Drarry - Pożyczona magia.doc

(186 KB) Pobierz
Autor: Empathic Siren

 

Autor: Empathic Siren Tłumacz: Daiquiri  ♣  Beta: Morwena  ♣  Wersja word: Phoe

 

Pożyczona magia

 

cd

 

 

Harry błagał o śmierć, gdy wyrywane były z niego resztki jego magii, siejąc spustoszenie wśród śmiertelnych mięśni i kości. Wydał z siebie rozdzierający krzyk bólu i paniki, że nie zdążą na czas.

Nie mógł przejść przez to sam. Jego palce szukały po omacku jakiegoś uchwytu na prześcieradle i poręczy. Musiał wstać, odnaleźć ich. Nagle znajoma magia otarła się o niego niczym drut kolczasty. Poczuł, jak Severus i Draco chwytają go mocno i przyciągają bliżej.

Otoczył ich oślepiający blask złotego światła; wcześniejszy niepojęty ból rozproszył się jak gęsta mgła w słońcu. Ogarnęło go uczucie ciepła, gdy Draco i Severus mruczeli desperackie słowa, których nie mógł zrozumieć. Nie miało znaczenia, co mówili; liczyło się jedynie to, że byli razem. Nie będzie przechodził przez to sam.

Uśmiechnął się.

 

* * *

 

Czy kiedykolwiek myślisz o magii? O tym, skąd pochodzi?

Nie.

 

 

 

 

 

Dziewięć miesięcy wcześniej, zanim wszystko się zmieniło.

 

…przykro mi, ale nie byliśmy w stanie znaleźć lekarstwa.

Harry wpatrywał się w obskurny kąt gabinetu uzdrowiciela nie pamiętał jego nazwiska. Skierował go do niego uzdrowiciel Robinson czy Robertson, którego polecił doktor Ching, Chang czy też Chong i tak dalej, i tak dalej, łańcuch uzdrowicieli ciągnął się w nieskończoność. Harry miał ich wszystkich serdecznie dość.

…istnieją pewne alternatywne metody leczenia, które pomogą panu uporać się ze skażoną magią. Milczenie, szelest papierów. Problem skażonej magii został odpowiednio objaśniony, prawda?

Harry pokiwał głową, wciąż gapiąc się w kąt. Był ciemny i pochłaniał światło. Harry nie mógł oderwać od niego oczu.

To dobrze. W końcu jest to dość mroczna klątwa, a przynajmniej to mogliśmy stwierdzić. Z czasem magia stanie się bolesna. Skieruję pana do uzdrowiciela...

Harry przestał słuchać.

Przypuszczał, że gabinet miał działać uspokajająco. Magiczna tapeta przedstawiała falujące trawy na pustynnej równinie. Spodobałaby się Draco. Severus by ją znienawidził. Harry zaśmiał się na tę myśl. Usłyszał, że uzdrowiciel milknie, więc udał, że słucha, czekając na znajomy rytm mowy uzdrowicieli, by znowu móc zacząć się gapić.

Trawa falowała do niego radosnym tandemem. Jednak w pochłaniającym światło kącie wzór potykał się i mrugał na swych podwiniętych brzegach, aż wreszcie całkowicie znikał.

Panie Potter?

Harry zerknął na uzdrowiciela, zanim z powrotem utkwił wzrok w kącie.

Wie pan, że pańska tapeta jest zniszczona? Tam, w rogu? Chyba powinien pan to naprawić.

Ja... Co? Panie Potter, czy słyszał pan...

Mógłbym spróbować coś z tym zrobić. Harry wyjął różdżkę i wycelował ją w róg. Zobaczył, jak uzdrowiciel rzuca się przez biurko, głośno wciągając powietrze.

Panie Potter, proszę! Wie pan, że nie powinien... Nie słyszał pan niczego, co powiedziałem?

Harry skupił wzrok na uzdrowicielu, rozkoszując się jego strachem.

Nie ma lekarstwa. Mroczna klątwa z końcowej bitwy mnie zabija. Umrę w ciągu niecałego roku. Boleśnie. Przeoczyłem coś?

Uzdrowiciel zmarszczył brwi.

Zaraz, tak. Czy nie powinienem uważać się za szczęściarza? Mam mnóstwo czasu, by zająć się swoimi sprawami i przygotować ukochanych na moją niechybną śmierć, by mogli mi nadskakiwać, płakać i obchodzić się ze mną jak z jajkiem.

Albo jeszcze lepiej, by mogli mnie zostawić, bo nie będą w stanie znieść tego, że umieram.Uzdrowiciel odwrócił się, zaczerwieniony. Odchrząknął.

Z odpowiednimi eliksirami możemy przedłużyć...

Harry prychnął i machnął ręką, zbywając słowa mężczyzny.

Po co? Żebym zyskał kilka miesięcy więcej, ale był przez to tak osłabiony eliksirami i terapią, że nie mógłbym sam się odlać? Pieprzyć to. I pieprzyć ciebie.

Harry wstał i otrzepał szaty przejął ten nerwowy nawyk od Severusa.

Proszę wysłać rachunek do Sowiej Skrzynki Pocztowej, nie do mojego domu. Nie chcę tego skierowania. Myślę, że wszyscy skierowaliście mnie na śmierć.

Harry wyszedł z pomieszczenia. Zwlekająca nadzieja skuliła się i zawisła rozpaczliwie na brzegach jego umysłu, zanim całkowicie zgasła.

 

* * *

 

Wiesz, że to prawda powiedział Harry. Stał naprzeciwko Severusa, krzyżując obronnie ramiona.

Jeśli choć przez chwilę myślałeś, że kupuję wróżbiarstwo w jakiejkolwiek formie, jesteś...

Severusie. Słyszałeś. Wiesz, że to prawda.

Severus przeszedł przez pokój i popchnął go na ścianę, wbijając dłonie w jego ramiona.

Nie pozwolę na to wysyczał.

Przepowiednia jest jasna. Muszę poświęcić...

Nie! Nie pozwolę na to.

Harry pochylił się i zaryzykował pocałunek, zaskoczony lekkim drżeniem ciała Severusa.

Musi być inny sposób.

Nie mogę oszukać śmierci. Nie mogę nagle stać się inną osobą wyszeptał Harry.

Severus odsunął się i spojrzał na Gryfona z ciekawością.

Co powiedziałeś?

Ja...

Nieważne. Wiem, co powiedziałeś. Severus ścisnął grzbiet swojego nosa i coś do siebie wymruczał.

Co...

Cicho! Severus spojrzał na niego z większym skupieniem, niż Harry kiedykolwiek widział. Wziął głęboki oddech i zrobił coś, Harry nie wiedział co, ale nagle poczuł, jakby aksamitne szale przesuwały się po jego skórze.

Co, do...? jęknął, nie rozumiejąc ani tego, co czuł, ani triumfalnego błysku w oczach Severusa.

Czas przygotować się do ostatecznej bitwy. Severus zawahał się. Jaki jest status twojego romansu z panem Malfoyem?

Wiesz dokładnie, jaki jest status. Chyba że to nie ty patrzyłeś, jak go pieprzę. Dziwna z nas para, prawda?

To jest wojna, Potter. Wszystko, co robimy, jest dziwne. I konieczne.

To była bardzo drażliwa sprawa, przynajmniej dla Harry'ego.

Mógłbym powiedzieć Zakonowi...

Głupcze! Nic takiego nie zrobisz. I to nie tylko z powodu zniszczenia naszego kamuflażu przez ludzi pokroju niezdarnego, paplającego Longbottoma. Czy naprawdę chcesz, żeby wiedzieli, co robimy, hmm?

Nie wstydzę się ciebie. Ani Malfoya.

Nie, chyba nie. Severus popatrzył na niego z zamyśleniem. Może powinienem dołączyć do was, gdy pan Malfoy przybędzie następnym razem.

Myślę, że da się to załatwić.

Harry uśmiechnął się na myśl o byciu złapanym między dwóch zazdrosnych kochanków. Jak dawno temu się uśmiechał? Ile lat minęło, ilu ludzi zginęło, ile wspomnień zblakło? Ile poświęceń jeden człowiek mógł znieść, zanim świat go zmienił?

 

 

Sześć miesięcy wcześniej, zanim wszystko się zmieniło.

 

Pieprz się, Severusie. Nic nie zrobiłem z twoimi pieprzonymi korzeniami mandragory.

Harry osunął się na drzwi, jego ból głowy nasilił się przez przenikliwy dźwięk głosu Draco. Kiedyś go wykończą. Harry zamrugał i zaśmiał się ze swojego ponurego dowcipu.

Nie wstały i nie poszły sobie gdzieś same. Jeszcze nie zostały zasadzone. Potrzebuję tych korzeni, idioto. Najwyraźniej je zgubiłeś!

Severus stał, rzucając podręczną obelgą jak zatrutą strzałką. Czas to załatwić. Harry westchnął i zebrał swoją odwagę, by wejść na pole walki.

Twoje korzenie mandragory są w szafce na korytarzu powiedział, wchodząc do gabinetu.

Severus i Draco odwrócili się, gapiąc się na niego.

Gdzie byłeś? zapytał Draco.

Wychodziłem.

Niewyraźnie wyglądasz. Dlaczego jesteś taki blady? zapytał Severus, wstając.

Harry odsunął się, a ból głowy wzmógł się, kiedy magia Severusa się o niego otarła. Kiedyś była jak jedwab. Teraz czuł drut kolczasty drapiący lekko jego skórę. Przylepił sobie na twarz sztuczny uśmiech.

Chyba łapię grypę wydusił.

Kiedy się w końcu tego nauczysz? Te dobroczynne wypady muszą się skończyć. Severus zamilkł. Tym razem nie było cię prawie trzy tygodnie powiedział niskim, niepewnym głosem, przeszukując swoją szafkę z eliksirami.

Na Boga, Potter. Draco podszedł do niego. Zmartwienie było widoczne głęboko w jego zmarszczonych brwiach. Sięgnął ku niemu, muskając palcami czoło bruneta. Harry poczuł, jak jego żołądek się wywraca, nie mógł powstrzymać potu wstępującego mu na czoło.

Nie nauczyliśmy cię niczego o instynkcie samozachowawczym?

Więcej, niż możesz wiedzieć wyszeptał Harry do oddalających się pleców blondyna.

Napoili go eliksirami, wepchnęli pod prysznic i po naleganiach Harry'ego niechętnie położyli go do łóżka w pokoju gościnnym.

Proszę. Wygodnie ci? Chcesz lizaka, wasza wysokość? zapytał Draco, mimo że miękkimi ruchami kontynuował wygładzanie nakrycia.

Jest tylko jeden lizak, jakiego bym chciał powiedział Harry. Jego oczy migotały, gdy wprowadzał swój plan w życie.

Ble. Boże, Potter, nie, gdy wciąż zarażasz.

Nie dla mnie. Dla ciebie.

Draco spojrzał na niego z ukosa.

Grypa usmażyła ci mózg.

Nie… Ty i Severus. Harry oblizał usta. Moglibyście... No wiesz.

Wiesz, że nie robimy tego bez ciebie. Nie jesteśmy Draco zamachał rękami kompatybilni. Ty jesteś przysłowiowym klejem, głupku.

Harry odwrócił się, nie chcąc myśleć o ostatnim razie, gdy byli razem w łóżku. Oczywiście był zszokowany tym, że nie może już mieć erekcji. Jeden z uzdrowicieli wspomniał o tym możliwym symptomie. Tej nocy uratowały go bardzo skomplikowane zaklęcia maskujące i trochę szczęścia. Następnego dnia wyruszył w przedłużoną podróż.

Po prostu mam taki nastrój. Zróbcie dla mnie przedstawienie.

Co?

Przedstawienie. Ty i Severus. Jest w gabinecie. Założę się, że go tu zwabisz.

Draco gapił się na niego przez dłuższą chwilę, jakby starał się zrozumieć, czy Harry mówił prawdę. Brunet wypuścił powoli oddech, gdy Draco uśmiechnął się drapieżnie.

Będziesz nami kierował?

Oczywiście. Wiem, czego chcesz powiedział Harry niskim, ochrypłym głosem.

Ja nie...

Oczywiście, że tak, Draco. Walisz sobie wystarczająco często, myśląc o tym słyszałem cię. Myślisz, że tylko go tolerujesz, ale to nie wszystko, prawda?

Nie wiesz, o czym...

Udowodnij to. Udowodnij, że się mylę. Udowodnij, że go nie pragniesz.

Draco zarumienił się i oblizał usta.

Palant powiedział, odwracając się i śpiesząc po Severusa.

Harry patrzył, jak odchodzi, wzdychając, gdy usłyszał szybkość kroków. Wszystko się ułoży. Severus i Draco poradzą sobie bez niego.

W porządku, jesteśmy tu, by zagrać dla waszej wysokości. Gdzie mamy stanąć? zapytał Draco, wyrywając Harry'ego z ponurych myśli.

To absurdalne powiedział Severus.

Chyba nigdy nie nazwałeś pieprzenia absurdalnym. Szczerze mówiąc, lubisz pieprzenie, prawda, Severusie? zapytał Harry.

Nozdrza Snape'a rozszerzyły się tak, jak Harry tego oczekiwał. Wulgarność w jego ustach wędrowała prosto do członka Severusa.

On nie będzie mnie pieprzył zawarczał Draco.

Co, myślisz, że pozwolę ci pieprzyć mnie?

Dosyć! Nikt nikogo nie pieprzy… Ee, przynajmniej nie w tradycyjnym sensie. Chodzi mi o coś innego. Spodoba wam się. Przysięgam powiedział Harry.

Severus nie odpowiedział. Skulił się w kącie.

Zdejmij ubrania, Draco polecił Harry.

Draco uśmiechnął się złośliwie i zaczął powoli się rozbierać.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin