Carroll Marisa - Wigilijny cud.pdf
(
1075 KB
)
Pobierz
Keeping Christmas
MARISA CARROLL
WIGILIJNY CUD
Tytuł oryginału: Keeping Christmas
0
Prolog
- Boję się - powiedziała Katie Moran do szwagierki Patrice, która
trzymała na rękach Kyle'a, piętnastomiesięcznego synka Katie. - Piekielnie
się boję i nie zamierzam tutaj zostać.
„Tutaj" to była luksusowa willa jej teścia, Andrew Morana, położona
nad morzem, w Key Biscayne na Florydzie.
- Nie bądź taka melodramatyczna - odpowiedziała Patrice,
wymawiając słowa z miękkim, południowym akcentem.
- Wcale nie jestem - zaprotestowała Katie potrząsając głową. - Po
prostu się boję - powtórzyła instynktownie ściszając głos.
Katie skrzyżowała ramiona. Poczuła powiew chłodnego powietrza z
klimatyzatora i nagle się zatrzęsła. Miała bose nogi, ale prócz tego była
gotowa do wyjścia. Wcześniej założyła bawełniane spodnie i bluzę. W
pokoju nie było zbyt zimno, ale też zamknięte na stałe okna nie pozwalały,
aby do wnętrza dostało się świeże, morskie powietrze. Katie często
miewała wrażenie, że się tu dusi.
Nie polubiła tej nowoczesnej willi. Mieszkała tu z mężem przez
sześć lat, ale nigdy nie czuła, że to jej dom. Dopóki żył Michael, jej mąż i
zarazem najmłodszy syn Andrew Morana, jakoś to wytrzymywała. Teraz
willa wydawała się jej więzieniem.
Przez okno widać było niebieskie fale Biscayne Bay. W zatoce
kręciło się kilkanaście jachtów. Michael bardzo lubił żeglować. Pod jego
wpływem Katie również nauczyła się cenić tę rozrywkę. Michael
1
powiedział jej raz, że gdy już dzieci dorosną, porzuci rodzinne interesy i
wybiorą się we dwoje w podróż dookoła świata. To było tuż przed
narodzinami Kyle'a. Cztery miesiące później Michael już nie żył,
pokonany przez ostre zapalenie płuc. Nie miał jeszcze trzydziestu lat.
Trochę niżej, na prywatnej plaży przed domem, na drewnianym
leżaku siedział Andrew Moran i popijał whisky z wodą sodową. Promienie
słońca odbijały się od jego łysiny. Andrew wygrzewał się na plaży w
każde pogodne popołudnie. Katie zastanowiła się, jak zareagowałby teść,
gdyby wiedział, o czym rozmawiają. Na myśl o tym przeszedł ją dreszcz.
- Przyznaję, że Andrew jest poważnym przeciwnikiem - powiedziała
Patrice. Po jej zachowaniu i sposobie mówienia można było odgadnąć, że
pochodzi ze starej, południowej rodziny z tradycjami. Katie widziała w
szybie odbicie jej pulchnej twarzy. Patrice właśnie pochyliła głowę, aby
pocałować jedwabiste włoski Kyle'a. Po chwili znów spojrzała na Katie. -
Wydaje mi się jednak, że stanowczo przesadzasz.
- Uważasz zatem, że ten incydent w środę, kiedy to jakiś samochód
wjechał na chodnik i o mało mnie nie zabił, był czystym przypadkiem? -
Katie wstrzymała na chwilę oddech. Miała nadzieję, że nie zawiedzie się
na lojalności szwagierki. Patrice była jej jedyną przyjaciółką w Miami, a
może nawet na całym świecie.
- Tak właśnie sądzę - powiedziała zdecydowanie Patrice. - To
okropne, że wypadek zdarzył się akurat przed świętem, ale...
- Dzięki temu miałam za co dziękować Bogu, gdy modliłam się
przed kolacją - prychnęła Katie, krzywiąc usta w sardonicznym uśmiechu.
Wczoraj był Dzień Dziękczynienia. Dziś, w piątek, zgodnie z tradycją,
ludzie wypełnią wszystkie sklepy. Katie zamierzała to wykorzystać.
2
- To był wypadek - powtórzyła z naciskiem Patrice, jakby chciała
koniecznie przekonać Katie. - Dobrze wiesz, jakich kierowców mamy tu,
w Dade County.
- A co powiesz o tej dachówce? - spytała Katie, wyciągając ręce po
dziecko. Chciała czuć w ramionach jego ciepłe, mocne ciało. Patrice
niechętnie oddała jej małego. - Niewiele brakowało, a ta cholerna
dachówka zabiłaby nas oboje. - Katie przypomniała sobie, jak ciężka
dachówka huknęła o ziemię tuż przed nimi, i nieświadomie zacisnęła ręce.
Kyle pisnął i zaczął się wyrywać.
- To również był przypadek - upierała się Patrice, choć sama zbladła
na myśl o tym zdarzeniu. - Andrew nigdy nie zrobiłby krzywdy dziecku,
choć... - urwała gwałtownie. Zacisnęła usta i splotła ręce na brzuchu.
Miała na sobie duży, luźny sweter i długą, białą spódnicę. Nerwowo mięła
palcami materiał.
- Choć byłby szczęśliwy, gdyby coś przytrafiło się mnie -
dokończyła za nią Katie.
- Och, Katie, lepiej zmieńmy temat - zaproponowała bezradnie
Patrice. - Powtarzam ci, że przesadzasz.
- Być może - odrzekła Katie. Wiedziała, że Patrice nie cierpi się
spierać. Niepotrzebnie w ogóle zaczęła tę rozmowę. - Nie mam jednak
zamiaru dłużej ryzykować. Chyba rozumiesz, że prócz mnie Kyle nie ma
nikogo.
- Ma mnie. I Gregory'ego - odpowiedziała Patrice. Słowa Katie
wyraźnie ją dotknęły, zacisnęła usta.
- Wiem, że w razie konieczności zaryzykowalibyście dla niego życie.
3
W zielonych oczach Patrice błysnęły łzy, ale Katie pomyślała, że nie
może się rozczulać. Patrice nigdy nie czuła się skrępowana despotyzmem
Andrew Morana. Wynikało to zapewne z różnic w ich pochodzeniu.
Patrice wychowywała się w zamożnej, szczęśliwej rodzinie. Jej ojciec był
absolutnym, choć dobrotliwym władcą całej familii. Chodziła do szkoły
dla dziewcząt, a po ukończeniu college'u natychmiast wyszła za mąż za
Gregory'ego. Nie podjęła pracy. Takie życie najwyraźniej jej odpowiadało,
ale dla Katie było nie do zniesienia. Przywykła radzić sobie sama.
- Prawdę mówiąc, Gregory, tak samo jak Michael, ślepo słucha ojca.
Pewnie myślisz inaczej, ale podobnie jak ja jesteś zamknięta w tej
pozłacanej klatce.
- To nieprawda - zaprzeczyła Patrice, ale wolała nie patrzeć
szwagierce w oczy. Mieszkała tu już ponad dwanaście lat, od dnia ślubu. -
Gdybyś tylko nie kłóciła się z nim bez przerwy, gdybyś czasem
ustępowała.
- Może masz rację... - Katie ciężko westchnęła. Pomyślała, że nie
powinna atakować swej jedynej sojuszniczki.
- Jestem tego pewna - wtrąciła pośpiesznie Patrice, nim Katie
zdążyła znów się odezwać. - Andrew nie jest złym człowiekiem. Nie
możesz zabrać stąd Kyle'a. To przecież jego jedyny wnuk. - Patrice
niespokojnie zerknęła na swój brzuch.
Katie szczerze jej współczuła. Patrice była od niej o siedem lat
starsza, miała już trzydzieści trzy lata, a jeszcze nie urodziła dziecka.
Nigdy o tym nie mówiła, ale Katie wiedziała, że szwagierka od dawna
gorąco pragnęła dziecka.
4
Plik z chomika:
lid7op.pl
Inne pliki z tego folderu:
Elliot Robin - Gwiazdkowy prezent.pdf
(602 KB)
Browning Dixie - Milioner do wzięcia.pdf
(418 KB)
McAllister Anne - Gwiazdkowy prezent.pdf
(666 KB)
Simmons Deborah - Cenny podarunek 02 - Najmilszy gosc.pdf
(248 KB)
Penny Jordan - Gwiazdka z marzeń.pdf
(2039 KB)
Inne foldery tego chomika:
17 Dawno, dawno temu
Ach,co to byl za slub
Ach,co to byl za slub(1)
Agenci SPEAR
Akademia Guwernantek
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin