Legenda o Leszku Czarnym.doc

(28 KB) Pobierz
Legenda o Leszku Czarnym

Legenda o Leszku Czarnym

    Lublin w dawnych wiekach był punktem częstych napadów Rusinów, Litwinów, Jadźwingów, Tatarów i z tego powodu musiał być ustawicznie w pogotowiu do obrony.
    Za książęcego panowania Leszka Czarnego Lublin skupiał się do­koła kościoła św. Mikołaja na Czwartku jako gród, a zamek grodowy, drewniany wówczas, posiadał załogę i urzędnika z ramienia księcia. 
    Obecne Stare Miasto powstało znacznie później i wtedy było wol­ną przestrzenią, ze świętym gajem, tradycyjnie z czasów pogańskich przechowanym.

    Gdy w roku 1282 Jaćwingowie raz jeszcze napadli na Lublin, niszcząc go ogniem, mieczem i rabunkiem, Leszek Czarny, odby­wający wówczas sądy w Krakowie, pośpieszył na jego ratunek. Ale zanim przybył na miejsce, napastnicy zbiegli, a książę - waha­jąc się między pościgiem a powrotną drogą do Krakowa - rozkwa­terował się ze znużonymi wojownikami w świętym gaju na stoku wzgórza i zasnął pod dębem.
    I oto nawiedził go proroczy sen.
    ...Gdzieś z przestrzeni, jakby po tęczowym pomoście łączą­cym niebo z ziemią, zjawił się przed nim Archanioł Michał na świetlistym koniu i podał mu miecz.
    Rycerski książę zerwał się ze snu, pobudził odpoczywających wojowników, opowiedział im swoje widzenie, a zrozumiawszy je jako radę bitwy i przepowiednię zwycięstwa, puścił się w pogoń za Jaćwingami i rozbił ich doszczętnie.
    Wtedy wdzięczność dla Boga i jego wysłannika pobudziła Lesz­ka Czarnego do złożenia godnego wotum. Dla tego celu kazał ściąć na znacznej przestrzeni drzewa świętego gaju i ufundował wspaniały koś­ciół pod wezwaniem św, Michała, zachowawszy pień świętego dębu Światowida, pamiętny proroczym snem, pod ołtarz Chrystusowy.

    A piękny to był kościół: wczesnogotycki, trójnawowy, z dłu­gim prezbiterium, z nawą poprzeczną i dwoma absydami. Z cza­sem stał się on głównym punktem miasta i przetrwał prawie sześć wieków, bo dopiero w drugiej połowie dziewiętnastego stulecia został rozebrany jako zagrażający bezpieczeństwu publicznemu. 
    I oto okazało się po rozebraniu go, że pod głównym ołtarzem tkwi nie zniszczony pień legendarnego dębu, z którego zrobiono pasyjkę pół metra wysoką dla skarbca katedralnego, a ułamki przesłano miłośnikowi Lublina - Kraszewskiemu.

    Obecnie oglądamy już tylko fundamenty tej wspaniałej kole­giaty, staraniem konserwatorów zabezpieczone, a przez bezmyśl­nych wyrostków i dziatwę marnowane. A ci, którzy myśleć umie­ją, opowiadają sobie legendę o Leszku Czarnym, starając się wy­wołać z przestrzeni świetlistą postać Archanioła z mieczem.
    Udokumentowane jest istnienie na Czwartku nieprzerwanego osadnictwa w wiekach VII-IX a następnie od XI wieku, natomiast nie natrafiono tam na ślady grodu.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin