3. Transformacja wspĂłlnoty i modelu uczestnictwa we ws pĂłlnocie.doc

(55 KB) Pobierz
Transformacja wspólnoty i modelu uczestnictwa we wspólnocie

Transformacja wspólnoty i modelu uczestnictwa we wspólnocie

Marek Kościelniak, Wirtualne wspólnoty edukacyjne – realna, czy utopijna perspektywa edukacyjna?

 

Znany badacz wirtualnych wspólnot, kanadyjski socjolog, Barry Wellman twierdzi, że wbrew głosom wieszczącym już od lat pięćdziesiątych XX wieku „zanik wspólnoty” postępujący wraz z rozwojem technologii komunikacji indywidualnej i masowej, nasze społeczeństwa bynajmniej nie zatomizowały się zupełnie ani nie zatraciły potrzeby i umiejętności wspólnotowego życia. Według B. Wellmana, który od kilkudziesięciu lat bada wpływ nowych form komunikacji międzyludzkiej na tworzenie się i funkcjonowanie różnego rodzaju społeczności ludzkich, dzisiejsze wspólnoty różnią się wprawdzie od tych, które dominowały w życiu społecznym sto lat temu, jednak równie dobrze odpowiadają potrzebom tworzących je ludzi, jak wspólnoty, które funkcjonowały w przeszłości.

„Starsi ludzie powiadają, że w dawnych czasach, wspólnoty ludzkie były małe i stabilne. Były mocno zakorzenione w wioskach i sąsiedztwach, a ich skład osobowy zmieniał się wolno, na skutek okoliczności życiowych takich jak małżeństwo, śmierć, kłótnie i wojny. Ludzie mieli trwałe małżeństwa i byli członkami jednej, lokalnej, niewielkiej i ściśle powiązanej grupy, komunikującej się bezpośrednio przez odwiedziny, wymagające jedynie krótkiego spaceru, przez nawoływania i czytelne gesty lub przez kontakt wzrokowy. Przykładem takiej społeczności była preindustrialna wieś lub niewielkie miasteczko. Społeczności  tego rodzaju najczęściej składały się z członków rodu i sąsiadów, którzy często się ze sobą komunikowali. Ich wzajemne interakcje wyznaczane były przez częste odwiedziny, codzienne rytmy wspólnotowego życia, silne normy społeczne i solidarność”.[1]

Dawny ideał wspólnoty, jako społeczności często związanej z określonym miejscem, powiązanej istotnymi interesami życiowymi, mocno zintegrowanej, charakteryzującej się sporym zagęszczeniem wzajemnych relacji interpersonalnych, zazwyczaj ekskluzywnej, ustąpił miejsca wspólnotom innego rodzaju.

„W drugiej połowie dwudziestego stulecia, upowszechnienie się samochodów, samolotów, autobusów, połączeń kolejowych i telefonów doprowadziło do znacznego poszerzenia przestrzennego zakresu i częstotliwości więzi międzyludzkich. Te technologie umożliwiły zwyczajnym ludziom utrzymywanie kontaktu z przyjaciółmi, krewnymi i współpracownikami, pomimo dzielących ich niekiedy dużych odległości. W wyniku tego, w latach siedemdziesiątych, jeżeli nie wcześniej, wspólnoty sąsiedzkie stanowiły jedynie niewielki procent funkcjonujących wówczas wspólnot. Ludzie nie spędzali już całego swojego życia w jednej, lokalnej wspólnocie, mając większe możliwości doboru członków swojej osobistej wspólnoty. Sąsiedzkie wspólnoty zastąpione zostały spersonalizowanymi sieciami wspólnotowymi, umożliwiającymi osobie lub rodzinie przynależność do wielu, często bardzo różniących się między sobą społeczności. Upowszechnienie się pracy zawodowej kobiet - w połączeniu z opóźnieniem wieku zawierania małżeństw i podejmowania rodzicielstwa, dostępnością antykoncepcji i kontroli urodzeń, pracą na wielu etatach i łatwością przeprowadzania rozwodów - spowodowało ograniczenie liczby północnoamerykańskich rodzin, które charakteryzuje stabilność, duże zagęszczenie wzajemnych interakcji oraz częste kontakty pomiędzy jej członkami.”[2]

Na przestrzeni ostatniego półwiecza mamy do czynienia z wyłanianiem się nie tylko nowego modelu wspólnoty, jako społeczności szerszej, przestrzenie rozproszonej, luźniej powiązanej i wyraźnie inkluzywnej, ale i z kształtowaniem się nowego modelu uczestnictwa we wspólnocie. Jednostka może uczestniczyć w wielu różnych wspólnotach, które związane są z różnymi aspektami jej życia. Luźniejszy charakter więzi społecznych a także niekiedy brak powiązania z określonym miejscem, występujące w tego rodzaju wspólnotach umożliwiają jednostce dzielenie swojego czasu i zaangażowania pomiędzy rodzinę, grono współpracowników, przyjaciół, kręgi znajomych, z którymi łączą ją wspólne pasje i zainteresowania, czy aktywność w różnego rodzaju organizacjach i towarzystwach działających w społeczności lokalnej.

Od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku obserwuje się kolejne zmiany form wspólnotowej organizacji kontaktów międzyludzkich. B. Wellman uznaje je za nowy model życia wspólnotowego, który określa mianem „Person-to-Person Networked Individualism” i charakteryzuje w następujący sposób:

„Najnowsze, zachodzące ostatnio zmiany dotyczą przechodzenia do sieci glokalnych , w których jednostka - a nie najbliższa, czy dalsza rodzina  lub grupa robocza - stanowi zasadniczy ośrodek łączności. [...] Ponieważ sieci nie są ograniczone do jednej czy dwu grup, związanych poczuciem solidarności, zdobywają zasoby z rozmaitych źródeł (Granovetter, 1973, 1995; Merton, 1957). Siła i treść więzi zmieniają się z sytuacji na sytuację i z dnia na dzień, w zależności od poziomu aktywności - w zależności od trybu, jaki ludzie nadają swojemu życiu. Obecność tego rodzaju szerokiego, aktywnego i obfitującego w różnorodne zasoby zestawu więzi staje się sama w sobie szczególnie ważnym zasobem. Krótko mówiąc, dokonała się zmiana sposobu tworzenia sieci. W miejsce sieci łączących głównie różne lokalizacje pojawiły się sieci łączące osoby. Zmiana ta nie zmierza ku społecznej izolacji, ale ku elastycznej autonomii jednostki, używającej sieci społecznych. Implikuje to równocześnie podejmowanie odpowiedzialności za ludzi, z którymi jednostka pozostaje w kontakcie, jako warunku utrzymania własnej sieci, co z kolei zapewnia większą swobodę w kształtowaniu profilu interakcji.”[3]

Ten nowy model życia wspólnotowego rozwija się dzięki możliwościom stwarzanym przez coraz doskonalsze usługi komunikacyjne oferowane w internecie oraz w sieciach upowszechniającej się w szalonym tempie telefonii komórkowej.

Refleksja nad opisanymi powyżej transformacjami modelu życia wspólnotowego prowadzi do dość optymistycznego wniosku, iż potrzeba kontaktów i więzi społecznych nie tylko nie słabnie, ale wręcz wydaje się wzmacniać, prowadząc do multiplikacji i intensyfikacji tychże kontaktów i więzi.

„Zgodnie z teorią uspołecznionego indywidualizmu  [networked  individualism], ludzie otrzymują różnorodne wsparcie społeczne - większe i mniejsze dobra i przysługi, jak również wsparcie emocjonalne - choć tego rodzaju wsparcie w roku 2004 może być równie wyspecjalizowane, jak w roku 1979, jak wykazała to druga seria badań przeprowadzonych w East York (Wellman i Wortley, 1990). Przeciętnie, tylko dwie albo trzy  relacje oparte na roli społecznej (przyjaciel, sąsiad, i tak dalej) są źródłem wsparcia (chociaż liczne grono przyjaciół, sąsiadów, itd., może zapewniać większe wsparcie). Emocjonalne wsparcie płynie obficie zarówno do częstych użytkowników poczty elektronicznej, jak i do tych, którzy używają jej rzadko (zobacz też Copher, Kanfer i Walkera, 2005). Wbrew wcześniejszym obawom (przedstawionym w Wellman i Gulia, 1999b; Kayahara, 2005), internet nie odcina ludzi od więzi, zapewniających im wsparcie. Ponadto, łatwość komunikacji za pomocą poczty elektronicznej wydaje się korelować z szerszym zakresem form wzajemnego wsparcia, jakim darzą się ludzie korzystający często z poczty elektronicznej. W kwestiach, w których zarówno prorocy przyszłości internetu (na przykład, Stoll, 1995) jak i prorocy przyszłości wspólnoty (na przykład, Putnam, 2000) dopatrywali się oznak nadciągającej klęski, znajdujemy jedynie dowody na to, że rzeczywistość, o której mowa, za sprawą nowych technologii informacyjnych staje się coraz bardziej skomplikowana i ożywiona. 

ICT, to nie tylko technologie informatyczne, ale również technologie komunikacji. ‘Wchodzimy w erę, w której ludzie nastawieni są bardziej na uczestnictwo, niż jedynie na otrzymywanie informacji,’ powiedział Jonathan Swartz, prezydent Sun Microsystems (Knowledge@Wharton, 2005, p. 2).”[4]

Wynika stąd, że indywidualizacja nie musi wcale oznaczać atomizacji, izolacji i egoizmu. Wprost przeciwnie. Liczne kontakty z ludźmi, którzy otwarcie prezentują swoją indywidualność w pewien sposób wymuszają na nas ciągłe doskonalenie wrażliwości, umożliwiającej podstawowego rodzaju empatię i akceptację, bez których autentyczne relacje międzyludzkie są niemożliwe.

Warto podkreślić, że, przynajmniej jak dotąd, nic nie wskazuje na to, jakoby podtrzymywanie wspólnotowych więzi za pomocą środków komunikacji dostarczanych przez nowe technologie, w szerszej skali, w znaczący sposób eliminowało kontakty bezpośrednie. Potwierdzają to liczne badania, jak choćby te przeprowadzone przez B. Wellmana i współpracowników w 2004 roku. Oto wybrane sformułowania z wniosków końcowych:

„Internet nie jest oddzielnym systemem, ale jest osadzony w codziennym życiu. Ludzie, z którymi kontaktujemy się on-line są najczęściej osobami, z którymi kontaktujemy się off-line. [...] Ludzie uzyskują potrzebne im informacje przede wszystkim od osób, z którymi pozostają w bardzo bliskich relacjach. [...] Młodzi ludzie poszukują informacji kulturalnych (muzyki, filmów, książek, restauracji) w swoim najbliższym otoczeniu społecznym.”[5]

Przemiany społeczne, które uruchomiły proces przekształceń modelu życia wspólnotowego rozpoczęły się na długo przed powstaniem internetu i wywołane zostały zasadniczo przez czynniki ekonomiczne. Towarzyszący tym przemianom rozwój szeroko rozumianych technologii komunikacyjnych stworzył nowe możliwości zaspokajania „potrzeby wspólnoty”, które pod presją zaistniałych warunków życia zostały przez ludzi twórczo wykorzystane.

Istnieje także inny pogląd w kwestii roli, jaką w przemianach społecznych odgrywa postęp technologiczny. Pogląd ten przypisuje nowym wynalazkom rolę pierwotnej przyczyny przemian. Ekonomia reaguje na impuls, jakim jest technologiczna nowość, starając się maksymalnie wykorzystać jej możliwości, co doprowadza w ostatecznym rozrachunku do tego, że przemiany społeczne idą w kierunku wyznaczonym przez możliwości nowych technologii.[6]

Lektura literatury na temat sporu o przyczynę sprawczą społecznych przemian jest niewątpliwie kształcąca, a nawet pasjonująca, jednak sam spór nie ma bezpośredniego związku z kwestią wirtualnych wspólnot edukacyjnych. Jak już wspomniałem, jego aktualny wynik, nałożony na aktualne wyniki podobnych sporów może mieć pewien wpływ na postawy wobec e-edukacji, co nie oznacza jednak, iż posiada kluczową rolę w kształtowaniu tych postaw.

              Ku zaskoczeniu wielu uczestników owego sporu, transformacja wspólnoty i sposobu funkcjonowania jednostki we wspólnocie nie tylko nie spowodowała „zaniku wspólnoty” i wspólnotowości życia, ale, w pewnym sensie doprowadziła do jego multiplikacji i intensyfikacji. Można to wytłumaczyć za pomocą bardzo prostego, zdroworozsądkowego rozumowania: z iloma osobami można było nawiązać kontakt wędrując przez wioskę lub małe miasteczko, po wielu godzinach ciężkiej pracy? Czy tego rodzaju bezpośrednia komunikacja umożliwiała rozmowę ze wszystkimi osobami, z którymi chciało się porozmawiać? Nowoczesne media komunikacyjne bez wątpienia mocno poszerzyły nasze możliwości kontaktowania się z innymi ludźmi. Fakt, że z mediów tych korzystamy potwierdza „potrzebę wspólnoty” i umożliwia jej zaspokajanie w zakresie znacznie szerszym, niż kiedykolwiek. Tyle tylko, że nowy model wspólnoty i wspólnotowego życia różni się od modelu poprzedniego. Odmienność ta bywa przez niektórych wartościowana. Jedni oceniają ją negatywnie (taka wspólnota, to nie wspólnota), inni pozytywnie.

              Spokojny namysł nad tymi faktami doprowadza do nader oczywistego wniosku, iż przemiany modelu wspólnotowego życia, charakteryzujące obecne czasy tworzą warunki generalnie sprzyjające upowszechnianiu się wirtualnych wspólnot. I to zarówno w wymiarze makrospołecznym, w którym dominuje swoista „wielowspólnotowość”, jak i w wymiarze jednostkowym, w którym mamy do czynienia z ogromną rzeszą osób prowadzących życie oparte na przynależności do wielu różnych, często rozproszonych przestrzennie społeczności.

              Czy oznacza to, że w przyszłości nasze życie będzie wyglądało w zasadzie tak, jak dawniej, tylko coraz więcej z tego, co mamy sobie do powiedzenia przekazywać będziemy za pomocą mobilnych telefonów (videofonów) i komunikatorów internetowych, czy też nic w naszym życiu społecznym nie będzie takie, jak dawniej? Czy człowiek, jako istota społeczna rozwinie to, co Buber nazwał „instynktem wspólnoty” wykorzystując do tego celu doskonalone nieustannie media komunikacyjne, czy też ceną, jaką przyjdzie mu zapłacić za „przedłużanie swoich zmysłów” i kolejne zwycięstwa nad ograniczeniami czasoprzestrzennymi będzie uzależnienie od mediów implikujące transformację człowieczeństwa w stopniu, który z dzisiejszego punktu widzenia mógłby zostać określony jako „odczłowieczenie”?

              To prawda, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie będzie życie społeczne pokoleń od urodzenia „wychowywanych na internecie”. Z kolei nie trzeba być prorokiem, ani nawet futurologiem, aby przewidzieć, że postęp informatyzacji będzie się dokonywał i przyniesie wiele zmian w naszym życiu, nie wyłączając szkoły, nauczania i uczenia się.

 


[1] B. Wellman, B. Hogan, K. Berg, J. Boase, J. Carrasco, R. Côté, J. Kayahara, T. Kennedy, Ph. Tran, Connected Lives: The Project, w: Patrick Purcell [red.], Networked Neighbourhoods, Springer, Berlin 2005, s. 1-2.

[2] Tamże.

[3] B. Wellman, B. Hogan, K. Berg, J. Boase, J. Carrasco, R. Côté, J. Kayahara, T. Kennedy, Ph. Tran, Connected Lives: The Project, in: P. Purcell [ed.], Networked Neighbourhoods, Springer, Berlin 2005, s. 4-5.

[4] B. Wellman, i in., j.w., s. 40.

[5] J. Kayahara and B. Wellman with J. Boase, B. Hogan T. Kennedy, Canadians, Culture, and Computers, Wellman Associates 30.07.2005 [http://www.chass.utoronto.ca/~wellman/publications/]

[6] Por. m.inn.: G. Schienstock, G. Bechmann, J. Flecker, U. Huws, G. van Hootegem, M. L. Mirabile, A. Brandão Moniz, S. Ò Siochru, Information Society, Work and the Generation of New Forms of Social Exclusion (SOWING), First Interim Report (Literature Review), Tampere 1999, s. 20 – 21.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin