Fakty i Mity 02-2004.pdf

(1996 KB) Pobierz
str_01_02.qxd
Jak Sejm dogodził koncernom motoryzacyjnym i złodziejom samochodów
CZY POSŁOWIIE PO ii PiiS SPRZEDALLII USTAWĘ??
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 2 (201) 15 STYCZNIA 2004 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
Zgodnie z zaleceniem Jezusa, jego uczniowie – zamiast z ludźmi uczciwymi – powinni raczej obcować „z tymi, którzy się źle mają” , czyli wszelkiej maści grzesznikami. Naukę tę wziął
sobie głęboko do serca ksiądz TADEUSZ FIRCOWICZ z parafii w Tomaszowie Lubelskim. Duchowny od lat przyjaźni się z przestępcami, a niedawno wpłacił 35 tysięcy zł kaucji za WIKTORA
KAJERTHDYNOWA, jednego z szefów ukraińskiej mafii. Gangster jest na wolności, a ksiądz usiłuje obecnie zastraszyć matkę ANDRZEJA S., którego zabił ów Ukrainiec.
Str. 3
Skutki pewnego listu
Pleban goni kota
Kiedy Polacy w 1905 roku walczyli o prawa
socjalne i polityczne, papież Pius X, obecnie
katolicki święty, stanął po stronie prawosławnego
cara. List papieża wzywający do „karności”
i „posłuszeństwa panującym” (czyli „heretykom”)
walnie przyczynił się do klęski polskiej rewolucji.
Jan Paweł II może spokojnie ogłosić Piusa X
patronem ekumenizmu...
Wzorem państw cywilizowanych poborowi pa-
cyfiści polscy mogą odpracowywać służbę wojsko-
wą w formie zastępczej. Jednak tylko i wyłącznie
w Katolandzie służba zastępcza może być pracą na
rzecz Kościołów i związków wyznaniowych. Jakby
tego było mało, wkrótce zapłacimy także za żołd
i ubezpieczenie poborowego pracującego na ple-
banii...
Str. 14
Str. 9
108986016.040.png 108986016.041.png 108986016.042.png 108986016.043.png 108986016.001.png 108986016.002.png 108986016.003.png 108986016.004.png 108986016.005.png 108986016.006.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 2 (201) 9 – 15 I 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Niemcy
Z a kilka miesięcy staniemy się oficjalnie niepełnopraw-
POLSKA Zbuntowani lekarze rodzinni skupieni w Porozumieniu
Zielonogórskim po długich rozmowach podpisali porozumienie
z ministrem zdrowia – Leszkiem Sikorskim. Oznacza to koniec cha-
osu i udostępnienie pacjentom setek przychodni rejonowych, któ-
re nie podpisały umów z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Teraz lekarze, wbrew etyce lekarskiej, będą pracowali za pieniądze.
Katastrofa kolejowa w Miałach (26 rannych) i... święta Bożego Na-
rodzenia obnażyły katastrofalny stan państwowych firm związa-
nych z infrastrukturą: PKP i Poczty Polskiej. Pociągi jeżdżą po
starych torowiskach, a poczta w okresie przedświątecznym na do-
starczenie listu potrzebowała nawet... dwóch tygodni.
Życzenia bożonarodzeniowe w połowie stycznia? Jest to jakiś
sposób na przedłużenie sobie świąt.
nym i niepełnosprawnym członkiem Unii Europejskiej.
Otworzymy do końca swój rynek na bezcłowe produkty za-
chodnie, oddamy małą część naszej niepodległości za na-
dzieję przejęcia i zniwelowania dużej części naszej biedy.
Unia miała być dla Polski wyzwaniem, niepowtarzalną hi-
storyczną szansą na skok cywilizacyjny – nowe technolo-
gie, doinwestowanie gospodarki, spadek bezrobocia. Szan-
sa ma jednak to do siebie, że nie musi być, i nie zawsze
bywa, wykorzystana. Niesie za to ze sobą ryzyko zaprze-
paszczenia. Mieliśmy tego świadomość i jeszcze do tej po-
ry większość z nas zgadza się zaryzykować. Tyle że sytu-
acja cokolwiek uległa zmianie. W czerwcu głosowaliśmy
za wejściem do jednej rodziny europejskiej, a obecnie ma-
my duże szanse matkować rodzinie zastępczej. Stało się to
za sprawą polskiej szabelki, którą wymachiwał Miller
w Brukseli. Trzy miesiące temu („FiM” 41/2003) przepowie-
działem, że premier za nic nie odpuści. Mając na karku dziu-
rę w budżecie, afery na porządku dziennym oraz najniż-
sze w nowożytnym świecie notowania popularności
własnej jako szefa od wszystkiego, swojego rządu
i partii – żaden lider nie zmarnowałby okazji do za-
plusowania przed narodem i opozycją. Obnoszenie
się z patriotyzmem uchroniło tyłek niejednemu kiep-
skiemu politykowi, a wielu zapewniło długie karie-
ry. Tymczasem postawa „Nicea al-
bo śmierć” była, moim zdaniem,
wielkim błędem. Można go jesz-
cze teraz skutecznie napra-
wić, kiedy Unia poznała
naszą determinację. Ten, któ-
ry już pokazał, że gotów bić
się na śmierć, łacniej skło-
ni przeciwnika do
ustępstw przeku-
wając niby-po-
rażkę w fak-
tyczne zwy-
cięstwo. Do
negocjacji w końcu i do kompromisów w imię wspólnych
celów, a nie do umierania za własne, krótkowzrocznie po-
jęte interesy sprowadza się idea UE. Pora wreszcie uwie-
rzyć, że silna i bogata Unia to także silniejsza Polska. Czy
taką Unię i Polskę zapewni nam większa liczba naszych
posłów w europejskim parlamencie? Szczerze wątpię.
Powtarzam od paru lat: tylko i wyłącznie ścisła, to-
talna integracja z państwami Unii może pozytywnie dla
nas zaowocować. Europa dwóch biegów – z Polską na
luzie lub na wstecznym – byłaby gorsza od sojuszy
z Rosją i Białorusią. Na dzień dzisiejszy nasz rząd dopro-
wadził do powstania wariantu najgorszego z możliwych,
w którym – jeśliby doszło do jego realizacji – Polska
może naprawdę stać się rynkiem zbytu dla Zachodu. Je-
steśmy bowiem zobligowani traktatem akcesyjnym (no-
tabene – prawnie przez nas uwalonym) do niemal bez-
warunkowego otwarcia się na Europę, ryzykując upadek
własnych przedsiębiorstw, wzrost biedy i bezrobocia.
Tymczasem państwa zachodnie mogą się na nas wy-
piąć bez żadnych dla siebie konsekwencji – wycofać
z obietnic otwarcia rynków pracy, wstrzymać eksport
polskich produktów, zmniejszyć np. kontyngent połowów
w Bałtyku. To już się dzieje, a co gorsze może się dziać
również po 1 maja 2004 r. Francja i Niemcy, które fak-
tycznie przewodzą Unii, wielokrotnie pokazały, że chcą
ścisłego zjednoczenia i nie poskąpią grosza dla nowych
państw. Oczywiście, upatrują w tym dalekowzrocznie,
jako najwięksi i najbogatsi inwestorzy oraz decydenci,
przede wszystkim własnych korzyści. Czy kogoś to dzi-
wi? Jak świat światem to silniejszy dyktował warunki,
a czasem też karcił słabszego. Z drugiej strony, w kie-
szeni, domu i garażu każdego Hiszpana i Greka jest nie-
mała część krwawicy Niemca i Anglika.
Wola szybkiej i trwałej integracji ze strony najbogat-
szych krajów UE jest dla nas zbawienna. To „prawdziwy
CUD”, jak zwykli (po wypadku premiera) na okrągło i przy
każdej okazji mawiać komentatorzy publicznej TVP. Nawet
jeśli przyjąć, że państwa Zachodu są naszymi zaprzysię-
głymi wrogami, to przecież do wroga, którego nie można
pokonać, pozostaje się tylko przyłączyć. Położenie Polski
na wschód od Niemiec, a zatem na drodze naturalnej eks-
pansji tego mocarstwa, może i powinno – po raz pierw-
szy w historii – wyjść Polakom na zdrowie. Naturalnie
pod warunkiem, że będziemy ich najlepszym sojuszni-
kiem. Na razie jest dokładnie odwrotnie. Polska szuka przy-
jaciół za oceanem i wśród Anglików, dla których znaczy-
my tyle co Mołdawia lub Madagaskar. Na dodatek, pol-
skim zwyczajem, wszyscy – na czele z elitami – dziwią
się i oburzają na „wrednych Szwabów”, którzy karzą nas
mniejszymi dotacjami po fiasku negocjacji w Brukseli. Tak
naprawdę sojusz z Niemcami i Francją, obecnie najwięk-
szymi inwestorami w Polsce, powinien być preambułą pol-
skiej racji stanu. To te dwa państwa – dla własnych, mer-
kantylnych interesów – winniśmy wspierać i popierać
w ich ciągłej rywalizacji i konfliktach z Anglią i USA.
Niemcy to obecnie najbardziej pokojowo nastawiony kraj
Europy. Złożyło się na to wiele czyn-
ników, m.in. ciągły kac po II woj-
nie światowej oraz specjalne,
wręcz pacyfistyczne wychowa-
nie młodzieży, zainicjowane
tam już przez Ameryka-
nów zaraz po wojnie. Na-
si zachodni sąsiedzi
zdołali przetrans-
ponować
swój wrodzo-
ny ekspan-
sjonizm na
sferę eko-
nomiczną,
a do suk-
cesu po-
trzebna
im jest
zintegro-
wana Unia. Polska jest dla nich zaniedbana i podejrzana,
ale też bliska i znana. Pełni poza tym rolę klucza do rynków
Rosji i Ukrainy – prawdziwego, ostatecznego wyzwania dla
kolejnych wielkich Niemiec. Z tym krajem po prostu musi-
my żyć – jeśli nie w przyjaźni, to choćby w dobrej komity-
wie. Ten naród nie za wszystko można lubić, ale trzeba go
szanować. A czy i oni nie mają powodów do antypatii wzglę-
dem nas? Obopólny błąd polega na uogólnieniach i stereo-
typach, ale na nie też ktoś pracuje.
1 maja tego roku rozpocznie się na dobre proces na-
szej integracji nie z Unią, lecz z Niemcami. I to nieza-
leżnie, na którym biegu będziemy w UE jechać. Przed-
smak tego zjednoczenia mają już teraz Polacy mieszka-
jący na Ziemiach Zachodnich. Miałem okazję spędzić
tam w hotelu cały miniony sylwestrowy tydzień. Bawi-
łem się i wypoczywałem pospołu z Niemcami i Polaka-
mi z różnych części kraju. A także z przyjacielem rodzi-
ny, Darkiem Michalczewskim „Tygrysem” – prawie Niem-
cem z duszą Polaka – któremu długi pobyt na Zacho-
dzie dał szlif Europejczyka. Długo rozmawiałem z nim
oraz innymi rodakami, którzy na co dzień obcują z są-
siadami zza Odry. Sam tam zresztą mieszkałem prawie
rok. Opinie są zgodne – Niemcy nie są dla nas zagro-
żeniem, lecz szansą, a często po prostu zbawieniem. Już
teraz stanowią na przykład połowę klientów piekarni mo-
ich przyjaciół ze Szczecina. Sami chętnie inwestują, two-
rząc miejsca pracy, zaś ich umiłowanie do podróżowa-
nia może uczynić z Polski prawdziwego tygrysa Europy
w branży turystycznej. Do samej Francji, czyli za zachod-
nią granicę, przyjeżdża każdego roku 15 milionów Niem-
ców! Tak jak w XVI i XVII wieku polscy rolnicy nauczy-
li się nowoczesnych metod upraw od osadników z Ho-
landii, Danii i Niemiec, tak teraz kontakt z zachodnią my-
ślą techniczną i przykład gospodarności – bądź co bądź
bardziej zaradnych od nas braci z UE – może nam tyl-
ko pomóc. Tylko czy nasz rząd zechce wreszcie pomóc
swoim obywatelom?
Leszek Miller zaprzeczył pogłoskom rozpuszczanym przez prezy-
denta, jakoby miał zrezygnować z pełnienia funkcji szefa SLD. Miał-
by go zastąpić Andrzej Celiński lub Józef Oleksy. Natomiast Jerzy
Jaskiernia, po publikacjach w „FiM” i przedrukach m.in. w „Wy-
borczej”, na własną prośbę opuści fotel przewodniczącego Klubu
Poselskiego SLD. Jak przewidzieliśmy miesiące temu, byli podwład-
ni Jaskierni – prokuratorzy z Gdańska – uwolnili swego byłego
szefa od zarzutu wzięcia 10 mln dolarów łapówki. Kolega Jaskier-
ni – obecny prokurator generalny i minister sprawiedliwości Kur-
czuk – nie przeszkadzał im...
Taki Rywin to musi żałować, że nie był we władzach SLD!
Według wstępnych danych, w wyniku weryfikacji z SLD odeszło 70
tys. osób – prawie połowa dotychczasowych członków! W 40 gmi-
nach i 3 powiatach struktury partii zupełnie się rozpadły.
Może przynajmniej Miller za rozwałkę wielkiej, lewicowej par-
tii doczeka się od prałata Jankowskiego własnej figurki w bursz-
tynowym ołtarzu...
Lepiej od SLD ma się natomiast jego były skarbnik – Wiesław Husz-
cza. Człowiek o fatalnej reputacji, ale wciąż bawiący na partyjnych
salonach, jest zamieszany – jak podała „Rzeczpospolita” – w afe-
rę automatową. Miał być łącznikiem między politykami lewicy
a firmami obsługującymi automaty do gry. Sam Kwaśniewski na-
zwał Huszczę „niewiarygodnym”, co ten ostatni określił jako „na-
ruszenie dóbr osobistych”.
Co z lewicowości pozostało w SLD? Lewe pieniądze!
Żegnamy Radę Polityki Pieniężnej po jej sześcioletniej kadencji.
W tym okresie spadła co prawda inflacja, ale także popsuła się sy-
tuacja gospodarcza kraju, w dużej mierze dzięki nienaturalnie wy-
sokim stopom procentowym narzucanym przez Radę. Oznaczają
one krociowe zyski dla zagranicznych spekulantów walutowych,
a problemy dla polskich eksporterów.
Zamiast silnej gospodarki, mamy silną złotówkę, więc Balcero-
wicz jest zadowolony.
KATOWICE Trwają przesłuchania Józefa Jędrucha, głównego po-
dejrzanego w aferze finansowej Colloseum. Jędruch wydany nie-
dawno przez władze Izraela, gdzie szukał azylu, jest podejrzany
o wyłudzenia na łączną sumę 430 mln zł. Prokuratura stawia mu
ciągle nowe zarzuty. Najpoważniejszy z nich to wyłudzenie 80 mln
od Będzińskiego Zakładu Elektroenergetycznego.
Chyba się przyjrzymy dyrektorowi tego zakładu...
GDAŃSK Premier Miller nakazał dymisję szefowi pomorskiego
SLD – Jerzemu Jędrykowiczowi. Jego trzy firmy są zamieszane
w kościelną aferę Stella Maris: uzyskiwały od niej lewe faktury po-
większające koszty.
Karać człowieka za cementowanie przyjaźni SLD–Krk?!
ŁÓDŹ W połowie stycznia komornik ma wycenić dwie zabudowa-
ne działki należące do parafii w Dalikowie. Na jednej z nich stoi
plebania. Parafia, zgodnie z nakazem sądu, powinna wypłacić 400
tys. zł odszkodowania (wraz z odsetkami) dziewczynce, która ule-
gła wypadkowi na terenie kościelnym („FiM” 45/2003).
Komornikowi radzimy przed wizytą w Dalikowie... spisać testa-
ment.
UNIA EUROPEJSKA Trwa inwazja listów z ładunkami wybu-
chowymi na polityków i instytucje europejskie. Jeden z nich eks-
plodował w gmachu Parlamentu Europejskiego, inny w mieszka-
niu szefa Komisji Europejskiej – Romano Prodiego. Wszystkie prze-
syłki są wysyłane z Włoch.
Na szczęście to Dziwisz otwiera przesyłki do papieża...
NIEMCY W Hamburgu odbyło się noworoczne Europejskie Spo-
tkanie Młodych zorganizowane przez ekumeniczną, choć de facto
filokatolicką wspólnotę z Taize. Na spotkanie przybyło 55 tys. osób,
w tym 30 tys. Niemców (gospodarzy) i 12 tys. Polaków. Polacy od
lat zapewniają publiczność na tego typu imprezach.
Ci, których nie było stać na bilet do Hamburga, balowali w Li-
cheniu.
IRAK Masakra żołnierzy bułgarskich wywołała wśród naszych bał-
kańskich sojuszników głosy krytyki wobec polskiego dowództwa.
Zarzucono Polakom niekompetencję, a nawet skumanie się z kla-
nami irackimi. Były wiceminister rządu w Sofii żalił się, że Irakij-
czycy patrzą na Bułgarów jak na okupantów. Już 10 procent żoł-
nierzy zrezygnowało z drugiej zmiany bułgarskiego kontyngentu.
A czego się, gamonie, spodziewaliście? Miłości Arabów i kom-
petencji Polaków?
USA Amerykańscy biskupi opublikowali nowy dokument na temat
walki z pedofilią wśród kleru. Działania Kościoła będą obejmowały
edukację młodzieży i dzieci, surowe traktowanie winnych nawet jed-
nego przypadku molestowania i akcje weryfikacyjne wśród księży.
A te weryfikacje to mają być... prowokacje seksualne?
JONASZ
108986016.007.png 108986016.008.png 108986016.009.png 108986016.010.png 108986016.011.png
Nr 2 (201) 9 – 15 I 2004 r.
GORĄCE TEMATY
3
Za największych
aferzystów gospo-
darczych poręczają
biskupi. Ukraińskie
gangi wynajmują
sobie pomniejszych
rangą duszpasterzy.
Ojciec chrzestny
– Nie o zemstę, lecz o spra-
wiedliwość chodzi – stwier-
dził Leszek Świątczak, prze-
wodniczący Związku Zawo-
dowego „Stoczniowiec”
w Gdyni, na wiadomość
o przekazaniu przez proku-
raturę do Sądu Rejonowe-
go aktu oskarżenia przeciw-
ko Januszowi Szlancie, pre-
zesowi Stoczni Gdynia,
i dwóm jego zastępcom.
Grozi im po 10 lat więzie-
nia, m.in. za przyniesienie
firmie strat na kwotę po-
nad 31 milionów złotych.
powinęła się noga. Weźmy przykład
z ostatnich dni.
W Tomaszowie Lubelskim zda-
rzył się wypadek. 28-letni Ukrainiec
Wiktor Kajerthdynow jechał swo-
im mercedesem na tyle szybko, że
znajdujący się na przejściu dla pie-
szych Andrzej S. nie miał żadnych
szans. Ciężko rannego (obrażenia we-
wnętrzne, urwana noga) odwiezio-
no do szpitala, gdzie po siedmiu
dniach zmarł.
Kierowca został zatrzymany, ale
wyszedł po 48 godzinach. Dlaczego?
– Wystąpiliśmy o tymczasowe
aresztowanie Ukraińca. Sąd przychy-
lił się do wniosku, podejmując jedno-
cześnie decyzję, że w przypadku wpła-
cenia kaucji w wysokości 35 tys. zł
sprawca może zostać uwolniony – mó-
wi Jerzy Piechnik , szef miejscowej
Prokuratury Rejonowej.
Kto wpłacił i poręczył? Ksiądz
Tadeusz Fircowicz z parafii Naj-
świętszego Serca Pana Jezusa w To-
maszowie Lubelskim (diecezja za-
mojska).
– Już wcześniej ordynariusza nie-
pokoiły jego powiązania z „dziwny-
mi” ludźmi. Dlatego też biskup Jan
Śrutwa przeniósł go z Sitańca do To-
maszowa. Tutaj przez rok był wika-
riuszem, a w czerwcu 2003 roku bi-
skup nadał mu status rezydenta, czy-
li takiego wolnego strzelca – ujawnia
mi jeden z miejscowych księży.
Jeden z funkcjonariuszy lubel-
skiego Centralnego Biura Śledcze-
go potwierdza, że Ukrainiec jest
jedną z czołowych postaci gangu
przemytników i handlarzy „tref-
nym” towarem .
Zanim Andrzej S. zmarł, ks. Fir-
cowicz kilkakrotnie kontaktował się
z jego matką. Nie chodziło wszakże
o duchową pociechę czy wyrazy
współczucia, lecz ordynarną próbę
ogłupienia zrozpaczonej kobiety:
– Mówił, żeby nogę syna schować
do zamrażarki, bo on załatwi prze-
wiezienie Andrzeja samolotem do
Warszawy i tam mu ją przyszyją
– opowiada Jadwiga S. Pytała księ-
dza, dlaczego wpłacił kaucję. Nie
rozumiała tego dziwnego związku
– życie człowieka a 35 tysięcy...
– Bardzo się na mnie zdenerwo-
wał. „A co ty mi dasz? Dasz mi na
błotniki do mojego samochodu? Bo
Ukrainiec dał!” – powiedział. Przy-
znał się, że wziął od nich te pienią-
dze na kaucję i jeszcze jakieś dodat-
kowe – dodaje zapłakana matka.
Nasyłał na nią również Ukraiń-
ców. Proponowali Jadwidze S. pie-
niądze za odstąpienie od drążenia
sprawy, a kiedy ta odmówiła – stra-
szyli i straszą dalej. Czyżby mieli ta-
kie układy, że milczenie matki po-
zwoliłoby rzecz zatuszować?
Prokuratura zabezpieczyła mer-
cedesa i niewielką ilość gotówki, ja-
ką posiadał przy sobie Kajerthdynow,
na poczet grożącej mu grzywny i rosz-
czeń rodziny zmarłego. Jak się nie-
oficjalnie dowiedzieliśmy, wynajęty
przez Ukraińców adwokat dokonuje
cudów, by auto wydostać z depozy-
tu. W odwodzie pozostaje jeszcze
ksiądz Fircowicz...
ANNA TARCZYŃSKA
Wielu mieszkańców obszarów
przygranicznych na wschodzie Pol-
ski utrzymuje się ze współpracy han-
dlowej z „Ruskimi”. Współpracy,
można by rzec, wielobranżowej, bo
to i „mrówcza” kontrabanda w obie
strony, i przerzut ludzi przez zielo-
ną granicę, a dla dysponujących od-
powiednią bazą – hurtownie towa-
rów przemyconych do naszego kra-
ju lub dziuple z samochodami ocze-
kującymi na „dobrą zmianę” celni-
ków, by mogły być przerzucone na
Wschód.
Istnieje też branża, w której spe-
cjalizują się tylko księża katoliccy,
bowiem działać w niej może wyłącz-
nie człowiek o należytej pozycji spo-
łecznej, silnych wpływach w lokal-
nych organach władzy i równie sil-
nym poczuciu bezkarności. O co
chodzi? O wykupywanie z aresztu
gości ze Wschodu, którym w Polsce
Zgrana
Sz(l)anta
Nasz tygodnik jako pierw-
szy ujawnił poczynania Szlanty
oraz jego wspólników („FiM”
m.in. 50/2002, 44/2003). Ujaw-
niliśmy wówczas, że stworzony
przez Szlantę w połowie 1997
roku Stoczniowy Fundusz In-
westycyjny posłużył prezesowi
do bezprawnego przejęcia
znacznej części majątku firmy
i narażenia jej na olbrzymie
straty. Nadużycia te nie ujrza-
łyby światła dziennego, gdyby
nie pozbawienie szefa stoczni
fotela prezesa. W końcu mar-
ca ubiegłego roku banki wystą-
piły o zwrot zaciągniętych kre-
dytów. Okazało się wówczas, że
oskarżeni – jako akcjonariu-
sze i członkowie SFI – w imie-
niu stoczni poręczyli kredyty,
wykorzystując otrzymane pie-
niądze na zakup akcji firmy.
Dzięki tej operacji Szlanta stał
się właścicielem sporego pakie-
tu akcji.
Zarzuty prokuratury doty-
czą działalności oskarżonych
w latach 1999–2003. W paź-
dzierniku ubiegłego roku dwaj
zastępcy prezesa: Andrzej
Byczkowski i Hubert Kier-
kowski zostali aresztowani,
a sam Szlanta zgłosił się do pro-
kuratury dzień później. Obec-
nie wszyscy przebywają pod do-
zorem policji (wpłacili kaucje).
Proces Szlanty i jego zastęp-
ców rozpocznie się prawdopo-
dobnie w końcu pierwszego
kwartału bieżącego roku. Zda-
niem przewodniczącego Lesz-
ka Świątczaka, odsłoni on ku-
lisy prywatyzacji stoczni.
– Zarzuty postawione pre-
zesom to zaledwie czubek gó-
ry lodowej – twierdzi związko-
wiec. – W rozgrabianie mająt-
ku stoczni i dążenie do jej
upadku zaangażowani byli tak-
że inni ludzie z pierwszych stron
gazet, m.in. aktualny przewod-
niczący „Solidarności” Janusz
Śniadek . Wcześniej – jako szef
stoczniowej „S” – znał machi-
nacje ze Stoczniowym Fundu-
szem, a mimo to do końca
wspierał Szlantę.
Poronione pogrzeby (2)
niedorzeczność i skandal! Zgodnie
z przepisami obowiązującymi na ca-
łym cywilizowanym świecie, za no-
worodka uważa się dziecko o wa-
dze minimalnej 500 gramów i dłu-
gości 25 centymetrów, zaś poronie-
nie to zakończenie ciąży trwającej
mniej niż 22 tygodnie. Wśród czę-
ści parlamentarzystów panuje opi-
nia, że kompromitująca wykładnia
przepisów, która opuściła ministe-
rialne mury, była wynikiem naci-
sków ze strony episkopatu. Księża
traktują to jako kolejny etap walki
o ochronę życia poczętego.
A poza tym za pogrzeb mikro-
skopijnych duszyczek można brać
wcale nie taką mikroskopijną ka-
sę.
Pogrzeb poronionego płodu po-
woduje uszczerbek w kasie ZUS,
ale przynosi szmal księżom.
Sprawa ujawniona przez ,,FiM”
(47/2003) urzędnikom ministra
zdrowia wymknęła się spod kontro-
li, a budżet państwa nadal narażo-
ny jest na duże straty. Tylko chło-
py w sukienkach się radują...
Przypomnijmy jeden z faktów.
Grażyna Domańska poroniła
w kaliskim szpitalu w 5 miesiącu
ciąży. Zażądała aktu zgonu dziec-
ka i otrzymała go po pisemnej wy-
kładni z Ministerstwa Zdrowia. Akt
z kolei upoważnił ją do odebrania
z ZUS... zasiłku pogrzebowego
w kwocie 4282 zł. Jej syn Łukasz
(takie imię wpisano w urzędowych
papierach) ważył 215 gramów! Po
naszej publikacji w jej ślady poszły
inne panie, które gremialnie zaczę-
ły odwiedzać oddziały ZUS w ca-
łej Polsce, domagając się nawet za-
ległych aktów zgonu dotyczących
faktycznych poronień. Wszak od
przybytku kasy głowa nie boli!
– Mamy kolejne podobne zgło-
szenia o wypłaty zasiłków – dowie-
dzieliśmy się w centrali ZUS.
– Działamy zgodnie z prawem: jest
akt zgonu – jest wypłata!
O tych przypadkach wiedzą już
parlamentarzyści. Andrzej Wojtyła ,
poseł PO, były minister zdrowia
(w latach 1992–93 w gabinecie
Hanny Suchockiej ), 14 listopada
ubiegłego roku zadał szefowi resor-
tu pytanie w trzech punktach: 1. Co
było podstawą wydania takiego za-
lecenia przez Ministerstwo Zdrowia
i kiedy stosowne akty prawne zosta-
ły wydane? 2. Dlaczego wydane
przez ministerstwo rozporządzenie
z dnia 7 grudnia 2001 r. nie rozróż-
nia poronionego płodu od nieżywe-
go dziecka? 3. Czy Ministerstwo
Zdrowia nosi się z zamiarem ure-
gulowania tych spraw?
– Kaliski przypadek – mówi po-
seł Wojtyła – nie powinien być za-
kwalifikowany jako dziecko martwo
urodzone. Departament Zdrowia
Publicznego Ministerstwa Zdrowia
dokonał błędnej wykładni postę-
powania, zalecając wydanie zarów-
no aktu, jak i karty zgonu. Pociąga
to za sobą szereg konsekwencji
finansowych, takich jak prawo do
urlopu macierzyńskiego i do zasił-
ku pogrzebowego.
Ministerstwo Zdrowia nadal ro-
bi uniki i na pytania nie odpowiada.
Dyrektor biura poselskiego Wojtyły,
Marek Stodolny , poinformował nas,
że pod koniec grudnia ubiegłego ro-
ku Sikorski poprosił kolejny raz
o przedłużenie terminu na odpowiedź.
No cóż, to są porody, których
tak naprawdę nigdy nie było. Wszy-
scy zapytani przez nas o to gineko-
lodzy jednym chórem krzyczeli: to
JAN KALINOWSKI
„stanem zerowym” w aferach z udziałem
przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, błyska-
wicznie nadrabia zaległości...
O fałszowanie dokumentów urzędowych oskarżony
jest były szef Prokuratury Rejonowej w Szamotułach,
niejaki Przemysław G.
W miasteczku od dawna
nie było tajemnicą, że z G.
dużo da się załatwić, bo
to swój chłop i w ogóle nie
ryba... O panu G. mawiało się, że – jak na prokuratora
– człowiek z niego majętny. Nawet bardzo.
Pan Zdzisław K. to jeden z najbardziej znanych ad-
wokatów w Kaliszu. W miejscowych sądach ma dobrą śred-
nią, czyli w wieloletniej statystyce większość spraw wygra-
nych, o czym do niedawna donosiły regionalne gazety. Na-
wet Romowie, którzy nie zawsze potrafią czytać, dosko-
nale o tym wiedzieli i walili do jego kancelarii całymi ro-
dzinami. Aż tu nagle mecenas K. trafił do więzienia. Po
miesiącu wypuszczono go, ale sprawa toczy się dalej. Jest
oskarżony o płatną protekcję. Miał przyjąć od biznesme-
na z Kościelnej Wsi, Sylwestra R. , łapówkę w wysokości
20 tys. zł, która miała przesądzić o umorzeniu postępo-
wania prowadzonego przeciwko R. w prokuraturze
w Pleszewie. Dowiedzieliśmy się z dobrego źródła, że spra-
wa nigdy nie wyszłaby na jaw (czyli kaliski adwokat po-
dzieliłby się forsą z pleszewskim prokuratorem), gdyby nie
nazbyt długi język przedsiębiorcy, który chwalił się prze-
kupieniem stróżów prawa.
Nie głupie 20 tys. zł, lecz okrągły miliard mógł zawa-
żyć, że w aferę z wyłudzeniami dotyczącymi mienia zabu-
żańskiego wkomponował się mecenas Waldemar K. Za
kilkanaście dni rozpoczyna się jego proces. Dowody winy
poznańskiego adwokata są
ponoć przekonujące – twier-
dzi prokuratura. Także me-
cenaska Katarzyna K. nie
może wykonywać przez lat
parę swojego ulubionego fachu. A wszystko w związku
z głośną sprawą szefostwa firmy Elektromis. Swego cza-
su prawniczka ta przyszła do sędziego orzekającego i za-
oferowała dowolną kwotę za ,,odpowiedni wyrok”. Owa
dowolność wysokości łapówki to nie jest żart, więc słyn-
na afera Rywina mogła być zaledwie małym pikusiem,
gdyby sędzia chował pod togą magnetofon.
Policja w Wągrowcu przekonała się, że w domu me-
cenasa Marka S. można znaleźć parę interesujących
i wartościowych drobiazgów. Nie byłoby w tym nic dziw-
nego, bo Polacy od dawna wiedzą, iż domostwa adwoka-
tów należą do najzamożniejszych, ale tym razem część wy-
posażenia była ,,z sadzy”, czyli pochodziła z kradzieży.
Wkrótce pozbierano do kupy i inne fakty, a wszystko ra-
zem wskazuje, że S. jest dość ściśle powiązany z grupą prze-
stępczą. Przykładów jest w Polsce, niestety, znacznie wię-
cej. A toć przecież tylko gospodarna Wielkopolska. J.K.
Prawy do lewego
RYS
W ielkopolska, która do niedawna szczyciła się
108986016.012.png 108986016.013.png 108986016.014.png 108986016.015.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 2 (201) 9 – 15 I 2004 r.
GŁASKANIE JEŻA
Prowincjałki
Warta skóra wyprawy
Małgorzata D. tak świetnie bawi-
ła się w kawiarni Hort Cafe w Ło-
dzi, że dla niej ubaw stanowczo zbyt wcześnie się skończył. Toteż kiedy perso-
nel zapowiedział zamknięcie lokalu, ukryła się pod stołem. Została sama i kon-
tynuowała zabawę. Opróżniła pięć butelek: brandy, dżin, wino i wódkę. Po tej
degustacji zmorzył ją sen, więc wróciła pod stół. Rano przyszła sprzątaczka
i prawie dostała zawału – spod stołu wystawały kobiece nogi. Z przerażeniem
pomyślała, że to trup. Ale nieboszczka chrapała. Wezwana policja stwierdziła
u Małgorzaty 3 promile alkoholu. Nasza bohaterka, jadąc do izby wytrzeźwień,
bełkotliwie informowała: „W życiu nie było tak fajnie. Ubaw po pachy!”.
Mam, mam, MAM!!! Znala-
złem, odkryłem, eureka! Oto ja
– zwykły zastępca redaktora naczel-
nego niezwykłego tygodnika – wpa-
dłem na pomysł, co zrobić, aby ko-
rupcja i wszelakie afery nękające
nasz kraj co tydzień, co dzień, co
godzinę stały się tylko smutnym
wspomnieniem. Gwarantuję, że po
wprowadzeniu mojego patentu za-
równo wielki polityk, jak i mały
urzędnik, prędzej dadzą sobie tę-
pym nożem uciąć „to i owo”, niż
przyjmą jakąkolwiek łapówę lub po-
dejmą idiotyczną, nieprzemyślaną,
szkodliwą decyzję. Niemożliwe? No
to czytajcie, Kochani, dalej!
Przyznać muszę, że pomysł nie jest
autorski i powstał... 2500 lat temu, ale
twórczo go unowocześniłem! Otóż
przed kilkoma dniami wertowałem
stare książki historyczne – bo lubię.
W jednej z nich natrafiłem na roz-
dział dotyczący starożytnej Persji. Czy-
tam, czytam i nagle wielka żarówa za-
paliła mi się w głowie. Toż to gotowe
rozwiązanie dla naszej biednej, sko-
łatanej ojczyzny.
Król perski Kambyzes (VI w.
p.n.e.) złapał na korupcji głównego
sędziego kraju – sędziego orzekają-
cego w najważniejszych sprawach.
Wściekły władca kazał zabić oszu-
sta, obedrzeć go ze skóry, następ-
nie skórę tę pięknie wyprawić
i obić nią fotel, na którym odtąd
mieli siedzieć kolejni sędziowie,
następcy nieszczęśnika. Czujecie
bluesa? Nieźle ta skóra musiała pa-
lić ich w d...
Patent Kambyzesa wprowadzony
na grunt Polski natychmiast zmienił-
by oblicze kraju. Sprawdźmy...
Jak myślicie, czy tysiące chorych
ludzi całowałoby klamki pozamy-
kanych gabinetów lekarskich i przy-
chodni, gdyby na luksusowym fo-
telu, pokrytym lśniącą skórą min.
Łapińskiego siedział min. Sikorski ?
A taka np. skóra prezesa Alota z ZUS
(tego od trwającego do dziś gigantycz-
nego bałaganu) to już nie na krześle
powinna tkwić, ale rozpostarta na ścia-
nie gabinetu kolejnych prezesów tej
„szacownej” instytucji. Szkoda też,
że Millera w cztery litery nie pali
złocony tron pokryty wyprawioną skó-
Buzka i nie przyświeca mu na
biurku lampka z abażurem w posta-
ci Buzkowego skalpu. Nic to, jest bo-
wiem szansa, że następcy Uśmiech-
niętego Leszka będzie się twardo sie-
działo, bo coś mi się wydaje, iż spo-
łeczeństwo (słusznie czy niesłusz-
nie) prędzej czy później skórę Mil-
lerowi wygarbuje...
Natomiast z posłanki Beger (orze-
kającej w najważniejszej
komisji, a osobiście
umoczonej po uszy
w konflikty z pra-
wem) można by
drzeć pasy, z których to
– jak wiadomo – wykonuje się
gustowne
zydle. Jej
następca
z Samo-
obrony,
siedząc na
tym zydlu,
przez cały
czas miałby kur-
wiki w oczach.
Zresztą... po-
patrzywszy na
samą Begerową, to można by cosik
jeszcze wykroić na całkiem przyzwo-
ity taboret dla Leppera . Niechby mu
przypominał o respektowaniu prawa.
Ze skóry Rywina zrobilibyśmy
sporą, wygodną sofę dla całej grupy
trzymającej władzę. W ten sposób po-
wstałaby kolejna partia kanapowa
i może Michnik też mógłby przysiąść
sobie na oparciu.
I tak dalej, i tak dalej... Jak my-
ślicie, czy gdyby na przykład skorum-
powana sędzina z Katowic siedziała
na krześle obitym skórą swojej rów-
nie skorumpowanej poprzedniczki, to
przeszłoby jej teraz przez myśl fero-
wać wyroki w zamian za łapówki?
A Ty, mój Drogi Czytelniku, który
spotkałeś się niedawno z butą, aro-
gancją i niekompetencją urzędnika,
u którego miałeś załatwić jakąś spra-
wę, czy nie chciałbyś zobaczyć jego
grzbietu na fotelu następcy, który wła-
śnie proponuje Ci kawę?
Być może antyczne
metody króla Kam-
byzesa były cokol-
wiek drastyczne, ale
na tyle skuteczne, że
praworządna Persja przez stu-
lecia była największym mo-
carstwem świata. Potrze-
ba matką wynalazków,
proszę Państwa! Już
słyszę, jak ktoś się
oburza, że w Polsce,
państwie demokratycz-
nym, w XXI wieku nie wol-
no w żadnym wypadku obdzie-
rać obywateli ze skóry!
Taaak? A Urzędowi Skar-
bowemu i ZUS-owi to wolno?!
MAREK SZENBORN
Prokurator z Kalisza ukradł dowód
rzeczowy w sprawie, którą prowa-
dził. Dowodem tym były... 64 tys. zł. Zamiast wpłacić je do bankowego depo-
zytu, wsadził do własnego portfela. Miał pecha, bowiem policjant, który powie-
rzył mu forsę, złożył na ten temat meldunek. Paweł G. (36 l.) w prokuraturze
pracuje 12 lat, ostatnio w wydziale śledczym. Młody, zdolny, awansował, a te-
raz przed nim – zamiast świetlanej przyszłości – perspektywa 5 lat pierdla.
Pecha miał 43-letni ksiądz Zbigniew
Sz. , proboszcz ze wsi Połoski
w Lubelskiem. Postawiono mu zarzut molestowania siedmiu uczennic klas I-III
miejscowej szkoły podstawowej. Sutannowy robił to na lekcjach religii oraz po-
za szkołą. Pięknie zachowała się kuria siedlecka, która złożyła wyrazy ubolewa-
nia pokrzywdzonym dzieciom... Ci kuriewni to potrafią... Wszystko!
Jan Z. tak kochał zwierzęta, że w swoim
mieszkaniu (16 mkw.) trzymał 16 kotów
(w tym dwa zdechłe) i 4 psy, których w ogóle nie wyprowadzał na spacer. Nie-
wdzięczni sąsiedzi, nie mogąc wytrzymać potwornego smrodu, powiadomili po-
licję. Łódzka prokuratura orzekła przepadek całego wyposażenia mieszkania Ja-
na, tj. 20 czworonogów, na rzecz Skarbu Państwa. Miłośnika zwierząt nie moż-
na było ukarać, bo okazało się, że jest niepoczytalny.
Piotr N. z Wałbrzycha wziął sprawy w swo-
je ręce i ogłosił konkurs na slogan reklamo-
wy firmy ABT Electronics Poland z Legnicy. Za wymyślenie hasła można było
wygrać samochód i sprzęt RTV. Należało tylko wcześniej wpłacić na konto Pio-
tra N. 10 procent wygranej nagrody. Jedni wpłacali, a inni powiadomili proku-
raturę. Naciągacza poszukuje policja. Nie musimy chyba dodawać, że firma ABT
Elektronics Poland nigdy nie istniała.
Opracował: A.R.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Latające niedźwiedzie
Ojciec, któremu zawadza dziecko, rzuca nim o ścianę i zabija je – to jest
przykład zdziczenia naszej cywilizacji i to wywołuje wielką wrzawę. Ale to,
że taka pani Jaruga-Nowacka wzywa, by matka, której ciąża zawadza, mo-
gła swe dziecko bezkarnie zabić – już wrzawy nie wywołuje (...). Te wyzwo-
licielki kobiet, które chcą wyzwalać kobietę z człowieczeństwa, są rozsadni-
kami zdziczenia.
(prof. B. Wolniewicz, „Najwyższy Czas!” 20–27 grudnia 2003 r.)
Czy więc ustawa (o ochronie zdrowia reprodukcyjnego i praw reproduk-
cyjnych – dop. O.H.) kierowana będzie do Ministerstwa Zdrowia? Nie;
z tekstu okazuje się bowiem, że pojęcie „zdrowia” jest terminem zastępczym,
zasłoną dymną, mającą zasłonić prawdę, że chodzi tu o zastąpienie moral-
ności osobowej wskazaniami „higienicznymi”. Chodzi o to, aby człowiek no-
woczesny, wyzwolony z pęt moralności, mógł swobodnie manipulować swo-
imi narządami rodnymi. (ks. prof. J. Bajda, „Nasz Dziennik” 303/2003)
Nie mają racji ci, którzy opatrują Jezusa etykietką radykała, takiego szefa
„Jesus people” z karabinem na ramieniu albo hippiesa z pacyfą. Mylą się też
głęboko ci, którzy instrumentalnie traktują chrześcijaństwo (...). Bowiem
w Nim jest najwyższa synteza zgody i niezgody na ten świat. A owa zgoda
i niezgoda zarazem są zakorzenione w najgłębszej z możliwych więzi z Oj-
cem. I ta właśnie (...) więź jest owej zgody i niezgody uzasadnieniem.
(ks. prof. J. Szymik, „Gość Niedzielny” 1/2004)
Tajemnicą, o której rzadko mówimy, jest to, że my musimy..., że obywatele
muszą więcej płacić na służbę zdrowia.
(Aleksander Kwaśniewski, Fakty TVN, 5.01.2004 r.)
Nareszcie wiemy, do jakiej Unii Europejskiej wchodzimy. Wszyscy wielbicie-
le europejskich mocarstw muszą chyba czuć, że wyszli na głupców. Z wyjąt-
kiem tych, którzy są głupcami – ich nie przekona już nic.
(„Dziennik Polski”, 28.11.2003 r.)
Wybrała O.H.
Trzydzieści lat temu Lawrence
J. Peter sformułował w swej książ-
ce „The Peter Prescription” (Re-
cepta Petera), poświęconej głównie
niekompetencji, tzw. Zasadę Pete-
ra. Brzmi ona: „W hierarchii każdy
pracownik stara się wznieść na swój
szczebel niekompetencji” . L.J. Peter
słusznie uważa, że w hierarchii awan-
su składającej się z systemu szczebli
człowiek wspina się po tej drabinie
aż przesunie się ze szczebla kompe-
tencji na szczebel niekompetencji.
I tutaj podam przykład: być może
Lech Wałęsa był dobrym elektry-
kiem w Stoczni Gdańskiej, ale zo-
stał prezydentem i wspiął się na naj-
wyższy szczebel niekompetencji. Tym,
którzy nie pamiętają, kim jest Wałę-
sa – przypominam. Jest to facet, któ-
ry udziela odpowiedzi, zanim jeszcze
zrozumie pytanie!
Inny przykład: prawdopodobnie
Leszek Miller był kompetentnym ro-
botnikiem Żyrardowskich Zakładów
Lnianych. Niestety, miał w sobie
syndrom nosiciela awansu i został
premierem. I znalazł się na najwyż-
szym szczeblu niekompetencji, co
sprawiło, że swą robotę na ogół par-
taczy: instytucje zawodzą, miernota
triumfuje, kumuluje się balast nie-
zadowolenia społeczeństwa, niedo-
łężna biurokracja wzrasta. Niestety,
w każdym kraju na świecie biurokra-
cja potrafi obronić swe status quo
jeszcze długo potem, gdy quo utra-
ci swój status.
Zresztą wszyscy premierzy III
RP, począwszy od Mazowieckiego,
Bieleckiego, Suchockiej, Pawlaka
poprzez Buzka aż po Millera, mie-
li dziwną predylekcję do robienia naj-
większych głupstw swojego życia i mi-
mo braku kompetencji z radością
ulegali pokusie „premierowania”
przez co przejawiali niewybaczalny
grzech pychy. A jak nam to udowod-
nili starożytni Grecy, w ślad za Py-
chą nieubłaganie kroczy nieuniknio-
na Nemezis. Dziewiętnastowieczny
premier Wielkiej Brytanii, Benjamin
Disraeli , powiedział: „Ważną rze-
czą w życiu jest wiedzieć, kiedy nale-
ży skorzystać z okazji, ale nie mniej
ważne jest wiedzieć, kiedy z niej nie
korzystać”. Niestety, wszyscy nasi do-
tychczasowi „władcy” korzystali z oka-
zji i przez to dawali przytłaczające do-
wody na istnienie prawa Murphy’ego ,
które brzmi: 1) Nic nie jest łatwe, jak
się wydaje. 2) Wszystko trwa dłużej,
niż sądzisz. 3) Jeśli coś może iść na
opak, to idzie.
Jonathan Swift (ten od „Podró-
ży Guliwera”) napisał bardzo mądry
wierszyk: „Zwierzęta znają swoją mia-
rę. Nie pragnie latać niedźwiedź sza-
ry. Koń ochwacony ma powody, żeby
nie skakać przez przeszkody. Pies in-
stynktownie cofnie głowę przed zbyt
głębokim, wielkim rowem. I tylko czło-
wiek w swym obłędzie, natury prawa
gwałci wszędzie...” .
Ileż w tym głębokiej prawdy, po-
dobnie zresztą jak w powiedzeniu:
Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na
afisz!.
ANDRZEJ RODAN
UBAW PO PACHY
„ROZTARGNIONY” PROKURATOR
PROBOSZCZ W KICIU
MIŁOŚĆ GŁUPIEGO JASIA
KOMU AUTO?
108986016.016.png 108986016.017.png 108986016.018.png 108986016.019.png 108986016.020.png 108986016.021.png 108986016.022.png 108986016.023.png 108986016.024.png 108986016.025.png 108986016.026.png 108986016.027.png 108986016.028.png 108986016.029.png 108986016.030.png 108986016.031.png
 
Nr 2 (201) 9 – 15 I 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
NIEWDZIĘCZNICY
ZAINWESTUJ!
prowadzona poprzez codzienne se-
sje modlitewne, studia teologiczne,
rozważania religijne i inne działania
duchowe. Gubernator podkreślił,
że w nowym więzieniu będzie miej-
sce dla wyznawców każdej wiary.
Władze Florydy liczą, że dzięki te-
mu uda im się zmniejszyć liczbę re-
cydywistów na Florydzie. Ciekawe,
czy za próbę nawrócenia skazani bę-
dą musieli dawać na tacę.
Fundacja usiłująca postawić
w Warszawie Świątynię Opatrzno-
ści Glempa wzywa polskich przed-
siębiorców do hojności. Za przy-
kład stawia Kluskę, który rzucił 13
mln zł na budowę świątyni w Ła-
giewnikach. Fundacja liczy na „in-
nych polskich biznesmenów, którzy
również mają coś do zawdzięczenia
opatrzności”. Inaczej: jak nie dacie,
to Bóg was ukarze, ale może też
pobłogosławić jak Klusce. Funda-
cja poczuła nóż na gardle, bo zale-
głości sięgają 8 mln zł, a mimo to
twierdzi, że terminu dotrzyma (rok
2005). Pewnie czeka na cud. PaS
PRAWDA W OCZY
może któraś z parafii zechce kol-
portować „Fakty i Mity”? A.C.
Do gadżetów każdego księdza
należą m.in. kropidło i kociołek na
święconą wodę. Ta z pozoru mało
skomplikowana broń potrafi sporo
kosztować. Oto kilka przykładowych
ofert: kropidła duże: z mosiądzu
– 182 zł; z mosiądzu niklowanego
– 247 zł. Kropidło małe platerowa-
ne dwudziestodwukaratowym złotem
– 122 zł. Średniej wielkości kociołki
na wodę święconą: ze stali nierdzew-
nej – 460 zł, z mosiądzu – 545 zł,
z mosiądzu niklowanego – 690 zł. Ko-
ciołek mały ze szkła kryształowego
– 155 zł. Duszpasterz powinien do-
datkowo uzbroić się w kropidło kie-
szonkowe, niklowane – 149 zł. Dla
księży z kompleksem... mamy propo-
zycję wyjątkową – wielkie kropidło
z brązu plus kocioł – 1140 zł. A.K.
STALOWE
KLĘCZNIKI
I.D.
W 70-tysięcznej Stalowej Woli
jest ulica im. Jana Pawła II, spory
pomnik papieża w centrum mia-
sta, biskup Frankowski i czarno-
-czerwona rada miejska, która boi
się biskupa. Aby przypodobać się
czarnym okupantom miasta, stalo-
wowolscy rajcy napisali wiernopod-
dańczy list do papieża z okazji 25.
rocznicy jego rządów w Watyka-
nie. List składał się przede wszyst-
kim z cytatów z samego JPII. – „Ni-
gdy nie zapomnimy słów Waszej
Świątobliwości: »Stalowa Wola Bo-
giem silna«; one wytyczają kierunek
i towarzyszą działaniom Rady Miej-
skiej i każdego radnego na rzecz
naszej małej i wielkiej Ojczyzny
– Polski” – stwierdzili zgodnie au-
torzy listu. Następnie uniżenie po-
prosili papieża, by zechciał być ho-
norowym obywatelem Stalowej Wo-
li. Projekt takiej uchwały został przy-
jęty przez radnych, w tym tzw. le-
wicowych, jednogłośnie. Nowy Ho-
norowy Obywatel Stalowej Woli bę-
dzie mógł przy najbliższej okazji
skorzystać z bezpłatnego przejazdu
miejską komunikacją.
IDZIE NOWE?
Montemor-o-Novo to niewielkie
miasteczko na południu Portugalii.
W 1834 roku Kościół katolicki sprze-
dał tam klasztor, gdyż – jak aktual-
nie tłumaczy się tę decyzję – w kra-
ju wygasły ostatnie zakony. Nowi wła-
ściciele zagospodarowali budynek,
robiąc z niego hotel, zaś w roku 2002
przyszedł czas na kolejne zmiany
i klasztor przeobraził się w... dom
publiczny. A że budynek sąsiaduje
z obecnym kościołem pw. Niepoka-
lanej Dziewicy Maryi, klienci obu
przybytków wymieniają się przy oka-
zji wrażeniami z leżenia krzyżem.
Jonasz chciał tylko kościół na sa-
lę gimnastyczną przerobić, a ile krzy-
ku było. I o co?
KATOSYLWESTER
O palmę pierwszeństwa wśród
najbardziej oryginalnych balów syl-
westrowych może ubiegać się im-
preza zorganizowana przez zakon
marianów w Licheniu. Zamiast
strzelać korkami od szampana, go-
ście mogli zwiedzić bazylikę; w miej-
sce rock and rolla zaproponowano
film o papieżu, a największą atrak-
cją wieczoru była możliwość... spo-
wiedzi sylwestrowej. Chętni balowi-
cze mogli nawet wziąć udział w ca-
łonocnym czuwaniu i do woli upić
się Słowem Bożym. Była też pomi-
dorowa i wodzirej w sutannie. I to
za jedyne 175 zł od osoby! PaS
ODWILŻ
Fot. Grażyna Czarnocka
Być może w tym roku Krk uła-
twi zawieranie ślubów osobom róż-
nych wyznań. Według przygotowywa-
nego dokumentu, małżeństwa kato-
lików z niekatolikami będą się mo-
gły odbywać w jednym kościele (np.
protestanckim), a nie – jak dotych-
czas – w obydwu. Nadal potrzebna
będzie dyspensa dla katolika, ale mał-
żonkowie sami zdecydują, w której
świątyni wezmą ślub. Nie będą też
musieli składać zobowiązania, że wy-
chowają dzieci w wierze katolickiej.
Katolikami nie będą musieli być rów-
nież świadkowie, a z rodziców chrzest-
nych tylko jedna osoba musi być ta-
kiego wyznania.
Podczas obchodów rocznicy
wprowadzenia stanu wojennego pra-
łat Henryk hrabia Jankowski wy-
głosił w swoim gdańskim mateczni-
ku płomienną mowę na temat zdraj-
ców narodu: gen. Jaruzelskiego
i aktualnych ministrów sprzedają-
cych ojczyznę w niewolę Brukseli.
Przy okazji oberwało się też „Fak-
tom i Mitom”. Nie dziwimy się Jan-
kowskiemu – jako jedyni opisaliśmy
przecież jego oszustwa, bufonadę
i... żonę, która jest chłopcem i ma
na imię Kajtuś („FiM” 18, 20,
26/2002).
O.H.
WOLĄ KARELA GOTTA
Pracownicy czeskich hipermar-
ketów domagają się od kierownic-
twa finansowej rekompensaty za przy-
mus nieustannego słuchania kolęd.
W ich imieniu wystąpiły związki za-
wodowe. Swoje zdrowie handlowcy
wycenili na 500 koron (około 75 zł)
za miesiąc przepracowany w tych
„uporczywych warunkach”. Skrom-
ni czy odporni?
BURMISTRZE
BEZ TEK
M.M.
W urzędach stołecznych dziel-
nic – jak za dawnych, dobrych lat
– czy się stoi, czy się leży, pensja
się należy. Udowodnili to burmistrze
dzielnic. Do obowiązków większo-
ści z nich należy: chodzenie na spo-
tkania, czytanie prasy i przyglądanie
się, jak inni pracują. I wszystko zgod-
nie z prawem. To rząd Leszka
Millera wymyślił nowy ustrój War-
szawy. Ministrowi Janikowi bar-
dzo się podobał pomysł, aby
uprawnienia burmistrzów dziel-
nic określał prezydent miasta. Ni-
komu jednak nie przyszło do gło-
wy, że Kaczyński ustawę zrozu-
mie po swojemu i uprawnień nie
przekaże. Same wynagrodzenia 66
burmistrzów i ich zastępców (oraz
jednego pełnomocnika) kosztują bu-
dżet stolicy prawie pół miliona zło-
tych miesięcznie (pomijając inne
koszty). Miało być pięknie i jest
– dla burmistrzów.
OPŁATEK
DO KONTROLI
PaS
RP
WARTOŚCI
ZA KRATKAMI
Władze Tczewa (woj. pomor-
skie) zafundowały swoim miesz-
kańcom spotkanie opłatkowe z bi-
skupem pelplińskim. Dojazd na
miejsce był bezpłatny. Zakład Ko-
munikacji Miejskiej, ledwo zipią-
cy zresztą, rozkleił po całym mie-
ście specjalne rozkłady jazdy, aby
przypadkiem któryś mieszkaniec
nie spóźnił się na autobus i nie
umknęła mu przyjemność spotka-
nia z panem biskupem. Jak rozu-
miemy, dowodem na przejazd
zgodny z intencją władz ZKM by-
ło okazanie opłatka zamiast bile-
tu... Ale jak to kasować?
PaS
WOJTYŁA NIE KRYJE
Według najnowszego raportu,
w Belgii aż 80 proc. wszystkich kra-
dzieży z włamaniem dokonują zło-
dzieje z Europy Wschodniej. Wła-
mywacze, głównie z Polski i Alba-
nii, wypierają miejscowych przestęp-
ców. Inwazja polskiego złodziejstwa,
forpoczty katolickich wartości, jaki-
mi zasilimy bezbożną Europę, trwa
od pięciu lat. Podobno w samej Bel-
gii ciągle siedzi w aresztach ponad
50 Polaków. Czy nie miał racji Jan
Paweł II, mówiąc, że my nie wraca-
my do Europy, bo my już tam jeste-
śmy?!
ZAKOPANO BIBLIĘ
W Pomrocznej od dawna trwa-
ją wyścigi w zastępowaniu komu-
chów świętymi patronami. Radni
z Myśliborza dopiero teraz dojrzeli
do nadania rynkowi imienia Jana
Pawła II . Pomysł nie przypadł jed-
nak do gustu miejscowym przedsię-
biorcom, którym za zmianę adresu
kazano płacić po 50 zł. W obliczu
gniewu wyborców radni błyskawicz-
nie uradzili, że tylko przedsiębior-
cy zostaną zwolnieni z opłaty. Któż
więc pokryje koszty operacji? Urząd.
Kiedy inne ludziska podsumują wy-
datki związane ze zmianą pieczą-
tek, dowodów osobistych i innych
dokumentów oraz czasem spędzo-
nym w kolejkach – z pewnością po-
gratulują swoim wybrańcom. RP
AS
Z okazji minionego roku Biblii
w Niemczech zakopano szkatułkę
z Pismem Świętym. Będzie ją moż-
na otworzyć dopiero w 3454 roku,
a więc 2000 tysiące lat po ukazaniu
się pierwszej Biblii Gutenberga.
W pojemniku znalazły się trzy współ-
czesne przekłady Pisma Świętego (po
angielsku, niemiecku i francusku),
na papierze, na CD-R-ze i na mi-
krofilmie. Autor projektu – alzacki
artysta – dołączył również 1280 stron
zawierających uwagi ludzi żyjących
w XXI wieku i kilka przedmiotów
codziennego użytku: książkę telefo-
niczną, lokalne gazety, kilogram psze-
nicy, bułkę i wodę mineralną. Swo-
ją akcję nazwał „butelką rzuconą w
morze przyszłym pokoleniom”. Czy
przewiduje jakiś kataklizm? PaS
A.C.
KOŚCIÓŁ
NA WSZYSTKO
JEB-NIĘTY
MP
Jeszcze kilka lat temu duszpa-
sterstwa akademickie zajmowały się
głównie organizowaniem katechez
studenckich, pielgrzymek i akcji cha-
rytatywnych. Te czasy dawno już
jednak za nami. Oferta Dominikań-
skiego Duszpasterstwa Akademic-
kiego w Lublinie, oprócz warszta-
tów Dominikańskiej Szkoły Wiary,
Szkoły Modlitwy czy tzw. Wieczo-
rów dla Zakochanych (kurs przed-
małżeński), obejmuje także spotka-
nia w ramach Klubu Filmowego
(„projekcje wartościowych filmów”),
wieczory literacko-poetyckie, zaję-
cia w trupie teatralnej oraz „coś
z pożytkiem dla ciała”, czyli kurs
tańca towarzyskiego i kurs... sa-
moobrony.
Gubernator Florydy, klerykał
Jeb Bush (brat prezydenta USA),
otworzył pierwsze w Stanach więzie-
nie religijne. Resocjalizacja będzie
NAGI INSTYNKT
ANTYKIEM W WOJTYŁĘ
Ustawione na krakowskim ryn-
ku rzeźby znanego artysty Igora
Mitoraja nie są gorszące – uzna-
ła prokuratura i odmówiła wszczę-
cia postępowania w sprawie szerze-
nia pornografii. Taki wniosek zło-
żył Michał D. , który oburzył się na
„obstawienie rynku penisami”. Pro-
kuratura nie podzieliła zdania nad-
gorliwca i orzekła, że rzeźby zasłu-
gują na swoją obecność na rynku.
Czternaście postumentów przedsta-
wiających nagie postacie postoi
w Krakowie do 25 stycznia, a po-
tem wyruszy do Warszawy. PaS
Okazuje się, że w przykościel-
nej księgarni „Antyk” w Warsza-
wie nie tylko propaguje się antyse-
mickie pisemka, ale także książki
oskarżające... Jana Pawła II o he-
rezję! Katolicka księgarnia rozpro-
wadza bowiem publikacje Bractwa
Świętego Piusa X, czyli lefebrystów.
Zarówno Glemp, jak i proboszcz
parafii Wszystkich Świętych, na te-
renie której znajduje się księgarnia,
umywają ręce od jej działalności.
Skoro wszystko już wolno i w Ko-
ściele zapanowała wolność słowa, to
A.K.
108986016.032.png 108986016.033.png 108986016.034.png 108986016.035.png 108986016.036.png 108986016.037.png 108986016.038.png 108986016.039.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin