Tytu�: "Przygody Sherlocka Holmesa" Autor: Arthur ConanDoyle * * * Srebrna Gwiazda - Obawiam si�, Watsonie, �e b�d� musia� wyjecha� - powiedzia� Holmes, kiedy zasiedli�my do �niadania. - Wyjecha�? Dok�d? - Do King" s Pyland w Dartmoor. Nie zdziwi�o mnie to. Zastanawia�em si� nawet, dlaczego dot�d nie zainteresowa� si� t� nadzwyczajn� spraw�, o kt�rej m�wi�a ca�a Anglia. Od �witu m�j przyjaciel chodzi� po pokoju ze spuszczon� g�ow� i zmarszczonymi brawiami, raz po raz nabijaj�c fajk� mocnym czarnym tytoniem, nie reaguj�c na moje pytania. Gazety przejrza� jedynie pobie�nie i cisn�� je w k�t. Doskonale wiedzia�em, co kryje si� pod jego milczeniem. Tylko jedna sprawa mog�a zmusi� jego umys� do wyt�onej pracy, a by�o ni� znikni�cie faworyta wy�cig�w konnych o puchar Wessexu i morderstwo jego trenera. Kiedy wi�c oznajmi�, �e wybiera si� na miejsce zdarzenia, odetchn��em z ulg�. - Ch�tnie z tob� pojad�. Oczywi�cie, je�li nie masz nic przeciwko temu. - Wy�wiadczysz mi tym wielk� przys�ug�, m�j drogi Watsonie, i my�l�, �e nie b�dzie to stracony czas, bowiem pewne aspekty tej sprawy zapowiadaj� si� niezwykle ciekawie. Mamy akurat tyle czasu, by z�apa� poci�g na dworcu Paddington, a po drodze opowiem ci, co wiem o tej sprawie. By�bym wdzi�czny, gdyby� zabra� ze sob� polow� lornetk�. - Godzin� p�niej siedzieli�my w przedziale pierwszej klasy poci�gu zmierzaj�cego w kierunku Exeter. Holmes zag��bi� si� w lekturze nabytych na dworcu gazet. Oder - Dobrze jedziemy - oznajmi�, patrz�c w okno, a potem na zegarek. - Pr�dko�� poci�gu wynosi w tej chwili pi��dziesi�t trzy i p� mili na godzin�. - Nie zauwa�y�em s�up�w milowych - odpar�em. - Ani ja. Ale s�upy telegraficzne s� ustawione w odleg�o�ci sze��dziesi�ciu jard�w od siebie, wi�c rachunek jest prosty. Chyba s�ysza�e� o zamordowaniu Johna Strakera i znikni�ciu Srebrnej Gwiazdy. - Czyta�em o tym w "Telegraph" i "Chronicie". - To jedna z tych spraw, w kt�rych sztuka dedukcji powinna s�u�y� raczej analizowaniu istniej�cych fakt�w ni� szukaniu nowych. Tragedia jest tak niezwyk�a i dotyczy tak wielu os�b, �e cierpimy na nadmiar domys��w i hipotez. Trudno�� polega na tym, by oddzieli� niepodwa�alne fakty od spekulacji reporter�w. Potem, maj�c ju� solidne podstawy, b�dziemy musieli si� zastanowi�, jakie nale�y wyci�gn�� wnioski i na czym opiera si� ca�a tajemnica. We wtorek wieczorem otrzyma�em telegram z zaproszeniem do wsp�pracy od pu�kownika Rossa, w�a�ciciela konia, i od inspektora Gregory'ego, kt�ry zajmuje si� t� spraw�. - We wtorek wieczorem?! - wykrzykn��em. - A dzi� jest czwartek. Czemu w takim razie nie pojecha�e� wczoraj? - Poniewa�, m�j drogi Watsonie, pope�ni�em b��d, kt�ry zdarza si� cz�sto, wbrew temu, co m�g�by s�dzi� kto�, kto zna mnie tylko z twoich pami�tnik�w. Po prostu nie mog�em uwierzy� w to, �e najpi�kniejszy ko� w Anglii mo�e d�ugo pozostawa� w ukryciu, zw�aszcza w tak rzadko zamieszkanej okolicy jak p�nocne Dartmoor. Z godziny na godzin� oczekiwa�em wie�ci, �e si� odnalaz� i �e sprawca porwania jest r�wnie� morderc� Johna Strakera. Jednak kiedy min�� kolejny dzie� i okaza�o si�, �e poza aresztowaniem m�odego Fitzroya Simpsona niczego nie zrobiono, doszed�em do wniosku, i� nadszed� czas, bym wkroczy� do akcji. S�dz� jednak, �e wczorajszy dzie� nie by� stracony. - Masz ju� jak�� koncepcj�? 6 - W ka�dym razie zebra�em podstawowe fakty. Przedstawi� ci je, bo nic tak nie rozja�nia w g�owie, jak podzielenie si� my�lami z drug� osob�. Nie b�dziesz te� m�g� ze mn� wsp�pracowa�, je�li nie poznasz ca�ej sprawy. Odchyli�em si� na poduszki, zaci�gaj�c cygarem, podczas gdy Holmes pochyli� si� w prz�d i rozpocz�� sw� opowie��. - Srebrna Gwiazda pochodzi od Somomy i jest r�wnie wspania�a, jak jej s�awny przodek. Ma teraz pi�� lat i zdoby�a ju� wszystkie nagrody na wy�cigach, przynosz�c s�aw� w�a�cicielowi, pu�kownikowi Rossowi. Do chwili znikni�cia by�a faworytem gonitwy o puchar Wessexu. Stawiano na ni� trzy do jednego. Zawsze by�a g��wnym faworytem wy�cig�w i nigdy nie zawiod�a swych kibic�w, dlatego stawiano na ni� olbrzymie sumy. To oczywiste, �e byli te� tacy, kt�rym zale�a�o, by Srebrna Gwiazda nie stan�a na starcie w przysz�y wtorek. Wiedziano o tym r�wnie� w King's Pyland, gdzie mie�ci si� stajnia pu�kownika, i podj�to wszelkie �rodki ostro�no�ci. Trener John Straker by� kiedy� d�okejem pu�kownika Rossa, p�ki nie uty�. Przez pi�� lat s�u�y� u pu�kownika jako d�okej i siedem jako trener, zyskuj�c opini� pracowitego i uczciwego. Do pomocy mia� trzech stajennych. Stajnia nie jest du�a, liczy sobie zaledwie cztery konie. Jeden z tych ch�opc�w pe�ni� wart� w stajni, a pozostali spali na strychu. Ca�a tr�jka cieszy�a si� dobr� opini�. John Straker by� �onaty i mieszka� w ma�ym domku, oko�o dwustu jard�w od stajni. Nie mia� dzieci, w gospodarstwie pomaga�a s�u��ca. Powodzi�o mu si� nie�le. Okolica jest odludna, ale jakie� p� mili w kierunku p�nocnym znajduje si� kolonia domk�w zbudowanych przez pewnego przesi�biorc� z Tavistock dla chorych i tych, kt�rzy lubi� czyste powietrze Dartmoor. Tavistock le�y dwie mile na zach�d, a po drugiej stronie wrzosowiska, w odleg�o�ci r�wnie� dw�ch mil, mie�ci si� stajnia wy�cigowa Mapleton, nale��ca do lorda Back-watera, prowadzona przez Silasa Browna. Poza tym okolica jest dzika, odwiedzana jedynie przez w�druj�cych Cygan�w. Tak oto wygl�da�a sytuacja do zesz�ego poniedzia�ku, kiedy nast�pi�a katastrofa. Tego wieczoru konie jak zwykle trenowano i napojono. Stajni� zamkni�to o dziewi�tej. Dwaj pomocnicy poszli do domu trenera na kolacj�, a trzeci, Ned Hunter, pozosta� na stra�y. Kilka minut po dziewi�tej s�u��ca, Edith Baxter, zanios�a mu do stajni kolacj� z�o�on� z baraniego gulaszu. Nie da�a mu nic do picia, bo do stajni jest doprowadzona woda. Poza tym na s�u�bie wolno by�o pi� tylko wod�. Dziewczyna wzi�a ze sob� latarni�, bo zapad� zmrok i �cie�ka prowadzi�a przez wrzosowisko. Kiedy znajdowa�a si� w odleg�o�ci trzydziestu jard�w od stajni, z ciemno�ci wy�oni� si� m�czyzna i kaza� jej si� zatrzyma�. Gdy wszed� w kr�g �wiat�a, zobaczy�a, �e jest ubrany w szary tweedowy garnitur i beret. Mia� te� getry i ci�k� lask� zako�czon� ga�k�. Zaskoczy�a j� blado�� twarzy nieznajomego i nerwowe zachowanie. Jego wiek okre�li�a na ponad trzydzie�ci lat. "Mo�esz mi powiedzie�, gdzie jestem? - zapyta�. - Ju� mia�em tu przenocowa�, kiedy zobaczy�em �wiat�o latarni". "Jest pan niedaleko stajni wy�cigowej King" s Pyland" - odpar�a. "Naprawd�? C� za szcz�liwy traf! - wykrzykn�� nieznajomy. - Pewnie niesiesz kolacj� ch�opcu stajennemu, kt�ry dy�uruje w stajni. Chcia�aby� zarobi� na now� sukienk�? - Wyj�� z kieszonki kamizelki z�o�on� kartk� papieru i poda� dziewczynie. - Daj to stajennemu, a b�dziesz mia�a najpi�kniejsz� sukienk� na �wiecie". Dziewczyna min�a bez s�owa nieznajomego i pobieg�a prosto do okna, przez kt�re zwykle podawa�a posi�ki. By�o otwarte, a Hunter siedzia� w �rodku przy ma�ym stole. Zacz�a mu opowiada�, co si� sta�o, kiedy ponownie ukaza� si� nieznajomy. "Dobry wiecz�r - powiedzia� do stajennego. - Chcia�bym zamieni� z tob� s�owo". Dziewczyna przysi�ga, �e kiedy m�wi�, trzyma� w d�oni kartk� papieru. "Na jaki temat?" - zapyta� pomocnik. "Na temat sprawy, kt�ra pozwoli ci si� wzbogaci� - odpar� tamten. - Wystawiacie do gonitwy w Wessex dwa konie: Srebrn� Gwiazd� i Bayarda. Odpowiedz mi szczerze, a nie po�a�ujesz. Czy to prawda, �e Bayard mo�e prze�cign�� Srebrn� Gwiazd� i dlatego wasza stajnia postawi�a na niego?" "A wi�c przyszed� pan tu na przeszpiegi! - krzykn�� stajenny. - Poka�� panu, jak si� z takimi obchodzimy". Pobieg� na drugi koniec stajni po psa, dziewczyna za� rzuci�a si� p�dem do domu. Biegn�c, odwr�ci�a si� i zobaczy�a, �e nieznajomy zagl�da przez okno do stajni. Jednak chwil� p�niej, kiedy Hunter wypad� z psem, ju� go nie by�o i chocia� ch�opak obieg� budynek dooko�a, nie znalaz� po nim �ladu. - Chwileczk� - przerwa�em Holmesowi. - Czy ten ch�opak zostawi� w tym czasie drzwi do stajni otwarte? - Bardzo dobrze, Watsonie - mrukn�� m�j towarzysz. - Ja r�wnie� o tym pomy�la�em, dlatego wczoraj wysia�em telegram doDartmoor z pro�b� o wyja�nienie. Ch�opak zamkn�� drzwi, zanim wyszed� ze stajni. Dodam, �e okno by�o zbyt ma�e, by przez nie wej��. Hunter zaczeka�, a� wr�c� jego wsp�towarzysze, po czym powiadomi� trenera o tym, co zasz�o. Strakera zdenerwowa�a ta informacja, cho�, zdaje si�, nie zdawa� sobie sprawy z jej konsekwencji. Jednak by� niespokojny, bo pani Straker, obudziwszy si� o pierwszej w nocy, zobaczy�a, �e m�� si� ubiera. Na pytanie �ony odpowiedzia�, �e niepokoi si� o konie i zamierza p�j�� do stajni, by sprawdzi�, czy wszystko w porz�dku. B�aga�a, �eby nie wychodzi�, bo us�ysza�a krople deszczu uderzaj�ce o szyby, lecz zignorowa� jej pro�by, w�o�y� p�aszcz nieprzemakalny i wyszed� z domu. Obudzi�a si� o si�dmej rano i stwierdzi�a, �e m�� jeszcze nie wr�ci�. Ubra�a si� pospiesznie, zawo�a�a s�u��c� i razem posz�y do stajni. Drzwi by�y otwarte, a w �rodku na krze�le spa� Hunter w stanie kompletnego zamroczenia. Boks faworyta by� pusty i ani �ladu po trenerze. Pani Straker zbudzi�a stajennych, kt�rzy nocowali w sieczkarni nad sk�adem uprz�y. Niczego jednak nie s�yszeli, bo mocno spali. Hunter by� najwyra�niej pod wp�ywem jakiego� narkotyku, wi�c zostawiono go w spokoju. Obie kobiety i ch�opcy rozbiegli si� w poszukiwaniu trenera i konia. Przypuszczali, �e Straker wyprowadzi� Srebrn� Gwiazd� na wczesny trening, lecz po wej�ciu na pobliskie wzg�rze, z kt�rego roztacza� si� widok na wrzosowiska, nie zauwa�yli �ladu konia, za to spostrzegli co�, co ich przerazi�o. Jakie� �wier� mili od stajni na krzaku �arnowca trzepota� p�aszcz Johna Strakera. Tu� za nim, w niewielkim zag��bieniu, le�a�o cia�o nieszcz�snego trenera. G�ow� mia� roztrzaskan� uderzeniem jakiego� ci�kiego przedmiotu i d�ug� ran� na udzie, wygl�daj�c� jak ci�cie czym� ostrym. Wszystko wskazywa�o na to, �e Straker broni� si� rozpaczliwie, bo w prawej r�ce �ciska� n�, umazany krwi� a� ...
Honakura