Kazimierz Chłędowski
OSTATNI WALEZJUSZE
ROZDZIAŁ PIERWSZY
LA VIEILLE FRANCE
I
Chcąc określić stosunek francuskiego do włoskiego Odrodzenia muszę się uciec do ogrodnictwa. Włoskie Odrodzenie wyrosło na własnym pniu, korzenie wspaniałej niegdyś rośliny tkwiły we włoskiej ziemi, ale to drzewo, przez długie wieki zaniedbane, owite chwastami, nie kwitło; gdy jednak w XIII i XIV stuleciu zaczęto je oczyszczać z pasożytów, drzewo poczuło się znowu na siłach i wydało takie owoce, jak Dante, Petrarka, Boccaccio, jak Michał Anioł, Leonardo da Vinci i wielu innych.
Francuska kultura średniowieczna doszła do wysokiego rozwoju w XII i XIII wieku. Była to jabłoń rozłożysta, wspaniała, rosnąca na rodzimej glebie. Pod nią śpiewał bard epopei Rolanda, obok niej wyrastały gotyckie tumy. Gdy jednak obce wpływy, obce chwasty, zaczęły tłumić i zacieśniać wiekowe drzewo, jabłoń marniała. Obcięto ją prawie do korzeni i zaszczepiono na tym pniu nowe
--------------- 2013-07-02 07:32:34 ---------------
3/645
rzymsko-włoskie pręcie. Jabłoń wydawała znowu owoce, na pozór piękne, duże, ale nie mające już tego wonnego smaku co dawniej. Powstał Ronsard, Plejada, która spaczyła do reszty ducha początkowej Francji i stworzyła nową poezję, nową sztukę, odbiegającą od zdrowych, silnych tradycji gallickich ludów.
Jedna architektura najdłużej się broniła, krnąbrnie się stawiając wobec włoskich renesansowych najazdów; ale nieszczęście chciało, że cudzoziemska krew w dynastii Walezjuszów przeważała, że i głazy gmachów francuskich musiały z czasem pozbyć się dawnych form, musiały się zaokrąglić, złagodnieć.
Walezjusze spaczyli francuską kulturę, która po nich, za czasów Ludwików, przybierała coraz skrajniejsze i dziwaczniejsze kształty. Trudno się spierać o to, co by się było stało, gdyby włoski Renesans nie był najechał Francji; że jednak wpływy spoza Alp zupełnie zmieniły pierwotnego ducha literatury i sztuki we Francji, tego zaprzeczyć nie podobna.
--------------- 2013-07-02 07:32:37 ---------------
4/645
Pierwotna Francja miała wszelkie warunki po temu, aby stworzyć oryginalną sztuką, oryginalną literaturą; wpływy narodu na naród nie zawsze są pożyteczne i szczęśliwe, na każdym kawałku ziemi powstają odrębne talenty, odrębne idee, które mają dla powszechnej kultury tę wielką wartość, że wprowadzają w nią świeże żywioły, świeże poglądy. Bałwochwalcza wiara w Greków i Rzymian niemało już zaszkodziła duchowemu postępowi ludzkości.
Narody francuski i włoski oddziaływały na siebie od wieków; z Lyonu, z Marsylii i Tulonu nie było daleko do Genui, do Turynu, a nawet do Rzymu; odległość może bliższa aniżeli pomiędzy usposobieniami i charakterami Francuzów i Włochów. Psyche tych ludów była inna.
Przede wszystkim odróżniały je pojęcia religijne. Lud francuski był głęboko religijny, potrzebował wiary. Włoch zadawalniał się pozorami religii, w gruncie rzeczy był skeptykiem, interes górował nad uczuciem. Ze starożytności pozostało mu dążenie do piękna, zmysł artystyczny daleko więcej był rozwinięty aniżeli u narodów północnych, do których we Włoszech liczono nawet Francuzów. Wszak Paryż, serce Francji, leżał już w dziedzinie mgły i śniegu. Umysł Francuza pociągał go do głębszego badania zadań człowieka. Włoch żył teraźniejszością.
Stąd zaraz w początkach Średniowiecza rozbieżne są kulturalne dążenia tych dwóch narodów.
--------------- 2013-07-02 07:32:40 ---------------
5/645
Francuzów podnosi wiara i rycerskość. Włochom chodzi o życie piękne i praktyczne. Francuzi gonią za ideałami, u Włochów panuje sacro egoismo. We Francji powstaje architektura gotycka, kościoły wyrażające całą potęgę wiary; we Włoszech odnawia się tradycja malarstwa, któremu słońce barw użycza.
Kultura chrześcijańska nie wydała nic wspanialszego, nic potężniejszego w budownictwie jak architektura gotycka; wyraża ona z jednej strony fantastyczny prawie polot myśli ludzkiej, odrywający dzieło człowieka od ziemi, z drugiej zaś, niesłychany realizm w wykonaniu, drobiazgową znajomość statyki, wytrzymałości materiału, i tego rachunku, niespodziewanego w wiekach, w których wiele praw ścisłej nauki w teorii jeszcze nie znano. Była ona rzetelnym wyrazem francuskiego ducha, który potrafi się wznieść do nieznanych wyżyn, ale zawsze się kieruje zdrowym zmysłem. Jako trzeci czynnik, który dopomógł do rozwinięcia się tej architektury, była głęboka wiara w społeczeństwie francuskim i współdziałanie całego narodu, aby tworzyć wiekopomne dzieła na chwałę bożą. Od czasów greckich nie było w sztuce nic podobnego, a dodać należy, że
--------------- 2013-07-02 07:32:42 ---------------
6/645
naród francuski u nikogo się w tej mierze nie zapożyczył, że wydał sam z siebie tę architekturę i że cudzoziemcy to rozumieli nazywając budownictwo gotyckie opus francigenum.
Z kościołów, z przepysznych katedr przeszła owa architektura do świeckich budowli, do ratuszów, gmachów publicznych i rycerskich zamków, a następnie rozszerzyła się po innych krajach, po Niemczech, po Anglii, i w zmienionych formach po Włoszech i Hiszpanii.
Architektura gotycka stała się jednym z głównych dokumentów kulturalnych francuskiego narodu.
Ale i na innym polu mieli Francuzi wielką przeszłość. Potrzeba tylko wspomnieć ową Chanson de Roland, poemat, z którym się łączy cały szereg Chansons de geste. Rycerskość stała się jedną z głównych cech charakteru Francuzów. Czy to tradycja Gallów, a może Franków i Saracenów, czy inne wpływy szczepowe i klimatyczne, rozstrzygnąć trudno. Poetycznym pomnikiem pozostanie na zawsze owa niedościgniona, a w swej prostocie wspaniała, heroiczna historia o Rolandzie. Chanson de Roland sięga zapewne Ludwika, tak zwanego Le Debonnaire, a w XI wieku spisał ją już normandzki trubadur Turold. Pięć krótkich pieśni wystarcza, aby wyżłobić jak z kamienia ową patetyczną legendę o zdradzonym paladynie i jego tragicznej śmierci. Nic wspanialszego jak ten bohater, który gdy towarzysze już zginęli, stoi samotny na skale w Pirenejach i żegna się z jedynym przyjacielem, który mu pozostał, z mieczem Durandalem. Uderza on nim o skałę, aby ochronić
--------------- 2013-07-02 07:32:45 ---------------
7/645
szlachetną stal, qui vaut plus que l'or fin, od dostania się w obce ręce. Skała się rozpada, a do dziś dnia nazywają górale w Pirenejach ów olbrzymi wąwóz La breche de Roland.
Pieśń o Rolandzie stała się może najpopularniejszym poematem Średniowiecza w całej Europie; tak dalece odpowiadała duchowi ówczesnego rycerstwa. W Niemczech tłumaczył ją duchowny Conrad na łaciński, a następnie na niemiecki język w XII w., w Anglii przełożono ją w trzynastym stuleciu, a tradycja bohaterskiego Rolanda posłużyła we Włoszech Pulciemu w r. 1485 do ułożenia Morgante Maggiore, a i Ariost skorzystał z niej w roku 1516 we wspaniałym Orlando furioso. Roland nawet w kościele stał się tak sławnym, że nazwisko jego figurowało w księgach męczenników za wiarę, a bollandyści starali się go kanonizować.
Na portalu katedry w Weronie jakiś nieudolny rzeźbiarz wykonał w XII wieku dwie główne postacie francuskiej epopei, Rolanda i Oliviera, a w katedrze w Chartres istnieje barwne okno z trzynastego stulecia prziedstawiające chwilę, kiedy Roland uderza w skałę swym mieczem. Francja uważała go przez długie wieki jako ideał ojczystego ducha, a naród stawiał go zawsze za przykład swym wodzom. W razie wojennych
--------------- 2013-07-02 07:32:47 ---------------
8/645
niepowodzeń powtarzano: „Ach, gdyby tutaj był Roland!" Paryż osobliwie święcił pamięć Rolanda, przypisywał mu założenie kościoła Saint-Marceau, a w ulicach jaśniało jeszcze w XIV i XV wieku na napisach, na szyldach, nazwisko lub postać bohatera narodowej epopei. Żonglerzy opiewali Ronceveaux w dnie świąteczne.
Dopiero prądy włoskiego Odrodzenia kazały zapomnieć Francuzom o Rolandzie i cztery dalsze wieki zerwały nić narodowej tradycji. Eneida Wergiliusza przygłuszyła bohaterskie dźwięki pierwotnej francuskiej poezji, wymazała z pamięci Chanson de geste, cykl epiczny o Arturze i o świętym Graalu.
Starożytne grecko-łacińskie legendy zaczynają już z końcem XII i w XIII wieku walczyć z rodzimymi francuskimi poematami, a trubadurzy, starając się poniżyć i wyprzeć dawnych żonglerów, biorą za temat do swoich opowieści tematy klasyczne o Uliksesie, o oblężeniu Troi, o Herkulesie, Aleksandrze Wielkim; oczywiście, w bardzo niedokładnych i niehistorycznych legendach. Tematy są nowe dla publiczności francuskiej, więc trubadurzy zapowiadają niejako Odrodzenie, rozciekawiają słuchaczy, jacy byli bohaterowie za czasów Greków i Rzymian. Trubadurzy schodzą już nawet do Horacego.
Obok miłości Boga panowała miłość kobiety. L'amour de Dieu et des dames — to było hasło
--------------- 2013-07-02 07:32:50 ---------------
9/645
francuskiego rycerstwa. Pierwszej przestrzegał Kościół, drugiej pilnowały same kobiety. Istniał formalny kodeks miłości, L'art d'aimer. Kształcenie w miłości zaczynało się wcześnie u mężczyzn. Młodego chłopca rycerskiej rodziny oddawano na służbę do jakiejś kasztelanki, która wszczepiała weń obowiązki względem płci pięknej i pouczała, co winien kobiecie. Musiał wykonywać jej zlecenia, czasem nawet nosić listy miłosne, głośno czytać jej rycerskie romanse, uczyć się dyskrecji i grzeczności. Gdy taki uczeń wyrósł, służba zmieniała się często w miłosny stosunek, a młody rycerz musiał dawać dowody kultu dla starszej już nieraz od niego „nauczycielki w rzeczach miłości". Wtedy nosił barwy swej pani i przy każdej sposobności walczył za jej piękność i cnotę. Czasami te dowody miłości bywały dość oryginalne. Gaston de Foix rzucił się na nieprzyjaciela w bitwie pod Rawenną bez zbroi, z jednym obnażonym ramieniem, wzywając swych towarzyszy, aby patrzyli, jak się będzie bił pour l'amour de sa mye, z miłości dla swej ukochanej.
W południowej Francji, w Szampanii, a nawet we Flandrii powstały owe Cours d'amour, owe turnieje, na których panie i panowie, poetycznie usposobieni, staczali formalne walki deklamując wiersze na jakiś podany temat miłosny. Panie z wyższego towarzystwa tworzyły trybunał
--------------- 2013-07-02 07:32:53 ---------------
10/645
rozstrzygający, kto wyszedł zwycięsko z tej poetycznej walki. Laura de Sade, ów ideał Petrarki, i jej ciotka, madame Phonette, także staczały wierszowane dysputy w Cour d'amour, w Awinionie; osobliwie pani Phonette była podobno poetką wielkiego talentu. A ów trybunał w Awinionie był sławnym na całą Prowansję. Na sądy miłosne zjeżdżali poeci-rycerze z całej okolicy, bo awiniońskie zebrania miały szczególny urok i rozgłos. Zdaje się, że zasady tyczące się miłości były dość wolnomyślne, gdyż pomiędzy tematami, o które się spierano, było także pytanie, czy małżeństwo jest legalną przeszkodą prawdziwej miłości, oczywiście, poza kościelnymi ślubami. W ogóle musiały często istnieć wątpliwości co do wiary małżeńskiej, skoro jednym z zapytań, poddanych pod dyskusję, była kwestia, czy w ogóle prawdziwa miłość istnieje w legalnym małżeństwie.
Prowensalska poezja trubadurów miała wielki wpływ na poezję włoską i sycylijską; trubadurzy stali się osobistościami bardzo poważanymi na dworach włoskich, a nawet Dante spotyka słynnego trubadura Sordela u wejścia do czyśćca, gdzie stał pełen powagi jak lew spoczywający spokojnie w poczuciu swej siły.
Ten lew śpiewu był tak dumny, że śmiał krytykować czyny monarchów, zarzucać im tchórzostwo, a krytyka uchodziła mu bezkarnie, bo się bano jego sarkastycznego talentu. Trubadurzy wyrobili sobie
--------------- 2013-07-02 07:32:55 ---------------
11/645
nawet osobny rodzaj wierszy sarkastyczno-politycznych, które zwano sirvente, a taki piewca, po większej części rycerz z urodzenia, umiał także mieczem popierać swój sarkazm, swój złośliwy dowcip.
Taki Charles d'Orleans, ojciec Ludwika XII, był jednym ze słynnych trubadurów; doprowadził on formę i okrągłość lirycznej poezji francuskiej owego czasu do wysokiej doskonałości, ale zapowiadał też upadek tej poezji, bo dla formy treść poświęcał. Jego poezjom brak namiętnej werwy, pozostaje tylko muzyka wiersza. Muzykę jego poezji przejęli późniejsi francuscy poeci, a w wierszach Ronsarda doszła ona do najwyższego rozkwitu.
II
Nauka łacińska zamknęła się w klasztorach. Rozpoczęła się jeszcze za czasów Karolingów w szkołach biskupich, a później przeszła głównie do siedzib zakonnych. W tej mierze celowała Normandia. W Rouen, w Caen, w Fontenelle były podobne zakłady naukowe; na południu Francji liczono więcej Cours d'amour aniżeli sławnych szkół, więcej trubadurów aniżeli teologów.
--------------- 2013-07-02 07:32:58 ---------------
12/645
Owe szkoły kształtowały się na wzór starożytnych triwiów i kwadriwiów. Zakon cystersów stał na czele ówczesnej naukowej oświaty; klasztory zakładały biblioteki, mówiono, że klasztor bez książek — to forteca nie zaopatrzona w żywność. Teologia zajęła ważne miejsce w naukach; do niej przyłączyła się gramatyka i z tego szkolnego małżeństwa wyłoniła się scholastyka, rodzaj filozofii, która się miała posługiwać wiarą pod kontrolą władz kościelnych. W XIII wieku porzucono już we Francji studiowanie Biblii, a uczeni wyśmiewali się z tych, którzy jeszcze szukali nowych idei w Piśmie świętym, i nazywali ich Les theologiens a Bibie. Zamiast do Biblii zastosowywano subtelność dialektyki i nauki Arystotelesa do powszechnych zasad katolicyzmu.
W ogóle wiek XIII był epoką rewolucyjną w pojęciach religijnych. Ruch ten miał swoje źródło w Sycylii, we Fryderyku II i jego otoczeniu. We Francji przyczyniały się do tego ciężary, jakie papiestwo nakładało na ludność, owe „annaty", „rezerwy", sprzedawanie praw do następstwa na kościelnych beneficjach itd., tak dalece że nawet już pod rządami świętego Ludwika rozpoczęła się walka przeciw Rzymowi, która doprowadziła do zawiązków protestantyzmu, do kościoła gallikańskiego, zwłaszcza że duchowieństwo francuskie sprzeciwiało się nadużyciom kurii rzymskiej i w spornych kwestiach pomiędzy Francją a Rzymem stało zawsze po stronie króla.
Na polu teologiczno-filozoficznym weszło duchowieństwo i tak zwani uczeni na drogę pełną
--------------- 2013-07-02 07:33:01 ---------------
13/645
manowców i drobiazgowych badań, skąd urosła scholastyka. Scholastyka zapuszczała się w takie subtelności w roztrząsaniu swych zasad i pytań, że często dochodziła do śmiesznych absurdów. I tak np. zastanawiano się nad tym, czy wieprza, którego się prowadzi na targ, trzyma człowiek czy powróz. Pusta dialektyka stała się miarą uczoności; kto zdołał dowieść rzeczy sprzeciwiających się zdrowemu rozsądkowi, ten zwyciężał. W tej epoce dialektycznych ćwiczeń na tle religijnym wyłoniły się dwie głośne osobistości: Piotr Abelard (1079-1142) i św. Bernard (1091-1153). Pierwszy do dziś dnia najwięcej znany z powodu swej nieszczęśliwej miłości do Heloizy, o pismach jego prawie zapomniano. A zasługuje on na większą uwagę, ponieważ w ruchu idei ku wolności we Francji w wieku XIII stał się jednym z najważniejszych jej popieraczy. Z rodu Francuz, bo się urodził w r. 1079 w miejscowości Palais, w niższej Bretanii, z usposobienia południowiec, o bezgranicznej żądzy sławy niepohamowanych wybuchach namiętności, został profesorem teologii v uniwersytecie paryskim. Umysł jego nie dał się tak łatwo ująć w odwiezne karby nauki; Abelard zanadto był wolnomyślnym, aby zostać takim zakonnikiem jak wielu innych. Całym jego dążeniem naukowym było
--------------- 2013-07-02 07:33:03 ---------------
14/645
pogodzić Objawienie z zasadami Kościoła, z ówczesną scholastyczną filozofią. Na ten temat napisał dzieło, którego tytuł był Tak i nie (Sic et non), dzieło oddalające się bardzo od Objawienia, gdyż główną wypowiedzianą tam zasadą jest wyznanie, „że nie można wierzyć w to, o czym się poprzednio nie przekonało; przez wątpliwość dochodzimy do badania prawdy, a wszystko, co ma być dowiedzione, musi być wątpliwe". Abelard wywiesił więc sztandar skeptycyzmu i w tym kierunku nauczał zostawszy profesorem Sorbony, a ponieważ był zakonnikiem w Clairvaux, więc narażał się znacznej części duchowieństwa. Wydał także książkę pod tytułem Poznaj siebie samego (Scito te ipsum), rodzaj nauki moralności, w której się nie zaparł swych wolnomyślnych zasad. Wówczas jednak takie wyobrażenia mniej raziły aniżeli później, bo nad wszystkim wolno było toczyć rozprawy.
Filozofia zaprowadziła go jednak na bezdroża, które mu więcej zaszkodziły aniżeli naukowe teorie. Poznał się z piękną, uroczą Heloizą, także bardzo oczytaną w Biblii, i prowadził z nią dysputy na tematy Pisma świętego. Z dysput powstała namiętna miłość. Heloiza była wszakże szlachetną bohaterką; nie chcąc, aby się stosunkiem Abelarda z nią gorszono, wstąpiła do klasztoru i pisała do kochanka te piękne listy, które dzisiaj jeszcze stanowią skarb średniowiecznej francuskiej literatury. Duchowieństwo wmieszało się w tę sprawę, nieprzyjaciele Abelarda podnieśli zarzut, że profesor daje
--------------- 2013-07-02 07:33:06 ---------------
15/645
młodzieży zły przykład, że niegodzien nosić uniwersyteckiej togi. Złożono na niego sąd duchowny, wskutek którego uczony teolog zamknął się w klasztorze, w Cluny, i tam spokojnie umarł w roku 1142.
Głównym jego przeciwnikiem był Bernard z Clairvaux, ów św. Bernard, który założył sto czterdzieści klasztorów i pobudził cały szereg malarzy do prawdziwych arcydzieł. Kto raz był w Badii florenckiej, temu nie wyjdzie z pamięci obraz Filippina Lippi, przedstawiający wizję świętego, jak mu się ukazuje Madonna. Ale ten wychudły zakonnik nie był tak skromnym, tak cichym, jak go artyści pojęli. Należał on do najwymowniejszych ludzi swego czasu i z tego powodu nazwano go Doctor mellifluus, miodoustnym doktorem. Jako znamię tej wymowności malują często obok niego pszczelny ul, pełen słodyczy.
Pomimo że Bernard był obrońcą Kościoła i jego nauk, przecież walczył z papieżami, dalekim był od despotycznych zasad Innocentego IV i wyrzucał Eugeniuszowi IV, że nadużywa swej potęgi i myli się sądząc, że papież jest jedynym przedstawicielem apostolskiej władzy. Zadaniem papieża jest działać w pokoju, a każdy inny rodzaj walki, każdy gwałt, jest dlań najniebezpieczniejszą trucizną.
--------------- 2013-07-02 07:33:09 ---------------
16/645
Św. Bernard zgadzał się w tej mierze z Dantem, który także przestrzegał papieży przed łączeniem duchownej władzy ze świecką i mówił w swym "Czyśćcu":
Ma oggimai che la chiesa di Roma
Per confondere in se due reggimenti,
Cade nel jango, e se brutta, e la soma.
(Purg. XVI, 127.)
Spokojne dusze bolały nad tym rozdwojeniem w katolickim świecie, a z dumań ludzi, dalekich od teologicznych sporów, rodził się mistycyzm, którego najpotężniejszym dziełem jest prozą pisany poemat De imitatione Christi. Książka ta, wielka w swej melancholii, ukazała się we Francji z końcem XIV wieku. Jest to reakcja przeciw bezreligijności, temu utonięciu prawdziwej wiary w subtelnościach scholastycznych kłótni teologów. Dzieło to wyszło bez nazwiska autora. Da mihi nesdri, „Niech będę nieznanym" — napisał autor, a jego życzenie się spełniło, bo mimo poszukiwań uczonych do dziś nie wiadomo na pewno, kto je napisał. Trochę ożywczego ducha w scholastyczne manowce wprowadzili Arabowie swą znajomością przyrody i medycyny; Awicenna i Awerroes pisali o fizyce i chemii pod nazwą alchemii: zasady ich dostały się do Francji z Hiszpanii, a paryski
--------------- 2013-07-02 07:33:11 ---------------
17/645
uniwersytet stał się jedną z głównych przystani nowych nauk. Już samo położenie geograficzne stolicy Francji było nadzwyczaj dogodnym, aby tam utworzyło się środowisko nauki, tym bardziej że narody północne miały dążność do filozoficzno-teologicznych badań.
Początki paryskiego uniwersytetu były bardzo skromne; od biskupich i klasztornych szkół odłączył się głośny profesor dwunastego wieku, Gullaume de Champeaux i - pomimo zakazów władz kościelnych - zaczął pod protekcją kanoników kościoła Sainte-Genevieve wykładać nauki filozoficzno-teologiczne w lokalu na górze św. Genowefy. W ten sposób powstało słynne do dziś dnia Quartier Latin. Około Guillaume'a zaczęli się powoli gromadzić inni profesorowie, jak Pierre Abelard, jak uczony Joscelin i wielu innych, tak że z początkiem XIII wieku ukonstytuowała się już najwyższa uczelnia Francji i wydawała dyplomy doktorskie. W r. 1250 rozszerzył Robert de Sorbon ten uniwersytet i od niego nazwano instytut uczelnią Sorbona.
Sława tego uniwersytetu rosła szybko; jeden z uczniów Abelarda został papieżem, dwudziestu kardynałami, a pięćdziesięciu biskupami i arcybiskupami. Z całej Europy zaczęli się zjeżdżać uczniowie, niebawem uniwersytet mógł się chlubić takimi nazwiskami, jak Roger Bacon, jak Brunetto
--------------- 2013-07-02 07:33:14 ---------------
18/645
Latini. Ulica du Fouard mieściła wszystkie narodowości; studenci, po większej części ubodzy, ale burzliwi, mieszkali w powstających bursach albo szli w dzień od domu do domu prosić o kawałek chleba, a w nocy obdzierali spokojnych bourgeois'ów po ulicach albo wykradali im żony i córki. A że mieli za sobą solidarną armię uniwersytecką, więc nie bali się prewota. Gdy którego z nich chciano ukarać, uniwersytet zawieszał wykłady, a prewot musiał przepraszać studentów, bo miasto miało z nich niemało korzyści i kobiety stały po ich stronie.
Jeden ze współczesnych, Jean Antville, tak opisuje tych adeptów Arystotelesa w swym poemacie La grande lamentation:
Sur son front se herisse une ample chevelure Dont le peigne a longtemps neglige la culture; Jamais un doigt coquet, une attentive main Aux cheveux egares ne montrent leur chemin, Un soin plus important aiguillonne leur maitre, II faut chasser la faim toujours prompte a renaitre. Le temps a son manteau suspend, d'un doigt railleur, La frange qu'oublia l'aiguille du tailleur.
Student nie opływał w lukullowskie obiady, jak mógł, przyprawiał sobie głodową zupę:
--------------- 2013-07-02 07:33:16 ---------------
19/645
Pres du tison murmure un petit pot de terre Ou nagent des pois secs, un oignon solitaire, Des feves, un poireau, maigre espoir du diner: lci, cuire les mets, c'est les assaisonner; Et ąuand l'esprit s'enivre aux sources d'Hipocrene, La bouche ne connoit que les eaux de la Seine.
Ta burzliwa młodzież zapalała się jednak do nauk, a przede wszystkim do dysput religijno-filozoficznych. Jedną z najważniejszych chwil dla niej były w ciągu XIII wieku rozprawy nad naukami Awerroesa, naukami sprzeciwiającymi się zasadom religii katolickiej. W r. 1269 zakazał biskup paryski Etienne Tempier dysput nad trzynastoma tematami wynikającymi z nauk Awerroesa. Pomiędzy innymi znajdowały się tam twierdzenia uderzające swą wolnomyślnością na owe czasy; stronnicy filozofa dowodzili, że podanie o pierwszym człowieku jest fałszem, że dusza zamiera wraz z ciałem, że Opatrzność nie wpływa na czyny człowieka, itp Tak śmiałe zasady wyznawali także niektórzy profesorowie Sorbony i przeciw nim wystąpił Tomasz z Akwinu w swej rozprawie Contra Averroistas. Biskupi paryscy rzucali klątwy na wyznawców zasad Awerroesa
...
landarenca