Stephen King's Golden Years - Part 2.txt

(49 KB) Pobierz
0:00:26:Czemu pani to robi?|Póniej pani powiem. Usišdcie państwo z tyłu.
0:00:41:Czy pani co wie?|Nie. Ale mój wewnętrzny radar zaczyna szaleć.
0:01:24:"Zupełnie jak kiedy"
0:01:30:Tak.|Zupełnie jak kiedy.
0:01:52:Będziemy tu bezpieczni przez jakie 2 godziny.
0:01:57:Tyle czasu im zajmie koordynacja działań z policjš.
0:02:00:Ale pani pracuje dla rzšdu?|Podobnie jak Andrews.
0:02:05:Kim jest ten Andrews?|To człowiek którego widziałem wczoraj.
0:02:09:To on zabił pańskiego okulistę.|Doktora Eakinsa?
0:02:14:Posłuchajcie mnie oboje, nie mamy czasu.
0:02:16:W tej chwili w sprawę Złotej Serii włšczonych jest z pięć agencji. Stawka jest bardzo wysoka.
0:02:24:To co się z panem dzieje panie Williams nie przydażyło się jeszcze żadnemu człowiekowi.
0:02:28:Rzšd pana potrzebuje, a Jude Andrews chce pana dostarczyć.
0:02:33:Kiedy nas dopadnie będzie chciał pana żywego. Pańska żona i ja natomiast jestemy wietnymi kandydatkami na kompost.
0:02:44:Uznali by to za sposób na utajnienie sprawy.
0:02:47:Więc... powiedcie.|Na wschód czy na zachód.
0:02:56:Inaczej rzucę monetš.
0:02:59:Na zachód.|Dlaczego?
0:03:02:Przecież wiesz.
0:03:05:To mi się wcale nie podoba.|Jedziemy na zachód.
0:03:20:Chcę żeby kto był w jej biurze za poł godziny. Przewróćcie je do góry nogami.
0:03:25:Tak, zadzwoń jeżeli co znajdziecie.
0:03:34:Czeć Fredericks, gdzie ty u diabła był?
0:03:36:Spałem.|Tu jest ta karta.
0:03:44:Pięć minut przerwy.
0:03:53:Wiesz o co tu chodzi?|Tak.
0:03:56:Jednego tylko nie rozumiem.|Czego?
0:03:59:Dlaczego Terry to robi?
0:04:03:Bo jest idiotkš.
0:04:06:Ładnie tak mówić o byłej koleżance?|Niedługo to będzie martwa koleżanka.
0:04:11:To ładnie brzmi nie sšdzisz?
0:04:15:Zawsze uważałem że ona zmarnowała swoje szanse na awans.
0:04:22:Masz zgodę na usunięcie jej?|Z samej góry, o to się nie martw.
0:04:26:To co ja tu robię?|Masz pomóc w poszukiwaniach podejrzanego o morderstwo.
0:04:32:Tak. Harlan Williams|To jest twój podejrzany.
0:04:36:Zabił swojego okulistę. Staruszek tak bardzo chciał utrzymać pracę, że kiedy powtórnie
0:04:41:oblał badanie wzroku, podziurawił lekarza i sfałszował wyniki.
0:04:45:Skleroza. Strach przed starzeniem. On nawet zaczšł farbować włosy na bršzowo.
0:04:51:A co z Terry i paniš Williams?|To zakładniczki.
0:04:55:Terry chciała go aresztować, ale staruszek jako jš pokonał.
0:05:00:To może przejć, w tym zamieszaniu to może przejć.
0:05:07:Wejć.
0:05:11:Jestemy gotowi panie Andrews. Ma pan jakie zdjęcia dla mnie?
0:05:15:To mój współpracownik, pan Fredericks. On tu będzie szefem dopóki nie wrócę.
0:05:21:Cieszę się ze współpracy.|Zawiadom mnie jak ich znajdziesz.
0:05:26:Rozumiesz? Natychmiast.|Gdzie będziesz?
0:05:30:W domu Frankensteina.|Gdzie?
0:05:34:U doktora Richarda Toddhuntera. U gocia który zaczšł ten bal.
0:05:46:Mogę panu w tym pomóc.
0:05:51:Harlan uważa że powinnimy jechać w innš stronę.
0:05:54:Nie chce mieszać do tego Francie.|Kto to jest?
0:05:56:Nasza córka.|Nie mieszaj jej do tego.
0:05:59:Nigdy by nam nie wybaczyła.
0:06:03:Walczyła o każdš niepopularna sprawę od 1968.
0:06:08:Pamiętasz zjazd demokratów w Chicago i te dzieciaki protestujšce przed salš?
0:06:16:Została tam.|Wcišż jest w Chicago.
0:06:20:Więc to tam jedziemy?|Ona nie przepada za rzšdem pałujšcym studentów.
0:06:26:Ona i Whitney bedš chcieli nam pomóc.
0:06:28:Kto to jest Whitney?|Ona ma psa, przewodnika niewidomych.
0:06:34:To wielki owczarek niemiecki który jš uwielbia.
0:06:37:A tym którzy jej nie kochajš Whitney potrafi odgryć kawałek wyposarzenia.
0:06:43:To jest dalej niż chciałam jechać ale może warto spróbować.|Dlaczego pani to robi?
0:06:53:Bo jestem idiotkš.
0:06:57:Zbierajmy się stšd.
0:07:08:Co pan powiedział?
0:07:13:Chyba mnie pan słyszał doktorze.|Powiedziałem że ten dozorca młodnieje.
0:07:23:Dobrze się pan czuje?
0:07:27:Zrobiło mi się trochę słabo, to wszystko.|Mogę prosić o wodę?
0:07:54:Dziękuję.
0:07:59:Lekarz mi to przepisał. Od czasu wybuchu odczuwam pewne dolegliwoci. Nic poważnego ale...
0:08:06:To sprawa pańska i lekarza. Czy usłyszał pan i zrozumiał co mówiłem przed chwilš?
0:08:12:Tak.|Dozorca młodnieje.
0:08:18:Moim pierwszym odruchem było powiedzieć "to niemożliwe". Każdy by tak zareagował, zgodzi się pan?
0:08:24:Tak.|Pomylałem że to nie jest niemożliwe, to oczywiste.
0:08:30:To jest zgodne z kierunkiem prób dokonywanych na winkach morskich.
0:08:36:Mylałem że to były myszy.|Myszy, tak myszy.
0:08:40:Ale winka morska to winka morska. Czyli królik dowiadczalny.
0:08:50:Jeżeli Williamsa tylko lekko przykurzyło...
0:08:55:a my dopiero zaczelimy eksperyment...
0:09:00:to znaczy że efekty muszš być o wiele potężniejsze niż mylelimy.
0:09:09:Czy chciałby pan zobaczyć tego dozorcę, przepytać go, przebadać?
0:09:13:Tak, oczywicie.|Czy pan żartuję?
0:09:17:Trzeba przeprowadzić liczne badania.
0:09:22:Zaczniemy jutro.
0:09:24:Nie, jeszcze dzisiaj. Dzi wieczorem.
0:09:28:Chcę żeby go przyjęto na izbę chorych.|Chcę sam dokonać wstępnego badania.
0:09:35:Jest mały kłopot.|Jaki kłopot?
0:09:40:Dozorca dał nogę. Zwiał.
0:09:45:Uciekł?|Nareszcie mnie pan zrozumiał.
0:09:54:Tego mu nie wolno robić, on jest własnociš państwowš.
0:09:58:Ja zdaje sobie z tego sprawę, ale pan Williams nie.
0:10:02:Trzeba przekonać pewnych ludzi w Waszyngtonie.
0:10:06:Czy może pan do nich zadzwonić i przekonać ich że odzyskanie Williamsa to sprawa tak ważna że powinna
0:10:12:uzyskać najwyższy priorytet państwowy?|Dokładnie tak zrobię.
0:10:18:Od kogo według pana powinienem zaczšć?
0:10:24:Minister obrony byłby niezły na poczštek.|Kapitalny poczštek panie Andrews.
0:10:33:Centrala?|Tu doktor Toddhunter.
0:10:39:Doktor Richard Toddhunter.
0:10:43:To rozmowa cile poufna.
0:10:47:Otóż to.
0:10:50:Numer 202.
0:11:27:Tam. To włanie ten.
0:11:30:Chyba pani nie zamierza tego zrobić.|Chyba zamierza.
0:11:35:Zamierzam.
0:11:38:Ma pani dziwne pojęcie o ukrywaniu się w tłumie.
0:11:42:Chce pani wiedzieć co się nie rzuca w oczy? Co co jest zbyt duże i niemożliwe jak na to czego się szuka.
0:11:49:Zawiozłabym nas do Chicago budynkiem Chryslera ale on nie ma kół no i wiadukty po drodze sš za niskie.
0:11:57:To ma sens. Na swój zwariowany sposób.
0:12:03:Panie Williams, kiedy będę próbowała to uruchomić, niech pan podjedzie tam,
0:12:08:zaparkuje i zostawi kluczyki w stacyjce.|Zostawić je?
0:12:14:Nie mogę zagwarantować że kto przyjdzie i go ukradnie ale mogę mieć na to nadzieję.
0:12:23:Cóż, to chyba nie jest wbrew prawu.
0:12:27:Zaraz podjadę.
0:12:32:Pani Spann...
0:12:35:jako że kradniemy razem karawan, może da pani sobie spokój z "panem"? Jestem Harl.
0:12:43:Terry.|To niewiele, ale mojej mamie się podoba.
0:13:12:Harlan gdzie twoje okulary?|Lepiej widze bez nich.
0:13:28:Po prostu nie mogę uwierzyć że to nie jest sen, wcišż mylę że się obudzę.
0:13:34:To się dzieje naprawdę.|Jestem na to za stara.
0:13:39:No to jest nas już dwoje.|Czyżby?
0:14:01:Będzie nam trochę ciasno, ale tył jest zajęty.
0:14:08:Mam nadzieję że to tylko atrapa. Ciężko uwierzyć że kierowca wpadł na lody albo pograć w bilard
0:14:14:z trupkiem w samochodzie.|Mam wrażenie że dobry smak nie jest pani mocnš stronš.
0:14:21:Mówi pani zupełnie jak moja matka.
0:15:06:Id po kawę.
0:15:26:Pięć minut temu policja stanowa złapała samochód Terry.|Najwyższy czas, jest już po drugiej.
0:15:36:Czy dozorca jest cały? Jeli go kto zastrzelił...|Powoli.
0:15:41:W rodku była trójka małolatów. Wszystko co wiem to to, że policjant zauważył
0:15:46:tablicę rejestracyjnš. Wyglšda na to że...|Wiem na co to wyglšda.
0:15:52:Zrobiła nas na buta.|Nie rozumiem.
0:15:54:To numer gangów drogowych. Wymieniasz się na buty z kim innym, a kiedy puszczajš psy gończe
0:16:00:Rozumiem.|Nie sšdze.
0:16:03:Zaczynam być ciekaw czy ktokolwiek rozumie.
0:16:07:Pogadaj z tym przygłupim szeryfem. Chcę mieć spis wszystkich skradzionych pojazdów.
0:16:13:Z Falco Plains?|I okolicy w promieniu 200 mil.
0:16:16:Chcę mieć spis ciężarówek, jednoladów, wszystkiego co ma koła.|To trochę potrwa.
0:16:22:Kiedy tam dotrę ma to być gotowe.|To znaczy kiedy?
0:16:26:W tej chwili wychodzę.|Masz to zrobić.
0:16:35:Nie jestem sekretarkš!
0:17:13:I co o tym sšdzisz?|Jak człowiek dłużej na to popatrzy to mu się białka w oczach zetnš.
0:17:20:Co ty mówiła o jedzie budynkiem Cryslera do Chicago.
0:17:23:Nie sšdziłam że potraktujesz to poważnie.
0:17:29:To piekielnie dobry pomysł Harlan.
0:17:33:Gina! Chcesz zobaczyć co co ci zetnie białka w oczach?
0:17:39:Kochanie!|Może cię nie słyszy?
0:17:44:Przecież nie jest głucha.
0:17:57:Nic ci nie jest?|Nic, po prostu zostaw mnie samš na chwilę.
0:18:04:Co nie tak?|Proszę zostaw mnie samš, nie rozumiesz po angielsku?
0:18:10:Powiedz co jest nie tak.
0:18:13:Nie widzisz co jest nie tak? Jestem stara. Nie chcę żeby na mnie patrzył bo jestem stara.
0:18:26:Dotšd nie czułam się stara bo zawsze bylimy razem.
0:18:31:Ale teraz jestem stara. Jestem stara!
0:18:36:Ja też jestem stary, jesieniš skończę 71 lat.
0:18:40:le to pojšłe Harl, dzi sš twoje urodziny.
0:18:46:Sš dzi. Masz 65 lat.
0:18:52:Mylisz że nie wiem? Nie uważasz że żyję z tobš wystarczajšco długo
0:18:57:żeby mieć pojęcie w jakim wieku jest mój mšż?
0:19:00:Dzisiaj masz 65 lat, a w przyszłym tygodniu znowu będziesz mišł urodziny
0:19:04:wtedy będziesz miał 60 a po paru dniach 55 lat.|Bo to nie zwalnia.
0:19:12:Zrobili ze mnie potwora, to wszystko.
0:19:16:Mogło być znacznie gorzej. Mogłem się zmienić w aligatora jak w jakim horrorze.
0:19:26:Doktorze potrzebuję pańskiego podpisu.|Która jest godzina?
0:19:31:W pół do.
0:19:34:Jestemy gotowi?|Tak jest. Zaplanowałem to na popołudnie.
0:19:38:Ruszamy teraz.|Ale doktorze...|Teraz!
0:19:45:Posłuchaj mnie ty przece...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin