Small Lass - Znowu razem.rtf

(1815 KB) Pobierz

LASS SMALL

 

Znowu razem

(To meet again)


ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Wszystkiemu winna była guma do żucia. Gdyby nie ona, wypadki potoczyłyby się zupełnie inaczej. Laura Fullerton miała problemy z ciśnieniem rozsadzającym jej uszy w czasie lotu samolotem i nie wyruszała w drogę nie mając gumy pod ręką. Przypomniała sobie o niej w ostatniej chwili, już w Chicago, na lotnisku OHare. Kupując gumę natknęła się przypadkiem na Tabithę, koleżankę ze studiów na Uniwersytecie Bloomington, w stanie Indiana. Tak to się zaczęło.

Laura! wykrzyknęła Tabitha z taką radością, jakby były co najmniej przyjaciółkami i nie widziały się od lat.

Dźwięk głosu wydał się Laurze znajomy. Odwróciła się. Tabby, jak nazywano ją na studiach, zawsze dbała o swoją smukłą sylwetkę. Ubrana była w złociste, obcisłe spodium, na pewno kupione w jakimś bardzo drogim butiku. Złocisty kolor znakomicie pasował do jej czarnych włosów i zielonych oczu. Przypominała modelkę z okładki „Vogue”, z czasów gdy kobiety prezentujące modę musiały wyglądać jak drapieżne tygrysice.

Laura w porównaniu z Tabby była bardzo skormnie ubrana. Miała na sobie granatowy klasyczny kostium i białą bluzkę, a jasne włosy upięła z tyłu głowy w praktyczny kok. Nosiła buty na płaskim obcasie, oczywiście ze względu na wygodę. Bywała częstym gościem na lotniskach i zdawała sobie sprawę z przestrzeni, które czasami musiała przemierzyć.

Dokąd lecisz?spytała Tabby, uśmiechając się. Jej zęby były proste i naturalnie zaokrąglone, aczkolwiek można się było spodziewać, sądząc z jej stylu drapieżnego zwierzątka, że powinny okazać się malutkie i spiczaste jak u kotki.

Do Columbii w Południowej Karolinie, przez Atlantę.

Świetnie. Daj mi swój bilet, to zmienię ci rezerwację. Zdążysz na połączenie, a do Atlanty polecimy razem, zgoda?

Laura, zaskoczona propozycją Tabby, odpowiedziała wymuszonym uśmiechem i lekkim skinieniem głowy.

 

I tak oto pewnego kwietniowego dnia obie kobiety, które łączyło na studiach jedynie wspólne uczęszczanie na wykłady z greki, siedziały na lotnisku OHare w Chicago i czekały na samolot.

Jakie to niewiarygodne, że cię spotkałamzielone oczy Tabby taksowały Laurę z pobłażliwym zainteresowaniem sytej i pewnej siebie kotki.

Tabby wiedziała, że Laura ma trzydzieści lat, czyli że jest od niej tylko o... załóżmy, że o rok... starsza, co zresztą, niestety, nie było prawdą. Tabby bowiem unikała trzydziestki jak ognia. Wprowadziła dotychczas już trzy małe korekty do swojej metryki. Przyglądając się koleżance zauważyła, że Laura była nadal tak samo szczupła jak w wieku osiemnastu lat. Jej włosy miały wciąż ten sam niespotykany płowy odcień. Tabby zastanawiała się, czy jaśniejsze pasma zawdzięczała słońcu, czy też pracy fryzjera? Oczy Laury nie były chyba dawniej aż tak niebieskie? Niewiarygodne, jak wspaniały efekt można osiągnąć w dzisiejszych czasach za pomocą szkieł kontaktowych...

Rozmowa niezbyt się kleiła. W gruncie rzeczy mało się znały i niewiele miały sobie do powiedzenia. Laura dyskretnie przypatrywała się tłumowi, który przelewał się wokół nich w wielkim pośpiechu.

Ach, Tabby, życie jest zadziwiające. Spotykam ludzi, których nie widziałam już od lat. Mam wrażenie, że wszyscy ciągle gdzieś biegną. Czy nie ma już osób, które po prostu idą do biura, pracują, a wieczorem spokojnie wracają do domu? Czy świat musi tak gnać i gnać?

Powinnaś już przyzwyczaić się do tego, tak jak jaodparła Tabby. – Ale wiesz, sądzę, że jedzenie w samolotach dawniej bywało lepsze...

Jak długo już tak żyjesz? Ciągle jesteś w podróży?zapytała Laura.

Właściwie od czasu, gdy skończyłam studia. Dyplom zrobiłam chyba zbyt wcześnie. Przeskoczyłam kilka semestrów na samym początku.

Zawsze byłaś szybkaskomentowała Laura sucho.

Lauro, czy nosisz szkła kontaktowe?

Nie, dlaczego pytasz?

W ogóle nie nosisz okularów?

Skądże! W mojej rodzinie wszyscy mają bardzo dobry wzrok.

Niewiarygodne Tabby nie była przekonana.

A wiesz, kogo spotkałam w zeszłym tygodniu? Nigdy nie zgadniesz! Powiem ci: Ann Thompson!

Ann Thompson? powtórzyła Tabby.

Nie przypominasz jej sobie? Wyszła za mąż za George’a Millera.

Nie znałam żadnej Ann Thompson. Jak wygląda?

Ma...

Pasażerowie lotu do Miami... – dobiegło z głośników.

To my powiedziała Tabby wstając.

Do Atlanty, Jacksonville i Miami... monotonnie ciągnął głos.

Wzięły bagaże i skierowały się do wejścia na płytę lotniska.

Ann Thompson... Tabby nadal powtarzała to imię, usiłując skojarzyć je z osobą j Miała trudności z zapamiętaniem kobiet.

W tym momencie doszło do drugiego wydarzenia, które przesądziło o losach Laury. Z tłumu dobiegł pytający, męski głos.

Laura?

Peter? Jak się masz?Laurą śmiechem zareagowała na pocałunek w policzek. Poczuła się zażenowana. Nie należała do osób, które każde spotkanie przypieczętowują pocałunkami.

Dopiero niedawno dowiedziałem się, że rozeszłaś się z Tomem już kilka lat temupowiedział Peter zupełnie swobodnie. – Dziwi mnie tylko, że to tak długo trwało...

Temat nie był wygodny. Laura szybko przerwała Peterowi, zwracając się do Tabby:

Przypominasz sobie Petera Watkinsa?

Tabby mężczyzn zawsze pamiętała i zareagowała entuzjastycznie.

Ależ oczywiście! Cześć, miło cię widzieć! Promienny uśmiech Tabby znikł, gdy Laura zapytała:

A jak się miewa twoja Molly?

Molly i dwa brzdącepowiedział Peter, wyciągając zdjęcia.

Dość łatwo udało się nakłonić Petera, by w samolocie siedział między nimi. Rozmowa toczyła się wartko aż do chwili, gdy Peter zapytał:

Słyszałyście o Tannerze? Przypominacie go sobie?

Oczywiście, że go pamiętamspokojnie odpowiedziała Tabby.

Natomiast Laura zaniemówiła. Ostrożnie, jakby przeczuwała, że coś jej zagraża, zapytała:

Co się z nim dzieje?

Miał potworny wypadek. Zupełnie rozbił swojego porschea. Z samochodu właściwie nic nie zostało. – Peter pokiwał głową.

Ale co z Tannerem?

Laura wstrzymała oddech. Znieruchomiała, a oczy wyrażały przestrach. Czuła szum w głowie.

W wyobraźni ujrzała Tannera i to niezwykle wyraziściewysokiego i szczupłego chłopaka, z ciemnymi, rozwichrzonymi włosami i bardzo niebieskimi oczami.

Odpowiedź Petera dotarła do niej z oddali.

Z Tannerem wszystko w porządku. Siedzi teraz w wiejskim domu rodziców, na północ od Myrtle Beach. Jest tam już od pewnego...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin