Rzad USA sprzedal nas obcym.rtf

(3341 KB) Pobierz

Rząd USA sprzedał nas obcym

Odnośnik do oryginalnej publikacji: http://www.paranormalne.pl/ind(...)e&id=12
 

Słońce nie obraca się dookoła Ziemi.

Rząd USA zawarł pewną umowę z małymi przedstawicielami obcej rasy zwanej szarakami.

Pierwszą prawdę przedstawioną powyżej wypowiedział Giordano Bruno, który został spalony na stosie w 1600 r. za to iż głosił on tezy, iż jest to prawda. Druga prawda poniosła za sobą więcej śmierci dla osób, które chciały wygłosić to publicznie.

Lecz owa prawda musi zostać odkryta. Fakt, iż Ziemia krąży dookoła Słońca był tłumiony przez kościół przez ponad 200 lat. Spowodowało to wielki wstrząs w szeroko pojętym kościele, rządzie i w środowisku myślicieli. Było to w latach 1800’tnych.

Teraz, po tylu latach od kiedy owa prawda została ujawniona musimy stanąć naprzeciw innych szokujących faktów. Tą przerażającą prawdą, którą przez ponad 40 lat skrywał przed nami Rząd USA… jest fakt iż sprzedał on nas… obcym.

Oto historia jak do tego doszło…

Niemcy prawdopodobnie odkryli rozbity spodek już w roku 1939. Generał James H. Doolittle w 1946 pojechał do Szwecji aby zbadać raport tzw. UFO „rakiet – duchów” , które były obserwowane przez ponad 7 miesięcy. Spodki poza nieznaną dla nas techniką ich budowy i nadfizyką poruszania się skrywały jeszcze jedną rzecz… mianowicie były pilotowane przez inteligentne istoty.
 

 

Owa prawda była znana tylko kilku osobom. Były to małe, brzydkie stworzenia, które były bardziej zaawansowane technologicznie od nas – prawdopodobnie o setki jeśli nie o biliony lat. Większość osób, które były obeznane z owym faktem, krótko po tym wydarzeniu (rozbiciu spodka + poznanie prawdy z tym związanej) popełniło samobójstwa. Najbardziej znaną z tych osób był Sekretarz Obrony James V. Forrestal, który wyskoczył z 16 piętra ze szpitalnego okna. Wszelkie analizy z badań nad nim zostały nieujawnione do dziś.

Prezydent Truman szybko zatuszował wszelkie informacje i zaczynano informować opinię publiczną, że sprawa latających talerzy to … żart.


 



W 1947 r. prezydent Truman powołał do działania grupę 12 specjalistów, która była znana pod nazwą MJ-12 (Majestic 12). Grupa ta istnieje do dziś, lecz w jej skład wchodzą inne persony. Ostatnim z oryginalnej grupy, który zginął był Gordon Grey – Sekretarz Armii z roku 1984. Jeśli tylko jakiś z członków grupy odchodził natychmiast wybierano jego zastępcę. Istnieją spekulację, iż grupa zwana jako MJ-12 ma w swoim składzie większą ilość członków niż było to ogólnie wiadome.

Więcej informacji na temat MJ-12 : Click

 

Majestic 12 (MJ-12) jest nazwą tajnej grupy kontrolnej, w skład której weszły osoby związane ze światem nauki bądź wysokimi kręgami wojskowymi. Jej powstanie zawdzięcza się w dużej mierze katastrofie w Roswell w 1947 roku, nad której zabezpieczeniem czuwało właśnie MJ-12. Później grupa prowadziła politykę mającą na celu wyciszenie bądź zbagatelizowanie wszelkich informacji o NOLach, dodatkowo koordynowała działania mające na celu przechwytywanie rozbitych obcych pojazdów, które uległy katastrofie na terenie USA i ciał ich załogantów. Organizacja miała również za zadanie analizowanie wszelkich informacji, dowodów, technologii i działań w celu uzyskania prawdziwego obrazu zjawiska NOL. Powszechnie uważa się, iż MJ-12 finansowała się z handlu narkotykami, wspierana przez CIA, a także, że stoi za zamachem na prezydenta Kenedy'ego, który chciał ujawnić opinii publicznej całą prawdę na temat NOLi, od lat skrywaną przez rząd USA. Został zabity przez agenta Secret Service prowadzącego jego samochód, co widać na filmie, który celowo nie został przedstawiony opinii publicznej.
24 września 1947 r. została powołana dożycia, na specjalne polecenie prezydenta USA Harry’ego Trumana, a z inicjatywy dra Vannevara Busha i ministra obrony Jamesa V. Forrestala – „Operacja Majestic 12”. Chodzi tutaj o tzw. „Małą grupę pod kierownictwem dra Vannervara Busha”, o której mówił Wilbert Smith w swoim memorandum „Projekt Magnet” z 21 listopada 1950 r.
Dwight David Eisenhower również powołał do życia tajną grupę pod przewodnictwem dyrektora CIA, Allana Welsha Dullesa. Chodzi o zespół pod nazwą The Jason Society (Jason Scholars). Do kierownictwa zespołu należał, m.in. dr Zbigniew Brzezinski (przewodniczący Komisji Trójstronnej w latach 1973-1976) i dr Henry Kissinger (przewodniczący działu naukowego).
Z czasem zespół rozrósł się do 32 osób, spośród których 12 najważniejszych członków oznaczono jako MJ-12. MJ-12 ma pełną kontrolę nad całością prac. Cały zespół Jason Society otrzymał numery kodowe J-1, J-2, J-3 itd. aż do J-32. Dyrektor CIA otrzymał kod J-1 i został przewodniczącym MJ-12, która z kolei odpowiada jedynie przed prezydentem USA. Koszty projektu były naprawdę wysokie. Dla MJ-12 został zbudowany specjalny ośrodek w stanie Maryland dostępny jedynie drogą powietrzną. Kompleks jest wyposażony we wszelkie potrzebne do pracy i wypoczynku wygody (przeznaczony również dla członków The Jason Society). Posiada nazwę „The Country Club”. Teren, na którym go zbudowano, został podarowany przez rodzinę Rockeffelera. MJ-12 istniało do co najmniej 1989 r. (wg informacji uzyskanych przez naszą Redakcję) i żaden z pierwszych członków już nie żyje. Aby się tam dostać, trzeba mieć świadectwo zaufania stopnia Ściśle Tajne - Majic. Obecnie krążą pogłoski, jakoby MJ-12 dalej istniało, jednak pod inną nazwą.

 

W późnych latach 40’tych miało miejsce jeszcze kilka katastrof obcych pojazdów. Roswell, New Mexico, kolejne na terenach zasiedlanych przez Azteków…kolejne w pobliżu Loreto, w Teksasie ok. 30 mil w głąb granicy z Meksykiem.
 

 

 

Teraz trzeba sobie uzmysłowić pozycję Rządu USA w tym czasie. Zapewne myśleli oni o sobie jako o najbardziej rozbudowanej i doskonałej nacji na Ziemi, która poza tym miała możliwości produkcji bomby atomowej. Byli o kilka lat do przodu przed Rosjanami. Zbudowali oni samolot mogący przekroczyć prędkość dźwięku. Mieli oni bombowce o międzykontynentalnym zasięgu, które mogły transportować broń o wielkiej sile. Zimna wojna trwała i ogólna przyszłość nacji wydawała się świetlista. Mając Rosjan tuż za sobą (w dziedzinach najbardziej rozbudowanego państwa itd.) Amerykanie potrzebowali jakiegoś „asa z rękawa” dzięki, któremu mogliby stać się wyjątkowi względem innych… i poprzez to umocniliby jeszcze bardziej swoją pozycję w oczach innych. Co mogło być dla nich tym „asem”… o tym za chwilę…

Teraz należy sobie wyobrazić pewną rzecz. Znana na świecie audycja radiowa Orsona Wellsa „Wojna Światów” z 1938 roku. Tysiące Amerykanów w panice uległa owej manipulacji, w której była mowa o inwazji istot spoza naszej planety. Wyobraźmy sobie ich przerażenie na opisy owych stworzeń, które można było wtedy poznać – stworzenia z wielkimi oczami, gadzią skórą i palcami zaopatrzonymi w pazury. Wyobraźmy sobie ich szok gdy poznawali jak latają i jak są napędzane owe pojazdy. Chodzi tu o szok jaki wywarła na nich owa informacja i jakie poniosła za sobą konsekwencję. Kto wie jaka mogłaby być reakcja społeczeństwa na fakt "ujawnienia owej prawdy" ...

25 kwietnia 1964 roku doszło do pierwszej oficjalnej komunikacji pomiędzy obcymi formami życia a Rządem USA – miało to miejsce w Bazie Sił Powietrznych Holloman w Nowym Meksyku. 3 pojazdy wylądowały na specjalnie wyznaczonym terenie aby mogło dojść do spotkania pomiędzy przedstawicielami obcych a oficerami Rządu USA.

 

 

W późnych latach 60’tych i wczesnych 70’tych, grupa MJ-12 jako reprezentant Rządu USA zawarła układ z owymi istotami nazwanymi EBE (nazwa oryg. extraterrestrial biological entities – nazewnictwo to zostało ustalone przez Detleya Bronka, członka MJ-12 i szóstego prezydenta Uniwersytetu Johna Hopkinsa). Owy „układ” pomiędzy stronami polegał na tym, że doszło do wymiany technologii (Rząd USA badał i poznawał konstrukcję i sposób działania pojazdów, które rozbijały się na naszej planecie – w późniejszym okresie testowali w pełni sprawny pojazd) w zamian za ignorancje ze strony Rządu na późniejsze uprowadzenia ludzi, których dopuszczali się obcy. EBEni zapewniali przedstawicieli MJ-12, iż abdukcje (trwające średnio 2 godziny) będą służyły monitoringowi rozwoju naszej cywilizacji.

Jednak cele uprowadzeń okazały się odbiegać od zapewnień EBEnów – prawdziwymi celami były :

(1) Wprowadzanie 3mm urządzenia przez otwory nosowe w celu dostania się do mózgu. Urządzenie było używane do biologicznego monitoringu uprowadzonego, namierzania go i kontroli (opis urządzenia zgodny z relacjami osób uprowadzonych).

(2) Implementacja (wszczepianie) sugestii posthipnotycznej (pohipnotycznej) w celu wywołania określonego rodzaju aktywności w określonym przedziale czasu, wprowadzenie której będzie miało miejsce w przeciągu następnych 2 - 5 lat.

(3) „Przekształcenie” niektórych ludzi aby mogli funkcjonować jako żywe źródło biologicznych materiałów i substancji.

(4) Usunięcie osób stanowiących zagrożenie dla kontynuacji ich działań (eksperymentów).

(5) Badania w sferze genetycznej.

(6) Zapładnianie żeńskich form życia do celów badawczych – czyt. hybrydy.

Przykłady trzech uprowadzeń jako opisy wydarzeń jakie mają miejsce podczas uprowadzenia :

Wrzesień 1961, około północy, Whitfield, New Hampshire.

Uczestnikami przedziwnego wydarzenia było międzyrasowe małżeństwo z New Hampshire, Betty i Barney Hill. Jechali właśnie do domu autostradą numer 5 przez Góry Białe, gdy nagle zobaczyli dziwne światło na niebie, poruszające się po linii łamanej. Leciało ono za nimi przez kilka mil. Barney wysiadł z samochodu i obejrzał przedmiot przez lornetkę. Zobaczył pojazd w kształcie dysku, wielkości około dwudziestu metrów, z czerwonym światłem i rzędem okien z boku. Przerażona para szybko odjechała. Usłyszeli wówczas dziwne, brzęczące odgłosy i stwierdzili, że samochód wibruje. Nagle poczuli senność, a gdy wrócili do normalnego stanu, stwierdzili, że znajdują się pięć mil na południe od miejsca dziwnego wydarzenia. Zauważyli także, że upłynęły już dwie godziny.

Hillowie nikomu nie opowiedzieli o swojej przygodzie, poza kilkoma znajomymi, ale zadziwiająca luka w pamięci wywołała u Barneya rozstrój nerwowy, a nawet wrzód żołądka. Betty miewała przerażające sny o statkach kosmicznych. Barney rozpoczął leczenie psychiatryczne i w rezultacie w grudniu 1963 roku trafił do znanego psychiatry doktora Beniamina Simona. Po dwóch miesiącach doktorowi Simonowi udało się rozwikłać tajemnicę po wprowadzeniu pacjentów w stan głębokiej hipnozy. Badano ich oddzielnie, jednak opowiadania, których wysłuchano, nie różniły się od siebie znacząco.

Podczas hipnozy przypomnieli sobie, że gdy brzęczenie ustało, znaleźli się na bocznej drodze, gdzie zatrzymała ich grupa humanoidów. Zostali przez nią wciągnięci po rampie na pokład statku kosmicznego. Porywacze byli niewysocy (poniżej półtora metra), mieli szarawą skórę, duże, skośne oczy, prawie niewidoczne nosy i szczeliniaste usta. Ich głowy były trójkątne, duże czaszki zwężały się stopniowo w spiczaste brody. Istoty komunikowały się między sobą, wydając dziwne dźwięki, które w jakiś dziwny sposób tłumaczone były w myślach Hillów na angielski.

Zaprowadzono ich do oddzielnych, jaskrawo oświetlonych "pokojów badawczych" i położono na "stołach operacyjnych". Stworzenia zbadały pachwinę i sztuczne zęby Barneya. Od Betty pobrano próbki włosów, paznokci, a badający osobnik się zaskoczony, kiedy jej naturalnych zębów nie udało się wyjąć tak jak Barneyowi. Następnie poinformowało badanych, że zapomną o zdarzeniu, i wrzucono ich na powrót do samochodu.

Należy zauważyć, że wielu psychiatrów nie akceptuje regresji hipnotycznej jako skutecznej metody uzyskiwania wiarygodnych dowodów.

5 listopada 1975, dzień, Snowflake, Arizona

Travis Walton, lat dwadzieścia trzy, jechał razem z sześcioma innymi członkami prywatnej ekipy drwali ciężarówką, kiedy nagle wszyscy spostrzegli pojazd w kształcie talerza, wiszący w powietrzu około dwudziestu metrów od drogi. Zatrzymali się, a Walton wysiadł i podszedł do obiektu, który zaczął się poruszać, wydając "brzęczący, wysoki" dźwięk. Walton przykucnął za belką. Wówczas uderzyła go wiązka światła z dolnej części UFO i, zgodnie z raportami świadków, "odrzuciło go na kilka metrów do tyłu". Sam zainteresowany stwierdził później, że "poczuł rodzaj szoku elektrycznego i stracił przytomność". Pozostali w panice odjechali ciężarówką "tak szybko, jak tylko mogli".

