James Barclay - Saga o Krukach 03 - Dziecko nocy.pdf

(2295 KB) Pobierz
Barclay James - Saga o krukach 03 - Dziecko nocy
James Barclay
Dziecko nocy
Nigthchild
PrzełoŜył: Michał Studniarek
Wydanie oryginalne: 2001
Wydanie polskie: 2004
KsiąŜkę tę dedykuję pamięci Stuarta Bartletta.
Prawdziwego przyjaciela, wspaniałego męŜa Viv, ojca Tima, Emmy, Claire i Nicka.
Bardzo nam Ciebie brakuje, dlatego ten tom jest dla Ciebie.
Po raz kolejny pojawili się ludzie, którzy pomogli mi wygładzić tekst i dali właściwe odpowiedzi,
kiedy ich najbardziej potrzebowałem. Dziękuję Alanowi Mearnsowi za dostarczenie waŜnego
brakującego kawałka podczas spaceru do pubu w Killarney; Lisie Edney, Deborze Erasmus i
Laurze Gulvin za słowa, które mi dały; Dave’owi, Dickowi, George’owi i Pete’owi, którzy stoczyli
dobrą bitwę w moim imieniu; Simonowi Spantonowi, którego wsparcie i intuicja pomogły mi
przeŜyć rok, który czasami wydawał się bardzo trudny.
BOHATEROWIE
KRUCY
Hirad Coldheart BARBARZYŃCA
Bezimienny WOJOWNIK
Ilkar JULATSAŃSKI MAG
Denser MAG ZŁODZIEJA ŚWITU
Erienne MAG FORMUŁ
KOLEGIA
Dystran WŁADCA XETESKU
Vuldaroq PAN NA WIEśY, DORDOVER
Heryst LORD STARSZY MAG, LYSTERN
Sytkan LORD MAG, XETESK
Ry Darrick GENERAŁ LYSTERNEŃSKIEJ KAWALERII
Aeb PROTEKTOR
Lyanna CÓRKA ERIENNE
śOŁNIERZE, śEGLARZE I LORDOWIE
Ren’erei GILDIA DRECH
Tryuun GILDIA DRECH
Jasto Arlen LORD ARLEN
Selik KAPITAN CZARNYCH SKRZYDEŁ
Jevin KAPITAN SŁOŃCA CALAIUS
AL-DRECHAR
Ephemere
Cleress
Myriell
Aviana
KAAN
Sha-Kaan WIELKI KAAN
Hyn-Kaan
Nos-Kaan
„Gdy Niewinny dosiądzie Ŝywiołów
i ziemia leŜy rozdarta,
Rozdzielenie się odwróci
i z chaosu powstanie Jedność,
by juŜ nigdy nie upaść.”
Tinjata, Starszy Mag, Dordover
Prolog
Przez całe swoje długie Ŝycie Jarrin łowił na wodach na północ od Kłów Sunary. Znał tutejszy
układ prądów i zmienność wiatru. I znał piękno samotności. Zanurzył sieci i saki w osłoniętej
głębokiej zatoczce i teraz pozostało mu tylko cudowne oczekiwanie. To była pora, którą uwielbiał.
LeŜał na pokładzie swojego osiemnastostopowego przybrzeŜnego skimera, który kołysał się lekko
na fali. Pojedynczy Ŝagiel owinął się wokół bomu.
Jarrin wyjął korek z butelki rozcieńczonego wina, potem wyciągnął z torby grubą kanapkę z
szynką, połoŜył to wszystko na ławce obok i popatrzył na błękitne niebo, po którym płynęły
rzadkie chmury. W taki dzień nie wyobraŜał sobie lepszego Ŝycia.
Musiał się nieco zdrzemnąć, bo gdy się obudził, poczuł, jak łódź dziwnie się kołysze. Słońce
przesunęło się nieco ku lewej stronie. Coś psuło idealną harmonię tego dnia, jakiś odległy ryczący
dźwięk draŜnił jego uszy.
Jarrin oparł się na łokciach, przechylił głowę i wsadził palec do lewego ucha. Nie słyszał ani
jednego ptaka. Przez lata tak przyzwyczaił się do ostrych krzyków mew krąŜących nad jego głową
albo lecących za łodzią po dobrym połowie, Ŝe stały się częścią tła. Teraz ich milczenie działało mu
na nerwy. Zwierzęta potrafiły wyczuwać róŜne rzeczy.
Rozejrzał się całkiem juŜ rozbudzony - wokół działo się coś dziwnego. Niebo nad głową było
piękne, lecz powietrze pachniało deszczem. Woda zabrała go w morze, chociaŜ przypływ dopiero
miał nadejść. A ryczący dźwięk odbijał się echem od Kłów Sunary, wypełniając powietrze
nieziemskim hałasem, który sprawiał, Ŝe Ŝołądek ściskał mu się ze strachu.
Usiadł na okręŜnicy, marszcząc czoło, kiedy jego spojrzenie przyciągnęło jakieś poruszenie na
morzu. Zamarł.
W jego stronę niesłychanie szybko pędziła ściana wody, za którą gromadziła się coraz większa
masa ciemnych chmur. Rozciągała się tak szeroko, jak tylko mógł sięgnąć wzrokiem, po obu
Zgłoś jeśli naruszono regulamin