CZYM SIĘ CHARAKTERYZUJĄ WSPÓŁCZESNE MAŁŻEŃSTWA W POLSCE? Zofia Dąbrowska
Nie ignorując naukowych definicji pojęcia "małżeństwo" ten specyficzny związek kobiety z mężczyzną uważam za rodzaj życiowej przygody. Dla większości osób taka małżeńska przygoda życiowa jest na pewno bardzo ważna, wręcz priorytetowa. Jednak małżeństwo początkuje nową rodzinę, a sam ten fakt - obok wymiaru prywatnego - nadaje związkowi dwojga wymiar społeczny. Skoro tak, to małżeństwo jako instytucja społeczna powinno być poddawane badaniom i analizom naukowym. Tak się dzieje na Zachodzie, gdzie gamologia - nauka o małżeństwie - szybko się rozwija. W artykule prezentuję wyniki badań prowadzonych przez naszych gamologów i familiologów - naukowców wielu różnych dyscyplin wiedzy zajmujących się problematyką małżeńsko-rodzinną. W ostatnim Spisie Powszechnym (2002) dokładnie policzono: małżeństw w Polsce było 8.230.097.
KTO Z KIM SIĘ ŻENI I ZA MĄŻ WYCHODZI?
Franciszek Stokowski na początku lat dziewięćdziesiątych przeprowadził analizę, badając zróżnicowanie regionalne zawierania i trwałości małżeństw oraz występowania rozwodów na terenie kraju. Według jego ustaleń występują znaczące statystycznie różnice regionalne. Trwałość związków małżeńskich na terenach wiejskich wschodniej i południowej części Polski wielokrotnie przewyższa trwałość małżeństw mieszkających na zurbanizowanych obszarach Polski zachodniej i północnej. Rozpad małżeństw oraz wysoki poziom rozwodów odnotowywany głównie w wielkich miastach. Równocześnie występuje powolny, ale systematyczny proces ujednolicania, tj. stopniowego zmniejszania się różnic regionalnych - zarówno w odniesieniu do trwałości związków małżeńskich jak i ich rozpadu. Także na początku lat dziewięćdziesiątych Zbigniew Strzelecki badał problematykę doboru małżeńskiego w Polsce pod względem cech społeczno-demograficznych. Problematyce tej najwięcej uwagi badawczej poświęcają socjologia, psychologia i genetyka. Jest ona ważna, bowiem poziom dzietności w kraju, wskaźniki umieralności niemowląt oraz migracje wewnętrzne w znaczącym stopniu różnicują dane społeczno-demograficzne odnoszące się do nowożeńców. Autor objął analizą badawczą długoletni okres i wyodrębnił charakterystyczne dla powojennego społeczeństwa polskiego właściwości.Zmianą wręcz rewolucyjną była - i nadal pozostaje - diametralnie odmieniona motywacja zawierania związków małżeńskich. Miejsce rodzinno-transakcyjno-ekonomicznych układów zajęła niepodzielnie bliskość emocjonalna młodych, ich miłość, ich zakochanie. Dominują bowiem związki małżeńskie panien z kawalerami (ponad 90%); charakterystyczna jest także rówieśnicza relacja wieku nowożeńców. Małżeństwa w Polsce z reguły zawierane są wkrótce po osiągnięciu przez młodych pełnoletności: blisko 3 małżeństw zawierają mężczyźni w wieku 21-29 lat z kobietami w wieku lat 18-29. Kolejną typową cechą powojennych związków małżeńskich w Polsce jest bardzo podobny poziom wykształcenia nowożeńców: średnio taki sam występuje w co drugim małżeństwie. Charakterystyczny jest również dobór pod względem terytorialnym - występuje wyraźna tendencja zawierania małżeństw wśród partnerów pochodzących z tych samych społeczności lokalnych (ponad 60% małżeństw zawierają partnerzy mieszkający w tym samym mieście, a 40% stanowią związki osób pochodzących z tej samej gminy). Zatem małżeństwa w Polsce cechuje stosunkowo wysoka homogeniczność terytorialna, choć istnieje również zjawisko "migracji matrymonialnej".
CO ZAPEWNI ZWIĄZKOWI SUKCES?
Naukowcy dowodzą, iż najważniejsza jest satysfakcja ze wspólnego pożycia w małżeństwie, dlatego sukces małżeński jest tematem wielu interdyscyplinarnych badań. Na udany związek małżeński wpływ mają na pewno czynniki zewnętrzne, od małżonków niezależne - oraz wewnętrzne, na które mąż i żona mogą wywierać swój znaczący wpływ. Według Franciszka Adamskiego wielki wpływ na małżeństwo ma sytuacja społeczna w kraju, a zwłaszcza sytuacja ekonomiczna, także warunki mieszkaniowe oraz prawodawstwo rodzinne. Ważna jest zwłaszcza sytuacja mieszkaniowa. Maria Ziemska wykazała, że wspólne zamieszkiwanie młodych małżeństw z rodzicami powoduje zaburzenia i stresy wśród 65% takich związków; przy czym w 57% powodują je destrukcyjne ingerencje matek współmałżonków.W literaturze psychologicznej i socjologicznej występują różne kryteria oceny szczęśliwego związku małżeńskiego. Weźmy na przykład posiadania lub nieposiadanie dzieci. Czynnik ten w powszechnej świadomości społecznej, jak i w normach religii katolickiej, uważany jest za podstawę, za główny sens zawierania małżeństwa - a więc początkowania rodziny. Tymczasem badania Barbary Łobodzińskiej, a także Franciszka Adamskiego dowodzą, że sam fakt posiadania dzieci bynajmniej nie gwarantuje udanego, szczęśliwego pożycia w małżeństwie. Co więcej, nie odgrywa on decydującej roli w indywidualnym odczuwaniu satysfakcji ze swego związku. Są to zapewne wnioski dość kontrowersyjne, ale trudno je ignorować. Agnieszka Stępniak-Łuczywek w wyniku swoich badań wyraźnie podkreśla dominujące znaczenie czynników wewnętrznych w tym wielofunkcyjnym i trudnym związku dwojga ludzi, jakim jest małżeństwo. Spróbujmy prześledzić wpływ tych czynników, występujących w kolejnych długoletnich okresach życia małżeńsko-rodzinnego. Warto zaznaczyć, że w specyficzny wahadłowy sposób determinują one zadowolenie lub niezadowolenie z małżeństwa. I tak:
· Okres narzeczeństwa charakteryzuje bardzo wysoki, bo ponad 90% wskaźnik zadowolenia z faktu bycia razem. Kolejny, na ogół kilkuletni okres wspólnego życia jeszcze bez dzieci - jest również satysfakcjonujący (w ponad 80% przypadków). Natomiast okres życia z dziećmi - który jest bardzo długi, bo trwa średnio ok. 25 lat - jest okresem małżeńskiego współżycia bardzo zróżnicowanym, choć równocześnie dość typowym.
· Okres po urodzeniu pierwszego i ewentualnie kolejnych dzieci - trwający średnio do dziewięciu lat - jest okresem dla małżeństwa bardzo trudnym, wymaga radykalnej odmiany dotychczasowego stylu życia - przede wszystkim zaś godzenia ze sobą bardzo wielu nowych i znacznie powiększonych obowiązków. Stąd zapewne wskaźnik zadowolenia z małżeństwa w tym okresie gwałtownie spada, a socjologowie dostrzegają w tym okresie tzw. pierwszy szczyt rozwodowy.
· W okresie gdy dzieci dorastają, uczą się (mają od 10 do 15 lat), niemal każde małżeństwo ma już uregulowane podstawowe sprawy materialne, mieszkaniowe i zawodowe. Wówczas zadowolenie za wspólnego pożycia znów wahadłowo wzrasta. Jest to jednak względny okres zadowolenia, poprzedza go bowiem kolejny, niebezpieczny dla każdego związku etap życia, gdy dzieci dorastają i opuszczają dom rodzinny (20-25 lat po ślubie). Najpierw odchodzą od rodziców - w okresie adolescencji - potem fizycznie. Równocześnie małżonkowie zaczynają częściej chorować i po prostu się starzeć, mają też w tym okresie życia wzmożone obowiązki opiekuńczo-pielęgnacyjne wobec swoich chorujących rodziców. Jeżeli do tej pory nie zdołali się w pełni porozumieć i zaprzyjaźnić czeka ich bardzo trudny okres, w którym satysfakcja z małżeństwa gwałtownie się obniża i następuje tzw. drugi szczyt rozwodowy.
· W okresie "pustego gniazda" - gdy mąż i żona znów pozostają bez dzieci, a udało im się zaprzyjaźnić i pozostać wobec siebie osobami bliskimi - muszą po raz kolejny przeorganizować swoje współżycie domowe i na nowo sformułować płaszczyznę wzajemnych kontaktów. Jeśli im się powiedzie, wówczas wskaźnik satysfakcji z małżeństwa na tym późnym etapie życia - także w sposób wahadłowy - znacząco wzrośnie wykazując szansę na osiągnięcie wartości najwyższych.
· Przez cały okres współżycia pary małżeńskiej bardzo ważną rolę odgrywa prawidłowa komunikacja między mężem a żoną. Gwarantuje ona m.in. jak najlepsze wzajemne poznanie się, łatwiejsze rozstrzyganie licznych problemów i konfliktów oraz lepsze zaspokajanie wzajemnych potrzeb. Także bardzo trudny problem należytego sprawowania władzy domowej należy do ważnych czynników wewnętrznych - sprzyjających, bądź nie, poczuciu zadowolenia z małżeństwa. Chodzi o układ sił wzajemnych między małżonkami - dominację lub podporządkowanie w decydowaniu o najważniejszych sprawach rodziny. Dlatego warto w tym miejscu przypomnieć problem partnerstwa w małżeństwie, problem podporządkowania a nawet przemocy.
NA CZYM POLEGA PARTNERSTWO W MAŁŻEŃSTWIE?
W kręgu kultury europejskiej małżeństwo partnerskie uważa się za dominujący model współżycia kobiety z mężczyzną, a jego praktyczną realizację za przejaw demokracji w stosunkach międzyludzkich. Proces transformacji ustrojowej w naszym kraju - przynosząc różne nowe trendy z Zachodu - upowszechnia także partnerski model współżycia pary, choć jest on w Polsce znany od dawna. Liczni nasi naukowcy-familiolodzy (m.in. Krystyna Bozkowa, Stanisław Dulko, Leon Dyczewski, Lechosław Gapik, Jerzy Kryszkowski, Danuta Markowska, Krystyna Neugebauer, Józef Rembowski, Jan Rostowski, Józef Szopiński, Zbigniew Tyszka i inni) - wiedli swego czasu spór o definicję pojęcia "związek partnerski". Osobiście wybieram określenie Krystyny Neugebauer: - "Istotą partnerstwa w małżeństwie jest zasada równości kobiety i mężczyzny, opierająca się na trwałej więzi między nimi, na miłości rozumianej też jako wzajemny szacunek, na odpowiedzialności za siebie i współpartnera oraz na wierności".Psychologowie, socjologowie, etycy, seksuolodzy, prawnicy, pedagodzy i inni przedstawiciele nauk społecznych zainteresowani gamologią i familiologią wymieniają jako najważniejsze, następujące elementy małżeńskiego związku partnerskiego:
· Właściwa komunikacja i dbałość o wzajemne zaspokajanie swoich potrzeb (co wymaga rzetelności i otwartości w ich artykułowaniu);
· Właściwy system sprawowania władzy domowej (powinna się ona brać przede wszystkim z autorytetu osobistego);
· Silna więź emocjonalna (obowiązywać powinna indywidualizacja w przejawianiu miłości, czułości, opiekuńczości, oddania i empatii; ważne są podobieństwa, symetryczność lub komplementarność wzajemnych uczuć);
· Więź seksualna, ściśle połączona z więzią emocjonalną (kobieta staje się równoprawną partnerką seksualną w związku);
· Silna więź intelektualna, która umacnia przyjaźń i podtrzymuje wzajemną atrakcyjność partnerów (jej podstawę stanowi więź kulturowa, wspólny system wartości zgodność w postrzeganiu celów i dążeń życiowych);
· Równowaga ekonomiczna w materialnej sferze życia (nie chodzi tu tylko o egalitaryzm w zarobkowaniu męża i żony - on nie kreuje całokształtu partnerstwa w małżeństwie).
Na partnerski model współżycia w małżeństwie czyha jednak wiele niebezpieczeństw. Oto niektóre z nich: przyjście na świat pierwszego dziecka (bo następuje wówczas jednoznaczny podział ról i obowiązków); bardzo absorbująca praca zawodowa jednego z małżonków (z tego samego powodu); zbytni indywidualizm (bo brakuje wspólnego modelu współżycia); zbytnie naśladowanie małżeństw swoich rodziców (bo brakuje własnego wzoru); złe warunki mieszkaniowe (zwłaszcza wspólne mieszkanie z rodzicami); zbyt długo trwające rozstania (nawet z ważnych powodów); choroba jednego z małżonków (zwłaszcza psychiczna) oraz zbyt duże różnice narodowościowe, środowiskowe, kulturowe czy obyczajowe. Codzienna rzeczywistość większości polskich małżeństw zazwyczaj odległa jest od wzorcowego modelu współżycia w stosunkach wzajemnego partnerstwa, równości i pełnej wzajemnej ufności. Sądzę jednak, że znacznie bliżej jest do takiego modelowego układu partnerom młodym i najmłodszym. Pary małżeńskie w średnim wieku, a zwłaszcza starsze i najstarsze, żyją raczej według innych zasad: jawnej dominacji którejś ze stron a podporządkowania drugiej; dominacji ukrytej a zarazem silnie powiązanej z manipulacją współpartnerem i sytuacjami w życiu małżeńskim; a także swoistej mieszaniny partnerstwa i podporządkowania. I tak dalej. Niestety, w wyrażeniu "i tak dalej" mieścić się również może specyficzna małżeńska przemoc. Irena Pospiszyl dowiodła w swych badaniach empirycznych, że w 27% polskich małżeństw występuje jakaś forma przemocy fizycznej, objawiająca się głównie podczas prób rozwiązywania konfliktów. Oto jej przykłady: popychanie i szturchanie (stosuje je 29% mężów i 24% żon), rzucanie przedmiotami (26% i 17%), policzkowanie (11% i 8%), uderzenie pięścią (7% i 4%), pobicie (8% i 6%), próba duszenia (4% i 0%), groźba użycia noża (3% i 4%). Specyficzną formą przemocy małżeńskiej jest przemoc seksualna. Dopiero w roku 1997, podczas odbytej w Warszawie Konferencji Trybunału Europejskiego Kobiet - po raz pierwszy publicznie poruszono temat gwałtów dokonywanych przez mężów na swych żonach. Problem jest niebagatelny, skoro statystyki seksuologów ujawniają, że w Polsce takich gwałtów doświadcza od 10% do 14% żon. Zbigniew Lew-Starowicz określił następujące formy seksualnego maltretowania żony ( zespół maltretowanej żony):- gwałcenie, które niekiedy przybiera formy drastyczne;- zmuszanie do zachowań seksualnych niezgodnych z systemem wartości żony lub z poczuciem wstydu (na przykład kontaktu analne);- narzucanie częstotliwości współżycia, które znacznie przekracza możliwości i oczekiwań żony;- ośmieszanie w trakcie współżycia, porównywanie do innych kobiet;- zmuszanie do kontaktów kazirodczych, współżycia z innymi mężczyznami, uprawiania seksu lesbijskiego czy też zoofilii. Wielki wpływ na przemoc tego typu w małżeństwie ma alkohol. Jak wyliczono, w rodzinach w których mężowie go nadużywają, aż 90% żon stale doświadcza gwałtów małżeńskich. Zmieniają się też środowiska - sprawcami gwałtów małżeńskich coraz częściej są mężowie wykształceni i dobrze sytuowani, a nie tylko ci z marginesu społecznego. Odrębnym zjawiskiem, które się w naszym kraju upowszechnia, jest sytuacja odwrotna - mianowicie seksualne maltretowanie mężów przez żony (zespół maltretowanego męża).
JAKA JEST ROLA SEKSU?
Jest ogromna. Jest więziotwórcza. Jest chyba jednak nieco osłabiana z powodu swej "małżeńskiej legalności" - po prostu z łatwej dostępności seksu w małżeństwie. Co więcej, z traktowania seksu li tylko w wymiarze prokreacyjnym, lub - zupełnie źle - "małżeńskiego obowiązku". Jest to, rzecz jasna, nieporozumieniem, błędem, który może mieć fatalne skutki. Przypomnę, że Michalina Wisłocka w swojej pierwszej książce pt. "Sztuka kochania" napisała o seksie małżeńskim jako o świetnej zabawie we dwoje. Z pewnością miała rację. Jednak taką zabawę należy prowadzić w pięknym stylu - oryginalnym i zupełnie własnym. Oczywiście, seks wiąże się z zaspokajaniem potrzeb. Wiadomo, że zawierając związek małżeński partnerzy oczekują wzajemnego zaspokajania swoich potrzeb. Najsilniejsze są: potrzeba przynależności, bliskości, więzi emocjonalnej, stabilizacji uczuciowej i ekonomicznej, no i oczywiście - potrzeba seksualna. Z badań Hanny Malewskiej wynika, że zachodzi istotny związek między poczuciem szczęścia w małżeństwie a doznawaniem satysfakcji seksualnej. Przy czym nie istnieje coś takiego jak "niedobór seksualny", bowiem każdy normalnie zbudowany mężczyzna może współżyć z każdą normalnie zbudowaną kobietą, jeśli łączy ich miłość. Ten wyidealizowany warunek zdaje się wskazywać, że brak uczucia, brak więzi psychicznej powoduje niezadowolenie z małżeńskiego współżycia seksualnego, a w konsekwencji brak satysfakcji z małżeństwa. Nowoczesne podejście do seksualności człowieka - poza wartością prokreacyjną i więziotwórczą - upatruje w seksie takie pozytywne elementy, jak rozwój osobowy współpartnerów, dobre samopoczucie i zdrowie psychiczne, wyraźne opóźnianie procesu starzenia się i po prostu doznawanie radości życia. Znany polski badacz problemów dotyczących seksualności Zbigniew Izdebski ogłosił obszerny raport na temat zachowań seksualnych współczesnych Polaków. Odnośnie seksu małżeńskiego z raportu tego wynika wiele sprawa negatywnych, choćby fakt, że 12% małżonków posiada stałych partnerów seksualnych poza swymi małżeństwami. Chodzi tu, rzecz jasna, o uchwyconą statystycznie zdradę małżeńską, która oprócz wymiaru moralnego w dobie szerzenia się HIV/AIDS zagraża zdrowiu i życiu. Jak wynika z badań Zbigniewa Izdebskiego małżonkowie w swej większości są ignorantami w sprawach skutecznego zapobiegania niechcianym ciążom, jak i w sprawach dbałości o ochronę przed zakażeniem wirusem HIV lub innymi chorobami zakaźnymi przenoszonymi drogą płciową. Prezerwatywy używa bardzo mały odsetek osób aktywnych seksualnie, bo zaledwie 21%, a wśród małżonków procent ten jest wręcz minimalny.
JAK ODDZIAŁYWUJĄ RODZIECE JEJ I JEGO?
Z całą pewnością rodzice są dla swych dzieci pierwszą parą dwojga ludzi - mężczyzną i kobietą - którą one na co dzień obserwują w wielu różnych sytuacjach. Małżonkowie-rodzice chcą tego czy nie chcą stanowią dla swych dzieci pierwszy i bardzo ważny wzór socjalizacyjny. Co więcej, ich pożycie obserwowane w dzieciństwie wywiera znaczący wpływ na osobowość dzieci, na ich dalsze prawidłowe funkcjonowanie w wieku dojrzałym. Problem ten badała wspomniana już Agnieszka Stępniak-Łuczywek. Z jej badań wynika, że wysoki poziom samoakceptacji osiągają głównie osoby, które w dzieciństwie spostrzegały małżeństwa swoich rodziców jako udane i szczęśliwe. Natomiast dziecięce obserwacje nieudanych związków małżeńskich rodziców powodują ukształtowanie się w wieku dojrzałym silnego napięcia emocjonalnego, postaw biernych oraz tendencji do wycofywania się z wielu ważnych sytuacji społecznych. Natomiast osoby, które w dzieciństwie zapamiętały pozytywny obraz małżeństw swoich rodziców mogą się czuć szczęśliwymi. Potrafią bowiem w swym dorosłym życiu nawiązywać i pielęgnować pozytywne kontakty z wieloma ludźmi i osiągają w tej mierze najwyższe satysfakcje. Posiadają rzadką cechę elastyczności w relacjach z innymi. Wyraża się ona m.in. umiejętnością sprawowania roli dominującej w związkach z innymi ludźmi, jaki roli podporządkowanej - i to zarówno w dziedzinie sprawowania władzy jak i opieki. Osoby takie są otwarte, spontaniczne, potrafią sobie radzić w sytuacjach nadzwyczajnych.
W CZYM MOŻE DOPOMÓC RELIGIJNOŚĆ?
Problem ten jest w Polsce stosunkowo mało rozpoznany pod względem badawczym. Liczące się doniesienia pochodzą głownie z badań Marii Braun-Gałkowskiej oraz Jana Rostowskiego. Tymczasem na Zachodzie problematykę badano wielokrotnie i w wielu aspektach. Najczęściej badano podobieństwa małżonków pod względem przynależności religijnej oraz problem trwałości, a w zasadzie nierozerwalności związku - zgodnie z normą religii rzymsko-katolickiej. Do ważniejszych ustaleń należy m.in. stwierdzeni, że zgodność przekonań religijnych silnie wpływa na powodzenia małżeństwa, na odniesienie w nim sukcesu - przede wszystkim poprzez akceptowanie przez męża i przez żonę nierozerwalności ich związku, a co za tym idzie - dbałości o jego jakość. Jan Rostowski znaczenie podobieństwa religijnego małżonków rozpatruje głównie w aspekcie zgodnego systemu wartości i ogólnej orientacji życiowej - co sprzyja lepszemu funkcjonowaniu całej rodziny. Religijność, jego zdaniem, daje rodzinie wsparcie społeczne, bowiem wprowadza określone normy i zasady postępowania w różnych sytuacjach. Przy czym ważna jest tu norma w chrześcijaństwie fundamentalna, mianowicie miłość bliźniego, która powinna stanowić podstawę życiowego funkcjonowania każdego chrześcijanina. Stąd religijność obydwojga małżonków może się stać ważnym czynnikiem jakości i trwałości ich związku. Jednak wielu innych (licznych) badaczy w respektowaniu narzuconej związkowi małżeńskiemu religijnej normie nierozerwalności upatruje przyczynę wielu niepowodzeń i krzywd, zwłaszcza w odniesieniu do kobiet, a także źródło zakłamania i podwójnej moralności.
KOMU DŁUŻEJ SĄDZONE?
Beata Tobiasz-Adamczyk i Krystyna Szafraniec badały problem współzależności między stanem cywilnym a umieralnością w starszym wieku. Badania prowadzono na bardzo dużej populacji (są więc reprezentatywne), a problem obserwowano na przestrzeni 12 lat. Wyniki tych badań dowodzą, że zależność - o jakiej tu mowa - jest zróżnicowana. To prawda, że dłuższe trwanie życia występuje wśród osób żonatych i zamężnych, nie jest to jednak wynik jednoznaczny. Najsilniejszy wpływ na wcześniejszą umieralność w starszym wieku ma stan wdowieństwa: najwyższy odsetek zgon ów występuje wśród kobiet i mężczyzn owdowiałych - przy czym wyższy jest wśród mężczyzn. Wśród starszych kobiet mniej zgonów występuje w grupie zamężnych oraz rozwiedzionych, a najmniej wśród tych, które nigdy nie wyszły za mąż. Natomiast wśród starszych mężczyzn najmniej zgonów badające odnotowały wśród kawalerów i niemal tyle samo wśród żonatych. Wysoki jest natomiast odsetek mężczyzn wcześniej umierających pośród wdowców i rozwiedzionych. Okazuje się zatem, że stan cywilny w starości znacząco wpływa na dłuższe albo krótsze życie. Przy czym pozostawanie w długoletnim udanym, związku małżeńskim ma wpływ wyraźnie pozytywny - po prostu przedłuża życie.
> • <
Trwający w naszym kraju kilkunastoletni okres transformacji ustrojowej w sposób znaczący oddziaływuje na życie małżeństw i rodzin powodując liczne przekształcenia. Są one widoczne choćby w procesach demograficznych: wystąpił znaczący spadek liczby zawieranych małżeństw (71% kobiet w wieku 20-24 lat żyje w panieństwie) wzrosła natomiast liczba związków małżeńskich binacjonalnych, dwukulturowych (w okresie minionych kilku lat zawarto ich około 120 tysięcy). Obniżyła się też bardzo liczba urodzeń w Polsce: obecny wskaźnik dzietności na poziomie 1,2 nie gwarantuje zastępowalności pokoleń. Jednakże, jak podaje profesor Irena Kotowska, te negatywne tendencje zmieniają swój dotychczasowy kierunek: dzieje się i tak na Zachodzie, i u nas. Odnotowane już 3-procentowy wzrost liczby nowo zawieranych małżeństw (w USA wzrósł o 9%, w Wielkiej Brytanii 5%). Żenią się i za mąż wychodzą dobrze wykształceni i ustabilizowani materialnie ludzie w wieku od 24 do 30 roku życia. A to jest informacja krzepiąca.
alielle