Pięciodniowe poszukiwania Waltona przez oddział policji szeryfa nie dały rezultatu. Krewni znaleźli go w budce telefonicznej przy autostradzie, skąd do nich zadzwonił.. Stwierdził potem, że przez cały ten czas przebywał na pokładzie UFO, choć przytomny był tylko przez kilka godzin. Obudził się w pokoju o metalowych ścianach, który wziął za "szpital". Jego koszula była rozpięta, a na klatce piersiowej leżało "coś", co nie było nigdzie przymocowane. Zobaczył trzech "obcych" - o wzroście około półtora metra, łysych, o kredowobiałej skórze, niewielkiej twarzy, której większość zajmowały duże, brązowe oczy, ubranych w pomarańczowo-brunatne kombinezony. Przerażony, zrzucił z siebie przedmiot i odepchnął "obcych", a oni opuścili pokój nie mówiąc ani słowa. Następnie wszedł osobnik o bardziej "ludzkim" wyglądzie, ubrany w biały uniform i "przezroczysty, kulisty hełm". Miał około metra osiemdziesięciu centymetrów wzrostu, "jasnobrązowe włosy" i "zielono-orzechowe oczy". Uśmiechał się spokojnie, patrząc na szarpiącego się Waltona.

Zaprowadził go do mniejszego pokoju "piętro niżej", gdzie trzech innych "ludzkich" nałożyło mu na twarz przezroczystą, miękką, pasującą jak ulał maskę z przyczepioną czarną kulką, "podobną do maski tlenowej", ale bez rur. Walton stracił przytomność i obudził się na środku autostrady, widząc jak UFO "wzlatuje prosto w górę".

Zdania ekspertów od UFO są podzielone co do autentyczności opisywanych zdarzeń. Travis Walton jeszcze przez długi okres borykał się z problemami emocjonalnymi co może świadczyć o prawdziwości jego zeznań.

15-16 października 1957, 1:00, w pobliżu San Francisco de Sales, stan Minas Gerais, Brazylia

Antonio Villas Boas, lat dwadzieścia trzy, brazylijski prosty rolnik, często pracował na swojej farmie nocą. Wieczorami 5 i 14 października obserwował wraz z bratem dziwne, jasne światła, latające im nad głowami, za pierwszym razem nad domem, za drugim razem nad polem.

Nocą z 15 na 16 października Boas orał ziemię traktorem, kiedy około 1:00 zobaczył "jaśniejący, jajowaty przedmiot, lecący w jego kierunku z przerażającą szybkością". Statek kosmiczny mający około dziesięciu metrów długości i siedmiu szerokości przez chwilę unosił się bezpośrednio nad nim, a potem wylądował tuż obok. W chwili gdy spod maszyny wyłoniły się trzy nogi, na których spoczęła, światła i silnik traktora zgasły. Następnie z UFO wysiadł o czterech humanoidów w hełmach, którzy wciągnęli go siłą po drabinie na pokład statku.

Przeprowadzono go przez kilka pokoi o "wypolerowanych, srebrzystych metalowych ścianach", oświetlonych fluoryzującymi, białymi lampkami. Jeden z pokoi wyposażony był w "dziwnego kształtu" stół i klika obrotowych krzeseł z białego metalu. Porywacze ubrani byli w jasnoszare, ciasne kombinezony. Razem z hełmami byli mniej więcej tego samego wzrostu co Boas (metr sześćdziesiąt pięć centymetrów). Od hełmów, przez które nie było widać twarzy poza dużymi, niebieskimi oczami, odchodziły "po trzy okrągłe srebrzyste rury", dochodzące do uniformu. Choć Boas nie stwierdził na kombinezonach żadnych "garbów" ani wybrzuszeń, mogących stanowić aparat oddechowy, wydawały się one pokrywać ciała pasażerów UFO całkowicie, od stóp do hełmów.

Wprowadzono go do małego pokoju, w którym stała jedynie duża "kanapa", pokryta grubym, miękkim materiałem. Porywacze przystawili do jego brody grubą, gumową rurkę, prowadzącą do dużej butli i pobrali mu krew. Operacja ta pozostawiła blizny, widoczne jeszcze kilka tygodni po incydencie. Pasażerowie UFO wydawali się niezdolni ani do porozumiewania się z Boasem, ani nawet do rozumienia go, a między sobą komunikowali się za pomocą dziwnych, "szczekliwych" odgłosów.

Przygotowując Boasa do następnego etapu eksperymentów, humanoidy siłą rozebrały go do naga i natarły płynem. Wówczas do pomieszczenia weszła "kobieta", także całkowicie naga. Jej włosy były jasne i sięgały do połowy szyi, skóra biała, oczy duże, niebieskie i skośne. Sięgała Boasowi tylko do ramienia i miała wąskie wargi, mały nos i uszy, wąskie biodra, "wysokie i szeroko rozstawione piersi", szerokie uda, normalne palce, stopy i paznokcie. Najdziwniejsza była jej trójkątna twarz, zwężająca się gwałtownie w spiczasty podbródek. Również niezwykły był krwistoczerwony kolor jej włosów łonowych i pod pachami. Mimo to Boas opisał jej ciało jako "znacznie piękniejsze niż jakiejkolwiek kobiety, którą znałem dotychczas".

Odbyli stosunek płciowy, który Boas opisuje "normalny akt (...) zachowywała się dokładnie tak jak każda inna kobieta". Przed odejściem pokazała palcem na swój brzuch, potem na Boasa i w górę, w kierunku nieba, co on zrozumiał jako odniesienie do ich przyszłego pozaziemskiego dziecka. "Potrzebny im byłem jako dobry ogier, by poprawić rasę" - stwierdził później.

Oddano mu następnie ubranie i jeszcze raz oprowadzono po statku, po czym wypuszczono na zewnątrz, a UFO wzniosło się i "odleciało jak pocisk" poza zasięg wzroku. Boas, który na jego pokładzie spędził ponad cztery godziny, opowiedział swoją historię najpierw brazylijskiemu dziennikarzowi, a potem - od przysięgą - doktorowi Olavo Fontesowi z Rio de Janeiro. Został przez nich dokładnie przepytany, ale ani na jotę nie odstąpił od swojej wersji. Lekarska analiza doktora Fontesa wykazała możliwość skażenia promieniotwórczego organizmu Boasa, a także autentyczność blizny na jego brodzie.

Rząd USA nie był w pełni świadomy swojej decyzji i konsekwencji jakie z tego wynikały. Wierzyli oni, że wszelkie sprawy w kwestii uprowadzeń będą pod kontrolą i nalegali aby również tworzyć i na bieżąco uzupełniać listę osób uprowadzonych. Tą sprawą mieli zajmować się przedstawiciele MJ-12 i Kanclerz Obrony Narodowej. Czy to brzmi niedorzecznie i niesłychanie ? Aktualne listy uprowadzonych w rękach Kanclerza Obrony Narodowej ? Czytajcie dalej… a dowiecie się więcej.

EBEni mieli pewne problemy genetyczne i ich systemy życiowe na Ziemi nie funkcjonowały należycie. Niektórzy spekulowali, iż byli oni zamieszani w jakimś wypadku czy wojnie nuklearnej (która mogła mieć miejsce w ich przeszłości) lub może wynikało to z ich genetycznych dolegliwości. Aby móc w miarę dobrze funkcjonować EBEni potrzebowali pewnych związków/hormonów, które uzyskiwali od ludzkich jak i zwierzęcych istot. (krowy i ludzie są genetycznie podobni. W sytuacji jakiejś „Narodowej Katastrofy” hemoglobina krów może być używana przez ludzi).

Owe Substancje…potem są zmieszane z roztworami wodoru i stosowane na skórze poprzez rozpylenie lub zanurzenie odpowiedniej części ciała w roztworze.

Ciało przyjmuje związek i następnie wydala odpady z powrotem przez skórę. Temat ten poruszał nawet dokument Lindy Howe dla telewizji Denver CBS.

Wszystkie te działania były dla gromadzenia tych wszelkich związków przez Obcych. Wszystkie okaleczenia (przede wszystkim zwierząt) zawierały w sobie takie działania jak usuwanie genitaliów, oczu, języka, gardła/przełyku… wszelkie rzeczy były usuwane z ekstremalną precyzją. W niektórych przypadkach nacięcia były zrobione pomiędzy komórkami (!) , w procesie, którego jeszcze nie jesteśmy w stanie robić „w terenie”. W większości tego typu spraw w rejonie gdzie leżało ciało nie było śladów krwi jak i zapadnięcia wewnętrznych organów.

 

 

Przykład z takiego oto zjawiska :

W dniu 9 września 1967 roku w Alamosa w stanie Kolorado znaleziono ciało źrebaka o imieniu Lady. Od szyi w górę zwierzę było dokładnie obrane ze skóry i mięśni. Patolog, dr John Altshuler, ze zdumieniem stwierdził, że mózg zwierzęcia, jego kręgosłup i organy wewnętrzne, między innymi serce, zostały wycięte z niespotykaną precyzją. Najbardziej jednak wstrząsnęło nim to, że w ciele źrebaka nie było ani kropli krwi. Nie było też śladów krwi na ciele ani w jego pobliżu. Kiedy dr Altschuler zbadał pobrane próbki tkanek źrebaka pod mikroskopem, odkrył on jeszcze jeden szokujący szczegół: "Zauważyłem, że brzegi rany miały charakterystyczny, ciemniejszy kolor, zupełnie jakby nacięć dokonano przy użyciu chirurgicznego przyżegacza. Ślady do złudzenia przypominały te, które zostawiają współczesne lasery." Pierwsze lasery skonstruowano wprawdzie już we wczesnych latach 60 - tych. Jednak w 1967 roku nikt jeszcze nie wykorzystywał ich w chirurgii. Kolejną zagadką był całkowity brak jakichkolwiek śladów wokół ciała. Jedyne odnalezione tropy należały do źrebaka, o dziwo jednak kończyły się około 30 metrów od ciała.

Plaga okaleczeń:

Incydent z Lady był jedynie wstępem do całego szeregu wypadków okaleczeń zwierząt, początkowo tylko w Kolorado, a później, jeszcze w tym samym roku, również w Pensylwanii. Następnie fala podobnych zdarzeń miała miejsce w Alabamie, Iowa i Teksasie. We wczesnych latach 80 - tych przypadki okaleczeń znowu zarejestrowano w Kolorado, a w latach 90 - tych "plaga" nawiedzała południowe stany USA. Od lat 70 - tych pojedyncze przypadki okaleczeń odnotowano również w Kanadzie, Ameryce Południowej, Australii i w niektórych krajach europejskich. W większości przypadków okoliczności zdarzenia były bardzo podobne. Oto najważniejsze cechy wspólne: najczęściej ofiarami okaleczeń padało bydło, rzadziej konie, owce, kozy, czasami też psy i koty, brak jakichkolwiek oznak walki, nawet na terenie pokrytym śniegiem nie znaleziono żadnych śladów w pobliżu zwłok, brak śladów zdaje się wskazywać, że zwierzęta były podnoszone z ziemi w powietrze, a następnie porzucane w innym miejscu, organy wewnętrzne, oczy, uszy, języki, odbyty i genitalia zwykle są wycinane. Głowa jest do kości obierana z miękkich tkanek, na ciałach wielu zwierząt znaleziono wycięte z chirurgiczną precyzją owalne lub okrągłe nacięcia, na głębokość skóry. W wielu wypadkach ciała były zupełnie pozbawione krwi. Najnowsze badania mikroskopowe wykazały, że niektóre nacięcia zostały wykonane skalpelem, inne zaś bez użycia ostrego narzędzia - tak jakby wykonano cos w rodzaju cięcia między komórkami. Lub przy użyciu podobnego do lasera źródła wysokiej temperatury. Nie był to jednak laser, gdyż lasery chirurgiczne zostawiają ślady węgla, a tych nie znaleziono.

Więcej na temat okaleczeń zwierząt : Click - ten text ponizej:
--------------------------------------------------------------

W dniu 9 września 1967 roku w Alamosa w stanie Kolorado znaleziono ziało źrebaka o imieniu Lady. Od szyi w górę zwierzę było dokładnie obrane ze skóry i mięśni. Patolog, dr John Altshuler, ze zdumieniem stwierdził, że mózg zwierzęcia, jego kręgosłup i organy wewnętrzne, między innymi serce, zostały wycięte z niespotykaną precyzją. Najbardziej jednak wstrząsnęło nim to, że w ciele źrebaka nie było ani kropli krwi. Nie było też śladów krwi na ciele ani w jego pobliżu. Kiedy dr Altschuler zbadał pobrane próbki tkanek źrebaka pod mikroskopem, odkrył on jeszcze jeden szokujący szczegół: "Zauważyłem, że brzegi rany miały charakterystyczny, ciemniejszy kolor, zupełnie jakby nacięć dokonano przy użyciu chirurgicznego przyżegacza. Ślady do złudzenia przypominały te, które zostawiają współczesne lasery." Pierwsze lasery skonstruowano wprawdzie już we wczesnych latach 60 - tych. Jednak w 1967 roku nikt jeszcze nie wykorzystywał ich w chirurgii. Kolejną zagadką był całkowity brak jakichkolwiek śladów wokół ciała. Jedyne odnalezione tropy należały do źrebaka, o dziwo jednak kończyły się około 30 metrów od ciała.

Plaga okaleczeń:

Incydent z Lady był jedynie wstępem do całego szeregu wypadków okaleczeń zwierząt, początkowo tylko w Kolorado, a później, jeszcze w tym samym roku, również w Pensylwanii. Następnie fala podobnych zdarzeń miała miejsce w Alabamie, Iowa i Teksasie. We wczesnych latach 80 - tych przypadki okaleczeń znowu zarejestrowano w Kolorado, a w latach 90 - tych "plaga" nawiedzała południowe stany USA. Od lat 70 - tych pojedyncze przypadki okaleczeń odnotowano również w Kanadzie, Ameryce Południowej, Australii i w niektórych krajach europejskich. W większości przypadków okoliczności zdarzenia były bardzo podobne. Oto najważniejsze cechy wspólne: najczęściej ofiarami okaleczeń padało bydło, rzadziej konie, owce, kozy, czasami też psy i koty, brak jakichkolwiek oznak walki, nawet na terenie pokrytym śniegiem nie znaleziono żadnych śladów w pobliżu zwłok, brak śladów zdaje się wskazywać, że zwierzęta były podnoszone z ziemi w powietrze, a następnie porzucane w innym miejscu, organy wewnętrzne, oczy, uszy, języki, odbyty i genitalia zwykle są wycinane. Głowa jest do kości obierana z miękkich tkanek, na ciałach wielu zwierząt znaleziono wycięte z chirurgiczną precyzją owalne lub okrągłe nacięcia, na głębokość skóry. W wielu wypadkach ciała były zupełnie pozbawione krwi. Najnowsze badania mikroskopowe wykazały, że niektóre nacięcia zostały wykonane skalpelem, inne zaś bez użycia ostrego narzędzia - tak jakby wykonano cos w rodzaju cięcia między komórkami. Lub przy użyciu podobnego do lasera źródła wysokiej temperatury. Nie był to jednak laser, gdyż lasery chirurgiczne zostawiają ślady węgla, a tych nie znaleziono.

Możliwe przyczyny:

Od samego początku zjawiska te wprawiały w konsternację wszystkich zajmujących się nimi z urzędu policjantów i patologów. Wielu doświadczonych policjantów i ranczerów, którz z przypadkami okaleczenia zwierząt mieli wszak do czynienia na co dzień, przyznawało, że w tych konkretnych przypadkach winnych na pewno nie należy szukać wśród rdzennych drapieżników, takich jak kojoty, wilki czy niedźwiedzie. W niektórych przypadkach z Alabamy z 1993 roku, zbadanych i udokumentowanych przez Lindę Moulton Howe, krew została wypompowana nawet z naczyń włoskowatych, co byłoby niemożliwe, gdyby zwierzęta padły ofiarą drapieżników. Poza tym, czy jakikolwiek drapieżnik potrafiłby chirurgicznie usunąć krowie genitalia? Kiedy zawiodły wszelkie próby znalezienia naturalnych przyczyn okaleczeń, pojawiły się inne hipotezy. Były to między innymi sugestie, że zwierzęta mogły paść ofiarą satanistów, którzy potrzebowali ich organów do swoich rytualnych obrzędów. Nikt jednak nie potrafi wskazać na grupę wyznawców szatana, która miałaby dostęp do helikopterów i laserów medycznych. Mimo prowadzonych przez władze USA i Kanady tajnych dochodzeń, w żadnym z wypadków nie udało się znaleźć powiązania z rytuałami okultystycznymi. Inna hipoteza związana była z tajemniczymi, nisko latającymi helikopterami - zwykle bardzo cichymi i pozbawionymi wymaganego przez prawo oznakowania. Pojawiały się one w pobliżu miejsc znalezienia zwłok zwierząt na krótko przez lub krótko po ich odkryciu. W kilku przypadkach widziano jak helikoptery rozpylały jakieś substancje nad terenami, na których później znajdowano okaleczone bydło. W związku z tym pojawiły się spekulacje, że na zwierzętach testowano broń biologiczną i chemiczną. Całej sprawie tajemniczości przydały się zeznania osób, które próbowały sfotografować owe helikoptery, lecz zostały odstraszone przez ludzi ubranych w pozbawione jakichkolwiek insygniów czarne mundury.

Oficjalne wyjaśnienia:

Przez całe lata wojskowe i cywilne władze USA twierdziły, że nie mają z tymi incydentami nic wspólnego. Federalna Agencja Przestrzeni Powietrznej ( FAA ) posunęła się nawet dalej, twierdząc, że w ogóle nie było żadnych tajemniczych helikopterów. We wszystkich przypadkach oficjalne wyjaśnienie władz brzmiało: "przyczyny naturalne." Pod presją opinii publicznej FBI wszczęło dochodzenie w 1979 roku. Po roku opublikowano raport, w którym FBI stwierdziła, że sprawcami okaleczeń były drapieżniki. Kwestie braku krwi w naczyniach krwionośnych zwierząt tłumaczono długim okresem od momentu śmierci do czasu znalezienia zwłok. Wysuwano też przypuszczenia, że przyczyną śmierci mogły być pasożyty. Takie wyjaśnienia jedynie rozłościły farmerów, patologów i wielu z nich uznało, że rząd usiłuje coś ukryć. Zdesperowani farmerzy utworzyli specjalne oddziały ochronne, złożone z ochotników, gotowych strzelać do wszystkich helikopterów nisko przelatujących nad chronionymi polami.

Ingerencja obcych?

Mimo oficjalnego stanowiska FBI, według którego przyczyny okaleczeń były naturalne, jednemu z badaczy UFO udało się zdobyć tajny raport Biura z 1976 roku, w którym policjant Gabriel Valdez ze stanu Nowy Meksyk donosi, że w pobliżu miejsca znalezienia okaleczonej krowy odkrył na ziemi tajemnicze odciski o kształcie trójkąta. Każdy z nich miał około 40 cm wysokości. Ślady wskazywały na to, że nieznany pojazd wylądował, podniósł krowę z ziemi, a następnie ponownie wylądował i porzucił okaleczone zwłoki. Wokół odcisków trawa była wypalona, znaleziono też ślady żółtej, oleistej substancji i zanotowano znacznie wyższy od normalnego poziom promieniowania radioaktywnego.

Związki z UFO:

Śmierć Lady we wrześniu 1967 roku zbiegła się w czasie z natężeniem częstości obserwacji UFO w rejonie doliny San Louis - tam gdzie znaleziono okaleczone zwłoki źrebaka. Każda kolejna fala tajemniczych zgonów była poprzedzona zwiększeniem liczby doniesień o UFO w danym rejonie. Innym dziwnym zjawiskiem, choć niekoniecznie związanym z UFO, były tajemnicze fluorescencyjne rysunki ( widoczne tylko w świetle ultrafioletowym ) na skórze niektórych spośród okaleczonych zwierząt znalezionych w pobliżu Dulce w Nowym Meksyku. W innym przypadku w klatce piersiowej jednej z okaleczonych krów znaleziono dziwną, przypominającą kit substancję, której skład chemiczny był podobny do "farby", jaką namalowane były owe rysunki. Niestety, badający substancję naukowcy nie byli w stanie wyjaśnić, w jaki sposób mogła się ona dostać do klatki piersiowej zwierzęcia. W swoim filmie dokumentalnym "Obce formy życia", Linda Moulton Howe przeprowadziła wywiady z farmerami, którzy twierdzili, że widzieli, jak obcy porywają ich zwierzęta. Szczególnie interesująca była relacja Rona i Pauli Watsonów z Moun Vernom w stanie Missouri. W lipcu 1993 roku, stojąc na werandzie swojego domu, zauważyli, że na odległym krańcu ich pastwiska dzieje się coś dziwnego.

Agenda obcych:

Przez lornetkę zobaczyli leżącą na boku krowę. Z początku myśleli, że jest sparaliżowana. Jednak po chwili zobaczyli stojące nad ciałem dwie niewysokie, ubrane w srebrne kombinezony istoty z wielkimi białymi głowami. Podniosły one ręce nad głowy i wydawało się, jakby chciały w ten sposób podnieść krowę. Rzeczywiście, zwierzę uniosło się kilka metrów nad ziemię, a następnie, kierowane ruchami obcych, trafiło do stożkowatego statku kosmicznego. Powierzchnia tego statku była jak lustro - odbijała się w niej trawa pastwiska, dzięki czemu pojazd był prawie niewidoczny. Po chwili statek uniósł się w powietrze i zniknął w chmurach. Jeśli zwierzęta rzeczywiście są zabijane i okaleczane przez przybyszy z innych planet, to nasuwa się pytanie - w jakim celu? Wielu ufologów jest przekonanych, że okaleczenia te są w jakiś sposób powiązane z "wzięciami" ludzi i dokonuje ich ten sam "gatunek" obcych - małe istoty z rękami w kształcie pazurów i wielkich, szeroko osadzonych oczach - tak zwane Szaraki. Autorka wspomnianego filmu, L.M. Howe, twierdzi, że pewne dobrze poinformowane, ale pragnące zachować anonimowość osoby związane z wywiadem wojskowym przekazały jej informację, iż "jedna z grup Szaraków znalazła się w poważnych kłopotach i aby przeżyć, musi zdobyć odpowiedzialną ilość krwi. Hemoglobina i osocze są im potrzebne do produkcji substancji, z jakiegoś powodu niezbędnej im do życia." Howe przyznaje, że wydaje się nieprawdopodobne, aby istoty tak zaawansowane technologicznie, potrafiące pokonywać w kosmosie całe lata świetlne, musiały zabijać nasze zwierzęta hodowlane, aby rozwiązać swoje problemy biologiczne. Faktem jednak jest, że po blisko trzydziestu latach od pierwszego zanotowanego przypadku tajemniczego okaleczenia wciąż nie potrafimy wyjaśnić przyczyn tych zdarzeń. Wiemy jedynie, że powtarzalność tych zjawisk i bardzo podobne okoliczności wskazują na czyjeś celowe działanie. Jednak na temat owych celów wciąż nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć. Co więcej, jak w przypadku wielu zagadnień związanych z UFO, nie dość, że nie doczekaliśmy się wyjaśnienia, to w miarę upływu czasu wszystko się coraz bardziej komplikuje.

(IMG:http://img254.imageshack.us/img254/6819/okaleczenia19gs.jpg)
Zwłoki krowy znalezione w Kolorado w 1977 roku były okaleczone w taki sam sposób jak ciało źrebaka Lady - pierwszego znanego przypadku z serii tajemniczych okaleczeń. W latach 70 - tych organizacja farmerów amerykańskich wyznaczyła wysoką nagrodę za wyjaśnienia przyczyn okaleczeń, jednak do dziś nikomu nie udało się rozwiązać tej zagadki.

(IMG:http://img285.imageshack.us/img285/293/okaleczenia27oe.jpg)
Drapieżniki, na przykład niedźwiedzie, zjadając swoje ofiary, pozostawiają rozległe, poszarpane rany. Zdaniem niektórych badaczy czyste i precyzyjne rany znalezione na ciałach okaleczonych zwierząt są dowodem na to, że w sprawę zamieszane są istoty pozaziemskie.

Inne zwierzęta:

Nie tylko bydło i konie padają ofiarą tajemniczych oprawców. W Puerto Rico i Meksyku, a ostatnio także w Portugalii i Hiszpanii, liczne są doniesienia o niewyjaśnionych uśmierceniach i okaleczeniach owiec. W krajach tych niektórzy przypisują je działalności "chupacabr" - tajemniczych drapieżników, należących do nie znanego nauce gatunku. Wyniki badań próbek tkanek znalezionych na martwych zwierzętach skłaniają do przypuszczeń, że "chupacabry" są wynikiem skomplikowanych manipulacji genetycznych, a nawet że pochodzą z innego niż ziemskie środowisko. Tak jak w przypadku okaleczeń bydła, wyniki sekcji zwłok wykazują obecność idealnie regularnych nacięć na skórze, brak krwi, chirurgicznie usunięte organy wewnętrzne, oczy i języki, wycięte odbyty, obrane z mięsa szczęki. Na miejscach wypadków brak jest również jakichkolwiek śladów walki. Od wczesnych lat 90 - tych zanotowano przypadki niewyjaśnionych okaleczeń dzikich zwierząt - lisów, jeleni, borsuków i dzikiego ptactwa. W kilku z nich odnotowano wywiercone w czaszkach otwory.

(IMG:http://img266.imageshack.us/img266/6109/okaleczenia31xu.jpg)
___________________________________________________________ ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin