redheaded stepchild tlum ladyhawke - rozdzial 1.pdf

(184 KB) Pobierz
285138078 UNPDF
Tłumaczenie : LadyHawke
1
285138078.001.png
Rozdzia ł 1
Kopanie grobów to przekleństwo dla mojego manicure, ale uważam, że kulturalne wampiry
sprzątają po sobie, gdy skończą posiłek. Więc zignorowałam odpryskujący czarny lakier. Zignorowałam
brud za paznokciami. Ignorowałam moje poobcierane dłonie pokryte nowymi pęcherzami. A kiedy,
usłyszałam dźwięk łamiącej się gałązek pod stopami oznajmiających przybycie Davida zignorowałam i
to.
Nic nie powiedział. Stał tylko ukryty za gąszczem drzew, czekając aż go zauważę. Mimo jego
milczenia, wyczuwałam płynącą z jego strony gorącą falę dezaprobaty.
Nareszcie pomyślałam, ostatnie machnięcie łopatą. Ziemia przykryła grób. Zmęczona pochyliłam
się nad łopatą i poprawiłam nieład na głowie. Potem strzepnęłam ziemie z mojego kaszmirowego
swetra. Nie zbyt odpowiedni strój podczas kopania dołów, ale zawsze uważałam, że wysiłek fizyczny
nie uprawniał do bycia niechlujnym. Poza tym sweter był czarny, więc dobrze się wpasowywał w tło
przypadkowego pogrzebu.
Spojrzałam w górę na księżyc żniwiarz y 1 . Świecąca pomarańczowa kula, wciąż była widoczna na
niebie. Przed wschodem słońca pozostało jeszcze dużo czasu.
Z dala słychać było pomruk samochodów sunących ulicami. Jak biały szum 2 w mieście aniołów 3 .
Zamknęłam oczy, delektując się chwilą spokoju.
Wspomnienie telefonu od mojej babki, niestety zburzyły tą chwilę. Kiedy powiedziała mi kim
jest mój następny cel, krew w moich żyłach zamarzła. Prawie się rozłączyłam, nie wierząc że mnie o to
prosi. Potem jednak powiedziałam, że David współpracuje z Clovis’em Trakiya, a mnie ogarnęła zimna
furia przejmując miejsce wcześniejszych dreszczy. Przywołałam w sobie teraz ten gniew by wspomógł
mi znaleźć odpowiednie rozwiązanie tego problemu. Zaciskałam zęby ignorując supeł, który zawiązał
mi się w żołądku. Moje własne uczucia względem Davida nie miały znaczenia. Z chwilą, w której
zdecydował się na współprace z jednym z wrogów Dominaei – przerażającym kultem, którego lider
chciał zdobyć władzę absolutną – podpisał na siebie wyrok śmierci.
Nie zdolna zapanować nad sobą odwróciłam się w jego stronę.
- Co jest?
David wyszedł ze swojego ukrycia. Zmarszczka na czole zaburzała idealne rysy jego twarzy.
1 The harvest moon (pełnia księżyca w okolicach września, w tym okresie też zaczynają się żniwa)
2
2
Rodzaj szumu akustycznego ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Szum_biały )
3 Miasto aniołów - Los Angeles
285138078.002.png
- Możesz mi powiedzieć, czemu zakopałaś właśnie ciało?
- Kto? Ja? – spytałam, rzucając łopatę na ziemię. Rany na moich dłoniach już zaczęły się goić.
Chciałabym móc powiedzieć to samo o moich wyrzutach sumienia. Jeśli David chce bym przeprosiła za
to, że pożywiłam się krwią człowieka, to co powie za jakieś pięć minut.
- Daruj sobie, Sabine. Znów zaczęłaś polować.
Jego oczy zapłonęły oskarżycielsko.
- Co zrobiłaś z syntetyczną krwią, którą ci dałem?
- Ten towar smakuje jak gówno. – powiedziałam. - To tak jakbyś pił piwo bezalkoholowe. Jaki
to ma sens.
- Nie ważne, jak ona smakuje. Żywienie się ludźmi jest złe.
Tak samo jak zdradzanie swojej rasy. Pomyślałam. Jeśli jest coś co mnie zawsze wkurzało w
Davidzie, to jego świętoszkowata postawa. Gdzie było jego sumienie, kiedy podejmował decyzję by
zdradzić?
Panuj nad sobą Sabino. Zaraz będzie po wszystkim.
- Oj przestań. To był tylko jakiś głupi diler narkotyków. – powiedziałam, zmuszając się do
dalszego drażnienia go. – Jeśli ci to polepszy humor to koleś sprzedawał narkotyki dzieciom.
David zaplótł ramiona na piersi nic nie mówiąc.
- Muszę powiedzieć, że nic nie przebije grupy zero zmieszanej z konopią indyjską.
Widziałam jak mięśnie w szczęce Davida pracowały.
- Jesteś naćpana?
- Niezbyt. – powiedziałam. – Chociaż mam wielką chcicę na pizze. Z dodatkowym czosnkiem.
Wziął głęboki oddech.
- Co ja mam z tobą zrobić?
Widziałam jak jego wargi zaczęły drgać, mimo jego ostrego tonu.
- Po pierwsze, daruj sobie swoje wykłady. Jesteśmy wampirami, Davidzie. Ludzkie zasady o tym
co jest dobre, a co złe nas nie dotyczą.
Uniósł brwi.
- Doprawdy?
- Nieważne, możemy choć raz darować sobie filozoficzne dysputy?
3
Potrząsnął głową.
- Dobrze, w takim razie możesz mi powiedzieć czemu się ze mną umówiłaś w tym miejscu?
Wzdychając głęboko, wyciągnęłam broń. Oczy Dawida zrobiły się wielkie z zaskoczenia, gdy
wymierzyłam w niego zrobiony na zamówienie pistolet.
Jego wzrok skierował się z broni na mnie. Mam nadzieję, że nie zobaczył jak bardzo trzęsły mi
się dłonie.
- Powinienem się domyśleć od razu, jak do mnie zadzwoniłaś. – powiedział. – Nigdy do tej pory
tego nie robiłaś.
- Nie masz zamiaru spytać czemu? – spokój w jego głosie wyprowadzał mnie z równowagi.
- Wiem czemu. – splótł ramiona przed sobą przyglądając mi się z uwagą. – Pytanie, czy ty wiesz?
Zadrgała mi powieka.
- Wiem wystarczająco dużo. Czemu zdradziłeś Dominae?
Nie drgnął.
- Któregoś dnia twoje ślepe posłuszeństwo względem Dominaei stanie się twoim końcem.
Przewróciłam oczami.
- Nie marnuj swoich ostatnich słów na kolejny wykład.
Rzucił się na mnie, zanim zdołam wypowiedzieć ostatnie słowo. Uderzenie było tak silne, że na
moment zabrakło mi powietrza w płucach, a broń wypadła mi z rąk. Wylądowaliśmy splątani ze sobą
na świeżym grobie. Ziemia i pięści latały w powietrzu, kiedy każde z nas próbowało zdobyć przewagę.
Złapał mnie za włosy i uderzył moją głową o ziemię. Ziemia weszła mi do nosa, a mnie zaślepiła
wściekłość.
Moje ręce zwinęły się w szpony, zaczęłam drapać go po twarzy próbując dosięgnąć oczu.
Zdobycie przewagi napełniło mnie adrenaliną, kiedy udało mi się go popchnąć na plecy. Moje kolana
wbijały się w jego biodra, a ja uderzyłam go podstawą dłoni w nos. Krew zaczęła z niego cieknąć,
tworząc smugi na ustach i brodzie.
- Suka!
Jak jakieś dzikie zwierze, zatopił swoje kły w mojej dłoni. Wzdrygnęłam się i spoliczkowałam go
zranioną dłonią w twarz. Zawarczał i popchnął mnie. Przeleciałam kilka metrów lądując na tyłku z
głuchym odgłosem.
Zanim mogłam złapać oddech, przycisnął mnie do ziemi swoim ciałem. Tylko, że tym razem w
dłoni miał moją broń wymierzoną między moje oczy.
4
- I jakie to uczucie, Sabine?
Jego twarz dzieliło od mojej tylko kilka centymetrów, kiedy do mnie szeptał. Jego oddech
śmierdział krwią i furią.
- Jakie to uczucie być po drugiej stronie lufy?
- Rzeczywiście, do bani.
Mimo niewyparzonego języka, moje serce waliło jak szalone. Spojrzałam w bok i zobaczyłam
łopatę, której wcześniej użyłam. Leżała jakieś pięć stóp ode mnie.
- Posłuchaj…
- Zamknij się!
Jego wzrok był dziki.
- Wiesz co jest najgorsze z tego wszystkiego? Przyszedłem tu, by ci wszystko wyjaśnić. Miałem
zamiar cię ostrzec byś uważała na Dominae i Clovisa…
- Ostrzec mnie?
David przycisnął zimną stal do mojej czaszki, zostawiając na niej ślad swojej złości.
- Śmieszne, czyż nie? Wiesz chociaż o co toczy się gra?
Odbezpieczył broń. Oczywiście, pytanie było retoryczne.
Jedna sekunda, dwie minęły, zanim dźwięk trzepoczących skrzydeł i głośne pohukiwanie nie
wypełniły polany. David spojrzał w dal, rozproszony. Uderzyłam go w gardło. Opadł na plecy bez
tchu, tylko prychając. Powlokłam swój tyłek w stronę łopaty.
Czas zwolnił. Okręcając się, zarzuciłam łopatą szerokim łukiem do przodu. Kula uderzyła
rykoszetem o metal, aż powstały iskry. David podciągnął się i znów strzelił, rzucając się do przodu,
zamachnęłam się jak Babe Ruth’ a 4 . Metal uderzył o czaszkę Davida z okropnym łoskotem. Upadł na
usypaną ziemię wcześniej przeze mnie wykopanego grobu.
Nie będzie tak leżał zbyt długo. Wyciągnęłam mu broń z jego bezwładnej dłoni i wycelowałam
w pierś.
Miałam właśnie pociągnąć za spust, kiedy jego oczy się otworzyły.
- Sabino.
Leżał na ziemi pokryty brudem i krwią. Ślad po uderzeniu na jego czole powoli się zmniejszał.
Świadomość nieuniknionego wypełniała jego wzrok. Zawahałam się przyglądając się mu.
4 George Herman
– sławny amerykański baseballista
5
Ruth
285138078.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin