Fakty i Mity 28-2005.pdf

(17232 KB) Pobierz
str_01_28.qxd
Nauczycielska harówka =katechizacja na parafii
EMERYTURY DLA KSIĘŻY
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 28 (280) 21 LIPCA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
Ujawniamy supertajne umowy. Nasi Wielcy Bracia Amerykanie – w ra-
mach offsetu za zakup przez Polskę myśliwców F-16 – MIELI kupić w Pol-
sce 200 samolotów. MIELI też za sztukę każdego z nich zapłacić skanda-
licznie niską cenę 1,8 mln dolarów, która nie stanowi nawet połowy war-
tości maszyny. MIELI więc znaleźć głupiego i znaleźli. A mimo to kupili...
JEDEN SAMOLOT. Nie po raz pierwszy w historii zrobiono z Polaków idio-
tów. No, chyba że znowu ktoś wziął do kieszeni...
Str. 11
Ubóstwo w habitach
Kraków zubożał o ponad 11 milionów złotych na rzecz sióstr norbertanek,
zapewne w ramach ich ślubów ubóstwa. Za kawał ziemi, który zakonnice
wysępiły od zdewociałych rycerzy w średniowieczu, zapłaciliśmy wszyscy.
I tak płacić będziemy...
Str. 8
96458684.025.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 28 (280) 15 – 21 VII 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Włodzimierz Cimoszewicz, występując przed komi-
sją sejmową ds. PKN Orlen, wniósł o wykluczenie 7 z 8 jej
członków. Obawiał się ich stronniczości wobec rozpoczętej
właśnie kampanii wyborczej. Po złożeniu wniosku wziął i wy-
szedł. Przyniosło mu to nieznaczny wzrost notowań w sonda-
żach (według OBOP-u – do 35 proc.).
Niestety, marszałek postąpił rozsądnie. W Polsce, przy tak spolaryzo-
wanej scenie politycznej, komisje sejmowe w ogóle nie mają sensu.
My, ambasadorzy
Koledzy z prawicy postanowili uniemożliwić Andrzejowi Prze-
woźnikowi, sekretarzowi generalnemu Rady Pamięci Walki
i Męczeństwa, kandydowanie na szefa IPN. W tym celu po-
mówili go o współpracę z SB. Nawet jeśli Przewoźnik wywi-
nie się z oskarżeń, na kandydowanie będzie już za późno.
Cały świat wkroczył w XXI wiek, a do Polski wróciła inkwizycja.
szech pięciu młodych Polaków chciało utopić włoskiego
ratownika. Gdyby nie interwencja przypadkowych plażowi-
czów, zrobiliby to” . Tę informację podała cała włoska prasa
bulwarowa, a także stacje radiowe. Cóż, może ratownik był
kibicem Juventusu Turyn, a nasi rodacy byli z Widzewa...
Gdyby facet był polskim emigrantem i pochodził z łódzkiej
dzielnicy Retkinia (jeden z rewirów ŁKS-u) – już by nie żył.
News zza oceanu: Gospodyni Roberta de Niro przez lata go
okradała, w sumie na ponad milion dolarów. To była Polka,
więc sprawa w sumie banalna. Ale z uwagi na sławę go-
spodarza – wieść poszła na cały świat. Parę milionów pol-
skich pomocy domowych będzie teraz poczwórnie kontrolo-
wanych, a część pójdzie do zwolnienia. Natomiast w Niem-
czech podliczyli straty w sklepach (za okres pół
roku) spowodowane kradzieżami. Wyszło
im kilka miliardów euro. Szacuje się, że
połowę sklepowego towaru „przytulili” go-
ście z Polski. Z tym wiążą się moje wspo-
mnienia z czasów, gdy przez ponad pół
roku mieszkałem w Berlinie Zachodnim.
Spotykałem wówczas całe watahy złodziei
z Polski, którzy sprzedawali fanty za poło-
wę ceny. Ja byłem frajerem, i to po-
dwójnym – raz, że nie kradłem; dwa
– że cierpiałem za to od Niemców. Kie-
dy w sklepie ośmieliłem się rozmawiać
z kolegą po polsku, natychmiast niemiec-
cy klienci i sprzedawcy zamieniali się
w prywatnych detektywów i odprowa-
dzali wzrokiem każdy nasz ruch. W po-
dobnej sytuacji, tyle że przy automacie
ze słodyczami, pewien starszy jegomość
wyzwał mnie po niemiecku, bo był prze-
konany, że „jak każdy Polak oszukuję,
wrzucając polskie, bezwartościowe mo-
nety”. Później dowiedziałem się, że
dwa dni wcześniej w niemieckiej te-
lewizji ZDF emitowano film, o tym
jak Polacy opiłowują swoje dziesięcio-
złotówki i wykorzystują je w automa-
tach zamiast 1 marki niemieckiej. Ale są
też inne przykłady. Mama mojego kolegi, mieszkająca w Ber-
linie, przeżyła tam ciekawą przygodę. Kiedy zmarła jej są-
siadka – Niemka, samotna staruszka – znalazła ciało i po-
wiadomiła policję. Podczas przesłuchania wspomniała, że sta-
rowinka pokazywała jej kiedyś swój zbiór starych złotych mo-
net. Następnie sięgnęła do skrytki i podała policjantom dro-
gocenną kasetkę. Gliniarzy podobno zamurowało, bo wcze-
śniej wylegitymowali kobietę i wiedzieli, że jest Polką. Już
po paru dniach mama Jarka zaczęła dostrzegać nadzwyczaj-
ne objawy życzliwości ze strony niemieckich sąsiadów, i to
z kilku pobliskich bloków. Zapewne policjant dzielnicowy
opowiedział komuś tę niebywałą historię o uczciwej Polce.
Negatywnych wieści jest więcej. Bo niby dlaczego
w USA traktują nas gorzej od czarnoskórych i opowiadają
sobie polish jokes ? W angielskim parlamencie na pytanie
skierowane do Tony’ego Blaira, kto jeszcze oprócz USA
i Anglii poprze wojnę z Irakiem, premier Wielkiej Brytanii
odpowiedział: Polska. I co? I usłyszał jedną wielką salwę
śmiechu. Mnie to zabolało, a Was?
W te wakacje za granicę wyjadą 4 miliony Polaków. Roz-
jadą się po całym niemal świecie i przez dwa czy trzy tygo-
dnie każdy z nich będzie polskim ambasadorem gdzieś tam.
To nie jest slogan ani czcze gadanie. Już w latach 60. XIX
wieku rządy kilku państw zamieściły w prasie odezwy do oby-
wateli – jak powinni zachowywać się za granicą. Profesor
Ryszard Stemplewski, były szef Polskiego Instytutu Spraw
Międzynarodowych, obliczył, że jedna złotówka wydana na
ogłoszenia i akcje promujące Polskę za granicą przynosi zysk
mierzony w inwestycjach czy eksporcie na poziomie 20–25
groszy. Natomiast zainwestowanie złotówki w kraju, w pu-
blikacje skierowane do własnych obywateli, którym uświa-
damia się, że każdy jest odpowiedzialny za kreowanie wize-
runku państwa za granicą – przynosi zysk rzędu 2–3 zł. Po-
za działaniami ministerstw, prezydenta i naszymi kapitalne
znaczenie w kwestii public relations mają np. wyjazdy mło-
dzieży – wakacyjne i dłuższe, na tzw. wymianę.
Nasi unijni i amerykańscy sojusznicy obserwują nas bar-
dzo uważnie i szybko wyrabiają sobie zdanie, podobnie jak
my o Rosjanach, Ukraińcach czy Rumunach. Niestety, pozy-
tywnych przykładów na temat Polaków jest tak mało, że
brytyjski miesięcznik „Jane’s Intelligence Review” pochwalił
niedawno polską... mafię, która obroniła Europę przed inwa-
zją zorganizowanych przestępców ze
Wschodu. Ale my też, nie znając
empirycznie Brytyjczyków, mo-
żemy wyrobić sobie o nich
zdanie na podstawie burd,
które wszczynają na całym
świecie ich kibice. A co
powiedzieć o Bułgarkach,
które w Polsce z tak wiel-
ką pasją „zbierają przy dro-
gach grzyby”? Czy Buł-
garzy to naród dziwek i ro-
gaczy? Chociaż takie uogól-
nienia są zawsze krzywdzą-
ce, to właśnie tak wyglą-
da mechanizm ich powsta-
wania. Na całym świecie,
a może właśnie teraz
w sposób szczególny
w Unii Europejskiej, tak-
że relacje biznesowe opie-
rają się na stereotypach. Niemiec-
ki przedsiębiorca na pewno woli pocze-
kać na odroczoną płatność za swój to-
war, jeśli jego dłużnikiem jest
Duńczyk czy Szwed, a nie Po-
lak lub Czeczen. Ile na tym
tracimy w skali całej gospodar-
ki? Oprócz wrodzonych cech narodowych takich jak klepto-
mania, skłonność do alkoholu czy antysemityzm – w skutecz-
nej i korzystnej integracji przeszkadza Polakom mentalność.
Ta rodem (dosłownie!) z ciemnogrodu, pełna dewocji i wia-
ry w papieskie i kościelne cudeńka.
Tak skrzywiony wizerunek pogarszają jeszcze nasi euro-
deputowani z LPR, którzy robią polityczno-religijne zadymy
w Parlamencie Europejskim – przynoszą portrety Marksa,
śpiewają „Międzynarodówkę”, wieszają krzyże, krzyczą
o spisku żydowsko-masońskim, odmawiają różaniec i chcą
budować kaplice. Czy poważnie traktować naród oraz pań-
stwo, którego przedstawiciele tak się zachowują? Na Za-
chodzie konsekwentnie się ośmieszamy, z kolei na Wscho-
dzie robimy wszystko, aby nas znienawidzili. Do wielkiej Ro-
sji nasi przywódcy przemawiają misjonarskim, pouczającym
tonem i podkopują jej interesy. Polscy księża wyjeżdżają do
byłych krajów ZSRR, posługując się polskim paszportem dy-
plomatycznym (ewenement na skalę światową). Taki pasz-
port jest przecież oznaką, że jego posiadacz cieszy się szcze-
gólnymi względami i poparciem swoich władz. Dziwimy się
później, iż Rosjanie traktują nawracanie swoich prawo-
sławnych na katolicyzm jako wspólną akcję Polski i Waty-
kanu. A już po prostu szokiem jest – zwłaszcza dla rządu
i prezydenta – embargo na nasze produkty w Rosji czy bu-
dowa gazociągu ze wschodu, omijającego Polskę.
Chociaż my, we własnym interesie, bądźmy mądrzejsi od
tych, których głupio wybraliśmy. Choćbyśmy nawet w te wa-
kacje siedzieli w domu.
Kolejne potwierdzenie tekstów „FiM”, w tym przypadku powo-
dów, dla których Kościół poparł akcesję do UE: „Gazeta Wy-
borcza” opublikowała raport o pozyskiwaniu unijnych pienię-
dzy przez parafie i zakony na remonty obiektów zabytkowych.
Chodzi o kwoty opiewające na nie mniej niż milion euro na
jedną inwestycję! Wśród obdarowanych są sanktuaria (Chełm-
no), klasztory (Krzeszów) i pałace arcybiskupie (Wrocław).
Pieniądze pochodzą z puli na odbudowę zabytków i kulturę.
To, co dostanie Krk, zuboży dotacje na podobne inwestycje.
GDAŃSK Jeden z najbardziej obłudnych moralistów episko-
patu, arcybiskup Gocłowski, potępił parlamenty Kanady i Hisz-
panii za legalizację małżeństw homoseksualnych. Jego zda-
niem, kraje te „nie miały prawa moralnego”, aby zrobić to,
co zrobiły, bo „związki homoseksualne są negacją miłości
u samego jej źródła, a równouprawnienie gejów i lesbijek do-
prowadziło ludzkość do przepaści podobnej do tej, nad jaką
stanęliśmy w czasach nazizmu i bolszewizmu”...
Nazizm zamordował setki tysięcy gejów, bo brzydził się ich inno-
ścią i bał się równouprawnienia, tak jak obecnie kler kat. Ale do
tego trzeba znać historię...
WATYKAN Mnożą się cudeńka uczynione przez Jana Pawła
II. Pewna Włoszka zaklina się, że widziała ducha Wojtyły, któ-
ry w godzinę śmierci papieża nawiedził ją i uleczył z uporczy-
wej choroby gardła.
W ogóle najwięcej jest cudownych uzdrowień gardła. Może Wojty-
ła zostanie patronem od „gardłowych spraw”?
WIELKA BRYTANIA Po roku przerwy terroryści znów zaata-
kowali Europę. Ponad 50 osób zginęło w Londynie od trzech
bomb zdetonowanych w metrze i autobusie. W odpowiedzi
nieznani sprawcy podpalili cztery brytyjskie meczety.
USA i Anglia już „odpokutowały” swoje strefy w Iraku. Ale zda-
niem naszych władz, Polacy są bezpieczni. Wiara bomby przenosi!
HISZPANIA Socjalistyczny rząd mimo nieustannych protestów
Kościoła kontynuuje program reform – wprowadzono właśnie
przepisy znacznie ułatwiające rozwody. Władze zniosły obo-
wiązek rocznej separacji, rozwód będzie można przeprowadzić
tylko na wniosek jednej ze stron, a przy porozumieniu obydwu
małżonków cała procedura będzie trwać tylko 10 dni. Obniżo-
no także cenę sądowego rozstania – z 2 do 1 tysiąca euro.
Powiedzenie: „Życie jak w Madrycie” zaczyna nabierać nowego
znaczenia.
CZECHY Czeskie kościoły, w tym rzymskokatolicki, zwróciły
się do papieża o rehabilitację Jana Husa, praskiego kazno-
dziei i reformatora, którego Kościół zamordował w 1415 r.,
uznając za heretyka. Poprzedni papież łaskawie przeprosił
już Czechów za spalenie żywcem ich bohatera narodowego,
ale... nie zdjął z niego piętna odstępcy.
Papa Ratzi, sam jest zaprawiony w polowaniu na niepokornych,
więc rehabilitacja przyjdzie mu ciężko.
IZRAEL Jerozolimska Parada Gejowska, do której doszło mi-
mo rozlicznych przeszkód („FiM” 26/2005), nie obyła się bez
ekscesów. Uczestników pokojowej manifestacji zaatakował no-
żem ortodoksyjny żyd. Ranił trzy osoby – dwie kobiety i męż-
czyznę. Jedna z osób wymagała dłuższej hospitalizacji.
I tak mieli szczęście – mogli być po biblijnemu ukamienowani.
Władze Izraela odmówiły wydania polskiemu wymiarowi spra-
wiedliwości Salomona Morela odpowiedzialnego za kierowa-
nie w Świętochłowicach obozem pracy dla Niemców po II woj-
nie światowej. Morel jest oskarżony o przyczynienie się do
śmierci ponad 1500 więźniów. W zdumiewającym oświadcze-
niu izraelski MSZ stwierdził, że Morel jako niedoszła ofiara
Holocaustu miał urazy, a poza tym Polacy po wojnie zamor-
dowali tysiąc Żydów i na ogół nie osądzili sprawców tych zbrod-
ni. Na dodatek Izraelczycy stwierdzili, że nie wydadzą More-
la, bo teraz w Polsce panuje antysemityzm.
„A wy bijecie Murzynów!” odpowiadali stalinowcy na krytykę ze
strony zachodnich mediów.
BRAZYLIA Władze kościelne usunęły z Instytutu Teologicz-
nego w São Paulo doktor Reginę Soares Jurckewick za to, że
ośmieliła się opublikować książkę analizującą przestępstwa
seksualne księży w Brazylii w latach 1994–2002. Dowodziła,
że Kościół nie traktował afer jako przestępstwa, lecz jako grze-
chy i tuszował je.
Taka jest wdzięczność kobiety za łaskawe dopuszczenie jej do wy-
kładania na uczelni kościelnej.
JONASZ
C zytam zagraniczne depesze: „W dniu 3 lipca we Wło-
96458684.026.png 96458684.027.png 96458684.028.png 96458684.001.png
Nr 28(280) 15 – 21VII2005 r.
KOŚCIELNY ROZBIÓR POLSKI
3
Skandal z emerytura-
mi nauczycielskimi.
Pedagogów, którzy
przepracowali w szko-
le dziesiątki lat, sąd
zrównał w prawach
z ludźmi, którzy led-
wie się o nią otarli.
księdzem, a Kowalski – zwykłym
szkolnym robolem .
Ktoś zapyta, w jakiej ustawie za-
pisano ten absurd. Odpowiadamy:
w żadnej, ale od czegóż są wyroki
niezawisłych sądów, które do perfek-
cji opanowały umiejętność interpre-
tacji konkordatu i wypełniania luk
w obowiązującym prawie. W kwestii
emerytur dla księży katechetów
cały wic polegał na tym, żeby ja-
koś uzasadnić, iż byli oni nauczy-
cielami nawet wówczas, gdy reli-
gii jeszcze w szkołach nie było,
czyli do września 1990 r.
Sprawę zainicjował wyrok Okrę-
gowego Sądu Pracy i Ubezpieczeń
Społecznych w Olsztynie, który
(wbrew stanowisku miejscowego od-
w rozumieniu Karty” oraz stanowi-
sko wyrażone w piśmie z 29 maja
1992 r. Sekretariatu Episkopatu Pol-
ski, że „władze Kościoła nie ubiega-
ły się o rozciągnięcie uprawnień prze-
widzianych w Karcie Nauczyciela na
katechetów zatrudnionych w punk-
tach katechetycznych oraz nie zamie-
rzają występować z roszczeniami re-
windykacyjnymi do władz państwo-
wych ani sądów”.
No tak, ale nie zapominajmy, że
wymieniona uchwała została podjęta
w okresie niewygasłych jeszcze pro-
testów nad legalnością wprowadze-
nia religii do szkół oraz zmierzają-
cych do spacyfikowania oponentów
zapewnień Episkopatu, że państwo
nie będzie obciążone finansowaniem
Kuczyński, Jerzy Kuźniar, Ma-
ria Tyszel i Barbara Wagner.
Wśród przesłanek orzeczenia zna-
lazło się i takie, że: „Wywodząca się
z języka greckiego (katechetes – na-
uczyciel), przejęta z niemieckiego – Ka-
techet, nazwa wykonywanego zawodu
»katecheta« to – nauczający zasad wia-
ry, nauczyciel religii, katechizmu. Za-
sady leksykologii jednoznacznie wska-
zują więc, że pojęcie »katecheta« zwią-
zane jest wyłącznie z przedmiotem na-
uczania, a nie z miejscem, w którym
to nauczanie się odbywa, co w kon-
sekwencji oznacza, że katecheci są na-
uczycielami (...)”.
Świat prawniczy oniemiał i tylko
dr Krzysztof Ślebzak z Uniwersy-
tetu im. Adama Mickiewicza w Po-
poddać krytyce podjętą przez SN uchwa-
łę i stwierdzić, że w świetle przepisów
regulujących problematykę katechezy
okres nauczania religii w ramach ka-
techizacji parafialnej przed dniem 25
października 1990 r. nie może być uzna-
ny za okres pracy nauczycielskiej”
– czytamy w opinii dr Ślebzaka.
Nie zmienia to jednak faktu, że
księża z 30-letnim stażem, legi-
tymujący się zaświadczeniem ku-
rii biskupiej bądź parafii, że pro-
wadzili katechezę przez co naj-
mniej 20 lat, mogą skutecznie
ubiegać się o nauczycielską eme-
ryturę. Ilu już dostało? Tego nie wie
nikt, gdyż ZUS nie prowadzi staty-
styk pozwalających wyłuskać księ-
ży, którzy pobierają nauczycielską
emeryturę, i w ogóle nie zamierza
nic z tym fantem robić:
– Musimy respektować obowią-
zujące w Polsce prawo, a w szczegól-
ności przyznający emeryturę wyrok
sądu – odpowiedziała nam Anna
Warchoł , rzecznik prasowy ZUS.
Co do respektowania wyroków
sporu nie ma, ale mogliby zrobić su-
tannowym niezłego psikusa...
Specjalista, pragnący zacho-
wać anonimowość, dodaje:
– Skoro sąd przyznał księ-
dzu prawo do emerytury
z tytułu długoletniego na-
uczania religii w diece-
zjalnych punktach kate-
chetycznych , to ustalił nie-
chcący, że ZUS-owi przy-
sługują roszczenia w sto-
sunku do pracodawcy, czy-
li kurii bądź parafii, z tytu-
łu obowiązkowych składek
na ubezpieczenie zdrowotne
i emerytalne, przynajmniej
w stosunku adekwatnym do
wymiaru przyznanej emery-
tury, wraz z należnymi odset-
kami ustawowymi za zwłokę. Ta-
kiego postawienia sprawy wyma-
ga nie tylko zasada równości wo-
bec prawa, ale także moralne
aspekty sprawy wobec społeczeń-
stwa , o ile to cokolwiek znaczy dla
stron, objętych tym dziwnym stosun-
kiem pracy, i wysokiego sądu.
Równość i moralność w Kato-
landzie? Niby specjalista, a takie głu-
poty wygaduje...
ANNA TARCZYŃSKA
Pan Kowalski harował niczym
wół przez 30 lat, z których 20 wyko-
nywał tzw. pracę w szczególnym cha-
rakterze. Polegała na tym, że jako na-
uczyciel użerał się (za marne grosze)
z cudzymi bachorami. Nabył upraw-
nień do emerytury (art. 87 ust. 2 Kar-
ty Nauczyciela), ale nie pali się do
Domek z Karty... Nauczyciela
niej, bo żadne to pieniądze i póki
zdrowia wystarczy, woli pozostać
w zawodzie.
Pan Wiśniewski również szczyci
się 30-letnią aktywnością zawodową
w branży poniekąd pedagogicznej.
Robotę miał zawsze superspokojną,
bo – praktycznie rzecz biorąc – urzę-
dował w domu. Klasówek po nocach
nie sprawdzał, do szkoły na ósmą ra-
no nie pędził, w razie kaca – zajęcia
(poniekąd pedagogiczne) odwoływał
i żaden dyrektor mu nie mendził,
zaś pensję brał taką, o jakiej Kowal-
ski nawet nie śmiał marzyć.
Przed trzema laty Wiśniewski po-
stanowił dodatkowo popracować ja-
ko nauczyciel sensu stricto , czyli z przy-
chodzeniem do szkoły, normalnymi
45-minutowymi lekcjami oraz nędz-
ną pensyjką. I nie o to chodziło, że-
by mu brakowało do pierwszego. Ot,
z nudów po prostu i ciekawości, wszak
z zasadniczego zajęcia – źródła do-
brobytu i luksusów, w jakie opływał
– wcale nie zamierzał rezygnować.
Gdy Wiśniewskiemu „cyknęło” rze-
czone 30 lat, postanowił dać sobie
spokój ze szkołą. Na pożegnanie do-
stał... nauczycielską emeryturę!
Niemożliwe? Absolutnie możliwe,
jeśli uwzględnić, że żyjemy w Polsce,
gdzie Wiśniewski jest katolickim
działu Zakładu Ubezpieczeń Społecz-
nych) przyznał pewnemu księdzu, na-
uczającemu przez 25 lat religii w sal-
kach przy parafiach, prawo do eme-
rytury z tytułu długoletniego wykony-
wania pracy nauczycielskiej.
ZUS zaskarżył orzeczenie, lecz
Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzy-
mał pogląd kolegów z Olsztyna. Sąd
zauważył wprawdzie, że w obowią-
zujących przepisach ustawy z 7 wrze-
śnia 1991 r. o systemie oświaty „(...)
nie wymieniono punktów katechetycz-
nych działających w latach, w których
nauczanie religii w szkołach publicz-
nych było niedozwolone” , a jednak
„(...) punkty katechetyczne spełniały
kryteria placówek oświaty, a naucza-
nie religii stanowiło także pewną for-
mę zdobywania wiedzy i kształtowa-
nia postaw moralnych, wychowując
dzieci i młodzież zgodnie z nakazami
wyznawanej przez nią wiary”.
ZUS walczył dalej, powołując się
m.in. na uchwałę z 16 września 1992
r., w której Sąd Najwyższy uznał, że
praca w katechizacji parafialnej nie
jest pracą nauczycielską w rozumie-
niu Karty Nauczyciela. Sąd przyto-
czył w uzasadnieniu pogląd Minister-
stwa Edukacji Narodowej, że punkt
katechetyczny „nie jest szkołą ani pla-
cówką opiekuńczo-wychowawczą
katechezy. Upłynęło kilka lat i moż-
na było wreszcie naprawić błędy...
Omawiana przez nas sprawa olsz-
tyńska trafiła do Sądu Najwyższego,
gdzie 13 czerwca 2001 r. skład sied-
miu sędziów Sądu Najwyższego roz-
patrywał zagadnienie prawne: „Czy
okres prowadzenia zajęć w ka-
techizacji parafialnej (do 1990 r.
dop. red. ) jest okresem pracy
nauczycielskiej (pracy w szcze-
gólnym charakterze) w rozumieniu
art. 88 ust. 1 ustawy z dnia 26 stycz-
nia 1982 r. Karty Nauczyciela”.
Księża wreszcie odetchnęli,
bo tym razem okazało się, że jest!
Sąd Najwyższy, kilkanaście ra-
zy powołując się na konkordat, po-
dzielił „(...) argumenty przemawia-
jące za jednakowym traktowaniem
nauczycieli religii przez cały okres
prowadzenia tej nauki, niezależnie
od narzucanych jej rygorów. Nakaz
jej nauczania wyłącznie poza szko-
łami państwowymi nie może decydo-
wać o odmiennym traktowaniu sta-
nów faktycznych sprzed 1 września
1990 r. i po tej dacie – skoro rodzaj
i sposób wykonywania, cel i znacze-
nie nauki religii było w każdym cza-
sie identyczne” – uchwalili sędzio-
wie Teresa Romer, Katarzyna Go-
nera, Beata Gudowska, Roman
znaniu (posiadacz prestiżowego tytu-
łu Master of Laws Uniwersytetu Eu-
ropejskiego we Frankfurcie oraz czło-
nek European Institute For Social
Security w Belgii) ostro skrytykował
wyrok: „Ustawa o stosunku Państwa
do Kościoła katolickiego w sposób wy-
raźny i jednoznaczny oddziela od sie-
bie punkt katechetyczny, o którym mo-
wa w art. 19 ustawy, od placówki
oświatowo-wychowawczej (...) należy
GŁASKANIE JEŻA
Habemus rzecznik
(co ciekawe – głosami SLD i PO). Warto więc
przypomnieć ostatnie jego zasługi. Otóż An-
drzej Rzepliński to ten sam Rzepliński, któ-
ry wymyślił ustawę o lustracji i o Instytucie
Pamięci Narodowej. Są to akurat najbardziej
antyobywatelskie akty prawne ostatnich dzie-
sięcioleci. I to nie tylko z powodu faktu, któ-
rego można się było spodziewać: szalejącej
lustracji i totalnej wojny na teczki. Najważ-
niejsze i najbardziej przerażające jest to, iż
np. ustawa o IPN nie daje zwykłemu obywa-
telowi prawa do jakiejkolwiek obrony. O je-
go winie – bez prawa odwołania – orzeka ja-
kiś tam urzędniczyna Instytutu. Tego nie wy-
myślił nawet Torquemada .
To jednak nie wszystko. Otóż profesor Rze-
pliński w licznych wypowiedziach dla mediów
nie ukrywał, że jest zwolennikiem rozszerze-
nia lustracji i obowiązkowemu poddaniu się
jej przedstawicielom takich zawodów jak np.
nauczyciel i dziennikarz.
Oczywiście pan profesor może nagle
przejść znaczącą metamorfozę i jako rzecz-
nik jak lew bronić ludzkich praw. Tylko że ja
akurat w takie cudowne nawrócenia nie wie-
rzę. Tym bardziej iż takie wybory jak Rzepliń-
skiego nie biorą się z wilgoci. Już za cztery
miesiące do władzy dojdzie katoprawica. Ta
sama, która ustami Kaczyńskiego żąda jesz-
cze większej penalizacji ustawy antyaborcyj-
nej (nie będzie można usuwać ciąży powsta-
łej w wyniku gwałtu) i nałożenia cenzury na
nieobyczajne media („FiM”?). To właśnie
takiej katoprawicy Rzepliński potrzebny bę-
dzie jak powietrze. Tylko jaki kontrakt pod-
pisała lewica za jego poparcie? Oto jest py-
tanie... I czy brzmi ono: „Być albo nie być?”...
MAREK SZENBORN
Niektórzy to mają w życiu fart. Jednak
szczęściu trzeba umieć pomagać. Dobrze
jest też mieć tak zwanego nosa. Tak jak
Andrzej Rzepliński – nowy rzecznik praw
obywatelskich.
Na czym ów fart (nos) polega? Już tłu-
maczę: otóż jeśli, człeku poczciwy, byłeś
w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej
od pełnoletności do „sztandar wyprowadzić”,
to masz przechlapane, czyli obecnie zerowe
niemal szanse na jakąkolwiek karierę. Jeżeli
zaś w PZPR nigdy nie byłeś, to jest... równie
źle albo jeszcze gorzej. Trzeba było – jak Rze-
pliński – być działaczem, i to znaczącym,
nieboszczki partii, ale w odpowiedniej chwi-
li wyrzucić demonstracyjnie legitymację do ki-
bla (rok 1982). Bo nastał stan wojenny. Cie-
kawe, że wcześniej obecnemu rzecznikowi
praw jakoś nie przeszkadzała np. inwazja na
Czechosłowację (1968). Przeciwnie, to wła-
śnie bezpośrednio po niej określił się jako na-
stajaszczij komunist .
Przez najbliższe pięć lat będziemy mieli ta-
kiego rzecznika, jakiego wybrali nam posłowie
96458684.002.png 96458684.003.png 96458684.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 28 (280) 15 – 21 VII 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Wbity w glebę
kto se rankiem piwko machnie, temu
ładnie z ryja pachnie.
Jakim człowiekiem wobec tego je-
stem? Co mnie spotka w niedalekiej
przyszłości? Według naszego duchow-
nego, niebawem będę miał „bezwład-
ność układu nerwowego, ograniczenie
pola świadomości, zaburzenia w ryt-
mie snu i czuwania, a więc trudności
związane z zasypianiem i budzeniem
się”. Jestem pod wrażeniem, ale jesz-
cze nie pękam. I dopiero następne
wersy tego wiekopomnego dzieła wbi-
jają mnie w glebę.
Otóż ojciec Meissner analizuje
niezwykle groźny dla organizmu ona-
nizm, który – jego zdaniem – nisz-
czy osobowość, pozbawia człowieka
godności, wykrzywia sumienie i spra-
wia uciążliwe napięcie gorsze od bó-
lu po stracie przyjaciela. W na-
stępnym tomie (jest już za-
powiadany przez wydawcę:
Towarzystwo Chrystusowe)
nasz domorosły seksuolog
z pewnością napisze, że od
onanizmu żółkną palce i ro-
sną kurzajki.
I tak ojciec jedzie w koło Ma-
cieju, pisz pan Hiszpan, landzbe-
ry po cztery. Jaka rada dla nas, ma-
luczkich? Żeby nie popaść w auto-
erotyzm i nie pozbawić się godno-
ści, wykrzywienia sumienia, a przede
wszystkim znieść to pieprzone, uciąż-
liwe napięcie – należy żyć w czysto-
ści i dużo się modlić, żeby brudne
myśli odeszły; no i pracować fizycz-
nie, najlepiej przy budowie kościoła.
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Parę uprawiającą miłość francu-
ską przyłapała łódzka policja na
dworcu Łódź Fabryczna. Wlepili mandat za czyn nieobyczajny i bezdusz-
nie kazali zaprzestać figli... tuż przed finałem!
Ojciec Karol Meissner, salezjanin,
napisał arcyciekawą książkę
o seksie. Z pewnością zapyta-
cie, skąd księżulo o tym wszyst-
kim wie, skoro pisana mu jest
czystość płciowa i bezżenność.
Może ma zajefajną gospodynię...
Książka ma tytuł „Płciowość i czy-
stość”. Ukazała się przed miesiącem.
Czytałem ją z rumieńcami na twa-
rzy. Przyznaję się bez bicia: opuszcza-
łem strony poświęcone czystości,
a przeglądałem jak sztubak strony
o płciowości, której poświęcono więk-
szość tekstu. Najpierw skoncentrowa-
łem się na orgazmie. Muszę przyznać,
że o. Meissner wali z grubej rury,
a wiedzę na ten temat ma ogromną
– niemożliwe, żeby tylko z innych
książek... Czy wiecie np. kiedy
zbliża się do was grzech pożąda-
nia? Otóż przejawiacie wówczas
podniecenie i wzmożoną aktyw-
ność ruchową. I tu już tkwi nie-
bezpieczeństwo „bezwładności
układu nerwowego, a przecież po-
winna panować tam równowa-
ga i harmonia”. A co na koń-
cu? „Zadowolenie seksualne ro-
dzi uzależnienie seksualne”. Skąd
ojczulek to wie?!
Dalej pisze nawet porów-
nawczo: „Palący nałogowo tytoń
czuje, że musi zapalić. W jeszcze więk-
szym stopniu dotyczy to alkoholika,
a nawet telemaniaka. Każdy, kto uza-
leżnił się od przyjemności seksualnej,
czuje się, jakby jego wewnętrzna wol-
ność była ograniczona”.
W tej groźnie opisanej sytuacji na
pewno mam ograniczoną wewnętrz-
ną wolność, jestem bowiem poczwór-
nym niewolnikiem własnych nałogów:
lubię dziewczynki (te w średnim wie-
ku, ale niekoniecznie), palę jak lo-
komotywa węgiel, uwielbiam seriale
brazylijskie i wyzna-
ję zasadę, że
AH
W Buczku (woj. sieradzkie) wa-
żący 130 kg włamywacz zakli-
nował się w oknie sklepu. 29-letni mężczyzna ukradł 100 zł i już zamie-
rzał opuścić lokal, kiedy jego uwagę przyciągnęły smakowicie wygląda-
jące ciasteczka. Nie przewidział, że wypełniony przysmakami żołądek
uniemożliwi mu odwrót. Nad ranem osłupiały właściciel sklepu zobaczył
pocieszny obrazek: okno wypełnione brzuchem oraz dwie krótkie, tłuste
nóżki.
AH
W Dąbrowie pod Szczytnem pro-
boszcz miejscowej parafii zatrzy-
mał pijanego rowerzystę. Duchownego zaniepokoił wężyk, jakim jechał
mężczyzna. Krewki ksiądz złapał cyklistę za rękę i zadzwonił po policję.
46-latek miał we krwi ponad 1,5 promila alkoholu. To nam się podoba
– ludzie muszą wiedzieć, że władza jest i czuwa. Ale chyba jeden pie-
niążek księdzu na tacy ubędzie...
AH
Za każdą prowadzoną pracę ma-
gisterską promotor otrzymuje za-
płatę – średnio 400 zł od studenta. Nie omieszkała z tej formy zarobku
skorzystać pani profesor wydziału pedagogiczno-artystycznego Uniwer-
sytetu Rzeszowskiego, która została promotorką... 102 prac magister-
skich. Chciał ją dogonić kolega po fachu, ale zdobył raptem 90 chęt-
nych! Dawniej normy przekraczali przeważnie murarze...
OH
Mieszkanka Tarnówki w Wiel-
kopolsce przyjęła pod swój dach
dwóch rzekomych wysłanników biskupa. Oszuści obiecali namaścić świę-
tym olejem chorą matkę gospodyni i uzdrowić ją. Warunkiem było od-
danie im wszystkich znajdujących się w domu pieniędzy... Po zainkaso-
waniu 5 tys. złotych uzdrawiacze zniknęli. Zaprawdę, wielka była jej
wiara!
AC
cowe narzekają na brak społecznego poparcia.
Ale narzekający nie dbają nawet o to, żeby społe-
czeństwo ich zrozumiało.
Prawdą jest, że partie lewicowe w Polsce nie cieszą
się obecnie społecznym uznaniem. Tych, które są po-
wszechnie znane (SLD, SdPl, UP), nie darzy się więk-
szym zaufaniem, a o tych drob-
niejszych – często bardziej ide-
owych – wielu ludzi nigdy nie
słyszało, choć np. APP RACJA
ma kilka razy więcej członków
i lepszy program niż Unia Pra-
cy. Nawet jeśli ktoś zetknął się
z takimi organizacjami, jak PPS, KPP czy z jedną
z dziesiątek grup i grupek polskiej lewicy radykalnej, to
raczej nie zapałał do nich miłością. Często zwyczajnie
nie zrozumiał, o co im chodzi.
Przyznam, że nie mogę się nadziwić działaczom, zwy-
kle bardzo oddanym, różnych prospołecznych partii. Na-
rzekają na to, że są marginalizowani, a jednocześnie
mówią do ludzi niezrozumiałym językiem, używając
pojęć, które może były czytelne, ale 50 czy 80 lat temu.
Teraz zwykli ludzie ich nie rozumieją lub – co gorsza
– rozumieją opacznie.
Czy przeciętni wyborcy kumają jeszcze, co to jest
„klasa robotnicza”, „proletariat”, „walka klas” lub
„reakcyjna ideologia”? Wątpię. Te pojęcia nie tylko trą-
cą myszką i wywołują uśmiech zażenowania, ale – co
najgorsze – budzą też niesympatyczne skojarzenia.
Czy nam się to podoba, czy nie – wielu ludziom przy-
wodzą one na myśl bolszewicki terror, stalinizm, pałki
ZOMO i kartoteki SB. Możemy się tym gorszyć, ale
trzeba wreszcie przyjąć do wiadomości, że prawica wy-
grała w Polsce wojnę o język publiczny, a pojęcia ko-
jarzące się z czasami PRL zostały wyśmiane, wyszy-
dzone i odesłane do lamusa. Trzeba je zastąpić nowy-
mi. Inaczej polska lewica stanie się czymś w rodzaju
muzeum ruchu robotniczego. A przecież lewica jest
po to, aby świat zmieniać i reformować, a nie oglądać
się za siebie. Spozieranie w tył zostawmy Kościołowi
i prawicy z ich zamiłowaniem do cmentarzy, pomni-
ków, relikwii, tradycji i narodowej martyrologii.
Ja unikam tego typu pojęć, choć sam nie jestem
w tej materii bez winy. Bardzo lubię i nagminnie uży-
wam terminu „lewica”. Koja-
rzy mi się on ze wszystkim, co
najlepsze – z walką z nędzą
i upośledzeniem społecznym,
nadzieją na lepsze jutro, ze
sprzeciwem wobec zniewole-
nia i religijnego dogmatu. Mam
jednak coraz większe wątpliwości, czy sam – pisząc
o lewicy – jestem dobrze rozumiany. Obawiam się, że
nie. Dlaczego? Otóż dla większości ludzi w Polsce lewi-
ca ma twarz Oleksego i Millera , kojarzy się z uwłasz-
czoną nomenklaturą, byłymi działaczami PZPR, którzy
często w niejasnych okolicznościach zrobili kariery biz-
nesmenów. To jest „lewica”, a przynajmniej tak ochrzci-
ła ją prawica, media i sami „lewicowcy”. Po raz kolejny
uświadomiłem to sobie ostatnio, kiedy znajomi powie-
dzieli mi, że nie są lewicowi, tylko prawicowi, bo nie lu-
bią cynicznych „starych komuchów”. Kiedy przyszło do
wymiany poglądów, okazało się, że jednak podzielają opi-
nie jak najbardziej lewicowe. Gdy im o tym powiedzia-
łem, obruszyli się: „Ale my nie chcemy mieć nic wspól-
nego z tymi kłamliwymi, odrażającymi aparatczykami!”.
I tak nie mogliśmy się dogadać przez cały wieczór.
Przyszedł już być może czas na rozstanie się w Pol-
sce z „lewicą”, drogim mi pojęciem, które – jak się oka-
zuje – wprowadza więcej zamieszania niż porozumienia.
Trzeba będzie używać nowych słów, sam jeszcze do koń-
ca nie wiem, jakich. Wiem jedno – nie warto obrażać się
na społeczeństwo, że nas nie rozumie, tak samo jak nie
warto kopać się z koniem. To my jesteśmy dla społe-
czeństwa, a nie ono dla nas.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Jesteśmy w LPR, ale mamy dość Giertycha.
(Bogdan Pęk, eurodeputowany)
Dzisiaj prawdziwy wybór w Polsce to jest wybór między Platformą Oby-
watelską a różnymi wersjami socjalizmu.
Mowa-trawa
(Donald Tusk)
Ani rząd, ani ja nie cierpimy na schizofrenię. (...) Nie twierdzę, że to jest
rząd lewicowy, ale nie jest to też rząd liberalny.
(Izabella Jaruga-Nowacka)
Wybuch w centrum Warszawy wzbudziłby mniej zainteresowania niż wy-
buch w centrum Londynu (...) Warszawa jest (...) niemedialna i to jest
naszą zaletą i naszym szczęściem.
(Adam D. Rotfeld, minister spraw zagranicznych)
O. Tadeusz Rydzyk, charyzmatyczny założyciel i dyrektor RM, oraz dzie-
ła przy nim wyrosłe, są wściekle atakowane przez inne ośrodki, wspiera-
ne nawet przez duchownych, którzy w czasie przemian po 1989 r. się za-
gubili. Nie brakuje w tych atakach insynuacji, przeinaczeń czy nawet
kłamstw i pomówień.
(www.prawy.net)
Feminizm to zmora mężczyzn i wytłumaczenie wszelkich niepowodzeń
kobiet. (...) Rozkwita, jak nietrudno się domyślić, głównie (jeśli nie tylko)
wśród przedstawicielek płci pięknej. Panie, z natury bardziej skłonne do
narzekań, mają wreszcie okazję wyrazić swoje niezadowolenie za pomo-
cą ideologii. Tego brakowało im przez stulecia. Prawda jest jednak taka,
że feministki pogubiły się już we własnych zeznaniach i nie potrafią spre-
cyzować swoich żądań. Obecnie nieistotne jest, że organizacje femini-
styczne powstały ze słusznych pobudek, chęci pełnego równouprawnienia.
Dziś formacje te przerodziły się niemalże w bojówki, a ich jedynym celem
jest gnębienie mężczyzn.
(www.konserwatyzm.pl)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
NIEZDROWO PRZERYWAĆ
WPADŁ NA/PRZEZ CIASTKA
KSIĄDZ Z ORMO
DO KSIĘGI REKORDÓW GUINNESSA?
A TO BYLI PRZEBIERAŃCY
C oraz bardziej rozdrobnione środowiska lewi-
96458684.005.png 96458684.006.png 96458684.007.png 96458684.008.png 96458684.009.png 96458684.010.png 96458684.011.png 96458684.012.png 96458684.013.png 96458684.014.png 96458684.015.png 96458684.016.png 96458684.017.png 96458684.018.png 96458684.019.png 96458684.020.png
Nr 28 (280) 15 – 21 VII 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
GRZESZNA POŁOWA
W IMIĘ JPII
ALBO DYMEK,
ALBO DYMANIE
Profesor Zbigniew Lew Staro-
wicz po raz kolejny zbadał Polki pod
kątem seksualności. Ostatnio robił
to 13 lat temu. Od tego czasu panie
– mimo kościelnej propagandy
– zmieniły podejście do antykoncep-
cji. Zajęliśmy nawet pierwsze miej-
sce wśród krajów Unii Europejskiej
pod względem zaufania do prezer-
watyw – jako środka zapobiegania
ciąży używa ich 50 proc. (!) Polek,
podczas gdy w 1992 r. było ich tyl-
ko 29 proc.
Do lamusa odeszły natomiast ka-
tolickie metody naturalne, na czele
z kalendarzykiem małżeńskim, wśród
kobiet znanym raczej jako... „waty-
kańska ruletka”.
Grupa parafian z Kostrzyna roz-
poczęła ostrą nagonkę na Przysta-
nek Woodstock, który odbędzie się
w dniach 5–6 sierpnia br. Przeciw-
nicy Fundacji Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy, organizującej
festiwal, oskarżają Jurka Owsiaka
o „uczenie agresji, wulgarnych po-
staw i filozofii obcej polskiej kultu-
rze, które stanowią zagrożenie dla wy-
chowania dzieci i młodzieży”. W li-
ście protestacyjnym katoliccy ko-
strzynianie ogłaszają, że zgodnie
ze wskazaniami JPII wydają „walkę
wszystkiemu, co krzywdzi, poniża,
plugawi ludzkie współżycie i obco-
wanie”. Czyżby chcieli walczyć ze
sobą?!
usługach Rydzyka – prof. Ryszard
Bender . O kandydaturze Piotrow-
skiego rozmawiają także inni polity-
cy LPR. Czyżby to był początek koń-
ca dynastii Giertychów?
DARY LOSU
Głównym argumentem rozpo-
wszechnianej właśnie w Wielkiej Bry-
tanii kampanii antynikotynowej jest
seks. Akcję skierowano przede wszyst-
kim do młodzieży. Przedstawiciele rzą-
du i lekarze mają nadzieję, że groźba
impotencji i przedwczesnego starze-
nia odciągnie wyspiarzy od papiero-
sów skuteczniej niż ogólnikowe in-
formacje o szkodliwości palenia. Bry-
tyjkom tłumaczy się więc, że nikoty-
na przyspiesza przekwitanie, a Brytyj-
czykom – że odpowiada za zaburze-
nia erekcji. Tak więc młodzi ludzie ze-
wsząd nagabywani są do współżycia.
I to pewnie bez ślubu. Fuj! MW
KC
Po raz drugi dla szkół z Tarno-
wa i okolic zorganizowano akcję
„Napełniamy talerzyk”, która ma na
celu pomoc w dożywianiu dzieci.
W tegorocznej edycji do rozdy-
sponowania jest ponad 200 ton ry-
żu, makaronu i serów, dzięki cze-
mu szkoły mogłyby wydawać wię-
cej darmowych posiłków bądź przy-
gotowywać drugie śniadania dla naj-
uboższych uczniów. „Wszystko to
nadwyżki unijne” – wyjaśnia
Agnieszka Sieja z Banku Żywno-
ści. I dodaje: „Akcja jest rozłożo-
na na cały rok. Produkty czekają,
szkoły będą musiały jedynie posta-
rać się o zapewnienie transportu”.
Aby otrzymać żywność, dyrek-
torzy szkół powinni jedynie złożyć
odpowiedni wniosek do krakow-
skiego BŻ. I tu zaczynają się scho-
dy, bowiem okazuje się, że zainte-
resowanie akcją jest minimalne.
A szkoda, bo w tym rejonie pra-
wie 13 proc. dzieci żyje na grani-
cy ubóstwa, a ponad 30 proc.
uczniów jest niedożywionych. Ale,
jak mówią, syty głodnego nie zro-
zumie.
SEKS I WARTOŚCI
OH
PS
I KUR ZAPIAŁ...
EDEK, WRACAJ!
„MNIEJSZY” GIGANT
W obwodzie lwowskim na Ukra-
inie policja zatrzymała księdza oskar-
żonego o handel kradzionymi samo-
chodami. Władze nie podały, jakie-
go wyznania jest złodziej w sutannie,
ale biskup pomocniczy rzymskokato-
lickiej archidiecezji lwowskiej, Ma-
rian Buczek , oświadczył natychmiast,
że z całą pewnością nie chodzi o człon-
ka jego personelu, bo księża rzym-
skokatoliccy nie trudnią się takimi
sprawami, jak handel samochodami
i temu podobne procedery. AC
Edward Gierek , opluwany przez
prawicę dinozaur Polski Ludowej,
dzięki któremu zakupiono na świe-
cie i sprowadzono do kraju setki li-
cencji i wybudowano dziesiątki fa-
bryk, zapewne w grobie się przewra-
ca. Z ostatniego raportu Centrum
Analiz Społeczno-Ekonomicznych wy-
nika bowiem jasno, że nasze firmy
pozostają obecnie daleko w tyle
w sferze pozyskiwania nowych tech-
nologii. Wyprzedzają nas już nie tyl-
ko bogate państwa Unii Europejskiej,
ale i takie kraje jak Słowacja. Udział
wyrobów zaawansowanych technolo-
gicznie w polskim eksporcie utrzy-
muje się na rekordowo niskim pozio-
mie 2 proc. Jesteśmy za to rekordzi-
stami świata pod względem liczby po-
wołań kapłańskich...
Rafał Dutkiewicz
Watykańska Kongregacja ds. Kul-
tu Bożego i Dyscypliny Sakramen-
tów nadała świątyni w Licheniu
(ósma w Europie i dwunasta na świe-
cie) tytuł bazyliki mniejszej. Teraz
2 lipca każdego roku obchodzony bę-
dzie uroczyście jako dzień Najświęt-
szej Maryi Panny Licheńskiej. W cie-
niu wielkiej pompy związanej z nada-
niem tytułu świętowano półwiecze
święceń twórcy świątyni w Licheniu,
księdza Eugeniusza Makulskiego .
W ubiegłym roku, gdy gość prawie
zakończył budowę sanktuarium, wy-
kopano go na zbity pysk za głośny
romans z własnym kierowcą i na otar-
cie łez nadano dożywotnio tytuł ho-
norowego kustosza. Makulski do dziś
płacze w poduszkę.
Wrocławska Fundacja „Dzielni-
ca Wzajemnego Szacunku Czterech
Wyznań”, którą tworzą katolicy, ży-
dzi, prawosławni i luteranie, zapro-
testowała przeciwko otwarciu przy
ul. Krupniczej sklepu niemieckiej sie-
ci erotycznej „Beate Uhse”. W liście
do władz sygnatariusze protestu na-
pisali, że otwarcie sex-shopu w tym
miejscu „nie jest do pogodzenia
z wymiarem duchowym dzielnicy
i jej społecznym odbiorem”. Ojcowie
miasta mają twardy orzech do zgry-
zienia, bo kamienica, w której zlo-
kalizowano „centrum pornograficz-
ne”, należy do prywatnego właścicie-
la. Prezydent Rafał Dutkiewicz
(PO) nie ukrywa, że będzie zado-
wolony z wszelkich przejawów spo-
łecznego niezadowolenia (kamienie
i koktajle Mołotowa też?). A swoją
drogą, w samym sercu Warszawy przy
ulicy noszącej imię Jana Pawła II
ulokowało się multum sex-shopów
i nikt dotąd nie zrobił z tego ogól-
nopolskiej afery.
OH
SAMOTNEMU OJCU...
POLSKI OGIER
W Stargardzie Szczecińskim po-
stawią pomnik Jana Pawła II (bę-
dzie to 254 z kolei monument
w kraju!) oczywiście za pieniądze
z kasy miasta. Przeciwko temu
zbuntowało się trzech radnych. Ich
zdaniem, kasa na pomnik powin-
na zostać uciułana za pomocą spo-
łecznej zbiórki, zaś środki, które
Urząd Miasta przeznaczyłby na ten
cel (400 tys. zł), można by przeka-
zać na adaptację i wyposażenie do-
mu dla samotnych matek.
W złą godzinę chłopaki z tą ini-
cjatywą wyskoczyli. Wojciech Kwiat-
kowski z LPR nazwał ich pomysł
diabelskim, następnie zarządzono
przerwę w sesji, po której dzielni rad-
ni... wycofali swój postulat. WZ
RP
Rzymskokatolicka archidiecezja
Miami jest na skraju bankructwa. Po-
wód? Ten sam, co w Bostonie, Por-
tland, Spokane i innych, czyli koniecz-
ność wypłaty odszkodowań ofiarom
księży gwałcicieli. W minionym ro-
ku kasa archidiecezjalna straciła z te-
go tytułu około 4 mln dolarów. Ame-
rykańskie media informują, że naj-
wyższa suma, jaką jednorazowo wy-
płacono w Miami ofiarom zboczeń-
ców w sutannach, wyniosła 420 tys.
dolarów. W latach 90. największą jur-
nością wykazał się tam ksiądz pol-
skiego pochodzenia – Jan Malicki ,
który wielokrotnie gwałcił „panie”
w wieku od 13 do 17 lat. Obecnie
– zlaicyzowany – nie płaci swoim ofia-
rom ani centa. Na odszkodowania
idzie więc kasa z tacy i wyprzedaży
kosztowności oraz budynków ufun-
dowanych przez wiernych.
RP
POKUTA W CENIE
CHICHOT KMICICA
Sanktuarium Matki Bożej Brze-
miennej w Skępem od ponad roku
w każdą trzecią sobotę miesiąca
organizuje nocne piesze pielgrzym-
ki pokutne do sanktuarium Matki
Bożej Królowej Pokoju w Oborach.
Trasa pielgrzymki ma 23 km. Pokut-
nicy wyruszają na szlak o 22.30,
a na miejscu są najpóźniej o 8 rano.
Po drodze dla strudzonych modła-
mi i spacerkiem pielgrzymów prze-
widziano aż trzy półgodzinne drzem-
ki w autokarach. Koszt udziału
w nocnym marszu organizatorzy wy-
cenili na 25 zł od osoby.
Na 24 sierpnia br. NBP zapowie-
dział wprowadzenie do obiegu dwóch
nowych monet kolekcjonerskich po-
święconych 350 rocznicy obrony Ja-
snej Góry. Balcerowiczowski bank
w ten właśnie sposób pragnie uczcić
rzekomego obrońcę Częstochowy
– księdza Kordeckiego , który przez
sutannowych uznawany jest za naj-
gorliwszego patriotę Polski, a przez
uczciwych historyków – za zwykłego
kolaboranta i sprzedawczyka. Może
byłoby lepiej, gdyby NBP nie zajmo-
wał się historią (histerią) i nie robił
rodakom wody z mózgów. Uczynili
to już bowiem paulini, którzy na ob-
chody wspomnianej rocznicy zapro-
sili Szwedów.
RP
KACZE SLUMSY
Rada Warszawy przegłosowała
uchwałę o dzierżawie lokali zastęp-
czych dla osób eksmitowanych i bez
prawa do lokalu socjalnego. Wła-
dze miasta tłumaczą całą sprawę
oszczędnościami na lokalach dla naj-
biedniejszych. W praktyce zostanie
utworzona dzielnica slumsów, a lu-
dzie zamieszkają w barakach – mę-
skich i żeńskich, co spowoduje m.in.
rozdzielenie rodzin. „Proponowane
lokale uwłaczają ludzkiej godności.
To getto!” – twierdzą przesiedleń-
cy. I mają rację!
A wszystko dzieje się w mieście,
którego prezydent – Lech Kaczyń-
ski – zapewniał niedawno, że wy-
datek 6 milionów złotych na Ośro-
dek Myśli Papieskiej nie odbije się
w żaden sposób na miejskim bu-
dżecie...
JOSEPH I JÓZEF
AK
RB
BS
Bardzo szybko oswojono się
z brakiem JPII , o czym świadczą
m.in. coraz liczniejsze hymny po-
chwalne kierowane pod adresem
nowego papieża. Od takich hołdów
nie stronią przede wszystkim hie-
rarchowie polskiego Krk. Powsta-
ją kolejne akty strzeliste ku czci no-
wego Papy. Ksiądz Przemysław
Ludwiczak z diecezji warszawsko-
-praskiej obronił właśnie pracę dok-
torską poświęconą personalistycz-
nej teologii Josepha Ratzingera .
Pod koniec lat 40. napisano i obro-
niono w Polsce doktorat na temat
personalistycznej koncepcji ideolo-
gii Józefa Stalina . Gdyby tak wziąć
i porównać obie prace...
FAWORYT TATKI
Podobno eurodeputowany Miro-
sław Piotrowski z LPR mógłby być
jedynym kandydatem na prezydenta
kraju, który cieszyłby się poparciem
o. Tadeusza Rydzyka . 39-letni Pio-
trowski, profesor KUL, ma radykal-
ne, katolicko-narodowe poglądy. Nie
wypowiedział się jasno na temat
ewentualnego startu w wyborach. Go-
rącym orędownikiem jego kandyda-
tury jest szef lubelskiego sejmiku na
WZ
BS
96458684.021.png 96458684.022.png 96458684.023.png 96458684.024.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin