo Ds. 1256/03; śledztwa
penetrowały istnienie związku prze-
stępczego mającego na celu uszczu-
plenie majątku samorządowego
i Skarbu Państwa na rzecz osób i spół-
ek prywatnych).
Reguła numer dwa to ścisłe prze-
strzeganie zasady „żyj i daj żyć in-
nym”. Jej znakomitą ilustracją jest
przypadek radnego Adama Jaskóły
(też „Koalicja 2002”), prywatnie bar-
dzo zamożnego przedsiębiorcy, a w
Radzie Miejskiej – najwierniejszego
poplecznika Szczęśniaka.
Gdy Jaskóła był jeszcze kierow-
nikiem miejskiego Wydziału Inwesty-
cji i Architektury, Instytut Upraw, Na-
wożenia i Gleboznawstwa w Puławach
zasygnalizował burmistrzowi zamiar
sprzedaży 29,17 hektarów atrakcyjnie
położonego gruntu tuż pod Jelczem-
-Laskowicami. Wystąpili o sporządze-
nie tzw. wypisu z planu zagospoda-
rowania przestrzennego, by oszaco-
wać wartość ziemi. Wiadomo: rolna
pójdzie za grosze, budowlana – za
kwotę wielokrotnie wyższą.
– Aktualnym i docelowym prze-
znaczeniem tych gruntów są uprawy
polowe – odpowiedział Urząd. Skła-
mał w żywe oczy, gdyż „w rzeczywi-
stości, według obowiązującego wów-
czas planu zagospodarowania, tereny
te przeznaczono docelowo pod zabu-
dowę mieszkaniową” . Tak ustalił NIK.
Wprowadzony w błąd IUNG
sprzedał ziemię po 51 groszy za
metr kwadratowy, a jednym z szczę-
śliwych nabywców okazał się... Ja-
skóła. Natychmiast też uzyskał
w Radzie Miejskiej zatwierdzenie
zmiany planu zagospodarowania,
dzięki czemu „cena rynkowa tych
gruntów wzrosła z 0,51 zł/mkw. do
10 zł/mkw.” (z raportu NIK). Zdo-
minowani przez Szczęśniaka radni
dostali wówczas jakiegoś amoku.
Tak bardzo chcieli dogodzić przy-
jacielowi burmistrza, że – zdaniem
Publicznymi pieniędzmi szastano
w Jelczu-Laskowicach bez opamięta-
nia, za nic sobie mając obowiązują-
ce przepisy. Wśród przypadków ujaw-
nionych w raporcie NIK uwagę zwra-
cają następujące:
– bezprawnie sprzedano 5 tys.
mkw. gruntu w centrum miasta pod
supermarket Intermarche, „nie wy-
pełniając obowiązku ustalenia ceny wy-
woławczej działki (bez aktualnej wy-
ceny – dop. A.T.) oraz podania do pu-
blicznej wiadomości informacji o prze-
znaczeniu jej do sprzedaży” ;
– sprzedano z naruszeniem wy-
mogów ustawy 12 hektarów gruntu
spółce wchodzącej w skład między-
narodowego koncernu „Dyka”. Co
więcej: „Wbrew przepisom (...) naka-
zującym pobranie zapłaty (...) uzy-
skano jedynie połowę uzgodnionej ce-
ny, tj. 600 tys. zł”;
uzyskaliśmy wypowiedź Andrzeja Gwóździa, sekretarza miasta
w Jelczu-Laskowicach:
– Czy ewidentnym oszustwem przy sprzedaży gruntu radnemu Ja-
skóle zainteresujecie prokuraturę?
– Nieoficjalnie wiadomo mi, że to NIK rozważa taką możliwość.
– Kto jest winien niegospodarności i wyprowadzenia z budżetu
gminy na rzecz spółki „Naviga” dziesiątków milionów złotych?
– Poprzednie władze. My nie mogliśmy zerwać tej umowy ze
względu na jej zapisy o karach umownych.
– Dlaczego nie egzekwowaliście zobowiązań podatkowych od nie-
których firm i przedsiębiorców prywatnych?
– Te kwestie już zostały uregulowane, a należności pobrane.
– Jaka jest wasza ocena ustaleń kontroli NIK?
– Zgodnie z ustawą o NIK, pan burmistrz miał prawo do wniesie-
nia umotywowanych zastrzeżeń w sprawie ocen i uwag kontroli.
Nie skorzystał z tego prawa, co oznacza, że wykorzysta je i wyko-
na sformułowane w raporcie zalecenia.
Serdeczna przyjaźń z lokalnymi
prokuratorami ( Karol Mykietyn,
Renata Procyk ), sędziami ( Wiesław
Prus ) oraz wpływy w policji wytwo-
rzyły wokół Szczęśniaka mit człowie-
ka niezatapialnego. Znalazło się jed-
nak kilku ludzi wyjątkowo upartych,
którym po wieloletnich (sic!) stara-
niach udało się wymusić na wrocław-
skiej delegaturze NIK wizytę w Jel-
czu-Laskowicach.
Dotarliśmy do utrzymywane-
go jeszcze w tajemnicy wystąpie-
nia pokontrolnego NIK. I co się
z kasy samorządowej. Według oficjal-
nych danych, „Naviga” zainkasowa-
ła co najmniej 30,5 mln zł, tj. o oko-
ło 50 proc. więcej, niż liczą sobie za
podobne inwestycje inni wykonawcy
z regionu. Dlaczego „co najmniej”?
Bo tak naprawdę, to nawet nie wia-
domo, ile im Szczęśniak zapłacił, gdyż
wielu faktur w ogóle nie ewidencjo-
nowano (sic!): „Pomijanie księgowa-
nia części faktur wyklucza możliwość
ustalenia kwot wypłacanych poszcze-
gólnym dostawcom robót i usług”
– czytamy w raporcie NIK.
P onieważ pan burmistrz Szczęśniak był dla nas nieuchwytny,
109140477.010.png 109140477.011.png 109140477.012.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 6 (205) 6 – 12 II 2004 r.
GŁASKANIE JEŻA
utraciła suwerenność finansową, od-
dając bez wystrzału newralgiczne
punkty dowodzenia – dziś zwane
bankami – i pozbyła się siły wytwór-
czej, rozprzedając za bezcen krwio-
bieg przemysłu.
Czy woła ktoś larum? Czy dzwo-
ny biją na trwogę, a fanfary zagrze-
wają do boju ostatniego? A gdzież
tam! Wszelkie „larumy”, dzwony
i fanfary dawno wykupili przyja-
ciele Niemcy i konfratrzy Norwe-
gowie, więc przed czym mają ostrze-
gać? Sami przed sobą?
Jakiś czas temu siedziałem
w praskiej piwiarni z czeskim przy-
jacielem.
Honza – tak miał na imię – pra-
wił tak:
– Wiem, że wy, Polacy, wyśmie-
wacie się z nas, Czechów, że opo-
wiadacie sobie o nas i o naszym
języku rozmaite dowcipy. A czy
wiesz, że w Czechach karierę robi
ostatnio dowcip o Polakach?
– O Polakach? – nadstawiłem
uszu.
– A tak. Mówi się, że jesteście
wielkim, dumnym i wspaniałym na-
rodem. To nie masoni i nie Żydzi, ale
wy właśnie rządzicie światem. Wszak
dosłownie wszędzie macie swoich lu-
dzi: w USA – Brzeziński, w Austrii
– Krayski, w Belgii następczynią tro-
nu jest Polka, w Watykanie... no, wia-
domo, kogo tam macie, w Warsza-
wie... no nie... tylko w Warszawie aku-
rat nie macie nikogo.
Zamurowało mnie.
MAREK SZENBORN
III Wojna Światowa
„Polsko, lecz ciebie błyskotkami
łudzą, pawiem narodów byłaś i pa-
pugą, a teraz jesteś służebnicą cu-
dzą” – pisał poeta i, jak na wiesz-
cza przystało, dalekosiężną wiesz-
czył przyszłość – jakże celnie i tra-
gicznie smutno.
Jeśli bowiem od biedy można
by znaleźć w zamierzchłej historii
takie rzadkie momenty, gdy z pa-
wią dumą puszyliśmy swój wielo-
barwny ogon, tańcząc gody z oblu-
bieńcem (który i tak rychło miał
puścić nas kantem), to znacznie czę-
ściej przypadała nam rola papugi
zamkniętej w złotej klatce i bez-
myślnie, bezrozumnie skrzeczącej
zasłyszane słowa: „Bóg, honor, oj-
czyzna”, „Za wolność waszą...”,
„Hej, kto Polak...”, „Nie oddamy
guzika od munduru...”.
Dobry Bóg zaś – czy może ra-
czej Wielki Kawalarz – tak kiero-
wał naszym losem, że przegraliśmy
w historii to wszystko, co było do
przegrania, a nawet jeszcze więcej,
często zapominając o honorze (ni-
gdy zaś o Bogu), o wolności naszej
(kosztem waszej), a co do guzika,
to oddaliśmy... cały kraj. I guzik
wrogów obchodziło, iż przedmu-
rzem jesteśmy chrześcijaństwa oraz
mesjaszem narodów.
Czy mamy w historii jeszcze ja-
kąś szansę, jakąś na-
dzieję? Czy w
ogóle mamy
jeszcze coś do
stracenia? Czy
z rozpoczętej właśnie
III Wojny Światowej
zdołamy wyjść obronną
ręką, zachować suwerenność,
jakąś minimalną część wpływu
na cokolwiek, skrawek choćby
autonomii, czy znów przyj-
dzie nam pełnić rolę „słu-
żebnicy cudzej”?
Jakiej III Wojny? – za-
pyta ktoś obkuty z historii
najnowszej. – Wszak na razie
były „dopiero” dwie i na żadną
trzecią się nie zanosi... No bo niby
z kim? Wszak otoczeni jesteśmy wy-
łącznie przez przyjaciół. A guzik (od
munduru) prawda! III Wojna wła-
śnie się zaczęła i potrwa przez naj-
bliższe kilkanaście lat. I tak jak
w każdej wojnie – będą wygrani i po-
konani, zwycięzcy i mięso armatnie.
To nic, że współczesne batalie,
współczesne bitwy i kampanie nie
toczą się na frontach, że nad gło-
wami nie wyją nam myśliwce nur-
kujące, a zagony ciężkich czołgów
nie oskrzydlają naszych pozycji.
Orężem III Woj-
ny nie są bynajmniej bomby i nie
czuje się zapachu prochu czy krwi.
Smród pożogi i śmierci zastąpiony
został przez zapach dla wielu tak
cudny jak woń fiołków... Tak pach-
ną pieniądze.
Generałowie III Wojny Świato-
wej dawno już nie pochylają się nad
mapami sztabowymi. Zastąpiły je
wyciągi z kont, transfery miliardów,
wskaźniki i giełdowe indeksy.
A przede wszystkim zmie-
niła się armia... Obecna
potężna armia taniej si-
ły roboczej nie walczy już
o żaden honor i żadną oj-
czyznę, ale jedynie o możli-
wość biologicznego przeżycia.
Dla matki, żony i córki Basi, któ-
ra nie słyszy już żadnego bicia w ta-
rabany – bo produkcja tychże zosta-
ła przeniesiona na Tajwan.
I pośród tego wielkie-
go zgiełku mamony, wśród
wybuchów hossy i aneksji
każdego kąska, na którym
cokolwiek da się zarobić, le-
ży sobie Polska. Słowo „le-
ży” nie jest
tu bynaj-
mniej cza-
sownikiem posiłkowym. Ale... ale...
przecież mamy wokół wypróbowa-
nych sprzymierzeńców – np. Morze
Bałtyckie, które w historii nie uczy-
niło nam nic złego, no i jeszcze za-
morskiego Wielkiego Brata, mają-
cego do nas taki mniej więcej sto-
sunek, jaki żywił Staś do Kalego lub
Robinson do Piętaszka.
Niestety, doniesienia korespon-
dentów z frontów III Wojny Świa-
towej są przygnębiające: Polska już
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Sztuka kochania
No tak, ale o. Pio to mężczy-
zna, a do tanga trzeba dwojga. Ko-
bietom zakochanym patronuje więc
św. Teresa z Avilla (1515–1582),
wielka mistyczka katolicka, która
lubiła być chłostana nago na oczach
pozostałych mniszek. Patronką
„Stron Miłości” może ona być jak
najbardziej, bo odwiedzał ją sam
Jezus Chrystus, a o tych spotka-
niach Teresa pisała: „zatapiałam się
w nim, czując nader wielką rozkosz,
miłosną udrękę, a mój »ogród roz-
koszy« nawadniał się...” . Niczym
z pamiętników Fanny Hill! Dodam
jeszcze, że św. Teresa do 40 roku
życia była obyczajowo bardzo fry-
wolna i – jak sama przyznała – by-
ła: „kobietą najgorszą pośród złych” .
Ale jej się, jak widać, odmieniło...
Zaiste, trzeba mieć dużo cho-
rej wyobraźni, aby patronami mi-
łości zrobić słynnego stygmatyka
i kobietę najgorszą ze złych. Ale
wracam do miłości dwojga serc
i jej uniwersalizmu. Jakże słusznie
określił miłość Antoine Saint-
-Exupéry , pisząc: „Dobrze widzi
się tylko sercem. Najważniejsze jest
niewidoczne dla oczu” . Uniwersa-
lizm miłości powoduje, że nikt nie
ma szans zgłębić tej dziedziny do
końca, nawet gdyby poświęcił na
to całe życie. Pozostawmy więc
sztukę miłości ludziom kochają-
cym się – zobaczymy, jak różne
są jej barwy, a każda z nich – dla
postronnych – owiana będzie
mgiełką tajemnicy. Bo wprawdzie
miłość jest tylko jedna, ale milio-
ny jej kopii istnieją na całym świe-
cie. I niech już tak zostanie.
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Ukrainiec (32 l.) jechał samochodem w miej-
scowości Ostrowsko k. Uniejowa (woj. łódz-
kie) i wpadł do rzeki. Wyczołgał się z wody i – przemoczony, zziębnięty
– poturlał do pobliskiego szpitala. Tam powiedział, że prawdopodobnie jechał
z pasażerem. Wszystkie służby ratownicze zostały postawione na nogi. Prze-
szukano dno rzeki, wydobyto auto, ale nikogo nie znaleziono. Ukrainiec wy-
jaśnił, że chyba mu się jednak coś pokręciło we łbie, bo był... w trupa pija-
ny. Policjanci natychmiast rzucili się do niego z alkomatem. Mimo że od wy-
padku minęło pół dnia, facet miał jeszcze 1,6 promila w wydychanym po-
wietrzu. Ukrainiec wpadł po raz drugi.
„Miłość to niekończąca się ta-
jemnica, bo nie ma żadnej roz-
sądnej przyczyny, która mogłaby ją
wytłumaczyć” – powiedział ongiś
Rabindranath Tagore . Nad od-
powiedzią na pytanie, czym wła-
ściwie jest miłość, zastanawiało się
wielu mędrców i żaden z nich nie
potrafił dać zdecydowanej defini-
cji. Wieki średnie przyswoiły sobie
koncepcję św. Tomasza z Akwinu ,
który w dużym stopniu zsumował
całą miłosną tradycję grecką, szcze-
gólnie teorie Platona i doktryny
stoików. Jego teza jest oczywiście
błędna. „Miłość jest pragnieniem cze-
goś dobrego w takim stopniu, w ja-
kim jest ono dobrem” – oto teza,
która u współczesnego człowieka
może spowodować tylko pobłażli-
we wzruszenie ramion.
Również św. Augustyn nie jest
w stanie przekonać nas, że miłość
jest ciążeniem ku temu, co kocha-
my („Moja miłość to moje brzemię:
tam je dźwigam, dokąd i siebie nio-
sę”) . W wieku XVII Kartezjusz
i Spinoza tworzyli swoje teorie na-
miętności, które jednak także nie
były zbyt przenikliwe i niezbyt wie-
le wyjaśniały.
Ludzie pragną miłości (i to jest
poza dyskusją), ale jak zdobyć
uczucie? Erich Fromm uważa, że
miłość jest sztuką, a więc wyma-
ga wiedzy, wysiłku i stosowania
różnorakich metod, żeby ją wzbu-
dzić u partnera czy partnerki. We-
dług Fromma, jedną z metod stoso-
wanych przez mężczyzn jest zdoby-
wanie powodzenia, mocnej pozycji
życiowej i pieniędzy – w takiej ska-
li, na jaką pozwala społeczna sytu-
acja danego człowieka. Inna meto-
da – szczególnie ulubiona przez ko-
biety – to dbałość o wygląd, stroje,
pielęgnacja ciała itp. Ważną przesłan-
ką jest również ta, że o miłości ni-
czego nie można się nauczyć , że pro-
blem miłości to problem obiektu ,
a nie problem zdolności .
Ale jakże okrutnie mylą się mę-
drcy, albowiem nie znają polskiego
kleru. Sutannowe chłopaki mają ab-
solutną wiedzę o wszystkim, a więc
również o miłości mężczyzny do ko-
biety i odwrotnie. I próbują uczyć
tej sztuki mimo oczywistych niepo-
wodzeń ich poprzedników na tym
polu. Jedną z prób wyjaśnienia
owieczkom, czym jest miłość, podej-
muje „Strona Miłości” na portalu
katolickim. A wiecie, kto jest opie-
kunem, patronem i duchowym twór-
cą Systemu Miłości? Nie uwierzy-
cie! Jest nim św. Ojciec Pio , o któ-
rym autor pisze: „Pod jego natchnie-
niem stworzyłem System Miłości.
Można powiedzieć, że idea SM wy-
szła nie z moich, a z Jego ust. Oprócz
Boga i Matki Najświętszej wszystko
zawdzięczam Ojcu Pio” .
Korektor do wymazywania błędów znajduje
się prawie w każdym uczniowskim piórniku.
Jakież więc było zdziwienie nauczyciela Zespołu Szkół nr 4 w Tomaszowie
Mazowieckim, kiedy zauważył, że dzieciaki namiętnie... wąchają korektor,
a potem dostają cielęcych oczu – jak po zażyciu narkotyku. Dyrektor Elżbieta
Ośniecka zakazała używania korektorów. Okazało się bowiem, że większość
z nich zawiera niebezpieczny węglodowór (cyklopentan), który – wchłaniany
przez drogi oddechowe – działa jak narkotyk.
Travel 4 Life działa w USA. Jakież więc było
zdziwienie, a zarazem radość pani Wiesławy ,
kiedy otrzymała przesyłkę od tej firmy z zawiadomieniem, że przyznano jej na-
grodę w wysokości 36 tysięcy zł. Podobne zawiadomienia dostały dziesiątki ty-
sięcy Polaków i wszyscy ucieszyli się szalenie z tego materialnego wyrazu
przyjaźni polsko-amerykańskiej. Aby odebrać forsę, należało tylko zadzwonić pod
wskazany w przesyłce numer telefonu. To oczywiste, że nikt pieniędzy nie do-
stał, a dziesięciominutowe połączenie z amerykańską firmą kosztowało 70 zł.
Kilkudziesięciu policjantów i strażaków po-
szukiwało w Łodzi zaginionych dzieci: 12-let-
niej Kasi i 13-letniego Mariusza . W poszukiwaniach uczestniczyli również
taksówkarze, tramwajarze, kierowcy autobusów i psy tropiące. Dzieciaki
nie wróciły do domu po zajęciach w Szkole Podstawowej nr 116. Jak się
potem okazało, Kasia i Mariusz ukryli się na stoisku z kurtkami w super-
markcie Hipernova i tam przespali noc. Jaki był powód tej dramatycznej
ucieczki? Dzieci dostały jedynki z matematyki i bały się reakcji rodziców po
wywiadówce.
Opracował A.R.
DELIRKA ZA KÓŁKIEM
DZIECIAKI NA HAJU
ZNOWU NAS CIULAJĄ!
ACH, TA MATEMATYKA
109140477.013.png 109140477.014.png 109140477.015.png 109140477.016.png 109140477.017.png 109140477.018.png 109140477.019.png 109140477.020.png 109140477.021.png 109140477.022.png 109140477.023.png 109140477.024.png 109140477.025.png 109140477.026.png 109140477.027.png 109140477.028.png
 
Nr 6 (205) 6 – 12 II 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
KAROL KAROLOWI
„Trzej Królowie” po tym ra-
dosnym i owocnym powitaniu ru-
szyli ulicami miasta, zbierając pie-
niądze od przechodniów i zagląda-
li do sklepów, gdzie – jak żarto-
wał ks. Gładysz – właściciele już
nie mogli się doczekać, aby oddać
całodniowy utarg.
Dla kogo zbierali szmal? Oczy-
wiście dla Kościoła.
imię Bimbana, a za pokropek
i zakrapianą balangę władz miej-
skich z prezydentem Grobelnym
na czele zapłacił niemiecki pro-
ducent. Zaraz po pokropku tram-
waje wróciły do zajezdni „celem
regulacji”, zaś balangowicze do do-
mu po „alkaprim”.
Jan Paweł II został uhonoro-
wany Międzynarodową Nagrodą
Karola przyznawaną od 1950 ro-
ku osobistościom i instytucjom za
szczególny wkład w dziedzinie... in-
tegracji europejskiej. Laureatami
Nagrody Karola byli między inny-
mi: Valéry Giscard d’Estaing,
Konrad Adenauer, Juan Carlos I,
François Mitterand, Helmut Kohl .
Jak poinformował rzecznik pra-
sowy Stolicy Apostolskiej Joaquin
Navarro-Valls , papież przyjął na-
grodę w drodze wyjątku, dając tym
samym do zrozumienia, że (UWA-
GA!) nie zgodzi się w przyszłości na
podobne dowody uznania. Słusznie...
cóż to za „dowód” dla naszego Pa-
py? Marne 5 tysięcy euro.
Piotr Bot . W Watykanie ma
się zaprezentować razem z trze-
ma innymi kolegami po fachu,
a wszystko na specjalnym kon-
cercie dla papieża. Pan Bot twier-
dzi, że utrzymywanie się z kata-
rynki nie jest łatwe, ale „cały ten
trud wynagradzają takie chwile jak
koncert dla papieża”. Stosunki pol-
sko-watykańskie najwyraźniej prze-
chodzą w nową jakość – lud za-
bawia swojego cesarza-papieża po-
przez przedstawicieli rzadkich za-
wodów i niezwykłych umiejętno-
ści. Kto następny: połykacze ognia,
kobiety z brodą, skoczkowie li-
nowi, tancerki na rurach...? A.C.
Tymczasem krakowski radny
Ligi Polskich Rodzin Bogumił
Ścirka zachował się na sali sądo-
wej niczym przy konfesjonale... Przy-
znał się, wyraził głęboki żal za grze-
chy – no to i wyrok zainkasował
znacznie mniejszy. Grzywna w wy-
sokości 5 tys. zł oraz zakaz prowa-
dzenia pojazdów mechanicznych
przez 3 lata to przecież „jak dla bra-
ta”... Za rozwalenie płotu z wyde-
chem 2,6 promila i nieudaną pró-
bę ucieczki z miejsca wypadku?!
Opozycja się bawi i szykuje do
przejęcia władzy. SLD i UP też już
niedługo będą mierzyć w promi-
lach... poparcie elektoratu. A.T.
AS
J.P.
KOLEJARZE
PO KOLEI
BOZIĘ O ROZUM
Jak podały „Nowe Sygnały”
– pismo PKP – członkowie Kato-
lickiego Stowarzyszenia Kolejarzy
Polskich na pielgrzymkę do Lour-
des pojadą w tym roku... autobu-
sem. Bo to taniej, wygodniej i nie
ma obawy, że wyprawa ze wzglę-
du na strajk skończy się fiaskiem.
Dobrze, że wreszcie kolejarze to
dostrzegli.
OH
Dzięki dwóm posłankom LPR
Urszuli Krupie i Gertrudzie
Szumskiej – akcyza na piwo mo-
że wzrosnąć nawet o 50 proc. Po-
słanki twierdzą, że nie miały za-
miaru podnieść akcyzy, ale... ręce
im się pomyliły. Co też alkohol po-
trafi zrobić z człowieka! To już dru-
ga taka wpadka LPR – przed dwo-
ma miesiącami cały klub solidar-
nie głosował za opodatkowaniem
kościelnej tacy (sic!), bo ligusy nie
zrozumiały treści opracowywanej
poprawki do ustawy o podatku do-
chodowym.
AS
C(Ł)O TO BĘDZIE?
NUMEROLOGIA
FERIE Z LEPPEREM
ANALFABECI?
Rząd Leszka Millera wpadł na
prawną minę. Nie pierwszą, ale tym
razem poszło o interesy Kościoła,
którym zagraża wejście Polski do Unii
Europejskiej. W Konkordacie prze-
widziano bowiem wieczyste zwolnie-
nie instytucji Krk z obowiązku pła-
cenia cła przy imporcie samochodów
i komputerów z Azji i USA. Euro-
pejski kodeks celny nie przewiduje
takich zwolnień. Polska ma do wy-
boru: złamać prawo UE (za co mo-
że zostać ukarana przez europejski
sąd) lub renegocjonować konkordat.
Na tę propozycję zareagował od
razu biskup Tadeusz Pieronek .
– Wszelkie rozmowy w tej sprawie
są bezprzedmiotowe – oświadczył
„dyplomatycznie”.
Na takie Pieronkowe dictum pre-
mier nakazał ministrowi finansów
Andrzejowi Raczce i szefowi pol-
skiej dyplomacji Włodzimierzowi
Cimoszewiczowi znalezienie wyjścia
z pata. Rozważane są najprzeróżniej-
sze pomysły. Ostatni polega na usta-
leniu, która z umów międzynarodo-
wych jest ważniejsza: konkordat czy
integracyjna z Unią. Głupie pytanie!
MP
Andrzej Lepper ogłosił, że sfi-
nansuje pobyt 20 dzieci z woje-
wództwa zachodniopomorskiego
na zimowisku w Muszynie. Najwię-
cej, bo aż dziewięcioro, pochodzi
z powiatu słowieńskiego, matecz-
nika Leppera.
Nie wszyscy w to wierzą, bo
długim cieniem na charytatywną
działalność pana przewodniczące-
go kładzie się nie do końca wyja-
śniona sprawa wsiąknięcia kasy,
którą KRUS przeznaczył na letni
wypoczynek dla 800 dzieci. Pisa-
liśmy dwukrotnie w „FiM” (nr 31
i 32/2003) o tym, gdzie zniknęło
pół miliona złotówek przeznaczo-
nych na ten cel. Przypomnijmy, że
ponad sto dzieci z zaplanowanych
ośmiuset, wybranych z wielodziet-
nych, skrajnie ubogich rodzin,
przyjechało do ośrodka w Stra-
chowie-Nadliwiu. Kasa od „Samo-
obrony” nie wpłynęła jednak. Ta
sama historia powtórzyła się pod-
czas drugiego turnusu. Dopiero
po rozgłosie, jaki sprawie nadali-
śmy, pan przewodniczący częścio-
wo wywiązał się z zawartego po-
rozumienia.
Z tego, co teraz twierdzi sam
darczyńca, wynika, że wszystko jest
już załatwione i ośrodek w Muszy-
nie czeka na małych gości. Poży-
jemy – zobaczymy.
A.C.
Polscy posłowie nie czytają prze-
kazywanych im informacji, tylko wy-
rzucają je do kosza. Skąd o tym wie-
my? Zajrzeliśmy do sejmowych
śmietników i przeraziliśmy się.
W workach znaleźliśmy stosy nie-
rozpakowanych przesyłek z...
„Dziennikami Ustaw” i „Monitora-
mi Polskimi”. Posłowie dostają je
za darmo, a płacą podatnicy. Jed-
nym z posłów „analfabetów” jest
Zbigniew Chlebowski z Platfor-
my Obywatelskiej. Tego absolwen-
ta akademii rolniczej, który zaj-
muje się finansami publicznymi, nie
interesują oficjalne druki, w tym in-
formacje rządu, Narodowego Ban-
ku Polskiego czy opinie ekspertów.
Wyrzuca je hurtem do kosza. I słusz-
nie, bo po co sobie zaśmiecać umysł
– PO i tak wygra następne wybo-
ry.
ROBIN HOOD
W Krakowie radni na życze-
nie zakonnic przemianowali frag-
ment ul. Glogera na ul. Sługi Bo-
żej Matki Pauli Zofii Tajber, zało-
życielki Zgromadzenia Sióstr Naj-
świętszej Duszy Chrystusa Pana.
Nowa ulica liczy zaledwie dwa nu-
mery: numer 1 to klasztor mniszek,
a pod numerem 6 funkcjonuje pie-
karnia. Jednak zakonnice do zmia-
ny nazwy ulicy zdołały przekonać
tylko właścicieli piekarni. Na prze-
mianowanie nie zgodzili się nato-
miast... karmelici bosi spod Glo-
gera 5. W ten sposób radni klep-
nęli superidiotyzm, bowiem dwa
numery (1 i 6) ulicy mają nazwę
zakonnicy, a pozostałe – Z. Glo-
gera.
Mieszkaniec Bogatyni Prze-
mysław B. postanowił powetować
sobie stratę w budżecie z tytułu
wizyty plebana. Młodzieńca po
prostu skręciło ze złości, kiedy ro-
dziciele obdarzyli wielebnego ko-
pertą. Krew w junaku wzburzyła
się na tyle, że sam postanowił ode-
brać bogatemu, czyli księdzu, że-
by dać biednemu, czyli sobie. Pod-
czas gdy duchowny gawędził z ro-
dzicami, Przemek i jego kolega na-
wiedzili plebanię. Wynieśli stam-
tąd karty bankomatowe, aparat fo-
tograficzny i telefon komórkowy.
Na odchodnym wypili jeszcze strze-
miennego – księżowską whisky. Po-
krzepieni alkoholem spróbowali
podjąć w bankomacie pieniądze,
na czym zdybał ich patrol policji.
P. P.
A. Karw.
DO POKUTY!
Jak podaje portal Onet.pl,
w jednym z teksańskich miasteczek
pastor opracował nową metodę
ewangelizacyjną: pod sex-shopem
zasadza się z aparatem fotograficz-
nym na klientów i fotografuje par-
kujące tam ich samochody. Następ-
nie do domów sfotografowanych
osób wysyła zdjęcia wraz zaprosze-
niem do odwiedzenia pobliskiego
kościoła. Ci, co sex-shopów nie od-
wiedzają, osobistych zaproszeń od
księdza nie dostają. Cóż za dyskry-
minacja!
J.R.
Fot. Autor
ŚW. BIMBANA?
PISKORZE PRAWA
Władze Poznania kupiły 14 no-
wych tramwajów Combino od nie-
mieckiego Siemensa. Z tej okazji
na skwerze przy ul. Towarowej od-
był się festyn, którego główną
atrakcją było pokropienie i...
chrzest nabytków. Kropidłem ma-
chał ks. Jan Stanisławski , tram-
waje dostały na chrzcie zbiorowe
RADNI
W (RYN)SZTOK
Szef PiS Jarosław Kaczyński
twierdzi, że jego partia jest oazą
uczciwości i szacunku dla prawa.
Jej szeregi zasilili jedynie praworząd-
ni obywatele. Związana z Opus Dei
partia utrzymuje się podobno wy-
łącznie ze składek członkowskich
i dotacji państwowych. Jest to jed-
nak bujda. Przez przypadek znala-
zła się w naszej redakcji korespon-
dencja pani poseł PiS, Elżbiety
Więcławskiej-Sauk . Za pieniądze
podatnika Więcławska wysyła za-
proszenia na zjazd wojewódzki PiS.
Zgodnie z prawem, za takie listy
powinna zapłacić partia, a nie biu-
ro poselskie. Swoją nasiadówkę pra-
wi i sprawiedliwi organizują natu-
ralnie w kościelnej sali.
W samorządach lokalnych za-
bawa trwa. Na karę półtora roku
więzienia w zawieszeniu na trzy
lata wrocławski sąd skazał radne-
go Pawła Kociębę-Żabskiego
za jazdę po pijanemu i próbę
przekupienia policjanta. Uzasad-
niający wyrok sędzia Mirosław
Glapa niejedno już w życiu wi-
dział, ale nie mógł pojąć, jak
mógł aż tak się upić prominent-
ny działacz Platformy Obywa-
telskiej (przewodniczący klubu
radnych przy Radzie Miejskiej
Wrocławia) – oskarżony miał 2,6
promila alkoholu we krwi. Ko-
cięba-Żabski poszedł w zaparte:
– Jestem niewinny, to nie ja pro-
wadziłem auto. Owszem, uczest-
niczyłem w imprezie, ale do do-
mu wiozła mnie Nika S. Pokłó-
ciliśmy się i zostawiła mnie w au-
cie na poboczu drogi.
A to pinda jedna!
J.K.
ŻEBRY Z POMPĄ
Pod miejski ratusz w nadmor-
skim Władysławowie zajechała ko-
lumna limuzyn prowadzonych
przez policyjny radiowóz. W radio-
wozie siedział ksiądz S. Gładysz .
Pod ratuszem czekali już na niego
miejscowi oficjele i tłum mieszkań-
ców. Zagrała orkiestra dęta. Jak
wyjaśnił tłumowi ks. Gładysz
– przyjechali mercedesami, bo ich
na to stać... Duchowny przywiózł
pojemny kuferek, aby do niego
zbierać pieniądze od mieszkańców.
Pierwsi pieniądze do kuferka wrzu-
cili pod ratuszem wiceburmistrz
miasta Jacek Świdziński oraz
przewodniczący Rady Miejskiej
Stefan Klein . Zadowolony pro-
boszcz stwierdził, że była to nie-
zła sumka.
MaK
B.Z.
KATARYNIARZ
W POŚCIE
Po tancerzach breakdance’a
przed papieżem wystąpi jedyny
polski zawodowy kataryniarz
109140477.029.png 109140477.030.png 109140477.031.png 109140477.032.png 109140477.033.png 109140477.034.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin