Polscy szwoleżerowie w francuskiej Gwardii Cesarskiej.docx

(12168 KB) Pobierz

Polscy szwoleżerowie w francuskiej Gwardii Cesarskiej

Polski szwadron szwoleżerów Gwardii Cesarskiej w bitwie pod Waterloo 18 czerwca 1815 r.

 

Armia Napoleona Bonaparte organizowana w czasie tzw. 100 dni składała się w dużej części z niedoświadczonych i słabo wyszkolonych oddziałów. Miejsce weteranów, którzy wyginęli w czasie krwawych kampanii zajęli słabiej wyszkoleni żołnierze. Nawet odtworzona gwardia cesarska nie dorównywała doświadczeniem oddziałom z czasów świetności. Na tym tle ogromnie wyróżniali się polscy lansjerzy, rekrutujący się byłych żołnierzy jednej z najlepszych jednostek kawalerii ówczesnej Europy - 1 Pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej.

 

Pułk został utworzony na specjalne życzenie cesarza, będącego pod wrażeniem postawy Polaków w czasie kampanii 1806/1807. 6 kwietnia 1807 r. Bonaparte wydał dekret o utworzeniu Regiment de Chevau-Légers Polonais de la Garde Imperiale.  Miał składać się z czterech szwadronów po dwie kompanie i liczyć według etatu 51 oficerów oraz 976 szeregowych. Jednostka, choć złożona z Polaków miała formalnie być częścią armii francuskiej, a nie Księstwa Warszawskiego, co budziło obawy wśród części kadry oficerskiej. Niechętny oddaniu najlepszych żołnierzy pod obcą komendę był również ks. Józef Poniatowski. Wywołało to trudności i opóźnienie w formowaniu oddziału, który nie zdążył wziąć udziału w walkach przed zawarciem pokoju w Tylży.

Szwoleżerowie, wywodzący swoją nazwę od słów Chevau-Légers - lekkokonni byli też często określani lansjerami, a w Polsce również jako ułani. Jako lekka kawaleria byli używani do rozpoznania i pościgów oraz zadań osłonowych. Jednakże wielokrotnie potrzeba wymuszała rzucenie ich przeciwko ciężkiej kawalerii, a nawet sformowanej w czworoboki piechoty. W starciach tych ogromnym atutem okazała się lanca - broń służąca do pchnięć zbudowana z grotu i drzewca, mająca łączną długość 285 mm. Wprowadzono ją na uzbrojenie pułku w 14 września 1809 r. jako uzupełnienie wcześniej używanych pałaszy, zastępując nimi karabinki w pierwszym szeregu. Pociągnęło to za sobą zmianę nazwy na Pułk Szwoleżerów Lansjerów Gwardii Cesarskiej. Żołnierze, mimo początkowego sceptycyzmu, szybko nauczyli się walczyć bronią po mistrzowsku. Wielokrotnie zdarzało się później, iż dobrze wyszkolony w walce lancą kawalerzysta zwyciężał w walce prowadzonej na raz z kilkom przeciwnikami. Sukcesy polskich kawalerzystów skłoniły Napoleona do rozwijania tej formacji zarówno przez tworzenie liniowych pułków lansjerów, jak i rozbudowę gwardii. We wrześniu 1810 r. powołany został sformowany drugi pułk lansjerów gwardii, tym razem złożony z Holendrów. W związku z tym polska jednostka otrzymała numer porządkowy, a jej pełna nazwa brzmiała 1 Pułk Szwoleżerów Lansjerów Gwardii Cesarskiej.

Jednostka dowodzona przez większość swego istnienia przez płk. Wincentego Krasińskiego rozpoczęła swój szlak bojowy 3000 kilometrów od ojczyzny wkraczając do Hiszpanii w lutym 1808 r. W walkach za Pirenejami szwoleżerowie przez ponad trzy lata (przerwane kampanią austriacką) pełnili ciężką, ale mało spektakularną służbę patrolową, zwalczając partyzantów. To jednak tam dokonali czynu, który przyniósł formacji największą sławę. 3 szwadron prowadzony przez Jana Kozietulskiego, szarżując na kolejne baterie artylerii otworzył drogę armii napoleońskiej przez przełęcz Somosierra. Pułk wziął udział we wszystkich ważniejszych poważniejszych kampaniach i bitwach. Szczególnie zasłużył się w kampanii rosyjskiej, podczas której polscy lekkokonni okazali się znacznie bardziej wytrwali niż francuscy kawalerzyści. Formowany został nawet polski 3 Pułk Szwoleżerów Lansjerów Gwardii, ale niedługo potem uległ zniszczeniu. 

W czasie odwrotu spod Moskwy, tak jak inne polskie oddziały zachował spoistość i utrzymywał wysoką zdolność bojową. Po wielu miesiącach walk w szeregach pozostało ponad 400 ludzi, którzy byli nieocenieni przy osłonie marszu przez Polskę i Niemcy. Choć zdarzały się dezercje, to były one rzadkie. Widoczna zaś była ogromna determinacja żołnierzy. Wierność oraz karność Polaków, a zwłaszcza szwoleżerów gwardii w kampanii saskiej 1813 i francuskiej 1814 wywarła na Napoleonie ogromne wrażenie. Mimo, iż Księstwo Warszawskie zostało zajęte przez Rosjan, a cofającą się Wielką Armię opuszczali kolejni sojusznicy, większość żołnierzy trwała przy Bonapartym. Pozostali przy nim nawet wtedy, gdy zaczęli go opuszczać Francuzi. Owe niezwykłe oddanie zadecydowało o wyborze jednostki, która miała mu towarzyszyć w wygnaniu na Elbę, po ogłoszeniu abdykacji  11 kwietnia 1814 r. Oprócz batalionu grenadierów Starej Gwardii i baterii artylerii Starej Gwardii zaciąg ogłoszono wśród polskich szwoleżerów, z których sformowano szwadron szwoleżerów, nazywany często Szwadronem Elby. Ci, którzy do niego nie weszli powrócili przeważnie do kraju, otrzymując przydział do armii Królestwa Polskiego.

 

 

Formowany przez mjr. Jana Pawła Jerzmanowskiego oddział składał się z dwóch kompanii i według etatu liczył 109 ludzi (6 oficerów, 11 starszych podoficerów, 8 brygadierów, 2 trębaczy, kowala i 81 szwoleżerów). Początkowo 80 żołnierzy przebywało w Parmie i dopiero po trzech miesiącach przybyło na wyspę, gdzie doszło do reorganizacji oddziału. Ze względu na trudną sytuację ekonomiczną państewka brakowało wierzchowców dla większości kawalerzystów, toteż jedynie 20 pełniło służbę konną.

Po ucieczce z Elby szwoleżerowie stanowili forpocztę oddziałów Napoleona w marszu na Paryż. Napoleon planował sformowanie łącznie trzech pułków szwoleżerów i można przypuszczać, że jeden z nich byłby złożony z Polaków, ale w związku z pospieszną organizacją armii 20 marca 1815 r. Szwadron Elby został włączony jako 1 szwadron do holenderskiego 2 Pułku Szwoleżerów Lansjerów Gwardii. Jednostka dowodzona przez generała Pierra-Davida dit Edourda de Colbert-Chabanais była potocznie określana, od koloru noszonych przez jej żołnierzy mundurów, Czerwonymi Szwoleżerami. Polacy zachowali własne barwy - grantowe kurtki i spodnie z karmazynowymi wyłogami i lampasami. Dzięki napływowi ochotników liczebność szwadronu wzrosła do 225 ludzi w momencie wyruszenia do walki. Od października 1814 r. dowodził nim doświadczony oficer kpt. Kajetan Wawrzyniec Baliński, a szefem szwadronu pozostał kpt. Jan Szulc, wyróżniający się olbrzymim wzrostem (213 cm). Płk Jan Paweł Jerzmanowski został prawdopodobnie przydzielony do dowództwa pułku.

Powrót Napoleona z Elby, obraz Carla Steubena. Tuż za Napoleonem został uwieczniony Jan Paweł Jerzmanowski

 

Szlak bojowy polskich szwoleżerów Gwardii Cesarskiej 1808-1815

kampania hiszpańska
14 lipca 1808 - Medina del Rio Seco
10 października 1808 - Burgos
30 listopada 1808 - Somosierra

kampania asutriacka
22 maja1809 - Essling
6 lipca 1809 - Wagram

kampania rosyjska
28 czerwca 1812 - Wilno
22 lipca 1812 - Mohylów
16 sierpnia 1812 - Smoleńsk
7 września 1812 - Borodino (Możajsk)
25 października 1812 - Mały-Jarosławiec
17 listopada 1812 - Krasnoje
28 listopada 1812 - Berezyna

kampania saska
2 maja 1813 - Weissenfelds k. Lützen
19-21 maja 1813 - Bautzen
22 maja 1813 - Reichenbach
21 sierpnia 1813 - Görlitz
27 sierpnia 1813 - Drezno
16 września 1813 - Peterswalde
24 września 1813 - Hochkirchen, Altenburg
18-19 października 1813 - Lipsk
30-31  października 1813 - Hanau
30 października 1813 - Nieder-Isingheim


kampania francuska
27 stycznia 1814 - St. Dizier
29 stycznia 1814 - Brienne
1-2 lutego 1814 - La Rothiére
10 i 14 lutego 1814 - Chaumpaubert
11 lutego 1814 - Montmirail
12 lutego 1814 - Château-Thierry
14 lutego 1814 - Vauchamps
14 lutego 1814 - Villeneuve
18 lutego 1814 - Montereau
24 lutego 1814 - Troyes
3 lutego 1814 - Rocourt
4 marca 1814 - Braisne
5 marca 1814 - Berry-sur-Aube
7 marca 1814 - Craonne
8 marca 1814 - Laon
13 marca 1814 - Reims
18 marca 1814 - Fere Champenoise
20-21 marca 1814 - Arcis-sur-Aube
23 marca 1814 - Vitry
26 marca 1814 - St. Dizier
29 marca 1814 - Bourget
30 marca 1814 - Paryż

kampania belgijska
16 czerwca 1815 - Quatre Bras
18 czerwca 1815 - Waterloo

Jan Paweł Jerzmanowski

Jan Paweł Jerzmanowski odegrał rolę decydującą zarówno w formowaniu Szwadronu Elby, jak i rozbudowie oddziału, toteż warto przyjrzeć się bliżej tej ciekawej i niedocenianej postaci. Urodził się 25 czerwca 1779 r. w podkieleckim majątku Mniew, w ubogiej rodzinie szlacheckiej jako syn Franciszka herbu Dołęga, posła łęczyckiego i Franciszki Dobrskiej. W sierpniu 1799 r. wstąpił do Legii Naddunajskiej i w je szeregach wziął udział w kampanii frankfurckiej i hohenlidzkiej. Dzięki zdolnościom taktycznym, odwaga oraz znajomości języków szybko awansował: 23 września 1800 r. otrzymał awans na podporucznika, a 21 stycznia następnego roku na porucznika. W związku z zawarciem przez Napoleona pokoju z cesarstwem austriackim podał się do dymisji z zamiarem powrotu do kraju, czego jednak nie uczynił. Bezskutecznie starał się o przyjęcie do legionu hanowerskiego, a w 1804 r. osiedlił się na krótko we Francji. Jesienią 1804 r. został powołany do armii francuskiej i wyznaczony adiutantem gen. Michel Ordenera dowódcy kawalerii gwardii cesarskiej, z którym walczył pod Hollabrünn i Austerlitz. 24 lipca 1806 r. został adiutantem gen. Géraud Duroca Wielkiego Marszałka dworu cesarskiego i u jego boku wziął udział w kampanii pruskiej i polskiej.

Jan Paweł Jerzmanowski (1799-1862), Dowódca Szwadronu Elby

7 kwietnia 1807 r. w stopniu kapitana przeszedł  do wojska polskiego i został przydzielony do 3 szwadrony 1 pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej. Za udział w wojnie hiszpańskiej został odznaczony Krzyżem Legii Honorowej. W szeregach swojego pułku walczył w kampanii 1809 r. przeciwko Austrii, został ranny pod Wagram, w najkrwawszym boju stoczonym przez polskich szwoleżerów. W latach 1810-1811 wraz z pułkiem brał udział w walkach przeciwko Anglikom i Portugalczykom, uzyskując 17 lutego 1811 r. stanowiska szefa szwadronu.  W 1812 r. wziął udział w we wszystkich ważniejszych bitwach w czasie wyprawy Wielkiej Armii na Rosję. Ogromną sławę zyskał jednak wyczynami w czasie odwrotu rozbitych wojsk napoleońskich na zachód. Dowodzony przez niego oddział (początkowo 118 szwoleżerów) od grudnia 1812 r. do lutego 1813 r. od Elbląga do Berlina pełnił rolę ariergardy całej armii, przez trzy miesiące nieustannie gromiąc podjazdy przeciwnika. Jeden z oficerów pułku kapitan Józef Bonawentura Załuski opisał niezwykłe wyczyny niewielkiego oddziału.

Gorliwość Jerzmanowskiego do tego dochodziła stopnia, że jeżeli się zdarzyło, iż w tych codziennych utarczkach tylnej straży, szwoleżer jaki przedmiot mundurowy utracił, np. że mu czapka spadła, formowano szwadron i robiono szarżę dla odzyskania straconego przedmiotu, żeby się nieprzyjaciel tym jakoby trofeem poszczycić nie mógł. Ten sposób jędrnej rejterady taki miał skutek, że kozacy przestali dokuczać mężnym, od których zawsze bywali gromieni....

W kampanii wiosennej i letniej 1813 r. jako dowódca dwóch szwadronów w wielokrotnych szarżach zadał wojskom koalicji duże straty. Pod Dreznem w brawurowej szarży na czworobok austriackiej piechoty wziął 1300 jeńców, a w bitwie pod Lipskiem zdobył 4 armaty i 300 jeńców. Za swoje czyny został nagrodzony tytułem barona cesarstwa i orderem Virtuti Miliatari IV klasy. Również walki w obronie Francji w 1814 r. przyniosły mu uznanie zwierzchników i stopień majora gwardii, odpowiadający stopniowi pułkownika w formacjach liniowych.

Jerzmanowski jako jeden z nielicznych nie opuścił Napoleona nawet po jego abdykacji - towarzyszył cesarzowi w zesłaniu na Elbę. Organizował szwadron polskich szwoleżerów gwardii, który miał być częścią „armii" Napoleona. Stał się wówczas najbliższym współpracownikiem Bonapartego i od początku uczestniczył w przygotowaniach jego powrotu do Francji. Jako komendant portu w Langone organizował flotę, która przewiozła wiernych żołnierzy cesarza z wyspy. Uzyskawszy 1 marca 1815 r. awans na pułkownika wraz z polskim szwadronem został przydzielony do holenderskiego 2 Pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej i w jego szeregach walczył w kampanii Belgijskiej. Pod Waterloo został ranny.

Rysunki mundurów polskich szwoleżerów

 

Po klęsce Napoleona ponownie chciał mu towarzyszyć na wygnaniu, a gdy mu tego zabroniono powrócił do kraju i 27 lutego wstąpił do Armii Królestwa Polskiego, ale nie otrzymał przydziału. Po ogłoszeniu we Francji amnestii udał się nad Sekwanę do majątku żony Marii Coetquen hr. Desormaux. Po rewolucji lipcowej 1830 r. odzyskał tytuły i dochody nadane przez Bonapartego. W 1831 r. zaangażował się w prace Komitetu Polskiego we Francji. W czasie Powstania Listopadowego organizował zbiórki pieniędzy i przerzuty broni do Królestwa Polskiego, jednak prowadzony przez niego transport do Żmudzi musiał zawrócić z powodu klęski Polaków na Litwie. Uzyskał nominację na generała brygady. W późniejszych latach bronił imienia Polaków i Napoleona w polemice z krytykiem cesarza p. Lamartine. Zmarł 15 kwietnia 1862 r.; został pochowany na cmentarzu Montmartre w Paryżu.  

Odznaczenia i nagrody
Kawaler Legii Honorowej - 10 marca 1809
Złoty Krzyż (IV kl.) Virtuti Militari - 1810
Kawaler Cesarstwa - 15 marca 1810
Donacje: 1000 Franków rocznie na kanałach du Midi - 15 marca 1810
Oficer Legii Honorowej - 14 kwietnia 1813
Baron Cesarstwa - 16 sierpnia 1813
Kawaler Orderu Połączenia (l'Ordre de la Reunion) - 28 listopada 1813
Komandor Legii Honorowej - 28 listopada 1831, potwierdzenie dekoracji z 11 kwietnia 1815

Polscy szwoleżerowie w kampanii belgijskiej 1815 r.

15 czerwca 1815 r. około godziny 2.30 armia Napoleona przekroczyła granicę belgijską z zamiarem uderzenia na rozciągnięte wzdłuż granicy armii angielskiej (książę Wellington) i pruskiej (feldmarszałek Blücher). Na jej czele posuwały się oddziały kawalerii, a wśród nich 2 Pułk Lansjerów Gwardii jako część brygady jazdy gwardii Chrlesa Lefebvre-Desnouttessa przydzielonej do oddziałów marszałka Michela Neya. Posuwając się w kierunku Brukseli, wieczorem zbliżył się do miejscowości Frasnes zajętej przez II batalion II Pułku Nassau, wchodzący w skład armii księcia Wellingtona (I Korpus księcia Orańskiego Wilhelma). Ostrzał zatrzymał główne siły pułku, który czekał na wsparcie piechoty. Jedynie polski 1 szwadron ominął miejscowość od wschodu podchodząc w pod Quatre Bras nie napotkawszy oporu. Po zapadnięciu zmroku, nie otrzymawszy wsparcia musiał się jednak wycofać do Frasnes oczyszczonego z żołnierzy nieprzyjaciela.

16 czerwca, zgodnie z intencją Napoleona na czele głównych sił ruszył przeciwko pruskiej armii marszałka Blüchera, a marszałek Ney miał podjąć działania przeciwko armii angielskiej, utrudniając jej koncentrację i uniemożliwiając przyjście na pomoc koalicjantowi.

O świcie oddziały Neya rozpoczęły przygotowania do marszu na Quatre Bras, jednak książę Orański Wilhelm, chwilowo zastępujący Wellingtona skierował w ten rejon nowe oddziały z zadaniem opóźniania Francuzów. Jednocześnie ogłoszono alarm w całej angielskiej armii rozciągniętej wzdłuż granicy, a poszczególne jej oddziały ruszyły pospiesznym marszem w kierunku Quatre Bras. Do pierwszego starcia doszło około godziny 7.00 kiedy polscy i holenderscy lansjerzy odrzucili z niewielkimi stratami około Huzarów Śląskich odciętych od sił głównych pruskiej armii. Niedługo pułk dostał się pod ostrzał baterii artylerii. Podejmowane przez Holendrów szarże przeciwko niej załamały się w ogniu dział i pułk de Coberta musiał się cofnąć.

Czworobok 42 Pułku Highland „Black Watch"
rozbity przez polskich szwoleżerów pod Quatre Bras

Działania przeciwko armii angielskiej Francuzi podjęli dopiero po nadejściu piechoty. Około godziny 14.00 9 i 5 Dywizja Piechoty rozpoczęły natarcie w kierunku Quatre Bras. Lewe skrzydło osłaniała brygada kawalerii gwardii. Po dwóch godzinach walki Francuzi wsparci przez 6 Dywizję Piechoty zepchnęli oddziały holenderskiej 3 Dywizji. W tym czasie nadciągnęły jednak kolejne oddziały Wellingtona, które zatrzymały kolumny francuskiej piechoty. Wówczas do walki ruszyła kawaleria francuska, która zdołała rozbić czworobok batalionu elitarnego szkockiego 42 Pułku Piechoty „Black Watch" oraz zdezorganizować inne oddziały 5 Dywizji angielskiej. W wielu publikacjach zwłaszcza brytyjskich pojawia się przekonanie, iż w szarży tej brali udział polscy lansjerzy, jednak nie jest to pewne. Trzeba zaznaczyć, iż wiele akcji bojowych polskich i francuskich lansjerów w kampanii belgijskiej jest mylona. Polakom przypisywano wiele akcji podejmowanych przez lekkokonne oddziały francuskie. Wydaje się, że tak jest także w przypadku bitwy pod Quatre Bras, gdzie walczyli przede wszystkim lansjerzy z 3 Dywizji Jazdy gen. Pire. Potwierdza to brak jakichkolwiek start w polskim szwadronie tego dnia. Pojawiające się w historiografii przesadzone informacje o roli Polaków, a także umieszczanie ich na obrazach można uznać jako potwierdzenie ogromnej sławy i estymy jaką cieszyli się polscy szwoleżerowie.

28 Pułk pod Quatre Bras, obraz Elizabeth Thompson. Anglicy odpierają szarżę polskiej i francuskiej kawalerii

17 czerwca, na wieść o przegranej przez Prusaków pod Ligny, Wellington podjął decyzję o wycofaniu swojej armii w kierunku Brukseli. Popołudniowa burza utrudniła Francuzom odwrót i pozwoliła Anglikom na zajęcie dogodnej pozycji pod Waterloo. Następnego dnia doszło do bitwy, która zakończyła epokę napoleońską. Około godziny 11.30 francuski II korpus piechoty uderzył na angielskie prawe skrzydło, jednak mimo dużych strat nie zdołał przełamać jego obrony. Około godziny 13.00, chcąc doprowadzić do rozstrzygnięcia bitwy przed nadejściem Prusaków, Ney zaatakował również drugie skrzydło przeciwnika rzucając przeciwko niemu I Korpus oraz kirasjerów 13 Dywizję Jazdy. Kiedy angielska obrona zaczęła się chwiać Wellington rzucił na pomoc swoim piechurom dwie elitarne brygady ciężkiej kawalerii - gwardyjską 1 brygadę „Household" gen. Edwarda Somerseta (11 szwadronów - łącznie 1319 ludzi) oraz 2 brygadę „Union" (9 szwadronów - 1332 ludzi) gen. Williama Ponsonby'ego. Brygada gen. Somerseta rozbiła francuskich kirasjerów, natomiast brygada gen. Ponsonby'ego uderzyła na I Korpus, rozpraszając kolejno trzy dywizje i biorąc około 3000 jeńców. Wówczas do kontrszarży ruszyli kirasjerzy 14 Dywizji Jazdy oraz lansjerzy z 1 Dywizji Jazdy (liniowe 3 i 4 pułk lansjerów). Bardzo rozpowszechnione jest mylne przekonanie, iż wówczas do walki ruszył też 2 Pułk Szwoleżerów Lansjerów Gwardii i że to właśnie on doprowadził do rozbicia brygady Ponsonby'ego, a on sam miał rzekomo zostać zakłuty przez polskiego lansjera. W tym przypadku również sława polskich lekkokonnych przesądziła o przypisaniu im zasług innych kawalerzystów.

 

Bitwa pod Waterloo, obraz A Boularda. Atak 2 Pułku Szwoleżerów Lansjerów Gwardii na czworoboki szkockiej piechoty

Dążąc do rozstrzygnięcia bitwy marszałek Ney rzucił do walki cały, IV Korpus Kawalerii (13 i 14 Dywizja Jazdy), który nie zdołał rozbić obrony angielskiej. Napoleon, mylnie oceniając, iż przeciwnik jest bliski załamania postanowił wesprzeć atak kolejnymi ośmioma pułkami ciężkiej kawalerii (11 i 12 Dywizja Jazdy z III Korpusu Kawalerii) oraz dwoma pułkami gwardyjskimi - konnych grenadierów i dragonów. Przypadek sprawił, iż do szarży ruszył również pułk strzelców konnych i pułk lansjerów a w jego składzie polscy szwoleżerowie. Francuski kapitan de Brack służący w holendersko-polskim pułku opisał jak do tego doszło.

Pod szablami naszych kirasjerów i pchnięciami naszego liniowego 4 Pułku Lansjerów, dowodzonych przez pułkownika Bro, [Brytyjczycy] usłali sowimi zabitymi ziemię... Ten sukces przeszył dreszczem naszą kawalerię, która teraz bardziej niecierpliwie niż zawsze chciała skrzyżować szable. 

Kawaleria Gwardii otrzymała rozkaz aby ruszyć naprzód, maszerowaliśmy naprzód przeciwko wrogowi w kierunku umocnionej farmy La Haye Sainte, od której oddzielay nas niewielki, lekko pofałdowany obszar. Cztery pułki stały w jednej linii na głównej drodze, lansjerzy na prawym skrzydle, dalej do lewej: strzelcy konni, dragoni i konni grenadierzy. [...] Kilku oficerów z przodu naszego regimentu ruszyło naprzód aby dołączyć do naszej grupy. Prawe skrzydło ruszyło za nimi, szwadrony powtórzyły ruch aby odtworzyć linię; i później przez strzelców konnych gwardii. Ten ruch zaledwie kilku kroków na prawym skrzydle stał się bardziej znaczący na lewym. Brygada dragonów i grenadierów konnych gwardii, która oczekiwała rozkazów do szarży lada moment, uznała iż zostały one wydane. [...] Ruszyli, a my za nimi!

Tak doszło do szarży kawalerii Gwardii Imperialnej, której przyczyny tak różnorodnie są przedstawiane przez pisarzy. [...] Byliśmy na wysokości farmy, a między nią a nami szarżowali nasi kirasjerzy. Przejechaliśmy przez baterie, których nie byliśmy w stanie ciągnąć za sobą. Zawróciliśmy i zagroziliśmy czworobokom, które stawiły opór, przynoszący im największy zaszczyt.

Piechota Wellingtona sformowana w batalionowe czworoboki, w których schroniły się obsługi dział rozpaczliwie bronili się przed nawałą kawalerii przenikającej między nimi. Jeźdźcy, ponosząc ciężkie straty od ognia bezskutecznie próbowali rozerwać szeregi batalionów - tylko kilka z nich zostało rozbitych. W walce przeciwko piechurom bardziej przydatna okazała się lanca lekkokonnych niż pałasz ciężkozbrojnych kirasjerów. Holenderscy i polscy szwoleżerowie pozostając poza ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin